DRUGI OBIEG

Sobota, 18 stycznia 2025

1.
Sobota, a D.O. nie ma dla P.T. Czytelników żadnych ciekawych zdjęć.
Z braku ciekawych, pokaże kilka nieciekawych. No, co zrobisz, jak nic nie zrobisz…



Co to, gdzie to, Czytelniku?


A to? Który varsavianista pierwszy napisze, gdzie się ta syrenka znajduje?


D.O. zobaczył to w markecie. Kto mu podpowie, co to za roślina?


Magistrat wziął na etat dodatkowych strażników parkometrów.


Tu D.O. padł ofiarą Wołodymyra Zełenskiego. Spędził tu bez ruchu przemiłe 75 minut, bo ruch kołowy wszelki (autobusów i tramwajów też) został wstrzymany w Alei Szucha i (OK) i na wszystkich okolicznych ulicach w promieniu paru kilometrów. A planował D.O. spędzić te 75 minut spacerując.


A na ekranie startowym D.O.wego laptopa pojawiło się to. D.O. się wzruszył, bo tam był i stał jak głupi, nie wierząc własnym oczom. To Arches National Park w Utah. Bezludzie, ale jakie!
Park położony jest tuż przy rzece Kolorado i znajduje się w nim ponad 2000 naturalnych łuków z piaskowca, w tym ten, znany jako ‘Delicate Arch’. To największe zagęszczenie naturalnych łuków na świecie.


Nowinka ze świata produktów żywnościowych: okazuje się, że ocet spirytusowy może być bio.
D.O. apeluje do znających się na rzeczy, na czym to octowe „bio” polega?


„Jedno na miliard” okrągłe jajo znalezione na farmie w Devon zostanie wystawione na aukcji
Rzadkie kuliste jajo może zostać sprzedane za kwotę około 200 funtów, a dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na cele charytatywne
https://www.theguardian.com/food/2025/jan/17/round-egg-discovered-farm-devon-auction


Odkrycie „jedno w stuleciu” ujawnia spektakularny luksus Pompejów
Po 2000 lat przeleżało pod warstwami skał wulkanicznych i popiołu. W starożytnym rzymskim mieście Pompeje we Włoszech odkryto znalezisko zdarzające się raz na sto lat.
Archeolodzy odkryli okazałą prywatną łaźnię – prawdopodobnie największą, jaką kiedykolwiek tam znaleziono – wyposażoną w pomieszczenia z gorącą, ciepłą i zimną wodą, wspaniałe dzieła sztuki, a także ogromny basen.
Kompleks przypominający uzdrowisko znajduje się w sercu okazałej rezydencji, którą odkryto na przestrzeni ostatnich dwóch lat podczas szeroko zakrojonych wykopalisk.
„To właśnie te przestrzenie są częścią „efektu Pompejów” – wygląda to niemal tak, jakby ludzie opuścili to miejsce zaledwie przed chwilą” – mówi dr Gabriel Zuchtriegel, dyrektor Parku Archeologicznego w Pompejach, który ujawnił nowe odkrycie w ekskluzywnym wywiadzie dla BBC News.


Analiza dwóch szkieletów odkrytych w domu pokazuje również przerażenie, jakie przeżyły mieszkańcy Pompejów, gdy w 79 r. n.e. wybuchł Wezuwiusz.
Ciała należały do kobiety w wieku od 35 do 50 lat, która trzymała w rękach biżuterię i monety, oraz do młodego mężczyzny w wieku nastoletnim lub na początku 20-stki.
Zamknęli się w małym pomieszczeniu, jednak zginęli, gdy przez miasto przetoczyło się tsunami przegrzanego gazu wulkanicznego i popiołu, zwane strumieniem piroklastycznym.
Trzecia część starożytnego miasta nadal leży pod gruzami wulkanicznymi pozostałymi po katastrofie, ale nowe wykopaliska – najobszerniejsze od pokolenia – rzucają nowe światło na życie w starożytnym Rzymie.

Ci, którzy mieli szczęście korzystać z apartamentów kąpielowych, mogli się rozebrać w przebieralni o jaskrawoczerwonych ścianach i mozaikowej podłodze zdobionej geometrycznymi wzorami wykonanymi z marmuru pochodzącego z całego Cesarstwa Rzymskiego.
Następnie udawali się do gorącego pomieszczenia, brali kąpiel i rozkoszowali się ciepłem przypominającym saunę, które zapewniała podwieszona podłoga umożliwiająca przepływ gorącego powietrza pod spodem oraz ściany z wnęką, w której ciepło mogło krążyć.
Następnie pacjenci przechodzili do ciepłego, pomalowanego na jaskrawe kolory pomieszczenia, gdzie w skórę wcierano olej, który następnie zeskrobywano zakrzywionym narzędziem zwanym strigilem.
Na koniec wchodzili do największego i najbardziej spektakularnego pomieszczenia ze wszystkich - frigidarium, czyli chłodni. Otoczony czerwonymi kolumnami i freskami sportowców, odwiedzający mogli ochłodzić się w basenie zanurzeniowym, który jest tak duży, że zmieściłoby się w nim 20-30 osób.
Zaraz za gorącym pomieszczeniem znajduje się kotłownia. Rura doprowadzała wodę z ulicy - część odprowadzano do zimnego basenu zanurzeniowego - a reszta była podgrzewana w ołowianym kotle przeznaczonym do gorącego pomieszczenia. Zawory regulujące przepływ wyglądają tak nowocześnie, że można je włączać i wyłączać nawet dziś.
W zeszłym roku odkryto ogromną salę bankietową z czarnymi ścianami i zapierającymi dech w piersiach dziełami sztuki przedstawiającymi klasyczne sceny. Odkryto również mniejszy, bardziej kameralny pokój - pomalowany na jasnoniebieski kolor - do którego mieszkańcy domu chodzili i modlili się do bogów.
Rezydencja była w trakcie remontu - wszędzie znaleziono narzędzia i materiały budowlane. W niebieskim pokoju na podłodze leży stos muszli ostryg, gotowych do zmielenia i przyklejenia do ścian, aby nadać im opalizujący połysk.

Przedmioty trzymane przez ofiary są szczególnie interesujące. Młodszy mężczyzna trzymał klucze, podczas gdy starsza kobieta została znaleziona ze złotymi i srebrnymi monetami oraz biżuterią.
Złote monety wciąż błyszczą, jakby były nowe, a on pokazuje nam delikatne złote kolczyki z naturalnymi perłami, wisiorki-naszyjniki i misternie grawerowane półszlachetne kamienie.
Cały artykuł tu:
https://www.bbc.com/news/articles/c15zgvnvk4do


… „Od jezior w kolorze gumy do żucia w Australii po zasilany energią słoneczną obóz safari w Botswanie – oto najpopularniejsze cele podróży dziennikarzy BBC w tym roku”. …
Każde z tych 25 miejsc nie tylko wita gości i oferuje niesamowite wrażenia z podróży, ale także wykorzystuje turystykę do wspierania lokalnych społeczności, ochrony środowiska lub zachowania ich unikalnego dziedzictwa kulturowego. Listę sporządziliśmy na podstawie opinii dziennikarzy BBC Travel i niektórych wiodących na świecie autorytetów w dziedzinie zrównoważonego podróżowania. …
Od trekkingu przez księżycowy krajobraz Boliwii po arktyczny glamping w Grenlandii, na największej wyspie świata — Twoja kolejna wielka przygoda czeka na Ciebie.
https://www.bbc.com/travel/article/20250115-the-25-best-places-to-travel-in-2025
Które z tych bajecznie kolorowych miejsc, Czytelniku, najbardziej cię pociąga?



Ipsos dla TVP
przed miesiącem Trzaskowski mógł liczyć na 35 proc., stracił więc zaledwie 3 pkt proc., to w granicach błędu pomiaru. Nawrocki w grudniu miał 22 proc.
Gdyby w II turze Trzaskowski rywalizował z Nawrockim, mógłby liczyć na 42 proc. głosów, Nawrocki – 29 proc. W przypadku II tury Trzaskowski ma takie samo poparcie, Nawrocki stracił 5 pkt proc.
https://wyborcza.pl/7,75398,31622712,ipsos-dla-tvp-trzaskowski-na-czele-sondazu-prezydenckiego.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy


Katolickie dobro rozlewa się po Polsce.
https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,31620586,nozem-ja-na-wosp-kara-musi-byc-grozby-pod-adresem-aleksandry.html?_gl=1*eaniln*_gcl_au*MTQ5MjQ4MzQxNS4xNzMxMzQ0Mzcz*_ga*MTMxMzExOTY4OS4xNjIyMzA3MzI4*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczNzEzNTg4My4xNzgyLjEuMTczNzEzNTkyOS4wLjAuMA..&_ga=2.244665025.536495787.1735765928-1313119689.1622307328#S.PW-K.C-B.1-L.1.duzy

2 lata temu
Przez lata mieszkania w Vallinfredzie, a potem w Castel Madama, Subiaco odgrywało w naszym życiu istotną rolę. To miasteczko z ośmioma tysiącami mieszkańców miało szpital, w którym przeleżała się z kamicą nerkową Żona D.O., miało handlarza samochodami, u którego D.O. kupił parę rzęchów, kilka interesujących nas sklepów i drukarnię, w którym nasze mikrowydawnictwo PSIK editore drukowało swoje książki i plakaty. Bebetto, właściciel, był cierpliwy i przyjacielski, dawał kredyt i uczył sztuki drukarskiej, a jednocześnie był otwarty na eksperymenty, jak wtedy, gdy D.O. wymyślił, że koszt przygotowania do druku na offsecie można obniżyć radykalnie, drukując na kalce technicznej matryce na pierwszych, 300-punktowych drukarkach laserowych, zamiast dwukrotnie naświetlać i wywoływać teksty i obrazy na papierze fotograficznym, w pozytywie i negatywie.
Nazwa „Subiaco” pochodzi od łacińskiego „Sublaceum”, „Podjeziorne”: taką nazwę nadał Tacyt stojącemu tu kompleksowi letnich willi Nerona, zbudowanemu nad spiętrzeniami wód Aniene, drugiej obok Tybru rzeki Rzymu, której źródła znajdowały się nieco powyżej.
70 kilometrów od Palatynu, a za to na wysokości 400 metrów n.p.m.; miejsce to miało latem temperaturę chłodniejszą, a jeszcze przemyślny system hydrauliczny dostarczał dodatkowego chłodu.
W Subiaco urodził się piłkarz Antonio Conte, którego sklep z artykułami sportowymi wita przyjezdnych na pierwszym rozstaju dróg w mieście, no i przede wszystkim – Gina Llollobrigida (akcent nad pierwszym „i”!), chociaż jej dom rodzinny zbombardowali Niemcy w czasie wojny.

No i tak… Znowu z czyjąś śmiercią znika część życia D.O.
Do wczoraj byłą żywą historią kina, jego autentyczną Muzą.
Reżyserowało ją wielu geniuszy srebrnego ekranu: Vittorio De Sica, Mario Monicelli, Pietro Germi, Alessandro Blasetti, Mario Soldati… A po drugiej stronie oceanu - John Huston, King Vidor, Melvin Frank, Robert Z. Leonard, Vincent Sherman…
Grała u boku Rocka Hudsona, Tony’ego Curtisa, Yula Brynnera, Anthony’ego Quinna, Seana Connery’ego, Roberta Aldy, Burta Lancastera, Errola Flynna, Humphrey’a Bogarta czy Davida Nivena, mówiło się, że z wieloma z nich miała romanse.
W Walk od Fame w Hollywood jest jej gwiazda i odcisk dłoni, jak najbardziej zasłużenie. Niewielu cudzoziemców dostąpiło tego zaszczytu.
62 filmy kinowe (ostatni w 2011), z których wiele to arcydzieła, 9 filmów telewizyjnych (ostatni w r. 2018).
Najukochańszy z nich to „Kiedy nadejdzie wrzesień” z 1961 roku w reżyserii Roberta Mulligana, formalnie określany jako „komedia romantyczna”, ale w naszej rodzinnej klasyfikacji zaszufladkowana jest jako „pogodna komedia amerykańska”.

Kto miał szczęśliwe życie, ten nie zrozumie, jak ważne mogą być dla człowieka filmy, pozwalające uciec od przykrej rzeczywistości, przenieść się w świat problemów urojonych, w bajkowe krajobrazy, w fabuły, w których troski są nieznane, podobnie, jak problemy finansowe. My, emigranci z przymusu, nie z wyboru, troski mieliśmy realne, poczynając od braku pieniędzy i zapleśniałych ścian naszego poddasza w górskiej wiosce.
Wyczekiwaliśmy tych „pogodnych komedii amerykańskich” jak zbawienia, czyniły nasze życie lżejszym, przypominały, że „życie czasami bywa znośne”. I ten „Come September” należał do naszych ulubionych, tym bardziej, że pokazywał cudne zakątki Włoch, w tym Jezioro Albano, Portofino (którego wtedy nie znaliśmy) i Cinque Terre (idem).
Lata 50. i 60. były złotym okresem dla pogodnych komedii amerykańskich, tak, jak lata 70. i 80. – dla cudnych, przezabawnych i inteligentnych seriali telewizyjnych („Sanford and Son”, „Mary Tyler Moore”!). Oczywiście, mieszkając w Polsce prawie żadnego z tych filmów nie znaliśmy: żelazna kurtyna była dość szczelna, gdy chodziło o pokazywanie luksusu bycia Amerykaninem.
Do dziś zresztą pogodne komedie amerykańskie z tamtych lat są rzadkim gościem w telewizji. (Ach, gdzież ta komunistyczna tradycja pokazywania w okresie noworocznym pogodnych komedii francuskich i amerykańskich!). Ale, jak się jakaś trafi, to małżeństwo staruszków ich nie przepuszcza i gapi się z łezką w oku.
We Włoszech wszystko się dubbinguje, więc na amerykańskich filmach wszyscy mówią po włosku. Daliśmy sobie wmówić, że włoscy dubbingerzy są znakomici, ale odkąd D.O. ogląda filmy w języku oryginalnym, wie, że to nieprawda! Ale Żona D.O. twardo trzyma się wersji włoskich.
Koniec dygresji.

W styczniu 1949 roku boska Gina wyszła za mąż za słoweńskiego lekarza Milko Škofiča, który pracował wśród uchodźców przebywających tymczasowo w oddziale Cinecittà na górze Terminillo koło Rieti. W lipcu 1957 r. urodził im się syn Andrea Milko Škofič, który da im wnuka Dimitriego, urodzonego w 1994 r. W 1971 r. rozwiodła się z mężem, z którym nie mieszkała pod jednym dachem od co najmniej pięć lat, odkąd pan doktor rozpoczął związek z austriacką śpiewaczką operową Ute de Vargas.
Od lat pięćdziesiątych mieszkała w dużej willi przy Via Appia w Rzymie, a jej sąsiadem był Franco Zeffirelli, którego o mały włos nie zabiła, upierając się prowadzić z zawrotną szybkością luksusowy samochód po nadmorskich serpentynach. On został poważnie ranny, jej się praktycznie nic nie stało. Na kilka lat przeniosła swoją oficjalną rezydencję do Księstwa Monako, bo Włosi z podatkami nigdy nie żartowali, oj nie.
W październiku 2006 roku powiedziała hiszpańskiemu magazynowi ¡Hola!, że zamierza poślubić młodszego od siebie o 34 lata, przedsiębiorcę Javiera Rigau: ona miała 79 lat, on 45. Powiedziała, że ma z nim utrzymywany w tajemnicy związek od trzydziestu lat. W 2019 r. Rigau potwierdził, że spotykają się od 1976 roku, tj. odkąd on miał piętnaście lat. Wiele osób w Barcelonie i Rzymie wiedziało o związku chłopca z divą, który miał wyłącznie charakter seksualny. Wynikł z tego ogromny galimatias prawny: Rigau, przez swojego prawnika, zerwał zaręczyny z aktorką, precyzując przy tym, że „zawsze będzie ją kochał i szanował”. Ale w 2011 r. hiszpańska gazeta El Mundo napisała, że państwo jednak wzięli ślub w Barcelonie w listopadzie 2010 r. Lollobrigida oświadczyła, że została oszukana, bo podsunięto jej do podpisu coś, co miało być upoważnieniem. Sprawa skończyła się w sądzie, jednak sąd uniewinnił Rigau. Później to małżeństwo zostało uznane za nieważne przez Świętą Rotę, bo aktorka była niezwykle pobożna.
W maju 2018 roku, mając prawie dziewięćdziesiąt jeden lat, wyjawiła gazecie „Libero”, że padła ofiarą gwałtu, gdy miała 18 lat i była dziewicą, czyli w 1945 roku. Sprawcą gwałtu miał być znany piłkarz drużyny Lazio. Lollobrigida nigdy nie chciała zaskarżyć go ani nawet ujawnić jego tożsamości. Ale powiedziała, że to tragiczne wydarzenie nieubłaganie naznaczyło jego życie, poczynając od ślubu ze słoweńskim lekarzem, które było dla niej rodzajem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Kiedy jej kontrakty filmowe zaczęły się przerzedzać, zaczęła rzeźbić, odnosząc na tym polu wiele sukcesów, na tyle, że została w 2007 r. honorową obywatelką światowej stolicy rzeźby – toskańskiego miasteczka Pietrasanta, gdzie przeniósł się dawno temu z Paryża również i Igor Mitoraj ze swoim partnerem. Została też uznaną fotograficzką: w tej roli przeprowadziła słynny wywiad z Fidelem Castro. Jej zdjęcia były bardzo cenione przez specjalistów.
W 2013 roku sprzedała na aukcji w Sotheby's w Genewie 22 klejnoty Bulgariego ze swojej kolekcji. Aukcja charytatywna przyniosła 3.800.000 euro. Najcenniejszym przedmiotem była para kolczyków z perłami i brylantami sprzedana za 1.850.000 euro.

Starość nie była dla niej specjalnie łaskawa. Przybrała sobie asystenta, Andreę Piazzollę, którego jej syn Andrea uznał za oszusta i oskarżył o sprzeniewierzenie 3 milionów euro. Proces ciągnął się latami, aktorkę przymusowo poddawano ekspertyzom lekarskim i właściwie wszystkie były zgodne, że miała, delikatnie mówiąc, „osłabione rozeznanie rzeczywistości”. Sama zdecydowanie stawała po stronie swojego asystenta a przeciwko synowi. Asystenta uniewinniono, ale sądy wszystkich instancji, łącznie z najwyższym, narzuciły jej zewnętrznego kuratora majątkowego.
Jej majątek oceniany jest na 200 milionów euro.
I wreszcie ostatni, przykry epizod z jej życia. D.O. pisał o tym na początku września: 95-letnia Gina Llollobrigida, dala się omotać jakiejś grupie drani i ogłosiła, że będzie kandydowała do Senatu w wyborach z 25 września z ramienia mikropartyjki „Italia suwerenna i Ludowa”, wspieranej przez Komunistyczną Partię Socjalistycznej Ojczyzny. Choć zawsze powtarzała, że jej politycznym idolem jest Berlusconi. Żenada. Oczywiście nie została wybrana.
Llollo – jak ją pieszczotliwie nazywają Włosi, tłumaczyła w ostatnim wywiadzie telewizyjnym, że chce być panią swojego życia, że zasługuje na spokojną starość po swojemu i na spokojną śmierć, że czuje się dobrze, a jej babka, w pełni władz umysłowych dożyła 112 lat.
Ale nie: ludzie ponadprzeciętni, utalentowani, znani, nigdy nie zostaną zostawieni w spokoju.

3 lata temu
Zacznijmy od rzeczy poważnych: praw człowieka. Trybunał Kasacyjny w La Spezii, portowym mieście niedaleko Genui, orzekł, że hałaśliwa spłuczka klozetowa sąsiada łamie prawa człowieka oraz RODO i nakazał właścicielom jej wymianę oraz wypłatę sąsiadom 500€ za każdy miesiąc hałaśliwej spłuczki używania. A ponieważ spłukiwanie trwało 18 lat, uzbiera się niezła sumka!
D.O. często głowi się, co by tu fantazyjnego napisać, ale czegoś takiego sam by nie wymyślił; na dowód, że to życie pisze podobne rzeczy, podaje link do artykułu opisującego tę prawną diatrybę:
https://genova.repubblica.it/.../la_cassazione_lo.../...
To była już trzecia instancja, która wydała wyrok niekorzystny dla właścicieli spłuczki, co oznacza, że dwukrotnie się odwoływali od poprzednich wyroków.
Kiedy D.O. był młody i mieszkał w gomułkowskim M3 z Żoną i dwójką Dzieci, nie spłuczki były jego koszmarem, nawet nie wstrętne „prusaki”, rozchodzące się po całym bloku z pobliskiego zsypu, ale sąsiad z góry, który od rana do wieczora puszczał na swoim gramofonie jedną i tę sama płytę; „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”. D.O. miewał wówczas myśli mordercze i prawnicze: miał ochotę sąsiada zamordować zastanawiał się, czy sąd uzna D.O. ów utwór moczarowski za okoliczność łagodzącą.

„Wyborcza” zamieściła w ciągu ostatnich dni bodaj dwa listy do redakcji, wytykające ludziom wykształconym o demokratycznych przekonaniach pogardę wobec zwolenników rządzącej szajki i argumentujące, że jak będziemy robić tak dalej, to wyborów nie wygramy.
To D.O. ma trzy uwagi:
a. A kto powiedział, że będą jakieś uczciwe wybory, w których demokraci będą mieli szansę wygrać?
b. To nie ludzie wykształceni krzyczeli, w 1980 r. na Zjeździe Solidarności „nieuki wyp.alać”, tylko to dzisiejsi zwolennicy i wyborcy szajki, delegaci na Zjazd, krzyczeli „inteligencja wyp.alać”. Więc może, niech autorzy wyślą swoje listy raczej do którejś z gadzinówek reżimowych.
c. Idąc dalej tokiem rozumowania autorów listów, nie powinniśmy się wyrażać z pogardą o Targowiczanach, o kolaboracjonistach, a nawet o szmalcownikach, bo… No właśnie: bo co? Najważniejszą cechą wielu żyjących istot, jest zdolność odróżniania dobra od zła, zacieranie granicy między nimi do niczego nie prowadzi, jeśli nie do przyzwolenia na zło.

Na oblivium zostali skazani gnostycy, teozofowie, których było całkiem sporo w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, a niektórzy z nich stworzyli wcale duże wspólnoty wokół własnych teorii z pogranicza teologii, filozofii i etyki.
D.O. nie będzie tu robił wykładu o gnozie i gnostykach, bo się na tym nie zna, a poza tym może P.T. Czytelników zanudzić, wspomni tylko, że według nich, siła transcendentalna, która jest światłem, opromienia kosmos, ale cząsteczki owego światła, oddalając się od swego źródła, tracą świadomość swego boskiego pochodzenia. Część tych cząsteczek tkwi w ludziach, ale ogromna większość z nich nie ma pojęcia, że one w nim są.
Według gnostyków, ludzie dzielą się na trzy kategorie: „hylitów” (hyle to po grecku materia, rzeczy), w których dwie natury – boska i ludzka - nigdy się nie spotykają, przez co hylici nie są w stanie przemóc ciasnych ograniczeń swojej natury materialnej i pozostają przez całe życie głupcami i brutalami.
Druga kategoria to „psychicy” (psyche to zasadnicze pojęcie filozofii greckiej, zbliżone do dzisiejszego „dusza”, ale bez naleciałości chrześcijańskich oczywiście), w których wiara, choć jest potencjalnie w stanie czerpać z wewnętrznego źródła prawdy, nie osiągnie nigdy wyzwolenia, ponieważ schowana jest za mgłą błędu.
I wreszcie trzecia kategoria, to „peneumatycy” (pneuma, można z greckiego przetłumaczyć, jako „oddech”, „powietrze”, albo „życiodajne tchnienie”, czyli po krótce, coś, jak „duch”). Pneumatyków jest niewielu, ale są w stanie osiągnąć pełną świadomość siebie i swej podwójnej natury materialnej i boskiej, a więc są w stanie połączyć się z Pleromą (z greckiego „pełnia”, rozumiana jako wszystkie moce boskie), tj. z Bogiem.
Ty, Czytelniku, do której grupy byś się zaliczył?
A rozglądając się dokoła: dostrzegasz jakichś hylitów? Bo, że psychików, to na pewno. Trudniej dziś o pneumatyka, nieprawdaż?

4 lata temu
Dziesięć lat temu) dziś to już 14) zaczęła się tzw. „Arabska Wiosna”. Już w grudniu 2010 eksplodowała stosunkowo najlepiej rozwinięta i wykształcona Tunezja, potem Algieria, Jordania, Libia, Egipt, a nawet dostatni Oman… Aż wreszcie Syria, gdzie tragiczne konsekwencje wybuchu trwają do dziś.
Macie dobrą pamięć?
Pamiętacie entuzjazm krajowych i zagranicznych komentatorów? „Powstanie przeciwko korupcji, brakowi demokracji”…
Macie dobra pamięć?
To może pamiętacie, kto, relacjonując dzień po dniu te wydarzenia, mówił „uwaga, to nie jest rewolucja demokratyczna, to w rzeczywistości jest kontrrewolucja o podłożu religijnym”? No tak: trudno jest zapamiętać wszystkie mysie piski, choćby wypowiadane w autorytatywnym środku masowego przekazu…
Dziś tylko ludzie naprawdę dojrzali mogą pamiętać te same zachwyty zachodnich komentatorów rewolucją Chomeiniego w Iranie w r. 1979.
Wydaje się, że Zachód ma pewnego fioła i kocha rewolucje. Nie potrafi ich racjonalnie ocenić, a ich ofiary to dlań tylko suche cyferki, które można ładnie ujmować w tabelki.
W pasmo religijnych kontrrewolucji wpisują się także wydarzenia ostatnich pięciu z górą lat w Polsce. Niewielu tylko najzacniejszych komentatorów potrafi dostrzec prawdziwy charakter tego zmasowanego ataku na demokrację, na humanizm, na myślenie oświeceniowe. Większość pospiesznie utożsamia zło, w jakim się Polacy zatapiają, z jednym tylko, niestabilnym psychicznie osobnikiem i grupą moralnie i intelektualnie upośledzonych jego przybocznych.
Ale to nie jest kontrrewolucja polityczna, tylko religijna!
Motywacją większości czynowników podłej zmiany nie jest miłość do – zupełnie zresztą nieuchwytnych – przymiotów lidera czy programów ekonomiczno-społecznych, tylko specyficzne pojmowanie religii. Rzadko występującej pod postacią kultu Boga, znacznie częściej pod postacią kultu księży.
Warto chyba wiedzieć, kto odpowiada, za całe to zło, uderzające w Polskę i stawiające pod znakiem zapytania samo przyszłe jej istnienie.













Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Bogda, przekazałem tę odpowiedź na Facebookowe konto Autora bloga.

      Usuń
  2. Okrągłe jajo... Phi... Jakby było kwadratowe, to byłoby coś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta roślina to najpewniej guzmania. Łuki/arches widziałam i są faktycznie imponujące choć w tym rejonie, co prawda

    obszernym, można zaliczyć też wiele innych cudów.no i Gina...kto jak nie DO może o Niej obiektywniej napisać. Thx

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry.
    Mnóstwo ciekawych rzeczy.A DO nie wiedział, że częściowo ulice będą zamknięte, żeby gość mógł przejechać na drugą stronę ulicy.
    JESZCZE takie ciekawe rzeczy można znaleźć w niektórych rejonach świata a TERAZ przy tych nowych mocarzach kultura starożytna może być tylko towarem do sprzedaży.
    Ciężko będzie z wyborami tym bardziej, że coś sztab wyborczy nie nadąża za nowościami co chwilę.
    Poza tym odciąć się od rządzących i być sobą, Rafałem TRZASKOWSKIM.
    Dziękuję pięknie.
    Pozdrawiam serdecznie.


    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za włoskie wspomnienia, o Ginie...Szkoda, że tak szybko mija życie🙂, bo z czasem nabiera się jeszcze większego smaku na nie!

    ...

    Arabska wiosna umocniła bractwo muzułmańskie &co., jakże inaczej widzimy to teraz, zagrażają wszystkim, zwłaszcza po pogromie 7 października 2023 , napaści na Izrael.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga