DRUGI OBIEG
Wtorek, 19 listopada 2024
1.
Podczas piątkowego przemówienia skierowanego do dowódców
batalionów i instruktorów politycznych armii, dywinizowany lider Korei
Północnej Kim Dzong-un zwrócił takie słowa: „Rozbudowujcie arsenał nuklearny w
sposób nieograniczony, by przeciwstawić się zagrożeniom ze strony Stanów
Zjednoczonych i ich sojuszników. Ostrzeżcie USA, Koreę Południową i Japonię,
ponieważ wzmocnienie ich współpracy wojskowej doprowadzi jedynie do nowych
napięć na Półwyspie Koreańskim i to oni będą winowajcami zniszczenia pokoju i
stabilności w regionie. Zrzućcie winę na Waszyngton, ponieważ to amerykańscy
handlarze wojny przedłużają konflikty, zapewniając wsparcie militarne Ukrainie
i Izraelowi, angażując inne kraje i doprowadzając globalną sytuację
bezpieczeństwa na skraj III wojny światowej.
Być może te słowa przyspieszyły decyzję prezydenta Bidena,
by zezwolić na użycie systemów ATACAM przeciwko żołnierzom północnokoreańskim,
walczącym z Ukraińcami w obwodzie kurskim.
Słowa Kima były przede wszystkim odpowiedzią na trójstronny
szczyt przywódców Korei Południowej, Stanów Zjednoczonych i Japonii, który
odbył się w piątek na marginesie szczytu APEC (Asia-Pacific Economic
Cooperation) w Peru, podczas którego Yoon Suk-yeol, Joe Biden i Shigeru Ishiba
potępili współpracę wojskową Korei Północnej z Rosją. „Niebezpieczne i
destabilizujące” – nazwał to Biden. Trzej przywódcy obiecali lepszą koordynację
w obliczu zagrożeń i działań Pjongjangu. Słowa, które zdenerwowały Kima. I pojawiają
się po decyzji Bidena, która pozwoliła Ukrainie uderzyć w Rosję amerykańskimi
rakietami.
W Rosji znajduje się ponad 10 000 żołnierzy Korei Północnej.
Jak donosi Bloomberg, Pjongjang może ostatecznie rozmieścić nawet 100.000
żołnierzy Kim nie wspomniał o tym w swoim przemówieniu.
Natomiast ostro skrytykował Stany Zjednoczone za wsparcie
dla Kijowa, mówiąc, że Waszyngton i jego zachodni sojusznicy wykorzystują
Ukrainę jako „oddziały uderzeniowe” do prowadzenia wojny z Moskwą i poszerzania
zasięgu wpływów armii Stanów Zjednoczonych.
„Niekontrolowana ekspansja NATO na wschód i nielegalna
polityka spowodowały kryzys bezpieczeństwa w Europie, a teraz sojusz wojskowy
pod przewodnictwem USA stara się powtórzyć go w regionie Azji i Pacyfiku” –
powiedział. Oskarżył Stany Zjednoczone, Koreę Południową i Japonię o spisek
mający na celu utworzenie „azjatyckiej wersji NATO”, dodając, że grupa ta jest
„skierowana przeciwko naszemu państwu”, a zatem Korea Północna, która
ratyfikowała w zeszłym tygodniu pakt dotyczący obronności podpisany z Moskwą formalizowanie
miesięcy zacieśniania więzi wojskowych między obydwoma narodami (w zamian za
wysłanie wojsk Zachód obawia się, że Rosja oferuje Północy wsparcie
technologiczne, które mogłoby przyspieszyć jej program broni nuklearnej
Pjongjangu), w ostatnim miesiącu przeprowadził testy rakiety balistycznej,
przetestował nowy międzykontynentalny pocisk balistyczny na paliwo stałe i
zamówił „masową” produkcję dronów szturmowych. Dla kraju cierpiącego na
chroniczny niedobór paliwa i części zamiennych dla swojego wojska tania broń,
taka jak drony, jest szczególnie atrakcyjna.
2.
Słoiki sosu bolońskiego, puszki fasoli, butelki wody i
tabletki jodu. Należą do żywności i leków, w które należy się zaopatrzyć, aby
przygotować się na ewentualność rosyjskiego ataku wojskowego. Łącznie z
możliwością wojny nuklearnej. Stanowią one część serii instrukcji zawartych w
broszurze wysłanej dzisiaj przez rząd Sztokholmu do całej populacji Szwecji.
Podobny podręcznik „jak przetrwać wojnę” czy inne narodowe sytuacje kryzysowe
został w ostatnich dniach rozesłany w formie papierowej lub cyfrowej do wszystkich
mieszkańców Finlandii, Norwegii i Danii.
Kraje skandynawskie, z których dwa (Finlandia i Szwecja)
niedawno dołączyły do NATO, aby poczuć się lepiej chronione po rosyjskiej
inwazji na Ukrainę, najwyraźniej należą do tych, które czują się najbardziej
zagrożone możliwością eskalacji konfrontacji Putina z Zachodem. Dlatego też to
oni jako pierwsi reagują, zapewniając ludności konkretne środki.
Szwecja, Norwegia i Dania rozesłały podręcznik w formie
papierowej do całej populacji. Finlandia wysłała pocztą elektroniczną do
wszystkich gospodarstw domowych 2 miliony 200 tysięcy kopii cyfrowych.
Sporządzona przez szwedzki rząd lista produktów, które
zawsze warto mieć w domu, obejmuje puszki fasoli, batony energetyczne,
makarony, leki, w tym tabletki jodowe na wypadek promieniowania spowodowanego
bombą lub awarią nuklearną. Inne produkty spożywcze, które możesz mieć w
zapasie na trzy dni lub dłużej, to ziemniaki, kapusta, marchew, jajka i słoiki
z „sosem bolońskim” czyli ragù. Lista zaleceń wydanych przez Helsinki zawiera
porady, jak przetrwać mróz, dochodzący do 20 stopni poniżej zera, w przypadku braku
prądu lub przerwy w dostawach energii. Sugerują, aby mieć gotowy do użycia
samodzielny generator, drewno do pieców lub kominków, mnóstwo koców i ubrań,
aby się ogrzać. Kolejną wskazówką jest zaopatrzenie się w karmę dla zwierząt.
No i oczywiście zapasy wody pitnej na minimum 72 godziny.
Najważniejszym zaleceniem zawartym w broszurze rządu
szwedzkiego jest stawianie oporu aż do gorzkiego końca: „Jeśli Szwecja zostanie
zaatakowana przez inny kraj” - stwierdza podręcznik - „nigdy się nie poddamy.
Wszelkie informacje rozpowszechniane przez kogokolwiek, że ruch oporu musi się
zakończyć, należy uznać za fałszywe”.
Spośród krajów skandynawskich tym, który zawsze był gotowy
na konflikt z Moskwą, jest Finlandia, zarówno dlatego, że ma 1500-kilometrową
granicę z Rosją, jak i dlatego, że już ją miała: „wojnę zimową” 1939-1940,
kiedy została zaatakowana na rozkaz Stalina, ale nieoczekiwanie zwyciężyła lub
przynajmniej zdołała stawić opór: Rosja odebrała 15 procent jej terytorium, ale
Finlandia zachowała niepodległość, choć ograniczoną milczącą zgodą na
zachowanie neutralności (tzw. „finlandyzacja”), porzuconą wraz z wejściem do
Unii Europejskiej, a ostatnio do NATO. „Finlandia jest gotowa do obrony” –
ostrzega wydana teraz instrukcja: przypominająca Putinowi, że dzięki
umiejętnościom w biathlonie, specjalności olimpijskiej obejmującej narciarstwo
biegowe i strzelectwo, już trzy czwarte wieku temu Finowie odepchnęli armię
nieskończenie potężniejszą od ich własnej i dziś są jeszcze lepiej wyposażeni
do przeciwstawienia się, gdyby zaszła taka potrzeba.
3.
Donald Trump ogłosił, że wybrał Brendana Carra na stanowisko
przewodniczącego Federalnej Komisji Łączności (FCC), niezależnej agencji
regulującej działalność telekomunikacyjną.
„Komisarz Carr jest wojownikiem o wolność słowa i walczył z
prawem regulacyjnym, które ograniczało wolność Amerykanów i hamowało rozwój
naszej gospodarki” – powiedział Trump.
W zeszłym tygodniu Carr, wielki krytyk technologii, napisał
do Facebooka Mety, Googla Alphabetu, Apple i Microsoftu, że podjęli kroki w
celu cenzurowania Amerykanów. Carr powiedział w niedzielę, że FCC musi
„przywrócić prawo do wolności słowa zwykłym Amerykanom”.
Ale przpede wszystkim Carr jest współautorem złowrogiego „Projektu
2025”, instrukcji przestawienia ustroju Stanów Zjednoczonych z demokracji na
czarny faszyzm.
4.
Słowacka opozycja zwołała wiec w Bratysławie, na którym
pojawiło się około 17 tysięcy osób. Manifestacja została zorganizowana w 35.
rocznicę wydarzeń, które doprowadziły do upadku komunistycznej władzy w
ówczesnej Czechosłowacji. Liderzy opozycji zapewniali, że Słowacja pozostanie
częścią zachodniego świata i "nie skończy w objęciach Moskwy".
Pod adresem premiera Roberta Ficy uczestnicy protestu
skandowali: "Fico do Rosji", "Dosyć Ficy". Politycy
zapewniali, że nie pozwolą odebrać społeczeństwu wywalczonej przed 35 laty
wolności.
Podczas demonstracji wystąpił były niezależny kandydat na
prezydenta Ivan Korczok, który przegrał wybory z obecnym szefem państwa Peterem
Pellegrinim. Przed kilkoma dniami Korczok poinformował, że postanowił wstąpić
do opozycyjnej partii Postępowa Słowacja (Progresivni Slovensko). Wezwał m.in.
do tolerancji między partiami opozycyjnymi.
Na wiecu krytykowano także partię Kierunek Słowacka
Socjaldemokracja (Smer SSD) Ficy, który zwołał w niedzielę kongres mający
uczcić 25-lecie partii i nie uczestniczył w żadnych obchodach rocznicy
aksamitnej rewolucji. (tvn24.pl)
„Jeśli nadejdzie kryzys lub wojna” – nowa broszura w skrzynce pocztowej
17 listopada 2024 09:00
Od 18 listopada przez dwa tygodnie do wszystkich gospodarstw
domowych w Szwecji zostanie rozesłana nowa wersja broszury „Jeśli nadejdzie
kryzys”.
W Polsce nie trzeba żadnej instrukcji na wypadek wojny. Polski broni, jak wiadomo, Matka Boska Częstochowska. To dlatego od stuleci jesteśmy tacy bezpieczni, niepodlegli i szczęśliwi.
Rysunek: Tomasz Wiater
https://wyborcza.pl/7,75399,31472498,korea-polnocna-trenuje-zolnierzy-w-ukrainie-przed-prawdziwa.html#S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
Pierwsza kara dla złodziei, jakich dotąd polska ziemia nie widziała.
https://tvn24.pl/polska/pkw-podjela-uchwale-o-odrzuceniu-sprawozdania-finansowego-pis-st8184692
A jacy to patrioci!
D.O. głosował na ten rząd i teraz boli.
https://tvn24.pl/wroclaw/odbudowa-po-powodzi-z-pieniedzy-rzadu-fikcja-skandal-smiech-st8184618
A za to D.O. bardzo polskim władzom dziękuje.
https://tvn24.pl/polska/najnowszy-sondaz-partyjny-koalicja-obywatelska-powieksza-przewage-nad-pis-st8184800
… „O tym, kogo władza uważa na Węgrzech za polityczne zagrożenie, mówi zwykle rządowa propaganda. Gdy zjednoczona opozycja w ostatnich wyborach stanęła przeciwko Fideszowi, rządowe media przedstawiały jej polityków jako zdrajców narodu, siedzących w kieszeni Amerykanów i Brukseli.
Do następnych wyborów na Węgrzech zostało półtora roku, ale
w kraju już ruszyła kampania wymierzona w najgroźniejszego rywala Viktora
Orbána – Petera Magyara. Jego partia TISZA w sondażach zrównała się z rządzącym
od czternastu lat Fideszem (notując ok 36-37 proc. poparcia). A w niektórych go
nawet wyprzedziła. TISZA to skrót od „Tisztelet és Szabadság Párt" -
Partii Szacunku i Wolności, a także węgierska nazwa Cisy, drugiej po Dunaju
rzeki na Węgrzech, która ma porwać Węgrów i obalić rządzącego od 14 lat Orbána.
…
Węgierska telewizja publiczna, a za nimi elektroniczne media
kontrolowane przez Fidesz, cały tydzień bombardowały publiczność „taśmami
prawdy" na temat Magyara. Na nagraniach słychać, jak podczas letnich
demonstracji Magyar negatywnie wypowiada się o uczestnikach antyrządowych
protestów, mówiąc że „śmierdzi im z ust". Na innym w podobnych słowach
odnosi się do swoich eurodeputowanych Tiszy, którzy weszli w czerwcu do
Parlamentu Europejskiego. Określa ich jako „bezmózgowia" i krytykuje za to,
że wbrew zakazowi rozmawiają z mediami. Na jeszcze innym kpi z emerytów. …
Magyar wyprzedził publikację rządowych mediów o jeden dzień.
W niedzielę, 10 listopada, zorganizował konferencję, na której zapowiedział
publikację taśm. Powiedział, że został ostrzeżony, iż nagrania zrobiono
potajemnie i do tego zmanipulowano za pomocą sztucznej inteligencji. …
Wyszło na jaw, że osobą go nagrywającą była jego ówczesna
partnerka Evelyn Vogel, która szła z nim w pierwszym szeregu w antyrządowych
demonstracjach. Według Magyara zlecenie nagrywania go miała dostać od ludzi z
rządu, ale gotowa była sprzedać mu je za 3 mln forintów (ok. 30 tys. zł).
… „Ks. Sikorski to była znana i zasłużona postać. W latach 1980–1990 był wikarym w parafii św. Barbary w Pionkach. Zajął się wtedy działalnością opozycyjną: wydawał podziemne pisma „Barykada" i „Robotnik", książki, ulotki. Był uczestnikiem demonstracji po pogrzebie i w rocznice śmierci ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie, organizował msze za ojczyznę, współorganizował Komitet Pomocy Internowanym w Pionkach, organizował Duszpasterstwo Ludzi Pracy przy swojej parafii, był członkiem podziemnej grupy Morwa, współorganizował KIK w Pionkach, współpracował z KPN i Polską Partią Niepodległościową. Był zastępcą przewodniczącego KO „S" w Pionkach, kapelanem Regionu „S" Ziemia Radomska i do niedawna Światowego Związku Żołnierzy AK – Okręg w Radomiu. … W grudniu 2018 roku prezydent Andrzej Duda odznaczył Sikorskiego Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości. …
Sikorski został oskarżony przez byłych wychowanków o to, że
gdy mieli od 9 do 12 lat, byli molestowani seksualnie. Do wykorzystywania
chłopców przez księdza S. miało dochodzić na plebanii albo w jej okolicy, na
wyjazdach harcerzy i ministrantów na biwaki oraz zimowiska.
Zgodnie z wówczas obowiązującymi przepisami czyny
pedofilskie przedawniły się po ukończeniu przez ofiarę 30. roku życia. Gdy
ofiara ujawniła się później, nie było szans na pociągnięcie sprawcy do
odpowiedzialności karnej. … Nigdy nie został skazany przez sąd powszechny, bo
czyny, których się dopuścił wobec co najmniej kilkunastu chłopców przedawniły
się.
Powinniśmy „zbadać”, aby „ustalić”, czy „to, co dzieje się w Gazie, ma cechy ludobójstwa”, stwierdził papież Franciszek.
Definicja prawników
„Według niektórych ekspertów to, co dzieje się w Gazie, ma
znamiona ludobójstwa” – stwierdza Papież w swojej książce, która ma się wkrótce
ukazać. „Nadzieja nigdy nie zawodzi. Pielgrzymi do lepszego świata”, pod
redakcją Hernána Reyesa Alcaide’a (Edizioni Piemme), oczekiwanego dzisiaj przez
prasę oraz w Hiszpanii przez El Pais. „Należy dokładnie zbadać, aby ustalić,
czy pasuje to do definicji technicznej sformułowanej przez prawników i
organizacje międzynarodowe”.
Odpowiedź Izraela pochodzi od ambasadora wyznaczonego przy
Stolicy Apostolskiej Yarona Sidemana: „7 października 2023 r. doszło do
ludobójczej masakry obywateli Izraela” – pisze dyplomata obrońcy prawa do
samoobrony przed próbami zabicia swoich obywateli z siedmiu różnych frontów.
Jakakolwiek próba nazwania tej samoobrony inną nazwą oznacza izolację państwa
żydowskiego”.
„Przykro mi, że Papież mówił o ludobójstwie. To nieadekwatne
słowo, którego używa się zbyt łatwo, skutecznie bagatelizując jedyne prawdziwe
ludobójstwo w historii, to, którego doświadczyliśmy: Shoah”. Edith Bruck, 93
lata, pisarka i poetka, która przeżyła Holokaust, odpowiada ze swojego domu w
Rzymie, siedząc w fotelu, z którego – teraz tylko na Zoomie – nadal daje o
sobie znać: świadek na zawsze dzięki swojej historii dziecko deportowane w
wieku 13 lat do piekła Auschwitz i Dachau. Z papieżem Franciszkiem łączy ją
serdeczna relacja.
«Przykro mi, że Papież mówił o ludobójstwie. To nieadekwatne
słowo, którego używa się zbyt łatwo, skutecznie bagatelizując jedyne prawdziwe
ludobójstwo w historii, to, którego doświadczyliśmy: Shoah”. Edith Bruck , 93
lata, pisarka i poetka, która przeżyła Holokaust, odpowiada ze swojego domu w
Rzymie, siedząc w fotelu, z którego – teraz tylko na Zoomie – nadal daje o
sobie znać: świadek na zawsze dzięki swojej historii dziecko deportowane w
wieku 13 lat do piekła Auschwitz i Dachau . Z papieżem Franciszkiem łączy ją
serdeczna relacja: w 2021 roku udał się do niej z wizytą.
„Powiedziałabym mu, żeby pomyślał, zanim użyje pewnych słów.
Nie chcę bagatelizować śmierci kobiet i dzieci, nie ma życia wartego więcej niż
inne, nie ma ofiar pierwszej i drugiej kategorii. Ale to nie jest ludobójstwo.
Chciałbym porozmawiać z Papieżem o tsunami antysemityzmu, które ogarnia Europę.
Chciałbym, aby głos Papieża był w tej sprawie podniesiony głośno, tymczasem nie
słyszę go tak, jak bym chciała. Dzwoni do mnie w każde urodziny; już od dawna
mówiliśmy sobie, że chcielibyśmy się jeszcze spotkać. Kiedy odwiedził mnie
tutaj, w domu, przeżyłam wielkie wzruszenie. Jeśli do mnie zadzwoni, powiem mu
wszystko, co myślę. Powiem mu, że chciałbym, aby zdecydowanie zainterweniował
przeciwko tej nienawiści, która po raz kolejny została rozpętana przeciwko Żydom.
Boię się bardzo. Jestem zasmucona, obrażona, zniesmaczona, zgorszona, oburzona.
Naprawdę przechodzę przez bardzo zły okres. Antysemityzm, podobnie jak faszyzm,
nigdy nie umarł. Ma tysiąc lat i boję się, że nigdy się nie skończy. Żyjemy w
kraju, w którym faszystowskie demonstracje, pomyślcie o czarnych koszulach,
które niedawno zebrały się w Bolonii, są nadal możliwe, mimo że konstytucja ich
zabrania”. …
… „Bluesky to konkurencja Twittera/X, utworzona i rozwijana przez Jacka Dorsey'a, twórcę Twittera. Dorsey postanowił stworzyć Bluesky, gdy stracił kontrolę nad Twitterem (jeszcze przed przejęciem serwisu przez Elona Muska) i nie zgadzał się z kierunkiem, w którym jest on rozwijany. Bluesky jest bliźniaczo podobny do Twittera/X, ale ma jedną zasadniczą różnicę. Jest serwisem, ale także protokołem internetowym, jak np. http czy e-mail. Oznacza to, że nie jest ograniczony do jednej aplikacji lub witryny internetowej, a mogą z niego korzystać dowolne osoby. W efekcie Bluesky nie podlega kontroli jednej firmy lub osoby.
Bluesky zaczął lawinowo zdobywać popularność po wygranej
Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA.
Nie wszyscy jednak uważają, że Bluesky jest tak niezależny i
pozbawiony zewnętrznej kontroli, jak może się początkowo wydawać. Jednym z nich
jest Dave Troy, amerykański dziennikarz śledczy, krytyk Elona Muska oraz
prawicowych aktywistów politycznych z Doliny Krzemowej. Jego zdaniem Bluesky
może zostać "przejęty" w celach politycznych w ten sam sposób, w jaki
Elon Musk przejął Twittera.
Jack Dorsey, jeszcze jako członek Twittera, zaproponował
stworzenie protokołu Bluesky w 2019. W maju 2024 Dorsey zrezygnował z miejsca w
radzie i nie jest już członkiem Bluesky. Skasował też swoje konto w tym
serwisie.
Obecnie właścicielami Bluesky są:
* Jay Graber - zatrudniona przez Dorsey’a jako lider zespołu
technicznego i obecnie prezeska firmy;
* Jeremie Miller - twórca protokołu komunikacyjnego XMPP;
* Mike Masnick - twórca serwisu o nowych technologiach
Techdirt.com oraz autor rozprawy "Protokoły, nie platformy", która
zainspirowała utworzenie Bluesky;
* Kinjal Shah - partnerka generalna funduszu wysokiego
ryzyka Blockchain Capital.
Kto finansuje Bluesky?
Na początku Bluesky otrzymał 13 mln dolarów od Twittera, w
ramach pięcioletniej współpracy. Jednak krótko po podpisaniu umowy Twitter
został przejęty przez Elona Muska, który współpracę zerwał.
W czerwcu 2023 Bluesky otrzymał 8 mln dolarów od funduszu
NEO, którym zarządza Amerykanin irańskiego pochodzenia Ali Partovi. Jako tzw.
anioł biznesu Partovi inwestował we wczesnych etapach w takie firmy jak
Facebook, Airbnb, Dropbox czy Uber.
W październiku 2024 firma otrzymała 15 mln dolarów od
funduszu Blockchain Capital. Razem z pieniędzmi do Bluesky trafiła Kinjal Shah,
partnerka generalna funduszu jako członkini rady nadzorczej.
Dave Troy zauważa, że jednym z dyrektorów zarządzających
Blockchain Capital jest mieszkający w Moskwie Rosjanin Kirył Dorofiew. Taką
informację można znaleźć w serwisie Rocket Reach, będącym bazą danych o
prezesach, dyrektorach i menedżerach. Jednak na stronie Blockchain Capital nie
ma informacji, aby Kirył Dorofiew był pracownikiem funduszu.
Troy zwraca też uwagę, że Blockchain Capital jest powiązany
ze zwolennikami kryptowalut, co sugeruje już sama nazwa (blockchain to
podstawowa technologia, na której opierają się kryptowaluty). Z kolei z
kryptowalutami powiązani są giganci z Doliny Krzemowej popierający Donalda
Trumpa, jak choćby Elon Musk.
Zdaniem Troya otoczenie Elona Muska oraz m.in. rządy Rosji,
Chin czy Arabii Saudyjskiej chcą, aby kryptowaluty wyparły dolara jako globalną
walutę. Miałby to być pierwszy krok do podkopania pozycji Stanów Zjednoczonych
jako światowego lidera. Dave Troy wnioskuje, że powiązanie środowiska
kryptowalut z Bluesky może zostać w przyszłości wykorzystane do tego celu”. …
Alberto Alemanno*
„Po raz pierwszy w historii możemy mieć do czynienia z
prawdziwie prawicową Unią Europejską”
„Każdy obserwator odetchnął z ulgą na początku tego roku,
gdy główny nurt proeuropejskiego sojuszu – partii centrolewicowych,
centroprawicowych i liberalnych – utrzymał większość w wyborach do Parlamentu
Europejskiego. Te partie, które rządzą Europą od czterech dekad, mają poprzeć
nową Komisję Europejską Ursuli von der Leyen do końca miesiąca, z deklarowanym
celem uczynienia europejskiej gospodarki bardziej ekologiczną, konkurencyjną i
bezpieczniejszą.
Jednak za tą zwykłą relacją o potędze politycznej UE kryje
się inna, mniej uspokajająca rzeczywistość. Komisja von der Leyen jeszcze nie
objęła urzędu, a już skrajna prawica uderza znacznie ponad swoją wagę. A
ośmieli ją powrót Donalda Trumpa do Białego Domu.
Nowy Parlament Europejski, którego zadaniem jest poparcie
Komisji Von der Leyen 2.0, jest najbardziej prawicowy w historii UE. Ponad
połowa jego członków pochodzi z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej
(EPP) von der Leyen oraz ze skrajnie prawicowych grup, do których należą
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR), zrzeszający partię włoskiej
premier Giorgii Meloni z bardziej skrajnie prawicowymi partiami, takimi jak
Francuska (Reconquête) i Szwedzcy Demokraci. Jest również grupa Patriots for Europe
(PfE), współprowadzona przez Marine Le Pen i Viktora Orbána, oraz jeszcze
bardziej skrajna Europa Suwerennych Narodów (ESN), zdominowana przez
Alternatywę dla Niemiec.
To samo dotyczy dwóch innych głównych instytucji, które
dzielą władzę wykonawczą w Europie. Ponad połowa członków nowej Komisji UE
(każda zaproponowana przez jedno państwo członkowskie) i Rady UE pochodzi z
prawicy. Ta zmiana w prawo w równowadze sił jest bezprecedensowa i może
oznaczać koniec centrowej większości, która rządziła Europą od czasu powstania
UE. Podczas gdy Von der Leyen złożyła publiczne obietnice w swojej pierwszej
kadencji, że będzie trzymać się centrum polityki, nowa Komisja może być skuszona,
aby spojrzeć na prawo od tradycyjnego konserwatywnego bloku EPP, aby realizować
swoje cele polityczne.
Dlaczego tak jest? Koalicje w parlamencie UE były
historycznie budowane kwestia po kwestii, a żadna komisja nigdy nie polegała na
ustalonej większości parlamentarnej w trakcie pięcioletniej kadencji. Oznacza
to, że głosy ze skrajnej prawicy prawdopodobnie zapewnią Von der Leyen sposób
na przeforsowanie niektórych jej najbardziej konserwatywnych polityk, przy
jednoczesnym zachowaniu pozoru szacunku zapewnianego przez główne partie UE.
Ponieważ nowa komisja nie jest ani politycznie zaangażowana,
ani odpowiedzialna przed swoim proeuropejskim sojuszem głównego nurtu, drzwi
pozostają otwarte na współpracę ze skrajną prawicą. Połączona siła trzech
skrajnie prawicowych grup (ECR, PfE i ESN) daje łącznie 187 z 720 miejsc w
parlamencie. To czyni je potężnym nowym sojusznikiem EPP. Ponadto w Radzie UE,
która składa się z głów państw, dominuje 14 rządów narodowych kierowanych lub
wspieranych przez prawicę lub skrajną prawicę, a mogą one zmusić komisję do
odejścia od jej deklarowanych priorytetów.
Aby mieć przedsmak tego, co może nadejść, wystarczy
przypomnieć sobie wydarzenia z początku tego roku, kiedy to von der Leyen,
wówczas ustępująca przewodnicząca Komisji, uległa protestom rolników
(popieranym przez skrajną prawicę) i porzuciła Zielony Ład.
Od tego czasu pojawił się wyraźny wzór „odzieleniania”
polityki UE. Najpierw nastąpił opór przeciwko zakazowi silników spalinowych,
który wymaga, aby wszystkie nowe samochody miały zerową emisję CO2 od 2035 r.,
a następnie opóźnione wdrożenie przepisów dotyczących wylesiania, osłabienie
dyrektywy w sprawie zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw i odroczenie
przepisów mających na celu uczynienie wspólnej polityki rolnej bardziej
przyjazną dla środowiska.
Ciche przejęcie programu skrajnej prawicy przez główny nurt
jest widoczne, gdy partia pani Meloni, Bracia Włosi, zapewniła sobie stanowisko
wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, a także kilku przewodniczących
komisji parlamentarnych i potencjalnie jednego komisarza UE .
To prawda, że PfE Orbána i jeszcze bardziej radykalni
suwereniści pozostają oficjalnie wykluczeni z łączenia sił z głównymi partiami
UE na mocy tzw. cordon sanitaire – niepisanego porozumienia między partiami
centrowymi w celu wykluczenia sił peryferyjnych na obu końcach spektrum
politycznego. Nie przeszkodziło to jednak EPP w głosowaniu we wrześniu ze
wszystkimi skrajnie prawicowymi grupami nad rezolucją uznającą Edmundo
Gonzáleza za prezydenta Wenezueli.
W rzeczywistości zapora chroniąca przed skrajną prawicą,
która funkcjonuje w całej Europie, została już naruszona w Czechach, Włoszech,
Holandii, Słowacji i Szwecji, gdzie koalicje rządzące składają się z
konserwatystów i polityków skrajnej prawicy.
Kilku liderów EPP miało w ciągu ostatniego roku rozległe
kontakty z prawicowymi europosłami popierającymi Meloni, a Von der Leyen
poparła włoskie ośrodki deportacyjne. Ponadto EPP odmówiła podpisania
deklaracji popieranej przez socjalistów, zielonych, liberałów i lewicę, aby
trzymać skrajną prawicę „w ryzach” na każdym szczeblu. To wywołało alarm, który
z dnia na dzień staje się coraz głośniejszy.
Wszyscy nominowani komisarze zostali przesłuchani w ciągu
ostatnich dwóch tygodni na publicznym przesłuchaniu Parlamentu Europejskiego,
aby sprawdzić, czy nadają się do tej pracy. Parlament Europejski może odrzucić
całą listę kandydatów. Jest to jednak mało prawdopodobne, ponieważ znacznie
opóźniłoby to objęcie urzędu przez nową Komisję Europejską.
Posłowie do PE nie powinni przegapić okazji, aby poprosić
Von der Leyen – i jej nominatów – o wyjaśnienie jednego ważnego pytania: na jakiej
większości polityczną będzie się opierać i przed którą będzie odpowiadać w
ciągu najbliższych pięciu lat? Na skrajnie prawicową większość konserwatystów
popierających Trumpa i byłych aktorów marginalnych, czy na główne siły
polityczne, takie jak socjaliści, liberałowie i zieloni? Jej działania w ciągu
ostatnich kilku miesięcy wskazują tylko jeden kierunek. Witamy w nowej Europie.
*Alberto Alemanno jest profesorem prawa UE im. Jeana Monneta
w HEC Paris oraz gościnnym stypendystą i naukowcem zajmującym się demokracją na
Uniwersytecie Harvarda
18 listopada 2024
Jeśli chodzi o narastający antysemityzm, Żydzi powinni dziękować swojemu premierowi.
OdpowiedzUsuńCo do terminu "zbrodni przeciw ludzkości" chyba tylko Izraelici maja problem z tym określeniem stosowanym do ludobójstwa innych nacji. Społeczności międzynarodowa określiła "techniczne parametry" tej definicji i tego należy się trzymać, z całym szacunkiem i pamięcią dla Holocaustu. Nie może być tak, że żałoba jednego narodu jest większa od innych...
Dziękuję za dzisiejszy obfity materiał , mamy również podobny poradnik do pobrania ze strony https://www.gov.pl/web/rcb/badz-gotowy--poradnik-na-czas-kryzysu-i-wojny , pozdrawiam ze "spokojnego" jeszcze miejsca zamieszkania .
OdpowiedzUsuń