DRUGI OBIEG
Środa, 15 stycznia 2025
1.
Pull up, koalicjo!
Pul lup, do jasnej cholery!
2.
Media robią wielkie halo z raportu o przekrętach wymiaru niesprawiedliwości za
rządów szajki.
No powiedz, Czytelniku, z ręką na sercu: czy któryś z tych przekrętów by dla
ciebie niespodzianką? Znalazłeś w nim coś, co cię zaskoczyło?
Bo D.O. to wszystko wiedział bez raportu, którego przygotowanie zajęło 15
miesięcy.
3.
Tak, D.O. bardzo sobie ceni ciepłą wodę. Uwielbia błogie ciepełko na
policzkach, kiedy wraca z mroźnego dworu do domu. Bo D.O. czytał różne stare
książki i wynika z nich, że nie zawsze tak było. O ciepło, o ciepłą wodę trzeba
było walczyć, a dostępna była głównie dla wielmożów. D.O. wielmożą nie jest,
więc zdaje sobie sprawę z tego luksusu, cieszy się z tego przywileju.
Ale nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć sobie na pytanie: „jak wiele z tych
przywilejów: ciepła, ciepłej wody, dachu nad głową, elektrycznego światła na
suficie, gotów byłby poświęcić w imię demokracji, praworządności i
przyzwoitości”?
A ty, Czytelniku, pewnie znasz odpowiedź na tak postawione pytanie; wspomóż
D.O. w rozterce.
4.
Aresztowali prezydenta Korei Południowej Yoon Suk Yeola, tego, co ogłosił stan
wojenny, by po paru godzinach go odwołać.
https://tvn24.pl/polska/sondaz-partyjny-opinia24-dla-rmf-fm-pis-dogania-ko-st8259083
Alfons Nowogrodzki dogania Trzaskowskiego. No super.
https://tvn24.pl/polska/wybory-prezydenckie-2025-sondaz-cbos-kto-wygra-pierwsza-ture-st8259491
… „Te sondaże na początku były bardzo obiecujące – przyznał Tusk. - Ale powtarzałem - i Rafał Trzaskowski też absolutnie jest tego samego zdania, rozmawialiśmy o tym także wczoraj i nic się nie zmieniło w naszej ocenie - ta walka o prezydenturę, a to jest walka o bardzo ważne rzeczy, o zupełnie dwie różne wizje tego, jaka Polska ma być, to będzie bardzo ciężki bój o każdy głos - mówił.
Według niego "dzisiaj powoli zrównują się szanse dwóch głównych kandydatów, tych najbardziej prawdopodobnych uczestników drugiej tury". - Myślę o Rafale Trzaskowskim i Karolu Nawrockim. Wydaje się dzisiaj dość pewne, że to oni znajdą się w drugiej turze. Rozegra się między nimi walka "bardzo wyrównana". I nikt z nas sobie nie robił iluzji, mówię o prezydencie Trzaskowskim, o mnie, o moim środowisku, że te bardzo obiecujące sondaże to jest coś, co jest dane i że to będzie utrzymane do końca wyborów.
Taka jest dzisiaj logika wyborów prezydenckich, nie tylko w Polsce. Będzie mniej więcej 50 na 50. I trzeba będzie starać się, walczyć, błagać, przekonywać każdego bez wyjątku, każdego z osobna w Polsce, jeśli myśli się o wygraniu tych wyborów - podkreślał Tusk.
Spodziewałem się tego, że bardzo szybko, kiedy już ludzie zobaczą, kto kandyduje, kto kogo reprezentuje, że to będzie się mniej więcej zrównywało.
Wierzę, że ta przewaga Rafała Trzaskowskiego zostanie utrzymana, ale ona nie jest gwarantowana w żaden sposób. Trzeba będzie naprawdę walczyć”.
https://tvn24.pl/polska/wybory-prezydenckie-w-polsce-2025-donald-tusk-o-sondazowych-wynikach-rafala-trzaskowskiego-trzeba-bedzie-naprawde-walczyc-st8259869
Głupszego tytułu, Koledzy, nie dało się już wymyślić?
A odnosi się on do drugiego wątku w tym artykule: edukacji zdrowotnej.
Premier Tusk, na którego wszyscy głosowaliśmy i który prawdopodobnie po raz drugi prowadzi nas ku porażce wyborczej i rządom katobolszewickiej szajki, uważa, że edukacja zdrowotna nie powinna być obowiązkowa.
No to D.O. odpada.
Gdzie podpisać?
https://wyborcza.pl/7,75398,31607400,sedzia-tuleya-chaos-do-ktorego-przyczynia-sie-obecna-wladza.html#S.TD-K.C-B.4-L.1.duzy
D.O. wnioskuje, że rząd i mainstreamowe media już wiedzą, że przegrywają bitwę o rząd polskich dusz i przymierzają się do zakazania. Nie umieją przekonać tych najsłabszych intelektualnie, więc myślą o zakazie. A ta Za rublika już w niektóre dni ma większą oglądalność niż TVN24.
Zastanówcie się lepiej, gdzie pobłądziliście!
Czy jedyną receptą, jaką potraficie znaleźć na szajkę i jej akolitów, to jest jej małpowanie? Naśladowanie we wszystkim?
https://wyborcza.pl/7,75398,31613357,czy-tv-republika-moze-stracic-koncesje-pytamy-prof-tadeusza.html#S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
Teraz możecie, Czytelnicy, łoić D.O., ale po wyniku wyborczym nie mówicie, że D.O. nie ostrzegał.
Pan z Podkarpacia, co za niespodzianka!
Tak jak nie ponieśli kary inspiratorzy zabójstwa Pawła Adamowicza, tak i zapewne nie poniosą kary księża katoliccy, nakręcający hejt na tę najwspanialszą z niewielu dobrych rzeczy, jakie dzieją się w Polsce.
https://tvn24.pl/rzeszow/grozby-pod-adresem-jurka-owsiaka-policja-zatrzymala-kolejna-osobe-st8260156
Papież Franciszek odziedziczył po poprzedniku pudełko z dokumentami dotyczącymi skandali
Franciszek wspomina w swojej autobiografii „Nadzieja”, że otrzymał „duże białe pudełko” dotyczące „trudnych i bolesnych sytuacji”
https://www.theguardian.com/world/2025/jan/14/pope-francis-inherited-box-of-documents-from-predecessor-relating-to-scandals
Jak wspomina w swojej książce, wkrótce po wyborze na papieża odwiedził Benedykta w Castel Gandolfo, letniej rezydencji papieskiej na południe od Rzymu.
„Dał mi duże białe pudełko” – pisze Franciszek. „Wszystko jest tutaj – powiedział mi. - Dokumenty dotyczące najtrudniejszych i najbardziej bolesnych sytuacji. Przypadki nadużyć, korupcji, ciemnych interesów, wykroczeń. Wziąłem się za to, podjąłem działania, usunąłem tych ludzi. Teraz twoja kolej”. Papież Franciszek napisał: „Kontynuowałem jego drogę”.
Nie podano jednak szczegółów dotyczących zawartości skrzynki ani skandali, którymi zajmował się Benedykt XVI (który zmarł w grudniu 2022 r.) lub on sam w trakcie swojego prawie 12-letniego pontyfikatu.
„Zuckerberg, Musk i Bezos prześcigają się w podlizywaniu się nowemu prezydentowi. A on chętnie im na to pozwala”
https://www.theguardian.com/commentisfree/2025/jan/14/zuckerberg-musk-bezos-trump-inauguration
„Wielkie firmy technologiczne podważają europejską demokrację, ale istnieje rozwiązanie: wyłącz ich algorytmy”
„Ostatnie działania Muska i Zuckerberga są zapowiedzią przyszłych wydarzeń, ale UE ma już władzę, by przywrócić ludziom kontrolę”
https://www.theguardian.com/commentisfree/2025/jan/14/big-tech-picking-apart-europe-democracy-switch-off-algorithms
D.O. już wyłączył.
