DRUGI OBIEG
Niedziela, 23 listopada 2025 

1.
D.O. nie wierzy oczom: na „jedynce” w ‘Wyborczej’ jest wielka fotografia Grzegorza Brauna i duży reportaż na temat tego co on robił i mówił w Auschwitz.
Drodzy redaktorzy z Gazety Wyborczej: pocałujcież wy mnie w dupę z takimi informacjami; takie gówno można odnotować gdzieś na ostatniej stronie jako ciekawostkę w dziale satyrycznym albo w dziale politycznym, ale absolutnie nie eksponować, nie robić reklamy temu zboczeńcowi, temu łobuzowi, temu faszyście, temu negacjoniście, temu potencjalnemu zbrodniarzowi: absolutnie nie robić reklamy, najlepiej ignorować jego egzystencję. On żyje dzięki takim jak wy, którzy robią mu za darmo reklamę i to w taki sposób, na „jedynce” w Gazecie Wyborczej. To jest po prostu skandal, tym się powinna zająć komisja etyki zawodowej, jeżeli taka jeszcze istnieje w jakimś przyzwoitym związku dziennikarskim.


Skandal!

2.
Tak, D.O. prowadzi samochód. Jedną ręką, ale nie mówcie tego nikomu. Jego życie od kilku tygodni odbywa się na trasie między domem a szpitalem Bródnowskim. Jest jedna trasa o długości 20 km, ale jest ona zawsze zakorkowana, tak, że korzystanie z niej znacznie wydłuża czas dojazdu.
Jest trasa dłuższa, 27 km, ale nieco luźniejsza, choć bez przesady. D.O. przeważnie wybiera tę drugą. 
No i jego życie upływa w ostatnich tygodniach właśnie tam, na tej trasie pomiędzy domem a szpitalem, szpitalem a domem. D.O. nie robi zakupów, nie uprawia żadnych działalności kulturalnej, jeździ z domu do szpitala ze szpitala do domu i koniec.
Ale coś się w życiu D.O.zmieniło. Do Warszawy dotarła wreszcie przesyłka z oliwą z Sycylii. D.O.  już wielokrotnie opisywał rozkosze podniebienia po spożyciu tej wyjątkowej oliwy tłoczonej znacznie wcześniej niż cała reszta oliw, czyli 1 października, kiedy ze 100 kg oliwek wychodzi wszystkiego 5 l oliwy, ale jakiej oliwy! To jest nektar i ambrozja razem!
Wczoraj D.O. i jego Żona kupili chlebek, odkorkowali jedną z nowo otrzymanych butelek i oddali się autentycznej rozkoszy.
Kolegów z TVN-u którzy u niego od lat zamawiają tę oliwę, nie można zawieść, więc D.O. ją rozwozi. Ponieważ w dni powszednie jest to niemożliwe, ze względu na zabiegi fizjoterapeutyczne, więc sobota i niedziela to jedyne dni, kiedy kurier D.O.  może dostarczyć zamówione butelki oliwy.
Dla przyjaciół z TVN-u, tego starego TVN-u, walterowskiego, bo, co jak co, ale Mariusz Walter miał takiego nosa do ludzi jakiego nie miał nikt. Tam, w tym starym, walterowskim TVN, pracowali fantastyczni ludzie. Fantastyczni ludzie, których autentycznie można było pokochać i podziwiać No, ale już wtedy było było grono ‘menadżerów’, którzy nie przepadali za indywidualnościami i w ten czy inny sposób zmuszali najlepszych dziennikarzy showmanów do porzucenia kariery w TVN i TVN24. Sporo osób wówczas odeszło, inne ‘awansowały’ z ekranu przeniosły się za biurka, no i tam za tymi biurkami pozostają, ku szkodzie widzów, bo to byli naprawdę bardzo dobrzy dziennikarze.
No ale to była dygresja.
W każdym razie ci starzy Koledzy zamawiają u D.O. oliwę i D.O. im tę oliwę rozwozi.

Więc w sobotę zawiózł ją w kilka miejsc, w tym do Przyjaciela znanego państwu, tego z którym D.O. napisał ostatnią książkę o nim, który też zamówił kartonik złożony z sześciu butelek tej wspaniałej oliwy.
No i wyciągnął mnie do nowo otwartej w restauracji Adama Gesslera. Otworzył ją na ulicy Próżnej róg Placu Grzybowskiego, w kamienicy Nożyków.
Oczywiście Adam przyszedł do nas i opowiedział, że jego rodzice z Nożykami byli zaprzyjaźnieni i kiedy Nożykowie jechali do Łodzi, to zawsze spali u jego rodziców, byli gośćmi jego rodziców, a kiedy rodzice Adama Gesslera z Łodzi zjeżdżali do Warszawy, to to nocowali właśnie w kamienicy Nożyków
I kiedy Adam Gessler dowiedział się, że może mieć restaurację w domu starych przyjaciół jego rodziców to się popłakał. A potem całym sercem rzucił się w urządzanie restauracji; restauracji, która będzie serwowała dania w kuchni polskiej i tradycyjne dania kuchni polskich Żydów.
Ta część chwilowo jeszcze nie jest otwarta, ale to kwestia kilku dni. Te, które są już otwarte są jak zwykle na bardzo, bardzo wysokim poziomie, bo skromnym zdaniem D.O.  nie masz lepszego restauratora w Polsce, a nawet być może w tej części Europy, jak Adam Gessler. I dania i obsługa są na najwyższym poziomie. Tam nie jest jakoś szczególnie tanio więc D.O.chadza rzadko, ale kiedy przyjeżdżają jacyś znajomi lub przyjaciele czy rodzina z zagranicy, to D.O. prowadzi ich do Gesslera, by popatrzeć na ich zdumione, pełne podziwu miny, kiedy na przykład tuż przed ich stolikiem mistrz noża przygotowuje z kawałka polędwicy tatara. Siekanego, proszę państwa, siekanego tatara, a nie mielonego, jak to zwykle bywa. A to zupełnie inny smak. Suma summarum Przyjaciel zaciągnął D.O. do Adama Gesslera Spędziliśmy tam bardzo przyjemnie trochę czasu jedliśmy, trzeba przyznać dość dietetycznie, a Przyjaciel zachwycał się grzankami z tukiem i Przyjaciel był po prostu wniebowzięty.

To kulinaria. Drugi aspekt pierwszej od paru miesięcy wycieczki D.O. do centrum Warszawy to ten, że na każdym kroku widać efekty działalności małpy z brzytwą. Pozwężane drogi, drogi zakorkowane na sztywno, przez ludzi chorych na rowerozę. Centrum Warszawy od kilku lat jest całe rozkopane, rozgrzebane, rozświnione, wliczając w to ulicę Marszałkowską, która w dalszym ciągu jest pobojowiskiem, potwornym pobojowiskiem z głębokimi rowami w które przy chwili nieuwagi można wpaść całym samochodem. Więc naprawdę ta małpa z brzytwą powinna być w Warszawie zatrzymana, bo to jest działalność na szkodę mieszkańców. Mieszkańców takich jak D.O., pełnoprawnych, płacących podatki, którzy zdaniem małpy z brzytwą mają jeździć wszędzie te kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów na rowerze, śnieg czy zawieja, wicher, deszcz… D.O. na jeździć na rowerze, bo drogi przelotowe zostały zwężone i stoją. To jest autentyczny dramat dzisiejszej Warszawy 
Ale mimo tego, że Marszałkowska rozkopana, Świętokrzyska rozkopana, pobliskie ulice wybebeszone, to buractwo z całej Polski zjeżdża tu, ponieważ na ulicy Świętokrzyskiej czy też na Marszałkowskiej w dowolnym miejscu musi uruchomić swoje głęboko zmodyfikowane tłumiki; z rur wydechowych ich mustangów, chargerów, czy podrasowanych Mercedesów, wydobywa się ryk podobny do ryku startującego bojowego myśliwca. Jeśli państwo nie znajdowali się w pobliżu startującego myśliwca bojowego to państwo nie zrozumieją, chyba że mają nieszczęście mieszkać też przy takiej prestiżowej ulicy, na której buractwo z całej Polski popisuje je rykiem swoich silników. D.O. bardzo tego nie lubi, D.O. bardzo to potępia, I D.O. jest zdumiony, że policja która tak chętnie wali mandaty za przekroczenie prędkości na pustych trzypasmowych ulicach, zupełnie jest głucha. Czasami, po zbiorowych protestach mieszkańców, na jedną noc policja ustawia kilka radiowozów i wyłapuje co bardziej nieostrożnych buraków, ryczących swoimi silnikami. Potem piszą o tym gazety jako o wielkim sukcesie polskiej policj i potem policjanci jadą do koszar a buractwo zjeżdża znowu i dalej ryczy. I koniec. I nic nie da się z tym zrobić.

Tak, że wizyta w centrum Warszawy nie należała do przyjemnych, wyjąwszy oczywiście wizytę w świeżo otwartym lokalu Adama Gesslera na rogu ulicy próżnej i Placu Grzybowskiego, w kamienicy Nożyków

3.

USA ostrzegają NATO, że jeśli Zełenski nie podpisze porozumienia pokojowego, Ukraina będzie w przyszłości miała gorsze perspektywy
Sekretarz armii USA informuje ambasadorów na „koszmarnym spotkaniu” w Kijowie w piątek po rozmowach z ukraińskim przywódcą

https://www.theguardian.com/world/2025/nov/22/ukraine-zelenskyy-peace-deal-us-nato-meeting

Urzędnicy amerykańscy poinformowali sojuszników z NATO, że spodziewają się nacisków na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, aby zgodził się na porozumienie pokojowe w najbliższych dniach, grożąc, że jeśli Kijów go nie podpisze, w przyszłości będzie musiał stawić czoło o wiele gorszemu porozumieniu.
Sekretarz armii USA, Dan Driscoll, poinformował ambasadorów państw NATO na spotkaniu w Kijowie w piątek wieczorem, po rozmowach z Zełenskim i rozmowie telefonicznej z Białego Domu. „Żadne porozumienie nie jest idealne, ale musi zostać zawarte prędzej niż później” – powiedział im, według relacji jednej z osób obecnych na spotkaniu.
W pomieszczeniu panował ponury nastrój. Kilku europejskich ambasadorów kwestionowało treść umowy i sposób, w jaki Stany Zjednoczone prowadziły negocjacje z Rosją, nie informując o nich sojuszników.
„To było koszmarne spotkanie. Znów argument o braku kart” – powiedział informator, odnosząc się do twierdzenia Trumpa, że Zełenski nie miał żadnych kart do rozegrania, podczas kontrowersyjnego spotkania w Białym Domu w lutym.
Proponowana umowa zawiera szereg postanowień, które prawdopodobnie będą nie do zaakceptowania dla Kijowa, w tym konieczność oddania terytoriów okupowanych przez Rosję, a także oddania dalszych terytoriów, nad którymi Kijów nadal sprawuje kontrolę. Sugeruje również amnestia dla wszystkich zbrodni wojennych popełnionych podczas konfliktu.
W piątek Zełenski wygłosił orędzie wideo do kraju, w którym stwierdził, że jest to „jeden z najtrudniejszych momentów w naszej historii”. Ukraina stanęła przed wyborem, powiedział: „utrata godności albo utrata kluczowego sojusznika”.

Driscoll, bliski przyjaciel wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, który niedawno objął stanowisko wiceszefa ds. Ukrainy, odmówił podania szczegółów na temat tego, czy omawiana umowa jest zgodna z 28-punktowym planem opublikowanym w prasie. „Niektóre rzeczy są ważne, niektóre są jedynie ozdobą – a my skupiliśmy się przede wszystkim na tym, co istotne” – powiedział.
Ogłoszenie planów USA na początku tego tygodnia zaskoczyło innych sojuszników Ukrainy, którzy byli dotąd nieświadomi treści i formatu planu. W Europie panują obawy, że Rosja miała zbyt duży wpływ na formułowanie projektu umowy, który jest przedstawiany Ukraińcom jako przesądzony.
Driscoll bronił tego, twierdząc, że dzięki temu proces stał się bardziej kontrolowany. „Prezydent Trump chce teraz pokoju. Im więcej kucharzy w kuchni, tym trudniej sobie z tym poradzić” – powiedział, według obecnego źródła.

Julie Davis, chargée d'affaires USA w Kijowie, również była obecna na spotkaniu i powiedziała pozostałym dyplomatom, że chociaż warunki umowy są dla Ukrainy karą, nie ma ona innego wyboru, jak ją zaakceptować lub stawić czoło jeszcze gorszym sytuacjom w przyszłości. „Umowa nie będzie się odtąd poprawiać, będzie tylko gorsza” – powiedziała.

Trumpowi zależy na tym, aby Zełenski zgodził się na umowę do Święta Dziękczynienia, które przypada w czwartek. Wcześniej w tym tygodniu Davis powiedział dziennikarzom, że Trump dąży do „agresywnego harmonogramu”, aby osiągnąć porozumienie.

„Byliśmy świadkami absolutnie niezwykłego tempa działań dyplomatycznych” – powiedziała, wypowiadając się na marginesie przyjęcia dla Driscolla i jego delegacji armii amerykańskiej, w którym uczestniczyli wysocy rangą ukraińscy wojskowi, w rezydencji ambasadora w Kijowie. Dodała, że była to „najbardziej ambitna” akcja dyplomatyczna, jaką widziała w swojej karierze w służbie zagranicznej.

Zapytany, dlaczego Kijów miałby być zmuszony do oddania terytorium na wschodzie, którego wojska rosyjskie nie były w stanie zająć od 11 lat, amerykański urzędnik stwierdził, że umowa „jest korzystna dla Ukrainy”. Dodał, że przewiduje, że Trump i Zełenski spotkają się i podpiszą dokument „na rzecz pokoju”.

Plan został podobno opracowany przez doradcę Trumpa Steve'a Witkoffa i doradcę Kremla Kirilla Dmitriewa , a ich relacja stała się kluczowym kanałem komunikacji między Waszyngtonem a Moskwą. Oczekuje się, że Driscoll wkrótce uda się do Rosji, aby omówić plan.

W piątek Władimir Putin poinformował, że Moskwa otrzymała kopię planu. „Wierzę, że może on posłużyć jako podstawa do ostatecznego, pokojowego rozwiązania” – powiedział wysokim rangą funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa.


Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że w sobotę wieczorem czasu europejskiego, Donald Trump powiedział że ta „propozycja pokojowa” dla Kijowa nie jest ostateczna i można ją negocjować. Dzisiaj w Genewie odbędzie się spotkanie między przedstawicielami Stanów Zjednoczonych i Ukrainy z udziałem przedstawicieli Unii Europejskiej. D.O. trzyma kciuki, żeby coś rozsądnego dla Ukrainy i dla Polski z tego spotkania wyszło. Fakt, że Trump nie opiera się przy tym swoim bandyckim szantażu wobec Ukrainy należy odczytać jako dobry znak. Na ile dobry = przekonamy się po zakończeniu spotkania w Genewie. 

4.

Niepewny angielski i składnia Moskwy: oto powód, dla którego plan pokojowy wydaje się być tłumaczony z języka rosyjskiego
https://www.repubblica.it/esteri/2025/11/22/news/piano_pace_usa_ucraina_traduzione_russo-424997993/?ref=RHLF-BG-P3-S5-T1-r836
Niektóre fragmenty 28-punktowego projektu przedstawionego przez Stany Zjednoczone w celu zakończenia wojny na Ukrainie wydają się nie na miejscu w języku angielskim.

Rosną podejrzenia, że najnowszy, kontrowersyjny, 28-punktowy plan pokojowy dla Ukrainy jest znacząco ukierunkowany na Rosję, zwłaszcza w świetle ustaleń Luke'a Hardinga, eksperta ds. Rosji w Guardianie, który od miesięcy przebywa w Kijowie, relacjonując brutalną agresję Moskwy. Według reportera, amerykański plan pokojowy przedstawiony Ukrainie najwyraźniej został przetłumaczony z rosyjskiego. Może to wskazywać na to, że plan zakończenia wojny został w dużej mierze narzucony przez Putina i jego obecnego głównego negocjatora, doradcę Kirilla Dmitriewa, który niedawno spotkał się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Stevem Witkoffem .
Według analizy Hardinga, składnia niektórych zdań jest bardziej typowa dla języka rosyjskiego, jak na przykład w trzecim punkcie 28-punktowego dokumentu: „Oczekuje się ( „it is expected ” w języku angielskim, red.), że Rosja nie dokona inwazji na kraje sąsiednie i że NATO nie będzie się dalej rozszerzać”. Wyrażenie „it is expected” nie jest powszechnie używane w języku angielskim, podczas gdy jest częste w języku rosyjskim i wydaje się pochodzić od terminu ozhidayetsya. Inne słowa, które wydają się pochodzić z tłumaczenia z języka rosyjskiego, to „niejednoznaczność” ( neodnoznacnosti ) i „ustanowić” (zakrepit).
Harding podkreśla, że chociaż sekretarz stanu Marco Rubio również uczestniczył w negocjacjach, żaden ukraiński ani europejski urzędnik nie był zaangażowany w negocjacje, co jasno wynika z treści projektu. Plan spotkał się z ostrą krytyką prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który wczoraj w dramatycznym przemówieniu wideo oświadczył, że jego kraj stoi teraz przed bolesnym wyborem: utracić godność lub stracić największego sojusznika - Stany Zjednoczone.

Zgodnie z propozycją, Ukraina miałaby oddać Rosji Krym, Ługańsk i Donieck oraz zostać na stałe wykluczona z NATO. Rosja natomiast miałaby zostać ponownie przyjęta do G8 w sensacyjnym geście. Co więcej, Ukraina musiałaby znacząco zredukować swoją armię o setki tysięcy żołnierzy (z 900 000 do 600 000), a w kraju nie mogliby stacjonować żołnierze NATO. Sankcje wobec Rosji zostałyby zniesione, ale automatycznie przywrócone w przypadku kolejnej inwazji.
Jak zauważa analiza CNN, „znaczna część tekstu nawiązuje do maksymalistycznych stanowisk Rosji przyjętych podczas negocjacji w Stambule w 2022 roku”, które później zostały odrzucone, ponieważ Kijów uznał ich wnioski za nie do przyjęcia. „Przed analizą tekstu – i jego ogromnych korzyści dla Kremla – kluczowe jest rozważenie momentu wprowadzenia tego nowego planu, w dużej mierze zainicjowanego przez Moskwę.

Siły rosyjskie są prawdopodobnie w najlepszej pozycji od około roku. Są bliskie zdobycia Pokrowska, miejsca o ogromnym znaczeniu strategicznym, będącego przedmiotem zaciętych walk od ubiegłego lata. Gdyby udało im się go zdobyć, wojska rosyjskie napotkałyby jedynie kilka głównych ośrodków ludności kontrolowanych przez Ukraińców, zanim dotarłyby do stolicy Kijowa.

„Wyciekłe 28 punktów” – kontynuuje amerykańska sieć – „służy Moskwie dwoma celami. Z jednej strony stanowią one tak korzystną podstawę negocjacyjną, że uzyskanie nawet ułamka zamierzonych rezultatów byłoby ogromnym zwycięstwem. Z drugiej strony, stanowią ramy, do których rosyjscy dyplomaci mogą stale powracać, gdyby chcieli ponownie spowolnić proces dyplomatyczny, podczas gdy ich wojsko znajduje się w korzystnej sytuacji. Co więcej, sformułowanie krążącego porozumienia jest niejasne i momentami przypomina pospieszne tłumaczenie z rosyjskiego lub ukraińskiego, z kilkoma klauzulami „wycofania się”.

„W obecnej formie” – podsumowuje analiza CNN – „dokument jest czymś, z czego Moskwa może się wycofać w dowolnym momencie, bez uzasadnienia. Umowa wymaga również odrzucenia lub zakazania »nazistowskiej ideologii i działań« w Ukrainie, co wzmacnia fałszywą rosyjską narrację propagandową, że rządem w Kijowie kierują neonazistowscy ekstremiści. Czy pojawienie się skrajnie prawicowej flagi na ukraińskiej jednostce na nieoficjalnej stronie wojskowej w Telegramie wystarczy, aby nagle unieważnić umowę?”. To jedna z wielu obaw Ukraińców i wszystkich Europejczyków w świetle projektu umowy, a raczej ultimatum, które Donald Trump wręczył Zełenskiemu, wygasającego w przyszły czwartek.

5.
Jeśli tak zwany „plan pokojowy” USA dla Ukrainy wejdzie w życie będzie to nie tylko potworna katastrofa i porażka Ukrainy.
To będzie także katastrofa i porażka Stanów Zjednoczonych.
Ten kraj, niegdyś nazywany żandarmem świata, albo też strażnikiem demokracji, w obliczu brutalnej agresji nieobliczalnego dyktatora spuszcza spodnie wobec słabszego wroga.
Jak będą wyglądały Stany Zjednoczone po takiej katastrofie, po takiej klęsce? Kto kiedykolwiek uwierzy Stanom Zjednoczonym, zechce wejść z nimi w sojusz, zechce dać wiarę ich zapewnieniom?
Chyba tylko jakiś alfons.

6.

Dwadzieścia osób twierdzi, że ma rasistowską przeszłość. On temu zaprzecza. Kto mówi prawdę o szkolnych czasach Farage'a?
https://www.theguardian.com/politics/2025/nov/22/nigel-farage-racist-past-who-is-telling-truth-schooldays

Nigel Farage zaprzeczył – choć za pośrednictwem rzecznika – że kiedykolwiek powiedział coś rasistowskiego lub antysemickiego, gdy był nastolatkiem.
Dziennik „The Guardian” rozmawiał z 20 jego kolegami - uczniami Dulwich College w południowym Londynie, którzy twierdzili co innego – ponad połowa z nich przyznała to oficjalnie.
Kto więc mówi prawdę? To stało się sednem sporu, który pochłonął lidera ‘Reform UK’.
Jego rzecznik twierdzi, że „nie ma jednoznacznych dowodów. To słowo jednej osoby przeciwko słowu drugiej” i oskarża „Guardiana” o próbę jego oczernienia.
Oto kilka wybranych głosów osób, które twierdzą, że były ofiarami lub świadkami tego rodzaju głęboko obraźliwego zachowania.
Reszta w linku.

7.

https://torun.wyborcza.pl/torun/7,48723,32415352,fanatycy-religijni-trzesa-toruniem-strasza-ze-rzad-tuska-zacheca.html?_gl=1*1vh3hic*_gcl_au*NTc4NTg3ODMyLjE3NjA2MDEyMTA.*_ga*MjcxNzYzMTM0LjE3NjA2MDEyMTA.*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NjM4MjQ5NTUkbzQ4JGcxJHQxNzYzODI1NTczJGoyNSRsMCRoMA..#s=S.TD-K.C-B.17-L.2.duzy

Wobec eskalacji ataków na katolików w Toruniu, grupa wiernych udała się do Kurii Biskupiej i złożyła prośbę o objęcie ochroną dzieci poczęte, te zagrożone zabiciem w toruńskim szpitalu oraz o obronę uczestników publicznego różańca - mówi radna PiS Katarzyna Chłopecka.
27 października Sąd Rejonowy w Toruniu ogłosił wyrok w sprawie prezentowania na toruńskiej starówce dokładnie pod samym pomnikiem Mikołaja Kopernika baneru prezentującego zakrwawione szczątki, abortowanego płodu.
Takie obrazki pojawiały się w mieście co miesiąc podczas Publicznego Różańca o Odnowę Moralną Narodu Polskiego organizowanego przez aktywistów związanych z Konfederacją Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Sąd uznał, że prezentowanie takich treści w przestrzeni publicznej jest "nieprzyzwoite i nieakceptowalne".
- Prezentowanie na banerze szczątków ludzkiego płodu należy uznać jako nieprzyzwoite. Przedstawianie takich treści w przestrzeni publicznej jest nieakceptowalne. Dowodzi tego choćby znacząca liczba toczących się w takich sprawach postępowań, niezależnie od ich wyniku. Ponadto nieobyczajność takiego zachowania wynika z naruszenia godności przynależnej przedstawionym na banerach czy fotografiach płodom. Tym bardziej że w niniejszej sprawie mieliśmy do czynienia z fotografią medyczną - uzasadniała wyrok asesor Aneta Racka.
Po wyroku znów poszli się modlić
O wykroczenie z artykułu 141 Kodeksu Wykroczeń, dotyczącego umieszczania nieprzyzwoitego ogłoszenia, napisu lub rysunku albo używania słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym, zostali obwinieni dwaj mężczyźni trzymający baner.
Sąd ukarał ich karą grzywny w wysokości 800 złotych. Kara finansowa nie zrobiła na nich wielkiego wrażenia, ponieważ 15 listopada panowie ponownie stanęli pod pomnikiem Mikołaja Kopernika z banerem, na którym widniały następujące hasła: "Rząd Tuska chce uczyć 4-latki masturbacji, 6-latki wyrażania zgody na seks, 9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu". Pojawił się też baner, że w szpitalu na Bielanach są zabijane dzieci przez aborcję.
W związku z tym po raz kolejny interweniowali strażnicy miejscy, którzy wezwali na miejsce policję.
- Policjanci z komisariatu na toruńskim Śródmieściu interweniowali na Rynku Staromiejskim w Toruniu na prośbę strażników miejskich, którzy zostali powiadomieni o podejrzeniu popełnienia wykroczenia przez osoby biorące udział w zgromadzeniu publicznym - informuje młodszy aspirant Sebastian Pypczyński.
- Ponieważ jeden z mężczyzn odmówił podania swoich danych osobowych strażnikom i policjantom, został zatrzymany i doprowadzony na komisariat. Tam funkcjonariusze ustalili jego tożsamość. Mężczyzna został zwolniony po przeprowadzeniu przez funkcjonariuszy niezbędnych czynności.

Zatrzymanie jednego z aktywistów wywołało ogromne poruszenie wśród pozostałych uczestników publicznego różańca. 20 listopada Agnieszka Szumilas z Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna zorganizowała pikietę pod Urzędem Miasta, obwiniając o zatrzymanie mężczyzny z banerem prezydenta Torunia i radnych Koalicji Obywatelskiej.
- W związku z rażącym nadużywaniem prawa i kompetencji przez prezydenta Torunia, czterech radnych klubu KO Toruń oraz podległych im instytucji i służb, zorganizowaliśmy pikietę pod Urzędem Miasta Torunia z konferencją prasową z udziałem pana Wiesława Janowskiego bezprawnie zatrzymanego podczas publicznego różańca - mówiła Szumilas.
"Atak na katolików"
Jej postawę popierają radni miejscy z Prawa i Sprawiedliwości na czele z Katarzyną Chłopecką, która razem z Agnieszką Szumilas udała się do kurii, by dostarczyć list biskupowi toruńskiemu w sprawie obrony uczestników publicznego różańca. (…)


Komentarze

  1. Nie chciałbym aby to redakcja tego czy innego medium przeze mnie abonowanego ograniczała zakres informacji, które ma mi przedstawić. Nawet jeżeli jest to wymiotne. To ja decyduję co czytam i co mnie interesuje. Argument o popularyzacji brunatnego jest bałamutny. Jest ci w przestrzeni medialnej dróg popularyzacji bez liku, więc pominięcie w GW tego zdarzenia nic nie zmienia, a czytelników ogranicza. Lepiej "Do Rzeczy", "GP" czy "W Sieci" poczytać?

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz więcej czytelników nie wytrzymuje degrengolady , usuwa się w cień , ale wiedzą co jest prawdą a co kłamstwem . Serdeczności .

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez większość życia mieszkałam w Toruniu, tu się urodziłam. Wstyd mi, gdy czytam o tych katoprawicowych akcjach...To

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga