DRUGI OBIEG
Środa, 18 czerwca 2025
1.
Czemu się, Czytelniku, dziwisz?
Odkąd Jarosław Kaczyński z bratem pojawili się na scenie politycznej
niepodległej Polski, nie mijał tydzień, by nie towarzyszyła im jakaś afera,
jakieś kłamstwo, jakieś oszustwo, jakaś kradzież, jakieś uwłaszczenie na
majątku publicznym, jakaś malwersacja. Ta organizacja powstała jako mafia i jako mafia działa do dzisiaj, niezależnie od tego, czy jest u władzy, czy w opozycji.
Ci ludzie, który kłamią bez żadnych skrupułów, kradną bez żadnych skrupułów,
oszukują bez żadnych skrupułów, mieliby się zawahać przed kradzieżą wyniku
wyborczego?
I to w sytuacji, w której mogliby stracić ochronę prezydenta, który by ich
seryjnie ułaskawiał bez względu ja to, jak ciężkiego przestępstwa by się
dopuścili?
No odrobinę logiki!
2.
Na oficjalnej stronie internetowej Platformy Obywatelskiej jest zakładka „Afery
Prawa i Sprawiedliwości”. Co za rozczarowanie! Krótki tekst publicystyczny
pozbawiony jakichkolwiek konkretów!
A przecież pisowska szajka codziennie podkłada się politykom spod znaku przyzwoitości,
aż się prosi, żeby to wykorzystać, rozpowszechniać, żeby kryminalny charakter
tej szajki przedostał się do świadomości nawet najbardziej tępego kołka,
zapatrzonego w kościołkowe naziolstwo!
Przecież codziennie wieczorem powinna być konferencja prasowa, na której ktoś z
odrobiną jąder (niezależnie od płci) wyliczy wszystkie kłamstwa i wszystkie
przekręty tej szajki! Z ilomaż po-wskiego establishmentu D.O. o tym rozmawiał,
namawiał, przekonywał. I nic: bierny opór i zbrodnia zaniechania.
3.
Środowy D.O. zapewne cię, Czytelniku znudzi, chociażby dlatego, że pewnie o tym
wszystkim już słyszałeś. Ale pamięć jest krótka. Kiedy jedna afera goni drugą,
czwarta trzecią, a setna dziewięćdziesiąta dziewiątą, łatwo zapomnieć o
wszystkich poprzednich. Więc D.O., korzystając z tytanicznej pracy dziennikarzy
z ‘Wyborczej’, opublikuje parę zestawień afer, jakich dopuściła się pisowska
szajka, bo te zestawienia układają się w obraz zbrodni przeciwko narodowi
polskiemu. A są te zestawienia na tyle stare, że nie ma tam nic np. o aferze z "funduszem sprawiedliwiści".
Zdumiewające: jeszcze nikt, za żadną z tych afer, nie poniósł
odpowiedzialności.
Takie rzeczy tylko w Polsce.
4.
„O Boże, kiedy sobie przypomnę to miejsce z lat 70., kiedy byłem tu po raz
pierwszy” – mówi do D.O. stary znajomy, cudzoziemiec, lekarz z zawodu, kiedy
przechodzimy razem przez Nowy Świat, idąc z Chmielnej w Foksal. – „Wy musicie
być teraz najbardziej dumnym narodem w Europie, tyle udało się wam dokonać”!
Tak, niesamowicie dużo udało się nam dokonać. I to mimo oporu tak potężnego
wroga.
5.
To była najgorsza w historii tej wojny noc 400 dronów i 32 rakiet, atak, który
rozpoczął się wieczorem i zakończył się wczoraj rano o 8:30, kiedy aplikacja w
końcu zaskrzeczała „zielone światło”, żadnego zagrożenia na niebie.
Już było po ataku: 15 zabitych w samym Kijowie i ponad stu rannych. Co najmniej
jeden zabity i zniszczenia również w Odessie.
Zazwyczaj, jeśli kanały monitoringu sygnalizują rychłe przybycie kolejnej dużej
fali dronów lub pocisków balistycznych, to między jedną falą a drugą jest czas,
aby biec do schronu. Ale gdy drony są już w powietrzu, nikt nie odważa się
opuścić domu, aby dotrzeć do schronu lub stacji metra. Chmury dymu i ognia,
ryki eksplozji, serie ognia przeciwlotniczego i błyski na niebie, ogniste kule
w locie, deszcz gruzów. Obrazy i dźwięki udręki, przekleństwa i łzy strachu
mieszkańców Kijowa przerażonych najbardziej brutalną nocą tej długiej wojny
krążą w mediach społecznościowych.
Często mówi się, że jednym z największych zagrożeń dla cywilów jest
zestrzeliwanie dronów w środku domów, ponieważ płonące szczątki spadają lub
zbaczają z kursu, kończąc na nieoczekiwanych i przypadkowych celach, domu,
parku, ulicy; ale nagranie wideo nakręcone w Kijowie nocą pokazuje drona
wlatującego prosto w okno budynku, bez żadnego zbaczania. Istnieje tylko kilka
możliwych wyjaśnień: albo został „oślepiony” przez wojnę elektroniczną, za
pomocą której obrona utrudnia ataki, albo celował dokładnie w ten budynek
cywilny, być może w to konkretne okno.
Ludzie próbują zrozumieć, jakie były cele tego ataku na serce Ukrainy, oprócz
terroryzowania mieszkańców Kijowa. Jednym z nich było z pewnością lotnisko
Zuljani, drugie cywilne lotnisko Kijowa zamknięte po inwazji. Znajduje się ono
tuż w dzielnicy Sołomjanski i często jest jednym z celów, ale wczoraj Rosjanie
je atakowali ze szczególnym zawzięciem. Według plotek w Internecie Rosjanie
celowali w ukraińską broń obronną i ofensywną, taką jak system Patriot, który,
jak twierdzą, zlokalizowany jest w tym rejonie.
„Te ataki” – powiedział Zełenski – „są czystym terroryzmem. I cały świat, Stany
Zjednoczone i Europa, muszą w końcu odpowiedzieć tak, jak społeczeństwo
obywatelskie odpowiada terrorystom. Putin robi to tylko dlatego, że może sobie
pozwolić na kontynuowanie wojny. Chce, aby wojna trwała. To źle, że potężni
tego świata przymykają oczy. Jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi partnerami, aby
zapewnić odpowiednią odpowiedź”.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/co-z-ponownym-przeliczeniem-glosow-z-wyborow-prezydenckich-mamy-najnowszy-sondaz/y2k2ffn
„W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez UCE Research na zlecenie Onetu
zapytaliśmy Polaków, czy w związku z nieprawidłowościami przy zliczaniu głosów
w wyborach prezydenckich, o których od kilku dni donoszą media i obywatele (np.
w social mediach), należy jeszcze raz policzyć głosy w całej Polsce.
Okazuje się, że ponad połowa Polaków uważa, że głosy powinny zostać ponownie
przeliczone w skali całego kraju. 36,8 proc. odpowiedziało "zdecydowanie
tak", a 14,7 proc. "raczej tak". Łącznie to 51,5 proc.
Dodatkowo 15,1 proc. ankietowanych uważa, że ponowne przeliczenie powinno mieć
miejsce, ale tylko w komisjach, w których znaleziono błędy.
Z kolei 15,7 proc. uważa, że zdecydowanie głosy nie powinny być ponownie
liczone. 10,1 proc. wybrało opcję "raczej nie". To łącznie 25,8
proc., które uważa, że ponowne przeliczenie głosów nie powinno zostać wykonane.
7,6 proc. ankietowanych nie ma zdania na ten temat”. …
„Jak większość z nas mam poczucie, że te wybory nie były prawidłowe. Jestem
też przerażona tym, że nic nie dzieje się w kwestii ustalenia prawdy. Wszystko
wygląda na zorganizowaną akcję. Począwszy od kandydata Nawrockiego, który w noc
wyborczą krzyczał "tej nocy zwyciężymy." Potem PKW, która bardzo
spieszyła się z wydaniem zaświadczenia panu Nawrockiemu, chociaż miała wiedzę,
że są nieprawidłowości w liczeniu głosów i tak naprawdę w sprawozdaniu podała
nieprawdę. …
Jak mam dochodzić swoich praw, jeśli niesąd żąda od skarżących dowodów. Ja,
zwykły wyborca nie mam do nich dostępu. Jak mam egzekwować swoje prawa. Chcę
mieć tylko pewność, że zdecydował naród a nie banda cwaniaków”.
https://wyborcza.pl/7,162657,32026945,chce-miec-tylko-pewnosc-ze-zdecydowal-narod-a-nie-banda-cwaniakow.html
D.O. też nie ma dostępu do twardych dowodów, ale ma głębokie wewnętrzne
przekonanie, że to banda cwaniaków zdecydowała o wynikach wyborów.
Bardzo wysoka odpowiedzialność karna członków komisji za pomyłki przy
liczeniu głosów: nawet dwa lata za nieumyślny błąd i 10 lat więzienia za
„korzyść osobistą”.
https://www.rp.pl/polityka/art42538631-kosztowne-bledy-czlonkow-komisji-wyborczych
„Za niedopełnienie obowiązków członkom komisji wyborczych nie grozi
potrącenie diety, ale surowa odpowiedzialność karna. Mają oni bowiem status
funkcjonariuszy publicznych. Marcin Chmielnicki, rzecznik Krajowego Biura
Wyborczego, odpowiadając na pytania „Rzeczpospolitej”, podkreślił, że reguluje
to art. 154 § 5 kodeksu wyborczego. „Komisarze wyborczy, członkowie Państwowej
Komisji Wyborczej, okręgowych, rejonowych i terytorialnych komisji wyborczych
oraz urzędnicy wyborczy korzystają z ochrony prawnej przewidzianej dla
funkcjonariuszy publicznych i ponoszą odpowiedzialność jak funkcjonariusze
publiczni” – wskazuje Chmielnicki”.
D.O. uważa, że przekręty wywodzących się z szajki komisarzy wyborczych są
ewidentnym przykładem czerpania osobistych korzyści z fałszowania wyników
wyborów. Czy tym razem ludzie ministra Bodnara okażą się konsekwentni w
wymierzaniu sprawiedliwości oszustom?
Tak, politycy P.O. już teraz wiedzą to doskonale, choć zaraz po ogłoszeniu
wyniku sfałszowanych prawdopodobnie wyborów, wszyscy, od góry do dołu podkulili
ogon i nawet zaczęli seryjnie wykluczać oszustwa wyborcze: „niewiele”,
„zbadamy, ale to nie zmieni wyniku wyborów” itp.
Nie tylko politycy P.O. teraz już wiedzą: pół Polski już wie, że ty, demiurgu
zła, ciulu zasikany, ofermo boża, przez wszystkie lata psucia Polakom krwi,
ukradłeś nie tylko setki milionów publicznych złotówek, ale ukradłeś również
Polakom prezydenta.
https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,22146679,pis-pieniadze-i-spolki-pokazujemy-jak-rozwijalo-sie-imperium.html
Agata Kondzińska Iwona Szpala
„Żadna inna partia w Polsce nie obrosła tak spółkami, biznesami i fundacjami.
Jak się to zaczęło? Jarosław Kaczyński mówił kiedyś: "Gdybyśmy przyjęli
założenia czysto moralne, tobyśmy nigdy niczego nie mieli".
Jarosław Kaczyński idzie sejmowym korytarzem. Prochowiec, dwurzędowa marynarka,
ubrudzona przy jednym z guzików. Obok Adam Glapiński. Tego dnia założył sweter
w tureckie wzory. Jest i Sławomir Siwek. Pod krawatem, rozpięta marynarka, ręce
w kieszeniach. To rok 1992. Jeszcze grają w jednej drużynie – Porozumienia
Centrum. To pierwsza partia Kaczyńskiego. On jest prezesem, a Glapiński i Siwek
zastępcami.
Od dwóch lat Siwek i Kaczyński mają też Fundację Prasową Solidarności. Wśród
założycieli są też Krzysztof Czabański i Maciej Zalewski. Kaczyński na ten
pomysł wpadł, kiedy wracał autobusem linii 116 z centrum na Żoliborz.
Tak zaczyna się jego imperium.
W planach fundacji są: wydawnictwo, tygodniki i dziennik. Obok sypie się
PRL-owski koncern medialny RSW Książka-Prasa-Ruch, największy w Europie
Środkowo-Wschodniej. To on będzie dobrodziejem środowiska PC.
W marcu 1990 r. Sejm likwiduje RSW. Rząd Mazowieckiego publikuje listę
dziesiątek tytułów prasowych oraz nieruchomości do zdobycia m.in. w przetargu.
Jest tam popularna popołudniówka „Express Wieczorny" i zakłady graficzne
przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Jednocześnie trwa wyśmienita passa
Kaczyńskiego. Po wygranej Lecha Wałęsy odbiera nominację na szefa jego
kancelarii. Los sprzyja też innym założycielom fundacji: Zalewski zostaje
wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a Siwek – prezydenckim sekretarzem
stanu. Czy można chcieć więcej? Można.
Fundacja, czyli Kaczyński z kolegami, chce „Expressu". Ma być kołem
zamachowym ich wymarzonego koncernu. Muszą tylko wygrać przetarg. O to są
spokojni. Kaczyński w autobiografii „Porozumienie przeciwko monowładzy"
pisze o „przydziałach tytułów", które mają dostać nowe stronnictwa
polityczne. W styczniu 1991 r. fundacja wygrywa przetarg na „Express",
którego wynik ustalono wcześniej w politycznych gabinetach. Ale za gazetę
trzeba zapłacić 1,6 mln zł. A w kasie fundacji pusto.
Koledzy Kaczyńskiego wymyślają sposób na zdobycie pieniędzy. „Express" ma
redakcyjny budynek, biurowiec z lat 70. w Al. Jerozolimskich
Trzeba go więc wynająć. A najpierw zdobyć umowę dzierżawy. Dlatego prezydencki
minister Sławomir Siwek ściąga do siebie pracowników urzędu rejonowego.
Przyjeżdżają z umową, antydatują dokument, bo fundacja nie może czekać
wymaganych prawem sześciu tygodni. Potem sprawę badał sąd i umorzył ją ze
względu na „niską szkodliwość społeczną". Choć przyznał, że urzędnicy
złamali prawo, ale na sprawę trzeba patrzeć przez „pryzmat nacisków
pochodzących ze strony najwyższych urzędników państwowych".
Fundacja ma już biura, teraz potrzeba klienta, który je wynajmie. Jest i on –
krakowski Bank Przemysłowo-Handlowy. Prezesem jest tam Janusz Quandt, który
menedżerskie szlify zdobywał już w PZPR. Teraz chce budować kapitalizm, więc
barwy nie grają roli. Może być Porozumienie Centrum, może być nomenklatura.
W BPH swój rachunek ma Agencja Gospodarcza. To jedna ze spółek, w której PZPR
lokuje największe pieniądze. „Spółkę powołał jeszcze pod koniec 1989 r. I
sekretarz Mieczysław Rakowski, a do rady nadzorczej weszli: Quandt, Ireneusz
Sekuła, Mieczysław Wilczek, Leszek Miller" – pisała „Wyborcza".
Prezes BPH ma gest. Wynajmuje od kolegów Kaczyńskiego biura w Al.
Jerozolimskich od razu na 13 lat. I płaci z góry. Tak dzięki Quandtowi fundacja
kupuje „Express" i dawne zakłady graficzne przy Nowogrodzkiej, na zapleczu
redakcji.
– Krótko mówiąc, zdobyliśmy pieniądze i nie był to kredyt – kwituje Kaczyński w
autobiografii.
Każdy wyszedł na swoje: fundacja ma dzierżawę, najemcę, pieniądze, a dzięki
nim gazetę. Naczelnym zostaje Krzysztof Czabański.
Jest rok 1991. Ministrem budownictwa jest przyjaciel Kaczyńskiego z partii Adam
Glapiński (dziś szef Narodowego Banku Polskiego). We wrześniu 1991 r. z jego
resortu wychodzi ustawa, która ma uregulować sprawę książeczek mieszkaniowych.
Jej zapisy pozwalają spółdzielniom mieszkaniowym, ale też innym instytucjom,
kupować bez przetargu państwową ziemię.
Wszystko dzieje się miesiąc przed wyborami, które PC przegrywa i przechodzi do
opozycji. Kaczyński i ekipa tracą też wpływy u Wałęsy. Zaczynają się kłopoty
finansowe „Expressu", bo PC od właściciela gazety, czyli Fundacji Prasowej
Solidarności, wzięło na przegraną kampanię 800 tys. zł. Działacze partii w
prokuraturze przekonują, że to tylko pożyczka. Ale zarzut działania na szkodę
fundacji słyszą Kaczyński, Siwek i Czabański. Stają przed sądem. Sprawa upada w
1993 r., bo PC spłaca fundację. „Express" zostaje sprzedany Szwajcarom.
Tak chwilowo kończą się medialne marzenia Kaczyńskiego. Ale wciąż są
nieruchomości, które miały służyć jego koncernowi.
I tu zaczynają się spory w rodzinie: Kaczyński walczy z Siwkiem o kontrolę nad
fundacją. W końcu ustalają strefy wpływów i rozejm. PC chce wrócić do dużej
polityki. Ale na razie działacze knują w pokojach wynajętych w kamienicy przy
Bagateli 14 i podziemiach kościoła przy Chłodnej (w paltach, bo chłodno).
Partia nie płaci czynszu i rachunków za telefon. Rosną długi. Ludwika Dorna
strzyże żona, bo nie stać go na fryzjera. Z pieniędzmi ciężko u Przemysława
Gosiewskiego i Adama Lipińskiego. Chwilowo.
W 1994 r. Fundacja Prasowa Solidarności uwłaszcza się dzięki ustawie
Glapińskiego. Jak? Zgodnie z tym prawem grunty bez przetargu mógłby kupić
koncern RSW, ale już go nie ma. Więc fundacja podaje się za jego spadkobiercę.
To przechodzi.
I tak za grosze fundacja zdobywa 20 tys. m kw. gruntów i tyle samo powierzchni
w biurowcach na warszawskiej Woli. Fundację reprezentują m.in. adwokat Wojciech
Hermeliński (od 2014 r. przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej) i
Kazimierz Kujda. Drogi Hermelińskiego i środowiska PC się rozejdą. Kujda zostanie.
Przez lata albo pilnuje majątku fundacji, albo – kiedy prawica dochodzi do
władzy – szefuje Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska. Tak jak dziś.
Wraca nieformalna umowa Kaczyński – Siwek o podziale wpływów. Obaj patronują
powołaniu spółek, do których Fundacja Prasowa Solidarności wprowadzi właśnie
zdobyty majątek. Siwek wchodzi do władz dwóch spółek Air Link (dostaje w zarząd
nieruchomości przy Nowogrodzkiej wycenione na 5,3 mln zł) i Celsa (dostaje
dawne magazyny przy Ordona, razem z działką 8 tys. m kw. wycenione na 3 mln zł
- na zdjęciu poniżej).
Przeglądamy sprawozdania spółek. W 2008 r. Air Link wykaże zysk 190 tys. zł, z
czego ponad 120 tys. wydaje na dywidendę, a 64 tys. zł - na nagrody. Wynajem
nieruchomości daje jej 1 mln zł rocznie. Celsa w 2012 r. z najmu ma ponad 2 mln
zł, a na wynagrodzenia wydaje ponad 200 tys. zł.
Kaczyński jest z kolei we władzach spółki Srebrna, która zarządza biurowcem i
gruntem przy ul. Srebrnej (wartość 8,5 mln zł) i w Al. Jerozolimskich (wartość
3,4 mln zł). W sprawozdaniach czytamy, że w 2015 r. Srebrna zarobiła 700 tys.
zł.
Od Fundacji Prasowej Solidarności spółki Kaczyńskiego i Siwka dostały nie tylko
nieruchomości, ale też samochody i sprzęt biurowy.
Karuzela biznesowa dopiero rusza. Teraz czas na nowe fundacje. Najważniejszą
dla środowiska PC jest Fundacja Nowe Państwo. Rejestrują ją m.in. Kaczyński i
Czabański. Cel: działalność wydawnicza i oczywiście wynajem nieruchomości.
Fundację powołuje też Siwek – Solidarną Wieś. Ma działać na rzecz rozwoju
cywilizacyjnego wsi i miasteczek, wspierać czytelnictwo, pomagać wielodzietnym
rodzinom i samotnym matkom. Fundusz założycielski to 8,3 mln zł. Solidarna Wieś
jest ukłonem w stronę Kościoła. Siwek, dziennikarz prasy katolickiej w PRL, ma
doskonałe kontakty z Episkopatem. Były działacz PC Andrzej Anusz mówił
„Wyborczej", że „wystarczył jeden telefon Siwka i był kontakt z Miodową
[siedzibą prymasa]". Kaczyńskiemu marzyła się chadecja, więc zaprosił
Siwka do PC.
Do rady Solidarnej Wsi wchodzi ks. Roman Andrzejewski, duszpasterz krajowy
rolników, rekomendowany przez Episkopat oraz sam Siwek. Po śmierci księdza w
2003 r. fundacja ustanawia nagrodę jego imienia. Uroczystości wręczenia są
podniosłe, z udziałem hierarchów Kościoła. W 2016 r. znów są na nich
parlamentarzyści PiS, wśród nich wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Na mównicy
szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska z listem gratulacyjnym od
Andrzeja Dudy.
Dziś Solidarna Wieś mieści się w willi na Żoliborzu przy ul. Kossaka (na
zdjęciu poniżej), kilka minut spacerem od domu Kaczyńskiego. W tej samej, gdzie
jest i spółka Air Link.
W finale operacji polegającej na powołaniu nowych spółek przez Kaczyńskiego i
Siwka Fundacja Prasowa Solidarności przekazuje im praktycznie cały majątek.
Dla środowiska Kaczyńskiego są to politycznie chude lata – nie mają władzy.
Biznesowo – tłuste. Trwa przecież zarabianie na czynszach oraz obsadzie
zarządów i rad nadzorczych powołanych przez siebie spółek. Tylko w Srebrnej
dwuosobowy zarząd dostaje rocznie prawie 100 tys. zł, a sześciu członków rady
nadzorczej bierze co miesiąc blisko dwie średnie krajowe.
Kaczyński wprowadza się ze świtą na ul. Nowogrodzką.
Na korytarzach mijają się Przemysław Gosiewski z redakcji wydawanego przez
Srebrną „Nowego Państwa", prezes spółki Srebrna Adam Lipiński, ludzie z
rady nadzorczej – Wojciech Jasiński, Krzysztof Wyszkowski itd. Awansuje Marek
Suski – ze specjalisty ds. marketingu Srebrnej na członka władz spółki. W 2001
r. powstaje PiS, a większość tych „biznesmenów" wchodzi do Sejmu. W
Srebrnej stery przejmują wtedy sekretarki, kierowcy, pracownicy biura partii.
W 2006 r., za pierwszych rządów PiS, do wielkiej politycznej gry wracają też
dawni założyciele Fundacji Prasowej Solidarności. Czabański zostaje prezesem
Polskiego Radia, a Siwek – wiceprezesem TVP.
Rok później, kiedy czuć już porażkę PiS w przyspieszonych wyborach, Siwek
wykonuje zaskakujący ruch biznesowy. Spółka Air Link, w której ma
uprzywilejowane udziały, sprzedaje biurowiec przy Nowogrodzkiej. Ten sam, gdzie
siedzibę ma partia Kaczyńskiego. Nowym właścicielem zostaje izraelska firma
Metropol NH. W tajemnicy zapłaciła 34 mln zł. Czy Kaczyński wiedział o handlu?
Wersje są sprzeczne, a Siwek nie zdradza, co się stało z pieniędzmi. Nie wróci
już na PiS-owską listę płac po ostatnich wyborach. Jest biznesmenem, a jego Air
Link ma z czego żyć i po sprzedaży Nowogrodzkiej: nieruchomości przy Połczyńskiej,
Jana Pawła II, wille na Żoliborzu.
Końcówka pierwszych rządów PiS to też kres kłopotów poprzedniczki partii –
Porozumienia Centrum. Formacja nie istnieje od 2002 r., ale zostały długi za
wynajem biur. Z pomocą przychodzi Wojciech Jasiński, wówczas minister skarbu,
dziś prezes Orlenu. Ten zaufany współpracownik Kaczyńskiego był we władzach
Srebrnej. Cztery dni po przegranych wyborach w 2007 r. kasuje zobowiązania PC
wobec skarbu państwa sięgające blisko 700 tys. zł.
Kaczyński mówi potem: „Nie widzę nic nadzwyczajnego w umorzeniu długów, których
nie da się ściągnąć".
Odrębna historia pisze się w kolejnej spółce – Srebrna Media. To teren
Krzysztofa Czabańskiego (dziś szef Rady Mediów Narodowych), spółka rodzinna. U
sterów są kolejno Czabański, jego ówczesna żona Barbara, z czasem dołączy syn
Jacek. I tę spółkę majątkiem obdarowała Fundacja Prasowa Solidarności.
Czabańscy zarządzają jedną trzecią biurowca przy Srebrnej, to budynek z
przełomu XIX i XX w., dawna fabryka kotłów Bormann, Szwede i spółka. Ale
interesy mają też poza stolicą. Przez lata wydają „Gazetę Płaską", w
stopce adres domowy Czabańskiej we wsi Mikaszówka.
W 2008 r. spółka Srebrna Media znajduje kupca na swoją część biurowca – spółkę
Srebrna. Sumy nie ujawnia, ale Srebrnej Media wystarczyła na 4,7 ha w środku
Puszczy Augustowskiej. Chce tam budować osiedle domów letniskowych. Od kilku
lat w sprawozdaniach Srebrnej Media można śledzić trudy bycia deweloperem:
karczowanie, kopanie stawów, koszenie trawy, grodzenie, podłączenie prądu. Srebrna
Media ma projekt i pozwolenie na budowę modelowego domu letniskowego. Rozgląda
się za reklamą, ma kontakt z lokalną agencją nieruchomości. Za chwilę może
zacząć inwestycję. Ale na razie kończy prace na etapie koncepcji
architektonicznej.
W deweloperkę idzie też sama Srebrna. Po handlu ze Srebrną Media Czabańskich ma
100 proc. dawnej fabryki kotłów, czyli terenu przy ul. Srebrnej. Zarządza też
nieruchomościami w Al. Jerozolimskich i niewielkim gruntem na rogu
Nowogrodzkiej z Raszyńską. To skwer tuż obok siedziby PiS. Płaci 22 tys. zł za
koncepcję architektoniczną dla tego gruntu. Dziś rośnie tam drzewo, stoi
śmietnik i opuszczona buda dla psa, ale może da się tam zbudować coś
dochodowego?
Prawdziwy rozmach zapowiada się kilkaset metrów dalej, u zbiegu ulic Srebrnej i
Towarowej, czyli w miejscu fabryki kotłów.
Tu już można dostać zawrotu głowy – spółka wykłada 93 tys. zł na przygotowanie
inwestycji, czyli budowy 190-metrowego wieżowca. To projekt wart nawet 500 mln
zł. Bo wysokość jest zacna i adres doskonały – w okolicach II linii metra. To
właśnie w tej części Warszawy rosną kolejne drapacze chmur. A Srebrna jest o
krok od pozwolenia na budowę. Projektem się nie chwali, poznać plany biznesowe
u źródła nie sposób. Można oczywiście wypełnić formularz kontaktowy na stronie
spółki, ale odpowiedź nie przyjdzie.
Lobbysta zajmujący się nieruchomościami w Warszawie: – To megaprzedsięwzięcie.
Krążyły informacje, że mają w PiS taki biznesplan: zdobyć kredyt na budowę
wieżowca dzięki umowom na jego wynajem od spółek skarbu państwa. Ale to byłoby
zbyt bezczelne nawet jak na nich. Poza tym sami tego wieżowca nie zbudują,
brakuje im doświadczenia. Dlatego przedstawiciele Srebrnej chodzą po Warszawie
i szukają partnera. Rozmawiali już z wielkim graczem, inwestorem, który też
stawia wieżowce na Woli.
Spółka Srebrna miała różne zarządy, ale rozkręciła się na dobre za czasów
Janiny Goss, która z Kaczyńskim przeszła cały szlak bojowy od PC. Zaprzyjaźniła
się też z mamą Kaczyńskich, a kiedy pani Jadwiga zachorowała, to właśnie Goss
pożyczyła 200 tys. zł prezesowi PiS. On nigdy o niej nie zapomina. Za
pierwszych rządów PiS Goss weszła do rady nadzorczej TVP, dziś jest w radach
Polskiej Grupy Energetycznej i Banku Ochrony Środowiska.
Wracamy na Al. Jerozolimskie, gdzie Srebrna ma budynek – dawną siedzibę
„Expressu". Można stamtąd przejść szklanym łącznikiem do siedziby PiS przy
Nowogrodzkiej. To strategiczna droga, w partii jest nawet osoba odpowiedzialna
za klucze do łącznika. Bo tędy można przyjść do prezesa niezauważonym. Z tej
drogi korzysta np. koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Pod podwórzem między Alejami i Nowogrodzką jest podziemny garaż. Do kogo
należy? O to toczył się spór między Srebrną a izraelskim Metropolem, który –
przypomnijmy – kupił budynek centrali PiS. Po tej transakcji partia płaci za
miejsca parkingowe Metropolowi. Ale Goss uważała, że PiS powinien płacić
Srebrnej.
Goss zaczęła od pomiarów podziemi. I słała pisma. Od skarbnika PiS zażądała, by
przestał płacić Metropolowi. Potem do garażu zeszli robotnicy Srebrnej,
odkręcili tabliczki izraelskiej spółki i przytwierdzili własne. Spór eskalował.
Srebrna zablokowała wjazd samochodem. Metropol zablokował wyjazd własnym autem.
Srebrna montowała monitoring, wzięła też stróży. – Poszło na to ze 100 tys. zł
– mówi nasz informator.
W końcu Srebrna odpuściła. Po tajemniczej awarii zasilania. – Akurat
rozdzielnia prądu do obu budynków była pod kontrolą Metropolu. Prezes wezwał
Goss i kazał jej natychmiast zakończyć konflikt – wspomina nasz rozmówca.
Awantura w garażu to historia z 2014 r. Metropol kupił siedzibę PiS, by ją
rozebrać i zbudować tam nowoczesny biurowiec. Srebrna to blokuje, a zyski z
czynszu od PiS nie zadowalają izraelskiego dewelopera. Szykują się więc zmiany.
– Metropol szuka kupca na Nowogrodzką. Lokalizacja niby dobra, ale zakup
siedziby prezesa to ryzyko – mówi osoba zajmująca się nieruchomościami.
mienili się też udziałowcy Srebrnej. Przez lata jej jedynym udziałowcem był
Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, ale do spółki we wrześniu 2015 r. dopuścił
Barbarę Skrzypek i jej syna. Dyrektorka biura Kaczyńskiego, pani Basia z „Ucha
Prezesa" i jej syn mają 3 udziały z 5886.
W grudniu 2010 r. w statucie wspomnianej wcześniej Fundacji Nowe Państwo
założonej m.in. przez Kaczyńskiego zachodzą zmiany. Dochodzi cel „rozwijanie i
propagowanie myśli społecznej Lecha Kaczyńskiego – Męża Stanu i patrioty, który
wiernie służył ideałom wolnej, sprawiedliwej i solidarnej Rzeczypospolitej, dla
których poświęcił życie". Zmienia się też nazwa – z Fundacji Nowe Państwo
na Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.
Siedziba instytutu to dom na Żoliborzu, w willowej uliczce Solskiego, na tyłach
Mickiewicza. Za płotem – dom prezesa PiS. Wszystko to – jak i samego
Kaczyńskiego – chronią na co dzień pracownicy Grom Group, spółki byłych komandosów.
Miesięcznie PiS płaci im ponad 100 tys. zł.
Furtka instytutu zamknięta, ale drzwi do willi uchylone. Na ganku stoi krzesło.
Takie jak w PRL-owskich biurach: brązowy plastik imitujący skórę, metalowe
nogi. Nie wejdziemy. Nie zobaczymy zbiorów z izby pamięci prezydenta.
Ochroniarz odsyła nas do kustosza. To Wojciech Stańczak, łacinnik, wykładowca,
poeta grupy „Okno". W internecie przedstawia się tak: „Marzy mi się, by
każdy, kto usłyszy moje poezje, czuł pociechę niczym przy odbiorze Rozgłośni
Polskiej Ludzi Pokrzywdzonych".
Instytut na stronie internetowej zaznacza, że nie jest muzeum, ale „ważnym
ośrodkiem myśli intelektualnej, forum wymiany opinii, poglądów i idei".
Tylko z ulicy nie da się tam wejść. Wystrój wnętrz oglądamy więc w sieci. Na
ścianie złote litery „Instytut im. Lecha Kaczyńskiego". Poniżej portret
patrona, z narodową flagą, jest też popiersie, jakieś drobiazgi w gablocie.
Trwa gromadzenie pamiątek oraz „świadectw o Prezydencie po jego śmierci".
Kustosz buduje archiwum twórczości poświęconej Kaczyńskiemu. Profesjonalnej i
amatorskiej, w wierszach, rzeźbie, filmach, nagraniach.
Ale Instytut nie tylko sentymentem żyje. Jest przecież głównym udziałowcem
spółek Srebrna i Srebrna Media.
https://wyborcza.pl/7,166575,25272983,lista-najwiekszych-afer-pis.html
09.10.2019
„Zdajemy sobie sprawę, że to tylko część afer związanych z PiS i jego
nominatami po 2015 r. Wybraliśmy te najlepiej - naszym zdaniem - opisujące
obecne rządy
Afera „srebrnych wież” - taśmy Kaczyńskiego
W latach 2017-18 Jarosław Kaczyński potajemnie negocjował z austriackim
deweloperem Geraldem Birgfellnerem budowę drapacza chmur dla związanej z PiS
warszawskiej spółki Srebrna. Birgfellner, prywatnie członek rodziny
Kaczyńskiego, wykonał zlecone prace, które dziś wycenia na 1,3 mln euro. Po 14
miesiącach przygotowań Srebrna oświadczyła jednak, że nie zapłaci
Birgfellnerowi ani grosza, a Kaczyński, którego Austriak zaczął nagrywać
(nagrania ujawniła „Wyborcza”), poradził mu, by poszedł do sądu.
W styczniu 2019 r. Birgfellner zawiadomił prokuraturę, że został oszukany przez
prezesa PiS. Austriaka przesłuchiwano siedem razy, ponad 50 godzin, ale
prokuratura do dziś nie podjęła decyzji o wszczęciu śledztwa, a bez tego nie
można przesłuchać nikogo poza Birgfellnerem. Drapacz chmur miał przynieść
środowisku PiS ogromny dochód na lata. Spotkania biznesowe Kaczyński -
Birgfellner odbywały się w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej, uczestniczył w
nich m.in. szef zrepolonizowanego banku Pekao SA Michał Krupiński, który miał
sfinansować inwestycję.
Afera z łapówką dla ks. Rafała Sawicza
Wiąże się z aferą „srebrnych wież”. Ks. Rafał Sawicz w lutym 2018 r. zasiadał w
radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna i bez jego
podpisu nie można byłoby wybudować drapacza chmur w centrum Warszawy.
Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Kaczyński przez pośredników zażądał od
niego 50 tys. zł w gotówce dla duchownego, by ten podpis złożył. Austriak
przekazał pieniądze w kopercie Kaczyńskiemu w obecności świadków w partyjnej
centrali na Nowogrodzkiej. Dzisiaj w sądzie domaga się od Kaczyńskiego zwrotu
tych pieniędzy. Sam ks. Sawicz porzucił kapłaństwo i zniknął, a po wybuchu
afery - przez pełnomocników - nie zaprzeczył, że pieniądze wziął. Oświadczył
też, że jest do dyspozycji organów ścigania, ale prokuratura nie była
zainteresowana jego przesłuchaniem.
Afera Kazimierza Kujdy
To kolejny wątek związany z aferą „srebrnych wież”. Kujda był wieloletnim
prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, prezesem spółki Srebrna
(spotykał się z Birgfellnerem w sprawie budowy drapacza chmur), wreszcie od lat
bliskim współpracownikiem Kaczyńskiego. Na początku 2019 r. okazało się, że w
latach PRL był współpracownikiem SB. Trudno uwierzyć, że liderzy PiS o tym nie
wiedzieli. Kujda zrezygnował z szefowania NFOŚ i zniknął.
Afera KNF
W listopadzie 2018 r. „Wyborcza” ujawniła stenogram rozmowy przewodniczącego
Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim,
właścicielem Getin Banku i Idea Banku. Chrzanowski obiecywał Czarneckiemu
spokój w zamian za zatrudnienie znajomego prawnika z Częstochowy i sowite
wynagrodzenie - 1 proc. wartości Getin Noble Banku, co bankier wyliczył na 40
mln zł. Po ujawnieniu nagrania Chrzanowski został zmuszony do dymisji, a potem
zatrzymany. Przed zatrzymaniem pozwolono mu przez kilka godzin czyścić gabinet.
Obecne Chrzanowski jest na wolności, publicznie bronił go prezes Narodowego
Banku Centralnego Adam Glapiński, który był promotorem kariery byłego szefa KNF
(po złożeniu korupcyjnej propozycji Chrzanowski zabrał Czarneckiego na rozmowę
o sytuacji jego banków do gabinetu Glapińskiego). Czarnecki do dziś nie ma
statusu pokrzywdzonego w sprawie.
Afera „aniołków Glapińskiego”
Wyszła przy okazji afery KNF. Prezes NBP Adam Glapiński zbudował w banku
centralnym własny dwór, w którym główne role odgrywały Martyna Wojciechowska,
szefowa departamentu promocji i marketingu, i Kamila Sukiennik, szefowa
gabinetu Glapińskiego. W grudniu 2018 r. „Wyborcza” ujawniła, że każda z nich
zarabia po 50-60 tys. zł miesięcznie. Mimo braku kwalifikacji zasiadają one w
radach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i Krajowego Depozytu Papierów
Wartościowych. NBP zaprzeczał, ale gdy w końcu musiał ujawnić pensje dyrektorów
departamentów, potwierdził nasze informacje, a także to, że Wojciechowska była
najlepiej zarabiającym menedżerem w NBP, a Sukiennik w absolutnej czołówce.
Okazało się też, że posadę dyrektora ma w banku centralnym była żona
koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, a ich syn dzięki NBP
dostał intratną posadę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Afera we wrocławskim PCK
„Wyborcza” ujawniła, że lokalni działacze PiS mieli - według prokuratury -
wyprowadzić z dolnośląskiego Polskiego Czerwonego Krzyża ponad 1 mln zł. Te
pieniądze poszły m.in. na kampanię wyborczą, w tym byłej szefowej MEN Anny
Zalewskiej. Od lat śledztwo się ślimaczy, a ostatnio - choć nic się w nim nie
dzieje - po raz kolejny zostało przedłużone na czas po wyborach (13
października).
Afera samolotowa Kuchcińskiego
W latach 2017-19 marszałek Sejmu Marek Kuchciński wielokrotnie latał prywatnie
rządowym samolotem wraz z rodziną do domu na Podkarpaciu. Loty odbywały się
jako „misje oficjalne” o statusie HEAD, przysługującym tylko najważniejszym
politykom w kraju i tylko w szczególnych przypadkach. Po ujawnieniu sprawy
Kuchciński bronił się, że nic złego nie robił, ale w końcu podał się do
dymisji. Wcześniej Kancelaria Sejmu okłamała „Wyborczą”, odpowiadając na
oficjalne pytanie redakcji, że marszałek nigdy nie zabierał na pokład
prywatnych pasażerów. Potem okazało się, że oprócz rodziny z Kuchcińskim latali
posłowie PiS i działacze samorządowi partii, a raz jedynym pasażerem była żona
marszałka (lot nie miał wtedy statusu HEAD).
Afera kilometrówkowa Kuchcińskiego
Choć posiadał służbową limuzynę i ochronę, to wziął 6 tys. zł kilometrówki z
Sejmu za rzekome użycie samochodu prywatnego do celów służbowych.
Afera podkarpacka
Też pośrednio wiąże się z Kuchcińskim, przyjacielem i bliskim współpracownikiem
Kaczyńskiego od lat 90. Chodzi o przestępcze relacje między policją a
właścicielami rzeszowskich domów publicznych należących do braci R. z Ukrainy.
Wśród ich klientów byli znani politycy, których nagrywano w sytuacjach
intymnych. Miał zostać nagrany właśnie marszałek Sejmu w intymnej relacji z
nastoletnią Ukrainką.
Afera Kosteckiego
Wiąże się z aferą podkarpacką. Ważny świadek Dawid Kostecki, były bokser, zmarł
w niejasnych okolicznościach w celi aresztu na warszawskiej Białołęce w
sierpniu br. W 2012 r. informował śledczych o procederze nagrywania polityków w
agencjach towarzyskich i o tym, że ich właściciele współpracowali z
policjantami z Rzeszowa. Rodzina podważa wersję prokuratury o samobójstwie.
Prokuratura nie zgodziła się na sekcję zwłok, by wyjaśnić pochodzenie dwóch
maleńkich śladów na szyi Kosteckiego, które mogły zostawić igła albo
paralizator. Kilku innych świadków w aferze podkarpackiej także miało popełnić
samobójstwa.
Afera hejterska u Ziobry
Skruszona hejterka internetowa Emilia Szmydt ujawniła, że pod egidą
wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, zaufanego człowieka szefa
resortu Zbigniewa Ziobry, oraz pracującego w ministerstwie Jakuba Iwańca
stworzona została zamknięta grupa „Kasta” na komunikatorze WhatsApp. Należeli
do niej sędziowie, którzy za „dobrej zmiany” zrobili wielkie kariery: zostali
prezesami sądów, dostali posady w Sądzie Najwyższym, weszli do upolitycznionej
Krajowej Rady Sądownictwa. „Kasta” planowała akcje oczerniające wobec sędziów
przeciwnych zamachowi na wymiar sprawiedliwości, które przeprowadzała Emilia
(jej mąż był członkiem „Kasty” i też robił karierę w resorcie i w KRS).
Hejterka korzystała m.in. z poufnych dokumentów dostarczanych z Ministerstwa
Sprawiedliwości, współpracowała też z prorządowymi dziennikarzami z TVP i
portalu wPolityce.pl braci Karnowskich.
Afera z utajnieniem list poparcia kandydatów do nowej KRS
Częściowo wiąże się z aferą hejterską u Ziobry, bo wielu członków nowej
Krajowej Rady Sądownictwa było członkami „Kasty” i nawzajem się popierało.
Listy były podstawą do wyboru przez Sejm upolitycznionej Rady. Opozycja i
środowisko sędziowskie podejrzewają, że część podpisów mogła być sfałszowana
lub że pod listami poparcia są te same osoby. Gdyby tak było, skład KRS
musiałby podać się do dymisji. PiS ukrywa listy i nawet mimo prawomocnego
wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego Kancelaria Sejmu nie chce ich ujawnić.
Afera Solidarnej Polski Ziobry
W 2013 r. kierowana przez Zbigniewa Ziobrę partia Solidarna Polska
zorganizowała w Krakowie konwencję partyjną. Imprezę opłacono z 40 tys. ze
środków unijnych przeznaczonych na szczyt klimatyczny. W 2017 r. po ujawnieniu
nadużyć prokuratura wszczęła śledztwo. Trwa ono do dzisiaj, bo zostało
połączone z postępowaniami dotyczącymi nielegalnego wykorzystania funduszy
unijnych przez europosłów innych ugrupowań.
Afera z działką Morawieckiego
„Wyborcza” ujawniła, że pod koniec lat 90. Mateusz Morawiecki dzięki
znajomościom we wrocławskiej kurii kupił po okazyjnej cenie 15-hektarową
działkę w dzielnicy Oporów. Sam tak zeznał jako świadek podczas późniejszego
procesu dotyczącego nieprawidłowości w przekazywaniu gruntów Kościołowi jako
zadośćuczynienie za utracone w czasach PRL mienie. Biegła wyliczyła wówczas, że
cenę działki Morawieckiego zaniżono pięciokrotnie - kosztowała 800 tys. zł
zamiast 4 mln zł. Dziś może być warta nawet kilkadziesiąt milionów, bo Oporów
to bardzo atrakcyjne miejsce inwestycyjne. Sam Morawiecki przepisał działkę na
żonę, zanim wszedł do rządu. Do dziś nie ujawnił, jaki jest ich wspólny
majątek. Jako prezes banku BZ WBK zarobił ok. 30 mln zł.
Afera z taśmowa Morawieckiego
W 2018 r. ujawniono niepublikowane wcześniej zapisy rozmów z restauracji Sowa
& Przyjaciele, w których brał udział późniejszy premier Mateusz Morawiecki.
Na nagraniach z 2014 r. Morawiecki - wówczas prezes BZ WBK i doradca rządu
Donalda Tuska - mówi, że „ludzie są głupi, bo wierzą w reklamy banku”, „mają
zap…ć za miskę ryżu” oraz cieszył się z wypadku Roberta Kubicy, bo bank nie
będzie musiał sponsorować zawodnika Formuły 1. Na taśmach są też rozmowy o
załatwianiu pracy w banku dla syna Ryszarda Czarneckiego (PiS) i nieformalnym
sponsorowaniu polityków.
Afera SKOK
Związane z PiS Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe - ich twórcą i
wieloletnim szefem był senator PiS Grzegorz Bierecki - upadają od ponad sześciu
lat. Na zabezpieczenie depozytów ich klientów Bankowy Fundusz Gwarancyjny wydał
już 5 mld zł. Nikt z kierownictwa SKOK nie poniósł żadnych konsekwencji.
Przeciwnie, Bierecki został szefem komisji finansów Senatu, a Janusz Szewczak,
były główny ekonomista SKOK, wiceszefem komisji finansów Sejmu. W grudniu 2018
r. prokuratura Ziobry zatrzymała za to byłych szefów KNF, którzy tropili
nieprawidłowości w SKOK-ach - Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka. Zarzut:
niewystarczający nadzór nad SKOK-iem Wołomin. Wywołało to skandal, bo Kwaśniak
w 2014 r. został omal śmiertelnie pobity przez gangsterów wynajętych przez
ludzi ze SKOK Wołomin. PiS bardzo długo bronił się przed objęciem SKOK nadzorem
KNF, nastąpiło to dopiero w 2012 r.
Afera z milionami dla rządu Szydło
22 ministrów rządu Beaty Szydło w latach 2016-17 wzięło sowite nagrody (od
kilkudziesięciu do ponad 110 tys. zł), co zdarzyło się po raz pierwszy w
historii III RP (dotychczas byli nagradzani co najwyżej wiceministrowie). Po
ujawnieniu tego przez posła Krzysztofa Brejzę mieli oddać pieniądze, wpłacając
je na Caritas. Nagrody zwróciło tylko 12 z nich. W maju 2018 r. Jacek Sasin,
wówczas szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, zapewniał, że rząd „chce ujawnić
listę, kto z ministrów zwrócił nagrody”. Nie ma jej do dziś. Sprawa przeszła do
historii po sejmowym wystąpieniu Szydło, która odpowiadając opozycji,
krzyczała: „Te pieniądze po prostu się należały”.
Afera z wypadkiem Szydło
W lutym 2017 r. kolumna BOR wioząca premier Beatę Szydło do jej domu pod
Oświęcimiem staranowała skręcające w lewo seicento. Młodego kierowcę od
początku próbowano przedstawić jako winnego wypadku. On sam nie przyznał się do
winy, nie chciał poddać się karze i dlatego trwa proces. Kierowca seicento
twierdzi, że samochody BOR miały tylko sygnały świetlne, bez dźwiękowych, i
jechały w takiej odległości od siebie, że nie zauważył, iż to kolumna - dlatego
przepuścił tylko pierwsze auto. Film z monitoringu ulicy, który mógłby
potwierdzić wersję kierowcy seicento, obejrzał jeszcze jeden z policjantów, ale
prokuratura przekazała sądowi uszkodzony dysk, nienadający się do odzyskania
danych. Śledztwo ws. ewentualnego niszczenia dowodów przekazano Prokuraturze
Okręgowej w Nowym Sączu, której szefem jest nominat Zbigniewa Ziobry.
Afera z wypadkami SOP (wcześniej BOR)
Od czasu przejęcia władzy przez PiS rządowe samochody z najważniejszymi osobami
w państwie na pokładzie i bez nich brały udział w kilkudziesięciu stłuczkach i
wypadkach. Powodem była czystka w Biurze Ochrony Rządu, w wyniku której z pracy
odeszli doświadczeni kierowcy. W 2018 r. BOR rozwiązano, przemianowując na
Służbę Ochrony Państwa, ale wypadki nie ustawały. Ostatecznie przestano do nich
wzywać policję i w ten sposób informacje o kraksach znikły z oficjalnych
raportów.
Afera Igora Stachowiaka
Przez ponad rok wrocławska policja ukrywała film, na którym widać, jak
funkcjonariusze torturują paralizatorem zatrzymanego pod błahym powodem Igora
Stachowiaka. Mężczyzna zmarł po zatrzymaniu, sprawa do dziś jest niewyjaśniona.
Żaden z funkcjonariuszy nie poniósł konsekwencji karnych. Sprawa wyszła na jaw
dzięki materiałowi TVN 24.
Afera Bartłomieja Misiewicza
Nazwisko Misiewicza stało się synonimem kariery w rządzie PiS. Ten 25-letni
pracownik apteki w Łomiankach był w czasach rządów PO-PSL asystentem Antoniego
Macierewicza. Po wyborach został szefem gabinetu nowego ministra obrony. W
grudniu 2016 r. kierował siłowym przejęciem Centrum Kontrwywiadu NATO w
Warszawie, rok później dostał od Macierewicza złoty medal „Za zasługi dla
obronności”. W 2018 r. został zatrzymany przez CBA za nadużycia w Polskiej
Grupie Zbrojeniowej, gdzie dostał intratną posadę. Wyszedł z aresztu na wolność
po sześciu miesiącach.
Afera Wacława Berczyńskiego
Wacław Berczyński był jednym z najbliższych współpracowników Antoniego
Macierewicza z czasów „smoleńskiego zespołu parlamentarnego”, a po wyborach w
2015 r. został szefem specjalnej podkomisji, która miała udowodnić tezę o
zamachu 10 kwietnia 2010 r. Macierewicz wykorzystywał też Berczyńskiego jako
konsultanta w sprawie przetargu poprzedniego rządu na zakup francuskich
śmigłowców Caracal. Miał on nawet dostęp do tajnych dokumentów. W wywiadzie dla
„Dziennika Gazety Prawnej” pochwalił się, że to on „uwalił caracale”, czyli
przyczynił się do unieważnienia kontraktu. Wybuchła afera, Berczyński wyjechał
z Polski, a faksem zrezygnował z kierowana podkomisją smoleńską.
Afera Polskiej Fundacji Narodowej
Powołana przez rząd, by „bronić dobrego imienia Polski za granicą”, stała się
symbolem bezmyślnego trwonienia pieniędzy. Polska Fundacja Narodowa dostała
ogromne pieniądze od spółek skarbu państwa - w sumie ok. 250 mln zł.
Przeznaczyła je np. na szkalującą sędziów kampanię billboardową „Sprawiedliwe
sądy” (zlecenie od PFN na jej przeprowadzenie dostała spółka Solvere założona
przez PR-owców premier Beaty Szydło). Ogromne pieniądze pochłonął też
pełnomorski jacht „Love Poland” kupiony za 900 tys. euro. Miał promować Polskę
w świecie, ale od miesięcy stoi w amerykańskim doku ze złamanym masztem. Ponad
5 mln dol. poszło na promocję Polski w USA przez jedną z tamtejszych firm
lobbingowych. Praktycznie niewiele ona robiła - założone przez nią konta w
internecie śledzi po kilkadziesiąt osób. Na zleceniach dla tej firmy zarabia
m.in. rodzina polonijnego historyka Marka Chodakiewicza.
Afera inwigilacyjna
W 2017 r. „Wyborcza” ujawniła, że gdy pod Sejmem tysiące ludzi protestowało w
obronie wolnych sądów, policja uruchomiła cały system śledzenia polityków
opozycyjnych działaczy, Komitetu Obrony Demokracji i Obywateli RP. Poddani
zostali oni ścisłej obserwacji przez grupy wywiadowców wyspecjalizowanych w
rozpracowywaniu zorganizowanej przestępczości.
Afera Pegasusa
Korzystając z zapisów wprowadzonej przez PiS ustawy antyterrorystycznej (zwanej
inwigilacyjną), CBA kupiło za 35 mln zł izraelski system Pegasus. Pozwala on na
całkowicie niekontrolowane śledzenie smartfonów oraz ich użytkowników. System
został kupiony za pieniądze z resortu sprawiedliwości przeznaczone na Fundusz
Pomocy Ofiarom Przestępstw.
Afera „córki leśniczego”
Przed jednym z posiedzeń rządu w 2017 r. minister środowiska Jan Szyszko
usiłował wręczyć Mariuszowi Błaszczakowi, wtedy szefowi MSWiA, tajemniczą
kopertę. Powiedział, że są w niej dane „córki leśniczego”. Błaszczak przytomnie
zauważył, że wszystko filmuje kamera Polsatu, i nie przyjął koperty. Do dzisiaj
nie wiadomo, o kogo chodziło. Szyszko pytany w mediach, kim jest „córka
leśniczego”, odpowiedział, że to „Inka”, czyli Danuta Sedzikówna, bohaterka
podziemia antykomunistycznego, skazana na śmierć w pokazowym procesie.
Afera Mariana Banasia
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś manipulował oświadczeniami
majątkowymi, a w jego kamienicy w Krakowie działał hotel z pokojami na godziny,
z których korzystały m.in. prostytutki i ich klienci - ustalił reporter TVN
Bertold Kittel. W reportażu „Pancerny Marian i pokoje na godziny” wyemitowanym
21 września przez „Superwizjer” Kittel pokazał, że hotel prowadziła rodzina
zajmująca się seksbiznesem, z wyrokami na koncie. Później wyszło też na jaw, że
Banaś nie we wszystkich oświadczeniach majątkowych wpisywał kamienicę, nie
podawał informacji o kredycie wartym 2,6 mln zł wziętym pod jej zastaw i że
drastycznie zaniżył cenę za jej wynajem.
Szef NIK jest na bezpłatnym urlopie. Zanim go rozpoczął, zdążył jeszcze złożyć
wniosek o odwołanie swoich trzech zastępców. Chciał, by zastąpiła ich
Małgorzata Motylow, wieloletnia kontrolerka z gdańskiego oddziału NIK,
prywatnie - jak doniósł dziennik „Fakt” - przyjaciółka Marty Kaczyńskiej.
Na tę nominację głosami posłów PiS zgodziła się sejmowa komisja ds. kontroli
państwowej.
https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,31593160,najwazniejsze-afery-i-liderzy-zjednoczonej-prawicy-kto-w-2025.html
Były minister zdrowia skazany w I instancji, były wiceminister
sprawiedliwości ukrywa się za granicą. Na naszej liście osób związanych z
obozem PiS, które w 2025 r. będą mieć kłopoty z wymiarem sprawiedliwości jest
kilkadziesiąt nazwisk. A to nie wszyscy.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar na 8 stycznia
zapowiada publikację raportu na temat politycznych śledztw z okresu, gdy
rządził PiS, a prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro. Raport ma liczyć
ok. 200 stron i dotyczyć postępowań z lat 2016 - 2023, w stosunku do których —
jak zapowiada Bodnar „wystąpiło podejrzenie politycznego wpływu na ich przebieg
i podejmowane decyzje".
Poza badaniem wpływu polityków na pracę prokuratorów w czasie rządów PiS trwa
wiele postępowań dotyczących spraw, którymi prokuratura za rządów PiS się nie
zajmowała, albo zajmowała tak, żeby za wiele nie ustalić. Przypominamy
najważniejsze afery i pokazujemy ich bohaterów, którzy w 2025 r. będą budzili
największe zainteresowanie prokuratury, sądów i mediów. Poza sprawami, w
których liczba podejrzanych idzie w dziesiątki, są jeszcze indywidualne
przypadki polityków u Zjednoczonej Prawicy i ich protegowanych.
Fundusz Sprawiedliwości
Afera dotyczy nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy z funduszu dla wspierania
ofiar przestępstw, powołanego w ministerstwie sprawiedliwości, którym zarządzał
Zbigniew Ziobro.
Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości czytamy, że w latach 2019–23 roku
środki z Funduszu Sprawiedliwości przyznawano poza naborem lub konkursem. Było
to możliwe na podstawie rozporządzenia o Funduszu Sprawiedliwości, w którym
wprowadzono zasadę, że „w uzasadnionych przypadkach" dotacje można było
przyznawać wedle uznania dysponenta – Ministra Sprawiedliwości. Suma tych
wypłat wynosi 224 mln zł.
Środki wydawane były na cele niezwiązane z przeznaczeniem funduszu, często
płynęły do organizacji powiązanych z politykami obozu PiS, zwłaszcza Solidarnej
Polski (obecnie nosi nazwę Suwerenna Polska), ugrupowania Ziobry. To właśnie w
śledztwie dot. funduszu sprawiedliwości prokuratura przedstawiła 11 zarzutów b.
wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu, który ukrył się na
Węgrzech i kreuje się na ofiarę politycznych prześladowań.
- Jest to sprawa fundamentalna z punktu widzenia rzetelności życia publicznego,
wykorzystywania środków publicznych czy też wykorzystywania środków do celów
nieuprawnionych - podkreślał niedawno Bodnar.
Przygotowywany od jesieni akt oskarżenia dotyczy m.in. przyznania ponad 98 mln
zł dotacji dla Fundacji Profeto, z których 66 mln zostało już wypłaconych.
Przypomnijmy - Profeto, której założycielem jest ks. Michał O., budowało tzw.
Archipelag, czyli centrum dla ofiar przestępstw, w warszawskim Wilanowie za
pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Ale według umowy miało pomagać ofiarom
tylko przez rok po zakończeniu milionowej inwestycji.
Afera Pegasusa
To skandal związany z użyciem zakupionego w 2017 r. przez Centralne
Biuro Antykorupcyjne izraelskiego oprogramowania szpiegującego do
podsłuchiwania polityków opozycji, m.in. szefa sztabu wyborczego Koalicji
Wyborczej Krzysztofa Brejzy w 2019 r. Pieniądze na zakup systemu Pegasus przez
CBA pochodziły ze środków Funduszu Sprawiedliwości powołanego do ochrony ofiar
przestępstw.
Afera wizowa
Dotyczy korupcji, do jakiej miało dochodzić przy przyznawaniu polskich wiz
przez urzędników MSZ i służb konsularnych imigrantom z krajów Azji
Południowo-Wschodniej i Afryki. Postępowanie w tej sprawie wszczęto jeszcze za
rządów PiS, wiosną 2023 r.
Na początku grudnia 2024 r. swój raport w tej sprawie opublikowała sejmowa
komisja śledcza powołana do wyjaśnienia afery.
W październiku 2024 r. NIK negatywnie oceniał nadzór MSZ nad działalnością
konsularną. W latach 2018-23 Polska wydała łącznie ponad 6 mln wiz, a w MSZ
funkcjonował nietransparentny i korupcjogenny mechanizm wpływania na niektórych
konsulów RP.
W kontrolowanym okresie wydano prawie 370 tys. wiz obywatelom 76 państw
muzułmańskich i Afryki. Wizy dostawali również Rosjanie, już po nałożeniu na
ten kraj sankcji.
Afera mailowa
Od 2021 r. hakerzy publikowali w internecie maile, które miały pochodzić z
prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera
Mateusza Morawieckiego. Wiadomości odsłaniały kulisy politycznych działań władz
PiS, ale również sprawy istotne ze względu na bezpieczeństwo państwa.
Afera respiratorowa
Dotyczyła zakupu przez Ministerstwo Zdrowia respiratorów w trakcie pandemii
COVID-19 w 2020 roku. Ministerstwo zdrowia kupiło od handlarza bronią ponad 2
tys. respiratorów za 370 mln zł.
Przepłacone respiratory okazały się bezużyteczne, a handlarz zmarł w
tajemniczych okolicznościach. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, który
podpisał umowę z handlarzem, tłumaczył, że E&K była jedyną firmą, która
gwarantowała szybką dostawę.
Wybory kopertowe
W czasie pandemii COVID-19 rząd PiS postanowił zorganizować wybory prezydenckie
wyłącznie korespondencyjnie. Nie było jednak ustawy pozwalającej na ich
przygotowanie w takiej formie, premier Mateusz Morawiecki zlecił Poczcie
Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowanie wyborów bez
odpowiedniej podstawy prawnej. W październiku komisja śledcza ds wyborów
kopertowych przegłosowała złożenie 10 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu
popełnienia przestępstwa przez 19 osób, w tym byłego premiera Mateusza
Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
Afera w NCBR
Dotyczy nieprawidłowości w przyznawaniu dotacji na projekty naukowe. W ramach
tego procederu środki publiczne były wyprowadzane na masową skalę przez osoby
powiązane z NCBR oraz zewnętrzne podmioty.
Na podstawie umowy koalicyjnej z PiS NCBR zostało oddane we władanie
Partii Republikańskiej Adama Bielana. Nadzór nad tą instytucją miał polityk
Republikanów wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jacek Żalek.
W raporcie NIK, dotyczącym rozdysponowania środków z NCBiR w ramach konkursu
Szybka Ścieżka – Innowacje Cyfrowe, czytamy o wielu nieprawidłowościach.
Np przykład: do dofinansowania zakwalifikowano m.in. projekt, który od razu
powinien zostać odrzucony, gdyż przekraczał ustalony limit 20 mln euro.
Ustalone nieprawidłowości wskazują również na występowanie mechanizmów
korupcjogennych w NCBR. Zarzucono także nieformalny wpływ polityków na
działalność NCBR.
Afera Collegium Humanum
Sprawa dotyczy nieprawidłowości w przyznawaniu dyplomów, w tym programów MBA
(Master of Business Administration). Uczelnia pozwalała szybko zdobyć dyplom
bez faktycznego studiowania, ten sposób wykorzystywały m. in. osoby
zainteresowane stanowiskami w radach nadzorczych spółek skarbu państwa, w tym
politycy różnych ugrupowań. Wśród osób, którym przedstawiono zarzuty, są
rektorzy uczelni, członkowie Polskiej Komisji Akredytacyjnej, biznesmeni i
politycy.
Igrzyska, sporty wodne i rajdy dookoła świata
Do tego katalogu niegospodarności dodajmy jeszcze jacht Polskiej Fundacji
Narodowej "I Love Poland" za 900 tys. euro plus jego obsługa za 60
mln zł (to koszty na lata 2019-23).
Do wyjaśnienia są także kilometrówki byłego europosła PiS Ryszarda
Czarneckiego.
„Poseł z popełniania przestępstwa uczynił sobie stałe źródło dochodu, czerpiąc
nienależne mu korzyści z działalności przestępczej przez okres czterech
lat" – czytamy w prokuratorskim postanowieniu o zarzutach dla jednego z
najbardziej emblematycznych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Czarnecki
wyłudził za fikcyjne przejazdy 203 tys. euro (prawie 900 tys. zł).
Być może sprawiedliwość upomni się także o Radosława Piesiewicza, szefa Polskiego
Komitetu Olimpijskiego, który swobodnie rozporządzał publicznymi środkami, aby
zapewnić sobie (i swojej rodzinie) komfort podczas igrzysk w Paryżu.
https://100aferpis.pl/
Na stronie pod tym adresem klikając na nazwę każdej z poniższych afer, jest jej
krótki opis.
1. Afera Wizowa
2. Afera ministra Szumowskiego
3. Wstrzymane miliardy z KPO
4. Afera 2 miliardów dla TVP i gest Lichockiej
5. Zakaz aborcji
6. Afera pseudowyborcza Sasina - zmarnowane 68 mln zł
7. Katastrofa na Odrze
8. Afera zbożowa
9. Afera SKOK
10. Afera Getback
11. Afera finansowania kampanii minister Anny Zalewskiej oraz innych polityków
PiS z pieniędzy PCK
12. Afera KNF
13. Nagrody za Polski Ład
14. CPK (Centralny Port Komunikacyjny)
15. Afera Prezesa NIK Banasia
16. Afera CBA, które zgubiło 10 milionów zł
17. Afera Lotosu
18. Afera maseczek z Antonowa za 5,5 mln zł
19. Afera radiowej Trójki
20. Afera elektrowni w Ostrołęce
21. Afera węglowa
22. Dotacje NCBIR
23. Afera w Ministerstwie Zdrowia
24. Afera Kuchcińskiego
25. Afera z zarobkami „aniołków Glapińskiego”
26. Afera toruńska
27. Afera nagród w rządzie PiS
28. Afera Willa+
29. Afera mailowa Dworczyka
30. Afera Piebiaka
31. Afera Nepotyzm Plus
32. Kolumna Szydło
33. Lex TVN
34. Afera Mejzy
35. Reasumpcja LexTVN
36. Rejestr ciąż
37. Afera miliardów dla TVP
38. Śmierć Igora Stachowiaka
39. Afera z kolekcją Czartoryskich
40. Afera bilboardowa
41. Afera z kosztami miesięcznic smoleńskich
42. Afera „radomska”
43. Afera PZU
44. Afera nieruchomości Morawieckiego
45. Afery Bartłomieja Misiewicza
46. Afera finansowa Solidarnej Polski
47. Afera ułaskawieniowa
48. Afera wycinki drzew
49. Afera funduszu sprawiedliwośći
50. Afera referendalna Zalewskiej
51. Afera taśmy prawdy Jarosława Kaczyńskiego
52. Afera importu węgla z Rosji
53. Afera niepublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego
54. Afera Solvere
55. Afera z opłacanymi trolami PiS w internecie
56. Afera wokół Caracali
57. Afera z upolitycznieniem sądów
58. Samoloty VIP
59. Afera „córki leśniczego”
60. Afera Obajtka
61. Wycinka Puszczy Białowieskiej
62. Zamach na Konstytucję
63. Afera wypadków SOP
64. Afera nawałnicowa
65. Afera 27:1, czyli złośliwe głosowanie
66. Afera głosowania w Sali Kolumnowej
67. Afera Eurokorpusu
68. Afera list poparcia do KRS
69. Afera wolnościowa– ograniczenie dostępu do informacji publicznej,
ignorowanie trudnych pytań,
70. Afera Majątku Morawieckiego
71. Afera samolotowa – miliony na loty polityków PiS
72. Afera TW Wolfgang
73. Afera męża Szydło
74. Afera emerytalna
75. Afera węgla z Mozambiku
76. Afera gazowa
77. Afera ARiMR
78. Afera siostry Morawieckiego
79. Afera Macierewicza. Macierewicz ściga Tomasza Piątka
80. Senator PiS bestialsko zabił psa
81. Afera z zatrudnieniem synów Krzysztofa Tchórzewskiego
82. Afera ginących dowodów
83. Afera inwigilacyjna
84. Afera w KGHM
85. Afera z represjonowaniem protestujących
86. Afera sosnowiecka
87. Afera Kaczyński i JetAir
88. Afera kartowa– urzędnicy wydali 19 mln milionów złotych służbowymi kartami
kredytowymi
89. Afera asfaltowa
90. Afera przekopowa
91. Afera z czystkami w wojsku
92. Afera z projektowaniem polskiego samochodu elektrycznego
93. Afera Polskiej Fundacji Narodowej
94. Afera Pegasusa
95. Afera Bąkiewicza
96. Afera z fatalnym stanem zaopatrzenia armii na ćwiczeniach Dragon 17
97. Afera z rezydencją ministra Jana Szyszko
98. Afera manipulacji stenogramów na komisji Amber Gold
99. Afera z karanym prezesem ARiMR
100. Afera Stanisława Piotrowicza
101. Afera Autosanu
102. Afera reklamowa w MON
103. Afera szczecińskiej stępki
104. Afera z Muzeum Bitwy Warszawskiej
105. Afera inwigilacji opozycji
106. Afera reklamowa– 2000 procent wzrostu wydatków na reklamę w propisowskich
mediach
107. Afera dyletantów– kierowcy, aptekarze i pracownicy salonów samochodów
obejmują kluczowe stanowiska w Polskiej Grupie Zbrojeniowej
108. Afera Witolda Waszczykowskiego
109. Afera Wacława Berczyńskiego
110. Afera 7 milionów na portal Tomasza Sakiewicza
111. Afera GROM
112. Afera Metropolitalna
113. Afera śmierci Kosteckiego
114. Afera rodziny Ziobro
115. Afera stadninowa
116. Afera taśmowa Morawieckiego
117. Afera Przyłębskiej
118. Afera dyplomatyczna
119. Afera GITD i system Viatoll
120. Afera “znikających plecaków” Kempy
121. Afera rzecznika CBA
122. Afera lekowa
123. Afera kopertowa
124. Afera Kujdy
125. Afera Centrum Praw Kobiet
126. Afera podkomisji smoleńskiej Macierewicza
127. Afera imigracyjna
128. Afera śmigłowcowa Macierewicza
129. Afera ze śmigłowcami ratunkowymi
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,32027248,nie-ma-takiej-bzdury-ktorej-pis-nie-puscilby-w-obieg-zeby.html?_gl=1*2fni3l*_gcl_au*MTg0MDUxODk0NC4xNzQ4NDE1MTM5*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTAxNzA0MjUkbzMyNiRnMSR0MTc1MDE3MDQ5MiRqNjAkbDAkaDA.#s=S.TD-K.C-B.15-L.2.duzy
… „Prawo i Sprawiedliwość wyspecjalizowało się w tworzeniu fałszywych
narracji, którymi straszą swoich wyborców. W tweecie byłego posła PiS - który
natychmiast stał się podstawą (i główną treścią) artykułu w serwisie powiązanej
z PiS TV Republika - nic się nie zgadza. Zaczynając od fałszywej tezy, że do
Polski będą przysyłani migranci w ramach paktu migracyjnego.
4 lutego premier Donald Tusk zapowiedział, że "Polska nie będzie
implementowała żadnego paktu migracyjnego ani żadnego zapisu tego typu projektów,
które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania przez Polskę
migrantów". A unijne rozporządzenia dotyczące migracji są skonstruowane
tak, że biorą pod uwagę liczbę migrantów, których przyjął dany kraj. Na koniec
2024 r. w Polsce było ich ponad 900 tys. - to głównie Ukraińcy.
Ale PiS już tak się przyzwyczaił do straszenia migrantami i nie chce oddać tego
Konfederacji i Grzegorzowi Braunowi, z którymi rywalizuje o prawą stronę sceny
politycznej, że traktuje już jak niepodważalny dogmat tezę o złej Unii
Europejskiej, przymusowo wpychającej Polsce przybyszy z innych krajów.
Nawiasem mówiąc, Centra Integracji Cudzoziemców, którymi straszy Lisiecki,
wymyśliło i uruchamiało Prawo i Sprawiedliwość. I nie są to, jak dziś sugerują
często politycy PiS, obozy dla uchodźców, tylko punkty obsługi cudzoziemców,
którzy są w Polsce legalnie”. …
https://www.money.pl/gospodarka/kamien-milowy-w-kpo-pod-znakiem-zapytania-prezydent-moze-zawetowac-7168373680945952a.html
„Jeszcze do poniedziałku w toku prac legislacyjnych były dwie istotne dla
resortu zdrowia ustawy, ważne z punktu widzenia KPO. Jedna z nich, o sieci
kardiologicznej, już nie jest problemem, ponieważ prezydent Andrzej Duda ją w
poniedziałek podpisał. Ustawa wprowadza nową strukturę organizacyjną i nowy
model zarządzania opieką kardiologiczną, które usprawnią organizację systemu
udzielania świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie chorób układu krążenia.
To oznacza, że wkrótce Polska wypełni kamień milowy, który głosi: "Wejście
w życie ustawy o Krajowej Sieci Kardiologicznej, która zapewni, aby wszyscy
pacjenci, niezależnie od miejsca zamieszkania, otrzymali opiekę kardiologiczną
opartą na takich samych standardach diagnostycznych i terapeutycznych".
Ale problemem jest druga z ustaw - dotycząca modernizacji szpitali. Zgodnie z
kamieniem milowym powinna zakładać ona m.in. reformę szpitali przez np.
konsolidację czy przeprofilowanie na podstawie mapy potrzeb zdrowotnych.
Powinna też obejmować racjonalizację piramidy opieki zdrowotnej poprzez
przesunięcie niektórych świadczeń zdrowotnych ze szpitali do opieki zdrowotnej
i ambulatoryjnej oraz reformę systemu finansowania szpitali "zapewniającą
skuteczną i trwałą restrukturyzację, w tym rozwiązanie kwestii umarzania długów
szpitali".
Tyle że ustawa, choć trafiła w legislacyjne tryby rządu jeszcze w zeszłym roku,
nadal czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Do tej pory okazywała się
kłopotliwa politycznie, także w poprzedniej kadencji, bo jako kamień milowy
została wpisana jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. W tej kadencji choć
otarła się o posiedzenie rządu, to ostatecznie wobec zgłoszonych wątpliwości
została zawrócona do poprawek. W koalicji wątpliwości wobec projektu zgłaszała
Lewica i nadal nie wiadomo, jak się zachowa.
To ugrupowanie miało główne wątpliwości wobec trzech mechanizmów zawartych w
ustawie. Po pierwsze - chodziło o możliwość łączenia szpitali o różnych formach
właścicielskich, co budziło obawy o komercjalizację placówek. Po drugie - o
mechanizmy automatycznego zamykania oddziałów, jeśli nie spełniałyby
zakładanych kryteriów. W tym kontekście najgłośniej było o oddziałach
porodowych, w których było za mało porodów. Wreszcie chodziło także o
niezadowalający zdaniem Lewicy mechanizm oddłużenia szpitali i zapewnienia im
stabilnego finansowania.
Pytanie, co z nią zrobi wówczas prezydent Karol Nawrocki, bo to raczej do jego
podpisu trafi dokument. - Nie znamy ostatecznej wersji ustawy. Prezydent elekt
pewnie będzie otwarty na dobre propozycje, ale jeśli Rada Ministrów ma problemy
z akceptacją projektu, to trudno powiedzieć, jaki będzie jej los - tłumaczy nam
Katarzyna Sójka, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia z PiS”. …
https://polskieradio24.pl/artykul/3538821,rozwody-w-polsce-mialy-byc-latwiejsze-psl-torpeduje-pomysl
Czy tylko D.O. reaguje obrzydzeniem na widok tego pawiana w krawacie?
PSL w następnych wyborach startuje samodzielnie. To decyzja Rady Naczelnej
partii.
https://wyborcza.pl/7,75398,32032185,tylko-na-wyborcza-pl-psl-w-nastepnych-wyborach-startuje-samodzielnie.html#s=S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
To co pocznie opuszczony Szymon?
„W ciągu ostatnich kilku lat Federacja Rosyjska intensywnie modernizuje
infrastrukturę nuklearną w regionach położonych blisko granic państw NATO. Jak
podaje Militarnyi, co najmniej pięć strategicznych baz jądrowych – w tym
obiekty w obwodzie kaliningradzkim, na Białorusi czy na Półwyspie Kolskim –
przeszło znaczącą rozbudowę. Informacje te potwierdzają nowe zdjęcia
satelitarne Planet Labs, ujawnione przez szwedzki nadawca publiczny SVT”.
https://defence24.pl/wojna-na-ukrainie-raport-specjalny-defence24/rosja-rozbudowuje-bazy-nuklearne-przy-granicach-nato
„W Kaliningradzie, który stanowi rosyjską enklawę między Polską a Litwą,
zmodernizowano istniejącą bazę jądrową poprzez budowę nowych budynków,
instalację potrójnego ogrodzenia oraz wdrożenie zaawansowanych systemów
łączności. Zgodnie z danymi udostępnionymi przez służby, może tam być
przechowywanych nawet sto taktycznych głowic jądrowych. Tymczasem na Białorusi,
w miejscowości Osipowicze, Rosja przystosowuje do ponownego użytku radziecki
magazyn broni jądrowej. Obiekt, otoczony trzema warstwami ogrodzeń, wyposażono
w nową platformę załadunkową dla transportu kolejowego oraz dodatkowe systemy
obrony powietrznej”.
Nowe badania pokazują, że Chiny gromadzą głowice nuklearne najszybciej na
świecie
W nowym raporcie oszacowano, że Chiny mają obecnie co najmniej 600 głowic
nuklearnych, a od 2023 r. co roku do ich zapasów dodawanych jest około 100
głowic
https://www.theguardian.com/world/2025/jun/17/china-nuclear-warheads-weapons-stockpile
Raport opublikowany w poniedziałek przez Sztokholmski Międzynarodowy
Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) szacuje, że Chiny posiadają obecnie co
najmniej 600 głowic nuklearnych, a od 2023 r. co roku do arsenału dodawane jest
około 100 głowic.
Podczas regularnego briefingu prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w
poniedziałek rzecznik Guo Jiakun odmówił komentarza na temat doniesień, ale
powiedział: … „
„Chiny będą nadal konsekwentnie dążyć do ochrony swoich uzasadnionych interesów
bezpieczeństwa i utrzymania pokoju i stabilności na świecie” – powiedział Guo.
Przy obecnym tempie wzrostu, Chiny mogłyby mieć 1500 głowic nuklearnych do 2035
roku. To niemal tyle, ile Rosja i USA mają obecnie gotowych do użycia w krótkim
czasie.
https://www.rp.pl/polityka/art42541441-premier-slowacji-robert-fico-ukraina-w-ue-to-dla-nas-korzystne
Premier Słowacji Robert Fico w wywiadzie dla portalu Denník N wyraził
opinię, że ewentualne członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej przyniesie jego
krajowi więcej korzyści niż potencjalnych problemów. Opinię taką wyraził po
spotkaniu z wicepremierem Peterem Kmecem, odpowiedzialnym za sprawy
europejskie.
- Analiza naszych ekspertów pokazuje, że integracja Ukrainy z UE może być dla
Słowacji korzystna pod wieloma względami - stwierdził Fico, choć jednocześnie
zaznaczył, że proces ten musi przebiegać zgodnie z zasadami i wymogami
unijnymi.
Trump mówi, że Macron „zawsze się myli”, gdy dochodzi do starcia na Bliskim
Wschodzie
https://www.nytimes.com/2025/06/17/world/europe/trump-macron-israel-iran-ukraine.html
„W pełnym oburzenia wpisie w mediach społecznościowych prezydent Trump
zasugerował, że prezydent Francji Emmanuel Macron był osobą szukającą rozgłosu
i niemającą pojęcia o amerykańskich planach w konflikcie izraelsko-irańskim.
Prezydent Francji Emmanuel Macron nie zgadzał się z prezydentem Trumpem w
sprawie Izraela, Strefy Gazy, Ukrainy, a teraz, jak się wydaje, także Iranu.
Prezydent Trump powiedział we wtorek, że prezydent Francji Emmanuel Macron
„zawsze się myli”, a narastające napięcia między oboma przywódcami na tle
konfliktu izraelsko-irańskiego przerodziły się w obelgi.
Kiedy wcześnie opuścił spotkanie Grupy Siódemki w Kanadzie i poleciał z
powrotem do Waszyngtonu, pan Trump nazwał pana Macrona „poszukującym rozgłosu”.
W poście na swojej platformie Truth Social pan Trump powiedział, że francuski
przywódca „nie ma pojęcia, dlaczego jadę do Waszyngtonu, ale z pewnością nie ma
to nic wspólnego z zawieszeniem broni”.
Pan Macron powiedział reporterom relacjonującym spotkanie G7 w Calgary w
Albercie, że Stany Zjednoczone zapewniły, że „znajdą sposób zawieszenie broni,
a ponieważ mogą wywierać presję na Izrael, sytuacja może się zmienić”.
Szacunek!
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32010827,dotarlam-do-gizeli-jagielskiej-zanim-opublikowalam-swoj-list.html#s=S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy
Który wariant prawdy wybierasz, Czytelniku?
https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/niemcy-wybrali-sie-nad-polski-baltyk-przezyli-szok-szczegolnie-uderzajace
https://www.money.pl/gospodarka/polska-to-jeden-wielki-dyskont-zakupy-sa-tansze-niz-w-sasiednich-krajach-analiza-7167316685634176a.html
"Na oficjalnej stronie internetowej Platformy Obywatelskiej jest zakładka „Afery Prawa i Sprawiedliwości”. Co za rozczarowanie! Krótki tekst publicystyczny pozbawiony jakichkolwiek konkretów!" A gdyby nawet wyłuszczono enumeratywnie tak jak to zrobił Szanowny to pies z kulawą nogą nie zajrzy. Trzeba by zamówić płatną reklamę w ruspublice i w innych publikatorach ściekowych chodzącą od rana do wieczora. Jest możliwe? Jeszcze warunek: trzeba umieć szybko czytać... Z tym widzę problem...
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuńprzeczytane......
OdpowiedzUsuń