1 rok temu
W Warszawie grupa „myślących inaczej” zorganizowała antysemicką manifestację
propalestyńską.
To wina ich nietęgiego rozumku, ale przede wszystkim polskich „media workerów”,
bo przecież nie dziennikarzy, nie mających pojęcia, co się rzeczywiście na
Bliskim Wschodzie dzieje, kto w tym konflikcie jest po słusznej, a kto po złej
stronie.
Wydźwięk nielicznych, powierzchownych artykułów w tej sprawie bywa zatrważający
ignorancją, łatwością w ferowaniu wyroków bez znajomości przedmiotu i
bezkrytycznie powielających antysemickie i antyamerykańskie brednie
rozpowszechniane przez skrajnie lewicowe i skranie prawicowe media zachodnie.
Tymczasem Niemcy po raz kolejny stanowczo stanęły po stronie Izrael. Rząd
Scholza ogłosił, że Berlin będzie interweniował przed trybunałem haskim w
obronie Izraela przeciwko oskarżeniu go o ludobójstwo przez Republikę
Południowej Afryki ze wsparciem Turcji Erdoğana. Rzecznik rządu Steffen
Hebestreit oświadczył, że oskarżenie „nie ma podstaw faktycznych” i przestrzegł
przed „politycznym wykorzystywaniem zbrodni eksterminacji”, wskazując, że
Izrael „broni się” po „nieludzkich” atakach Hamasu” z 7 października.
Berlin zapowiedział, że stanie przed Międzynarodowym Trybunałem, aby
zakwestionować oskarżenie Republiki Południowej Afryki i wykazać, że Izrael nie
był winny zbrodni skodyfikowanej w 1948 roku przez Konwencję ONZ jako „zamiar
zniszczenia grupy narodowej, etnicznej, rasowej i religijnej”.
Olaf Scholz był pierwszym światowym przywódcą, który po masakrze z 7
października udał się do Izraela, aby zademonstrować swoją solidarność. W
ostatnich dniach ministra spraw zagranicznych Annalena Baerbock wróciła do państwa
żydowskiego, by potwierdzić niemieckie wsparcie, ale udała się także na
Zachodni Brzeg, gdzie potępiła osiedla żydowskie i wyraziła solidarność z
palestyńską ludnością cywilną.
Niestety nie odnotowała, że 21% populacji Izraela to Arabowie (ponad 2, 1
miliona) i 0% Strefy Gazy (i większości krajów arabskich) to Żydzi.
2 lata temu
Miałem wszystkie powody, żeby tego miejsca nie lubić. Najpierw zepsuł się
samolot, którym tam leciałem i trzeba było po wypuszczeniu paliwa awaryjnie
lądować.
Potem, gdy po nocy na ponurym lotnisku, podstawiono drugi i doleciałem, wpadłem
na lotnisku w łapy policji politycznej, która mnie przesłuchiwała cztery
godziny, a odpuściła, bo miałem polski paszport; włoski, którym się zazwyczaj
posługiwałem, miał stemple izraelskie i na tamten bym nie wjechał, albo trafił
prosto do aresztu i nie skończyłoby się na czterech godzinach.
Potem, zszokowany, odkryłem, że w 8-piętrowym urzędzie, nie było toalet i
pracownicy załatwiali się od lat na schodach, a ponieważ winda się zepsuła,
musiałem przez te 8 pięter spotęgowanego 40-stopniowym upałem smrodu przedrzeć.
Kiedy schodziłem, myślałem o tym albańskim księdzu katolickim, którego Enver
Hoxha kaał przywiązać linami za ramiona w latrynie po piersi w odchodach i
trzymał to tam przez ćwierć wieku. A z latryny ludzie normalnie korzystali. I
wiary się nie wyrzekł.
Reżim kraju, do którego przybyłem był niewiele lepszy od albańskiego,
serdecznie go nienawidziłem za zabójstwa i tortury, regularnie stosowane przez
jedną z kilku policji politycznych wobec dysydentów i ludzi marzących o
demokracji albo o teokracji.
Miałem więc wszystkie powody, by tego miejsca nienawidzić, a jednak zakochałem
się w nim od pierwszego wejrzenia.
To miejsce to Syria.
3 lata temu
O karnawale przeciętny Polak wie tyle, że wcina się faworki, zwane też
„chrustem” i że organizuje się prywatki (domówki? To jedno i to samo, tylko
pierwszego terminu używają staruszkowie, a drugiego gołowąsy?), na których się
tańczy i pije, a jak się dobrze ułoży to i inne rzeczy po alkowach się robi.
A to nie jest takie proste, z tym karnawałem!
Po pierwsze to okres zabaw różnych, związany z katolicyzmem; jeśli się je
respektuje w krajach niekatolickich, to tylko z zazdrości wobec katolików. A
katolicyzm ma swoje korzenie w pogaństwie, w każdym razie równie silne, co w
Biblii plemion Izraela.
Zgodnie z najbardziej uznaną interpretacją, słowo „karnawał” wywodzi się od
łacińskiego carnem levare („zabrać mięso”), jako że odnosi się do obżarstwa w
ostatni dzień karnawału, czyli wtorek ostatkowy, tuż przed okresem
wstrzemięźliwości i postu, poprzedzającego żydowskie święto Paschy, zwane u nas
„Wielkanocą”.
Dlatego dawniej na określenie tego wtorkowej kulminacji karnawału, używano w
Polsce znacznie bardziej wiernego łacińskiemu oryginałowi określenia
„mięsopust”.
Są też inne teorie na pochodzenie słowa „karnawał”; niektórzy twierdzą, że
pochodzi od „carnualia”, czyli zabawy wiejskie, lub polne, kończące się wyżerką
na bazie mięsa, a jeszcze inni, że od „carrus navalis”, czyli „statek na
kołach”, rodzaju karnawałowego wozu, do dziś używanego w mięsopust w niektórych
krajach, np. we Włoszech i w Niemczech.
To „carrus navalis” to pozostałość starożytnego święta egipskiego, przejętego
przez świat hellenistyczny: „Navigium Isidis” („statek Izydy”), podczas którego
rzeźbę Izydy przynoszono na brzeg morza, by bogini pobłogosławiła początek
sezonu żeglarskiego.
Podczas „Navigum Isidis” noszono maski i wleczono ozdobny wóz, zwany po łacinie
właśnie „carrus navalis”.
Ale być może źródło tkwi w rozpowszechnionymi w świecie hellenistycznym,
wiosennym świętem Antesteria (gr. ánthos - ‘kwiat’), ku czci Dionizosa,
obchodzonym 11–13 dnia miesiąca Antesterion (luty–marzec), podczas którego
otwierano beczki z winem z jesiennego tłoczenia i urządzano konkurs picia,
również dla malutkich dzieci. Prowadzono też procesję do świątyni Dionizosa,
gdzie 14 czcigodnych kobiet odprawiło tajne obrzędy poprzedzające ceremonię
świętych zaślubin żony króla archonta z Dionizosem (no elgebety zwyczajnie!).
Był to jakiś obrządek płodności, ale na czym on polegał pozostaje niejasne: być
może królowa leżała z hermą (pilastrem, zakończonym figurą Hermesa), udając
spółkowanie, być może to król pojawił się w masce Hermesa i też do spółkowania
dochodziło?
Jak zwał, tak zwał, ważne jest to, że pierwszy raz słowa „karnawał” użyli poeta
i błazen Matazone da Caligano w końcu XIII wieku, a potem kronikarz z Lukki
Giovanni Sercambi około 1400 roku, obaj świetni poeci, mocno goliardyczni.
W każdym razie między starożytnymi obrządkami a pierwszymi wzmiankami o
carnevale minęło 1000 lat, a to oznacza, że przywiązanie ludności
chrześcijańskiej do starożytnych pogańskich tradycji było wciąż żywe.
