DRUGI OBIEG
Czwartek, 30 stycznia 2025
1.
Artykuł Arkadiusza Gruszczyńskiego (poniżej) dotyczy, zdaniem D.O.
zasadniczego, błędnego podejścia do polityki i do dziennikarstwa.
Politycy, tzw. liberalni dość powszechnie uważają, że, by wytrącić ugrupowaniom
ekstremistycznym ich atuty propagandowe i powstrzymać ich pochód do władzy,
należy przejąć część ich postulatów, haseł i praktyk.
W dziennikarstwie, menadżerowie medialni po wieczorowych kursach managementu w
męskim gronie, uważają, że, by powstrzymać upadek tradycyjnych mediów, muszą
jak najbardziej upodobnić się do xówna, lejącego się z mediów społecznościowych
i innych forów internetowych.
W rezultacie, poważny człowiek nie ma na kogo głosować i nie ma wiarygodnych
źródeł informacji, co doprawdy jest kluczem do harmonijnego rozwoju
społeczeństw.
Przeczytaj. D.O. maksymalnie skrócił wywody Gruszczyńskiego.
2.
Czy internet, a zwłaszcza internetowe nośniki informacji zdewastują
społeczeństwa, definitywnie zamordują demokrację?
Nowe światło na amerykański hi-tech rzuca esej badaczki politycznego aspektu
Doliny Krzemowej. Bardzo ciekawy i odkrywczy, ale bardzo, bardzo długi. D.O.
skrócił go o dobrą połowę, więc warto przezeń przebrnąć: trochę nam przywróci
punkty oparcia, niezbędne do racjonalnej analizy świata w jego przełomowym
(patrz D.O. z wczoraj) momencie.
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31650298,siedem-grzechow-glownych-donalda-tuska.html#S.MT-K.C-B.2-L.1.duzy
„Jeśli Koalicja 15 Października nie poprawi komunikacji z wyborcami, w 2027
roku PiS wróci do władzy i Ziobro z Kaczyńskim dokończą prawicową
kontrrewolucję. … Spójrzmy na sytuację, w jakiej znalazła się Polska. Anne
Applebaum uważa, że zachodni świat w 2025 roku przypomina ten z 1917 roku,
czyli z przedednia wybuchu rewolucji rosyjskiej, kiedy zwykli ludzie przestali
wierzyć w sprawczość rządzących.
Z kolei Marek Cichocki stawia tezę, że Zachód przypomina dzisiaj Republikę
Weimarską, kiedy pogrążona w wewnętrznych konfliktach demokracja nie była w
stanie rozwiązywać realnych problemów państwa.
Oba rozpoznania łączy jedno: sto lat temu władzę na Wschodzie i Zachodzie
przejęli dyktatorzy, dzisiaj do "koncernu autokracja" dołączają po
kolei USA, Austria, Słowacja, Węgry czy Argentyna, a antyliberalne siły
umacniają się we wszystkich krajach Zachodu. …
Interes partyjny jest kluczowy dla zrozumienia autokratów, ponieważ w miejscu
niezależnych, apolitycznych ekspertów, urzędników, dziennikarzy, prezesów
spółek skarbu państwa pojawiają się zależni, polityczni i często niekompetentni
wykonawcy politycznej woli szefa partii rządzącej, którzy przy okazji w krótkim
czasie się bogacą. …
Według Tuska receptą na prawicowe szaleństwo jest realizacja niektórych
postulatów populistów, chociażby tych związanych z obroną granic i szczegółową
weryfikacją osób, które trafiają nielegalnie do Europy. …
Tusk jest z uwagą słuchany w Europie, co potwierdzają moi rozmówcy z rządu,
którzy obserwują spotkania polskiego premiera z przywódcami Niemiec, Francji
czy krajów skandynawskich. Ale w Polsce nowy pomysł na państwo w ogóle się nie
przebija. Dlaczego?
Grzech pierwszy: gdzie jest rzecznik prasowy? …
Styl komunikacji wiąże się z drugim grzechem, czyli z oporem liberałów przed
promowaniem własnych sukcesów. …
Trzecim grzechem są rozliczenia. W KO narasta rozczarowanie stylem pracy Adama
Bodnara, który - zanim podejmie decyzję - zamawia po kilkanaście analiz
prawnych, prowadzi wielogodzinne rozmowy ze współpracownikami, a na końcu i tak
Marcin Romanowski ucieka do Budapesztu. …
Grzech czwarty: gaszenie pożarów zamiast wprowadzanie reform. …
Co z inwestycjami? To pytanie należy zadać przy okazji wytknięcia piątego
grzechu obecnego rządu. …
Wyborcom wydaje się, że rząd nie dowozi obietnic [autor miał zapewne na myśli
realizację obietnic, a zapewne pracując na zmywaku w UK nauczył się tłumaczyć
słowo „to deliver”] …
Do wyborów prezydenckich posłowie nie zajmą się tymi konkretnymi projektami
ustaw, ponieważ Nowa Lewica przestraszyła się, że próba zawarcia kompromisu z
Polskim Stronnictwem Ludowym odbierze im wiarygodność w oczach ich własnego
elektoratu. … To szósty grzech. …
I ostatni, siódmy grzech: rząd Tuska nie snuje opowieści. W kampanii wyborczej
przyszły premier zapewniał, że po rozliczeniu rządów poprzedników pojedna ze
sobą ludzi. Wówczas odczytałem to jako zapowiedź wprowadzenia konkretnych
mechanizmów ochronnych, instytucji publicznych, które miałyby stać na straży
prawa i demokracji liberalnej. … Tusk jednak na obecnym etapie odpuścił te
marzenia, bo polityczni gracze zdają sobie sprawę z zasad panujących na boisku,
gdzie wygrywa ten, kto ma po swojej stronie kibiców, a nie przemyślaną taktykę.
Według CBOS 43 proc. Polaków źle ocenia gabinet Tuska. To tylko o 4 pkt mniej
niż w najgorszym momencie rządu Mateusza Morawieckiego.
https://www.theguardian.com/technology/ng-interactive/2025/jan/29/silicon-valley-rightwing-technofascism
Becca Lewis:
Ku technofaszyzmowi”: prawicowe korzenie Doliny Krzemowej
Liberalna reputacja branży jest myląca. Jej reakcyjne tendencje – celebrowanie
bogactwa, władzy i tradycyjnej męskości – są wyraźne od czasów dotcomowej manii
lat 90.
„Wpływowa publikacja z Doliny Krzemowej ma artykuł wstępny, w którym lamentuje
nad „zniewieścieniem” technologii. Główny dyrektor generalny firmy
technologicznej ostro krytykuje wezwania czarnoskórego lidera ruchu na rzecz
praw obywatelskich do dywersyfikacji siły roboczej w branży technologicznej.
Technolodzy wściekają się na „policję poprawności politycznej”.
Nie, to nie jest Dolina Krzemowa w epoce Maga. To przemysł technologiczny lat
90., kiedy obserwatorzy po raz pierwszy wyrazili obawy dotyczące prawicowego
zakrętu Doliny Krzemowej i potencjalnego „technofaszyzmu”. …
W szczytowym okresie szaleństwa dotcomów w latach 90. wielu krytyków ostrzegało
przed narastającym reakcyjnym zapałem. „Zapomnij o cyfrowej utopii”, napisał
wieloletni dziennikarz technologiczny Michael Malone, „możemy zmierzać w
kierunku techno-faszyzmu”. Gdzie indziej pisarka Paulina Borsook nazwała kult
męskiej władzy w dolinie „trochę przypominającym wczesnych celebrytów
eurofaszyzmu z lat 30.”. …
Ich głosy zostały w dużej mierze zagłuszone przez ówczesnych entuzjastów
technologii, ale Malone i Borsook wskazywali na wizję Doliny Krzemowej
zbudowaną wokół szacunku dla nieograniczonej męskiej władzy – i dużego oporu,
gdy ta władza została zakwestionowana. U źródeł tego reakcyjnego myślenia leżał
pisarz i intelektualista o nazwisku George Gilder. Gilder był jednym z
najbardziej zagorzałych ewangelistów Doliny Krzemowej, a także popularnym
„futurystą”, który przewidywał nadchodzące trendy technologiczne.
Gilder był również długoletnim konserwatystą społecznym, który przeniósł swoją
politykę do Doliny Krzemowej. … W czasach, gdy kobiety wchodziły na rynek pracy
w bezprecedensowej liczbie, pisał książki, w których dowodził, że tradycyjne
role płciowe muszą zostać przywrócone, i obwiniał problemy społeczne, takie jak
ubóstwo, o rozpad rodziny. … W 1974 r. Narodowa Organizacja Kobiet nadała mu
tytuł „Męskiej Szowinistycznej Świni Roku”; Gilder nosił tę odznakę z dumą. …
Ale w czasach, gdy amerykański industrializm chylił się ku upadkowi, Gilder
pomógł ożywić zapał do przedsiębiorczości i wiarę w moralną władzę
przedsiębiorców nad pracownikami przemysłu i ludźmi z korporacji. Coraz
częściej Gilder twierdził, że przedsiębiorcy są lepiej przygotowani do
przewodzenia krajowi w przyszłości niż „eksperci” ze świata akademickiego lub
rządu. …
Gilder publikował swoje pomysły w czasie, gdy IPO tworzyły natychmiastowe
bogactwo dla założycieli startupów w niespotykanym dotąd tempie. Nowe bogactwo
dodało uroku Dolinie Krzemowej i zdawało się podkreślać atrakcyjność
przedsiębiorczości w świecie high-tech. W latach 80. i 90. inne media
podchwyciły ujęcie Gildera: przedsiębiorcy technologiczni oferowali pełną
nadziei drogę naprzód dla amerykańskiej gospodarki, dla męskości i dla postępu
ludzkości w ogóle. …
Tego typu relacje przyspieszyły, gdy przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej zaczęli
przechodzić ze sprzętu na oprogramowanie. Jak napisał wówczas dziennikarz
technologiczny Dave Kaplan, oprogramowanie „nie wymagało ani fabryki do
zbudowania, ani zasobów naturalnych do wydobycia – tylko [materii] mózgu”
przedsiębiorcy stojącego za firmą.
Kultura technologiczna coraz częściej traktowała w sposób gwiazdorski młodych
przedsiębiorców, których sukces sprowadzał się do kilku tysięcy linijek kodu
komputerowego. Gilder twierdził, że oprogramowanie jest najczystszym wyrazem
geniuszu przedsiębiorczego – informacyjnym światem umysłu, wolnym od
materialnych ograniczeń czasu i przestrzeni. …
Przedsiębiorczy szum lat 90. rzadko wspominał o płci lub jawnej prawicowej
polityce. Ale reakcyjne elementy ideału przedsiębiorczości stawały się
widoczne, gdy tylko kwestionowano rosnącą potęgę przedsiębiorców
technologicznych.
W ten sposób Dolina Krzemowa wpisywała się w szerszy trend walki z
„poprawnością polityczną” – to znaczy skupienia się na inkluzywności i unikaniu
obrażania osób, które tradycyjnie były marginalizowane. Przez całą dekadę
Dolina Krzemowa nie tylko stała się wiodącą przestrzenią wojny z „policją
poprawności politycznej”, ale przedsiębiorcy zaczęli również reprezentować
niektórych z największych wojowników kultury antypoprawności politycznej.
Często to najbardziej entuzjastycznie proprzedsiębiorcze głosy były
jednocześnie największymi bojownikami przeciwko różnorodności.
Ten podwójny impuls był widoczny w magazynie Upside , publikacji o biznesie
technologicznym założonej w 1989 roku przez dwóch młodych konserwatystów,
którzy byli przyjaciółmi Gildera. Szybko zdobyli małą, ale wpływową listę
subskrybentów, w tym legendarnego inwestora kapitału wysokiego ryzyka Arthura
Rocka, współzałożyciela Intela Roberta Noyce'a i konserwatywnego luminarza
Williama F. Buckleya. Od samego początku zespół redakcyjny był zarówno
orędownikiem przedsiębiorczości, jak i grupą „byczych przeciwników” przeciwko
każdemu, kto ich zdaniem zagrażał ich konkretnej wizji biznesu.
Autorzy twierdzili, że nie sprzeciwiają się kobietom i mniejszościom w
biznesie, ale sprzeciwiają się pewnemu „mężczyźnie nowej ery”, który jest
„wrażliwy i zatroskany, marudzi”.
Autorzy rozkoszowali się również dyskomfortem i oburzeniem, jakie użycie przez
nich słowa „cipka” wywołało wśród kobiet w ich własnym zespole, i chwalili się,
że ich asystentka redaktora zagroziła, że poprowadzi strajk pracownic z powodu
tej historii. Rozwiązaniem problemu, jak twierdzili, było ponowne potwierdzenie
starszego, gloryfikowanego podejścia „antycipka” do biznesu – takiego, które
stawiało na pierwszym miejscu męskie cechy, takie jak walka, podejmowanie
ryzyka oraz bycie „bezceremonialnym” i „twardym”. …
Te wysiłki skutecznie wywołały kontrowersje i uwagę. Pokazały, że w świecie
coraz bardziej opartym na indywidualnych osobowościach i zdolności przyciągania
uwagi (głównie białych, męskich) inwestorów, politycznie niepoprawne popisy
mogą być dobre dla biznesu. Jeden z redaktorów Upside trafnie przewidział, że
artykuł „cipka” był „tym, który uczyni nas sławnymi”. …
Ten rosnący „technofaszyzm”, jak nazywali go ówcześni krytycy, został
tymczasowo powstrzymany przez krach giełdy internetowej w 2000 roku. Reputacja
George'a Gildera została poważnie nadszarpnięta, gdy nie przewidział krachu. A
większość szumu wokół technologii cyfrowej została tymczasowo stłumiona po tym,
jak setki startupów upadło.
Tytani z Doliny Krzemowej z 2025 roku podążają tym samym planem. W zeszłym
tygodniu Mark Zuckerberg ogłosił, że Meta kończy swoje programy DEI i zmienia
zasady swojej platformy, aby zezwolić na bardziej dyskryminujące i nękające
posty. W podcaście Joe Rogana Zuckerberg jasno przedstawił swoje motywacje:
twierdził, że kultura korporacyjna odeszła od „męskiej energii” i musi ją
przywrócić po „wykastrowaniu”. Elon Musk przekształcił Twittera w X, platformę
w dużej mierze działającą jako odpowiedź na twierdzenia o „wirusie
przebudzonego umysłu” – najnowszej iteracji „poprawności politycznej”. A sam
Marc Andreessen, „chłopiec geniusz” lat 90., coraz bardziej czerpał inspirację
od włoskich futurystów, ruchu faszystowskich artystów z początku XX wieku,
którzy gloryfikowali technologię, jednocześnie starając się „zniszczyć”
feminizm.
*Becca Lewis jest pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Stanforda, gdzie
uzyskała również tytuł doktora w dziedzinie komunikacji. Pisze książkę o
wzroście reakcyjnej polityki w Dolinie Krzemowej i w Internecie”. …
„Przełomowe” odkrycie: naukowcy opracowują łatkę, która może naprawić
uszkodzone serca
Komórki pobrane z krwi i „przeprogramowane” w komórki mięśnia sercowego mogą pomóc
pacjentom z niewydolnością serca
https://www.theguardian.com/science/2025/jan/29/scientists-develop-patch-repair-damage-heart-failure
„Naukowcy twierdzą, że uszkodzone serce można dosłownie załatać, aby pomóc mu
pracować lepiej. Jest to przełomowe odkrycie, które doceniono jako pomoc dla
osób z zaawansowaną niewydolnością serca.
Według najnowszych badań niewydolność serca dotyka ponad 64 miliony ludzi na
całym świecie, a jej przyczynami są m.in. zawały serca, wysokie ciśnienie krwi
i choroba tętnic wieńcowych.
W przypadku przeszczepów serca brakuje dostępnych organów, a sztuczne pompy
serca są drogie i obarczone dużym ryzykiem powikłań.
Teraz naukowcy sądzą, że dokonali przełomu, tworząc wszczepialne plastry
składające się z bijącego mięśnia sercowego, które mogą pomóc w kurczeniu się
tego organu.
Profesor Ingo Kutschka, współautor pracy z
Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Getyndze w Niemczech , powiedział: „Po
raz pierwszy mamy teraz do dyspozycji laboratoryjnie wyhodowany przeszczep
biologiczny, który ma potencjał stabilizacji i wzmocnienia mięśnia sercowego”.
Plastry powstają z komórek pobranych z krwi i „przeprogramowanych” tak, aby
funkcjonowały jako komórki macierzyste, które mogą przekształcić się w dowolny
typ komórek w organizmie
W przypadku łatek komórki te są przekształcane w komórki mięśnia sercowego i
tkanki łącznej. Są one osadzane w żelu kolagenowym i hodowane w specjalnie
wykonanej formie, zanim powstałe heksagonalne łatki są przymocowywane, w
matrycach, do membrany. U ludzi membrana ta ma rozmiar około 5 cm na 10 cm.
W artykule opublikowanym w czasopiśmie Nature Zimmermann i współpracownicy
opisują, w jaki sposób przetestowali łatki na zdrowych makakach rezus, nie
znajdując żadnych dowodów na nieregularne bicie serca, powstawanie guzów ani
zgony lub choroby związane z łatkami.
„Nowe badanie opinii publicznej pokazuje, że 85% Grenlandczyków nie chce
dołączyć do USA
Mimo że Donald Trump twierdził, że mieszkańcy wyspy „chcą być z nami”,
Grenlandczycy w zdecydowanej większości odrzucili ten pomysł”.
https://www.theguardian.com/world/2025/jan/28/85-of-greenlanders-do-not-want-to-join-us-says-new-poll
„Według sondażu partyjnego przeprowadzonego przez Republikon opozycyjna partia
TISZA może liczyć na 39 procent poparcia, a Fides - na 32 procent”.
https://tvn24.pl/swiat/wegry-opozycyjna-partia-tisza-prowadzi-w-sondazach-przed-fidesem-st8284127
30 osób zginęło, 60 zostało rannych w wyniku paniki w Mahakumbh
https://indianexpress.com/article/india/mahakumbh-stampede-live-updates-9804809/?ref=breaking_hp
„Na Mauni Amavasya Snan, między 1 a 2 rano, przed Brahm Muhurta, ogromny
tłum zebrał się na trasie Akhara, przez co pękły zapory po drugiej stronie.
Tłum po tej stronie przeszedł na drugą stronę i zaczął miażdżyć wyznawców,
czekających na Brahm Muhurta… Administracja szybko wdrożyła akcję ratunkową i
utworzyła zielony korytarz dla karetek pogotowia, a 90 rannych zabrała do
szpitali. Niestety, 30 z tych wyznawców zmarło”.
Po incydencie przypominającym panikę, który miał miejsce
w Sangam podczas trwającego Maha Kumbh Mela w Prayagraj, premier Narendra Modi
złożył kondolencje tym, którzy stracili swoich bliskich. Życząc szybkiego
powrotu do zdrowia rannym, premier Modi powiedział, że lokalna administracja
angażuje się w pomoc ofiarom. Szef rządu Uttar Pradesh Yogi Adityanath
powiedział, że sytuacja jest pod kontrolą, lecz niektórzy wyznawcy odnieśli
poważne obrażenia. Partie opozycyjne atakowały rząd UP kierowany przez BJP i Centrum,
oskarżając ich o „złe zarządzanie” i „kulturę VIP-ów”.
Kumbhamela to hinduistyczne święto, podczas którego zbierają się pielgrzymi
oraz święci, mistrzowie duchowi i jogini. To masowa pielgrzymka, podczas której
wierni zbierają się, aby zanurzyć się w świętej rzece. Purna Kumbh Mela
(„kompletna” Kumbh Mela) obchodzona jest co 12 lat na przemian w jednym z
czterech następujących miast: Allahabad, Haridwar, Ujjain, Nashik. W
rekordowych obchodach wzięło udział 70 mln ludzi, w tym roku – tylko 40 milionów.
D.O. nie mógł oglądać i bardzo żałuje. Bo CnB to najlepszy magazyn
reporterski w Europie.
https://tvn24.pl/go/programy,7/czarno-na-bialym-odcinki,11367/odcinek-2618,S00E2618,1564402
No.
Niestety za pieniądze, więc D.O. nie poczyta, o co chodzi; byli
pracownicy nie mają dostępu, nieważne, ilu widzów w przyszłości przysporzyli i
jak się ich praca przełożyła na przychody firmy.
Chyba, że się zajrzy na konkurencyjny portal; tam można się dowiedzieć, że
„Redakcja TVN24 uzyskała kopię sprawozdania z kontroli. Jak się okazuje,
Fundacja Niezależne Media, wspierająca Telewizję Republika, musi zwrócić do
budżetu państwa niemal 6 mln zł z powodu niezrealizowania celów państwowej
dotacji”.
Kazimierz Kujda to między innymi były szef Narodowego Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także były prezes spółki Srebrna i wieloletni
bliski współpracownik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
https://tvn24.pl/polska/kazimierz-kujda-prawomocnie-uznany-za-klamce-lustracyjnego-st8283619
D.O. ma nadzieję, że jeśli będzie trzeba, każdy przyzwoity człowiek będzie
bronił Owsiaka przed tą kupą śmieci.
https://wyborcza.biz/biznes/7,177151,31653822,sakiewicz-w-imieniu-tv-republika-zapowiada-dwa-pozwy-przeciwko.html?_gl=1*hsvaaj*_gcl_au*MTQ5MjQ4MzQxNS4xNzMxMzQ0Mzcz*_ga*MTMxMzExOTY4OS4xNjIyMzA3MzI4*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczODE4NjM2MS4xODI1LjEuMTczODE4NjQyNi4wLjAuMA..&_ga=2.250094274.536495787.1735765928-1313119689.1622307328#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy
… „Sąd Okręgowy w Łodzi oddalił wniosek Patryka Masiaka, nazywanego
"Wielkim Bu", w sprawie wypowiadania się na jego temat przez senatora
Krzysztofa Kwiatkowskiego. … Patryk Masiak - jak sam się chwalił - ale
potwierdzała to też przecież druga strona, to wieloletni znajomy Karola
Nawrockiego, czyli kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość w
wyborach i dlatego właśnie "Wielki Bu" był zainteresowany, żeby przez
najbliższy rok zakneblować mi usta i nie mówić o jego kryminalnej przeszłości,
o tym, że został skazany za porwanie człowieka i miał zarzuty prokuratorskie za
sutenerstwo. "Wielki Bu" sam przez wiele lat chwalił się swoją
kryminalną przeszłością, udzielając wielu wywiadów na ten temat.
https://tvn24.pl/lodz/lodz-krzysztof-kwiatkowski-poinformowal-o-oddalonym-przez-sad-wniosku-wielkiego-bu-o-zakneblowanie-mu-ust-st8283308
Wśród zatrzymanych jest Anna Wójcik, była dyrektorka biura premiera Mateusza
Morawieckiego, jej mąż oraz Paweł Kleszczewski, właściciel agencji PR
obsługujących w czasie rządów PiS spółki Skarbu Państwa.
https://tvn24.pl/polska/kolejne-zatrzymania-w-sprawie-rars-onet-wsrod-nich-byla-szefowa-biura-mateusza-morawieckiego-st8283145
Niestety, ich przełożeni są jeszcze na wolności.
Na trzech posadzonych, jeden, niestety, zwolniony.
https://wyborcza.pl/7,75398,31653881,michal-k-wypuszczony-z-brytyjskiego-aresztu-poslowie-pis-triumfuja.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy
Czy ten gość nie powinien być w zakładzie zamkniętym i w gustownym kaftanie
zamiast garnituru?
https://tvn24.pl/swiat/grzegorz-braun-wyprowadzony-z-sali-parlamentu-europejskiego-st8283278
„Rząd Milei planuje usunąć kobietobójstwo z argentyńskiego kodeksu karnego
Rząd planuje usunięcie prawnego uznania zabójstw ze względu na płeć w
najnowszym ataku na prawa kobiet
https://www.theguardian.com/world/2025/jan/29/argentina-femicide-womens-rights-law
D.O. uważa, że Javier Milei powinien byś sąsiadem Brauna z izolatki.
„Analiza pokazuje, że Roman Abramowicz może być winien His Majesty Revenue
& Customs 1 mld funtów za niezapłacone podatki”
Z dokumentów wynika , że były właściciel klubu piłkarskiego Chelsea FC
powierzył niemal połowę swojego majątku ponad 200 funduszom hedgingowym, w tym
niektórym z najbardziej prestiżowych menedżerów inwestycyjnych na świecie,
wykorzystując w tym celu okrężną strukturę przebiegającą przez Cypr i
Brytyjskie Wyspy Dziewicze.
https://www.theguardian.com/world/2025/jan/29/roman-abramovich-may-owe-hmrc-1bn-pounds-unpaid-taxes-analysis-shows
Mazurkiewicz, bój się Boga!
https://wyborcza.pl/7,75399,31652122,jim-mazurkiewicz-moze-zostac-ambasadorem-usa-w-polsce.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy
Nb. gdyby tytulista ‘Wyborczej’ nie napisał, to D.O. nigdy by się nie
domyślił, że to potomek polskich emigrantów!
1 rok temu
Niestety, algorytm cukierberga usunął dzisiejsze wydanie Drugiego Obiegu.
3 lata temu
D.O. stał nad przepaścią na North Rim, Północnej Krawędzi Wielkiego Kanionu.
Zabawił za długo, bo raz, że nie mógł się napatrzeć, a dwa, że chciał nakręcić
tak wiele filmu, ile się dało; wyszło z tego kilkadziesiąt sekund
dwuodcinkowego filmiku z 2011 r., dostępnego na YT J.P.
Zamieszkał wtedy na kilka dni w Page, Arizona. Kiedy dojechał do wyszperanego w
internecie lodge, myślał, że go szlag trafi: była to niewiele więcej niż psia
buda z pogiętej tektury, ale już zerżnęli z jego karty 70$, więc, wściekły,
wyniósł swoją walizkę z wynajętego w Las Vegas vana. „Na szczęście jest air
conditioning” – pocieszał się. Bo latem w Arizonie A.C. to nie jest kaprys
rozpieszczonego burżuja: to kwestia przeżycia. Bo temperatura dochodzi do 50
stopni w cieniu, z tym, że cienia nie ma, bo to pustynia: czerwony piach i
kremowe skały.
Potem okazało się, że to jeden z najprzyjemniejszych hotelików, w jakich
zdarzyło mu się w Ameryce przemieszkiwać. Przeuroczy gospodarze, a za sąsiadów
– miła rodzina francuska, która tak się ucieszyła, że ktoś mówi ich językiem.
Przemiłe wieczory przy barbecue i winie – och, jak ci Lyończycy cieszyli się,
że ktoś docenia wino i nikt ich nie przekonuje, że whisky jest „more American”.
Z North Rim do Page są 123 mile, 200 kilometrów. Daleko. D.O. czuł się zmęczony
i chciał do domu. Ale kiedy wyjechał z lasu, który stoi na ostatnich kilku
kilometrach przed Kanionem, znalazł się na wzgórzu, z którego rozciągał się
widok, jakiego przedtem, ani potem D.O. nie widział. Rozciągała się przed nim
obszerna dolina, zamknięta po lewej stronie ciemniejącą ścianą skał. Ziemia
była czerwona, a porastały ją jakieś – glony, bo przecież „trawą tego nazwać
nie było można. Było kilka wyraźnych pasm o zróżnicowanych proporcjach owej
czerwieni i zieleni, raz to wyglądało jak bogata ochra, raz blezer niedowidzącej
babuni, której, tkając, pomyliły się włóczki. No i jak tu się nie zatrzymać?
Jak tego subtelnego spektaklu nie nakręcić? D.O. nie miał jeszcze wtedy
doświadczenia, ale już wiedział, że na filmie to nie wyjdzie, że elektrony,
zapisane na kartach pamięci skapitulują przed takimi niuansami. Ale D.O.
wyciągnął statyw i kamerę, w nadziei, że przynajmniej jemu się ten spektakl
odtworzy, kiedy będzie stary.
Stary już jest, a spektakl odtworzyć się nie daje, bo to było w 2010 r.,
obiektywy nie te, o HD dopiero się zaczynało mówić… Więc tamten obraz został
tylko pod powiekami D.O. w jego masowej pamięci, do której jednak coraz
trudniej dotrzeć.
Kiedy ruszył w drogę zaczął się zachód słońca. Jeden z najbardziej
spektakularnych w życiu D.O., choć oglądał go tylko we wstecznym lusterku. Ale
po opuszczeniu równiny zaczęły się arizońskie skały, które, oświetlane
kolejnymi, właściwymi zachodowi odcieniami czerwieni, odegrały spektakl
niezrównany.
No i musiało się to skończyć jednym z najbezczelniejszym połamaniem prawa:
Zbliżający się zmierzch + 200 kilometrów dało rezultat 160 mil na godzinę. 257
km/h. D.O. wie, że tak nie wolno, ale noc na pustyni to żadna frajda. No i
przez 190 z tych 200 kilometrów nie było nic, czemu D.O. mógłby zrobić krzywdę.
Szosa szeroka, jak to w Ameryce, żadnych ludzkich osiedli, żadnych zwierząt:
środowisko zbyt nieprzyjazne. Kiedy minął Most Navajo nad rzeką Kolorado
zwolnił: było już niedaleko; Francuzi poczekają. Potem zaczęły się światła
miasta. A potem już był leżak, kolacja z grilla i kieliszek wina w ręku.
Stawiali Francuzi, który w bagażniku swojego vana – autobusu niemal – mieli
zapasik dobrego, kupionego jeszcze w Las Vegas. W supermarkecie Safeway w Page,
jeśli chodzi o buzz, były dwulitrowe, plastikowe - kanistry, bardziej niż
butelki - wody ognistej z dumnym napisem „carbon filtred”. Brrr… Nabywcami byli
głównie Native Americans, niestety.
Zachody słońca zachwycają, kiedy jedzie się przed siebie. Kiedy się człowiek
spieszy, zwiastują problemy, bo jazda w nocy to zawsze jednak wyzwanie. Kiedy
jednak jedzie się – jak D.O. w soboty – by napawać oczy, ach, to zwiastują
wzloty ducha i nieskończone inspiracje.
D.O. wspomina z równym zachwytem zwłaszcza trzy Szosy Zachodzącego Słońca.
Dwie z nich biegną wzdłuż oceanów, trzecia – wzdłuż ulubionego morza D.O.
N247 między Cabo da Roca a
Cascais w Portugalii. 8 kilometrów praktycznie po plaży. A gdy zachodzi
słońce, gdy Atlantyk ma odpływ… Ojojoj! Lepiej się zatrzymać!
„5”, czyli North Pacific Highway między San Diego a Los Angeles, a właściwie
równoległe szoski tuż bok plaży oraz „1” Cabrillo Road między San Francisco a
Santa Cruz. Paręset kilometrów niezapomnianych wrażeń. Część przebiega wykutymi
w ostrych, nadoceanicznych skałach półkach.
Kolejne Strade Provinciali między Scoglitti a Capo Passero w
południowo-wschodniej Sycylii. I te wszystkie, mijane po drodze miasteczka,
poczynając od samego, uroczego Scoglitti, poprzez Samperi, Marinę di Ragusa,
Donnalucata, Pozzallo do Porto Palo di Capo Passero, a nawet dalej, gdzie brzeg
zakręca ostro na północ, mijając Pachino, gdzie małe pomidorki rosną na
podziemnych żyłach słonej wody. Fragmenty „załapały się” do jednego z filmów JP
o Sycylii, w sumie siedem, dostępnych na Playerze.
To Windows pokazał D.O. na komputerze i ten widok wywołał w nim powyższe
wspomnienia.
Taką drogą można bezpiecznie jechać tyle, ile samochód daje, choć to nielegalne
6 lat temu
https://www.facebook.com/osrodek.monitorowania/videos/714766475574525/
9 lat temu
Niczego tak bardzo faszyzujący dyktatorzy nie nienawidzą jak wolnego słowa.
Bomby im niestraszne, straszna jest prawda.
Prokurator ze Stambułu zażądał kary dożywotniego więzienia dla Cana Dündara,
redaktora naczelnego Cumhuriyet, jednego z najpopularniejszych dzienników
tureckich.
Cumhuriyet – Republika - to najstarsza i najbardziej prestiżowa gazeta turecka.
Została założona w 1924 r. przez przyjaciela i współpracownika założyciela
współczesnej Turcji Mustafy Kemala – Atatürka. Od pierwszego numeru gazeta
opowiadała się za państwem świeckimi republikańskim. Od lat jest dumą
tureckiego i światowego dziennikarstwa, zawsze po stronie demokracji, wartości
społecznych i liberalnych oraz wolnego rynku. Pracuje w niej mnóstwo odważnych,
światłych dziennikarzy. Dlatego redakcja dostała wiele prestiżowych nagród
dziennikarskich, wliczając w to Freedom Press Award. Odkąd do władzy doszła
narodowo-islamska partia Sprawiedliwości i Rozwoju Recepa Tayyipa Erdogana i
cała struktura państwa została przeorientowana na zwalczanie opozycji i
utrzymanie władzy, Cumhuriyet był obiektem oszczerstw i bezpardonowych ataków
faszyzującego reżimu tureckiego.
Pod koniec ub. r. Cumhuriyet opublikował film pokazujący, jak tureckie służby
specjalne szmuglują broń do Syrii.
W telewizji wystąpił wówczas sam Erdogan, widocznie wściekły i wygłosił pod
adresem redaktora naczelnego gazety Cana Dündara szereg pogróżek. Potem sam
złożył na niego doniesienie do prokuratury w Stambule. Wraz z Dündarem przed
sądem stanął szef oddziału gazety w Ankarze Erdem Gül.
Ja już państwu nie raz i nie dwa opowiadałem jak faszyzujący dyktator
podporządkował sobie wymiar sprawiedliwości. Prowokacją. Konstytucja Mustafy
Kemala nakładała na wymiar sprawiedliwości i na armię obowiązek pilnego
patrzenia na ręce kolejnym rządom: gdyby chciały odejść od zasady świeckości
państwa, lub gdyby miały łamać standardy demokracji - miały interweniować.
Edrogan i jego wszechmocne służby specjalne wymyśliły więc spiski. W jednym
mieli brać udział prokuratorzy i sędziowie, w drugim – najwyżsi oficerowie
armii. Służby i policja wyaresztowały więc sędziów i prokuratorów – im kto
bardziej niezależny i wierny konstytucji tym szybciej trafił do więzienia.
Potem przyszła kolej na oficerów. Za kraty trafiła połowa generalicji z szefem
sztabu generalnego, pułkownicy, majorzy. Dostali wszyscy drakońskie wyroki,
albowiem – brzmiało oskarżenie – a zawsze się znajdą kreatury, skłonne
wysługiwać się nacjonalistycznej partii– usiłowali odsunąć od władzy partię
Erdogana, a przecież ona wygrała wybory, więc na mocy mandatu społecznego miała
prawo łamać wszystkie zasady konstytucyjne! W imię tego rzekomego mandatu
zawładnęła wymiarem sprawiedliwości i zawładnęła mediami, które od tego czasu
stały się podłe, tchórzliwe i lizusowskie.
Dziś w dumnym niegdyś wymiarze sprawiedliwości Turcji nie ma już odważnych i
sprawiedliwych prokuratorów, są zastraszeni albo sługusy rządzącej partii.
Proszę się więc nie dziwić, że dla jednego z najszlachetniejszych i najbardziej
zasłużonych dla kraju ludzi, dla naszego Kolegi, redaktora Cana Dündara taki
właśnie sługus partyjny zażądał kary dożywocia. Zarzuty – dokładnie takie,
absurdalne, jakie wskazał podczas swojego telewizyjnego wystąpienia Erdogan:
szpiegostwo i propaganda terroryzmu. Czyż może być coś bardziej absurdalnego i
niesprawiedliwego?
Proszę więc zrozumieć moje wzburzenie, gdy słucham potem, że UE zamierza
przyspieszyć negocjacje w sprawie przystąpienia Turcji do Unii Europejskiej,
gdy planuje jeszcze w tym roku znieść wizy i gdy ob.darowuje faszystowski rząd
3 miliardami euro jako rodzaj nagrody za to, że zrzuciła na Europę bombę
demograficzną w postaci miliona uchodźców w ciągu jednego tylko roku.
Sądzą państwo, że przesadzam, gdy nazywam reżim turecki „faszystowskim”?
Opowiadałem przecież, jak podczas podróży do AS Erdogan wychwalał Hitlera i
jego ideę scentralizowanego państwa. Nie wystarczy? Nie dalej niż wczoraj
Erdogan znów dał popis. „System parlamentarny jest przestrzały i nie nadaje się
dla Turcji” – powiedział w przemówieniu do organizacji społecznych w Ankarze.
„Nowa Turcja potrzebuje nowej konstytucji i prezydenckiego systemu
wykonawczego”. To wszystko, oczywiście, jak dodał, to nie jest kwestia jego
personalnych ambicji, ale kiedy i prezydent, i premier są wybierani przez naród
i mają podobny zakres uprawnień, to nie jest to do utrzymania. To jest sprawa
wewnętrzna i narodowa. I jasno od razu mówię, że ja, jako prezydent, muszę być
zaangażowany we wszystkie sprawy narodowe. Wszystkie dotychczasowe konstytucje
pochodziły z importu, a teraz potrzebna jest konstytucja prawdziwie narodowa,
tylko na jej podstawie będzie można zbudować „nową Turcję”. „Nową konstytucję –
dodał – powinien opracować naród, a nie parlament”. Jeśli to nie jest faszyzm,
to co nim jest?!
Nową Turcję widać już dokładnie na Wschodzie, gdzie od miesięcy turecka armia,
policja i wszechobecne służby specjalne atakują, ranią, zabijają, więżą Kurdów.
Niby obywateli tureckich, ale jakby gorszych, zdecydowanie gorszych. Atatürk,
budując w latach 20. ub. wieku nowa Turcję nie oglądał się na interesy innych
narodów, zamieszkujących Azję Mniejszą. Na zachodzie wypędził Greków, który
mieszkali tam od tysiącleci i od tysiącleci tworzyli tam niepowtarzalną
cywilizację, na której narodziła się nasza. Na wschodzie zajął 2/3 terytorium
historycznej Armenii i dokonał ludobójstwa półtora miliona Ormian. Zajął także
ogromną połać Kurdystanu; dziś 1/3 całego terytorium Turcji to okupowany
Kurdystan, a co piąty obywatel – jest Kurdem.
Od początku grudnia armia, policja i służby prowadzą ofensywę przeciwko
rzekomym terrorystom z PKK, Partii Pracujących Kurdystanu. Codziennie usłyszą
państwo w mediach bezkrytycznie powtarzane komunikaty tureckiej armii:
zabiliśmy 20-tu, zabiliśmy 30 terrorystów. I nikt nie sprawdzi, kogo
rzeczywiście zabili. Mało kto będzie się wczytywał w komunikaty wolnych Kurdów
zza tureckiej granicy.
Dziś agencje prasowe znów piszą o ciężkich walkach i ucieczce tysięcy ludzi z
oblężonej już od prawie 2 miesięcy dzielnicy Sur w milionowym mieście
Diyarbakir, nieformalnej stolicy tureckiego Kurdystanu. Dzielnica jest
otoczona, trwają ciężkie walki, ludność cywilna cierpi niewypowiedzianie, ale
świat mało się ta tragedia interesuje, podobnie, jak nie interesuje ich, co
dzieje się w 100-tysięcznym mieście Cizre, od września ostrzeliwanym przez
czołgi. Ludzie giną, przymierają głodem? I gdzie są m.nowe agencje pomocy,
gdzie są gromy, ciskane na reżim turecki z europejskich i światowych stolic?
W środę – czytamy w depeszy międzynarodowej agencji prasowej – zginęło w Sur co
najmniej 23 ludzi, w tym 3 żołnierzy tureckich i 20 kurdyjskich bojowników… Kto
to sprawdził? Kto poznał, że leżące na ulicy ciała należały rzeczywiście do
jakichś bojowników?
Ale w następnym wersie: jak twierdzi turecka Fundacja Praw Człowieka co
najmniej 198 cywili, w tym 39-ro dzieci zostało zabitych podczas wojskowych
operacji przeciwko PKK od sierpnia ub. r. HRW skrytykowała Ankarę za
niepodawanie dokładnych danych, dotyczących cywilnych ofiar i za brak
zapewnienia pilnych ewakuacji medycznych cywilów, uwięzionych w strefach walk.
„Wielu ludzi zmarło w okolicznościach niezwykle trudnych do określenia z powodu
godziny policyjnej”.
W Turcji, owszem, zdarzają się zamachy terrorystyczne: Suruç, Ankara, Stambuł.
Ale tureckie organizacje praw człowieka twierdzą, że za większością z nich
stoją tureckie służby specjalne. Cóż – znamy ten scenariusz także z Rosji,
obyśmy nie poznali go bliżej.
EICHMANN PROSI O ŁASKĘ: DACIE?
Niechaj się jednak dyktatorzy, mordercy i inni przestępcy nie szanujący ludzi
nie łudzą: wcześniej czy później prawda zatriumfuje, a na nich przyjdzie
kryska. Ci Żydzi, którym udało się przetrwać Zagładę na końcu świata dopadli
Adolfa Eichmanna, koordynatora i wykonawcę planu „ostatecznego rozwiązania”.
Wytoczyli mu proces. To, co opowiadali świadkowie na nim zeznający do dzisiaj
wzbudza dreszcz przerażenia. Skazany został na śmierć.
29 maja 1962 r. jego obrońca wystosował prośbę o łaskę do prezydenta Izraela
Bena Cewiego. Artyści naukowcy i intelektualiści żydowscy nalegali, by go
ułaskawić. Cewi jednak odmówił.
Wyrok wykonano wkrótce po jego ogłoszeniu: zbrodniarz został powieszony w nocy
z 31 maja na 1 czerwca 1962 r.. Jego ciało spalone w zaimprowizowanym
krematorium na plaży w Tel Avivie. Prochy rozrzucono nad międzynarodowymi
wodami Morza Śródziemnego.
Właśnie teraz rząd izraelski ujawnił list, w którym Eichmann prosił o łaskę.
„Nie byłem wpływowym przywódcą, więc nie czuję się winny” – napisał. Cóż –
grunt to dobre samopoczucie. 6 milionów ofiar, ale on nie czuł się winny.
Oto, co powiedział, kiedy już założono mu na głowę stryczek: Sieg heil
Deutschland! Sieg heil Argentinien! Sieg heil Österreich! To są te trzy kraje,
z którymi byłem najbardziej związany i których nie zapomnę. Pozdrawiam mą żonę,
moją rodzinę i mych przyjaciół. Umieram, wierząc w Boga.
I jeszcze do tego wierzył w Boga.
I WTEDY PRZYCHODZI MI DO GŁOWY, ŻE W NORYMBERDZE SĄDZONO NIEWŁAŚCIWYCH LUDZI
Na kanałach historycznych można natknąć się na filmy z okresu faszyzmu.
Oglądając je ja nie patrzę na Hitlera, czy jego przybocznych, nie patrzę na
gości, którzy pojawiają się u jego boku. Patrzę – patrzę z przerażeniem – na
tłumy dookoła. Wiwatujące, pełne entuzjazmu tłumy, wykrzykujące Sieg Heil, Heil
Hitler, czy Ein Volk, ein Reich, Ein Führer.
I wtedy przychodzi mi do głowy, że w Norymberdze sądzono niewłaściwych ludzi.
Że przed trybunałem międzynarodowym nie powinni stanąć ci nieszczęśni,
przeżarci nienawiścią psychopaci, ale te wiwatujące tłumy, ten Hans Schmidt czy
ten Johann Braun, ta Helga Krueger czy Gerda Mueller, którzy – choć wyposażeni
w rozum i w hierarchię moralną, stali i wiwatowali na cześć morderców i
zbrodniarzy. To oni powinni byli zostać osądzeni i skazani.
10 lat temu
„To są Niemcy”
„Nie można mówić o niemieckiej tożsamości bez uwzględnienia Auschwitz”
Któregoś dnia polski prezydent powie "Nie można mówić o 'polskiej
tożsamości' bez uwzględnienia Jedwabnego".
Mein Respekt, Herr Gauck.
12 lat temu
Na razie polemizujemy na emocje, a to do niczego nie prowadzi. To może po
chrześcijańsku? Voila: Pan Bóg ok. 6% ssaków uczynił homoseksualistami;
pochylmy głowę przed mądrością Boga i zaakceptujmy tę prawdę w pokorze. Z całym
szacunkiem dla innowierców, którzy dzieło boże chcą na siłę poprawiać.
Komentarze
Prześlij komentarz