DRUGI OBIEG

Czwartek, 20 lutego 2025

1.
Obawialiśmy się wyboru Trumpa.
My - demokraci, my – wszyscy ludzie myślący racjonalnie.
Wiedzieliśmy, że jest przestępca, oszustem, pospolitym, brutalnym ruchaczem, mizoginem. Wiedzieliśmy, że jest beznadziejnie głupi i nawet bardziej niż przeciętny głupiec jest przekonany, że słońce świeci mu z odbytu.
Wiedzieliśmy, że jest socjopatą, że nie wie, co to empatia, że za nic ma demokrację, za nicy ludzi, za nic przyzwoitość, za nic zasady.
Wszystko to wiedzieliśmy i dlatego tak mocno kibicowaliśmy najpierw Bidenowi, a potem – mimo wszystko – Kamali Harris.
Wiedzieliśmy, spodziewaliśmy się, że będzie źle. Ale nie, że aż tak.
A przecież już starożytni wiedzieli, że na zło nie a limitu.


„Trump nasila atak na Zełenskiego dzień po tym, jak USA złamały politykę nieangażowania się w stosunki z Rosją”
„Prezydent Donald Trump, bez dowodów, oskarżył Wołodymyra Zełenskiego o bycie „dyktatorem bez wyborów” w ostatnim ataku na prezydenta Ukrainy i Ukrainę, którą Trump fałszywie oskarżył o rozpoczęcie wojny”.
https://www.washingtonpost.com/world/2025/02/19/ukraine-russia-trump-elections-zelensky/


„Zełenski i Trump wymieniają ciosy, a eskaluje spór w związku z rozmowami pokojowymi”

„Prezydent Trump zamieścił w serwisie Truth Social komentarze pełne kłamstw na temat prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który wcześniej powiedział, że pan Trump znajduje się w ‘sieci dezinformacji’ ”.

Aby przekonać Trumpa, Kreml kusi szansą na zarobienie dużych pieniędzy
Rosyjscy urzędnicy twierdzą, że amerykańskie firmy mogą zarobić miliardy dolarów, ponownie wchodząc do Rosji. Biały Dom słucha.
New York Times:
Trump fałszywie twierdzi, że Ukraina rozpoczęła wojnę z Rosją. Oto, co warto wiedzieć.

Ukraińcy oszołomieni komentarzami Trumpa obawiają się, że nie mogą już nam ufać
https://www.nytimes.com/2025/02/19/world/europe/ukraine-zelensky-trump-russia-war.html

„Pomyślcie: umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć” - napisał w środę Trump na swoim portalu społecznościowym Truth Social.
Zaatakował również Europę: „Nie udało się, nie udało się osiągnąć pokoju”. Powtórzył również, że Stary Kontynent wydał mniej niż Stany Zjednoczone na wojnę, która bezpośrednio go dotyczy.
Moskwie i Pjongjangowi wyrósł potężny konkurent w rozpowszechnianiu dezinformacji.

„Wcześniej, przemawiając w Mar-a-Lago po podpisaniu dekretów wykonawczych, Trump był optymistycznie nastawiony do rozmów w Rijadzie: „Poszły bardzo dobrze. Teraz jestem bardziej pewny siebie niż wcześniej”.
O możliwości spotkania z Putinem powiedział, że „zobaczę go wkrótce, prawdopodobnie pod koniec miesiąca”.
Poparł linię Kremla w sprawie zmiany przywództwa w Kijowie: „W Ukrainie od dawna nie było wyborów. Jest stan wojenny, a Zełenski ma 4% w sondażach (w rzeczywistości ma ponad 50%). To zrozumiałe, bo jego kraj jest zniszczony, tak samo i gorzej niż Gaza. Nigdy nie powinni byli rozpoczynać tej wojny”.
Jeśli chodzi o skargi Kijowa na wykluczenie z negocjacji, „mogli pomyśleć o tym wcześniej, dążąc do porozumieniu w tym konflikcie, który grozi rozpoczęciem III wojny światowej. Zełenski mnie rozczarował”.
„Nie zamierzam wycofywać wojsk amerykańskich z Europy, ale w przypadku osiągnięcia porozumienia spodziewam się, że Europejczycy dostarczą wojska, aby zagwarantować stabilność regionu”.
A to oznacza, że to przede wszystkim europejscy sojusznicy USA zostaną wezwani do podjęcia działań w Ukrainie, mimo że nie zostały zaproszone do negocjacji : „Francja zaoferowała wysłanie wojsk na Ukrainę, a Wielka Brytania również jest gotowa to zrobić. Jeśli dojdziemy do zawieszenia broni i pokoju, będą potrzebni na granicy, aby zapewnić przestrzeganie, i nie będą to amerykańscy żołnierze”.
Ostrzegł także, że szykuje się do nałożenia 25-procentowego cła na import samochodów z zagranicy..
Europa sceptycznie podchodzi do możliwości osiągnięcia porozumienia, ponieważ Rosja żąda więcej terytoriów ukraińskich, niż Trump będzie skłonny jej oddać, i nigdy nie zaakceptuje, by jakiekolwiek porozumienie było gwarantowane przez obecność wojsk państw NATO u jej granic.

„Rozmowy między Rosją i Stanami Zjednoczonymi, które odbyły się w Rijadzie, stanowiły „bardzo ważny krok” w kierunku przyszłego rozwiązania kryzysu na Ukrainie” – powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Zrobiono bardzo, bardzo ważny krok w kierunku stworzenia warunków do korzystnego porozumienia pokojowego” – stwierdził, dodając, że Rosja i Stany Zjednoczone wykazały się „niezbędną wolą polityczną”.
Pieskow powiedział też, że Kreml spodziewa się, że prędzej czy później Wołodymyr Zełenski przedstawi swoje propozycje rozwiązania konfliktu. Pieskow nazwał stanowiska wyrażone przez ukraińskiego prezydenta „sprzecznymi”.
Pieskow powiedział, że spotkanie prezydentów Rosji i USA może się odbyć jeszcze przed końcem lutego, ale istnieje też prawdopodobieństwo, że odbędzie się później: „Pod koniec lutego spotkanie może się odbyć, a może nie”.
Mówił też o nominacji rosyjskiego negocjatora z USA w sprawie Ukrainy: „Najpierw strona amerykańska poinformuje nas, kto będzie jej głównym negocjatorem w sprawach ukraińskich. W zależności od tego, kto to będzie, nasz prezydent podejmie decyzję o naszym przedstawicielu, który będzie jego odpowiednikiem”.

Władimir Putin powiedział, że „Ukraina nie zostanie wykluczona z negocjacji w sprawie zakończenia wojny” i odrzucił twierdzenia, że Moskwa odrzuciła rozmowy z Europą lub Kijowem. W odniesieniu do Trumpa Putin powiedział, że prezydent USA zaczął otrzymywać „obiektywne informacje na temat wojny na Ukrainie”, co skłoniło go do „zmiany stanowiska”. Dodał, że z przyjemnością spotka się z Trumpem i powiedział, że „wysoko ocenił” wyniki szczytu Rosja-USA w Rijadzie.

Kiryłł Dimitrijew zapowiedział po powrocie z Rijadu, że niebawem powróci do Rosji kilka wielkich amerykańskich przedsiębiorstw.

Wołodymyr Zełenski poinformował, że w czwartek spotka się z wysłannikiem USA Keithem Kelloggiem.
Zełenski w swoim wieczornym wystąpieniu w środę powiedział, że ma nadzieję na „konstruktywną” współpracę ze Stanami Zjednoczonymi.
Jutro mamy zaplanowane spotkanie z generałem Kelloggiem. Bardzo ważne jest dla nas, aby to spotkanie i nasza współpraca z Ameryką miała konstruktywny charakter.
„Razem z Ameryką i Europą pokój może być bardziej niezawodny i to jest nasz cel” – dodał.
Cóż – Zełenski sądzi, że Kellogg ma jeszcze coś do powiedzenia, że może mieć wpływ na Trumpa. A D.O. się nie zdziwi, jeśli generał straci swoje stanowisko, choćby w przyszłym tygodniu.
„Liczę na jedność Ukrainy, na ukraińską odwagę, na nasze relacje z partnerami, na jedność Europy i na pragmatyzm Ameryki. Ameryki, która tak samo jak my potrzebuje sukcesu. Sukces jednoczy. Nasza jedność jest najlepszym zabezpieczeniem na przyszłość. Na przyszłość nie z Putinem, ale w pokoju. To jest wybór, przed którym stoją dziś wszyscy, także ci najsilniejsi, czy stać po stronie Putina, czy po stronie pokoju” - powiedział ukraiński prezydent w kolejnym wystąpieniu. 
„Z Ameryką i Europą pokój może być bezpieczny i to jest nasz cel. Najważniejsze, by nie był to tylko nas cel, ale by taki sam mieli nasi partnerzy. Szczególnie teraz, gdy zbliża się trzecia rocznica wybuchu tej wojny - wojny, której zakończenia chcieliśmy w Ukrainie od pierwszych jej sekund. Wierzę, że ją zakończymy i że pokój będzie trwały, tak by Rosja nie mogła już nigdy najechać Ukrainy, by Ukraińcy wrócili z rosyjskiej niewoli, a Ukraina miała przyszłość. To naturalne pragnienie każdego narodu”.

„Panie Prezydencie, Ukraina nie ‘rozpoczęła’ tej wojny” – napisał Mike Pence, wiceprezydent podczas pierwszej kadencji Trumpa. – „To Rosja rozpoczęła niesprowokowaną i brutalną inwazję, która pochłonęła setki tysięcy istnień ludzkich. „Droga do Pokoju musi być zbudowana na Prawdzie”.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział: „Odmawianie prezydentowi Zełenskiemu jego demokratycznej legitymizacji jest po prostu błędne i niebezpieczne” – powiedział Scholz cytowany przez gazetę Der Spiegel.
„Prawdą jest, że Zełenski jest wybranym przywódcą państwa ukraińskiego… Fakt, że w środku wojny nie da się przeprowadzić właściwych wyborów, znajduje odzwierciedlenie w ukraińskiej konstytucji i prawie wyborczym”.

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer rozmawiał w środę wieczorem z Wołodymyrem Zełenskim, aby wyrazić mu swoje poparcie, poinformował Downing Street.
Według odczytu z nr 10, Starmer wyraził poparcie dla prezydenta Zełenskiego jako demokratycznie wybranego przywódcy Ukrainy i stwierdził, że zawieszenie wyborów na czas wojny było całkowicie rozsądne, podobnie jak zrobiło to Zjednoczone Królestwo podczas II wojny światowej.
„Premier powtórzył swoje poparcie dla wysiłków podejmowanych przez USA, mających na celu osiągnięcie trwałego pokoju na Ukrainie , który odstraszy Rosję od przyszłej agresji”.

Premier Francji François Bayrou: „Żyliśmy z myślą, że od tej pory planeta będzie regulowana przez prawo, że żaden wielki kraj nie będzie naruszał stabilności granic i że prawo międzynarodowe umożliwi wszystkim krajom znalezienie własnego rozwoju i pewnej wizji stabilnej przyszłości... Wszystko to zostało obalone przez Putina.
Żyjemy w historycznym momencie... świecie wywróconym do góry nogami”.

Szwecja i Polska zgodziły się „wzmocnić i pogłębić współpracę” polityczną oraz w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej, powołując się na pogorszenie sytuacji bezpieczeństwa w całej Europie. Oświadczenie o zamiarze współpracy zobowiązuje do poprawy krajowych strategii odporności i gotowości, zapewnienia Ukrainie wsparcia oraz poprawy bezpieczeństwa w regionie bałtyckim – w szczególności w zakresie infrastruktury krytycznej.

Komisarz ds. praw człowieka w Radzie Europy, Michael O’Flaherty, zakwestionował twierdzenie Vance’a, że Europa porzuciła swoje wartości.

Robert Fico uważa, że w Paryżu odbywają się spotkania przyjaciół wojny, a jego kraj nie ma tam nic do roboty.

Stali Przedstawiciele 27 państw członkowskich UE (Coreper II) dali zielone światło dla szesnastego pakietu sankcji przeciwko Rosji.
Teraz zgoda musi zostać sformalizowana przez Radę ds. Zagranicznych w przyszły poniedziałek, w trzecią rocznicę wojny na Ukrainie.
Nowy pakiet obejmuje nowe rosyjskie osobistości i podmioty wpisane na „czarną listę” UE, nowe zakazy eksportu do Rosji, a także zakaz transakcji z portami i lotniskami w Rosji, które omijają limit cen ropy naftowej. UE dodała też do swojej czarnej listy 73 kolejne statki z tzw. floty cieni Kremla.

Komentarz Juliana Borgere w ‘Guardianie’:
„Cały wysiłek, jaki Kijów włożył w uwodzenie Białego Domu, łącząc pochlebstwa z przekupstwem i udziałem w ukraińskich bogactwach mineralnych, legł w gruzach w ciągu kilku minut, gdy Wołodymyr Zełenski złamał podstawową zasadę nowej globalnej rzeczywistości: powiedział prawdę o Donaldzie Trumpie.
Wszyscy sojusznicy Ameryki, zdecydowana większość republikańskich liderów, którzy mu się podporządkowali, a także znaczna część jego własnego gabinetu doskonale wiedzą, że Trump jest uwięziony w bańce dezinformacyjnej, ale Zełenski powiedział to głośno na konferencji prasowej w środę.
W tym nowym świecie, w którym polityka zagraniczna najpotężniejszego państwa na Ziemi została szybko zreorganizowana wokół ego kruchego, ponurego i pełnego urazy starca.
Równie dobrze można wystrzelić rakiety w kierunku wschodniego wybrzeża Ameryki, jak i wypowiedzieć kilka słów nagany”.



„Atak dronów na Odessę: 4 rannych, infrastruktura, klinika i uszkodzone przedszkole”
Późnym wieczorem we wtorek doszło do potężnego ataku dronów kamikaze na Odessę. Odnotowało liczne eksplozje i pożary. Mer Odessy Hennadij Truchanow i szef obwodowej administracji wojskowej Oleg Kiper zaapelowali do mieszkańców, aby zeszli do schronów” drony „przylatują jeden po drugim znad Morza Czarnego”.
160 tysięcy mieszkańców miasta nie ma prądu.

https://www.pravda.com.ua/news/2025/02/19/7499036/


Nowe spotkanie na temat konfliktu i obrony Europy zorganizowane w tę środę w Pałacu Elizejskim”
„Dzień po rozmowach między Rosjanami i Amerykanami w Rijadzie i dwa dni po mini-szczycie w Paryżu, na który zaproszono jedynie wybranych przywódców europejskich, Pałac Elizejski zapowiedział nowe spotkanie poświęcone wojnie i europejskiej obronności”.
https://tvn24.pl/swiat/rozwoj-wypadkow-staje-sie-coraz-bardziej-niepewny-bedzie-kolejne-spotkanie-w-paryzu-st8312256
Cześć liderów łączyła się z Pałacem Elizejskim przez video.

Emmanuel Macron ma spotkać się w przyszłym tygodniu w Białym Domu z Donaldem Trumpem - informuje Agence-France-Press, powołując się na amerykańskiego urzędnika.
Jak podaje agencja Reuters, powołując się na amerykańskiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza, w przyszłym tygodniu spodziewana jest również wizyta w Waszyngtonie premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera.
Zapytany o szanse na osiągnięcie porozumienia pokojowego między Rosją a Ukrainą, Waltz powiedział w wywiadzie dla Fox News:
‘Współpracujemy ze wszystkimi stronami, a następnym krokiem będzie wysłanie zespołów technicznych w celu omówienia szczegółów’.


„Trump grozi 25% cłami na zagraniczne samochody i układy scalone”
„Biały Dom podniósł kwestię wprowadzenia podatków jako sposobu na wzmocnienie gospodarki USA, ignorując ostrzeżenia, że wojny handlowe mogą ją zniweczyć”
https://www.theguardian.com/us-news/2025/feb/18/trump-tariffs-foreign-cars-semicondutor-chips


„Nie wiedziałem tego”: Musk zaskoczył Trumpa ujawnieniem informacji o swoim poparciu w 2024 r.

Musk poparł Trumpa natychmiast po nieudanej próbie zamachu w Butler w Pensylwanii
https://www.foxnews.com/politics/i-didnt-know-that-musk-surprises-trump-with-revelation-about-his-2024-endorsement
Podwójny wywiad mający na celu zażegnanie kryzysu: „Wspólnie przywróćmy demokrację”
Każdy, kto spodziewa się lub ma nadzieję na traumatyczny koniec romansu Donalda Trumpa i Elona Muska, będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Tak przynajmniej można sądzić ich pierwszym wspólnym wywiadzie dla Fox News. Mało nowinek, ale za to mnóstwo wzajemnych wyrazów szacunku, jakby głównym celem było uciszenie plotek o nieporozumieniach i udaremnienie wszelkich prób ich wywołania.
Tematem wystąpienia była obrona i pochwała pracy Departamentu Efektywności Rządowej, którym kieruje. Właściwie nie, on to zaleca, bo Biały Dom w ostatnich godzinach chciał podkreślić, że założyciel Tesli nie jest szefem Doge, a jedynie współpracownikiem prezydenta, którego polecenia wykonuje.
Elon przyjął tę rolę, przysięgając, że nigdy o nic nie prosił Donalda, nawet o najmniejsze faworyzowanie jego firm. Obiecał nawet, że wyłączy się z udziału w programie, jeśli warta 2 biliony dolarów kampania, której jest szefem, mogłaby spowodować konflikt interesów z jego firmami. Następnie wyjaśnił, że robi to z miłości do swojej przybranej ojczyzny, która w przeciwnym razie zbankrutuje, jeśli nie przestanie marnować pieniędzy podatników na bezużyteczne lub ideologiczne projekty.
Nawet zwolnienia, w tym kontekście, nie są naruszeniem prawa, lecz raczej przysługą wyświadczoną Ameryce, a także pracownikom, którzy będą mogli znaleźć coś lepszego. Oczywiście, podejrzenie głębszej motywacji ideologicznej pozostaje aktualne, również dlatego, że sam Musk zauważył, że „ponad 90% pracowników sektora publicznego w Waszyngtonie głosowało na Kamalę”.
Nie żeby ich wydalenie było zemstą, ale na poziomie politycznym też nie jest to takie złe. Również dlatego, że tymi ludźmi kierował ich własny aktywizm, co być może pomaga wyjaśnić całe to marnotrawstwo, jakie znalazł Musk, a Trump wymienił. Podobnie jak pieniądze przeznaczane na promocję kwestii związanych ze świadomością społeczną, od środowiska po kwestie transseksualne.
Powiedziawszy to, wywiad przerodził się w pokaz wzajemnego podziwu. „Donald Trump” – powiedział Elon – „to dobry człowiek. Został niesprawiedliwie zaatakowany przez media. To było okropne”. Południowoafrykański przedsiębiorca zaczął więc naśladować liberała cierpiącego na „syndrom zaburzeń Trumpa”, chorobę psychosomatyczną, która zaburza równowagę ludzi niezdolnych do zaakceptowania Donalda. „Ja – wspominał – byłem idolem lewicy, bo ją popierałem, potem stałem się jej przeciwnikiem”.
Prezydent odpowiedział: „Zawsze szanowałem Muska, realizował projekty, których nigdy wcześniej nie widziano. Jest wyjątkowym przedsiębiorcą i współpracuje z setkami geniuszy”. Innymi słowy, jest to bezinteresowny altruista, który poświęca swoje umiejętności i czas kampanii na rzecz przywrócenia Ameryce wielkości.
Musk uzasadnił swoją misję obroną Konstytucji, a nie jej łamaniem: „Jeśli wola prezydenta nie jest wykonywana, to wola ludu również nie jest wykonywana. Nie żyjemy już w demokracji, ale w biurokracji”. Więc on, Doge i Trump „przywracają demokrację”.
Prezydent zakończył swoje przemówienie w ten sposób, uciszając nawet swoich zwolenników, którzy nie znoszą Elona: „Próbowałem znaleźć człowieka mądrzejszego od niego, ale nikogo takiego nie ma”.
Następnie Musk ogłosił, że misja mająca na celu sprowadzenie astronautów Butcha Wilmore'a i Sunity Williams, którzy utknęli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), rozpocznie się za cztery tygodnie. „Postępujemy bardzo ostrożnie, ponieważ nie chcemy być zbyt aroganccy, ale w przeszłości sprowadzaliśmy astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i zawsze się to udawało”.



„Niemcy: W neonazistowskich wioskach nostalgia za Rzeszą jest sposobem na życie”
https://www.repubblica.it/esteri/2025/02/19/news/germania_bassa_sassonia_volkisch_villaggi_neonazi_reportage-424012906/?ref=RHLF-BG-P10-S1-T1
„UELZEN – Na wschód od Łaby znajduje się rozległa równina, gdzie czai się dżuma. Rozległe tereny wokół Lüneburga, położone między Hamburgiem i Hanowerem, stały się epicentrum niepokojącego zjawiska, które rozwija się fragmentarycznie i z dala od publicznej uwagi. Są to osiedla rodzin żyjących według wyznania „volkisch”, ideologii XIX wieku, na której zrodził się nazizm i która wciąż się rozprzestrzenia. Ciemnoskóre rasy dążą do kolonizacji Niemiec poprzez wypędzenie wszystkich elementów, które uważają za nieczyste: obcokrajowców, Żydów, odmienności.
Na Nizinie Dolnej Saksonii „völkischen” znaleźli żyzny grunt, ponieważ był to jeden z obszarów, gdzie nazizm zapuścił korzenie po raz pierwszy. A w tej części dalekiej północy Niemiec Brunatne Koszule stawiały opór postępom Aliantów aż do wiosny 1945 roku. Następnie, po upadku Hitlera, do tych odległych wiosek przybył mężczyzna, którego rolnicy, ich dzieci i żony zaczęli czule nazywać „Wujkiem Adolfem”. Mieszkał na farmie na północ od Celle pod przybranym nazwiskiem, hodował kurczaki i pracował jako drwal. Wszyscy wiedzieli, kim on był i nikt go nie zgłosił. W 1950 roku uciekł do Ameryki Południowej i zniknął na całe dziesięciolecia. To był Adolf Eichmann.

Mapa nazistowskich wiosek

W tych wyludnionych obszarach, wśród starych gospodarstw i domów z niskimi dachami i czerwoną cegłą, niektóre rodziny od pokoleń są nazistami. W ostatnich dekadach przyciągnęły rzesze ludzi o podobnych poglądach. Na przykład wśród historycznych brunatnych punktów w rejonie Uelzen znajduje się linia Mayer-Sande. Założyciel, Hans-Herbert, był pierwszym, który umieścił swastykę na dzwonnicy wioski w 1930 roku. Później wstąpił do SA i po wojnie pozostał wierny ideologii Hitlera. W 1987 roku, kiedy Rudolf Hess, jeden z największych zbrodniarzy nazistowskich, zmarł w więzieniu, Mayer-Sande kupiła całą stronę lokalnej gazety, aby uczcić „bohatera”. Napisał, że „być może byliśmy ostatnimi wczoraj, ale będziemy też pierwszymi jutro”. I nie napisał tego przez przypadek.

Jego dwaj synowie, Götz-Dietrich i Hellmut, byli członkami organizacji neonazistowskich, takich jak „Bund heimattreuer Jugend” i blisko związani z brunatnym terrorystą Manfredem Roederem. Spośród wnuczek wyróżniają się Irmhild i Hildburg; pierwsza z nich jest często fotografowana na demonstracjach skrajnej prawicy, tych samych, w których sporadycznie uczestniczył jeden z liderów AfD , Björn Höcke. Druga jest żoną lokalnego posła AfD, Peera Lilienthala. Ich dzieci pracują w rodzinnych gospodarstwach rolnych.

Ale zapomnijmy o neonazistach z kijami baseballowymi i chuliganach z ogolonymi głowami. Rodziny „volkistowskie” noszą stroje podobne do chłopów i rzemieślników z XIX wieku, ich imiona nawiązują do sag Nibelungów i legend Eddy, mają gromadkę dzieci i szukają schronienia z dala od miast, uważanych za „grobowiec rasy”. I marzą o tym, że pewnego dnia odzyskają to, co uważają za swoją ziemię. Ich credo to „krew i ziemia”, tak samo jak sto lat temu.
Uważaj: oni nie są niegrzeczni. Uważają się wręcz za elitę: wszyscy grają przynajmniej na jednym instrumencie muzycznym, są prymusami, studiują na uniwersytecie, żeby być najlepszymi. Myślą nie w kategoriach miesięcy czy lat, ale pokoleń. Przygotowują się na Dzień X, kiedy to odzyskają „swoje” Niemcy. Isa von Bismarck-Osten jest potomkinią brata wielkiego kanclerza Niemiec, Ottona von Bismarcka. I podkreśla, że „bardzo trudno jest precyzyjnie opisać zjawisko „völkischen”, ponieważ jest ono bardzo rozpowszechnione i różnorodne. I jest częścią ogromnej, skrajnie prawicowej sieci, która jest bardzo powiązana i rozciąga się od identytarian, przez klasycznych neonazistów, po ezoteryczne ruchy takie jak Anastazja, aż po AfD.
Spotykamy ją w mrocznym sercu Równiny Lüneburskiej, w wiejskim domu Martina Raabego, byłego pastora protestanckiego, założyciela ruchu, który od lat buntuje się przeciwko podbojowi wsi przez brunatnych kolonizatorów, „ Beherztów”.
Isa von Bismarck-Osten przeprowadziła się do Uelzen w 2017 roku. „Przyjechałam z Kolonii. Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać: dlaczego dzieci chodzą ze swastykami na szyjach, dzieci, które rysują runy w przedszkolu? I odkryła „völkischen”.

Martin Raabe i jego żona Ernestine żyją na krawędzi wytrzymałości. Jeżdżą po wioskach, żeby wyjaśnić zjawisko brunatnej kolonizacji, rozmawiają ze szkołami i sąsiadami „völkischen”, żeby pomóc im stawić opór. Stworzyli różowo-żółty „krzyż ze swastyką”, który zachęcają do powieszenia na płocie, drzwiach stodoły i obok drzwi wejściowych. Doszło do tego, że para zaczęła otrzymywać nocami telefony z pogróżkami, a krzyże zostały zerwane i połamane, „a ktoś dodał haki, żeby zmienić je z powrotem w swastyki” – uśmiecha się Martin.

Ale jednym z najbardziej niepokojących aspektów „völkischen” jest ich strategia rekrutacyjna – wyjaśnia jego żona Ernestine.
«Nie są agresywni, chyba że próbujesz z nimi walczyć. Bo wtedy stają się niebezpieczni. Ale gdy już dotrą do wiosek, od razu starają się być pożyteczni. To oni przychodzą, żeby naprawić twoją stodołę, angażują swoje grzeczne dzieci do sprzątania po wiejskich festynach, oferują odnowienie opuszczonych budynków, żeby oddać je społeczności. I dołączają do lokalnych stowarzyszeń, klubów łowieckich, strażaków, zarażając ich swoimi chorymi pomysłami. „Bardzo trudno jest z nimi walczyć, kiedy tak wiele osób we wsiach mówi nam: »ale oni są tacy mili i pomocni«” – opowiada nam Martin.
Klasycznym przykładem jest Thomas Kuke, czołowa postać „völkischen”, którego zauważono na demonstracjach nazistowskich w Dreźnie u boku przedstawiciela AfD Maika Hieke, a w 2016 r. na „Maitanz”, tradycyjnym festiwalu w pobliżu Uelzen, na którym roiło się od przedstawicieli neonazistowskiej partii NPD. Ale na co dzień jest fizjoterapeutą drużyny siatkówki Lüneburg, w pierwszej lidze. A Kukesowie są aktywni w drużynie strażackiej i lokalnych stowarzyszeniach.

Ernestine i Martin Raabe jednak się nie poddają. Interweniowali, gdy pewien mężczyzna odmówił posłania syna na zajęcia, ponieważ uczęszczało tam dziecko z zagranicy lub ponieważ w szkole ich wnuka uczył członek znanego rodu „volkisch”, Fachmannów. Teraz nie może już uczyć historii. Ale czasami nikt nie jest w stanie przebić się przez mur grozy. Dziesięć lat temu pewna rodzina z tego regionu, wyznawcy „Nowej Medycyny Germańskiej”, odmówiła podawania insuliny swojej chorej na cukrzycę córce. Dla wielu „völkischen” medycyna alopatyczna jest „żydowskim diabłem”. Podczas świąt Bożego Narodzenia w 2015 roku mała Sighild zmarła w ramionach matki, cierpiąc okropne męki. Miała cztery lata.


„W sobotę ma zostać uwolnionych 6 zakładników; Hamas twierdzi, że ciała matki i dzieci Bibas mają zostać zwrócone w czwartek”
„Rodzina Shiri, Ariela i Kfira Bibasów „w rozterce” po ogłoszeniu Hamasu, nie otrzymała potwierdzenia ze strony Izraela; w tym tygodniu miało zostać uwolnionych tylko 3 żywych zakładników, ale Hamas ma uwolnić wszystkich 6 pozostałych żywych zakładników z fazy 1”
https://www.timesofisrael.com/hamas-to-release-6-living-hostages-on-saturday-after-returning-4-bodies-thursday/
Sześciu żywych zakładników w zamian za setki prefabrykowanych budynków i koparki, które usuną gruzy i znajdujące się pod nimi ciała. To kompromis osiągnięty przez Izrael i Hamas na sobotę, dzień, w którym zaplanowano ostatnie wyzwolenie z Gazy osób, które przeżyły, spośród tych, które Hamas pojmał 7 października 2023 r. Jednak przedtem Izrael przeżyje kolejny dzień napięć: w czwartek Hamas wyda ciała czterech zakładników, którzy zginęli w ostatnich miesiącach. Wśród nich, jak powiedział wczoraj Khalil al Hayya, jeden z przywódców grupy w Strefie Gazy, są członkowie rodziny Bibas.

Wiadomość zszokowała cały kraj: matka i dwójka rudowłosych dzieci zostali siłą zabrani z domu w Nir Oz 7 października, podczas gdy ich ojciec Yarden (zwolniony kilka dni temu) walczył w obronie kibucu. Oto oblicze tamtego dnia oraz niezdolności państwa i armii do obrony swoich obywateli. „Nie piszcie jeszcze mowy pogrzebowej dla mojej rodziny” – napisała wczoraj wieczorem w mediach społecznościowych Ofri Bibas, siostra Yardena. Ale nadzieja stała się zupełnie niemożliwa, skoro Hamas ogłosił, że Bibas został zabity już w listopadzie 2023 r. Jaki wpływ będzie miał wizerunek worków na zwłoki, jeśli zostanie upubliczniony, pozostaje niewiadome.

W sobotę Strefę Gazy opuści żywych czterech zakładników z 7 października oraz dwóch chorych psychicznie Izraelczyków, którzy przybyli do Gazy ponad dekadę temu i od tego czasu znajdują się w rękach Hamasu. Wraz z nimi wyczerpała się liczba żywych zakładników, którzy mieli zostać uwolnieni w pierwszej fazie zawieszenia broni, na jakie zgodziły się Izrael i Hamas: ostatnia wymiana dotyczyć będzie kolejnych czterech ciał. Nie ogłoszono jeszcze, ilu palestyńskich więźniów zostanie zwolnionych z izraelskich więzień w sobotę, ani ilu zostanie zwolnionych w czwartek w zamian za pierwsze ciała.
Jasne jest, że dzięki tym dwóm wymianom zdań zawieszenie broni zbliża się do końca pierwszej fazy i wkracza w bardzo delikatny moment. Wśród komentatorów w Izraelu powszechną opinią jest, że rząd Netanjahu nie chce przechodzić do fazy 2 i że jeśli to zrobi, będzie to pod presją jedynie Amerykanów. Potwierdza to fakt, że wczoraj premier odebrał kierownictwo negocjacji szefom międzynarodowych (Mossad) i wewnętrznych (Shin Bet) służb specjalnych i zastąpił ich swoją prawą ręką Ronem Dermerem.

Czwartek będzie ważnym dniem z jeszcze jednego powodu: w Rijadzie prezydent Egiptu Abd el-Fatah al-Sisi przedstawi przedstawicielom Arabii Saudyjskiej, Kataru, Jordanii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich projekt planu odbudowy Strefy Gazy, który 4 marca będzie omawiany w Kairze przez Ligę Arabską. Kraje Zatoki Perskiej byłyby gotowe zapłacić 20% z 53,2 miliardów dolarów, które według Banku Światowego byłyby niezbędne do odbudowy Strefy Gazy.

Przez 16 miesięcy na ulicach wisiały pomarańczowe balony upamiętniające ich marchewkowe włosy, a w pokrytych dymem ścianach ich przedszkola w Nir Oz stały urodzinowe torty. Maski Batmana na każdej demonstracji i morze pluszowych zwierząt przed ich zdjęciami na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie. Przez szesnaście miesięcy Izrael żył nadzieją, modlił się i był wzruszony apelami krewnych i przyjaciół rodziny Bibas.

Czynił to wbrew wszelkiej nadziei: nawet wtedy, gdy pani Shiri i jej dzieci – Ariel, który w chwili porwania miał 4 lata, i Kfir, który miał 9 miesięcy, najmłodszy z zakładników wziętych tego dnia – nie wyszli razem ze wszystkimi innymi nieletnimi podczas pierwszego zawieszenia broni. Sytuacja powtórzyła się w listopadzie 2023 r., kiedy Hamas ogłosił ich śmierć, a także w czerwcu 2024 r., kiedy minister Benny Gantz jasno dał do zrozumienia w telewizji, że nadzieja jest nikła. Aż do wczoraj, kiedy słowa Khalila al-Hayya odebrały nam wszelką nadzieję: „Wśród czterech ciał, które zwrócimy w czwartek, są ciała rodziny Bibas” – powiedział przywódca Hamasu.
Ta informacja nie była zaskoczeniem: od listopada 2023 r., kiedy zakończyła się pierwsza wymiana zakładników i więźniów, a rudowłosa rodzina nie wróciła do domu, w Izraelu krążyły pesymistyczne głosy o losie trójki Bibas. W ciągu miesięcy nadeszły ważne potwierdzenia, ale zawsze towarzyszyła im prośba o zachowanie milczenia. „Niestety, od dawna mieliśmy dokładne informacje wywiadowcze o ich śmierci” – mówi Michael Kobi, emerytowany pułkownik Shin Bet – „ale nigdy nie mieliśmy na to dowodów. Bez tego nie można ogłosić śmierci. Z pewnością nie mogliśmy ufać Hamasowi”.

Dlatego telewizja wciąż na nowo pokazywała historie o możliwym powrocie Bibasów, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do ich losu. Ostatnia duża demonstracja w ich imieniu miała miejsce 18 stycznia, w dniu drugich urodzin Kfira, najmłodszego dziecka. Wówczas na placu zakładników w Tel Awiwie pojawiło się jego gigantyczne zdjęcie, które pojawiło się we wszystkich gazetach i telewizjach. Nie było oficjalnych wątpliwości aż do końca stycznia, kiedy to z okazji uwolnienia ojca, Yardena, wziętego do niewoli oddzielnie, rzecznik wojskowy Daniel Hagari przyznał, że istnieje „poważne zaniepokojenie” losem pani Shiri i jej dwójki dzieci: formuła ta jest używana do oznaczania osób, których śmierć jest praktycznie pewna.

Wiadomość ta zniknęła z mediów niemal natychmiast: zaniepokojone losem żołnierek , których uwolnienie ogłoszono, gazety i telewizja zignorowały sprawę rodziny Bibas i fakt, że władze, nie naciskając na ich natychmiastowe uwolnienie, w zasadzie przyznały, że nie żyją.

Rodziny zareagowały gniewnie, oskarżając rząd o ukrywanie informacji, a prasę o obojętność na ich smutek: „W jaki sposób «poważne zaniepokojenie» może usprawiedliwiać brak dalszych rozmów o sprowadzeniu ich do domu?” – powiedzieli. Koncepcja ta została powtórzona w pierwszym oświadczeniu wydanym przez Yardena Bibasa po jego powrocie: „Dopóki nie wrócą, moje światło pozostanie w Gazie. Pomóżcie mi ich sprowadzić z powrotem” – powiedział.

Od tamtej pory zapadła cisza: aż do wczoraj. Kiedy twarze Bibasów powróciły na ekrany telewizorów, a dziennikarze z błyszczącymi oczami zaczęli znów o nich mówić. „Fakt, że ogłoszenie Hamasu o śmierci zostało całkowicie zignorowane, pokazuje kierunek, w jakim podążały główne media od 7 października” – wyjaśnia Meron Rapoport, dziennikarka Local Call i 972 Magazine, która uważnie śledziła sposób, w jaki media relacjonowały wojnę w ostatnich miesiącach.
„Polegali wyłącznie na wiadomościach podawanych przez armię, a to był błąd. Wielu zwykłych ludzi przez wiele miesięcy wierzyło, że Bibasów można uratować, podczas gdy wszyscy w rządzie i w armii wiedzieli, że nie żyją już od dłuższego czasu. Od wczoraj ta rzeczywistość jest jasna dla każdego tutaj w Izraelu.


‘Wyborcza’, jak zwykle, robi Izraelowi wrogi image w Polsce. Zły Izrael, zły, nie wycofuje się z 5 punktów dobrego Libanu!


A w Polsce rosyjska agentura ma się świetnie, przez nikogo nie niepokojona”.
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,31700347,kaja-godek-atakuje-szpital-w-olesnicy-za-aborcje-na-swistek.html?_gl=1*v5joq*_gcl_au*MjkwNzA4OTM4LjE3Mzg2ODYxNzY.*_ga*MTg1Njg1NjM0OC4xNzM4Njg2MTcz*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczOTk1NDQ0Ni41NS4xLjE3Mzk5NTQ3NzkuMC4wLjA.#S.TD-K.C-B.14-L.2.duzy


Dwaj pierwsi ani drgną, awansuje naziol.
https://wyborcza.pl/7,75398,31705492,ipsos-dla-tvp-kolejny-sondaz-ktory-potwierdza-ze-najszybciej.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy


Miałby je dzielić z Macierewiczem?
Nie, poczekajmy aż nowy prezydent odbierze to odznaczenie rosyjskim szpiegom i nazistom.
https://wyborcza.pl/7,75398,31706070,towarzystwo-jana-karskiego-odznaczmy-mariana-turskiego-orderem.html#S.TD-K.C-B.5-L.2.duzy


Gdyby trzeba było dowodu, że badania Eurobarometru, wskazujące, że Polacy nalezą do najgłupszych narodów w Europie…
https://zakopane.wyborcza.pl/zakopane/7,179294,31698701,gorale-mowia-twarde-nie-edukacji-zdrowotnej-szkodliwa-deklaracja.html?_gl=1*z3a4e5*_gcl_au*MjkwNzA4OTM4LjE3Mzg2ODYxNzY.*_ga*MTg1Njg1NjM0OC4xNzM4Njg2MTcz*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczOTk1NDQ0Ni41NS4wLjE3Mzk5NTQ0NDYuMC4wLjA.#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy


W latach 90. był jedną z pierwszoplanowych postaci w polskiej polityce. Rzeczpospolita wiele straciła, nie potrafiąc wykorzystać jego potencjału intelektualnego i politycznego”.
Dobrze, że ‘Wyborcza’, kilka dni po śmierci, poświęciła mu wspomnienie.
D.O. miał zaszczyt poznać, tego wielkiego patriotę, niezłomnego demokratę, który nigdy nie stracił busoli, choć syreny śpiewały.
https://wyborcza.pl/7,75968,31704889,zmarl-andrzej-potocki-1964-2025.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy




„Chip Majorana 1 firmy Microsoft wytycza nową ścieżkę dla komputerów kwantowych”
https://news.microsoft.com/source/features/ai/microsofts-majorana-1-chip-carves-new-path-for-quantum-computing/
„Większość z nas dorastała w przekonaniu, że istnieją trzy rodzaje materii: stała, ciekła i gazowa. Dziś wiele się zmieniło. Post, w którym Satya Nadella, dyrektor generalny Microsoftu, ogłosił stworzenie przez swoją firmę pierwszego układu kwantowego, pozwala wyobrazić sobie, co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Bo w najlepszym razie miną miesiące, lata, zanim pojawią się komputery kwantowe. Teraz przekonany o tym jest również Microsoft, po podobnych oświadczeniach IBM i Google. Wszyscy twierdzą, że nadchodzi fundamentalna zmiana w technologii komputerowej. „Po prawie 20 latach badań stworzyliśmy zupełnie nowy stan materii” – dodał Nadella.
Łatwo wyjaśnić, dlaczego jest tak wielki entuzjazm. Komputery kwantowe obiecują wykonywanie obliczeń, które dziś zajęłyby miliony lat w systemach klasycznych, i mogą doprowadzić do przełomów w medycynie, chemii i wielu innych dziedzinach, w których klasyczne komputery mają do dyspozycji niemal nieskończone morze możliwych kombinacji cząsteczek. Technologia wspomagająca o ogromnym wpływie. Trudno to sobie wyobrazić. A co, jak było jasne, mogło pochodzić wyłącznie z laboratoriów badawczych gigantów w tej branży.
Układ Microsoftu nazywa się Majorana. Wyraźne nawiązanie do włoskiego fizyka Ettore Majorany, legendarnej postaci fizyki teoretycznej. Jak wyjaśniła firma Microsoft, opracowany przez nią układ jest mniej podatny na tego typu błędy niż układy konkurencji, co zostało udowodnione w artykule naukowym, który zostanie opublikowany w czasopiśmie naukowym Nature.


Jak powstaje układ Majorany i do czego służy?
Majorana 1 firmy Microsoft jest rozwijana od prawie dwóch dekad i opiera się na cząstce subatomowej zwanej fermionem Majorany, której istnienie po raz pierwszy odkryto w latach 30. XX wieku. Cząstka ta ma właściwości, które czynią ją mniej podatną na błędy będące plagą komputerów kwantowych, ale fizykom trudno ją znaleźć i kontrolować. Microsoft twierdzi, że stworzył układ Majorana 1 z arsenku indu i aluminium. Urządzenie wykorzystuje nadprzewodzący nanodrut do kontroli cząstek i może być sterowane za pomocą standardowego sprzętu komputerowego.

Oznacza to, że pod wpływem ekstremalnie niskiego ciśnienia uzyskuje niezbędną nadprzewodność, co powoduje powstanie zupełnie nowego stanu materii: nie stałego, ciekłego lub gazowego, lecz topologicznego, którego właściwości pozostają niezmienne nawet po odkształceniach i zmianach.

Rola fermionów Majorany
Dzięki temu układ scalony może zawierać specjalne cząsteczki zwane fermionami Majorany, które przewodzą prąd elektryczny. Dzięki niezmiennym właściwościom, z których się składają, fermiony rozwiązują główny problem przy budowie komputera kwantowego: niestabilność kubitów, które często w wyniku zaburzeń i interferencji znajdują się pomiędzy swoimi stanami 0 i 1, tracąc unikalne właściwości stanu kwantowego. Nadprzewodnik topologiczny może przewodzić prąd elektryczny i zawierać fermiony Majorany, chroniąc się przed błędami i degradacją. Optymalizacja pod względem rozmiaru i funkcjonalności.
Chip ujawniony przez Microsoft ma znacznie mniej kubitów niż konkurencyjne układy od Google i IBM, ale Microsoft uważa, że do tworzenia użytecznych komputerów potrzeba będzie znacznie mniej kubitów opartych na architekturze Majorany, ponieważ wskaźnik błędów jest niższy. Microsoft nie podał terminu, kiedy układ zostanie rozbudowany do rozmiarów umożliwiających tworzenie komputerów kwantowych przewyższających dzisiejsze maszyny,
ale firma stwierdziła w poście na blogu, że nastąpi to „za kilka lat, a nie dekad”. Układ został wyprodukowany w laboratoriach Microsoftu w stanie Waszyngton i Danii.


1 rok temu
Natan Sharanski i Carl Gershman w Guardianie:
Imperium Zła upadło. Reżim Putina też padnie.
Aleksiej Nawalny i Władimir Kara-Murza to dwie z najważniejszych ofiar represji Putina. Ich bohaterstwo jest znakiem, że inna Rosja jest możliwa.
Na długiej liście osób, które stały się ofiarami sowieckich i rosyjskich dyktatorów, Aleksiej Nawalny był wyjątkowy. Poświęcił się demaskowaniu cynicznego i skorumpowanego charakteru dyktatury Władimira Putina. I udało mu się, ujawniając prawdę światu.
„Był tak oddany demaskowaniu natury reżimu Putina, że zdecydował się wrócić do Rosji, aby zmusić swoich niedoszłych morderców do upublicznienia ich nikczemności. Wracając, pokazał narodowi Rosji i światu, że się nie boi – i że oni też nie powinni bać się działać.
W liście, który napisał do jednego z nas z więzienia, Nawalny oświadczył, że ‘wirus’ wolności nigdy nie zostanie zabity i że setki tysięcy ludzi będą nadal walczyć o wolność i przeciwko wojnie na Ukrainie”.
Tę wiadomość wysłał na początku tygodnia Władimir Kara-Murza ze swojej samotnej celi w kolonii więziennej „specjalnego rygoru” w Omsku w Rosji. Kara-Murza, felietonista portalu „Post”, cierpi na polineuropatię – chorobę nerwów obwodowych, która jest następstwem dwóch niemal śmiertelnych prób otrucia go przez rosyjski reżim w 2015 r. i ponownie w 2017 r. On również nadal walczy z zadziwiającą odwagą.
Czyniąc to, Nawalny i Kara-Murza, a także setki innych dysydentów, działaczy i demonstrantów poszło w ślady Andrieja Sacharowa i innych sowieckich dysydentów, którzy pokazali, że odwagą i jasnością moralną można zmienić sytuację świat.
Kara-Murza powiedział po wydaniu wyroku, że chociaż początkowo spodziewał się, że jego uwięzienie i proces będą przypominać to, czego doświadczyli sowieccy dysydenci w latach 60. i 70. XX wieku, teraz dostrzegł podobieństwa z okresem stalinowskim.
Nie ma wątpliwości, że prowadzona przez Kreml kampania represji politycznych nasila się.
Według Memoriału, organizacji praw człowieka, która w dalszym ciągu monitoruje aresztowania dysydentów pomimo nakładania na nią kagańca przez sądy, w Rosji przetrzymuje się obecnie 676 więźniów politycznych, czyli prawie czterokrotnie więcej w 2018 r. i więcej niż w schyłkowych latach Związku Radzieckiego. Prawie wszyscy niezależni działacze polityczni rosyjskiej opozycji, którzy nie uciekli z kraju, przebywają obecnie w więzieniach lub areszcie domowym, w tym przyjaciel i sojusznik polityczny Kara-Murzy - Ilja Jaszyn, który odsiaduje osiem i pół roku więzienia za „rozpowszechnianie fałszywych informacji” o rosyjskich masakrach ludności cywilnej w mieście Bucza pod Kijowem.
Zakres represji politycznych wykracza daleko poza głośną opozycję demokratyczną.
Według OVD-Info, rosyjskiej organizacji pozarządowej monitorującej zatrzymania, wszczęto ponad 8500 postępowań administracyjnych na podstawie Artykułu 20.3.3 dotyczącego „dyskredytacji sił zbrojnych”. Dotyczy to między innymi Aleksieja Moskalowa, samotnego ojca skazanego na dwa lata więzienia za dyskredytację armii rosyjskiej po tym, jak jego 13-letnia wówczas córka narysowała w szkole antywojenny obrazek.
Nie są to jedyne ofiary. Ich rodziny, w tym wiele z małymi dziećmi, zostały pozostawione same sobie, często bez źródła dochodu i innego wsparcia. Aby im pomóc, Kara-Murza zapowiedział z więzienia, zanim został wysłany do Omska, że przekaże środki otrzymane z trzech nagród za obronę praw człowieka – około 110.000 euro – na bezpośrednie wsparcie finansowe rodzin rosyjskich więźniów politycznych.
W tym celu on i jego żona Evgenia założyli ‘Fundację 30 Października’, nazwaną na cześć Dnia Więźniów Politycznych ustanowionego przez sowieckich dysydentów w 1974 r.
Fundacja nawiązuje do tradycji funduszu Yeleny Bonner na rzecz dzieci więźniów politycznych oraz Rosyjski Fundusz Społeczny Aleksandra Sołżenicyna na rzecz pomocy więźniom politycznym i ich rodzinom, oba utworzone w latach 70. XX wieku.
Więźniowie polityczni w Rosji, wraz z tysiącami demonstrantów antywojennych w całym kraju, którym groziło aresztowanie, stanowią czoło szerszego ruchu opozycji politycznej. Ludzie podejmują zbiorową reakcję na rosnącą liczbę więźniów politycznych. Sieci w Rosji i poza nią w dalszym ciągu organizują kampanie pisania listów do tych jeńców, dostarczając im niezależnych wiadomości i informacji w celu przeciwdziałania propagandzie dominującej w rosyjskich więzieniach. Ponadto w ramach kampanii crowdfundingowych zebrano znaczne datki. W czerwcu ubiegłego roku w ramach telethonu, zorganizowanego przez kilka niezależnych mediów, zebrano 34,5 miliona rubli (415.000 dolarów) na obronę osób zagrożonych karą za demonstracje przeciwko wojnie.
Byłoby głębokim błędem zakładać, że brak jest możliwości demokratycznego otwarcia w Rosji, zwłaszcza biorąc pod uwagę niszczycielskie skutki inwazji Putina na Ukrainę.
Nawalny i Kara-Murza wielokrotnie powtarzali, że nadejdzie rozliczenie – że pojawi się kolejna szansa, podobnie jak w latach 90. po upadku rządów komunistycznych. Ale tym razem Rosjanie nie mogą powtórzyć straszliwego błędu polegającego na tym, że nie przełamali zła przeszłości – brutalnej dyktatury i represji, agresji, orwellowskiego systemu kłamstw i podważania nie tylko prawdy, ale normalnych ludzkich wartości.
Jeśli to zło ma zostać pokonane, należy je w pełni zrozumieć i potępić. Musi nastąpić przebudzenie moralne. Nie może się to zdarzyć bez przywództwa więźniów sumienia, którzy – podobnie jak Nawalny i Kara-Murza oraz niezliczone inne osoby uwięzione wraz z nimi – mają moralną odwagę, demokratyczną wizję i polityczną nieustraszoność, aby wytyczyć nową drogę dla Rosji.
Zasługują na naszą pełną solidarność, gdyż los wolności daleko poza granicami Rosji w dużej mierze zależy od powodzenia ich walki.
*
Natan Sharansky to radziecki dysydent i ‘refusnik’ (tj. taki, któremu odmówiono zgody na wyjazd z ZSRR), oraz Carl Gershman, emerytowany prezes założyciel National Endowment for Democracy. Obaj są członkami zarządu Fundacji 30 Października.


W wyścigu o Biały Dom Donald Trump celuje także w sneakersy. Były prezydent Stanów Zjednoczonych wypuścił nową linię tenisówek podczas Sneaker Con w Filadelfii. Cena od 199 do 399 dolarów.
Byłego prezydenta powitała po wejściu na scenę fala gwizdów i nielicznych braw.
W krótkim przemówieniu wyjaśnił, że linia – która będzie nosić nazwę „Trump Tennis” – może być sposobem na zbliżenie się do młodszych kibiców.
Licencja na nazwisko, wizerunek i znak towarowy byłego prezydenta została udzielona firmie Cic Ventures Llc. Witryna internetowa tej firmy nazwała buty „never surrender high-top sneaker”. Podobno pierwszego dnia były zamówienia na 1000 par, to już prawie 400 tysięcy $...
To wszystko działo się dzień po tym, jak sędzia nakazał jemu i jego firmom zapłatę prawie 355 milionów dolarów grzywny w nowojorskim procesie o oszustwo cywilne. W połączeniu z wyrokiem na kwotę 83 mln dolarów wydanym na Trumpa za zniesławienie E. Jeana Carroll, to w sumie został w ciągu ostatnich czterech tygodni ukarany grzywnami w wysokości około 438 mln dolarów.
Tak, że, Czytelnicy, jeśli wielbicie pana Trumpa, to lećcie kupować ten złoty kicz obuwniczy, może uciuła na te grzywny.
Pospieszcie się, bo kolejny proces, tym razem o lewe pieniądze w kampanii wyborczej, z których m.in. płacił za milczenie zgwałconej przezeń gwieździe porno Stormy Daniels za milczenie, rozpocznie się już 25 marca.

W rzeczywistości, wymagające szybkiej spłaty długi Trumpa przekraczają 530 milionów $. Bo jest jeszcze sto milionów odsetek, naliczanych od 2019 roku, od 168 milionów, które były prezydent zaoszczędził, zawyżając wartość aktywów, aby uzyskać setki milionów kredytów z banków.
To stanowi jedną piątą z 2,6 miliarda aktywów, jakie przypisuje mu „Forbes”.
Trump zapowiedział już, że złoży apelację, ale w ciągu trzydziestu dni będzie musiał wpłacić kwotę do zapłaty.
Pytanie jest teraz: czy Trump ma całą tę płynność?
Zdaniem specjalistycznych mediów Trump ma cztery opcje uporania się tym problemem.
Pierwsza to wystawić „obligację” gwarantowaną przez stronę trzecią. To oznacza, że musiałby znaleźć tę osobę trzecią, czy organizację – np. konsorcjum bankowe. No i zapłacić co najmniej dziesięć procent odsetek, tj. ok 52-55 milonów $. Nawet gdyby wygrał w apelacji, tych 55 milionów nigdy by nie odzyskał. Kiedy w maju ub.r. został skazany na zapłatę Carroll 5 milionów dolarów, natychmiast odłożył pieniądze, by uniknąć „odsetek” w wysokości 55 tysięcy dolarów.
Druga to wyprzedaż aktywów. Trump twierdził, że ma 400 milionów dolarów w gotówce, ale żadne media nie były w stanie tego zweryfikować. No i to za mało na spłatę zobowiązań. Mógłby sprzedać swoje nieruchomości w Nowym Jorku, wycenione na 490 milionów. Wśród nich znajduje się Trump Tower przy Piątej Alei na Manhattanie. Czyli wieżowiec położony kilka przecznic od Central Parku, budynek, do którego jest najbardziej przywiązany emocjonalnie, uważając go za swoją luksusową twierdzę pośrodku liberalnego miasta, które nigdy go nie kochało.
Jednak sprzedaż w tak krótkim czasie nie będzie łatwa.
Trzecia to sprzedaż „Truth”, portalu społecznościowego należącego do Trump Media & Technology Group. Niedawno pojawiły się pogłoski o możliwym wystawieniu tej platformy na Wall Street, z wyceną na cztery miliardy dolarów. Ale nawet w tym przypadku, jak wyjaśniają analitycy, nie można myśleć o wejściu na rynek, aby sprzedać akcje, zebrać pieniądze i spłacić długi. Żaden inwestor nie zaakceptowałby umowy, która przewidywałaby taką możliwość.
Czwarta, najbardziej prawdopodobna to zbiórka wśród zwolenników Trumpa. W swojej kampanii 2016 r. już wykorzystywał dwie kampanie zbiórek datków: Save America i Make America Great Again. – Służyły do sfinansowania dziesiątek milionów dolarów honorariów dla prawników, którzy od lat reprezentują go w sądach.
Tylko w ubiegłym roku organizacja Save America pokryła 40 milionów kosztów prawnych.
W nadchodzących miesiącach spodziewane są cztery kolejne zbiórki.
Trump zawsze nazywał swoje problemy prawne „ingerencją w wybory” i próbę uniemożliwienia mu powrotu do Białego Domu.
Czy można legalnie przenieść setki milionów ofiarowanych przez wielbicieli na spłatę długów? Prawo federalne zabrania kandydatom wykorzystywania funduszy kampanii do użytku osobistego. Zaliczenie odszkodowania za zniesławienie i oszustwo podatkowe do kosztów wyborczych wydaje się zatem problematyczne. Otworzyłby kolejny front prawny, co wiązałoby się z nowymi wydatkami.
Tymczasem były prezydent wskazał na stanowisko współprzewodniczącej partii Larę Trump, żonę jego syna Erica.
Czy członek rodziny na szczycie Republikanów mógłby pomóc potentatowi wykorzystać partię i jej kasy do wsparcia go w walce z „atakowanym amerykańskim systemem sądownictwa”?
To też nie jest to łatwe.
Ale ci, którzy znają Trumpa, nie mają wątpliwości co do jednego: zrobi wszystko, aby uniknąć płacenia z własnej kieszeni.


3 lata temu
1. Smoki są. Zieją ogniem, dybią i w ogóle są złe. Czy jest wśród nas szewczyk Dratewka?
2. W galerii handlowej dwie jedenastolatki całymi sobą wyrażają; nie: są wcieloną radością życia i hymnem ku czci przyjaźni. Biegają między półkami, przebierają w batonikach, do kasy stoją w objęciach, potem, szczebiocząc, odbiegają gdzieś razem radośnie.
D.O. był jeszcze dzieckiem, kiedy zrozumiał, że najważniejsze są w życiu przyjaźnie, że nic nie daje takiej radości, jak one. Wspólnictwo, robienie czegoś, czego inni nie robią, czego nie wiedzą i nic im do tego: to nasza tajemnica, nasze, z radością dzielone wspólne doświadczenie.
3. Ale łatwo wpaść w pułapkę: dążąc do pomnożenia radości, szuka się kolejnych przyjaciół. Może nie ze wszystkimi jest taki feeling, jak z tym pierwszym, serdecznym, ale, co tam: radość i tak jest, choć pewnie nieco mniejsza.
Niestety, kiedy zbiera się grupa, rodzą się hierarchie. Rodzą się konkurencje. Zazdrości. Zawiści. Rodzi się walka o przyjaźń, trochę większą ze mną niż z innymi. Pożądanie wyłączności. Rodzi się niechęć. Niechęć rośnie pęcznieje. Z przyjaźni można płynnie przejść we wrogość.
4. Każda szkolna klasa ma swojego ogra, osiłka, który przyjaźń i wypływającą stąd radość miał za nic. Osiłek czerpał radość ze sprawiania przykrości, a jeszcze większą - ze sprawiania bólu. Wszystkich już piaskownica nauczyła, że nie swoich zabawek nie można zabierać. Ale nie ogra. Wpajane reguły: nie kradnij, nie bij, nie rób drugiemu, co tobie niemile – były dla wszystkich, ale nie dla ogra.
Któż nie trafił na takiego ogra w którejś klasie, w którejś fazie życia? Kogóż ogr nie nauczył, że bliźniemu nie można ufać, że bliźniego lepiej obchodzić z daleka, bo może sprawić ból? Kogóż ogr nie skazał na przykre godziny samotności, na tęsknotę za ludzkim ciepłem, poczuciem wspólnoty, za beztroską radością?
5. Jedną z częściej powtarzanych maksym Konfucjusza jest: „największym szczęściem jest spotkać w młodości mistrza”. Mistrza, który zechce zwrócić na ciebie uwagę i uformować; dać ci wiedzę i mądrość.
O, takie szczęście to rzadkość, takie szczęście nie każdemu dostępne!
D.O. długo szukał mistrzów, ale nie zwracali na niego uwagi, nie chcieli formować. Lecz D.O. się nie zniechęcił: sam sobie obierał mistrzów i starał się spijać z ich ust mądrości, których pożądał. Mistrzowie nigdy zapewne się nie dowiedzieli, że byli mimowolnymi mistrzami D.O. I nie tylko jego, oczywiście. Aż losy się odmieniły i spotkał wielu na studiach i przemieniał się – choć czasem bolało – w plastelinę, by oni mogli go uformować według swego mistrzowskiego widzimisię.
6. W półdelirium na jawie D.O. widzi te dziewczynki z galerii handlowej: jedna nazywa się Francja, druga Germania. Dobrały sobie jeszcze Italię, Belgię i Holandię. Wśród radosnej euforii, wraz z małym Luksemburgiem stworzyły fenomenalną paczkę przyjaciół: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Radośnie biegły w przyszłość, przekonane, że nic nie zakłóci ich harmonii. To się tak spodobało innym dzieciom z tej klasy, że stawały na głowie, byleby do tej paczki przystąpić. Ale, kiedy grupa już urosła i okrzepła, zrodziły się w niej hierarchie. Konkurencje. Zazdrości; zawiści nawet. Na szczęście ta piękna przyjaźń rzadko przeradzała się w niechęć, ale sprawy już nie były takie proste, jak na początku, kiedy paczka przyjaciół składała się tylko z pięciu dziewczyn i jednego chłopaka.
Grupa zawsze była na tyle silna, że osiłki wolały trzymać się od niej z dala. Ale pojawił się ogr szczególnie wielki, szczególnie podły, bezczelny i szczególnie bezwzględny.
W zwartej do niedawna grupie też pojawiły się pierwsze rozłamy. Kilkoro jej członków ewidentnie starało się ją rozbić. Fascynował ich ogr. A ten nie szanował nawet granicy między jezdnią a chodnikiem i potrafił tak dalece połamać reguły współżycia, że na chodnik wjeżdżał czołgiem i miażdżył idące nią dzieci.
7. A sposób na ogra jest zawsze taki sam, od wieków, od tysiącleci. Choć łatwo znajduje gorliwych pomagierów, silnych jego siłą, złych jego nienawiścią, radosnych cudzą krzywdą, to jest na ogra i pomagierów sposób.
Zbieramy się wszyscy zaraz po ostatnim szkolnym dzwonku, zaczajamy niedaleko szkolnej furtki. Kiedy ogr wychodzi, naprzeciw niemu wychodzi dwóch odważnych. Mówią mu: „dosyć tego”. Ogr się śmieje i już zamierza zaatakować, kiedy z drugiej strony wychodzi dwóch innych odważnych i powtarzają: „dosyć tego”. Potem kolejni i kolejni. Aż będzie mały tłum mówiący: „dosyć tego”. Aż ogr zrozumie, że tu idzie gra o wszystko. Jeśli odpuści i ucieknie nie będzie już wzbudzał strachu. Jeśli spróbuje mimo wszystko utrzymać władzę dzięki strachowi, jaki wzbudza, otrzyma potężne lanie. I już nigdy nie będzie krzywdzić, bo go spotka to samo.
To działa.
8. Jest 19 lutego 2022 r. Jutro prawdopodobnie ogr wjedzie na chodnik i rozjedzie pierwsze, idące nim osoby. Zdobi to dokładnie wtedy, kiedy wizjonerzy zapowiadali, że zrobi. Zrobi dokładnie to, to, co prorocy zapowiadali, punkt po punkcie. Bezczelnie, bezwstydnie, krwawo, Zrzucając winę na przechodniów i tłumacząc, że zabija osoby idące chodnikiem w samoobronie.
Wiecie, co robić.


4 lata temu
No i przyszło mi grać w nielubianą grę: „moje życie się kończy, czy tylko się zmienia”?
Wybrałem drugą opcję i zobaczymy, jak daleko mnie zaprowadzi.
Po zadaniu sobie pytania: „co ja umiem robić”, pochlebiłem sobie w odpowiedzi: umiem pisać, może gadać też. Kiedyś kręciłem „tymi ręcami” filmy o ładnych miejscach; szczególnego wstrętu nie budziły, ale od 6 prawie lat nie miałem już w ręku kamery.
Jak to można spieniężyć, żeby zaokrąglić mizerną emeryturę?
No i powiązałem moje nadzieje z internetem. Zakładam stronę, będę tam pisał, wklejał, linkował. Jestem pracowity, więc może? Na razie walczę z moją nieskończona ignorancją, utwierdzając się w przekonaniu, że elektrony są niemiłe i gryzą.
Ale tymczasem zbieram moje teksty, a zbierając je przeglądam archiwum mojego fb. I przychodzą mi myśli czasem rzewne, czasem tragiczne.
Czytam na przykład pod moimi tekstami komentarze ludzi, których kochałem, podziwiałem, a których już nie ma. Wielu z nich nigdy nie spotkałem osobiście, ale byli mi bliscy, jak bracia. I siostry.
Patrzę na komentarze Znajomych i widzę, że niektórzy, niegdyś bardzo aktywni pod moimi tekstami, a dziś znikli: znudziłem ich? Zirytowałem? Rozczarowałem?
Pojawili się nowi: słowa niektórych z nich dają mi optymizm i chęć wytrwania w marszu. Dziękuję!
Tylko czy ta ponad zasługi życzliwość przełoży się na powodzenie mojego nowego przedsięwzięcia?
Póki co – proszę trzymać kciuki.


5 lat temu
Drogi fejsbuczku, pomóż,  bo już jestem zdesperowany: jak się pozbyć starego bumerangu? Chciałem wyrzucić, ale…

9 lat temu
Podczas lotu z Meksyku do Rzymu papieża poproszono o komentarz do słów Donalda Trumpa, który występuje przeciwko imigrantom i chce zbudować mur na granicy z USA, a jego samego nazywa „politykiem” i „pionkiem” rządu Meksyku.
Oto odpowiedź papieża: „Bogu dzięki, że podziękował, że jestem politykiem, bo Arystoteles określa człowieka jako ‘zwierzę polityczne’, a to znaczy przynajmniej, że jestem człowiekiem. Jestem pionkiem? Cóż, pozostawię to ocenie waszej i ludzi. Ktoś, kto chce tylko wznosić mury, a nie budować mosty, nie jest chrześcijaninem. Tego nie ma w Ewangelii”.
KTOŚ, KTO CHCE TYLKO WZNOSIĆ MURY, A NIE BUDOWAĆ MOSTY NIE JEST CHRZEŚCIJANINEM.
Nie wiem, jak państwa, ale kiedy oglądałem tę relacje i słuchałem tych słów papieża, moje myśli wybiegły naprzód i wyobraziłem sobie namiestnika chrystusowego na ziemi, który podczas dni młodzieży w Krakowie wylicza kto nie jest chrześcijaninem. Boję się, że okazałoby się, że żyjemy w regionie świata, ogarniętym neopogaństwem, a spora cześć kapłaństwa, to w rzeczywistości tak krytykowani przez Chrystusa Faryzeusze…
Przez 45 minut papież odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Mówił między innymi o pedofilii, bo w Meksyku ten problem pozostawił dramatyczną spuściznę, jak choćby dziesiątki czy nawet setki ofiar założyciela ultraprawicowego „Zakonu Chrystusa” Maciel Marcial Degollado, protegowany księdza Dziwisza. Wśród ofiar oddalonego ze stanu kapłańskiego przez Benedykta XVII księdza Maciela była co najmniej trójka z jego licz­nych, oczywiście nieślubnych dzieci.
I oto, co odpowiedział papież: „jeśli biskup przenosi z jednej parafii do drugiej księdza, który dopuścił się molestowania nieletnich, to lepiej, żeby podał się do dymisji”.
No cóż – gdyby słowa papieża dotarły również i do Polski, to należałoby się dziś spodziewać fali biskupich rezygnacji…
I tu zwracam uwagę na kolejne słowa papieża, ponieważ, moim zdaniem, dotyczą one bezpośrednio kardynała Dziwisza, gospodarza zbliżających się dni młodzieży. Oto słowa Franciszka: „Jeśli chodzi o przypadek Maciela, to trzeba podziękować temu, który się temu wszystkiemu przeciwstawił, Ratzingero­wi. To on jest człowiekiem, który przedstawił całą dokumentację przypadku Maciela i jako Prefekt (Kongregacji Doktryny Wiary) zebrał całą dokumentację, ale potem nie mógł pójść dalej w wyciąganiu konsekwencji".
Papież nie powiedział dlaczego ktoś tak potężny, jak prefekt Kongregacji Doktryny Wiary nie mógł wyciągnąć wobec Maciela konsekwencji, chociaż dysponował pełną dokumentacją, wskazującą ponad wszelką wątpliwość na winę założyciela Zakonu Chrystusa. Kto był potężniejszy od Ratzingera, kto mógł zablokować dossier na temat Maciela i nie dopuścić do tego, by dotarło ono na biurko papieża?
Cóż – nie przypadkiem, po śmierci świętego Karola Wojtyły Zakon Chrystusa urządził księdzu Dziwiszo­wi pożegnalną kolację na 1500 osób. A Gianluigi Nuzzi, ten od Watileaks, w swojej książce „Watykan S.P.A.” pisze, że Maciel Degollado nigdy nie pojawiał się w antykamerze papieskiej bez suto wypchanej koperty, od kilkudziesięciu, do kilkuset tysięcy dolarów każda. „To na Kościół polski” miał mówić…
„Pewnie pamiętacie – mówił dalej papież Franciszek – dziesięć dni przed śmiercią świętego Jana Pawła II, podczas procesji Drogi Krzyżowej, Ratzinger powiedział całemu Kościołowi, że trzeba wyczyścić brud w Kościele. A podczas mszy „pro eligendo pontefice”, choć wiedział, że jest kandydatem – ale nie głupcem – nie dbał o upiększenie swojej pozycji, ale powtórzył dokładnie to samo”.
A potem jeszcze: „Przypadki pedofilii pojawiają się nadal. Dziękuję Bogu, że zdjęto pokrywkę z tego ko­tła, ale to musi trwać dalej. Gwałty są potwornością, ponieważ kapłan jest wyświęcony by prowadzić dzie­cko do Boga, a tymczasem je pożera jak w satanisty­cznej ofierze i je niszczy”.
Z tego, co ja wiem, to żadna polska instytucja, żadne polskie medium nigdy nie zajęło się poważnie badaniem zjawiska pedofilii wśród księży w Polsce. Pojawiają się sporadyczne przypadki, które szybko znikają z łamów. Tylko akredytowany w Polsce dziennikarz holenderski napisał książkę w całości poświęconą temu zjawisku, jak się okazuje całkiem rozpowszechnionemu, książka nosi tytuł „Lękajcie się”.
Papieża zapytano także o spotkanie z patriarchą Cyrylem, czy zaprosił go do Moskwy? „Czy patriarcha mnie zaprosił? Ja wolę zatrzymać się na tym, co powiedzieliśmy publicznie. Rozmowa prywatna jest prywatna, ale mogę powiedzieć, że ja wyszedłem z niej szczęśliwy i również on był szczęśliwy”.
Było jeszcze sporo sensacyjnych wątków w słowach papieża w samolocie, jak przyznanie, że prezerwatywy mogą być użyteczne jako środek ochrony przed wirusem Zika, ale cóż – nie mogę przytoczyć całego wywiadu, mam nadzieję, że pełen jego tekst będzie gdzieś w polskich gazetach przedrukowany.




















Komentarze

  1. A gdyby zastosować takie rozumowanie:
    - Rosja jest wrogiem Europy
    - USA staje się przyjacielem Rosji
    - przyjaciel mojego wroga jest moim wrogiem
    - USA jest wrogiem Europy
    - Chiny są wrogiem USA
    - wróg mojego wroga jest moim przyjacielem
    - Chiny sa przyjacielem Europy
    - USA+Rosja vs. Europa+Chiny?

    Wiem, to bardzo krótkowzroczna strategia dla Europy, ale jeżeli nie rozwiążemy swoich krótkookresowych problemów, to długookresowych może w ogóle nie być.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga