DRUGI OBIEG
Poniedziałek 17 lutego 2025
1.
Za życia D.O. była już taka fala nienawiści do USA, jak obecnie.
Była powszechnie obecna w „Prawdzie” (po amerykańsku „truth social”) i wszystkich
jej rosyjskich i satelickich „organach”.
Teraz czasy się zmieniły i „Prawda”, czy jak się tam teraz nazywa organ Kremla,
USA wychwala, a wraz z nią wychwalają je wszystkie inne naziolskie media satelickich
ugrupowań z pisowskimi i konfederackimi na czele. Nie zapominając o „katolickich”.
Co się zmieniło, Czytelniku?
Kreml i jego akolici, czy może USA?
2.
Dzisiaj niezwykle ważny dzień. W Paryżu Europa wypracowywać będzie zręby swojej
polityki wobec całkowicie nowej sytuacji geopolitycznej. Piekielnie dużo od tego
zależy.
Albowiem oto najważniejszy od ośmiu dekad sojusznik Europy, jego ostoja i parasol
ochronny, postanowił Europę zniszczyć.
Pierwszą ofiarą tego zamiaru będzie prawie na pewno Ukraina. Ale prawdopodobnie
nie ostatnią.
Ameryka zagrała brutalnie. Teraz piłka jest po stronie Europy. Jej drzwi powinny
być zatrzaśnięte w twarz Trumpowi, Vance’owi, Muskowi, Hegsethowi. Ale szpara w
nich powinna zostać uchylona. Oni z pewnością prędko z tej szpary nie skorzystają,
ale jeśli Europa okaże się silna i konsekwentna, to za parę lat powinni już skowyczeć
pod europejskimi drzwiami.
3.
Bo kto teraz będzie przyjacielem Ameryki?
Nawet wymienione wyżej szemrane towarzystwo nie jest aż tak głupie, żeby sądzić,
że będzie nim Rosja. Z pewnością żadne państwo Środkowo i Południowoamerykańskie.
Afryką pogardzają, otrzymując w zamian zasłużoną nienawiść. Azja? Uzależniona od
Chin Azja?
Izrael? Póki Netanyahu, zapewne tak, ale to będzie przyjaźń interesowna.
A Ameryka chce walczyć z Chinami, chce pokonać Iran.
Trzeba być idiotą, żeby nie rozumieć, że w tych planach potrzebni będą sojusznicy.
A tych USA właśnie się skutecznie pozbawia.
Ameryka właśnie skazała się na izolację.
Teraz jest przekonana, że Europejczycy spuszczą spodnie i grzecznie się Trumpowi
podporządkują.
D.O. ma szczerą nadzieję, że dzisiaj w Paryżu zapadnie decyzja, że nie, że spodnie
pozostaną na swoim miejscu.
4.
Ale, żeby móc być wiarygodna, jako demokratyczna alternatywa dla trumpowych Stanów
Zjednoczonych, musi zlikwidować trumpową V Kolumnę. Trump liczy, że zmusi demokratyczne
rządy europejskie do ustąpienia pola ugrupowaniom faszystowskim. Dlatego pis tak
bardzo się cieszył z jego wyboru i dlatego nadal, mimo frontalnego ataku na Europę,
deklaruje gotowość wspierania go aż do upadłego.
Siły dziś tak energicznie wspierające Trumpa to te same, które energicznie wspierają
Putina.
To naprawdę wielkie zagrożenie dla nas wszystkich.
Demokratyczna Europa musi powiedzieć „basta”, musi zweryfikować swoje mechanizmy
demokratyczne. Bo tu chodzi o jej przetrwanie, o przyszłość nas wszystkich, tego
i wielu przyszłych pokoleń. A więc – de-le-ga-li-za-cja!
D.O. obawia się, że niektórzy uczestnicy paryskiego spotkania mogą się na to krótkowzrocznie
nie zgodzić. Rozumiesz, Czytelniku, do kogo D.O. robi aluzję?
5.
Ukraina została przez trumpistów postawiona przed śmiertelnym wyborem: albo Trump,
albo Europa. Tu już potrzebne będą ze strony Zełenskiego wyżyny dyplomacji, bo rezygnacja
z jednego tych sojuszników może oznaczać błyskawiczną porażkę i likwidację niepodległej
Ukrainy.
D.O. sądzi, że Zełenski, choć niechętnie, wybierze USA, świadom, że Europa, chociaż
urażona, chociaż upokorzona, będzie musiała nadal ją wspierać, ponieważ nie chce
rosyjskich rakiety i rosyjskich wojsk na linii Bugu.
6.
No i jeszcze jeden drobiazg. NATO właśnie staje się wydmuszką. Ale Europa już zrozumiała,
że musi przeznaczać nawet więcej niż 5% PKB na zbrojenia. Że musi gwałtownie nadrabiać
braki w zbrojeniach, w strukturze produkcyjnej, w innowacji technologicznej swojej
broni.
To wyścig z czasem, ale jeśli Europa się zmobilizuje, a D.O. sądzi, że w Paryżu
decyzja o mobilizacji zostanie podjęta (a właściwie ratyfikowana, bo Rada Europejska
już podjęła podobna decyzję, ale jej realizacja idzie zdecydowanie zbyt wolno),
to za kilka lat może dysponować najsilniejszą armię świata, przynajmniej zachodniego
świata, ponieważ rzeczywista siła militarna Chin jest chyba nadal sporą zagadką
dla zachodnich analityków.
A kiedy Europa będzie mieć najsilniejszą armię świata, to niech się USA zaczną trochę
jej siły obawiać.
7.
Jak informuje Pałac Elizejski, nieformalne spotkanie w Paryżu na temat bezpieczeństwa
w Europie i wojny w Ukrainie, rozpocznie się dziś po południu. Wezmą w nim udział
szefowie rządów Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski, Hiszpanii, Holandii i
Danii. Obecni będą Przewodniczący Rady Europejskiej, Przewodnicząca Komisji Europejskiej
i Sekretarz Generalny NATO.
8.
Po raz pierwszy oficjalnie. powiedział to w wywiadzie dla NBC News Wołodymyr
Zełenski: straty Sił Zbrojnych Ukrainy w toku pełnoskalowej wojny wynoszą 46 tysięcy
ludzi, a liczba rannych – kilkaset tysięcy. Jednocześnie Ukraina nie wie, ilu cywilów
Rosja zabiła na okupowanych terytoriach.. „Nadal są dziesiątki tysięcy zaginionych
lub jeńców. Ale nie możemy wiedzieć tego na pewno, ponieważ zaginieni mogą być martwi
lub uwięzieni, a zą ich dziesiątki tysięcy” – sprecyzował Zełenski.
9.
Bloomberg donosi, że władze USA poinformowały rządy europejskie, że chcą osiągnąć
zawieszenie broni na Ukrainie do Wielkanocy, która przypada 20 kwietnia. Bez Europy,
oczywiście.
Stany Zjednoczone zwróciły się także do europejskich sojuszników z pytaniem, czego
mogliby oczekiwać od Waszyngtonu w sprawie udziału w ustaleniach dotyczących bezpieczeństwa
Ukrainy. Wysłana w zeszłym tygodniu inicjatywa dyplomatyczna, składa. się z sześciu
punktów i pytań. Wśród nich pytanie, które kraje mogłyby udzielić gwarancji, które
byłyby gotowe wysłać wojska na Ukrainę w ramach porozumienia pokojowego, a także
jaka mogłaby być wielkość sił dowodzonych przez Europę.
10.
Dmitrij Miedwiediew tokuje z radości: „Antyrosyjska kabała w Monachium była zszokowana.
Gdyby nie był amerykańskim szefem, rzuciliby mu to w twarz. Ale skoro tak jest,
to przymykają na to oko i z urazą tolerują brutalną naganę od swojego ważniejszego
partnera. Vance powiedział tylko prawdę. Dzisiejsza Europa to zgorzkniała i słaba
wiedźma, która próbuje przebrać się za młodą i piękną kobietę. Jej era dobiegła
końca.
Nie byłby sobą, gdyby nie napisał czegoś przeciwko Zełenskiemu, „klaunowi z Kijowa”,
jak go nazywa.
„Zbeształ Trumpa za wszystko, co tylko mógł. To znaczy, że żebrak i złodziej, któremu
nie udało się zebrać pieniędzy, splunął darczyńcy do ręki. Pytanie brzmi: jak zareaguje
Trump”?
11.
Ashley St. Clair, prawicowa influencerka, mająca ponad milion obserwujących na portalu
X, ujawniła w poście, że pięć miesięcy temu urodziła chłopca, 13 dziecko Elona Muska.
12.
Lektura „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak przywodzi D.O. na myśl jego wczesne dzieciństwo.
Dziadkowie D.O. po kądzieli pochodzili z chłopów (podobno babcia z drobnej szlachty),
ale związek ich samych z rolą polegał tylko na dbaniu o grządki i mały sad – trzy
jabłonie, każda inna, parę gruszek, śliwki węgierki, brzoskwinie, ulęgałki.
Jakaś bliżej nieznana malutkiemu D.O. rodzina zjeżdżała na urodziny dziadka gdzieś
spod Pilawy.
Dziadek po mieczu był robotnikiem w Łodzi, pochodził, z bliżej nieznanego D.O. Iłowa,
gdzie jego przodkowie zapewne mieli rolę. Kim była babcia – D.O. nie wie, umarła,
jak miał cztery lata; zawieziono go na jej pogrzeb; to była pewnie pierwsza jego
wycieczka poza podwarszawskie mieściny.
Kiedy wreszcie babcia (po kądzieli i po sąsiedzku), w tajemnicy przed rodzicami,
nożycami do cięcia drobiu zdjęła małemu D.O. z nóg gips, w którym tkwił od 11 miesiąca
życia, bo profesor Weiss błędnie zdiagnozował jego dysplazję jako chorobę Perthesa,
D.O. zaczęto ubierać w jakieś okropne ciuchy, z których najokropniejsze były wełniane
pończochy, przyczepione klamerkami do czegoś, co nazywano „staniczkiem”, ale co
kobiety, noszące pończochy nazywały „pasem”. W czymś takim D.O. chodził jeszcze
do szkoły! Bieda była wielka, dom, niewiele więcej niż lepianka, bo ściany zrobione
były z trzciny i wapna, z jedną warstwą cegieł z odzysku na zewnątrz, był wiecznie
niedogrzany, co miało tę zaletę, że zimą na oknach tworzyły się „kwiaty z mrozu”.
D.O. pamięta obrzydliwy smak ceresu i pamięta, że w święta starawy chleb – kupowany
był raz w tygodniu – smarowany był pysznym, przemysłowym smalcem.
Jak to było z butami D.O. dokładnie nie pamięta, jeśli już, to to, że były bardzo
niewygodne, twardość łagodziły tylko grube skarpety z szorstkiej wełny. Ale latem
biegło się na bosaka; kiedy na jedne z pierwszych wakacji D.O. został wywieziony
do gospodarstwa świeżo sprowadzonego do Warszawy sąsiada, gdzieś pod Mławę, odkrył
boleśnie, jak nieprzyjemnie jest biegać po rżysku.
Długo D.O. żyje, ale jeszcze dłuższą drogę D.O. przebył z tamtego podwarszawskiego
jeszcze wówczas miasteczka, z tamtego bieda-domu, z tamtego zabobonnego (kobiety)
i zapijaczonego (mężczyźni) środowiska.
Tak, społeczeństwo wykształciło D.O., choć nie miało na to wielkiej ochoty i nie
raz i nie dwa usiłowało przerwać mu marsz ku wiedzy i awansowi społecznemu.
Ale, a niech będzie, D.O. to napisze: najwięcej D.O. zawdzięcza sam sobie, swojemu
uporowi i jakiejś nieokreślonej, wewnętrznej busoli, że nie stał się alkoholikiem,
jak jego ojciec, że nie stał się przestępcą, jak jego rówieśnicy, że nie został
umysłową amebą, jak spora cześć jego krajan.
„Wojna w Ukrainie: Pałac Elizejski wzywa Europejczyków, aby „zrobili więcej
i lepiej” dla swojego zbiorowego bezpieczeństwa, w przededniu spotkania w
Paryżu
W poniedziałek w Pałacu Elizejskim będą obecni szefowie rządów Niemiec,
Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski i Hiszpanii, a także przewodniczący Rady
Europejskiej, przewodniczący Komisji Europejskiej i sekretarz generalny NATO”.
https://www.lemonde.fr/international/live/2025/02/16/en-direct-guerre-en-ukraine-l-elysee-appelle-les-europeens-a-faire-plus-et-mieux-pour-leur-securite-collective-a-la-veille-d-une-reunion-a-paris_6549023_3210.html
Wołodymyr Zełenski ogłosił w niedzielę, że przybył do Zjednoczonych Emiratów
Arabskich, gdzie odbędzie się wizyta, podczas której będą omawiane kwestie „ważnego
programu humanitarnego ”, przed spodziewanym spotkaniem Donalda Trumpa z Władimirem
Putinem.
Rok po śmierci w więzieniu byłego głównego
przeciwnika Kremla, Aleksieja Nawalnego, ponad tysiąc jego zwolenników
zebrało się przy jego grobie w Moskwie, na cmentarzu Borysowo, mimo ryzyka represji
prawnych. Francja „obarcza władze rosyjskie pełną odpowiedzialnością za śmierć
Aleksieja Nawalnego” – oświadczyła w niedzielę francuska dyplomacja.
„Proces pokojowy nie jest kwestią pojedynczego spotkania” – ostrzegł w
wywiadzie dla CBS sekretarz stanu USA
Marco Rubio, który obecnie odbywa podróż po Bliskim Wschodzie. Według niego „nic
nie zostało jeszcze sfinalizowane” w kwestii rozmów.
Jeżeli Donald Trump zmniejszy swoje poparcie dla Sojuszu Atlantyckiego i ulegnie
ono osłabieniu, „uważamy, że Putin wypowie wojnę NATO” – ostrzegł prezydent
Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla amerykańskiej stacji NBC wyemitowanym
w niedzielę.
Szef francuskiej dyplomacji Jean-Noël Barrot uznał za „niewyobrażalne”,
że Rosja powróci dziś do G7, tak jak życzył sobie tego prezydent USA Donald Trump.
Kraje europejskie spotkają się w Paryżu w poniedziałek, aby omówić kwestie
bezpieczeństwa: minister spraw zagranicznych Francji
Emmanuel Macron będzie gościł w Paryżu najważniejszych wysłanników
europejskich, aby omówić kwestie bezpieczeństwa kontynentalnego.
https://www.kyivpost.com/post/47231
A teraz dobra wiadomość: W Paryżu nie muszą nic wymyślać. Plan działania
został już napisany, opracowany, ma ręce i nogi, jest odważny i jaskrawo
rozsądny. Może nawet jedyny.
Cóż to za maż stanu opracował tak wartościowy plan dla Europy, że nic, tylko go
wdrażać?
Ano cóż: nazywa się Wołodymyr Zełenski.
Przeczytajcie:
Wołodymyr Zełenski
Prezydent Ukrainy
Uważam, że nadszedł czas: konieczne jest utworzenie europejskich sił zbrojnych
https://www.pravda.com.ua/columns/2025/02/15/7498489/
Szanowni Państwo!
Na początku konferencji każdy kraj zazwyczaj dzieli się swoim stanowiskiem i
priorytetami – oficjalnie, otwarcie lub w nieformalnej rozmowie z
dziennikarzami i partnerami.
A w tym roku swoją obecność zapowiedział kraj, który nawet nie został
zaproszony. Kraj, o którym wszyscy tu mówią – i to nie w najlepszym tego słowa
znaczeniu.
W tym roku, w noc poprzedzającą Monachium, rosyjski dron uderzył w sarkofag
przykrywający zniszczony czwarty reaktor elektrowni jądrowej w Czarnobylu.
Był to zmodyfikowany dron Shahed, rosyjski dron, którego technologia produkcji
została przekazana Rosji przez Iran. Jego głowica bojowa przenosiła co najmniej
50 kilogramów materiałów wybuchowych.
I widzimy to jako niezwykle symboliczny krok ze strony Rosji, ze strony Putina.
Dopiero niedawno na Ukrainie zaczęliśmy dyskutować o kluczowej roli energetyki
jądrowej w zapewnianiu środków do życia mieszkańcom kraju, mimo nieustannych
ataków Rosji na naszą ukraińską infrastrukturę energetyczną. Obecnie
przygotowujemy projekt rozbudowy naszej elektrowni atomowej w Chmielnickim –
dosłownie dzień przed Monachium byłem tam, na stacji – przy udziale
amerykańskiego biznesu, w szczególności firmy Westinghouse. Ten projekt wzmocni
bezpieczeństwo energetyczne nie tylko Ukrainy, ale i całego naszego regionu
europejskiego.
Niedawno rozmawialiśmy z prezydentem Trumpem i jego zespołem na temat
energetyki jądrowej i największej elektrowni jądrowej w Europie – naszej
elektrowni jądrowej w Zaporożu, która jest obecnie okupowana przez Rosję.
Rosja odpowiedziała, wysyłając drona, który zaatakował sarkofag w Czarnobylu,
gdzie składowano radioaktywny pył i odłamki.
I nie jest to żadne szaleństwo. Takie jest stanowisko Rosji.
Kraj, który atakuje w ten sposób, nie chce pokoju. NIE. Nie chce. Ona nie
przygotowuje się do dialogu.
Prawie każdego dnia Rosja wysyła przeciwko nam sto, a nawet więcej „szahidów”.
Codziennie. I regularnie atakuje rakietami balistycznymi. I liczba ataków
lotniczych stale wzrasta. Ale to nie wszystko.
W tym roku Moskwa planuje utworzyć 15 nowych dywizji, zwiększając ich
liczebność do 150.000 żołnierzy. Jest to więcej niż armie narodowe większości
krajów europejskich.
Rosja otwiera nowe punkty poborowe co tydzień. A Putin może sobie na to
pozwolić – ceny ropy są nadal na tyle wysokie, że może ignorować świat.
A informacje wywiadowcze są jasne, że Rosja planuje latem tego roku wysłać
wojska na Białoruś pod pretekstem ćwiczeń. Ale właśnie tak rozmieszczono wojska
przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę trzy lata temu.
Czy siły rosyjskie na Białorusi mają zamiar zaatakować Ukrainę?
Być może. Albo i nie. A może są dla ciebie.
Przypomnę: Białoruś graniczy z trzema państwami NATO. Stało się to faktycznie
trampoliną do rosyjskich operacji wojskowych.
Zarówno Putin, jak i Łukaszenka twierdzą, że na Białorusi obowiązuje obecnie
zakaz posiadania broni – rakiet średniego zasięgu, a nawet broni jądrowej.
Oczywiste jest, że Putin postrzega Białoruś po prostu jako kolejną rosyjską
prowincję.
Musimy być realistami – jeśli ktoś tworzy przyczółek militarny, musimy zadać
sobie pytanie: co powinniśmy z nim zrobić?
I co ważniejsze: co możemy zrobić, zanim nastąpi kolejny atak, kolejna inwazja?
Przypomnijmy, że już wcześniej dochodziło do prowokacji na granicach Polski i
Litwy z Białorusią w związku z kryzysem migracyjnym, które były organizowane
przez rosyjski wywiad w celu wywołania chaosu w Europie.
A co jeśli następnym razem to nie będą migranci? A co jeśli to wojska
rosyjskie? A może wojska Korei Północnej?
Nie wyciągaj błędnych wniosków – Koreańczycy z Północy nie są słabi. Teraz uczą
się walczyć, prowadzić nowoczesną wojnę.
A co z waszymi armiami? Czy są gotowi?
A jeśli Rosja rozpocznie operację pod obcą flagą lub po prostu bez znaków
identyfikacyjnych na terytorium Białorusi, tak jak to miało miejsce w przypadku
Krymu w 2014 r., jak szybko zareagują sojusznicy? Czy w ogóle zareagują?
Wczoraj w Monachium wiceprezydent USA jasno stwierdził, że dziesięciolecia,
jego zdaniem, dziesięciolecia dawnych stosunków między Europą i Ameryką
dobiegają końca. Od tej pory wszystko będzie inne i Europa musi się do tego
dostosować.
Panie i Panowie!
Wierzę w Europę. I jestem pewien, że wy też w nią wierzycie. I wzywam was do
działania – dla waszego własnego dobra, dla dobra Europy, narodów Europy,
waszych narodów, waszych domów, waszych dzieci i naszej wspólnej przyszłości.
Aby to uczynić, Europa musi stać się samowystarczalna – zjednoczona, wspólna
siła, ukraińska i europejska.
Teraz, dzięki światowemu wsparciu – za które serdecznie dziękujemy – armia
ukraińska powstrzymuje Rosję. Ale jeśli nie my, to kto ich powstrzyma?
Naprawdę! Bądźmy szczerzy: nie możemy teraz wykluczyć możliwości, że Ameryka
powie Europie „nie” w obliczu wyzwań, przed którymi stoi.
Wielu, wielu przywódców stwierdziło, że Europa potrzebuje własnych sił
zbrojnych, armii – armii Europy.
I szczerze wierzę, że ten czas nadszedł. Konieczne jest utworzenie europejskich
sił zbrojnych.
Nie jest to trudniejsze niż stanowcze przeciwstawianie się atakom Rosji, co już
czynimy.
Ale nie chodzi tu tylko o zwiększenie wydatków na obronność w stosunku do PKB.
Pieniądze, oczywiście, są potrzebne, ale same w sobie nie powstrzymają ofensywy
wroga. Ludzie i broń nie są dawane za darmo, ale – jak już wspomniałem – nie
chodzi tu tylko o budżet. Chodzi o to, żeby ludzie zdali sobie sprawę z
potrzeby ochrony własnych domów.
Bez armii ukraińskiej, armie europejskie nie wystarczą, aby powstrzymać Rosję.
Takie są realia dzisiejszych czasów. Tylko nasza armia w Europie ma prawdziwe,
nowoczesne doświadczenie bojowe.
Ale nasza armia sama w sobie nie wystarczy. Potrzebujemy tego, co możesz nam
zapewnić. Broń. Nauczanie. Sankcje. Finansowanie. Presja polityczna. I jedność.
Trzy lata wojny na szeroką skalę udowodniły, że mamy już podstawę do
zjednoczenia europejskich sił zbrojnych. A teraz, gdy toczymy tę wojnę i
budujemy podwaliny pokoju i bezpieczeństwa, musimy rozbudować europejskie siły
zbrojne.
Aby przyszłość Europy zależała tylko od Europejczyków, a decyzje dotyczące
Europy były podejmowane w Europie.
Dlatego rozmawiamy z europejskimi liderami i Stanami Zjednoczonymi o
kontyngentach wojskowych, które mogą zapewnić pokój nie tylko na Ukrainie, ale
w całej Europie. Dlatego rozwijamy wspólną produkcję broni, zwłaszcza dronów.
Nade wszystko.
Przykładowo duński model wspólnych inwestycji w produkcję broni już dobrze
działa w naszym kraju, i to bardzo, bardzo, bardzo skutecznie. Tylko w ubiegłym
roku, dzięki wysiłkom Ukraińców i partnerów, wyprodukowaliśmy ponad 1,5 miliona
dronów różnych typów. Ukraina jest dziś światowym liderem w wykorzystaniu
dronów w walce. To jest nasz sukces. Ale to także twój sukces. Z pewnością. A
wszystko, co budujemy na Ukrainie, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, wzmacnia
również wasze bezpieczeństwo. Powinno to dotyczyć artylerii, obrony przeciwlotniczej,
technologii i pojazdów opancerzonych.
Wszystko, co jest niezbędne do ochrony życia w nowoczesnej wojnie, musi być w
całości produkowane w Europie. Europa ma wszystko, czego potrzebuje. Europa
musi się po prostu zjednoczyć i zacząć działać w taki sposób, aby nikt nie mógł
powiedzieć Europie „nie”, dowodzić nią ani traktować jej jako słabej siły.
Nie chodzi tylko o gromadzenie broni. Chodzi o miejsca pracy, przywództwo
technologiczne i siłę gospodarczą Europy.
Jesienią ubiegłego roku w moim Planie Zwycięstwa zaproponowałem zastąpienie
części amerykańskiego kontyngentu w Europie wojskami ukraińskimi – oczywiście,
jeśli Ukraina przystąpiłaby do NATO. Jeśli sami Amerykanie zdecydują się pójść
tą drogą i ograniczyć swoją obecność, to oczywiście nie jest to dobre, jest to
bardzo niebezpieczne, ale my wszyscy w Europie musimy być na to przygotowani.
Zacząłem o tym mówić jeszcze przed wyborami w USA, bo widziałem, w jakim
kierunku zmierza amerykańska polityka. Ale Ameryka musi zobaczyć, w jakim
kierunku zmierza Europa.
Ten kierunek polityki europejskiej nie powinien być tylko obiecujący – powinien
on obudzić w Ameryce chęć stanięcia po stronie silnej Europy. To jest
absolutnie możliwe. Jestem tego pewien.
I my musimy nadać temu kursowi właściwy kształt. Europa musi sama określić
swoją przyszłość.
Musimy wierzyć we własną siłę, aby reszta nie miała innego wyjścia, jak tylko
uszanować siłę Europy. A bez europejskiej armii jest to niemożliwe.
Powtórzę raz jeszcze: Europa potrzebuje własnych sił zbrojnych.
I wiem, wiem, że Mark Rutte, mój dobry przyjaciel, słucha mnie teraz. Marku,
mój przyjacielu, nie chodzi tu o zastąpienie Sojuszu.
Chodzi o to, aby wkład Europy w nasze partnerstwo był równy wkładowi Ameryki.
I tego samego podejścia potrzebujemy w dyplomacji: współpracy na rzecz pokoju.
Ukraina nigdy nie zgodzi się na porozumienia zawierane za naszymi plecami, bez
naszego udziału. I ta sama zasada powinna obowiązywać w całej Europie.
Żadnych decyzji w sprawie Ukrainy bez Ukrainy. Żadnych decyzji o Europie bez
Europy. Europa musi mieć miejsce przy stole, gdy zapadają decyzje dotyczące
Europy. Wszystko inne jest niczym. Jeśli nie będziemy negocjować o naszej
przyszłości, wszyscy przegramy.
Spójrzcie, co Putin próbuje teraz zrobić. To jego gra. Putin chce negocjować z
Ameryką twarzą w twarz – tak jak przed wojną, gdy spotkali się w Szwajcarii i
wydawało się, że podzielą świat.
Następnie Putin będzie próbował doprowadzić do tego, by prezydent USA stanął na
Placu Czerwonym 9 maja tego roku nie jako szanowany przywódca, ale jako
statysta w jego przedstawieniu.
Nie potrzebujemy tego.
Potrzebujemy prawdziwego sukcesu. Potrzebujemy prawdziwego pokoju.
Niektórzy w Europie mogą nie do końca rozumieć, co dzieje się teraz w
Waszyngtonie.
Ale skupmy się na zrozumieniu siebie tutaj, w Europie.
Po pierwsze, musimy dać siłę Europie.
Czy Ameryka potrzebuje Europy? Jako rynek zbytu – tak. Ale jako sojusznik? Nie
wiem.
Aby odpowiedź brzmiała „tak”, Europie potrzebny jest jeden głos, a nie tuzin
odrębnych głosów.
Nawet ci, którzy regularnie przyjeżdżają do Mar-a-Lago, powinni być częścią
silnej Europy, ponieważ prezydent Trump nie lubi słabych przyjaciół. Szanuje
siłę.
Dalej.
Niektórzy w Europie mogą czuć niechęć do Brukseli. Ale bądźmy szczerzy: jeśli
nie Bruksela, to Moskwa. To Twoja decyzja. To jest geopolityka. To już
historia.
Moskwa rozdarłaby Europę, jeśli my, Europejczycy, nie będziemy sobie ufać.
Kilka dni temu prezydent Trump opowiedział mi o swojej rozmowie z Putinem. Ani
razu nie wspomniał, że Ameryka potrzebuje Europy przy tym stole. To wiele mówi.
Dawne czasy, gdy Ameryka wspierała Europę po prostu dlatego, że zawsze tak
robiła, już minęły.
Ale prezydent Trump powiedział kiedyś: nie rodzina, w której się urodziłeś,
jest ważna, ale rodzina, którą zbudujesz. Musimy zbudować jak najściślejsze
relacje z Ameryką – tak, nowe relacje – ale jako Europejczycy, a nie po prostu
jako odrębne narody.
Dlatego potrzebujemy jednolitej polityki zagranicznej – skoordynowanej
dyplomacji – polityki zagranicznej wspólnej Europy. I oby zakończenie tej wojny
było naszym pierwszym wspólnym sukcesem w tej nowej rzeczywistości.
Już teraz pracujemy nad tym, abyśmy 24 lutego, w trzecią rocznicę pełnoskalowej
inwazji Rosji, mogli spotkać się w Kijowie osobiście i online. Wszyscy
przywódcy europejscy. Wszyscy kluczowi partnerzy, którzy stoją na straży
naszego bezpieczeństwa. Z Hiszpanii do Finlandii. Z Wielkiej Brytanii do
Polski. Z Waszyngtonu do Tokio.
Spotkanie to powinno pozwolić na jasną wizję naszych kolejnych kroków w kwestii
pokoju, gwarancji bezpieczeństwa i przyszłości naszej wspólnej polityki.
I nie wierzę w gwarancje bezpieczeństwa bez Ameryki – tak, będą po prostu
słabe.
Ale Ameryka nie udzieli żadnych gwarancji, jeśli sama Europa nie będzie miała
silnych gwarancji.
Nie usunę też z porządku obrad sprawy członkostwa Ukrainy w NATO.
Obecnie jednak najbardziej wpływowym członkiem NATO wydaje się być Putin, gdyż
jego kaprysy są w stanie zablokować decyzje NATO. I to pomimo faktu, że to
właśnie ukraińska armia powstrzymała Rosję – nie kraj NATO, nie wojska NATO, a
tylko nasz naród i nasza armia.
W tej wojnie po stronie Ukrainy nie walczą żadne obce armie. Ale Putin stracił
w tej wojnie prawie 250 tysięcy żołnierzy. Ponad 610 000 osób zostało rannych.
Tylko w bitwie pod Kurskiem nasze wojska zabiły prawie 20 000 żołnierzy
rosyjskich. Całkowicie zniszczyliśmy północnokoreańskie oddziały, które Putin
był zmuszony ściągnąć, ponieważ jego własne siły nie były wystarczające, aby
powstrzymać naszą kontrofensywę. Od ponad pół roku Ukraińcy utrzymują pozycje
na terytorium Rosji, mimo że Rosja chciała stworzyć strefę buforową na naszym
terytorium, na Ukrainie.
Jestem dumny z Ukrainy. Jestem dumny z naszego narodu.
Ale teraz proszę was – każdego z was – abyście szczerze odpowiedzieli na to
pytanie: gdyby Rosja po was przyszła, czy wasza armia byłaby w stanie walczyć w
ten sam sposób?
Nie chcę, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział - nie daj Boże. Dlatego mówimy o
gwarancjach bezpieczeństwa. Dlatego uważamy, że podstawą wszelkich gwarancji
bezpieczeństwa dla Ukrainy powinno być członkostwo w NATO. A jeśli nie to, to
warunki, które pozwolą nam zbudować nowe NATO właśnie tutaj, na Ukrainie.
Bo w pewnym momencie będzie granica między wojną a pokojem. Gdzie ta granica
zostanie przeprowadzona i jak silna będzie, zależy od nas. Moja propozycja:
wschodnia granica Ukrainy, wschodnia granica Białorusi, wschodnia granica
krajów bałtyckich, wschodnia granica Finlandii. To jest najsilniejsza linia
bezpieczeństwa dla nas wszystkich w Europie, bo jest to linia prawa
międzynarodowego.
Czy pamiętamy jeszcze, czym jest prawo międzynarodowe?
Bądźmy szczerzy: „prawo międzynarodowe” - te dwa słowa brzmią już nieco
przestarzale.
Wierzę jednak, że misją Europy jest dbanie o to, by prawo międzynarodowe nadal
miało znaczenie.
I na koniec – ostatni punkt
Jakie gwarancje bezpieczeństwa może zaoferować Putin?
Przed wojną wielu wątpiło, czy ukraińskie instytucje będą w stanie wytrzymać
presję ze strony Rosji i Putina.
Ostatecznie jednak to Putin stanął w obliczu wewnętrznego powstania zbrojnego.
To on musiał bronić swojej stolicy przed watażkami.
Już samo to pokazuje jego słabość.
Co więc stanie się z milionem rosyjskich żołnierzy walczących obecnie w
Ukrainie?
Gdzie będą walczyć, jeśli nie w Ukrainie?
Dlatego nie możemy po prostu zgodzić się na zawieszenie broni bez prawdziwych
gwarancji bezpieczeństwa, bez wywierania presji na Rosję, bez systemu
odstraszania dla Rosji.
Aby z nami walczyć, Putin wycofał wojska z Syrii, z Afryki, z Kaukazu, nawet z
części Mołdawii. A teraz zmaga się z niedoborem sił bojowych.
A jeśli ta wojna nie skończy się dobrze, będzie miał nadmiar zaprawionych w
bojach żołnierzy, którzy potrafią tylko zabijać i rabować.
I to jest kolejny powód, dla którego losu tej wojny nie może przesądzić kilku
przywódców: ani Trump i Putin, ani ja i Putin, ani nikt tutaj w Monachium, sam
na sam z Putinem.
Musimy działać wspólnie, aby osiągnąć prawdziwy pokój.
Putin nie może dać prawdziwych gwarancji bezpieczeństwa. Nie tylko dlatego, że
jest kłamcą, ale również dlatego, że Rosja w swoim obecnym stanie potrzebuje
wojny, aby utrzymać się przy władzy. I świat musi być przed tym chroniony.
A więc po pierwsze, Europejskie Siły Zbrojne jako odnowienie NATO.
Po drugie, wspólna europejska polityka zagraniczna.
Po trzecie, poziom współpracy europejskiej, którą Waszyngton powinien traktować
poważnie.
Po czwarte, prawo międzynarodowe.
Po piąte, ciągła presja na Rosję, bo właśnie ta presja gwarantuje pokój, a nie
słowa Putina czy jakieś papiery.
Putin kłamie. On jest przewidywalny. A on jest słaby.
Musimy to wykorzystać – teraz, nie później.
Musimy działać jako Europa, a nie jako grupa jednostek.
Niektórzy twierdzą, że Nowy Rok nie nadchodzi 1 stycznia, lecz w czasie
Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Ten nowy rok zaczyna się teraz i niech będzie rokiem Europy – zjednoczonej,
silnej, bezpiecznej i pokojowej. Pokój dla Ukrainy. Pokój dla Europy. Pokój dla
całego świata. Dla wszystkich Waszych rodzin.
Dziękuję bardzo!
Chwała Ukrainie!
Zełenski podał straty w ludziach.
Tu zapis całego wywiadu.
https://www.nbcnews.com/politics/politics-news/read-full-transcript-ukrainian-president-volodymyr-zelenskyy-interview-rcna192389
Administracja Trumpa chce osiągnąć zawieszenie broni na Ukrainie do
Wielkanocy – Bloomberg
https://www.pravda.com.ua/news/2025/02/16/7498620/
Artist Credit: Editorial cartoonist Zez Vaz
https://www.theguardian.com/commentisfree/2025/feb/16/a-tale-of-two-suckers-donald-trumps-plastic-straws-and-keir-starmer
Konserwatywna influencerka Ashley St. Clair twierdzi, że urodziła 13.
dziecko Elona Muska
Ashley St. Clair twierdzi, że zaszła w ciążę z 13.
dzieckiem Elona Muska i urodziła je pięć miesięcy temu
https://www.foxnews.com/us/conservative-influencer-ashley-st-clair-claims-she-gave-birth-elon-musks-13th-child
Drapieżne, cholera, te wątpliwości!
1 rok temu
„Dziś zdecydowaliśmy o utworzeniu nowego Wspólnego Centrum Analiz, Edukacji i Szkoleń
NATO-Ukraina w Bydgoszczy w Polsce. Centrum to umożliwi Ukrainie dzielenie się wnioskami
wyciągniętymi z wojny z Rosją. Stworzy także strukturę, która umożliwi siłom Ukraińców
uczyć się i trenować wraz ze swoimi sojuszniczymi odpowiednikami” - powiedział sekretarz
generalny NATO Jens Stoltenberg na zakończenie spotkania ministrów Obrony Sojuszu
w Brukseli.
„Rozmawialiśmy także o zwiększeniu produkcji amunicji. Aby uzupełnić nasze zapasy
i nadal wspierać Ukrainę, musimy przejść od powolnego tempa czasu pokoju do szybkiego
tempa produkcji wymaganego przez konflikt. Aby to osiągnąć, producenci potrzebują
podpisanych i niedawnych kontraktów miesięcy NATO podpisało kontrakty o wartości
dziesięciu miliardów dolarów” – dodał Stoltenberg.
„Rozmawialiśmy także o pogarszającym się środowisku bezpieczeństwa. Nigdy nie możemy
uważać pokoju za coś oczywistego, ale nie widzimy bezpośredniego zagrożenia militarnego
wobec Sojuszu. NATO w dalszym ciągu zapewnia, że Moskwa nie może mieć wątpliwości,
co do naszej gotowości do ochrony wszystkich państw członkowskich”.
„Przeprowadzamy obecnie największe ćwiczenia od dziesięcioleci, w których bierze
udział około 90.000 żołnierzy ze wszystkich 31 sojuszniczych krajów i Szwecji, testując
naszą zdolność do bezpiecznego przemieszczania sił przez linie w celu obrony naszej
wschodniej flanki”.
2.
Jens Stoltenberg powiedział także: „Na polu bitwy w Ukrainie widzimy już skutki
faktu, że Stany Zjednoczone nie były w stanie podjąć decyzji w sprawie pomocy dla
Kijowa, ale oczekuję, że uda im się to zrobić, że Kongres i Izba Reprezentantów
zgodzą się na dalsze wsparcie dla Ukrainy”.
„NATO poprosiło także europejskich sojuszników o większe inwestycje w zdolności
bojowe i teraz europejscy sojusznicy zdają sobie z tego sprawę, ale nie jest to
alternatywa dla NATO. Jest to sposób na wzmocnienie NATO. I nie powinniśmy podążać
żadną ścieżką, która próbuje oddzielić Europę od Ameryki Północnej. Naszą mocną
stroną jest to, że mamy i Europę, i Amerykę Północną, - powiedział, odpowiadając
na pytanie dotyczące wypowiedzi Donalda Trumpa. „Dopóki będziemy trzymać się razem,
będziemy w stanie wysłać każdemu przeciwnikowi wiadomość, że możemy chronić wszystkich
sojuszników”.
2 lata temu
„Tabu szybko padają, a UE przyjmuje skrajnie prawicowe rasistowskie podejście
do migracji” – pisze w „Guardianie” Shada Islam, brukselska komentatorka spraw unijnych
w „Project New Horizons”, strategiczno-analitycznej firmy doradczej.
„Przywódcy Unii Europejskiej chcą wzmocnić swoją kontrowersyjną politykę „Fortecy
Europy”. … UE postrzega siebie jako dobroczynną potęgę i siłę działającą na rzecz
światowego dobra. Europejscy przywódcy spędzają dużo czasu, opowiadając światu o
zaletach „europejskich wartości”. Jest nawet unijny komisarz, którego jedynym zadaniem
jest promowanie „europejskiego stylu życia”. Inne kraje są nieustannie oskarżane,
często poprzez nakładanie sankcji, za nieprzestrzeganie międzynarodowych standardów
praw człowieka.
Jednak zewnętrzne postrzeganie bloku nie zależy od fabularyzowanych narracji, ale
od rzeczywistych doświadczeń migrantów i uchodźców z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu,
którzy szukają ochrony w UE. Wizerunek UE jest również coraz częściej oceniany na
podstawie traktowania jej własnych czarnych i brązowych obywateli. Niestety, w obu
przypadkach wyniki są słabe, co prowadzi do uzasadnionych oskarżeń, że blok stosuje
podwójne standardy i ma politykę praw człowieka opartą na selektywnym oburzeniu.
Wewnętrzne kłótnie, rosnąca liczba przejść migracyjnych i rasistowskie skrajnie
prawicowe narracje, które demonizują migrantów i uchodźców, sprawiły, że plany UE
dotyczące bardziej humanitarnego zarządzania migracją legły w gruzach. Zamiast tego
szybko padają tabu, a to, co wcześniej było niedopuszczalne, staje się akceptowalne,
ponieważ przerażające lekceważenie praw człowieka uchodźców z Afryki, Azji i Bliskiego
Wschodu jest wpisane w unijną politykę migracyjną.
Po potępieniu planów Donalda Trumpa dotyczących budowy muru na granicy USA z Meksykiem
jako moralnie nie do zaakceptowania, blok ma teraz prawie 20 zewnętrznych stalowych
ścian lub ogrodzeń z drutu kolczastego, których łączna długość wynosi prawie 2000
km. Dwadzieścia lat temu wokół UE nie było murów.
Chociaż bariery te zostały opłacone przez rządy krajowe, przywódcy UE właśnie zgodzili
się „natychmiast zmobilizować znaczne fundusze i środki UE”, aby pomóc państwom
członkowskim wzmocnić ich „zdolności i infrastrukturę ochrony granic”. Innymi słowy,
więcej kamer, dronów i wież strażniczych.
Plan Wielkiej Brytanii dotyczący outsourcingu wniosków o azyl do krajów afrykańskich,
takich jak Rwanda, jest teraz również w programie przywódców UE, podobnie jak plany
uzależnienia unijnej pomocy rozwojowej, umów handlowych i polityki liberalizacji
wizowej od gotowości krajów do przyjmowania z powrotem osób, którym odmówiono azylu
UE….
Przyjęcie przez UE korodującego programu skrajnej prawicy „zatrzymania migracji”
jest pogwałceniem praw człowieka i naruszeniem międzynarodowych zobowiązań humanitarnych
bloku. Jest to również krótkowzroczne, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie na siłę
roboczą w starzejącej się Europie oraz centralną rolę odgrywaną przez migrantów
jako pracowników pierwszej linii, co zostało podkreślone podczas pandemii Covid-19.
Jeszcze bardziej szkodliwe jest normalizowanie polityki skrajnie prawicowych polityków
– tych, którzy są w rządzie i tych spoza nich – UE podkopuje swoją własną, niegdyś
imponującą wiarygodność, jako światowego obrońcy demokracji, dobrych rządów i rządów
prawa. W miarę jak skrajnie prawicowe idee przenikają jeszcze głębiej do głównego
nurtu UE, zagrożona jest wewnętrzna spójność społeczna Europy oraz środki mające
na celu zwiększenie kulturowego, religijnego i etnicznego współistnienia”.
100% racji.
3 lata temu, 16 lutego 2022
Najważniejsza wiadomość wczorajszego popołudnia w niemal wszystkich mediach
świata?
- Książę Andrzej dogadał się co do wysokości odszkodowania z kobietą, która go oskarża
o czynny udział w niewoleniu dziewcząt do prywatnej prostytucji.
No, gratulacje dla obojga państwa.
4 lata temu
Na wirtualnym "skrzydełku" "Najpiękniejszych słów",
mojej ostatniej książki, znajdują się poniższe rekomendacje, które są najpiękniejszymi
z moich orderów:
Stefan Bratkowski:
Mówi się o nim, że był wszędzie, stąd wniosek, że miejsca, gdzie go nie było nie
istnieją i próżno ich szukać na mapie. Czytajcie jednak, żeby nie stracić tropu
wydarzeń, bo kto, jak kto, ale Pałasiński wie, gdzie go znaleźć. Sprawdźcie sami!
Jacek Żakowski:
Jacek Pałasiński miał fascynujące życie i wspaniałą pracę. Był tam, gdzie każdy
dziennikarz chciałby być i spotykał ludzi, których każdy dziennikarz chciałby spotkać.
Opisał to z talentem, dowodzącym, że los się nie pomylił, właśnie jemu dając te
wszystkie szanse.
Ernest Skalski:
Fajnie jest być w tym zawodzie, jak się ma takich kolegów.
Jacek Pałasiński jest w tej najfajniejszej gildii, reporterów obieżyświatów, na
których znad swego biurka, zawsze patrzyłem z podziwem i nie bez zazdrości. Rysiek
Kapuściński, Wojtek Giełżyński, z jeszcze dawniejszych; Lucjan Wolanowski, Olgierd
Budrewicz, Zygmunt Broniarek. Na szczęście żyją Wojtek Jagielski i właśnie Jacek,
który w tej książce użala się nad schyłkiem dziennikarstwa, w jakim wyrastaliśmy,
a przecież tą właśnie książką udowadnia, że miało, ma i na pewno będzie ono miało
rację bytu, jeśli tacy fachowcy jak on będą jeździli po świecie, by być w ciekawych
czasach, w ciekawych miejscach i rozmawiać z ciekawymi ludźmi.
Książkę można kupić tu:
https://woblink.com/katalog?autor=Jacek+Pa%C5%82asi%C5%84ski
5 lat temu
W Zamościu występuje coś, co na prywatny użytek nazywam „syndromem weneckim”.
48 lat temu, nieopierzony i nieobyty z pięknem pisklak z szarego i brzydkiego warszawskiego
przedmieścia, trafiłem do Florencji. Piękno było szokujące, więc trudno było mi
się z nim rozstać. Chodziłem do upadłego. Wracałem na noc do domu rodziców Kolegi
i padałem na łóżko. Padałem i …nic! Mimo nocy upał nie do wytrzymania, więc okna
były otwarte. Ale mieszkanie znajdowało się przy bardzo ruchliwym skrzyżowaniu,
więc hałas był taki, że mogłem zasnąć. To trwało chyba tydzień, aż warkoty i trąbienia
mi spowszedniały i przestałem zwracać na to uwagę.
Potem Kolega zabrał mnie do swojej cioci do Wenecji. Tam z kolei panowała wieczorem
tak upiorna cisza, że gwizdało w uszach i stukot własnego serca wydawał się strzelaniną.
A kiedy wreszcie, nad ranem, nadszedł płytki sen, pod oknami przepłynęła powoli
łódź z dostawami. Mały silniczek robił spokojne „pyr, pyr, pyr”, a ja od razu, przerażony,
siadłem na łóżku, zastanawiając się, czy to koniec świata.
I właśnie taki syndrom wenecki naszedł mnie w Zamościu, który, jak nie bez starczej
irytacji odkryłem, ma bujne życie nocne.
Już kilka lat temu, kiedy jeszcze hotel przy Rynku nazywał się „Mercure”, a nie
„Zamojski spa”, zastanawiałem się, czy ustawienie wielkiego, sztucznego lodowiska
przed Ratuszem (Światowe Dziedzictwo kulturalne Ludzkości UNESCO) to dobry pomysł.
(W Warszawie na Rynku Starego miasta zresztą też, tyle że tam nie ma jak dojechać
i zaparkować). Żona mnie ofuknęła, że chwała Bogu, że humanizujemy strefy zabytkowe,
bo w Polsce się strasznie zawsze nadymamy i na dodatek wciągamy na listy zabytków
każdą starawą badziew. Przekonała mnie. Miłych szusów! (Czy na łyżwach się szusa?)
Ale sama podróż była przykra, z dwóch powodów. 14 kilometrów kolejki ciężarówek
do przejścia granicznego w Dorohusku. Nie mogę znieść myśli o skali łamania praw
człowieka na takich granicach. Ci nieszczęśnicy spędzają tam całe dnie, świątek,
piątek, upał czy mróz. Wzdłuż całej tej kolejki stało dosłownie kilka toi-toiów,
nie wiem, jak często czyszczonych. Żadnej infrastruktury, jedzenia, ogrzewania,
ludzkiego słowa. Proszę wybaczyć słowo, ale pod adresem odpowiedzialnych za ten
stan rzeczy wykwita mi na ustach tylko „pieprzcie się, sukinsyny”!
Drugi powód, to droga z Dorohuska do Horodła i Hrubieszowa. Polska nadal ma kresy
i leżą wzdłuż Bugu. Bieda, nędza i brud, walące się małe, drewniane psie budy, a
nie ludzkie domy. Szosa po prostu parszywa, może wytrząść człowiekowi duszę. W takiej
afrykańskiej sytuacji mam w nosie spory ideologiczne czy partyjne i chciałbym wrzeszczeć
do tych wszystkich pasibrzuchów, tamujących ruch na warszawskich skrzyżowaniach
w swych luksusowych limuzynach: „czy wy macie, xxx, sumienie!?
Komentarze
Prześlij komentarz