Nb. ten XIV wiek w Europie był przełomowy. D.O. przypomina, że rodziło si
właśnie Odrodzenie, działali tacy poeci i pisarze, jak Dante Alighieri,
Francesco Petrarca i Giovanni Boccaccio, a Odrodzenie to okres, w którym kończy
się niemal nieprzerwane, niemal tysiącletnie absolutne panowanie Kościoła. A
ponieważ panowanie Kościoła nie kończy się z woli Kościoła, tylko ludu, więc
Kościół, być może (takie jest przynajmniej jedno z tłumaczeń) zaakceptował
Carnevale jako rodzaj wentyla bezpieczeństwa.
Zasadniczo, mięsopust jest rytuałem odwrócenia, to jest takim, w którym role
społeczne zostają odwrócone (panowie i kasta kapłańska byli wyśmiewani poprzez
przebrania i pieśni ludu), a normy pożądanego zachowania zawieszone. Innymi
słowy władzę przejmował lud, możni i księża się chowali, a lud dawał upust
represjonowanej przez Kościół sprośności.
Ten wentyl działał, bo po krótkim okresie orgiastycznym
następował ascetyczny Wielki Post, w którym wszystkie rygory wracały ze
wzmożona siłą. W średniowieczu karnawał trwał od Bożego Narodzenia do Wielkiego
Postu i te dwa miesiące ludność chrześcijańska wykorzystała jako ujście dla
codziennych frustracji wszelakiej natury, w tym seksualnej.
Fundamentalistyczny „Synod z Leptines” w 742 r. potępił Spurcalibus en
februario, „lutowe brudy”, sprośności, ale poległ, ponieważ domagał się, by
wszelkie dobra przeszły na własność Kościoła, a to się nie podobało tym, którzy
cokolwiek mieli. D.O. uprzejmie informuje, że ów synod znany jest pod nazwą
„Concillium Germanicum” i odbył się na zlecenie Karlomana, syna Karola Młota, w
nieznanej miejscowości. Jedna z wersji mówi, że w niegdysiejszej Estiennes,
która jest dziś akwitańską dziurą o 200 mieszkańcach i nazywa się Escalans,
druga – że gdzieś w pobliżu Binche w Belgii, a jeszcze inna – że gdzieś w
Niemczech.
Należy jeszcze pamiętać, że prawie wszystkie nowinki –
teologiczne, literackie, artystyczne obyczajowe, architektoniczne i – last but
not least – polityczne, rodziły się wówczas w Italii i były „importowane” do
reszty Europy ze sporym opóźnieniem; w wypadku Polski – niemal dwustu lat.
Jakie to ma znaczenie? Ano takie, że pod koniec lutego w większej części
Półwyspu Apenińskiego pojawiają się już pierwsze oznaki wiosny. D.O. zawsze z
utęsknieniem czekał 20 lutego, bo tego dnia, niemal co roku, drzewa migdałowe
pokrywały się fioletowymi kwiatami i choć bywało jeszcze chłodno, to jednak już
zupełnie inaczej patrzyło się w przyszłość: optymistycznie i radośnie.
I tu trzeba wspomnieć, że zima była uważana (słusznie, D.O. podziela ten
pogląd!) za okres panowania, złych, zimowych duchów; trzeba było je wygnać, aby
lato mogło powrócić.
No i carnevale był takim wyganianiem złych duchów zimy w pierwsze dni
przedwiośnia. Karnawał, obok innych znaczeń, można zatem uznać też za rytuał
przejścia z ciemności do światła, z zimy do lata i za pierwsze wiosenne święto
- święto płodności.
Był jeszcze i wzgląd praktyczny: wraz z pierwszymi cieplejszymi dniami,
wszystkie zapasy z ostatniego, listopadowego uboju, a więc mięsa, smalcu itp.,
trzeba było naprędce zjeść, bo inaczej by się szybko zepsuły! Wielki Post –
religia czy nie religia, kościelne nakazy czy nie – i tak by nastąpił, ponieważ
do czasu pojawienia się nowych, wiosennych plonów, ludzie i tak byli skazani na
chudziutkie jedzenie, głównie przetworów zbożowych oraz – w wypadku
zamożniejszych domostw – specyficznych wędlin, do dzisiaj jakże odmiennych w
Italii niż w Polsce!
Włoski „Carnevale” był głównie świętem miejskim: włoskie osady, choćby
najmniejsze, miały zwartą, typowo miejską zabudowę, a „wieś” w rozumieniu
środkowoeuropejskim prawie w ogóle nie istniała. Były samotne domostwa
rolnicze, ale w wielu regionach miały one charakter warowni, z powodu częstych
najazdów Saracenów (Arabów), jak np. sycylijskie „baglio”.
A wracając na północnoeuropejskie równiny, to okres karnawału Kościół nazywał
tam bogobojnie „przepościem”. Nie mamy też jasności, kiedy elementy włoskiego
Carnevale i w jakim stopniu dotarły do Polski.
Ale, najprawdopodobniej przedostały się – jak większość osiągnięć
cywilizacyjnych – z Niemiec, gdzie plemiona germańskie, już od dawna świętowały
powrót światła (dziennego): dni się wydłużały i coraz częściej niebo było nieco
jaśniejsze niż w okresie ciężkiej zimy.
Ciekawe były te niemieckie obrzędy: tak, jak w Italii przepędzano zimę by
wiosną powróciła płodność, ale w tradycji germańskiej centralną postacią tego
rytuału była bogini płodności Nerthus. Istnieją również przekazy mówiące, że
kukłę Nerthus lub Freyra (Frajera!) umieszczono na statku z kołami, czyli na
wozie karnawałowym, powyżej wspomnianym. Za wozem szła procesja ludzi w
przebraniach zwierzęcych i mężczyzn w ubraniach kobiecych. I uwaga: elementem
obrządku było skonsumowanie małżeństwa na owym wozie, jako rytuał płodności. To
zasługa Freyera, w mitologii nordyckiej boga płodności, pokoju, dobrobytu i
męskości, słońca, pięknej pogody oraz dobrych zbiorów.
D.O. wydaje się, że z tego Freyera nie taki znowu frajer!
Kościelne „przedpoście” – znacznie bardziej ascetyczna forma karnawału - jest
głęboko związane ze świętami żydowskimi: chrześcijanie – sekta judaizmu, czyli
„prawdziwy Kościół jezusowy”, a nie pauliński, wywodzący się od odszczepieńca –
świętego Szawła/Pawła, zaczynała przedpoście w szabat septuagesimowy, czyli 70
dni przed Paschą, na pamiątkę 70 lat babilońskiej niewoli narodu żydowskiego.
Z szabatu wyszły w IV wieku niedziele: „Dominica Septuagesimae”.
I o tym mamy już znacznie wcześniejsze wzmianki: pierwsze pochodzą z
sakramentarza papieża św. Gelazego z V w.
W VI w. formalnie zatwierdził przedpoście papież Grzegorz Wielki, nakazując, by
w tym czasie obowiązywał post złagodzony. Ale i ten łagodny post został
zniesiony przez papieża Innocentego IV ok. r. 1250.
Przedpoście jako rytuał kościelny zniknął z kalendarza liturgicznego dopiero w
1969 r. z woli Pawła VI.
Tradycyjnie święto to było również okresem ulegania żądzom seksualnym, co
nabrało szczególnego znaczenia np. w Wenecji, gdzie damy z najlepszych domów,
na równi z plebsem, wkładały kolorowe maski i płaszcze, uniemożliwiające
rozpoznanie i – jak się powszechnie uważa – oddawały się wyrafinowanym uciechom
cielesnym, „gioie della carne” – a carne to nie tylko „mięso”, to także „ciało”
w języku św. Pawła, przyjętym przez cały Kościół pogańsko-chrześcijański, tj.
nieżydowski.
Smerf Maruda - największa siła, ale i największa słabość demokracji. W czasach wojennych przeważa niestety ta druga.
OdpowiedzUsuńSzkoda gadać!
OdpowiedzUsuńŻeby karnawał zamienił się w należny kar nawał..
OdpowiedzUsuń