DRUGI OBIEG
Czwartek, 20 lutego 2025
1.
Obawialiśmy się wyboru Trumpa.
My - demokraci, my – wszyscy ludzie myślący racjonalnie.
Wiedzieliśmy, że jest przestępca, oszustem, pospolitym, brutalnym ruchaczem,
mizoginem. Wiedzieliśmy, że jest beznadziejnie głupi i nawet bardziej niż
przeciętny głupiec jest przekonany, że słońce świeci mu z odbytu.
Wiedzieliśmy, że jest socjopatą, że nie wie, co to empatia, że za nic ma
demokrację, za nicy ludzi, za nic przyzwoitość, za nic zasady.
Wszystko to wiedzieliśmy i dlatego tak mocno kibicowaliśmy najpierw Bidenowi, a
potem – mimo wszystko – Kamali Harris.
Wiedzieliśmy, spodziewaliśmy się, że będzie źle. Ale nie, że aż tak.
A przecież już starożytni wiedzieli, że na zło nie a limitu.
„Trump nasila atak na Zełenskiego dzień po tym, jak USA złamały politykę
nieangażowania się w stosunki z Rosją”
„Prezydent Donald Trump, bez dowodów, oskarżył Wołodymyra Zełenskiego o bycie
„dyktatorem bez wyborów” w ostatnim ataku na prezydenta Ukrainy i Ukrainę,
którą Trump fałszywie oskarżył o rozpoczęcie wojny”.
https://www.washingtonpost.com/world/2025/02/19/ukraine-russia-trump-elections-zelensky/
„Zełenski i Trump wymieniają ciosy, a eskaluje spór w związku z rozmowami
pokojowymi”
„Prezydent Trump zamieścił w serwisie Truth Social
komentarze pełne kłamstw na temat prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który
wcześniej powiedział, że pan Trump znajduje się w ‘sieci dezinformacji’ ”.
Aby przekonać Trumpa, Kreml kusi szansą na zarobienie dużych pieniędzy
Rosyjscy urzędnicy twierdzą, że amerykańskie firmy mogą zarobić miliardy
dolarów, ponownie wchodząc do Rosji. Biały Dom słucha.
New York Times:
Trump fałszywie twierdzi, że Ukraina rozpoczęła wojnę z Rosją. Oto, co warto
wiedzieć.
Ukraińcy oszołomieni komentarzami Trumpa obawiają się, że nie mogą już nam ufać
https://www.nytimes.com/2025/02/19/world/europe/ukraine-zelensky-trump-russia-war.html
„Pomyślcie: umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany
Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie
można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez
USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć” - napisał w środę Trump na
swoim portalu społecznościowym Truth Social.
Zaatakował również Europę: „Nie udało się, nie udało się osiągnąć pokoju”.
Powtórzył również, że Stary Kontynent wydał mniej niż Stany Zjednoczone na
wojnę, która bezpośrednio go dotyczy.
Moskwie i Pjongjangowi wyrósł potężny konkurent w rozpowszechnianiu
dezinformacji.
„Wcześniej, przemawiając w Mar-a-Lago po podpisaniu dekretów wykonawczych,
Trump był optymistycznie nastawiony do rozmów w Rijadzie: „Poszły bardzo
dobrze. Teraz jestem bardziej pewny siebie niż wcześniej”.
O możliwości spotkania z Putinem powiedział, że „zobaczę go wkrótce,
prawdopodobnie pod koniec miesiąca”.
Poparł linię Kremla w sprawie zmiany przywództwa w Kijowie: „W Ukrainie od
dawna nie było wyborów. Jest stan wojenny, a Zełenski ma 4% w sondażach (w
rzeczywistości ma ponad 50%). To zrozumiałe, bo jego kraj jest zniszczony, tak
samo i gorzej niż Gaza. Nigdy nie powinni byli rozpoczynać tej wojny”.
Jeśli chodzi o skargi Kijowa na wykluczenie z negocjacji, „mogli pomyśleć o tym
wcześniej, dążąc do porozumieniu w tym konflikcie, który grozi rozpoczęciem III
wojny światowej. Zełenski mnie rozczarował”.
„Nie zamierzam wycofywać wojsk amerykańskich z Europy, ale w przypadku
osiągnięcia porozumienia spodziewam się, że Europejczycy dostarczą wojska, aby
zagwarantować stabilność regionu”.
A to oznacza, że to przede wszystkim europejscy sojusznicy USA zostaną wezwani
do podjęcia działań w Ukrainie, mimo że nie zostały zaproszone do negocjacji :
„Francja zaoferowała wysłanie wojsk na Ukrainę, a Wielka Brytania również jest
gotowa to zrobić. Jeśli dojdziemy do zawieszenia broni i pokoju, będą potrzebni
na granicy, aby zapewnić przestrzeganie, i nie będą to amerykańscy żołnierze”.
Ostrzegł także, że szykuje się do nałożenia 25-procentowego cła na import
samochodów z zagranicy..
Europa sceptycznie podchodzi do możliwości osiągnięcia porozumienia, ponieważ
Rosja żąda więcej terytoriów ukraińskich, niż Trump będzie skłonny jej oddać, i
nigdy nie zaakceptuje, by jakiekolwiek porozumienie było gwarantowane przez
obecność wojsk państw NATO u jej granic.
„Rozmowy między Rosją i Stanami Zjednoczonymi, które odbyły się w Rijadzie,
stanowiły „bardzo ważny krok” w kierunku przyszłego rozwiązania kryzysu na Ukrainie”
– powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Zrobiono bardzo,
bardzo ważny krok w kierunku stworzenia warunków do korzystnego porozumienia
pokojowego” – stwierdził, dodając, że Rosja i Stany Zjednoczone wykazały się
„niezbędną wolą polityczną”.
Pieskow powiedział też, że Kreml spodziewa się, że prędzej czy później
Wołodymyr Zełenski przedstawi swoje propozycje rozwiązania konfliktu. Pieskow
nazwał stanowiska wyrażone przez ukraińskiego prezydenta „sprzecznymi”.
Pieskow powiedział, że spotkanie prezydentów Rosji i USA może się odbyć jeszcze
przed końcem lutego, ale istnieje też prawdopodobieństwo, że odbędzie się
później: „Pod koniec lutego spotkanie może się odbyć, a może nie”.
Mówił też o nominacji rosyjskiego negocjatora z USA w sprawie Ukrainy:
„Najpierw strona amerykańska poinformuje nas, kto będzie jej głównym
negocjatorem w sprawach ukraińskich. W zależności od tego, kto to będzie, nasz
prezydent podejmie decyzję o naszym przedstawicielu, który będzie jego
odpowiednikiem”.
Władimir Putin powiedział, że „Ukraina nie zostanie wykluczona z negocjacji
w sprawie zakończenia wojny” i odrzucił twierdzenia, że Moskwa odrzuciła
rozmowy z Europą lub Kijowem. W odniesieniu do Trumpa Putin powiedział, że
prezydent USA zaczął otrzymywać „obiektywne informacje na temat wojny na
Ukrainie”, co skłoniło go do „zmiany stanowiska”. Dodał, że z przyjemnością
spotka się z Trumpem i powiedział, że „wysoko ocenił” wyniki szczytu Rosja-USA
w Rijadzie.
Kiryłł Dimitrijew zapowiedział po powrocie z Rijadu, że niebawem powróci do
Rosji kilka wielkich amerykańskich przedsiębiorstw.
Wołodymyr Zełenski poinformował, że w czwartek spotka się z wysłannikiem USA
Keithem Kelloggiem.
Zełenski w swoim wieczornym wystąpieniu w środę powiedział, że ma nadzieję na
„konstruktywną” współpracę ze Stanami Zjednoczonymi.
Jutro mamy zaplanowane spotkanie z generałem Kelloggiem. Bardzo ważne jest dla
nas, aby to spotkanie i nasza współpraca z Ameryką miała konstruktywny
charakter.
„Razem z Ameryką i Europą pokój może być bardziej niezawodny i to jest nasz
cel” – dodał.
Cóż – Zełenski sądzi, że Kellogg ma jeszcze coś do powiedzenia, że może mieć
wpływ na Trumpa. A D.O. się nie zdziwi, jeśli generał straci swoje stanowisko,
choćby w przyszłym tygodniu.
„Liczę na jedność Ukrainy, na ukraińską odwagę, na nasze relacje z partnerami,
na jedność Europy i na pragmatyzm Ameryki. Ameryki, która tak samo jak my
potrzebuje sukcesu. Sukces jednoczy. Nasza jedność jest najlepszym
zabezpieczeniem na przyszłość. Na przyszłość nie z Putinem, ale w pokoju. To
jest wybór, przed którym stoją dziś wszyscy, także ci najsilniejsi, czy stać po
stronie Putina, czy po stronie pokoju” - powiedział ukraiński prezydent w
kolejnym wystąpieniu.
„Z Ameryką i Europą pokój może być bezpieczny i to jest nasz cel.
Najważniejsze, by nie był to tylko nas cel, ale by taki sam mieli nasi
partnerzy. Szczególnie teraz, gdy zbliża się trzecia rocznica wybuchu tej wojny
- wojny, której zakończenia chcieliśmy w Ukrainie od pierwszych jej sekund.
Wierzę, że ją zakończymy i że pokój będzie trwały, tak by Rosja nie mogła już
nigdy najechać Ukrainy, by Ukraińcy wrócili z rosyjskiej niewoli, a Ukraina
miała przyszłość. To naturalne pragnienie każdego narodu”.
„Panie Prezydencie, Ukraina nie ‘rozpoczęła’ tej wojny” – napisał Mike
Pence, wiceprezydent podczas pierwszej kadencji Trumpa. – „To Rosja rozpoczęła
niesprowokowaną i brutalną inwazję, która pochłonęła setki tysięcy istnień
ludzkich. „Droga do Pokoju musi być zbudowana na Prawdzie”.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział: „Odmawianie prezydentowi Zełenskiemu
jego demokratycznej legitymizacji jest po prostu błędne i niebezpieczne” –
powiedział Scholz cytowany przez gazetę Der Spiegel.
„Prawdą jest, że Zełenski jest wybranym przywódcą państwa ukraińskiego… Fakt,
że w środku wojny nie da się przeprowadzić właściwych wyborów, znajduje
odzwierciedlenie w ukraińskiej konstytucji i prawie wyborczym”.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer rozmawiał w środę wieczorem z
Wołodymyrem Zełenskim, aby wyrazić mu swoje poparcie, poinformował Downing
Street.
Według odczytu z nr 10, Starmer wyraził poparcie dla prezydenta Zełenskiego
jako demokratycznie wybranego przywódcy Ukrainy i stwierdził, że zawieszenie
wyborów na czas wojny było całkowicie rozsądne, podobnie jak zrobiło to
Zjednoczone Królestwo podczas II wojny światowej.
„Premier powtórzył swoje poparcie dla wysiłków podejmowanych przez USA,
mających na celu osiągnięcie trwałego pokoju na Ukrainie , który odstraszy
Rosję od przyszłej agresji”.
Premier Francji François Bayrou: „Żyliśmy z myślą, że od tej pory planeta
będzie regulowana przez prawo, że żaden wielki kraj nie będzie naruszał
stabilności granic i że prawo międzynarodowe umożliwi wszystkim krajom
znalezienie własnego rozwoju i pewnej wizji stabilnej przyszłości... Wszystko
to zostało obalone przez Putina.
Żyjemy w historycznym momencie... świecie wywróconym do góry nogami”.
Szwecja i Polska zgodziły się „wzmocnić i pogłębić współpracę” polityczną oraz
w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej, powołując się na pogorszenie
sytuacji bezpieczeństwa w całej Europie. Oświadczenie o zamiarze współpracy
zobowiązuje do poprawy krajowych strategii odporności i gotowości, zapewnienia
Ukrainie wsparcia oraz poprawy bezpieczeństwa w regionie bałtyckim – w
szczególności w zakresie infrastruktury krytycznej.
Komisarz ds. praw człowieka w Radzie Europy, Michael O’Flaherty, zakwestionował
twierdzenie Vance’a, że Europa porzuciła swoje wartości.
Robert Fico uważa, że w Paryżu odbywają się spotkania przyjaciół wojny, a jego
kraj nie ma tam nic do roboty.
Stali Przedstawiciele 27 państw członkowskich UE (Coreper II) dali zielone
światło dla szesnastego pakietu sankcji przeciwko Rosji.
Teraz zgoda musi zostać sformalizowana przez Radę ds. Zagranicznych w przyszły
poniedziałek, w trzecią rocznicę wojny na Ukrainie.
Nowy pakiet obejmuje nowe rosyjskie osobistości i podmioty wpisane na „czarną
listę” UE, nowe zakazy eksportu do Rosji, a także zakaz transakcji z portami i
lotniskami w Rosji, które omijają limit cen ropy naftowej. UE dodała też do
swojej czarnej listy 73 kolejne statki z tzw. floty cieni Kremla.
Komentarz Juliana Borgere w ‘Guardianie’:
„Cały wysiłek, jaki Kijów włożył w uwodzenie Białego Domu, łącząc pochlebstwa z
przekupstwem i udziałem w ukraińskich bogactwach mineralnych, legł w gruzach w
ciągu kilku minut, gdy Wołodymyr Zełenski złamał podstawową zasadę nowej
globalnej rzeczywistości: powiedział prawdę o Donaldzie Trumpie.
Wszyscy sojusznicy Ameryki, zdecydowana większość republikańskich liderów,
którzy mu się podporządkowali, a także znaczna część jego własnego gabinetu
doskonale wiedzą, że Trump jest uwięziony w bańce dezinformacyjnej, ale
Zełenski powiedział to głośno na konferencji prasowej w środę.
W tym nowym świecie, w którym polityka zagraniczna najpotężniejszego państwa na
Ziemi została szybko zreorganizowana wokół ego kruchego, ponurego i pełnego
urazy starca.
Równie dobrze można wystrzelić rakiety w kierunku wschodniego wybrzeża Ameryki,
jak i wypowiedzieć kilka słów nagany”.
„Atak dronów na Odessę: 4 rannych, infrastruktura, klinika i uszkodzone
przedszkole”
Późnym wieczorem we wtorek doszło do potężnego ataku dronów kamikaze na Odessę.
Odnotowało liczne eksplozje i pożary. Mer Odessy Hennadij Truchanow i szef
obwodowej administracji wojskowej Oleg Kiper zaapelowali do mieszkańców, aby
zeszli do schronów” drony „przylatują jeden po drugim znad Morza Czarnego”.
160 tysięcy mieszkańców miasta nie ma prądu.
https://www.pravda.com.ua/news/2025/02/19/7499036/
„Nowe spotkanie na temat konfliktu i obrony Europy zorganizowane w tę środę
w Pałacu Elizejskim”
„Dzień po rozmowach między Rosjanami i Amerykanami w Rijadzie i dwa dni po
mini-szczycie w Paryżu, na który zaproszono jedynie wybranych przywódców
europejskich, Pałac Elizejski zapowiedział nowe spotkanie poświęcone wojnie i
europejskiej obronności”.
https://tvn24.pl/swiat/rozwoj-wypadkow-staje-sie-coraz-bardziej-niepewny-bedzie-kolejne-spotkanie-w-paryzu-st8312256
Cześć liderów łączyła się z Pałacem Elizejskim przez video.
Emmanuel Macron ma spotkać się w przyszłym tygodniu w Białym Domu z Donaldem
Trumpem - informuje Agence-France-Press, powołując się na amerykańskiego
urzędnika.
Jak podaje agencja Reuters, powołując się na amerykańskiego doradcę ds.
bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza, w przyszłym tygodniu spodziewana jest
również wizyta w Waszyngtonie premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera.
Zapytany o szanse na osiągnięcie porozumienia pokojowego między Rosją a
Ukrainą, Waltz powiedział w wywiadzie dla Fox News:
‘Współpracujemy ze wszystkimi stronami, a następnym krokiem będzie wysłanie
zespołów technicznych w celu omówienia szczegółów’.
„Trump grozi 25% cłami na zagraniczne samochody i układy scalone”
„Biały Dom podniósł kwestię wprowadzenia podatków jako sposobu na wzmocnienie
gospodarki USA, ignorując ostrzeżenia, że wojny handlowe mogą ją zniweczyć”
https://www.theguardian.com/us-news/2025/feb/18/trump-tariffs-foreign-cars-semicondutor-chips
„Nie wiedziałem tego”: Musk zaskoczył Trumpa ujawnieniem informacji o swoim
poparciu w 2024 r.
Musk poparł Trumpa natychmiast po nieudanej próbie
zamachu w Butler w Pensylwanii
https://www.foxnews.com/politics/i-didnt-know-that-musk-surprises-trump-with-revelation-about-his-2024-endorsement
Podwójny wywiad mający na celu zażegnanie kryzysu: „Wspólnie przywróćmy
demokrację”
Każdy, kto spodziewa się lub ma nadzieję na traumatyczny koniec romansu Donalda
Trumpa i Elona Muska, będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Tak przynajmniej
można sądzić ich pierwszym wspólnym wywiadzie dla Fox News. Mało nowinek, ale
za to mnóstwo wzajemnych wyrazów szacunku, jakby głównym celem było uciszenie
plotek o nieporozumieniach i udaremnienie wszelkich prób ich wywołania.
Tematem wystąpienia była obrona i pochwała pracy Departamentu Efektywności
Rządowej, którym kieruje. Właściwie nie, on to zaleca, bo Biały Dom w ostatnich
godzinach chciał podkreślić, że założyciel Tesli nie jest szefem Doge, a
jedynie współpracownikiem prezydenta, którego polecenia wykonuje.
Elon przyjął tę rolę, przysięgając, że nigdy o nic nie prosił Donalda, nawet o
najmniejsze faworyzowanie jego firm. Obiecał nawet, że wyłączy się z udziału w
programie, jeśli warta 2 biliony dolarów kampania, której jest szefem, mogłaby
spowodować konflikt interesów z jego firmami. Następnie wyjaśnił, że robi to z
miłości do swojej przybranej ojczyzny, która w przeciwnym razie zbankrutuje,
jeśli nie przestanie marnować pieniędzy podatników na bezużyteczne lub
ideologiczne projekty.
Nawet zwolnienia, w tym kontekście, nie są naruszeniem prawa, lecz raczej
przysługą wyświadczoną Ameryce, a także pracownikom, którzy będą mogli znaleźć
coś lepszego. Oczywiście, podejrzenie głębszej motywacji ideologicznej
pozostaje aktualne, również dlatego, że sam Musk zauważył, że „ponad 90%
pracowników sektora publicznego w Waszyngtonie głosowało na Kamalę”.
Nie żeby ich wydalenie było zemstą, ale na poziomie politycznym też nie jest to
takie złe. Również dlatego, że tymi ludźmi kierował ich własny aktywizm, co być
może pomaga wyjaśnić całe to marnotrawstwo, jakie znalazł Musk, a Trump
wymienił. Podobnie jak pieniądze przeznaczane na promocję kwestii związanych ze
świadomością społeczną, od środowiska po kwestie transseksualne.
Powiedziawszy to, wywiad przerodził się w pokaz wzajemnego podziwu. „Donald
Trump” – powiedział Elon – „to dobry człowiek. Został niesprawiedliwie
zaatakowany przez media. To było okropne”. Południowoafrykański przedsiębiorca
zaczął więc naśladować liberała cierpiącego na „syndrom zaburzeń Trumpa”, chorobę
psychosomatyczną, która zaburza równowagę ludzi niezdolnych do zaakceptowania
Donalda. „Ja – wspominał – byłem idolem lewicy, bo ją popierałem, potem stałem
się jej przeciwnikiem”.
Prezydent odpowiedział: „Zawsze szanowałem Muska, realizował projekty, których
nigdy wcześniej nie widziano. Jest wyjątkowym przedsiębiorcą i współpracuje z
setkami geniuszy”. Innymi słowy, jest to bezinteresowny altruista, który
poświęca swoje umiejętności i czas kampanii na rzecz przywrócenia Ameryce
wielkości.
Musk uzasadnił swoją misję obroną Konstytucji, a nie jej łamaniem: „Jeśli wola
prezydenta nie jest wykonywana, to wola ludu również nie jest wykonywana. Nie
żyjemy już w demokracji, ale w biurokracji”. Więc on, Doge i Trump „przywracają
demokrację”.
Prezydent zakończył swoje przemówienie w ten sposób, uciszając nawet swoich
zwolenników, którzy nie znoszą Elona: „Próbowałem znaleźć człowieka
mądrzejszego od niego, ale nikogo takiego nie ma”.
Następnie Musk ogłosił, że misja mająca na celu sprowadzenie astronautów Butcha
Wilmore'a i Sunity Williams, którzy utknęli na Międzynarodowej Stacji
Kosmicznej (ISS), rozpocznie się za cztery tygodnie. „Postępujemy bardzo
ostrożnie, ponieważ nie chcemy być zbyt aroganccy, ale w przeszłości
sprowadzaliśmy astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i zawsze się to
udawało”.
„Niemcy: W neonazistowskich wioskach nostalgia za Rzeszą jest sposobem na
życie”
https://www.repubblica.it/esteri/2025/02/19/news/germania_bassa_sassonia_volkisch_villaggi_neonazi_reportage-424012906/?ref=RHLF-BG-P10-S1-T1
„UELZEN – Na wschód od Łaby znajduje się rozległa równina, gdzie czai się
dżuma. Rozległe tereny wokół Lüneburga, położone między Hamburgiem i Hanowerem,
stały się epicentrum niepokojącego zjawiska, które rozwija się fragmentarycznie
i z dala od publicznej uwagi. Są to osiedla rodzin żyjących według wyznania
„volkisch”, ideologii XIX wieku, na której zrodził się nazizm i która wciąż się
rozprzestrzenia. Ciemnoskóre rasy dążą do kolonizacji Niemiec poprzez
wypędzenie wszystkich elementów, które uważają za nieczyste: obcokrajowców,
Żydów, odmienności.
Na Nizinie Dolnej Saksonii „völkischen” znaleźli żyzny grunt, ponieważ był to
jeden z obszarów, gdzie nazizm zapuścił korzenie po raz pierwszy. A w tej
części dalekiej północy Niemiec Brunatne Koszule stawiały opór postępom
Aliantów aż do wiosny 1945 roku. Następnie, po upadku Hitlera, do tych
odległych wiosek przybył mężczyzna, którego rolnicy, ich dzieci i żony zaczęli
czule nazywać „Wujkiem Adolfem”. Mieszkał na farmie na północ od Celle pod
przybranym nazwiskiem, hodował kurczaki i pracował jako drwal. Wszyscy
wiedzieli, kim on był i nikt go nie zgłosił. W 1950 roku uciekł do Ameryki
Południowej i zniknął na całe dziesięciolecia. To był Adolf Eichmann.
Mapa nazistowskich wiosek
W tych wyludnionych obszarach, wśród starych gospodarstw i domów z niskimi
dachami i czerwoną cegłą, niektóre rodziny od pokoleń są nazistami. W ostatnich
dekadach przyciągnęły rzesze ludzi o podobnych poglądach. Na przykład wśród
historycznych brunatnych punktów w rejonie Uelzen znajduje się linia
Mayer-Sande. Założyciel, Hans-Herbert, był pierwszym, który umieścił swastykę
na dzwonnicy wioski w 1930 roku. Później wstąpił do SA i po wojnie pozostał
wierny ideologii Hitlera. W 1987 roku, kiedy Rudolf Hess, jeden z największych
zbrodniarzy nazistowskich, zmarł w więzieniu, Mayer-Sande kupiła całą stronę
lokalnej gazety, aby uczcić „bohatera”. Napisał, że „być może byliśmy ostatnimi
wczoraj, ale będziemy też pierwszymi jutro”. I nie napisał tego przez
przypadek.
Jego dwaj synowie, Götz-Dietrich i Hellmut, byli członkami organizacji
neonazistowskich, takich jak „Bund heimattreuer Jugend” i blisko związani z
brunatnym terrorystą Manfredem Roederem. Spośród wnuczek wyróżniają się Irmhild
i Hildburg; pierwsza z nich jest często fotografowana na demonstracjach
skrajnej prawicy, tych samych, w których sporadycznie uczestniczył jeden z
liderów AfD , Björn Höcke. Druga jest żoną lokalnego posła AfD, Peera
Lilienthala. Ich dzieci pracują w rodzinnych gospodarstwach rolnych.
Ale zapomnijmy o neonazistach z kijami baseballowymi i chuliganach z
ogolonymi głowami. Rodziny „volkistowskie” noszą stroje podobne do chłopów i
rzemieślników z XIX wieku, ich imiona nawiązują do sag Nibelungów i legend Eddy,
mają gromadkę dzieci i szukają schronienia z dala od miast, uważanych za
„grobowiec rasy”. I marzą o tym, że pewnego dnia odzyskają to, co uważają za
swoją ziemię. Ich credo to „krew i ziemia”, tak samo jak sto lat temu.
Uważaj: oni nie są niegrzeczni. Uważają się wręcz za elitę: wszyscy grają
przynajmniej na jednym instrumencie muzycznym, są prymusami, studiują na
uniwersytecie, żeby być najlepszymi. Myślą nie w kategoriach miesięcy czy lat,
ale pokoleń. Przygotowują się na Dzień X, kiedy to odzyskają „swoje” Niemcy.
Isa von Bismarck-Osten jest potomkinią brata wielkiego kanclerza Niemiec,
Ottona von Bismarcka. I podkreśla, że „bardzo trudno jest precyzyjnie opisać
zjawisko „völkischen”, ponieważ jest ono bardzo rozpowszechnione i różnorodne.
I jest częścią ogromnej, skrajnie prawicowej sieci, która jest bardzo powiązana
i rozciąga się od identytarian, przez klasycznych neonazistów, po ezoteryczne
ruchy takie jak Anastazja, aż po AfD.
Spotykamy ją w mrocznym sercu Równiny Lüneburskiej, w wiejskim domu Martina
Raabego, byłego pastora protestanckiego, założyciela ruchu, który od lat
buntuje się przeciwko podbojowi wsi przez brunatnych kolonizatorów, „
Beherztów”.
Isa von Bismarck-Osten przeprowadziła się do Uelzen w 2017 roku. „Przyjechałam
z Kolonii. Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać: dlaczego dzieci chodzą ze
swastykami na szyjach, dzieci, które rysują runy w przedszkolu? I odkryła
„völkischen”.
Martin Raabe i jego żona Ernestine żyją na krawędzi wytrzymałości. Jeżdżą po
wioskach, żeby wyjaśnić zjawisko brunatnej kolonizacji, rozmawiają ze szkołami
i sąsiadami „völkischen”, żeby pomóc im stawić opór. Stworzyli różowo-żółty
„krzyż ze swastyką”, który zachęcają do powieszenia na płocie, drzwiach stodoły
i obok drzwi wejściowych. Doszło do tego, że para zaczęła otrzymywać nocami
telefony z pogróżkami, a krzyże zostały zerwane i połamane, „a ktoś dodał haki,
żeby zmienić je z powrotem w swastyki” – uśmiecha się Martin.
Ale jednym z najbardziej niepokojących aspektów „völkischen” jest ich strategia
rekrutacyjna – wyjaśnia jego żona Ernestine. «Nie są agresywni, chyba że
próbujesz z nimi walczyć. Bo wtedy stają się niebezpieczni. Ale gdy już
dotrą do wiosek, od razu starają się być pożyteczni. To oni przychodzą, żeby
naprawić twoją stodołę, angażują swoje grzeczne dzieci do sprzątania po
wiejskich festynach, oferują odnowienie opuszczonych budynków, żeby oddać je
społeczności. I dołączają do lokalnych stowarzyszeń, klubów łowieckich,
strażaków, zarażając ich swoimi chorymi pomysłami. „Bardzo trudno jest z nimi
walczyć, kiedy tak wiele osób we wsiach mówi nam: »ale oni są tacy mili i
pomocni«” – opowiada nam Martin.
Klasycznym przykładem jest Thomas Kuke, czołowa postać „völkischen”, którego
zauważono na demonstracjach nazistowskich w Dreźnie u boku przedstawiciela AfD
Maika Hieke, a w 2016 r. na „Maitanz”, tradycyjnym festiwalu w pobliżu Uelzen,
na którym roiło się od przedstawicieli neonazistowskiej partii NPD. Ale na co
dzień jest fizjoterapeutą drużyny siatkówki Lüneburg, w pierwszej lidze. A
Kukesowie są aktywni w drużynie strażackiej i lokalnych stowarzyszeniach.
Ernestine i Martin Raabe jednak się nie poddają. Interweniowali, gdy pewien
mężczyzna odmówił posłania syna na zajęcia, ponieważ uczęszczało tam dziecko z
zagranicy lub ponieważ w szkole ich wnuka uczył członek znanego rodu
„volkisch”, Fachmannów. Teraz nie może już uczyć historii. Ale czasami nikt nie
jest w stanie przebić się przez mur grozy. Dziesięć lat temu pewna rodzina z
tego regionu, wyznawcy „Nowej Medycyny Germańskiej”, odmówiła podawania
insuliny swojej chorej na cukrzycę córce. Dla wielu „völkischen” medycyna
alopatyczna jest „żydowskim diabłem”. Podczas świąt Bożego Narodzenia w 2015
roku mała Sighild zmarła w ramionach matki, cierpiąc okropne męki. Miała cztery
lata.
„W sobotę ma zostać uwolnionych 6 zakładników; Hamas twierdzi, że ciała
matki i dzieci Bibas mają zostać zwrócone w czwartek”
„Rodzina Shiri, Ariela i Kfira Bibasów „w rozterce” po ogłoszeniu Hamasu, nie
otrzymała potwierdzenia ze strony Izraela; w tym tygodniu miało zostać
uwolnionych tylko 3 żywych zakładników, ale Hamas ma uwolnić wszystkich 6
pozostałych żywych zakładników z fazy 1”
https://www.timesofisrael.com/hamas-to-release-6-living-hostages-on-saturday-after-returning-4-bodies-thursday/
Sześciu żywych zakładników w zamian za setki prefabrykowanych budynków i
koparki, które usuną gruzy i znajdujące się pod nimi ciała. To kompromis
osiągnięty przez Izrael i Hamas na sobotę, dzień, w którym zaplanowano ostatnie
wyzwolenie z Gazy osób, które przeżyły, spośród tych, które Hamas pojmał 7
października 2023 r. Jednak przedtem Izrael przeżyje kolejny dzień napięć: w
czwartek Hamas wyda ciała czterech zakładników, którzy zginęli w ostatnich
miesiącach. Wśród nich, jak powiedział wczoraj Khalil al Hayya, jeden z
przywódców grupy w Strefie Gazy, są członkowie rodziny Bibas.
Wiadomość zszokowała cały kraj: matka i dwójka rudowłosych dzieci zostali
siłą zabrani z domu w Nir Oz 7 października, podczas gdy ich ojciec Yarden
(zwolniony kilka dni temu) walczył w obronie kibucu. Oto oblicze tamtego dnia
oraz niezdolności państwa i armii do obrony swoich obywateli. „Nie piszcie
jeszcze mowy pogrzebowej dla mojej rodziny” – napisała wczoraj wieczorem w
mediach społecznościowych Ofri Bibas, siostra Yardena. Ale nadzieja stała się
zupełnie niemożliwa, skoro Hamas ogłosił, że Bibas został zabity już w
listopadzie 2023 r. Jaki wpływ będzie miał wizerunek worków na zwłoki, jeśli
zostanie upubliczniony, pozostaje niewiadome.
W sobotę Strefę Gazy opuści żywych czterech zakładników z 7 października
oraz dwóch chorych psychicznie Izraelczyków, którzy przybyli do Gazy ponad
dekadę temu i od tego czasu znajdują się w rękach Hamasu. Wraz z nimi
wyczerpała się liczba żywych zakładników, którzy mieli zostać uwolnieni w pierwszej
fazie zawieszenia broni, na jakie zgodziły się Izrael i Hamas: ostatnia wymiana
dotyczyć będzie kolejnych czterech ciał. Nie ogłoszono jeszcze, ilu
palestyńskich więźniów zostanie zwolnionych z izraelskich więzień w sobotę, ani
ilu zostanie zwolnionych w czwartek w zamian za pierwsze ciała.
Jasne jest, że dzięki tym dwóm wymianom zdań zawieszenie broni zbliża się do
końca pierwszej fazy i wkracza w bardzo delikatny moment. Wśród komentatorów w
Izraelu powszechną opinią jest, że rząd Netanjahu nie chce przechodzić do fazy
2 i że jeśli to zrobi, będzie to pod presją jedynie Amerykanów. Potwierdza to
fakt, że wczoraj premier odebrał kierownictwo negocjacji szefom
międzynarodowych (Mossad) i wewnętrznych (Shin Bet) służb specjalnych i
zastąpił ich swoją prawą ręką Ronem Dermerem.
Czwartek będzie ważnym dniem z jeszcze jednego powodu: w Rijadzie prezydent
Egiptu Abd el-Fatah al-Sisi przedstawi przedstawicielom Arabii Saudyjskiej,
Kataru, Jordanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich projekt planu odbudowy Strefy
Gazy, który 4 marca będzie omawiany w Kairze przez Ligę Arabską. Kraje Zatoki
Perskiej byłyby gotowe zapłacić 20% z 53,2 miliardów dolarów, które według
Banku Światowego byłyby niezbędne do odbudowy Strefy Gazy.
Przez 16 miesięcy na ulicach wisiały pomarańczowe balony upamiętniające ich
marchewkowe włosy, a w pokrytych dymem ścianach ich przedszkola w Nir Oz stały
urodzinowe torty. Maski Batmana na każdej demonstracji i morze pluszowych
zwierząt przed ich zdjęciami na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie. Przez
szesnaście miesięcy Izrael żył nadzieją, modlił się i był wzruszony apelami
krewnych i przyjaciół rodziny Bibas.
Czynił to wbrew wszelkiej nadziei: nawet wtedy, gdy pani Shiri i jej dzieci
– Ariel, który w chwili porwania miał 4 lata, i Kfir, który miał 9 miesięcy,
najmłodszy z zakładników wziętych tego dnia – nie wyszli razem ze wszystkimi
innymi nieletnimi podczas pierwszego zawieszenia broni. Sytuacja powtórzyła się
w listopadzie 2023 r., kiedy Hamas ogłosił ich śmierć, a także w czerwcu 2024
r., kiedy minister Benny Gantz jasno dał do zrozumienia w telewizji, że
nadzieja jest nikła. Aż do wczoraj, kiedy słowa Khalila al-Hayya odebrały nam
wszelką nadzieję: „Wśród czterech ciał, które zwrócimy w czwartek, są ciała
rodziny Bibas” – powiedział przywódca Hamasu.
Ta informacja nie była zaskoczeniem: od listopada 2023 r., kiedy zakończyła
się pierwsza wymiana zakładników i więźniów, a rudowłosa rodzina nie wróciła do
domu, w Izraelu krążyły pesymistyczne głosy o losie trójki Bibas. W ciągu
miesięcy nadeszły ważne potwierdzenia, ale zawsze towarzyszyła im prośba o
zachowanie milczenia. „Niestety, od dawna mieliśmy dokładne informacje
wywiadowcze o ich śmierci” – mówi Michael Kobi, emerytowany pułkownik Shin Bet
– „ale nigdy nie mieliśmy na to dowodów. Bez tego nie można ogłosić śmierci. Z
pewnością nie mogliśmy ufać Hamasowi”.
Dlatego telewizja wciąż na nowo pokazywała historie o możliwym powrocie
Bibasów, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do ich losu. Ostatnia duża
demonstracja w ich imieniu miała miejsce 18 stycznia, w dniu drugich urodzin
Kfira, najmłodszego dziecka. Wówczas na placu zakładników w Tel Awiwie pojawiło
się jego gigantyczne zdjęcie, które pojawiło się we wszystkich gazetach i
telewizjach. Nie było oficjalnych wątpliwości aż do końca stycznia, kiedy to z
okazji uwolnienia ojca, Yardena, wziętego do niewoli oddzielnie, rzecznik
wojskowy Daniel Hagari przyznał, że istnieje „poważne zaniepokojenie” losem
pani Shiri i jej dwójki dzieci: formuła ta jest używana do oznaczania osób,
których śmierć jest praktycznie pewna.
Wiadomość ta zniknęła z mediów niemal natychmiast: zaniepokojone losem
żołnierek , których uwolnienie ogłoszono, gazety i telewizja zignorowały sprawę
rodziny Bibas i fakt, że władze, nie naciskając na ich natychmiastowe
uwolnienie, w zasadzie przyznały, że nie żyją.
Rodziny zareagowały gniewnie, oskarżając rząd o ukrywanie informacji, a
prasę o obojętność na ich smutek: „W jaki sposób «poważne zaniepokojenie» może
usprawiedliwiać brak dalszych rozmów o sprowadzeniu ich do domu?” –
powiedzieli. Koncepcja ta została powtórzona w pierwszym oświadczeniu wydanym
przez Yardena Bibasa po jego powrocie: „Dopóki nie wrócą, moje światło
pozostanie w Gazie. Pomóżcie mi ich sprowadzić z powrotem” – powiedział.
Od tamtej pory zapadła cisza: aż do wczoraj. Kiedy twarze Bibasów powróciły
na ekrany telewizorów, a dziennikarze z błyszczącymi oczami zaczęli znów o nich
mówić. „Fakt, że ogłoszenie Hamasu o śmierci zostało całkowicie zignorowane,
pokazuje kierunek, w jakim podążały główne media od 7 października” – wyjaśnia
Meron Rapoport, dziennikarka Local Call i 972 Magazine, która uważnie śledziła
sposób, w jaki media relacjonowały wojnę w ostatnich miesiącach.
„Polegali wyłącznie na wiadomościach podawanych przez armię, a to był błąd.
Wielu zwykłych ludzi przez wiele miesięcy wierzyło, że Bibasów można uratować,
podczas gdy wszyscy w rządzie i w armii wiedzieli, że nie żyją już od dłuższego
czasu. Od wczoraj ta rzeczywistość jest jasna dla każdego tutaj w Izraelu.
‘Wyborcza’, jak zwykle, robi Izraelowi wrogi image w Polsce. Zły Izrael,
zły, nie wycofuje się z 5 punktów dobrego Libanu!
A w Polsce rosyjska agentura ma się świetnie, przez nikogo nie niepokojona”.
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,31700347,kaja-godek-atakuje-szpital-w-olesnicy-za-aborcje-na-swistek.html?_gl=1*v5joq*_gcl_au*MjkwNzA4OTM4LjE3Mzg2ODYxNzY.*_ga*MTg1Njg1NjM0OC4xNzM4Njg2MTcz*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczOTk1NDQ0Ni41NS4xLjE3Mzk5NTQ3NzkuMC4wLjA.#S.TD-K.C-B.14-L.2.duzy
Dwaj pierwsi ani drgną, awansuje naziol.
https://wyborcza.pl/7,75398,31705492,ipsos-dla-tvp-kolejny-sondaz-ktory-potwierdza-ze-najszybciej.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy
Miałby je dzielić z Macierewiczem?
Nie, poczekajmy aż nowy prezydent odbierze to odznaczenie rosyjskim szpiegom i
nazistom.
https://wyborcza.pl/7,75398,31706070,towarzystwo-jana-karskiego-odznaczmy-mariana-turskiego-orderem.html#S.TD-K.C-B.5-L.2.duzy
Gdyby trzeba było dowodu, że badania Eurobarometru, wskazujące, że Polacy
nalezą do najgłupszych narodów w Europie…
https://zakopane.wyborcza.pl/zakopane/7,179294,31698701,gorale-mowia-twarde-nie-edukacji-zdrowotnej-szkodliwa-deklaracja.html?_gl=1*z3a4e5*_gcl_au*MjkwNzA4OTM4LjE3Mzg2ODYxNzY.*_ga*MTg1Njg1NjM0OC4xNzM4Njg2MTcz*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczOTk1NDQ0Ni41NS4wLjE3Mzk5NTQ0NDYuMC4wLjA.#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy
„W latach 90. był jedną z pierwszoplanowych postaci w polskiej polityce.
Rzeczpospolita wiele straciła, nie potrafiąc wykorzystać jego potencjału
intelektualnego i politycznego”.
Dobrze, że ‘Wyborcza’, kilka dni po śmierci, poświęciła mu wspomnienie.
D.O. miał zaszczyt poznać, tego wielkiego patriotę, niezłomnego demokratę,
który nigdy nie stracił busoli, choć syreny śpiewały.
https://wyborcza.pl/7,75968,31704889,zmarl-andrzej-potocki-1964-2025.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy
„Chip Majorana 1 firmy Microsoft wytycza nową ścieżkę dla komputerów
kwantowych”
https://news.microsoft.com/source/features/ai/microsofts-majorana-1-chip-carves-new-path-for-quantum-computing/
„Większość z nas dorastała w przekonaniu, że istnieją trzy rodzaje materii:
stała, ciekła i gazowa. Dziś wiele się zmieniło. Post, w którym Satya Nadella,
dyrektor generalny Microsoftu, ogłosił stworzenie przez swoją firmę pierwszego
układu kwantowego, pozwala wyobrazić sobie, co może się wydarzyć w niedalekiej
przyszłości. Bo w najlepszym razie miną miesiące, lata, zanim pojawią się
komputery kwantowe. Teraz przekonany o tym jest również Microsoft, po podobnych
oświadczeniach IBM i Google. Wszyscy twierdzą, że nadchodzi fundamentalna
zmiana w technologii komputerowej. „Po prawie 20 latach badań stworzyliśmy
zupełnie nowy stan materii” – dodał Nadella.
Łatwo wyjaśnić, dlaczego jest tak wielki entuzjazm. Komputery kwantowe obiecują
wykonywanie obliczeń, które dziś zajęłyby miliony lat w systemach klasycznych,
i mogą doprowadzić do przełomów w medycynie, chemii i wielu innych dziedzinach,
w których klasyczne komputery mają do dyspozycji niemal nieskończone morze
możliwych kombinacji cząsteczek. Technologia wspomagająca o ogromnym wpływie.
Trudno to sobie wyobrazić. A co, jak było jasne, mogło pochodzić wyłącznie z
laboratoriów badawczych gigantów w tej branży.
Układ Microsoftu nazywa się Majorana. Wyraźne nawiązanie do włoskiego fizyka
Ettore Majorany, legendarnej postaci fizyki teoretycznej. Jak wyjaśniła firma
Microsoft, opracowany przez nią układ jest mniej podatny na tego typu błędy niż
układy konkurencji, co zostało udowodnione w artykule naukowym, który zostanie
opublikowany w czasopiśmie naukowym Nature.
Jak powstaje układ Majorany i do czego służy?
Majorana 1 firmy Microsoft jest rozwijana od prawie dwóch dekad i opiera się na
cząstce subatomowej zwanej fermionem Majorany, której istnienie po raz pierwszy
odkryto w latach 30. XX wieku. Cząstka ta ma właściwości, które czynią ją mniej
podatną na błędy będące plagą komputerów kwantowych, ale fizykom trudno ją
znaleźć i kontrolować. Microsoft twierdzi, że stworzył układ Majorana 1 z
arsenku indu i aluminium. Urządzenie wykorzystuje nadprzewodzący nanodrut do kontroli
cząstek i może być sterowane za pomocą standardowego sprzętu komputerowego.
Oznacza to, że pod wpływem ekstremalnie niskiego ciśnienia uzyskuje
niezbędną nadprzewodność, co powoduje powstanie zupełnie nowego stanu materii:
nie stałego, ciekłego lub gazowego, lecz topologicznego, którego właściwości
pozostają niezmienne nawet po odkształceniach i zmianach.
Rola fermionów Majorany
Dzięki temu układ scalony może zawierać specjalne cząsteczki zwane fermionami
Majorany, które przewodzą prąd elektryczny. Dzięki niezmiennym właściwościom, z
których się składają, fermiony rozwiązują główny problem przy budowie komputera
kwantowego: niestabilność kubitów, które często w wyniku zaburzeń i
interferencji znajdują się pomiędzy swoimi stanami 0 i 1, tracąc unikalne
właściwości stanu kwantowego. Nadprzewodnik topologiczny może przewodzić prąd
elektryczny i zawierać fermiony Majorany, chroniąc się przed błędami i
degradacją. Optymalizacja pod względem rozmiaru i funkcjonalności.
Chip ujawniony przez Microsoft ma znacznie mniej kubitów niż konkurencyjne
układy od Google i IBM, ale Microsoft uważa, że do tworzenia użytecznych
komputerów potrzeba będzie znacznie mniej kubitów opartych na architekturze
Majorany, ponieważ wskaźnik błędów jest niższy. Microsoft nie podał terminu,
kiedy układ zostanie rozbudowany do rozmiarów umożliwiających tworzenie
komputerów kwantowych przewyższających dzisiejsze maszyny, ale firma
stwierdziła w poście na blogu, że nastąpi to „za kilka lat, a nie dekad”. Układ
został wyprodukowany w laboratoriach Microsoftu w stanie Waszyngton i Danii.
1 rok temu
Natan Sharanski i Carl Gershman w Guardianie:
Imperium Zła upadło. Reżim Putina też padnie.
Aleksiej Nawalny i Władimir Kara-Murza to dwie z najważniejszych ofiar represji
Putina. Ich bohaterstwo jest znakiem, że inna Rosja jest możliwa.
Na długiej liście osób, które stały się ofiarami sowieckich i rosyjskich
dyktatorów, Aleksiej Nawalny był wyjątkowy. Poświęcił się demaskowaniu
cynicznego i skorumpowanego charakteru dyktatury Władimira Putina. I udało mu
się, ujawniając prawdę światu.
„Był tak oddany demaskowaniu natury reżimu Putina, że zdecydował się wrócić do
Rosji, aby zmusić swoich niedoszłych morderców do upublicznienia ich
nikczemności. Wracając, pokazał narodowi Rosji i światu, że się nie boi – i że
oni też nie powinni bać się działać.
W liście, który napisał do jednego z nas z więzienia, Nawalny oświadczył, że
‘wirus’ wolności nigdy nie zostanie zabity i że setki tysięcy ludzi będą nadal
walczyć o wolność i przeciwko wojnie na Ukrainie”.
Tę wiadomość wysłał na początku tygodnia Władimir Kara-Murza ze swojej samotnej
celi w kolonii więziennej „specjalnego rygoru” w Omsku w Rosji. Kara-Murza,
felietonista portalu „Post”, cierpi na polineuropatię – chorobę nerwów
obwodowych, która jest następstwem dwóch niemal śmiertelnych prób otrucia go
przez rosyjski reżim w 2015 r. i ponownie w 2017 r. On również nadal walczy z
zadziwiającą odwagą.
Czyniąc to, Nawalny i Kara-Murza, a także setki innych dysydentów, działaczy i
demonstrantów poszło w ślady Andrieja Sacharowa i innych sowieckich dysydentów,
którzy pokazali, że odwagą i jasnością moralną można zmienić sytuację świat.
Kara-Murza powiedział po wydaniu wyroku, że chociaż początkowo spodziewał się,
że jego uwięzienie i proces będą przypominać to, czego doświadczyli sowieccy
dysydenci w latach 60. i 70. XX wieku, teraz dostrzegł podobieństwa z okresem
stalinowskim.
Nie ma wątpliwości, że prowadzona przez Kreml kampania represji politycznych
nasila się.
Według Memoriału, organizacji praw człowieka, która w dalszym ciągu monitoruje
aresztowania dysydentów pomimo nakładania na nią kagańca przez sądy, w Rosji
przetrzymuje się obecnie 676 więźniów politycznych, czyli prawie czterokrotnie
więcej w 2018 r. i więcej niż w schyłkowych latach Związku Radzieckiego. Prawie
wszyscy niezależni działacze polityczni rosyjskiej opozycji, którzy nie uciekli
z kraju, przebywają obecnie w więzieniach lub areszcie domowym, w tym
przyjaciel i sojusznik polityczny Kara-Murzy - Ilja Jaszyn, który odsiaduje
osiem i pół roku więzienia za „rozpowszechnianie fałszywych informacji” o
rosyjskich masakrach ludności cywilnej w mieście Bucza pod Kijowem.
Zakres represji politycznych wykracza daleko poza głośną opozycję
demokratyczną.
Według OVD-Info, rosyjskiej organizacji pozarządowej monitorującej zatrzymania,
wszczęto ponad 8500 postępowań administracyjnych na podstawie Artykułu 20.3.3
dotyczącego „dyskredytacji sił zbrojnych”. Dotyczy to między innymi Aleksieja
Moskalowa, samotnego ojca skazanego na dwa lata więzienia za dyskredytację
armii rosyjskiej po tym, jak jego 13-letnia wówczas córka narysowała w szkole
antywojenny obrazek.
Nie są to jedyne ofiary. Ich rodziny, w tym wiele z małymi dziećmi, zostały
pozostawione same sobie, często bez źródła dochodu i innego wsparcia. Aby im
pomóc, Kara-Murza zapowiedział z więzienia, zanim został wysłany do Omska, że
przekaże środki otrzymane z trzech nagród za obronę praw człowieka – około
110.000 euro – na bezpośrednie wsparcie finansowe rodzin rosyjskich więźniów
politycznych.
W tym celu on i jego żona Evgenia założyli ‘Fundację 30 Października’, nazwaną
na cześć Dnia Więźniów Politycznych ustanowionego przez sowieckich dysydentów w
1974 r.
Fundacja nawiązuje do tradycji funduszu Yeleny Bonner na rzecz dzieci więźniów
politycznych oraz Rosyjski Fundusz Społeczny Aleksandra Sołżenicyna na rzecz
pomocy więźniom politycznym i ich rodzinom, oba utworzone w latach 70. XX
wieku.
Więźniowie polityczni w Rosji, wraz z tysiącami demonstrantów antywojennych w
całym kraju, którym groziło aresztowanie, stanowią czoło szerszego ruchu
opozycji politycznej. Ludzie podejmują zbiorową reakcję na rosnącą liczbę
więźniów politycznych. Sieci w Rosji i poza nią w dalszym ciągu organizują
kampanie pisania listów do tych jeńców, dostarczając im niezależnych wiadomości
i informacji w celu przeciwdziałania propagandzie dominującej w rosyjskich
więzieniach. Ponadto w ramach kampanii crowdfundingowych zebrano znaczne datki.
W czerwcu ubiegłego roku w ramach telethonu, zorganizowanego przez kilka
niezależnych mediów, zebrano 34,5 miliona rubli (415.000 dolarów) na obronę
osób zagrożonych karą za demonstracje przeciwko wojnie.
Byłoby głębokim błędem zakładać, że brak jest możliwości demokratycznego
otwarcia w Rosji, zwłaszcza biorąc pod uwagę niszczycielskie skutki inwazji
Putina na Ukrainę.
Nawalny i Kara-Murza wielokrotnie powtarzali, że nadejdzie rozliczenie – że
pojawi się kolejna szansa, podobnie jak w latach 90. po upadku rządów
komunistycznych. Ale tym razem Rosjanie nie mogą powtórzyć straszliwego błędu
polegającego na tym, że nie przełamali zła przeszłości – brutalnej dyktatury i
represji, agresji, orwellowskiego systemu kłamstw i podważania nie tylko
prawdy, ale normalnych ludzkich wartości.
Jeśli to zło ma zostać pokonane, należy je w pełni zrozumieć i potępić. Musi
nastąpić przebudzenie moralne. Nie może się to zdarzyć bez przywództwa więźniów
sumienia, którzy – podobnie jak Nawalny i Kara-Murza oraz niezliczone inne
osoby uwięzione wraz z nimi – mają moralną odwagę, demokratyczną wizję i
polityczną nieustraszoność, aby wytyczyć nową drogę dla Rosji.
Zasługują na naszą pełną solidarność, gdyż los wolności daleko poza granicami
Rosji w dużej mierze zależy od powodzenia ich walki.
*
Natan Sharansky to radziecki dysydent i ‘refusnik’ (tj. taki, któremu odmówiono
zgody na wyjazd z ZSRR), oraz Carl Gershman, emerytowany prezes założyciel
National Endowment for Democracy. Obaj są członkami zarządu Fundacji 30
Października.
W wyścigu o Biały Dom Donald Trump celuje także w sneakersy. Były prezydent
Stanów Zjednoczonych wypuścił nową linię tenisówek podczas Sneaker Con w
Filadelfii. Cena od 199 do 399 dolarów.
Byłego prezydenta powitała po wejściu na scenę fala gwizdów i nielicznych braw.
W krótkim przemówieniu wyjaśnił, że linia – która będzie nosić nazwę „Trump
Tennis” – może być sposobem na zbliżenie się do młodszych kibiców.
Licencja na nazwisko, wizerunek i znak towarowy byłego prezydenta została
udzielona firmie Cic Ventures Llc. Witryna internetowa tej firmy nazwała buty
„never surrender high-top sneaker”. Podobno pierwszego dnia były zamówienia na
1000 par, to już prawie 400 tysięcy $...
To wszystko działo się dzień po tym, jak sędzia nakazał jemu i jego firmom
zapłatę prawie 355 milionów dolarów grzywny w nowojorskim procesie o oszustwo
cywilne. W połączeniu z wyrokiem na kwotę 83 mln dolarów wydanym na Trumpa za
zniesławienie E. Jeana Carroll, to w sumie został w ciągu ostatnich czterech
tygodni ukarany grzywnami w wysokości około 438 mln dolarów.
Tak, że, Czytelnicy, jeśli wielbicie pana Trumpa, to lećcie kupować ten złoty
kicz obuwniczy, może uciuła na te grzywny.
Pospieszcie się, bo kolejny proces, tym razem o lewe pieniądze w kampanii
wyborczej, z których m.in. płacił za milczenie zgwałconej przezeń gwieździe
porno Stormy Daniels za milczenie, rozpocznie się już 25 marca.
W rzeczywistości, wymagające szybkiej spłaty długi Trumpa przekraczają 530
milionów $. Bo jest jeszcze sto milionów odsetek, naliczanych od 2019 roku, od
168 milionów, które były prezydent zaoszczędził, zawyżając wartość aktywów, aby
uzyskać setki milionów kredytów z banków.
To stanowi jedną piątą z 2,6 miliarda aktywów, jakie przypisuje mu „Forbes”.
Trump zapowiedział już, że złoży apelację, ale w ciągu trzydziestu dni będzie
musiał wpłacić kwotę do zapłaty.
Pytanie jest teraz: czy Trump ma całą tę płynność?
Zdaniem specjalistycznych mediów Trump ma cztery opcje uporania się tym
problemem.
Pierwsza to wystawić „obligację” gwarantowaną przez stronę trzecią. To oznacza,
że musiałby znaleźć tę osobę trzecią, czy organizację – np. konsorcjum bankowe.
No i zapłacić co najmniej dziesięć procent odsetek, tj. ok 52-55 milonów $.
Nawet gdyby wygrał w apelacji, tych 55 milionów nigdy by nie odzyskał. Kiedy w
maju ub.r. został skazany na zapłatę Carroll 5 milionów dolarów, natychmiast
odłożył pieniądze, by uniknąć „odsetek” w wysokości 55 tysięcy dolarów.
Druga to wyprzedaż aktywów. Trump twierdził, że ma 400 milionów dolarów w
gotówce, ale żadne media nie były w stanie tego zweryfikować. No i to za mało
na spłatę zobowiązań. Mógłby sprzedać swoje nieruchomości w Nowym Jorku,
wycenione na 490 milionów. Wśród nich znajduje się Trump Tower przy Piątej Alei
na Manhattanie. Czyli wieżowiec położony kilka przecznic od Central Parku,
budynek, do którego jest najbardziej przywiązany emocjonalnie, uważając go za
swoją luksusową twierdzę pośrodku liberalnego miasta, które nigdy go nie
kochało.
Jednak sprzedaż w tak krótkim czasie nie będzie łatwa.
Trzecia to sprzedaż „Truth”, portalu społecznościowego należącego do Trump
Media & Technology Group. Niedawno pojawiły się pogłoski o możliwym
wystawieniu tej platformy na Wall Street, z wyceną na cztery miliardy dolarów.
Ale nawet w tym przypadku, jak wyjaśniają analitycy, nie można myśleć o wejściu
na rynek, aby sprzedać akcje, zebrać pieniądze i spłacić długi. Żaden inwestor
nie zaakceptowałby umowy, która przewidywałaby taką możliwość.
Czwarta, najbardziej prawdopodobna to zbiórka wśród zwolenników Trumpa. W
swojej kampanii 2016 r. już wykorzystywał dwie kampanie zbiórek datków: Save
America i Make America Great Again. – Służyły do sfinansowania dziesiątek
milionów dolarów honorariów dla prawników, którzy od lat reprezentują go w
sądach.
Tylko w ubiegłym roku organizacja Save America pokryła 40 milionów kosztów
prawnych.
W nadchodzących miesiącach spodziewane są cztery kolejne zbiórki.
Trump zawsze nazywał swoje problemy prawne „ingerencją w wybory” i próbę
uniemożliwienia mu powrotu do Białego Domu.
Czy można legalnie przenieść setki milionów ofiarowanych przez wielbicieli na
spłatę długów? Prawo federalne zabrania kandydatom wykorzystywania funduszy
kampanii do użytku osobistego. Zaliczenie odszkodowania za zniesławienie i
oszustwo podatkowe do kosztów wyborczych wydaje się zatem problematyczne.
Otworzyłby kolejny front prawny, co wiązałoby się z nowymi wydatkami.
Tymczasem były prezydent wskazał na stanowisko współprzewodniczącej partii Larę
Trump, żonę jego syna Erica.
Czy członek rodziny na szczycie Republikanów mógłby pomóc potentatowi
wykorzystać partię i jej kasy do wsparcia go w walce z „atakowanym amerykańskim
systemem sądownictwa”?
To też nie jest to łatwe.
Ale ci, którzy znają Trumpa, nie mają wątpliwości co do jednego: zrobi
wszystko, aby uniknąć płacenia z własnej kieszeni.
3 lata temu
1. Smoki są. Zieją ogniem, dybią i w ogóle są złe. Czy jest wśród nas szewczyk
Dratewka?
2. W galerii handlowej dwie jedenastolatki całymi sobą wyrażają; nie: są
wcieloną radością życia i hymnem ku czci przyjaźni. Biegają między półkami,
przebierają w batonikach, do kasy stoją w objęciach, potem, szczebiocząc,
odbiegają gdzieś razem radośnie.
D.O. był jeszcze dzieckiem, kiedy zrozumiał, że najważniejsze są w życiu
przyjaźnie, że nic nie daje takiej radości, jak one. Wspólnictwo, robienie
czegoś, czego inni nie robią, czego nie wiedzą i nic im do tego: to nasza
tajemnica, nasze, z radością dzielone wspólne doświadczenie.
3. Ale łatwo wpaść w pułapkę: dążąc do pomnożenia radości, szuka się kolejnych
przyjaciół. Może nie ze wszystkimi jest taki feeling, jak z tym pierwszym,
serdecznym, ale, co tam: radość i tak jest, choć pewnie nieco mniejsza.
Niestety, kiedy zbiera się grupa, rodzą się hierarchie. Rodzą się konkurencje.
Zazdrości. Zawiści. Rodzi się walka o przyjaźń, trochę większą ze mną niż z
innymi. Pożądanie wyłączności. Rodzi się niechęć. Niechęć rośnie pęcznieje. Z
przyjaźni można płynnie przejść we wrogość.
4. Każda szkolna klasa ma swojego ogra, osiłka, który przyjaźń i wypływającą
stąd radość miał za nic. Osiłek czerpał radość ze sprawiania przykrości, a
jeszcze większą - ze sprawiania bólu. Wszystkich już piaskownica nauczyła, że
nie swoich zabawek nie można zabierać. Ale nie ogra. Wpajane reguły: nie
kradnij, nie bij, nie rób drugiemu, co tobie niemile – były dla wszystkich, ale
nie dla ogra.
Któż nie trafił na takiego ogra w którejś klasie, w którejś fazie życia? Kogóż
ogr nie nauczył, że bliźniemu nie można ufać, że bliźniego lepiej obchodzić z
daleka, bo może sprawić ból? Kogóż ogr nie skazał na przykre godziny
samotności, na tęsknotę za ludzkim ciepłem, poczuciem wspólnoty, za beztroską
radością?
5. Jedną z częściej powtarzanych maksym Konfucjusza jest: „największym
szczęściem jest spotkać w młodości mistrza”. Mistrza, który zechce zwrócić na
ciebie uwagę i uformować; dać ci wiedzę i mądrość.
O, takie szczęście to rzadkość, takie szczęście nie każdemu dostępne!
D.O. długo szukał mistrzów, ale nie zwracali na niego uwagi, nie chcieli
formować. Lecz D.O. się nie zniechęcił: sam sobie obierał mistrzów i starał się
spijać z ich ust mądrości, których pożądał. Mistrzowie nigdy zapewne się nie
dowiedzieli, że byli mimowolnymi mistrzami D.O. I nie tylko jego, oczywiście.
Aż losy się odmieniły i spotkał wielu na studiach i przemieniał się – choć czasem
bolało – w plastelinę, by oni mogli go uformować według swego mistrzowskiego
widzimisię.
6. W półdelirium na jawie D.O. widzi te dziewczynki z galerii handlowej: jedna
nazywa się Francja, druga Germania. Dobrały sobie jeszcze Italię, Belgię i
Holandię. Wśród radosnej euforii, wraz z małym Luksemburgiem stworzyły
fenomenalną paczkę przyjaciół: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Radośnie biegły w przyszłość, przekonane, że nic nie zakłóci ich harmonii. To
się tak spodobało innym dzieciom z tej klasy, że stawały na głowie, byleby do
tej paczki przystąpić. Ale, kiedy grupa już urosła i okrzepła, zrodziły się w
niej hierarchie. Konkurencje. Zazdrości; zawiści nawet. Na szczęście ta piękna
przyjaźń rzadko przeradzała się w niechęć, ale sprawy już nie były takie
proste, jak na początku, kiedy paczka przyjaciół składała się tylko z pięciu
dziewczyn i jednego chłopaka.
Grupa zawsze była na tyle silna, że osiłki wolały trzymać się od niej z dala.
Ale pojawił się ogr szczególnie wielki, szczególnie podły, bezczelny i
szczególnie bezwzględny.
W zwartej do niedawna grupie też pojawiły się pierwsze rozłamy. Kilkoro jej
członków ewidentnie starało się ją rozbić. Fascynował ich ogr. A ten nie
szanował nawet granicy między jezdnią a chodnikiem i potrafił tak dalece
połamać reguły współżycia, że na chodnik wjeżdżał czołgiem i miażdżył idące nią
dzieci.
7. A sposób na ogra jest zawsze taki sam, od wieków, od tysiącleci. Choć łatwo
znajduje gorliwych pomagierów, silnych jego siłą, złych jego nienawiścią,
radosnych cudzą krzywdą, to jest na ogra i pomagierów sposób.
Zbieramy się wszyscy zaraz po ostatnim szkolnym dzwonku, zaczajamy niedaleko
szkolnej furtki. Kiedy ogr wychodzi, naprzeciw niemu wychodzi dwóch odważnych.
Mówią mu: „dosyć tego”. Ogr się śmieje i już zamierza zaatakować, kiedy z
drugiej strony wychodzi dwóch innych odważnych i powtarzają: „dosyć tego”.
Potem kolejni i kolejni. Aż będzie mały tłum mówiący: „dosyć tego”. Aż ogr
zrozumie, że tu idzie gra o wszystko. Jeśli odpuści i ucieknie nie będzie już
wzbudzał strachu. Jeśli spróbuje mimo wszystko utrzymać władzę dzięki
strachowi, jaki wzbudza, otrzyma potężne lanie. I już nigdy nie będzie
krzywdzić, bo go spotka to samo.
To działa.
8. Jest 19 lutego 2022 r. Jutro prawdopodobnie ogr wjedzie na chodnik i
rozjedzie pierwsze, idące nim osoby. Zdobi to dokładnie wtedy, kiedy wizjonerzy
zapowiadali, że zrobi. Zrobi dokładnie to, to, co prorocy zapowiadali, punkt po
punkcie. Bezczelnie, bezwstydnie, krwawo, Zrzucając winę na przechodniów i
tłumacząc, że zabija osoby idące chodnikiem w samoobronie.
Wiecie, co robić.
4 lata temu
No i przyszło mi grać w nielubianą grę: „moje życie się kończy, czy tylko
się zmienia”?
Wybrałem drugą opcję i zobaczymy, jak daleko mnie zaprowadzi.
Po zadaniu sobie pytania: „co ja umiem robić”, pochlebiłem sobie w odpowiedzi:
umiem pisać, może gadać też. Kiedyś kręciłem „tymi ręcami” filmy o ładnych
miejscach; szczególnego wstrętu nie budziły, ale od 6 prawie lat nie miałem już
w ręku kamery.
Jak to można spieniężyć, żeby zaokrąglić mizerną emeryturę?
No i powiązałem moje nadzieje z internetem. Zakładam stronę, będę tam pisał,
wklejał, linkował. Jestem pracowity, więc może? Na razie walczę z moją
nieskończona ignorancją, utwierdzając się w przekonaniu, że elektrony są
niemiłe i gryzą.
Ale tymczasem zbieram moje teksty, a zbierając je przeglądam archiwum mojego
fb. I przychodzą mi myśli czasem rzewne, czasem tragiczne.
Czytam na przykład pod moimi tekstami komentarze ludzi, których kochałem,
podziwiałem, a których już nie ma. Wielu z nich nigdy nie spotkałem osobiście,
ale byli mi bliscy, jak bracia. I siostry.
Patrzę na komentarze Znajomych i widzę, że niektórzy, niegdyś bardzo aktywni
pod moimi tekstami, a dziś znikli: znudziłem ich? Zirytowałem? Rozczarowałem?
Pojawili się nowi: słowa niektórych z nich dają mi optymizm i chęć wytrwania w
marszu. Dziękuję!
Tylko czy ta ponad zasługi życzliwość przełoży się na powodzenie mojego nowego
przedsięwzięcia?
Póki co – proszę trzymać kciuki.
5 lat temu
Drogi fejsbuczku, pomóż, bo już jestem
zdesperowany: jak się pozbyć starego bumerangu? Chciałem wyrzucić, ale…
9 lat temu
Podczas lotu z Meksyku do Rzymu papieża poproszono o komentarz do słów Donalda
Trumpa, który występuje przeciwko imigrantom i chce zbudować mur na granicy z
USA, a jego samego nazywa „politykiem” i „pionkiem” rządu Meksyku.
Oto odpowiedź papieża: „Bogu dzięki, że podziękował, że jestem politykiem, bo
Arystoteles określa człowieka jako ‘zwierzę polityczne’, a to znaczy
przynajmniej, że jestem człowiekiem. Jestem pionkiem? Cóż, pozostawię to ocenie
waszej i ludzi. Ktoś, kto chce tylko wznosić mury, a nie budować mosty, nie
jest chrześcijaninem. Tego nie ma w Ewangelii”.
KTOŚ, KTO CHCE TYLKO WZNOSIĆ MURY, A NIE BUDOWAĆ MOSTY NIE JEST
CHRZEŚCIJANINEM.
Nie wiem, jak państwa, ale kiedy oglądałem tę relacje i słuchałem tych słów
papieża, moje myśli wybiegły naprzód i wyobraziłem sobie namiestnika
chrystusowego na ziemi, który podczas dni młodzieży w Krakowie wylicza kto nie
jest chrześcijaninem. Boję się, że okazałoby się, że żyjemy w regionie świata,
ogarniętym neopogaństwem, a spora cześć kapłaństwa, to w rzeczywistości tak
krytykowani przez Chrystusa Faryzeusze…
Przez 45 minut papież odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Mówił między innymi o pedofilii, bo w Meksyku ten problem pozostawił
dramatyczną spuściznę, jak choćby dziesiątki czy nawet setki ofiar założyciela
ultraprawicowego „Zakonu Chrystusa” Maciel Marcial Degollado, protegowany
księdza Dziwisza. Wśród ofiar oddalonego ze stanu kapłańskiego przez Benedykta
XVII księdza Maciela była co najmniej trójka z jego licznych, oczywiście
nieślubnych dzieci.
I oto, co odpowiedział papież: „jeśli biskup przenosi z jednej parafii do
drugiej księdza, który dopuścił się molestowania nieletnich, to lepiej, żeby
podał się do dymisji”.
No cóż – gdyby słowa papieża dotarły również i do Polski, to należałoby się
dziś spodziewać fali biskupich rezygnacji…
I tu zwracam uwagę na kolejne słowa papieża, ponieważ, moim zdaniem, dotyczą
one bezpośrednio kardynała Dziwisza, gospodarza zbliżających się dni młodzieży.
Oto słowa Franciszka: „Jeśli chodzi o przypadek Maciela, to trzeba podziękować
temu, który się temu wszystkiemu przeciwstawił, Ratzingerowi. To on jest
człowiekiem, który przedstawił całą dokumentację przypadku Maciela i jako
Prefekt (Kongregacji Doktryny Wiary) zebrał całą dokumentację, ale potem nie
mógł pójść dalej w wyciąganiu konsekwencji".
Papież nie powiedział dlaczego ktoś tak potężny, jak prefekt Kongregacji
Doktryny Wiary nie mógł wyciągnąć wobec Maciela konsekwencji, chociaż dysponował
pełną dokumentacją, wskazującą ponad wszelką wątpliwość na winę założyciela
Zakonu Chrystusa. Kto był potężniejszy od Ratzingera, kto mógł zablokować
dossier na temat Maciela i nie dopuścić do tego, by dotarło ono na biurko
papieża?
Cóż – nie przypadkiem, po śmierci świętego Karola Wojtyły Zakon Chrystusa
urządził księdzu Dziwiszowi pożegnalną kolację na 1500 osób. A Gianluigi
Nuzzi, ten od Watileaks, w swojej książce „Watykan S.P.A.” pisze, że Maciel
Degollado nigdy nie pojawiał się w antykamerze papieskiej bez suto wypchanej
koperty, od kilkudziesięciu, do kilkuset tysięcy dolarów każda. „To na Kościół
polski” miał mówić…
„Pewnie pamiętacie – mówił dalej papież Franciszek – dziesięć dni przed
śmiercią świętego Jana Pawła II, podczas procesji Drogi Krzyżowej, Ratzinger
powiedział całemu Kościołowi, że trzeba wyczyścić brud w Kościele. A podczas
mszy „pro eligendo pontefice”, choć wiedział, że jest kandydatem – ale nie
głupcem – nie dbał o upiększenie swojej pozycji, ale powtórzył dokładnie to
samo”.
A potem jeszcze: „Przypadki pedofilii pojawiają się nadal. Dziękuję Bogu, że
zdjęto pokrywkę z tego kotła, ale to musi trwać dalej. Gwałty są potwornością,
ponieważ kapłan jest wyświęcony by prowadzić dziecko do Boga, a tymczasem je
pożera jak w satanistycznej ofierze i je niszczy”.
Z tego, co ja wiem, to żadna polska instytucja, żadne polskie medium nigdy nie
zajęło się poważnie badaniem zjawiska pedofilii wśród księży w Polsce.
Pojawiają się sporadyczne przypadki, które szybko znikają z łamów. Tylko akredytowany
w Polsce dziennikarz holenderski napisał książkę w całości poświęconą temu
zjawisku, jak się okazuje całkiem rozpowszechnionemu, książka nosi tytuł
„Lękajcie się”.
Papieża zapytano także o spotkanie z patriarchą Cyrylem, czy zaprosił go do
Moskwy? „Czy patriarcha mnie zaprosił? Ja wolę zatrzymać się na tym, co
powiedzieliśmy publicznie. Rozmowa prywatna jest prywatna, ale mogę powiedzieć,
że ja wyszedłem z niej szczęśliwy i również on był szczęśliwy”.
Było jeszcze sporo sensacyjnych wątków w słowach papieża w samolocie, jak
przyznanie, że prezerwatywy mogą być użyteczne jako środek ochrony przed
wirusem Zika, ale cóż – nie mogę przytoczyć całego wywiadu, mam nadzieję, że
pełen jego tekst będzie gdzieś w polskich gazetach przedrukowany.
A gdyby zastosować takie rozumowanie:
OdpowiedzUsuń- Rosja jest wrogiem Europy
- USA staje się przyjacielem Rosji
- przyjaciel mojego wroga jest moim wrogiem
- USA jest wrogiem Europy
- Chiny są wrogiem USA
- wróg mojego wroga jest moim przyjacielem
- Chiny sa przyjacielem Europy
- USA+Rosja vs. Europa+Chiny?
Wiem, to bardzo krótkowzroczna strategia dla Europy, ale jeżeli nie rozwiążemy swoich krótkookresowych problemów, to długookresowych może w ogóle nie być.