DRUGI OBIEG

Wtorek, 21 stycznia 2025. Możliwy początek końca naszego świata.

1.
Sejsmografy w Waszyngtonie odnotowały silny wstrząs.
To średnie IQ w tym mieście spadło w hukiem, kiedy banda nazioli zjechała się na sabat u debila.

2.
TVN24 BIS (oczywiście D.O. trochę poprawił błędy językowe i tłumaczenia oraz nieporadności, charakterystyczne dla media workerów):
Oto, co zapowiedział prezydent USA:
„1. Stan podwyższonej gotowości na południowej granicy USA. Wszystkie nielegalne wjazdy do kraju zostaną natychmiast powstrzymane i rozpoczniemy proces powrotu milionów przestępców i osób postronnych do miejsc, z których przybyli - przywrócenie polityki "pozostań w Meksyku".
2. Wysłanie żołnierzy na południową granicę, aby przeciwstawili się tej inwazji na nasz kraj.
3. W ramach decyzji, które podpiszę dzisiaj, będziemy traktować kartele jako zagraniczne organizacje terrorystyczne - zapowiedział Trump.
4. Przekieruję wszystkich moich członków gabinetu, aby pokonali rekordową inflację i natychmiast zmniejszyli koszty życia oraz ceny.
5. Dzisiaj ogłaszam krajowy stan awaryjny w zakresie energetyki - będziemy wiercić - podkreślił Trump.
6. Mamy największą ilość ropy i gazu, większą niż jakikolwiek inny kraj na ziemi i będziemy z tego korzystać, ceny spadną.
7. Będziemy budować samochody w tempie, o jakim nikt nie śnił. Zakończymy Zielony Nowy Ład i cofniemy przepisy dotyczące pojazdów elektrycznych. Każdy będzie mógł kupić taki samochód, jaki chce.
8. Rozpocznę pełny przegląd systemu handlowego. Nałożymy cła i podatki na kraje trzecie, aby wzbogacić naszych obywateli.
9. Moja administracja stworzy zupełnie nowy Departament Efektywności Rządowej.
10. Nigdy już potęga państwa nie będzie wykorzystywana, aby naciskać przeciwnika politycznego.
11. Trump zapowiedział, że USA będą krajem, który nie będzie zwracał uwagi na kolor skóry, a będzie się opierać się wyłącznie na zasługach i zaletach.
12. W tym tygodniu przywrócę członków służby obronnej, którzy byli wyrzuceni za przeciwstawienie się szczepieniom, wraz z wyrównaniem płacy.
13. Ponownie zbudujemy najsilniejszą armię, jaką kiedykolwiek widział świat. Będziemy mierzyć nasz sukces nie tylko wygranymi bitwami, ale także wojnami, które zakończymy, a być może, co najważniejsze, wojnami, w których nigdy nie weźmiemy udziału.
14. Od tej pory oficjalną polityką będzie to, że są tylko dwie płci – mężczyźni i kobiety.
15. Zmienimy nazwę Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską.
16. Chiny zarządzają Kanałem Panamskim. Nie dawaliśmy go Chinom, ale Panamie i zamierzamy go odebrać - podkreślił prezydent USA.
17. Wbijemy flagę amerykańską w powierzchnię Marsa”.

Którą z tych zapowiedzi uważasz, Czytelniku, za najbardziej złowrogą, a którą za najgłupszą?

3.
Donald Trump podpisał osiem rozporządzeń i dyrektyw wykonawczych, w tym o zniesieniu 78 działań swojego poprzednika w sprawie imigracji oraz o wycofaniu USA z porozumienia paryskiego o klimacie. Ułaskawił 1,5 tys. - prawie wszystkich - skazanych lub oskarżonych za atak na gmach Kongresu 6 stycznia 2021 roku.
Zlikwidował regulacje dotyczące migracji, rozporządzenia z czasów pandemii, a także dotyczące środowiska, ochrony pracowników oraz pełnej równości obywateli i szacunku dla każdej płci.
Jest też wstrzymanie wydawania nowych regulacji przez agencje rządowe, rozkaz powrotu wszystkich urzędników federalnych do pracy w biurze z pracy zdalnej, dyrektywę zakazującą "państwowej cenzury" oraz "zakończenia używania wymiaru sprawiedliwości jako broni".

4.
Z rzeczy ważnych: krokomierz zawiadomił D.O., że w ciągu 3 miesięcy przeszedł on odległość z Londynu do Paryża, twierdząc jednocześnie, że jest to 220 kilometrów.
Tak, tak, D.O. wie, że zaraz paru Czytelników będzie się z D.O. wyśmiewać, mówiąc, że taką odległość to oni robią podczas porannego spaceru przed śniadaniem.
Ale tu są dwie uwagi do podniesienia: Zdaniem Google maps, z Londynu do Paryża jest 470 kilometrów (samochodem, bo w linii prostej to 335 km). Po drugie, ten sam krokomierz mówi, że niewiele brakuje D.O. do 330 kilometrów.
I to może nie jest bókwico, ale przez ostanie co najmniej 10 lat D.O. mógł przejść bez cierpienia czasem 100, czasem 200 kroków. I w sierpniu, coś mu w organizmie pstryknęło i może przejść znacznie więcej. I z tego powodu jest bardzo szczęśliwy.
Gdybyż jeszcze świat go tak bardzo nie martwił, to miałby dobrą starość.


Najważniejsza wiadomość wieczornego wydania portalu amerykańskiej telewizji.


„Prezydentura Trumpa pomoże „okupować Brukselę”, mówi Orbán”
„Premier Węgier mówi, że przywódca USA wzmocni prawicowe siły Europy”
„Orbán, który ma na swoim koncie zapalne wypowiedzi na temat UE, zacytował Trumpa i skrajnie prawicową grupę Patriots for Europe w Parlamencie Europejskim, mówiąc: „Więc wielki atak może się rozpocząć. Niniejszym rozpoczynam drugą fazę ofensywy, której celem jest zajęcie Brukseli”.
https://www.theguardian.com/us-news/2025/jan/20/trump-presidency-rightwing-europe-viktor-orban-far-right-us-inauguration


20 stycznia 2025 przyniósł też dobre wiadomości. I to w sprawie osobnika tak podobnego do Trumpa: głupiego, pustego, nadętego.
https://tvn24.pl/polska/parlament-europejski-ruszyla-procedura-w-sprawie-odebrania-immunitetu-danielowi-obajtkowi-st8268724


Papież rozwiązuje peruwiański ruch katolicki po „sadystycznych nadużyciach”
Sodalitium of Christian Life zostało zamknięte po dochodzeniu, w którym wykryto nadużycia seksualne i duchowe oraz niegospodarność finansową
No coś takiego!
To musi być wyjątkowa sytuacja, przecież takie rzeczy nie wydarzają się w Kościele!
https://www.theguardian.com/world/2025/jan/20/pope-dissolves-sodalitium-of-christian-life-peru-catholic-movement-vatican-investigation
Nb. Papież Franciszek w niedzielę znów wystąpił w telewizji, w programie Fabio Fazio na Warner Bros Discovery TV Nove.
Jak zwykle Fazio wywiad robił na kolanach, nie zadał mu żadnego niewygodnego pytania, ale Franciszek wykorzystał transmisję do stwierdzenia, że jeśli Trump rzeczywiście zacznie wydalać imigrantów, to będzie to wielki grzech.

Jak myślisz, Czytelniku: Trump się przejmie i odstąpi od swoich planów? Przecież jest taki wierzący!


W kościele w Południowym Tyrolu potwierdzono 67 przypadków molestowania dzieci. Ksiądz odprawiał pogrzeb jednej ze swoich ofiar
Niezależne badanie zaprezentowane w diecezji Bolzano i Bressanone. 51% ofiar stanowiły dziewczynki. „To może być przykład dla reszty Włoch”
https://www.repubblica.it/cronaca/2025/01/20/news/abusi_chiesa_altoatesina_bressanone-423949986/?ref=RHLM-BG-P10-S1-T1
„W latach 1963–2023 w Kościele Południowotyrolskim potwierdzono 67 przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich. Dotyczą one 24 księży i 59 ofiar. Wiek księży wahał się od 28 do 35 lat, natomiast ofiar od 8 do 14 lat, przy czym nieco ponad 50% stanowią dziewczęta. Takie są najważniejsze dane obszernego raportu na temat nadużyć w Kościele w Południowym Tyrolu, sporządzonego przez kancelarię prawniczą Westpfahl-Spilker-Wastl z Monachium na zlecenie diecezji Bolzano i Bressanone.
Więcej ofiar wśród dziewcząt
Wynik, który prelegenci uznali za najbardziej zaskakujący w porównaniu z badaniami prowadzonymi przez nich w Niemczech, to fakt, że wśród pokrzywdzonych większość, bo ponad 51%, to dziewczynki, podczas gdy „tylko” 18% ofiar można było jednoznacznie zaklasyfikować do płci męskiej. W raporcie przedstawiono 24 przypadki wykorzystywania seksualnego przez księży, w przypadku których – zdaniem prelegentów – sprawcy postępowali, czasami przez kilka lat.
Najbardziej istotne przypadki
Spośród 67 przypadków wykorzystywania seksualnego przez Kościół Górnej Adygi „numer 15” jest być może najbardziej szokujący i odnosi się do księdza, który wśród oburzenia wiernych obecnych w kościele odprawił pogrzeb dziecka, które popełniło samobójstwo ponieważ najprawdopodobniej było ofiarą jego przemocy.
W raporcie uwzględniono także przypadek „numer 5”: księdza, którego już w latach 60. XX w. przyłapano na molestowanie dziewcząt i po kilku przeniesieniach został usunięty ze stanowiska dopiero w 2010 r. W raporcie zachowano anonimowość zarówno ofiar, jak i sprawców oraz o miejsca, w których doszło do nadużyć: „W Górnej Adydze wszyscy znają wszystkich” – wyjaśnili prawnicy – i istnieje ryzyko ponownej traumy u ofiar”.
Pierwsza reakcja
610-stronicowy raport został sporządzony w ramach trzyletniego projektu „Odwaga spojrzenia” przez kancelarię prawniczą Westpfahl Spilker Wastl z Monachium i zaprezentowany na konferencji prasowej w obecności biskupa Ivo Musera, który wcześniej nie czytał raportu. Obecne były także niektóre ofiary. „Mamy nadzieję”, stwierdziła kancelaria prawnicza, „że to nasze badanie może stać się impulsem do rozszerzenia dochodzenia w sprawie wykorzystywania seksualnego na resztę Włoch”.
Diecezja Bolzano i Bressanone opublikowała raport w Internecie na swojej stronie internetowej w języku włoskim i niemieckim. „Każdy przypadek molestowania to o jeden za dużo. Mam nadzieję i głębokie przekonanie, że jest to pierwszy krok na drodze, która uczyni Kościół bezpiecznym miejscem dla dzieci, młodzieży i bezbronnych dorosłych” – powiedział biskup diecezji Bolzano Bressanone Ivo Musera, który już zapowiedział, że w ciągu najbliższych kilku dni będzie mówił o tym bardziej szczegółowo podczas konferencji prasowej. „Słuchając prezentacji – dodał Muser – moje myśli zawsze były skierowane w stronę ofiar. Temat ten jest wstrząsający i wiąże się z silnym poczuciem wstydu”. „Potrzebujemy odwagi, żeby to zgłębić – kontynuował – a wszystko zaczęło się za moją zgodą na udostępnienie wszystkich archiwów naszej diecezji i umożliwienie wglądu do wszystkich źródeł i wszystkich dokumentów. …




Cóż, Erytrea to nie jest to, co spędza nam sen z powiek. Pewnie sporo z was, Czytelnicy, miałoby trudności ze wskazaniem jej położenia na mapie świata. No, chyba, że czytaliście „Z panem Biegankiem w Abisynii” Mariana Brandysa.

A D.O. właściwie poznał Erytrejczyków na Lampedusie, gdzie kręcił łzawy reportaż o jednej z największych katastrof morskich, kiedy kuter z ponad 500 osobami na pokładzie zatonął kilkadziesiąt kilometrów od wyspy a włoska straż przybrzeżna nie pospieszyła im na pomoc. Można znaleźć ten film na Playerze i przypomnieć, sobie, co mówi rozmówca D.O., inżynier oceanograf, który przez 5 nocnych godzin trzymał na powierzchni morza swojego brata, ale ten mimo wszystko utonął. Nie chciał za bardzo opowiadać przed kamera o warunkach życia w Erytrei, mówiąc, że ma tam jeszcze dalszą rodzinę, a reżim jest bezwzględniejszy niż mafia i zabija krewnych do 5 stopnia pokrewieństwa z tym, którzy mu się narazili.
To przeczytajcie teraz, co wczoraj o Erytrei napisał „Guardian”:
https://www.theguardian.com/global-development/2025/jan/20/eritrea-torture-terror-prisons-former-prisoners
„To była niemal ulga, gdy ktoś umarł”: byli więźniowie o torturach i terrorze w tajnych więzieniach Erytrei
Ci, którym udało się uciec z jednego z najbardziej represyjnych państw na świecie, dają rzadki wgląd w swoje przerażające przeżycia w rozległym systemie gułagów w kraju”
„W zaciemnionym biurze swojego kościoła kaznodzieja wspomina, jak go torturowano. Strażnicy umieszczali drewniany kij za jego zgiętymi kolanami, wieszali go głową w dół pod sufitem i bili go w podeszwy stóp gumowymi rurkami.
Przez dwie dekady, zanim w 2020 r. uciekł z Erytrei z rodziną, spędził osiem lat w areszcie. Część z nich spędził w bezwietrznych, podziemnych celach, tak ciasnych, że nie było miejsca, żeby się położyć. Innym razem zmuszano go do rozbijania kamieni i zbierania plonów. Potem były sale tortur.
„Kiedy idziesz do więzienia, nie mówią ci, jak długo tam zostaniesz” – mówi.
W oczach władz Erytrei jego przestępstwo było podwójne: głosił kazania w kraju, w którym wolność religijna jest ograniczona, organizując tajne modlitwy z wiernymi; oraz sprzeciwiał się obowiązkowemu poborowi do wojska.
Obecnie mieszka w sąsiedniej Etiopii. Podobnie jak inni byli więźniowie erytrejskich więzień, z którymi na potrzeby tego artykułu przeprowadzono wywiady w Etiopii, poprosił o zachowanie anonimowości. Nawet tutaj obawiają się, że szpiedzy reżimu ich wytropią.
Ich zeznania oferują rzadki wgląd w rozległy system gułagów obsługiwany przez Erytreę, jedno z najbardziej represyjnych państw jednopartyjnych na świecie. Opisują bicia, pozycje stresowe i inne formy znęcania się, a także niehigieniczne warunki, pracę przymusową, desperackie próby ucieczki i zgony w ośrodkach zatrzymań w całym kraju.
Erytrea, niewielki kraj liczący 3,5 miliona ludzi nad Morzem Czerwonym, zyskała reputację „Północnej Korei Afryki”. Od czasu uzyskania niepodległości od Etiopii w 1993 r. nigdy nie odbyły się tam wybory powszechne ani nie wprowadzono konstytucji.
Jej władca, Isaias Afwerki, który został prezydentem po przewodzeniu walce o wyzwolenie, zakazał działalności partii opozycyjnych, niezależnych mediów i grup społeczeństwa obywatelskiego. Zagraniczni dziennikarze nie mają wstępu, chyba że zgodzą się na pozytywne relacjonowanie.
Przestrzeganie wyznań religijnych spoza czterech państwowo sankcjonowanych wyznań jest również zakazane. Mimo że Erytrea jest bogata w złoża mineralne, głównym eksportem są ludzie: około jedna trzecia Erytrejczyków żyje poza krajem, uciekając przed biedą, represjami i polityką nieokreślonej służby wojskowej, którą ONZ porównuje do niewolnictwa.
„Bycie żołnierzem w Erytrei jest straszne” – mówi były więzień. „Jeśli podniesiesz rękę i przemówisz, zabiorą cię. Nie ma wolności”.
W 2023 r. Erytrea była czwartym co do wielkości źródłem osób przybywających do Wielkiej Brytanii małymi łodziami, z liczbą 2662 przybyszów. Jednak większość erytrejskich uchodźców pozostaje we wschodniej Afryce. Etiopia gości największą liczbę, 158 000 w 2023 r.
Ci, którzy wciąż przebywają w Erytrei, ryzykują zniknięcie w rozległym systemie więzień, który obejmuje podziemne cele w bazach wojskowych i tak tajne obiekty, że nawet więźniowie nie znają ich nazw. W niektórych ośrodkach więźniowie są zamknięci w dusznych kontenerach transportowych na pustyni.
„To system zaprojektowany w celu szerzenia terroru i sprawowania kontroli nad życiem Erytrejczyków, który odgrywa bardzo ważną rolę w tłumieniu wszelkich przejawów sprzeciwu politycznego” – mówi Mohamed Abdelsalam Babiker, specjalny sprawozdawca ONZ ds. sytuacji praw człowieka w Erytrei.
W 2014 r. ONZ oszacowała, że w samych więzieniach wojskowych Erytrei przebywało co najmniej 14 000 osób. Wśród zatrzymanych byli politycy opozycji, dziennikarze i przywódcy religijni, a także osoby uchylające się od poboru. Liczba ta prawdopodobnie wzrosła podczas wojny domowej w Etiopii w latach 2020–2022, podczas której Erytrea walczyła u boku etiopskiego rządu i zmuszała większą liczbę swoich obywateli do służby wojskowej, mówi Babiker.
Według biura Babikera tortury i nadużycia seksualne wobec poborowych są powszechne. Jeden z byłych więźniów, który spędził 12 lat w armii Erytrei, wspomina, jak kazano mu stać po kostki w palącym piasku pustyni przez wiele godzin w areszcie. Zdejmuje plastikowe sandały, odsłaniając stopy pokryte plamistymi czerwonymi bliznami. Inny opisuje, jak był związany w pozycji stresowej znanej jako „helikopter”. Trzeci mówi, że został tak dotkliwie pobity, że oślepł na jedno oko.

Blizny odniesione przez więźnia, którego torturowano, zmuszając go do stania po kostki w gorącym pustynnym piasku. Zdjęcie: Fred Harter

Wszyscy trzej zostali uwięzieni za przekroczenie rocznego urlopu z wojska, aby pracować na farmach i zarabiać dodatkowe pieniądze dla swoich rodzin. „Walczyli o przetrwanie, a moja pensja nie starczała, aby ich utrzymać” – mówi jeden z nich.
Wielu więźniów spędza czas w więzieniu w ciemności. Inny były więzień, który spędził osiem miesięcy w ośrodku znanym jako Tract B, mówi, że był przetrzymywany w podziemnym bunkrze z setkami innych. Było tak ciemno, że ledwo mógł dostrzec swoje ręce, gdy trzymał je przed twarzą.
Więźniom z cukrzycą i wysokim ciśnieniem krwi odmówiono leków, mówi. Wszyscy byli zarażeni wszami. Z powodu braku miejsca więźniowie siedzieli w długich kolejkach, każdy z wyciągniętymi nogami, aby zrobić miejsce osobie przed nimi. „Można było stać przez kilka minut, ale to było wszystko”, mówi. „Nie było dokąd pójść. Moje stawy ciągle bolały”.
Aby zabić czas, więźniowie dzielili się swoimi historiami z życia i wspomnieniami z domu. Ale unikali polityki, bojąc się, że zostaną zdradzeni w ciemnościach przez rządowego informatora. Pięć osób zmarło w celi, mówi. Ich ciała więźniowie przenieśli nad głowami do strażników przy drzwiach. „To było niemal ulgą, gdy ktoś umierał”, mówi. „Dawało ci to szansę na rozprostowanie nóg”.
Czterech byłych więźniów opisuje podobne warunki w innych miejscach. W jednym z ośrodków o nazwie Adi Abeito więźniowie byli stłoczeni tak ciasno, że musieli spać na zmianę na twardej podłodze. Strażnicy powstrzymywali próby ucieczki, rozrzucając potłuczone szkło na jałowym polu, gdzie boso więźniowie chodzili raz dziennie, aby skorzystać z toalety.
„To było jak piekło” – mówi były więzień, który również został uwięziony za przekroczenie terminu, ale wrócił do swojej jednostki po tym, jak władze aresztowały jego ojca. Uciekł do Etiopii w 2018 r. i martwi się o swojego nastoletniego syna, który wciąż przebywa w Erytrei.
„Ma 17 lat, prawie w wieku poborowym. Wszystko, co mi się przytrafiło, przydarzy się jemu”.
Ucieczka z Erytrei jest pełna niebezpieczeństw. Strażnicy na granicy mają rozkaz strzelać do osób próbujących przekroczyć granicę. W obozie w Tigray, najbardziej wysuniętym na północ regionie Etiopii, erytrejski uchodźca podwija rękaw, aby pokazać oszpecającą bliznę po postrzale, którego doznał, przekraczając rzekę do Etiopii. Kobieta opowiada, jak została zgwałcona na oczach swoich małych dzieci na granicy.
Niepodległość przyniosła Erytrei nadzieję na demokrację. Ale po krwawej wojnie granicznej z Etiopią w latach 1998-2000, reżim zaostrzył represje, odkładając na półkę plany przyjęcia nowej konstytucji i aresztując dziennikarzy i reformatorskich polityków. Wśród nich znalazł się Dawit Isaak, współwłaściciel Setit, pierwszej niezależnej gazety w Erytrei, który spędził 23 lata za kratami bez procesu.
Córka Dawita, Betlehem, mieszkająca w Szwecji, mówi, że jego rodzina nie wie, gdzie jest przetrzymywany, wie tylko, że żyje. W listopadzie jej ojciec otrzymał ważną szwedzką nagrodę za obronę praw człowieka. „Możemy sobie tylko wyobrazić, co przeszedł” — mówi Betlehem. „W 2001 roku, kiedy widziałam go ostatni raz, ledwo mógł chodzić z powodu tortur”.
Tęskni za powrotem do domu, marzenie podzielane przez kaznodzieję. „Kiedy opuszczałem Erytreę, płakałem” – mówi. „Nie chciałem wyjeżdżać. To piękny kraj”.


D.O. ma wrażenie, że takie rzeczy są codziennością w polskich więzieniach. Co zrównuje nas z Turcją (marzenie Kaczyńskiego) i Erytreą.
Za to też D.O. ma pretensje do koalicji, bo stan toalet i więzień jest probierzem stopnia cywilizacji każdego narodu.
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,31620333,smierc-w-wiezieniu-we-wroclawiu-swiadek-widzialem-jak.html?_gl=1*4v6u0r*_gcl_au*MTQ5MjQ4MzQxNS4xNzMxMzQ0Mzcz*_ga*MTMxMzExOTY4OS4xNjIyMzA3MzI4*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczNzQwMzgzMi4xNzkwLjAuMTczNzQwMzgzMi4wLjAuMA..&_ga=2.243117382.536495787.1735765928-1313119689.1622307328#S.PW-K.C-B.2-L.6.maly


Może to koniec z przełożonymi – żulami, sadystami i psychopatami?
Ach gdyby to było kilka lat temu… D.O. byłby szczęśliwszy.
https://wyborcza.biz/biznes/7,159911,31611451,latwiej-udowodnisz-mobbing-w-nowych-przepisach-uporczywe-nekanie.html?_gl=1*j542ng*_gcl_au*MTQ5MjQ4MzQxNS4xNzMxMzQ0Mzcz*_ga*MTMxMzExOTY4OS4xNjIyMzA3MzI4*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczNzQwMzgzMi4xNzkwLjAuMTczNzQwMzgzMi4wLjAuMA..&_ga=2.181907043.536495787.1735765928-1313119689.1622307328#S.TD-K.C-B.13-L.2.duzy


„Król czerwonych win obchodzi setne urodziny: od Polski do Singapuru wszyscy oszaleli na punkcie Amarone [della Valpolicella – doda D.O. dla jasności].
Przyznaj się, Czytelniku: oszalałeś na punkcie samozwańczego króla?
Bo Amarone della Valpolicella rzeczywiście winem dobrym jest, ale przede wszystkim bardzo drogim, za drogim.
No i pretendentów do tronu jest wielu; D.O. długo by się wahał, ale pewnie nie wskazałby jednego monarchy, raczej quadrumwirat.

4 lata temu
O, jakże chciałbym dożyć momentu, gdy podobne przemówienie, jak to nowego prezydenta USA, skoncentrowane wokół JEDNOŚCI, będzie wygłoszone przez zwycięskiego, demokratycznego lidera w polskim Sejmie.
Żeby dobroć, miłość i wzajemny szacunek znów stały się gniazdem dla białego orła i źródłem szacunku innych nacji.
Ale to nie znaczy, że chciałbym żyć długo, niech się wydarzy już, zaraz.
Nie lubię ceremonii, ale nie wytrzymałem i oglądam.
Całe moje zawodowe życie starałem się nie koncentrować uwagi na 51 równoleżniku, wokół którego lezą "najważniejsze" stolice świata. Waszyngton jest - z punktu widzenia ludzkiego - równie ważny, jak Kampala.
Ale to, co oglądam, jest szczególne z wielu względów.
Wzruszyłem się, kiedy na trybunę przed Kapitolem weszła Kamala Harris. Kobieta. Nie całkiem biała kobieta. Liberał, ale surowa wobec tych, którzy łamią prawo, a zwłaszcza Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Amerykanka z Indii, ale też z Jamajki i z Afryki. Poprzez męża ma powinowatych Żydów, a dzieci jej "pierwszego drugiego męża" mówią do niej "Mamala".
Taki świat jest szczególnie bliski mojemu sercu, w takim świecie chciałbym żyć, jestem przekonany, że wam wszystkim żyłoby się lepiej w takim świecie. Kochanym, wspólnym, życzliwym, CZUŁYM, wszechobejmującym świecie, jakie reprezentuje Kamala Harris.


7 lat temu
BAJKA Z HAPPY ENDEM
Kiedy się zakłada organizację przestępczą, trzeba się liczyć z wymiarem sprawiedliwości, którego zadaniem jest przestępców karać.
Zasadniczo zorganizowani przestępcy mają trzy sposoby na uniknięcie kary.
1. Ukrywać się. To się udaje nawet przed dłuższe okresy; Toto' Riina i inni mafiozi potrafili żyć bezkarnie nawet przez kilkadziesiąt lat.
2. Korumpować lub zastraszać wymiar sprawiedliwości: to metoda powszechnie stosowana przez amerykańską Cosa Nostra, w okresie Prohibicji, ale i po jego zakończeniu.
3. Najbardziej szczwani przestępcy wiedzą, że prawdziwą gwarancję bezkarności da im tylko podporządkowanie sobie wymiaru sprawiedliwości.
To jest jednak trudne, ponieważ tego nie da się zrobić inaczej, jak tylko drogą polityczną. Niektórym się wszakże udaje i wtedy żyją długo i szczęśliwie.

8 lat temu
Ulicami Santo Subito, nieco podupadłej stolicy San Escobar przeciągnęła hałaśliwa manifestacja. „Dosyć ludzi wykształconych”! - krzyczeli protestujący – „Niech żyje nieuctwo, vivat debilizm!”
Była to ewidentnie manifestacja prorządowa.
Bogiem a prawdą myślę, że zainspirowana była przez Naczelnego Lidera Jerónimo Cachorro, który prawdopodobnie chciał w ten sposób nie tylko potwierdzić swoją najważniejszą linię programową, ale także uczcić zaprzysiężenie pierwszego niemieckiego prezydenta USA.
Manifestanci nieśli transparenty z napisami: „Lud nigdy się nie zgodzi na przyzwoitych przywódców, lud domaga się łajdaków i kanalii na kierowniczych stanowiskach”.
Wybito szyby w mieszkaniach kilku profesorów uniwersyteckich, emerytowanych oczywiście, bo wszystkie wyższe uczelnie dekretem Naczelnego Lidera zamknięto już ponad rok temu, a także – nie wykluczam, że przez pomyłkę – rozbito jajka na drzwiach mieszkania pewnej przedszkolanki.
Policja nie interweniowała, a sam widziałem pewnego funkcjonariusza, rzucającego kamieniami w drzwi szkoły podstawowej.
Najbardziej krzykliwa grupa miała na sobie koszulki z napisem „Śmierć wrogom ojczyzny” – z przodu, a z tyłu: „Żądamy natychmiastowych rozbiorów San Escobaru, naszej ukochanej ojczyzny”.
W manifestacji wzięli udział przedstawiciele Narodowego Kościoła Escobarskiego, który ostatnio do swojej oficjalnej nazwy dodał w nawiasach przypisek: „nie mylić z Kościołem papieża Franciszka i Chrystusa Pana”.
 Kapłani nie szli, tylko jechali samochodami, zachęcając manifestantów przez otwarte okna do głośniejszego krzyku. „Oni pierwsi – powiedział z dumą zażywny przechodzień, który, jak ja, z krawężnika przyglądał się wolnej ekspresji woli ludu escobarskiego – oni pierwsi całkowicie spełnili postulaty Naczelnego Lidera i dostosowali się do jego ideału płaskiego encefalogramu”.
W oświadczeniu, przekazanym EAP – Escobarskiej Agencji Prasowej – Naczelny Lider Jerónimo Cachorro podkreślił, że władza w San Escobar jest jedynie słuszna, ponieważ działa w interesie „zwykłych ludzi”.
Równocześnie odbyło się posiedzenie Wysokiego Komitetu ds. Promocji San Escobaru Za Granicą. Zebrani zastanawiali się, co mają Escobarczycy, czego inne ludy nie mają i czym można rozsławić to państwo na całym świecie.
- „No jak to co”? - zapytał przewodniczący Komitetu. – „A nasze jedynie escobarskie wartości”? Wszyscy się ucieszyli i energicznie kiwali głowami, ale najstarszy z zebranych wśród całego tego entuzjazmu zaproponował, żeby owe wartości w punktach wyliczyć, to praca sprawniej pójdzie. Zapadła pełna zakłopotania cisza i nawet padła propozycja, żeby staruszka komisyjnie z komisji wykopać. Ale w pomoc przyszedł mu jego daleki kuzyn, skruszony nauczyciel, który niegdyś publicznie wyrzekł się swojego wykształcenia i obiecał na zawsze już pozostać debilem.
- „Nie lubimy tutaj pedałów” – powiedział.
- „O, na przykład”! – ożywili się pozostali.
- „Co jeszcze”? – nalegał staruszek.
- „Bardzo mocno wierzymy w naszą królową Narodowego Kościoła Escobarskiego”! - „Łoimy bez litości nasze kobiety”! – „Zachlewamy się do nieprzytomności rumem”! – teraz to już komisarze przekrzykiwali jeden drugiego.
Zdecydowano, że tak zredagowaną listę jedynie słusznych Escobarskich Cnót przedstawi się na najbliższym posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ, z propozycją, by wciągnąć je na listę Uniwersalnego Dziedzictwa Moralnego Ludzkości.


9 lat temu
Z programu "Świat według Jacka" w TVN24 Biznes i Świat z 20 stycznia 2016 r.
1. Jest takie żartobliwe powiedzenie: „Boże chroń mnie od przyjaciół, bo przed wrogami obronię się sam”. Wczoraj w Strasburgu straciło dużo ze swojej śmieszności.
2. Zachodnioeuropejskie elity, polityczne i intelektualne na własnej skórze doświadczyły niszczycielskiej potęgi narodowego socjalizmu, ale nigdy nie zrozumiały zagrożenia płynącego z totalitaryzmu bolszewickiego. Ich wiary w piekielnego psychopatę Stalina nie skruszyły gułagi, nie skruszyło 50 milionów niewinnych ofiar potwora. Dzisiaj, zasadniczo, w zachodnich podręcznikach te dwa totalitaryzmy są zrównywane, ale mam wrażenie, że to się do opinii publicznej nie przebiło. Nie przebiło nawet do elit.
3. Zniewolona po II WŚ Polska zapewne nigdy nie odzyskałaby niepodległości, gdyby nie jej przyjaciele na Zachodzie. Gdyby nie amerykańscy prezydenci, którzy potrafili rozróżnić nas w tej amorficznej mgławicy „krajów komunistycznych”, ci senatorowie i deputowani, którzy za twarzami i słowami pajaców ze zbrodniczego Biura Politycznego partii, reprezentującej okupanta, potrafili dostrzec dzielny, mądry i pracowity naród. Gdyby nie nasi przyjaciele z Zachodnich Niemiec i z Francji, z Holandii czy z Włoch, nie odzyskalibyśmy zapewne niepodległości w 1989 r. Nie chodzi tylko o Helmuta Schmidta, Helmuta Kohla, Valerego Giscarda d’Estaing, Françoisa Mitteranda, Giulio Andreottiego czy Bettino Craxiego, ale także o dziesiątki posłów i deputowanych z tych i innych krajów, ludzi kultury, polityków lokalnych i związkowców. Bolszewickie władze zrobiły wszystko, by nas im przeciwstawić, by insynuować, że za ich przyjaźnią kryją się brudne interesy, spisek "określonych kół", wstrętnych kapitalistów i imperialistów, by o rewizjonistach już nie wspomnieć. Ile razy z ust Gomułki, Gierka, a potem Kani czy Jaruzelskiego słyszeliśmy te słowa, słyszeliśmy, że nasi przyjaciele to w rzeczywistości wrogowie Polski. A tymczasem nasza wolność i nasza niepodległość zależała w dużej mierze od nich, bezinteresownych Przyjaciół na Zachodzie Europy i w Ameryce. Bo oni są powiernikami tego, co dla ludzi najważniejsze: powiernikami wolności i demokracji, dwóch skarbów, o których Jan Paweł II mawiał, że nigdy nie są zdobyte raz na zawsze, że trzeba o nie walczyć każdego dnia. Wielu z Przyjaciół od prezydentów wolnej Polski dostało medale, ale medale to nie wszystko. Zasługują na coś więcej: na naszą wdzięczną pamięć.
4. Wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim na temat łamania demokracji w Polsce przerodziła się w prawdziwy triumf Beaty Szydło i jej politycznego suflera. Jeszcze nikt nigdy, postawiony na ławie oskarżonych nie miał tak łatwego zadania. Żaden z mówców, wliczając w to posła PO, nie potrafił sformułować ani jednego spójnego zarzutu pod adresem rządzącej w Polsce partii, co musiało sprawić wrażenie, że ta debata jest absurdalna i całkowicie zbędna. W całej rozciągłości wyszło na jaw, że nikt tam nie zdaje sobie sprawy z niszczycielskiego potencjału tkwiącego w tej sile politycznej. Nawet najstarsze polityczne wygi, kierujące się autentyczną troską o Polskę, do tej debaty się nie przygotowały i wygłosiły przemówienia miałkie i wyprane z treści. Do tego doszedł cały przekrój politycznej menażerii, poważnych umysłowych ograniczeń oraz schorzeń. Posłowie partyjek, reprezentujący niewiele więcej niż samych siebie mieli tyle samo czasu na przemówienia, co liderzy wielkich grup politycznych. A to pozwoliło Beacie Szydło zatriumfować, ba, pozwoliło jej z oskarżonej przekształcić się w oskarżyciela. Oskarżyciela sprawnego, podziwiałem wczoraj polską premier. Bezlitośnie wykorzystała słabość naszych Przyjaciół, obnażyła ich miałkość, oskarżyła o nieuzasadnione czepianie się polskiego rządu i – w świetle tej dyskusji – to było w istocie nieuzasadnione czepianie się go! Premier rozdawała prztyczki: „Niemcy i Holandia niech się zajmą swoimi problemami – mówiła – bezrobociem i imigracją”. Bezrobocie w Niemczech wynosi 4,7%, w Holandii 6,9, oba kraje są przykładem integracji imigrantów, którzy wnoszą ogromny wkład w ich bogactwo, ekonomiczne i kulturalne, ale wyszło na to, że to nie Polska, ale Niemcy i Holandia mają problem.
5. Imponuje zdolność mobilizacji PiS-u. Do wczorajszego spotkania było znakomicie przygotowane, w przeciwieństwie do jego demokratycznych oponentów. Zwiozło do Strasburga nawet swoje bojówki. Pani premier zastosowała również za granicą, sprawdzoną z powodzeniem w kampanii wyborczej strategię werbalnego kreowania rzeczywistości wirtualnej i nie było nikogo, kto te nieodpowiadające rzeczywistości twierdzenia mógłby skorygować. Jak chociażby tego, że „Polska przyjęła milion uchodźców z Ukrainy, którymi nikt nie chciał się zaopiekować”. Bum! Czy to, że na trybunach polskiego Sejmu wolno urządzać manifestacje. Z danych za rok 2014 wynika, że 2253 obywateli Ukrainy zwróciło się do Polski o status uchodźcy. Nie otrzymał go nikt. Do lipca r. 2015 r. status uchodźcy otrzymała 1 osoba z Ukrainy. Może miała na nazwisko Milion i stąd ta wypowiedź pani premier? Dlaczego ona to zrobiła? Przecież miała już wygraną w kieszeni? To chyba tak, jak w opowieści o skorpionie i żabie: taka jej natura.
Ale – jak mawia pewien klasyk – „ciemny lud to kupi”. Jak się okazuje i w kraju i za granicą.
6. To prawda, że Beata Szydło grała „z zapasem”. Nie byłaby jej straszna nawet przytłaczająca porażka, dlatego, że – jestem przekonany – jej formacja polityczna liczy się z wyprowadzeniem Polski z Unii, ba, sądzę, że to leży w jej planach. Weźmie od niej tyle pieniędzy, ile się da i wprowadzi tyle, ile się da chaosu. Już dzisiaj na portalach społecznościowych jej sympatycy oddają się pochwałom autarchii, czyli samowystarczalności. Choć ani razu, nigdzie na świecie, autarchia nie przyniosła niczego innego, jak nędzy i wyrzeczeń. Premier Szydło tłumaczyła w kampanii wyborczej, że 80% wszystkich dotacji unijnych wraca z powrotem na Zachód. Chociaż z najbardziej starannych obliczeń, uwzględniających nie tylko nasz wkład, ale i fakt, że najważniejsze inwestycje w naszym kraju realizowane są przez firmy zachodnie, bo nasze nie potrafią, wynika, że jest to 18%. 18, 80, co za różnica, kto to sprawdzi.?
Dlatego też wydaje mi się, że wczorajsza, przygnębiająca debata w PE w Strasbourgu była trochę chandlerowska: była początkiem długiego pożegnania z Unią Europejską i z cywilizowanym światem.


















Komentarze

  1. Flaga na Marsie. Pewno Ilonka ją zawiezie. O ile będzie miał w tym interes. Sorki, byznes...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo rządząca koalicja ma do naprawienia. Niektóre sprawy wymagają przezwyciężenia stereotypów i zwyczajów (więzienie to nie sanatorium, zarządzanie jako poganianie wołów, a nie liderowanie czy przewodzenie itd.). Ale i woli rządzących, nierzadko hamowanej przesądami i obawą, że narażą się elektoratowi, bo niemal co roku jakieś wybory.
    Czytam o Chinach. Tamtejsza rządząca klika myśli perspektywicznie i realizuje plany dalekosiężne. Problem w tym, że aby móc je realizować, nie dopuszcza jakiegokolwiek sprzeciwu ze strony obywateli

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga