DRUGI OBIEG
Czwartek, 6 lutego 2025
1.
No to jedziemy!
„Setki kobiet zgwałconych i spalonych żywcem po podpaleniu więzienia w Gomie
Okrucieństwo następuje po chaotycznej ucieczce tysięcy więźniów płci męskiej,
gdy wspierani przez Rwandę rebelianci M23 przejęli to miasto na wschodzie Demokratycznej
Republiki Konga”
https://www.theguardian.com/world/2025/feb/05/democratic-republic-congo-goma-women-raped-burned-death-prison-m23-rebels-rwanda
… „Według wysokiego rangą urzędnika ONZ, więźniarki zostały zaatakowane w
swojej części więzienia Munzenze w Gomie podczas masowej ucieczki.
Zastępczyni szefa sił pokojowych ONZ stacjonujących w Gomie, Vivian van de
Perre, poinformowała, że chociaż kilku tysiącom mężczyzn udało się uciec z
więzienia, podpalono część przeznaczoną dla kobiet.
Zdjęcia zrobione wkrótce po tym, jak wspierani przez Rwandę rebelianci z M23
dotarli do centrum Gomy, ukazują ogromne kłęby czarnego dymu unoszące się nad
więzieniem rankiem 27 stycznia.
To okrucieństwo wydaje się być najgorszym podczas trwającego konfliktu
prowadzonego przez organizację ‘M23’ we wschodniej części Demokratycznej
Republiki Konga. Jednak siły pokojowe ONZ nie były w stanie dotrzeć więzienia z
powodu ograniczeń nałożonych przez rebeliantów, by zbadać sprawę. A t o
oznacza, że tożsamość sprawców pozostaje niejasna.
We wtorek okazało się, że około 2000 ciał wciąż czeka na pochówek w Gomie po
tym, jak bojownicy M23 zajęli 27 stycznia tę stolicę prowincji Kiwu Północne.
Van de Perre, która obecnie mieszka w Gomie, gdzie tysiące żołnierzy sił
pokojowych ONZ zostało rozmieszczonych w celu ochrony obywateli, powiedziała:
„Doszło do poważnej ucieczki z więzienia, w której zbiegło 4000 więźniów. W
więzieniu przebywało również kilkaset kobiet.
„Wszystkie zostały zgwałcone, a następnie podpalono skrzydło kobiece. Wszystkie
później zmarły”. …
Miasto, w którym mieszka ponad milion ludzi, znajduje się pod całkowitą
kontrolą sił M23. … Narastały obawy, że Rwanda jest zdecydowana przejąć kolejne
terytoria od swojego ogromnego sąsiada, a siły M23 konsekwentnie podążały na
południe w kierunku Bukavu, stolicy prowincji Kiwu Południowe, oddalonej o 190
km od Gomy.
W oświadczeniu koalicji polityczno-wojskowej o nazwie Alliance Fleuve Congo
(Sojusz Rzeki Kongo) – której członkiem jest M23 – ogłoszono, że „nie ma
zamiaru przejmować kontroli nad Bukavu ani innymi miejscowościami”. …
Zełenski nigdy nie był tak otwarty: „Jestem gotowy usiąść przed Putinem przy
stole negocjacyjnym, jeśli będzie to jedyny sposób na osiągnięcie pokoju w
Ukrainie i uniknięcie utraty życia” — powiedział w długiej rozmowie z
brytyjskim dziennikarzem Piersem Morganem.
https://kyivindependent.com/i-consider-him-an-enemy-zelensky-says-hes-ready-to-sit-opposite-putin-in-peace-talks/
Przez trzy lata potępiał go jako „zbrodniarza wojennego”, wpisał do
konstytucji Ukrainy, że nikt nie może mieć z nim do czynienia po Buczy i
Mariupolu i zdania nie zmienił: „Uważam go za wroga” - powiedział.
I, szczerze mówiąc, myślę, że on też uważa mnie za wroga", ale teraz
nadszedł czas, aby prezydent Ukrainy zamknął rozdział. Jego „osobisty stosunek”
do Putina nie ma znaczenia – twierdzi. W przededniu trzeciej rocznicy inwazji,
trzy lata stanowczej postawy Zełenskiego, który w imię przetrwania narzucał
krajowi twardą linię, wydają się teraz środkiem ratunkowym kruszącym się pod
wpływem zużycia i zniszczeń na froncie, na którym ukraińskie wojsko znajduje
się w coraz trudniejszej sytuacji.
Nawet hasło przywrócenia granic z 1991 r. zostaje odłożone na półkę w obliczu
rzeczywistości: Ukraina „nie może tracić milionów ludzi dla rezultatu, który
może się nie wydarzyć” – powiedział Zełenski, który uczynił tę tezę jednym z
kamieni węgielnych swojego dziesięciopunktowego planu pokojowego.
Nie oznacza to jednak oddania Rosji dużej części Ukrainy; Konstytucji nie można
łamać poprzez formalne uznanie okupowanych terytoriów za rosyjskie. Jest to
ostateczne potwierdzenie, że Kijów akceptuje tezę, zgodnie z którą porozumienie
pokojowe będzie obejmować rezygnację z odzyskania terytoriów utraconych siłą,
co stanowi rozwiązanie uznawane faktycznie, ale bezprawnie.
Jest jeszcze jedna wiadomość, jeszcze bardziej sensacyjna; sedno wywiadu:
Zełenski przyznaje, że najważniejszą gwarancją, jakiej żąda się od zachodnich
partnerów, jedyna pewność, że nie będziemy musieli ponownie stawiać czoło
jeszcze bardziej niszczycielskiej inwazji Rosji, czyli przystąpienie do NATO,
jest mirażem, który ma trwać długo, jeśli nie wiecznie.
Oczekiwanie może trwać „latami lub dekadami” – mówi – a wtedy „pojawi się
absolutnie uzasadnione pytanie: co będzie nas chronić przed tym złem przez cały
ten czas, na całej tej drodze? Jaki pakiet wsparcia, jakie rakiety? Czy dadzą
nam broń jądrową?
„To niech nam dadzą broń jądrową” – mówi. „Zróbmy to w ten sposób: oddajcie nam
naszą broń jądrową; oddajcie nam nasze systemy rakietowe; partnerzy, pomóżcie
nam sfinansować milionową armię, przenieście swój kontyngent do tych części
naszego kraju, gdzie chcemy stabilizacji sytuacji, aby ludzie mogli żyć w pokoju”.
A jeśli nie przystapimy NATO, to jaki powód miałby Putin, żeby pozostać na
Ukrainie?
„Putin musi całkowicie wycofać się z naszego terytorium. Dokonał inwazji, bo
bał się, że zostaniemy członkami NATO. Dobrze, nie jesteśmy członkami NATO:
teraz opuśćcie naszą ziemię”.
Keith Kellogg, wysłannik Trumpa na Ukrainę, ogłosił, że omówi z sojusznikami
swoje propozycje zakończenia konfliktu w Kijowie na Monachijskiej Konferencji
Bezpieczeństwa, zaplanowanej na 14–16 lutego.
Oświadczenie to pojawiło się po tym, jak Zełenski powiedział, że jest gotowy
usiąść do stołu negocjacyjnego z Putinem, jeśli będzie to jedyne rozwiązanie
mogące przynieść pokój Ukrainie.
Na to otwarcie Kreml odpowiedział: „Będziemy negocjować z Zełenskim, nawet
jeśli jest nielegalnym prezydentem”.
Poczta Stanów Zjednoczonych wycofała się. Paczki z Chin i Hongkongu są już
ponownie przyjmowane. To zwrot w porównaniu z tym, co ogłosili kilka godzin
wcześniej, kiedy to z powodu ceł ustalonych przez Trumpa zablokowali ruch
pocztowy, czekając na wyjaśnienie, jak zastosować cła.
https://www.washingtonpost.com/business/2025/02/04/usps-suspends-china-packages-shein-temu/
Giganci e-commerce, tacy jak Temu i Shein, nadal będą odczuwać skutki kryzysu .
Skutki wojny handlowej między USA a USA, po tym jak prezydent Trump nałożył
dodatkową opłatę celną w wysokości 10% na produkty pochodzące z Pekinu, a Kraj
Smoka odpowiedział wprowadzeniem od 10 lutego ukierunkowanych ceł na produkty
amerykańskie. Decyzja ta ma na celu pozostawienie pola do ewentualnych
negocjacji, biorąc pod uwagę, że spodziewana jest rozmowa telefoniczna między
Trumpem a Xi Jimpingiem.
O wstrzymaniu dostaw poinformował Urząd Pocztowy (United States Parcel Service),
nie podając przyczyn tej decyzji, zaznaczając jednak, że „ blokada nie będzie
miała wpływu na doręczanie przesyłek pocztowych”. Akcje chińskich spółek
zajmujących się handlem elektronicznym spadły po ogłoszeniu.
Trump uderzył w popularną lukę w prawie handlowym , zwaną „de minimis”, na
której opierają się popularni giganci e-commerce, tacy jak Temu i Shein, aby
ominąć cła i utrzymać niskie ceny. Teraz, na mocy rozporządzeń wykonawczych
Trumpa, przepis ten został zawieszony: eksporterzy nie mogą już wysyłać paczek
o wartości poniżej 800 dolarów do Stanów Zjednoczonych w ramach systemu
bezcłowego. Biorąc to pod uwagę, Poczta postanowiła zablokować wszystko. Teraz
jednak przepływ zostanie wznowiony, choć już nie bezpłatnie, ale z zachowaniem
oczekiwanych stawek.
Zakaz Poczty Stanów Zjednoczonych nie dotyczył dużych listów i kopert – zwanych
„flats” – wysyłanych z Chin i Hongkongu, ani zwykłej poczty.
Na reakcję Chin nie trzeba było długo czekać.
Działania Poczty Stanów Zjednoczonych określane są jako „nieuzasadnione
represje”. Stany Zjednoczone „muszą zaprzestać działań szkodzących handlowi” – powiedział
rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lin Jian, który dodał, że Pekin
„podejmie wszelkie niezbędne środki w celu ochrony uzasadnionych praw i
interesów swoich firm”.
W Portugalii zmarł Karim Aga Khan, potentat Costa Smeralda. Miał 88 lat
Zmarł. W 1957 roku otrzymał od królowej Elżbiety prawo do tytułu „Jego
Wysokość”.
https://www.arabnews.com/node/2589050/world
Zasłynął, wykupując dziewicze tereny w Północno-wschodniej Sardynii i
przekształcając je w raj dla milionerów.
Ale był także imamem stojącym na czele piętnastomilionowej wspólnoty szyickiej.
No i posiadał ogromne, bajeczne bogactwo, zasilane darowiznami wiernych
rozsianych po całym świecie, stadninami koni wyścigowych i udziałami w bankach
i przedsiębiorstwach, a także działalnością charytatywną, mikrokredytami i
spotkaniami twarzą w twarz z wielkimi tego świata, którzy naznaczyli prawie
stulecie historii.
«Jego Wysokość Książę Karim Al-Hussaini, Aga Khan IV», 49. dziedziczny imam izmailickich
szyitów i bezpośredni potomek proroka Mahometa, który - jak donosiła wczoraj
wieczorem notatka z jego fundacji, zmarł spokojnie w Lizbonie 4 lutego 2025 r.
w wieku 88 lat, otoczony najbliższą rodziną».
Reprezentował ponadtysiącletnią historię i życie w świecie kolorowych magazynów,
gdy magazyny jeszcze istniały i nie nazywały się Instagramem.
Książę urodził się w 1936 roku w Szwajcarii. Dzieciństwo spędził w Kenii, potem
znów studiował w Szwajcarii, w bardzo arystokratycznej i bardzo drogiej szkole
z internatem Le Rosey, a następnie na uniwersytecie Harvard, gdzie
specjalizował się w studiach islamistycznych. W wieku 20 lat poczuł ciężar i
znaczenie urzędu dynastycznego, który odziedziczył bezpośrednio po swoim
dziadku, sir Sultanie Mahomedzie Shah Aga Khanie, urodzonym w poprzednim
stuleciu w Karaczi, na terenie ówczesnych Indii, a obecnie Pakistanu.
Przed śmiercią wybrał swojego siostrzeńca na przyszłego imama izmailitów,
odłamu islamu szyickiego, całkowicie pomijając swojego syna Aly Khana, ponieważ
mężczyzna ten miał zamiłowanie do światowych przygód (w tym do drugiego
małżeństwa z Ritą Hayworth) bardziej niż do duchowych poszukiwań.
Bardzo młody Aga Khan natychmiast wykazał zdolność do znakomitej adaptacji w
obu wymiarach. We Włoszech jego sława wzrosła po przeobrażeniu Costa Smeralda
na początku lat 60.
To właśnie Aga Khan wyruszył w podróż volkswagenem garbusem, który według
legendy przybył na Sardynię bezpośrednio ze swojego domu w Gstaad i eksplorował
świat nieskażonej przyrody, kamieni, ziół, słońca i morza. Kupił trzy tysiące
hektarów za pięć miliardów lirów, co sprawiło, że niejedną rodzinę pasterzy
napełnił nagłym i stratosferycznym dobrobytem, a wszelką nieufność
przezwyciężył dzięki gotówce.
Następnie, 14 marca 1962 r. w Olbii podpisał z niewielką grupą bogatych
wspólników, w tym ze spadkobiercą piwa Guinness, statut Konsorcjum Costa
Smeralda.
Był to początek trwającej dziesięciolecia przygody, w trakcie której luksusy
superbogatych wkroczyły na tereny dziewiczej przyrody i ją udomowiły – najpierw
dyskretnie, a później coraz bardziej bezwzględnie – i jednocześnie uwydatniły
piękno Sardynii na mapach geograficznych.
W międzyczasie Aga Khan żenił się i kolekcjonował rezydencje i paszporty: miał
francuski, brytyjski, szwajcarski i portugalski, ale był też właścicielem wyspy
na Bahamach i imperium hotelowego skoncentrowanego głównie w Azji i Afryce.
Na każdym zdjęciu z tamtych lat widać go obok innych sławnych ludzi: od królowej
Wielkiej Brytanii Elżbiety II, do prezydenta USA Johna Fitzgeralda Kennedy’ego,
a we Włoszech — Gianniego Agnellego.
Ale obok obowiązków świeckich istnieje duchowa i polityczna rola człowieka,
który zapytany na czym polega jego praca, odpowiada „jestem imamem”.
W 1967 roku, w wieku trzydziestu jeden lat, stworzył Aga Khan Development
Network, sieć inicjatyw społecznych i charytatywnych, która rozdysponowała
setki milionów, głównie - ale nie tylko - wśród członków swojej wspólnoty
religijnej, jednocześnie dzięki swoim wpływom nadal tłumaczył światu, że islam
jest planetą złożoną, bardzo różną od fundamentalizmu terroryzującego Zachód.
Aga Khan był m.in. także właścicielem wspaniałego konia, zwycięzcy Derby,
Shergara, oraz dziesiątek innych czempionów, które przez sześć dekad w tym
sporcie reprezentowali jego słynne zielono-czerwone barwy.
Shergar był najbardziej zdecydowanym zwycięzcą Derby w 202-letniej historii
wyścigu Classic, kiedy w czerwcu 1981 r. w Epsom pod wodzą Waltera Swinburna
wygrał z przewagą 10 długości. Jednak to jego porwanie ze stadniny Aga's
Ballymany Stud w hrabstwie Kildare przez uzbrojony gang w lutym 1983 r.,
zaledwie rok po jego przejściu na emeryturę, sprawiło, że Shergar trafił na
pierwsze strony gazet na całym świecie.
Gang, który prawdopodobnie należał do Tymczasowej IRA, trzymał na muszce rodzinę
Jamesa Fitzgeralda, opiekuna ogiera Shergara, a Fitzgeraldowi kazano
zaprowadzić ogiera do przyczepy dla koni. Następnie Fitzgerald został
wciągnięty do innego samochodu i obwieziony po okolicy, zanim został
pozostawiony na poboczu drogi, po tym jak otrzymał hasło, którego porywacze
zamierzali użyć w negocjacjach.
Następne dni były pierwszymi rozdziałami tajemnicy, która pozostaje
nierozwiązana od ponad 40 lat. Policyjne śledztwo w sprawie porwania szybko
zeszło do sfery farsy przez próbę wykorzystania jasnowidza do odgadnięcia
miejsca pobytu Shergara.
Rozpoczęły się także negocjacje pomiędzy porywaczami a grupą właścicieli ogiera
– Aga Khan miał w tym momencie jedynie mniejszościowy udział, ponieważ Shergar
został podzielony na 40 akcji – lecz negocjacje przerwano po czterech dniach,
gdy właściciele nie zaakceptowali dostarczonego przez porywaczy dowodu, że
Shergar wciąż żyje.
Shergara nigdy więcej nie widziano i miejsce jego wiecznego spoczynku również
pozostaje nieznane, chociaż po zakończeniu konfliktu pojawiło się wiele relacji
z drugiej ręki, autorstwa byłych członków IRA, które zdają się wskazywać na to,
że spisek był źle przemyślany od samego początku.
W szczególności członkowie gangu wysłani w celu porwania pięciolatka nie mieli
żadnego doświadczenia w obchodzeniu się z bardzo nerwowym, dorosłym, czystej
krwi ogierem. Pewna wersja wydarzeń sugeruje, że Shergar został zastrzelony
zaledwie kilka godzin po porwaniu, ponieważ koń wpadł w panikę, a porywacze
stracili nad nim kontrolę, a następnie pochowany w odległych górach przy
granicy z Irlandią Północną.
Strata jednego z największych zwycięzców Derby z hodowli Aga Khana po
spłodzeniu zaledwie 35 źrebiąt była poważnym ciosem dla właściciela-hodowcy.
Jednak jego wieloletnia pasja do hodowli i wyścigów koni pełnej krwi
angielskiej sprawiła, że w jego barwach ścigało się wielu innych wybitnych
czempionów. …
Córka Agi Khana IV, księżniczka Zahra Aga Khan, jest również entuzjastyczną
właścicielką i hodowczynią, której dotychczasowymi zwycięzcami są Mandesha,
zwyciężczyni Prix Vermeille w 2006 r. Jej kolory – zielony z brązowymi
epoletami – łączą jedwabie jej ojca z jedwabiami jego poprzedników jako Agi
Khana – zielone i czekoladowe obręcze – i wydaje się prawdopodobne, że
rozszerzy rodzinną działalność hodowlaną na czwarte pokolenie.
Chaos na lotnisku Ciampino i wstrzymanie ruchu lotniczego na wiele godzin z
powodu pożaru, który wybuchł w wieży kontrolnej po tym, jak Gruzin zaatakował
dwóch pracowników lotniska i wdarł się na parter 4-piętrowego budynku:
płomienie wydostały się z pomieszczenia technicznego, a dym dotarł do sali
kontrolnej, którą natychmiast ewakuowano.
36-letni Gruzin został aresztowany przez Policję Lotniskową za próbę naruszenia
bezpieczeństwa transportu, spowodowanie poważnych zniszczeń, podpalenie,
przemoc i stawianie oporu funkcjonariuszowi publicznemu. Według wstępnych
ustaleń jest to pacjent kardiologiczny z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi. Ruch
lotniczy został wznowiony tuż przed godziną 13:30.
D.O. zadaje sobie pytanie: jak wygląda kontrola bezpieczeństwa na
międzynarodowym lotnisku Ciampino, skoro doszło do tak poważnego incydentu?
„Sąd Unii Europejskiej oddalił skargę Polski na karę w wysokości 320 mln 200
tys. euro kary za "uchybienie zobowiązaniom prawa członkowskiego".
Sprawa dotyczyła wprowadzenia za rządów PiS Izby Dyscyplinarnej Sądu
Najwyższego, która godziła w niezależność sędziowską”.
Jeśli państwo polskie nie ściągnie tych 320 milionów od herszta szajki i jego
jąderek, to D.O. chyba się zrzeknie obywatelstwa. D.O. sądzi, że nie jest
osamotniony w przekonaniu, że absolutnie nie chce płacić za zbrodnie szajki!
Nic śmieszniejszego dziś nie przeczytacie.
D.O. nie może się doczekać, aż zobaczy tego grubaska za kratami.
https://wyborcza.pl/7,75398,31671116,prokurator-ziobry-wszczal-sledztwo-ws-zamachu-stanu-w-polsce.html#S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
D.O. uważa, że nawet pomarańczowy debil nie jest aż tak głupi, żeby
traktować swoje słowa poważnie. To jakaś prowokacja, uzgodniona z Netanyahu,
prawdopodobnie, żeby zmusić kraje arabskie do większego nacisku na niesfornych
Palestyńczyków. Ale prawdziwy cel tych deklaracji zapewne niebawem poznamy.
Tymczasem na ten „wystrzał” dały się nabrać wszystkie kancelarie świata. Od
czego odwraca się ich uwagę?
https://www.theguardian.com/world/live/2025/feb/05/trump-gaza-take-over-reaction-israel-netanyahu-middle-east-latest-live
Powszechnie szanowany prezydent Włoch Sergio Mattarella, przyjmując w
Marsylii doktorat honoris causa, wygłosił mądre przemówienie:
O ONZ: „Krytycy Organizacji zapominają między innymi o jej kluczowej roli w
procesie dekolonizacji, a także w budowaniu ram normatywnych mających na celu
powstrzymanie eskalacji militarnej i promowanie rozbrojenia”.
Mattarella mówił o kryzysie gospodarczym z 1929 r., który „wstrząsnął
podstawami światowej gospodarki i napędził spiralę protekcjonizmu,
jednostronnych działań i postępującej erozji sojuszy. Wiele państw nie
dostrzegło potrzeby zajęcia się tym kryzysem w sposób spójny, decydując się na
wizje dziewiętnastowieczne, koncentrując się na wymiarze wewnętrznym i licząc
na zasoby zniewolonych ludów za granicą. Doprowadziło to do najpoważniejszych
konsekwencji: W niektórych krajach pojawiły się i dominowały zjawiska
autorytarne, przyciągnięte mitem, że reżimy despotyczne i nieliberalne są
skuteczniejsze w ochronie interesów narodowych”.
W latach 30. „zamiast współpracy przeważało kryterium dominacji. I były to
wojny podbojowe. Taki był projekt Trzeciej Rzeszy w Europie. Dzisiejsza
rosyjska agresja na Ukrainę ma taki charakter”.
„Często – mówił prezydent - pojawiające się nierównowagi mają odległe korzenie:
w następstwie minionych konfliktów. Albo odpowiadają impulsom, ambicjom
aktorów, którzy wierzą, że mogą grać w nowej i bardziej sprzyjającej sytuacji,
przy osłabieniu zastrzeżeń reprezentowanych przez możliwe reakcje społeczności
międzynarodowej i pojawieniu się rosnącego rozczarowania mechanizmami
współpracy w zarządzaniu kryzysowym”.
https://www.repubblica.it/politica/2025/02/05/news/mattarella_marsiglia_protezionismo_regimi_autoritari-423984064/?ref=RHLF-BG-P1-S1-T1
D.O. na ogół nie życzy bliźniemu, co jemu nie miłe, ale są wyjątki. To jeden
z nich.
https://wyborcza.pl/7,75398,31668836,do-sejmu-trafil-wniosek-o-uchylenie-immunitetu-mariusza-blaszczaka.html#S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
Godny następca Błaszczaka.
D.O. przychodzi na myśl cytat z Fredry: „Ot, co powiesz wszystko głupio”.
Albowiem, drogi Kamyczku, Hamiszku, czy jak ci tam, Polska powinna maksymalnie
związać się z europejskim systemem obrony.
Jeśli chodzi o Amerykę, to „dziękuję, już daliśmy”.
https://wyborcza.pl/7,75399,31668782,kosiniak-kamysz-inwestycja-w-amerykanska-bron-jest-nasza-polisa.html#S.TD-K.C-B.9-L.1.duzy
OK, a wszystkie inne przekręty, zwłaszcza Komisji Majątkowej? Kościół odda,
czy nadal będzie aspirował do roli największego posiadacza ziemskiego i
właściciela największej liczby nieruchomości w naszym kraju?
A co z „darami” dla tego geszefciarza z Torunia?
https://tvn24.pl/kielce/swietokrzyski-park-narodowy-odzyska-lysa-gore-wyrwana-z-jego-granic-przez-rzad-pis-ale-powiekszenia-nie-bedzie-st8292358
Tylko nie Solorz, please!
… „Kapitał tych, którzy złożyli oferty zakupu stacji, na razie nie budzi
wątpliwości. Z moich informacji wynika, że pojawiły się cztery oferty. Pierwszą
złożył najbogatszy Polak, miliarder Michał Sołowow, potentat w branży
wyposażenia wnętrz, a także chemicznej i energetycznej. Drugą – konsorcjum
kilkunastu polskich inwestorów, którym twarz daje Wirtualna Polska. Trzecią –
Pier Silvio Berlusconi i jego koncern medialny MFE-MediaForEurope. Berlusconi
inwestuje w telewizję i radio w całej Europie m.in. w Niemczech. Czwartym
oferentem jest grecki medialny koncern Antenna Group (telewizja, radio, usługi
cyfrowe, edukacyjne, telekomunikacja), należący do Theodore M. Kyriakou. …
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31669822,wielowieyska-podchody-pod-tvn-wszyscy-pytaja-czy-pojawi-sie.html#S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
Oto historia pewnego sxrvsyństwa:
https://www.rp.pl/transport/art41769641-to-zachod-wyposazyl-flote-cieni-putina-i-dobrze-na-tym-zarobil
… „Armatorzy z 21 krajów, spośród 35, które nałożyły sankcje na Rosję,
sprzedali Putinowi stare tankowce za ponad 6 mld dolarów. To one transportują
rosyjską ropę z ominięciem sankcji, czym wspomagają wojenną kasę Kremla.
Najwięcej pieniędzy zarobili na rosyjskiej flocie cieni Grecy. Rosyjska ‘flota
cieni’ pozwoliła zachodnim firmom żeglugowym zarabiać na sprzedaży starych
tankowców, które inaczej trafiłyby na złom. Co najmniej 230 jednostek zostało
sprzedanych Rosji podczas wojny w Ukrainie.
Jak ustaliło dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez holenderski projekt
Follow the Money z udziałem mediów z dziewięciu krajów i Kijowskiej Szkoły
Ekonomicznej (KSE), armatorzy zachodni zarobili na sprzedaży starych tankowców
Rosji ponad 6 mld dol. Jednostki niemieckie, brytyjskie, norweskie, belgijskie
i przede wszystkim greckie, zarejestrowane ponownie w Indiach, Hongkongu,
Wietnamie i na Seszelach, stanowiły ponad jedną trzecią floty cieni, która
pomaga Putinowi zarabiać petrodolary na finansowanie rozpętanej przez niego
wojny.
Armatorzy z 21 krajów, spośród 35, które nałożyły sankcje na Rosję, sprzedali
stare tankowce Rosjanom. Choć jako nabywcy figurowały spółki z krajów
wspierających Kreml jak Wietnam, Hongkong czy Indie, to sprzedający nie
sprawdzali, kto jest ostatecznym odbiorcą, a taki obowiązek nakładają sankcje.
Ani jednak one, ani przyzwoitość, ani etyka biznesowa nie okazały się na tyle
silne, by konkurować z chęcią zysku zachodnich armatorów. Skuszeni zostali
wyjątkowo wysokimi cenami za „stare, zardzewiałe, niebezpieczne” tankowce,
zauważa Follow the Money. Na przykład firma Marla Tankers, należąca do Parisa
Kassidokostasa-Latsisa, greckiego producenta filmowego i spadkobiercy rodziny
zajmującej się transportem morskim (jednej z najbogatszych w Grecji), sprzedała
jesienią 2024 r. dwa 15-letnie tankowce za 84 mln dolarów. Sześć lat wcześniej
kupiła je za 50 mln dolarów.
Nowy właściciel, Phuong Dong Petrol Transportation z Wietnamu, zarejestrował je
pod banderami Malty i Panamy. W tym czasie firma posiadała już co najmniej
jeden tankowiec, który transportował rosyjską ropę, obchodząc sankcje. Niecały
miesiąc później dołączyły do niego dwa zakupione tankowce, które udały się do
Ust-Ługi nad Bałtykiem, gdzie każdy zabrał ładunek ropy naftowej o wartości
około 50 mln dolarów. …
Według obliczeń fińskiego Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CSE),
od początku wojny Rosja wyeksportowała paliwa kopalne za kwotę ponad 817 mld
euro. Nie wszystkie te pieniądze wróciły do Rosji i trafiły do budżetu, m.in.
dlatego, że sankcje znacznie zwiększyły koszty. Chociaż armatorzy pomogli Rosji
zbudować flotę cieni składającą się z ponad 600 tankowców, które według
szacunków CSE przewożą około 70 proc. rosyjskiej ropy, to koszt utrzymania i wykorzystania
tych jednostek stale rośnie. A to uszczupla dochody Kremla. …
Uczestnicy Follow the Money ustalili, że belgijska firma CMB.Tech sprzedała
pięć tankowców, które w latach 2022–2023 przetransportowały rosyjską ropę za
135 mln dolarów, czyli 27 mln dolarów na tankowiec. Odpowiada to mniej więcej
średniej cenie, za jaką tankowce przeznaczone na złom, zidentyfikowane przez
Follow the Money, zostały sprzedane flocie cieni. …
… „W 2023 roku w Polsce udzielono 77,2 tys. sakramentów małżeństwa. Najmniej
w diecezji toruńskiej - 564, najwięcej w diecezji krakowskiej - 4999. Zaledwie
cztery lata wcześniej sakramentów małżeństwa było 125 tys”.
https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,31581106,nawet-katolicy-nie-chca-brac-slubu-przed-oltarzem-wola-wlasna.html
„Petycja w sprawie zakazu spowiadania nieletnich zostanie rozpatrzona w tym
miesiącu przez sejmową komisję ds. petycji. Zwolennicy zakazu chcą, żeby
posłowie uchronili dzieci przed stresem w konfesjonale.
Petycja obywatelska w sprawie zakazu spowiadania dzieci i młodzieży, podpisana
przez 12 tys. osób, po raz pierwszy dotarła do Sejmu w czerwcu 2023 roku i
utknęła tam do października 2024 roku, gdy przypomniała o niej Maria Kubisa,
radna sejmiku województwa zachodniopomorskiego i ginekolożka zaangażowana w
obronę praw reprodukcyjnych pacjentek. Zaapelowała do Rzeczniczki Praw Dziecka
Moniki Horny-Cieślak i posłów, by zajęli się sprawą. Zareagował Marcin
Józefaciuk, łódzki poseł i nauczyciel, który obiecał przyspieszyć prace nad
zakazem spowiadania dzieci.
https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,31666728,coraz-blizej-rozstrzygniecia-kwestii-zakazu-spowiadania-dzieci.html
… „Polska misja katolicka w Dreźnie jest jakby polską parafią, podlega
biskupowi diecezji Dresden-Meissen, choć sam proboszcz ks. Marcin O. odpowiada
również przed biskupem diecezji świdnickiej. Ma 48 lat. Przed przyjazdem do
Drezna był wikarym w polskiej misji w Oldenburgu (2012-14), a wcześniej
moderatorem Ruchu Światło-Życie diecezji świdnickiej. Teraz dostaje niemiecką
pensję z kurii drezdeńskiej. … Szkoła jest doceniana za rządów PiS w Polsce.
Ksiądz O. odbiera dyplom uznania z rąk ministra edukacji: „Za zaangażowanie na
rzecz wychowania młodego pokolenia w duchu wartości patriotycznych. Z
serdecznymi życzeniami powodzenia w realizacji działań – Przemysław
Czarnek". Ksiądz odbiera też dyplom z podziękowaniami: „Dziękuję za
wspólne odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego w ramach akcji Szkoła do hymnu –
Przemysław Czarnek". … Marzena czuje, że ksiądz O. od dawna przekracza jej
granice.
Podczas mszy podaje mu mikrofon, a ksiądz szepcze zalotnie: „Mmm, pięknie
wyglądasz...".
Poprawia jej włosy obok uszu, a do jej męża mówi: „Patrz, jak to się
robi".
Zaciąga się jej zapachem: „Mmm, co to za perfumy?".
Zaprasza ją na rozmowę do swojego mieszkania i przekręca zamek w drzwiach, choć
klamka była tylko od wewnątrz.
Marzena rozmawia z kobietami, które również czują, że ksiądz przekracza ich
granice”. …
https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,31656943,nauczycielki-oskarzaja-ksiedza-dyrektora-o-molestowanie.html
„Andrzej Wnuk, jako prezydent Zamościa, fabrykował dowody na radnego
opozycji i został za to skazany. Nie przeszkodziło to zarządowi województwa
lubelskiego (PiS) wskazać go na dyrektora szpitala psychiatrycznego. Wnuk jest zaufanym szefa
lubelskich struktur partii Kaczyńskiego - Przemysława Czarnka”.
https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,31668107,byly-prezydent-zamoscia-z-pis-mimo-wyroku-zostal-dyrektorem.html
W tej ostatniej historii Ziobry jest moment,
który mrozi krew w żyłach: gdy ten człowiek lekkim głosem tłumaczy, że
wprawdzie ma cały arsenał broni, ale jak policja po niego przyjdzie, nie będzie
go używał, choć „dałby radę" się obronić.
Ta wypowiedź jasno pokazuje,
że Ziobro jest na wojnie z państwem polskim, czyli z nami wszystkimi – bo
zgodnie z art. 1 Konstytucji Rzeczpospolita Polska to dobro wspólne wszystkich
obywateli. Facet zamieszany w aferę, w której rząd potraktował swoich własnych
obywateli jak terrorystów, jasno oświadcza, że gdyby chciał, sterroryzowałby
albo zastrzelił policjantów.
I zasadniczo przechodzi to
gładko – a wielu chętniej po tej wypowiedzi na takiego kozaka zagłosuje. Walka
prawicy o niepodległość trwa: demokratycznie wybrana władza jest wrogiem,
którego trzeba unicestwić. Trzeba publicznie kpić z policji, która wpada w
psychologiczną pułapkę: albo będzie czekać łaskawie na pana Zbyszka, który
udziela wywiadu, i zostanie pokazana przez TV Republika jak banda frajerów,
albo zareaguje ostrzej i zostanie oskarżona o brutalność. Ciekawe, co zrobi
następnym razem.
… „W tej ostatniej historii Ziobry jest moment, który mrozi krew w żyłach:
gdy ten człowiek lekkim głosem tłumaczy, że wprawdzie ma cały arsenał broni,
ale jak policja po niego przyjdzie, nie będzie go używał, choć „dałby
radę" się obronić.
Ta wypowiedź jasno pokazuje, że Ziobro jest na wojnie z państwem polskim, czyli
z nami wszystkimi – bo zgodnie z art. 1 Konstytucji Rzeczpospolita Polska to
dobro wspólne wszystkich obywateli. Facet zamieszany w aferę, w której rząd
potraktował swoich własnych obywateli jak terrorystów, jasno oświadcza, że
gdyby chciał, sterroryzowałby albo zastrzelił policjantów.
I zasadniczo przechodzi to gładko – a wielu chętniej po tej wypowiedzi na
takiego kozaka zagłosuje. Walka prawicy o niepodległość trwa: demokratycznie
wybrana władza jest wrogiem, którego trzeba unicestwić. Trzeba publicznie kpić
z policji, która wpada w psychologiczną pułapkę: albo będzie czekać łaskawie na
pana Zbyszka, który udziela wywiadu, i zostanie pokazana przez TV
Republika jak banda frajerów, albo zareaguje ostrzej i zostanie oskarżona
o brutalność. Ciekawe, co zrobi następnym razem”?
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31666642,w-tej-ostatniej-historii-ziobry-jest-moment-ktory-mrozi-krew.html
„Bezczelny mówi: "a co mi zrobisz", "nie ma na mnie kary -
kara moralna, wstyd i hańba mnie nie dotyczą, bo wstydu nie odczuwam, a hańbę
odrzucam". Rozmawiać z Ziobrą o wstydzie nie ma sensu, to jak grochem o
ścianę - twierdzi prof. Jan Hartman”.
https://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/7,48722,31666581,czlowiek-bezczelny-rzuca-wyzwanie-moralnosci-prof-hartman.html
… „Zdarza mi się zaglądać do wPolsce24, TV Republika, i ciągle zadaję sobie
pytanie, do jakiego narodu i do jakich czasów one należą? I dlaczego ten styl
„dziennikarstwa" (czy to w ogóle jest dziennikarstwo?) ma być bardziej
„polski" niż inne? … Dlaczego dziś zasady grzeczności, publiczny język i
poprawność polityczna mają mnóstwo wrogów, i to potężnych i zwycięskich? Wiele
karier, politycznych, medialnych i finansowych zarazem zrobiono dzięki
barbaryzacji języka, prostactwu czy zwykłemu chamstwu… dlaczego prawdziwy
polski patriota ma się ograniczać przez „lewacką" cenzurę, skoro Murzyni
rzeczywiście mieszkają na drzewach, blondynki są głupie, Cyganie kradną, a Tusk
jest Niemcem?
Moda na chamstwo… przepraszam – na autentyzm i „wolność słowa" trzyma się
dobrze, coraz lepiej w polityce. Zapowiedział ją Andrzej Lepper, orzekając, że
„Wersal się skończył", choć sam, z perspektywy czasu, wygląda, jakby do
tego Wersalu jeszcze należał.
https://wyborcza.pl/7,75968,31663792,poprawnosc-polityczna-i-chamstwo-w-nbsp-zyciu-publicznym.html
Sztuczna inteligencja pomaga badaczom odczytać starożytny zwój spalony na
węgiel podczas wybuchu Wezuwiusza
Pismo na papirusie PHerc. 172, znalezionym w rzymskiej rezydencji w Herkulanum,
ujawnione po wykonaniu zdjęć rentgenowskich 3D i konkursie oprogramowania
https://www.theguardian.com/science/2025/feb/05/ai-helps-researchers-read-ancient-scroll-burned-to-a-crisp-in-vesuvius-eruption
„Naukowcy zajrzeli do wnętrza starożytnego zwoju, który spłonął na węgiel
podczas wybuchu wulkanu, który zniszczył Pompeje prawie 2000 lat temu.
Zwój jest jednym ze setek zwojów znalezionych w bibliotece rzymskiej rezydencji
w Herkulanum, które zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza w 79 r. n.e.
Podczas wykopalisk w luksusowej willi, która prawdopodobnie należała do teścia
Juliusza Cezara, odkryto ogromną kolekcję zwojów, ale materiał był tak
zwęglony, że czarny atrament był nieczytelny, a papirusy rozpadały się na pył,
gdy badacze próbowali je otworzyć.
Papirus, znany jako PHerc. 172, jest jednym z trzech zwojów z Herkulanum
przechowywanych w bibliotekach Bodlejańskich. Dokument został praktycznie
rozwinięty na komputerze, ujawniając wiele kolumn tekstu, które uczeni z
Oksfordu zaczęli teraz czytać. Jedno słowo napisane w starożytnej grece,
διατροπή, oznaczające wstręt, pojawia się dwa razy w kilku kolumnach tekstu,
powiedzieli. …
W zeszłym roku Nat Friedman, amerykański dyrektor techniczny i sponsor założycielski
Vesuvius Challenge, ogłosił, że zespół składający się z trzech studentów:
Youssefa Nadera z Niemiec, Luke'a Farritora ze Stanów Zjednoczonych i Juliana
Schilligera ze Szwajcarii, wygrał główną nagrodę konkursu o wartości 700 000
dolarów (558 000 funtów) za odczytanie ponad 2000 greckich liter z kolejnego
zwoju z Herkulanum.
Uzbrojeni jedynie w trójwymiarowe zdjęcia rentgenowskie prac – spalone zwoje są
zbyt delikatne, by je dotykać – zwycięzcy opracowali oprogramowanie
komputerowe, aby wirtualnie rozpakować papirus. Następnie użyli sztucznej
inteligencji, aby wykryć, gdzie na włóknach papirusu znajdował się atrament i
ostatecznie odczytać fragmenty starożytnego tekstu.
Uważa się, że autorem tego zwoju był epikurejski filozof Filodemos. Opisywał on
źródła przyjemności, od muzyki po jedzenie, i zastanawiał się na przykład, czy
przyjemne doświadczenia wynikają z obfitości czy niedostatku, z mniejszych czy
większych składników posiłku.
Zwój oksfordzki został podarowany w XIX wieku przez Ferdynanda IV, króla
Neapolu i Sycylii. Atrament jest bardziej widoczny na promieniach
rentgenowskich niż ten zapisany na innych zwojach, co sugeruje, że papirus
został spisany gęstszym atramentem.
Właściciel Google’a rezygnuje z obietnicy nieużywania sztucznej inteligencji
w broni
Wytyczne Alhabetu nie odnoszą się już do niekorzystania z technologii, które
mogą „spowodować ogólną szkodę”
https://www.theguardian.com/technology/2025/feb/05/google-owner-drops-promise-not-to-use-ai-for-weapons
„Firma Alphabet, właściciel Google, wycofała się z obietnicy, że nie będzie
używać sztucznej inteligencji do celów takich jak opracowywanie broni i
narzędzi do nadzoru. ….Szef działu sztucznej inteligencji w Google Demis
Hassabis, stwierdził, że wytyczne ulegają zmianom w zmieniającym się świecie i
że sztuczna inteligencja powinna chronić „bezpieczeństwo narodowe”.
We wpisie na blogu broniącym tej decyzji Hassabis i pierwszy wiceprezes firmy
ds. technologii i społeczeństwa, James Manyika, napisali, że w obliczu
zaostrzenia się globalnej konkurencji o przywództwo w dziedzinie sztucznej
inteligencji firma uważa, że demokracje powinny przewodzić w rozwoju sztucznej
inteligencji”, kierując się „wolnością, równością i poszanowaniem praw
człowieka”.
Dodali: „Uważamy, że firmy, rządy i organizacje podzielające te wartości
powinny współpracować, aby tworzyć sztuczną inteligencję, która chroni ludzi,
promuje globalny wzrost i wspiera bezpieczeństwo narodowe”.
Motto Google'a, gdy firma po raz pierwszy weszła na rynek, brzmiało „nie bądź
zły”, jednak w 2009 r. zdegradowano je do rangi „mantry” i nie zostało
uwzględnione w kodeksie etycznym firmy Alphabet, gdy w 2015 r. utworzono jej
spółkę macierzystą. …
Akcje Alphabetu spadły o 8% na otwarciu Wall Street. Wtorkowy raport
pokazał, że firma osiągnęła 96,5 mld USD przychodów, nieco poniżej oczekiwań
analityków na poziomie 96,67 mld USD, z powodu wolniejszego wzrostu w jej
działalności w chmurze. Google Cloud pozostaje w tyle za Amazon i Microsoft.
Evelyn Mitchell-Wolf, analityczka w eMarketerze, powiedziała: „Rozczarowujące
wyniki chmury sugerują, że dynamika napędzana przez sztuczną inteligencję może
zaczynać słabnąć w momencie, gdy strategia zamkniętego modelu Google jest
kwestionowana przez DeepSeek”.
Alphabet poinformował, że planuje przeznaczyć 75 mld dolarów na wydatki
kapitałowe w przyszłym roku, głównie na rozbudowę swoich możliwości i
infrastruktury w zakresie sztucznej inteligencji”.
Nacudniejsze zdjęcia natury z ostatnich miesięcy. To cię uspokoi i zachwyci,
Czytelniku.
https://wyborcza.pl/56,140981,31666605,wildlife-photographer-of-the-year-people-s-choice-award.html#S.TD-K.C-B.10-L.1.duzy
Nie ma to jak poczucie humoru sędziów.
https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,31670531,proces-nergala-za-sztucznego-penisa-z-figurka-chrystusa-muzyk.html?_gl=1*18g78c3*_gcl_au*MjkwNzA4OTM4LjE3Mzg2ODYxNzY.*_ga*MTg1Njg1NjM0OC4xNzM4Njg2MTcz*_ga_6R71ZMJ3KN*MTczODc3NDU3My42LjEuMTczODc3NTA1OS4wLjAuMA..#S.TD-K.C-B.10-L.3.maly
Korekta kosztuje, nie?
1 rok temu
Starzy ludzie mają mało powodów do satysfakcji, a jeszcze mniej do optymizmu.
Nikt do nich nie zagada, nikt nie zadzwoni.
Wyjście na ulicę jest przygnębiające, bo starych ludzi nikt nie dostrzega, nikt
nie zatrzymuje na nich wzroku. A już o uśmiechu – nie ma co marzyć.
Sposobem na dostarczanie sobie drobnych satysfakcji jest gotowanie. Albo
ustawianie pasjansa.
W obu wypadkach można szachrować, byle się udało. Byle danie było smaczne, byle
pasjans wyszedł.
Politycy na ogół długo żyją, bo choć są starcami, wielu ludzi ich zagaduje,
jeszcze więcej dzwoni.
Choć ich twarze są zryte, policzki i podgardle obwisłe, bliźni nie spuszczają z
nich wzroku.
Nie gotują, nie ustawiają pasjansów.
Więc albo niestarzy zaczną na starych zwracać uwagę, albo starcy będą się
pchali do polityki.
2 lata temu
Odszedł Szewach
Morze ma bazyliszkowe oczy, kiedy tylko w nie popatrzysz, jesteś zgubiony,
już nie oderwiesz odeń wzroku. Kiedy dzisiaj rano siedziałem na skałce i
wpatrywałem się w morze, przyszło mi do głowy, że dwa tysiące kilometrów dalej
na Wschód w to samo morze wpatruje się może Szewach Weiss.
Tak się złożyło, że w dobiegającym końca roku zrobiłem dwa filmy – dwie długie
rozmowy z ludźmi ocalałymi z Zagłady: Marianem Marzyńskim i Szewachem Weissem.
Marian był dzieckiem, potajemnie wyprowadzonym z warszawskiego Getta, Szewach
wraz z najbliższymi przesiedział 22 miesiące w pozbawionej światła, maleńkiej
piwnicy w Borysławiu. I żaden z tych filmów nie został, niestety, nadany.
Marian właśnie wyjechał z Polski: ten laureat dwóch nagród Emmy za filmy
dokumentalne, kręcił dla publicznej TV z USA kolejny, o Konkursie Szopenowskim,
po swojemu, jak tylko on potrafi, z niepowtarzalnym osobistym sznytem. Szewach
do Polski przyjeżdża dość regularnie na wykłady, ale…
W tym długim, filmowym wywiadzie zdradził mi powód swojej, pogłębiającej się
melancholii: 10 lat temu zmarła jego ukochana żona i nic już go w życiu nie
cieszy.
Zrobił tak wiele dla stosunków polsko-żydowskich, mógłby zrobić jeszcze więcej,
ale „ja już zrobiłem, co się dało; nie mam więcej siły” – powiedział mi
ostatnio.
Zdarza się, że jeździmy razem po Polsce. Sam uwielbiam boczne dróżki, więc
nastawiam moją zołzę blondynkę na „trasę krótką”, a potem się wstydzę, że
trafiam z tak znakomitym gościem między jakieś rudery, do wsi, które
zasługiwałyby na lepszych gospodarzy. Ale – żebyście widzieli minę Szewacha! Im
bardziej ruralnie, tym bardziej jego twarz się rozjaśnia i młodnieje w
zachwycie. „Jak tu pięknie – powtarza – u nas w Izraelu też jest pięknie, ale
najpiękniej to jest tu w Polsce”.
Szewach ma tę rzadką, wyjątkową zdolność mówienia rzeczy głębokich
najprostszymi słowami, trochę jak Dalajlama. Uwielbiam go słuchać. Nie ja
jeden, rzecz jasna.
Pewien niemądry człowiek powiedział mi kiedyś: „Żydzi potrafią mówić tylko o
jednym”. Jak jestem przeciw przemocy, tak z trudem powstrzymałem się, żeby mu
nie dać w papę. Tak: Żydzi zawsze, o czymkolwiek mówią, mówią o Zagładzie. A ja
nie mogę udźwignąć myśli, że naród, z którego się wywodzę, miał w niej swój
haniebny udział: badania naukowe dowodzą tego dziś ponad wszelką wątpliwość.
Jedno z pierwszych moich wspomnień z dzieciństwa to szpital, w którym ja, może
cztero-, może pięciolatek leżę i słucham „dorosłego” siedmiolatka z sąsiedniego
łóżka: „Hitler był okropny, ale jedno dobrze zrobił, że zabijał Żydów”. –
„Dlaczego? - zapytałem naiwnie – przecież to też ludzie”. Nie odpowiedział.
Piasek chrzęścił mi pod butami, zamoczyłem je nawet, kucając nad brzegiem,
zagarnąłem ręką trochę wody i chlusnąłem jej garść na wschód. Może jakaś
maleńka fala rozbije się o brzeg Hajfy właśnie wtedy, gdy Szewach będzie
patrzył na to samo, co ja morze.
9 listopada 2015
Taki mam przywilej, że co jakiś czas siadam naprzeciwko Szewacha Weissa i sobie
rozmawiamy. Dzisiaj też: a to o Wenecji, skąd na świat wyszła nazwa
"ghetto", a to o cesarzu Justynianie i Hagia Sofia, o to o chrupkim,
ciemnym chlebie, który w niedzielę smarowało się w Borysławiu najpierw masłem
(„za grubo” - dodaje), na masło szedł ser („biały, bieluśki”), a na wierzch
sardynki („pyszne wszystko razem, czuję jeszcze ten smak”), aż tu Szewach mówi:
„Ja nie wiem, jak to się dzieje, przecież nie jestem Polakiem, jestem Żydem,
który wyjeżdżał do Izraela jako dziecko praktycznie bez znajomości języka polskiego,
a tak się przejmuję losem Polski, a kiedy oglądam film "Katyń", to
bym wszystkich tych Stalinów najchętniej zamordował, nie wiem, jak to jest...
Może to te drzewa, te krajobrazy, ta ziemia jak we mnie zapadły... Ja tego nie
wiem, ja to czuję”...
Taki mam przywilej.
24 listopada 2019
3 lata temu
TAK, CZY NIE: RÓŻNICA
Byliście, P.T. Czytelnicy na dworze (na polu, jeśli jesteście z Krakowa)?
Wyglądaliście przez okno?
Widzieliście, jak jest pędzą ciemnoszare chmurzyska, czuliście, jak siąpi, jak
wieje?
Powiedzcie: czy w taką pogodę można się zakochać?
2. Zaraz wrócimy do zakochania, teraz chwilę o kochaniu.
Statystyki dowodzą, że taka pogoda mu sprzyja. Zimno, szaro i śnieg z deszczem
– to idealna pogoda na ampleksy. Są na to niezbite dowody: takie małe,
czerwone, krzyczące. Najwięcej z nich rodzi się 26 września. No, a żeby urodzić
się we wrześniu, to weź teraz, Czytelniku, i policz na palcach, kiedy
wrześniowe dzieci były poczęte?
Rekordowa liczba dzieci zostaje poczęta 2 stycznia. A badacze brytyjscy
wyliczyli, że najczęściej 2 stycznia o godzinie 22:36. A najmniej dzieci rodzi
się w miesiącach zimowych, zwłaszcza w styczniu i lutym. Z czego wynika, że
najmniejszą aktywność cielesno-miłosną przejawiamy w czerwcu i lipcu.
A zatem przełom grudnia i stycznia sprzyja związkom karnalnym. Dlaczego?
Diabli wiedzą, D.O. nie wie.
Może ty wiesz, Czytelni-czko/ku?
Naukowcy z prężnego (nomen omen) Uniwersytetu Pustyni Negev im. Ben Guriona
twierdzą, że męskie nasienie ma najlepszą jakość zimą. D.O. nie wie, jak się
mierzy jakość nasienia, podejrzewa, że może liczbą żywych plemników. W każdym
razie wraz z nadejściem wiosennego ciepełka, liczba plemników maleje, ustalono
na gorącej pustyni Negev.
Hmmm… No, może rzeczywiście tu chodzi o plemniki, a nie o naszą skłonność do
oddawania się uciechom cielesnym?…
Co tobie, Czytelniku/czko, mówi twoje własne doświadczenie? Odnotowałeś/aś
jakąś prawidłowość w tej kwestii? Są jakieś szczególne miesiące, kiedy chucie
rosną?
D.O. gdzieś wyczytał, że kiedy wybrany plemnik trafia w jajeczko, rozbłyska
światło. Nie na tyle silne, żeby wydostało się na zewnątrz i można było np.
szukać dzięki niemu kluczy po ciemku, ale zawsze.
Ustaliliśmy zatem, że na potęgę uprawiamy miłosne role w taką właśnie pogodę,
jak ta dzisiaj. Uprawiasz, Czytelni-czko/ku?
No, ale zakochanie, a kochanie to dwie różne rzeczy. Dlatego pytanie: czy w
taką pogodę można się zakochać? – pozostaje otwarte. Jak to było, jak to jest u
ciebie, Czytelniku/czko?
Zróbmy eksperyment. Zamknij, Czytelniku/czko oczy i wywołaj obraz twoich
zakochań. Czyż nie kojarzą ci się z listowia zielenią, rozkwitem kwiecia, bzu
lub czeremchy zapachem?
A może przeciwnie: zakochanie twoje poraziło cię w słocie, lub wręcz w śnieżnej
zamieci?
D.O. bardzo ciekaw jest odpowiedzi.
A w ogóle, przypominasz sobie, Czytelniku/czko swoje pierwsze zakochania?
Jeszcze te sprzed pokwitania, jeszcze czysto platoniczne, wyzute z cielesności?
Skup się: kim był obiekt twojego zadurzenia? Nauczyciel/ka? Tych odrzuć; w
jakim twoim rówieśniku/czce się zakochałeś/aś? Za co go/ją pokochałeś/aś? O
czym marzyłeś/aś? Patrzeniu w oczy? Trzymaniu za ręce? Przytuleniu? O
wspólnocie duchowej, wzajemnym zdradzaniu tajemnic, charakterystycznych dla
jego/jej płci? A może, mimo młodego wieku, miałeś/aś myśli, których nie wypada
wyznać? O podporządkowaniu sobie obiektu uczuć, zniewoleniu, by stał/a się
posłuszna twej woli i gotowa zaspokajać twoje ciekawości?
No i czy dzisiaj, z perspektywy lat i dekad, myśląc o obiekcie swoich
pierwszych uczuć, gotowy/a byłbyś/abyś znów zadurzyć się w podobnym,
fascynującym stworku?
A kiedy dojrzałaś/eś: w kim się zakochałaś/eś? Zakochałabyś/łbyś się w kimś
takim ponownie? Czy raczej myślisz: „co za gówniarzerka”! Znów zamknij oczy i
pomyśl: co cię w nim/jej pociągało? O czym marzyłaś/eś myśląc o obiekcie swej
ówczesnej miłości?
Czy wspominasz czasem osoby, które odrzuciłaś/eś? Zdarza ci się przy tym walić
głową s ścianę?
I te pierwsze, drżące randki: „co o mnie pomyśli”? „Jak wypaść najlepiej”? „Od
kogo pożyczyć ubranie, buty, jak się uczesać, co zrobić z rękami, o czym mówić,
żeby nie wyjść na idiotę/kę?
I pierwsze dotyki. Muśnięcie dłoni, które wywołuje drżenie ciała, fale gorąca,
róż na policzkach i inne bardziej jeszcze agresywne reakcje organizmu?
Pamiętasz je jeszcze? Pierwsze pogłaskanie po twarzy, po włosach… I bum-bum-bum
– walące serce i piekące policzki? Pierwsze przytulenie w tańcu i
niespodziewane, zawstydzające reakcje w ukrytych częściach ciała? Pierwszy
pocałunek, niezdarny, sztuczny i wymuszony, żeby robić tak, jak koledzy i
koleżanki mówiły, żeby się nie zbłaźnić, nie wyjść na początkującego, żeby
sprawić wrażenie luzu, kiedy wszystko w człowieku jest spięte w paroksyzmie…
Gdzie to było? W lasku? Parku? W hallu kinowym? Na jakiejś zabawie, w
korytarzu, kiedy nikt nie patrzył? A może właśnie chciałaś/eś, żeby wszyscy
patrzyli, widzieli i wiedzieli?
Myślałaś/eś, że to już na zawsze, że nie będzie żadnej innej, żadnego innego?
Czy to była tylko przygoda z czczej ciekawości?
A potem był ten pierwszy raz, którego się nie zapomina. Obce dłonie sięgające
miejsc niedostępnych, eksplozje nieznanych uczuć, wyzucie z prywatności,
zdumienie odmiennością, rozkosze i strach przed bólem?
Oboje tego chcieliście, czy dałaś się przekonać? A może – uwiodłaś i stało się
to z twojej woli, choć on wierzył, że to on był sprawcą?
Jak poszło? W miłosnym uniesieniu, woli złączenia, we wzajemnym oddaniu,
zapomnieniu o sobie i reszcie świata, czy sztywno, głupio i rozczarowująco: to
miało być to? O czym tyle słyszałam/em, o czym tyle myślałam/em, czego
pożądałam/em?
A kiedy był ten pierwszy raz, kiedy było naprawdę przyjemnie? Nie z nieco
zwierzęcego doskoku, ale z rozmysłem, z przekonaniem, z chęcią, z wolą brania i
dawania rozkoszy, bez napięcia, tylko z pożądaniem, celebrowanym powoli, długo,
świadomie?
Masz dalej zamknięte oczy?
Widzisz tę scenę? Odtwarzasz tamte emocje?
Tęsknisz to tamtych chwil, kiedy twoim ciałem wstrząsało ledwie muśnięcie, a
dziś nie daje się tego odtworzyć nawet za pomocą kuchennego miksera?
No i co: kiedy to było? Kiedy niebo było ołowiane, a kurzawy deszczu ze
śniegiem oblepiały ci twarz i szyję?
Czy jednak do zakochania, do przeżywania miłosnych rozkoszy potrzebne jest
ciepło, potrzebne są kolory i dźwięki odmienne od walenia kropel w blaszane
parapety?
No i wreszcie: jesteś zakochana, jesteś zakochany? Pożądasz miłosnych rozkoszy,
gotów jesteś dać rozkosz, choć to bardziej dziś złożone niż wtedy, kiedy
zakochiwałaś/eś się po raz pierwszy?
Jak często zdarza ci się zastanawiać, co to jest prawdziwa miłość? I jak się ma
do miłosnego odurzenia? Jak długo trzeba żyć wspólnie, jak wiele wybaczyć, by
móc bez wahania odpowiedzieć: „tak, żadnych wątpliwości, to jest, to musi być
miłość, bo jeśli to nie jest miłością, to co nią jest, choć nie ma już między
nami fizycznej atrakcji, tak, jak kiedyś”?
Wmawiali ci, źli durnie, od maleńkości, że to coś złego, że to traumatyczne, że
brzemienne skutki. Dziś, po latach, jak sądzisz: miłość warta jest takich
skutków ubocznych?
============================
Żyjmy, ma Lesbio, żyjmy i kochajmy,
A na zgryźliwych staruszków gderanie,
O moja Lesbio, nic a nic nie dbajmy.
Słońce dziś zajdzie, jutro znowu wstanie:
Nas, gdy przeminą krótkie dni istnienia,
Czeka noc wieczna, sen bez przebudzenia.
Więc daj całunków tysiąc, sto tysięcy,
I znowu tysiąc i tak coraz więcej,
Aż pocałunków ten hojny szafunek
Przejdzie pojęcie i zmyli rachunek.
Zazdrośnik widząc bezlik całowania,
Urzec nie zdoła naszego kochania!
Katullus (Gaius Valerius
Catullus), Żyjmy!
Przekład: JAN CZUBEK
============================
... i ty niedawno byłaś w moim domu
i śpiewałaś, teraz ja czynię to samo.
Mów do mnie jeszcze, chodź bliżej,
ofiaruj mi swoją piękność.
Zbyt krótko byliśmy razem, wyznaję,
teraz już szybko odeślij te dziewczęta
i niech bogowie podarują nam tę noc.
Safona, Jego miłosna prośba
Przełożył Nikos Chadzinikolau
=======================
Minęła noc w bezsennym czuwaniu.
O wielkiej miłości śpiewałyśmy,
o twej ukochanej
i jej fiołkowych piersiach.
Lecz wstań z łóżka
i idź do swoich przyjaciół,
a my znów tej nocy
ledwo zmrużymy oka jak słowik.
Safona, Minęła noc w bezsennym czuwaniu
Przełożył Nikos Chadzinikolau
=============================
Spójnie serc wiernych nie znają przeszkody;
Nie jest już miłość miłością, jeżeli,
Widząc przemianę, chce z nią iść w zawody,
Jeśli z burzącym chęć burzenia dzieli:
Miłość jest wieżą, której nic nie szkodzi —
Nie wstrząśnie wichr nią żaden u wybrzeży;
Gwiazdą przewodnią dla zbłąkanej łodzi —
Sternik wysokość, nie jej wartość mierzy.
Nie błaznem Czasu jest miłość, choć po nią,
Po róże lic jej, sięga jego kosa.
Niech sobie chwile i tygodnie gonią,
To trwa, aż grób li zgotują niebiosa.
Jeśli to myłka, nie pisałbym przecie
I chyba nikt tu nie kochał na świecie.
William Szekspir, Sonet 116
tłum. Jan Kasprowicz
==============================
Zszedłem w dół, podając ci ramię, przynajmniej z miliona schodów
i teraz, kiedy cię nie ma jest pustka na każdym stopniu.
Nawet tak była krótka nasza długa podróż.
Moja trwa dotąd, ani już nie potrzebuję
zbiegów okoliczności, rezerwacji,
pułapek, szyderstwa tych, którzy wierzą,
że rzeczywistość jest tym, co widzisz.
Zszedłem miliony schodów, podając ci ramię,
nie dlatego, że czworgiem oczu może widać więcej.
Z tobą z nich zszedłem, bo wiedziałem, że spośród nas dwojga
jedynymi prawdziwymi źrenicami, choć jakże zachmurzonymi,
były twoje.
Eugenio Montale, Zszedłem z tobą z miliona schodów
Tłumaczenie: JP
===============================
Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,
czy to poważne, czy to pożyteczne –
co świat ma z dwojga ludzi,
którzy nie widzą świata?
Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi,
pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,
że tak stać się musiało - w nagrodę za co?
za nic;
światło pada znikąd -
dlaczego właśnie na tych, a nie na innych?
Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.
Czy to narusza troskliwie piętrzone zasady,
strącą ze szczytu morał? Narusza i strąca.
Spójrzcie na tych szczęśliwych:
gdyby się chociaż maskowali trochę,
udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół!
Słuchajcie, jak się śmieją - obraźliwie.
Jakim językiem mówią - zrozumiałym na pozór.
A te ich ceremonie, ceregiele,
wymyślne obowiązki względem siebie -
wygląda to na zmowę za plecami ludzkości!
Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło,
gdyby ich przykład dał się naśladować.
Na co liczyć by mogły religie, poezje,
o czym by pamiętano, czego zaniechano.
Miłość szczęśliwa. Czy to jest konieczne?
Takt i rozsądek każą milczeć o niej
jako skandalu z wysokich sfer Życia.
Wspaniale dziatki rodzą się bez jej pomocy.
Przenigdy nie zdolałaby zaludnić ziemi,
zdarza się przecież rzadko.
Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej
twierdzą, że nigdy nie ma miłości szczęśliwej.
Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać.
Wisława Szymborska, Miłość szczęśliwa
Komentarze
Prześlij komentarz