DRUGI OBIEG
Środa, 18 czerwca 2025

1.
Czemu się, Czytelniku, dziwisz?
Odkąd Jarosław Kaczyński z bratem pojawili się na scenie politycznej niepodległej Polski, nie mijał tydzień, by nie towarzyszyła im jakaś afera, jakieś kłamstwo, jakieś oszustwo, jakaś kradzież, jakieś uwłaszczenie na majątku publicznym, jakaś malwersacja. Ta organizacja powstała jako mafia i jako mafia działa do dzisiaj, niezależnie od tego, czy jest u władzy, czy w opozycji.
Ci ludzie, który kłamią bez żadnych skrupułów, kradną bez żadnych skrupułów, oszukują bez żadnych skrupułów, mieliby się zawahać przed kradzieżą wyniku wyborczego?
I to w sytuacji, w której mogliby stracić ochronę prezydenta, który by ich seryjnie ułaskawiał bez względu ja to, jak ciężkiego przestępstwa by się dopuścili?
No odrobinę logiki!

2.
Na oficjalnej stronie internetowej Platformy Obywatelskiej jest zakładka „Afery Prawa i Sprawiedliwości”. Co za rozczarowanie! Krótki tekst publicystyczny pozbawiony jakichkolwiek konkretów!
A przecież pisowska szajka codziennie podkłada się politykom spod znaku przyzwoitości, aż się prosi, żeby to wykorzystać, rozpowszechniać, żeby kryminalny charakter tej szajki przedostał się do świadomości nawet najbardziej tępego kołka, zapatrzonego w kościołkowe naziolstwo!
Przecież codziennie wieczorem powinna być konferencja prasowa, na której ktoś z odrobiną jąder (niezależnie od płci) wyliczy wszystkie kłamstwa i wszystkie przekręty tej szajki! Z ilomaż po-wskiego establishmentu D.O. o tym rozmawiał, namawiał, przekonywał. I nic: bierny opór i zbrodnia zaniechania.

3.
Środowy D.O. zapewne cię, Czytelniku znudzi, chociażby dlatego, że pewnie o tym wszystkim już słyszałeś. Ale pamięć jest krótka. Kiedy jedna afera goni drugą, czwarta trzecią, a setna dziewięćdziesiąta dziewiątą, łatwo zapomnieć o wszystkich poprzednich. Więc D.O., korzystając z tytanicznej pracy dziennikarzy z ‘Wyborczej’, opublikuje parę zestawień afer, jakich dopuściła się pisowska szajka, bo te zestawienia układają się w obraz zbrodni przeciwko narodowi polskiemu. A są te zestawienia na tyle stare, że nie ma tam nic np. o aferze z "funduszem sprawiedliwiści".
Zdumiewające: jeszcze nikt, za żadną z tych afer, nie poniósł odpowiedzialności.
Takie rzeczy tylko w Polsce.

4.
„O Boże, kiedy sobie przypomnę to miejsce z lat 70., kiedy byłem tu po raz pierwszy” – mówi do D.O. stary znajomy, cudzoziemiec, lekarz z zawodu, kiedy przechodzimy razem przez Nowy Świat, idąc z Chmielnej w Foksal. – „Wy musicie być teraz najbardziej dumnym narodem w Europie, tyle udało się wam dokonać”!
Tak, niesamowicie dużo udało się nam dokonać. I to mimo oporu tak potężnego wroga.

5.
To była najgorsza w historii tej wojny noc 400 dronów i 32 rakiet, atak, który rozpoczął się wieczorem i zakończył się wczoraj rano o 8:30, kiedy aplikacja w końcu zaskrzeczała „zielone światło”, żadnego zagrożenia na niebie.
Już było po ataku: 15 zabitych w samym Kijowie i ponad stu rannych. Co najmniej jeden zabity i zniszczenia również w Odessie.
Zazwyczaj, jeśli kanały monitoringu sygnalizują rychłe przybycie kolejnej dużej fali dronów lub pocisków balistycznych, to między jedną falą a drugą jest czas, aby biec do schronu. Ale gdy drony są już w powietrzu, nikt nie odważa się opuścić domu, aby dotrzeć do schronu lub stacji metra. Chmury dymu i ognia, ryki eksplozji, serie ognia przeciwlotniczego i błyski na niebie, ogniste kule w locie, deszcz gruzów. Obrazy i dźwięki udręki, przekleństwa i łzy strachu mieszkańców Kijowa przerażonych najbardziej brutalną nocą tej długiej wojny krążą w mediach społecznościowych.
Często mówi się, że jednym z największych zagrożeń dla cywilów jest zestrzeliwanie dronów w środku domów, ponieważ płonące szczątki spadają lub zbaczają z kursu, kończąc na nieoczekiwanych i przypadkowych celach, domu, parku, ulicy; ale nagranie wideo nakręcone w Kijowie nocą pokazuje drona wlatującego prosto w okno budynku, bez żadnego zbaczania. Istnieje tylko kilka możliwych wyjaśnień: albo został „oślepiony” przez wojnę elektroniczną, za pomocą której obrona utrudnia ataki, albo celował dokładnie w ten budynek cywilny, być może w to konkretne okno.
Ludzie próbują zrozumieć, jakie były cele tego ataku na serce Ukrainy, oprócz terroryzowania mieszkańców Kijowa. Jednym z nich było z pewnością lotnisko Zuljani, drugie cywilne lotnisko Kijowa zamknięte po inwazji. Znajduje się ono tuż w dzielnicy Sołomjanski i często jest jednym z celów, ale wczoraj Rosjanie je atakowali ze szczególnym zawzięciem. Według plotek w Internecie Rosjanie celowali w ukraińską broń obronną i ofensywną, taką jak system Patriot, który, jak twierdzą, zlokalizowany jest w tym rejonie.
„Te ataki” – powiedział Zełenski – „są czystym terroryzmem. I cały świat, Stany Zjednoczone i Europa, muszą w końcu odpowiedzieć tak, jak społeczeństwo obywatelskie odpowiada terrorystom. Putin robi to tylko dlatego, że może sobie pozwolić na kontynuowanie wojny. Chce, aby wojna trwała. To źle, że potężni tego świata przymykają oczy. Jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi partnerami, aby zapewnić odpowiednią odpowiedź”.



https://wiadomosci.onet.pl/kraj/co-z-ponownym-przeliczeniem-glosow-z-wyborow-prezydenckich-mamy-najnowszy-sondaz/y2k2ffn
„W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez UCE Research na zlecenie Onetu zapytaliśmy Polaków, czy w związku z nieprawidłowościami przy zliczaniu głosów w wyborach prezydenckich, o których od kilku dni donoszą media i obywatele (np. w social mediach), należy jeszcze raz policzyć głosy w całej Polsce.
Okazuje się, że ponad połowa Polaków uważa, że głosy powinny zostać ponownie przeliczone w skali całego kraju. 36,8 proc. odpowiedziało "zdecydowanie tak", a 14,7 proc. "raczej tak". Łącznie to 51,5 proc.
Dodatkowo 15,1 proc. ankietowanych uważa, że ponowne przeliczenie powinno mieć miejsce, ale tylko w komisjach, w których znaleziono błędy.
Z kolei 15,7 proc. uważa, że zdecydowanie głosy nie powinny być ponownie liczone. 10,1 proc. wybrało opcję "raczej nie". To łącznie 25,8 proc., które uważa, że ponowne przeliczenie głosów nie powinno zostać wykonane.
7,6 proc. ankietowanych nie ma zdania na ten temat”. …



„Jak większość z nas mam poczucie, że te wybory nie były prawidłowe. Jestem też przerażona tym, że nic nie dzieje się w kwestii ustalenia prawdy. Wszystko wygląda na zorganizowaną akcję. Począwszy od kandydata Nawrockiego, który w noc wyborczą krzyczał "tej nocy zwyciężymy." Potem PKW, która bardzo spieszyła się z wydaniem zaświadczenia panu Nawrockiemu, chociaż miała wiedzę, że są nieprawidłowości w liczeniu głosów i tak naprawdę w sprawozdaniu podała nieprawdę. …
Jak mam dochodzić swoich praw, jeśli niesąd żąda od skarżących dowodów. Ja, zwykły wyborca nie mam do nich dostępu. Jak mam egzekwować swoje prawa. Chcę mieć tylko pewność, że zdecydował naród a nie banda cwaniaków”.
https://wyborcza.pl/7,162657,32026945,chce-miec-tylko-pewnosc-ze-zdecydowal-narod-a-nie-banda-cwaniakow.html
D.O. też nie ma dostępu do twardych dowodów, ale ma głębokie wewnętrzne przekonanie, że to banda cwaniaków zdecydowała o wynikach wyborów.


Bardzo wysoka odpowiedzialność karna członków komisji za pomyłki przy liczeniu głosów: nawet dwa lata za nieumyślny błąd i 10 lat więzienia za „korzyść osobistą”.
https://www.rp.pl/polityka/art42538631-kosztowne-bledy-czlonkow-komisji-wyborczych
„Za niedopełnienie obowiązków członkom komisji wyborczych nie grozi potrącenie diety, ale surowa odpowiedzialność karna. Mają oni bowiem status funkcjonariuszy publicznych. Marcin Chmielnicki, rzecznik Krajowego Biura Wyborczego, odpowiadając na pytania „Rzeczpospolitej”, podkreślił, że reguluje to art. 154 § 5 kodeksu wyborczego. „Komisarze wyborczy, członkowie Państwowej Komisji Wyborczej, okręgowych, rejonowych i terytorialnych komisji wyborczych oraz urzędnicy wyborczy korzystają z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych i ponoszą odpowiedzialność jak funkcjonariusze publiczni” – wskazuje Chmielnicki”.

D.O. uważa, że przekręty wywodzących się z szajki komisarzy wyborczych są ewidentnym przykładem czerpania osobistych korzyści z fałszowania wyników wyborów. Czy tym razem ludzie ministra Bodnara okażą się konsekwentni w wymierzaniu sprawiedliwości oszustom?


Tak, politycy P.O. już teraz wiedzą to doskonale, choć zaraz po ogłoszeniu wyniku sfałszowanych prawdopodobnie wyborów, wszyscy, od góry do dołu podkulili ogon i nawet zaczęli seryjnie wykluczać oszustwa wyborcze: „niewiele”, „zbadamy, ale to nie zmieni wyniku wyborów” itp.
Nie tylko politycy P.O. teraz już wiedzą: pół Polski już wie, że ty, demiurgu zła, ciulu zasikany, ofermo boża, przez wszystkie lata psucia Polakom krwi, ukradłeś nie tylko setki milionów publicznych złotówek, ale ukradłeś również Polakom prezydenta.



https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,22146679,pis-pieniadze-i-spolki-pokazujemy-jak-rozwijalo-sie-imperium.html
Agata Kondzińska Iwona Szpala

„Żadna inna partia w Polsce nie obrosła tak spółkami, biznesami i fundacjami. Jak się to zaczęło? Jarosław Kaczyński mówił kiedyś: "Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, tobyśmy nigdy niczego nie mieli".
Jarosław Kaczyński idzie sejmowym korytarzem. Prochowiec, dwurzędowa marynarka, ubrudzona przy jednym z guzików. Obok Adam Glapiński. Tego dnia założył sweter w tureckie wzory. Jest i Sławomir Siwek. Pod krawatem, rozpięta marynarka, ręce w kieszeniach. To rok 1992. Jeszcze grają w jednej drużynie – Porozumienia Centrum. To pierwsza partia Kaczyńskiego. On jest prezesem, a Glapiński i Siwek zastępcami.
Od dwóch lat Siwek i Kaczyński mają też Fundację Prasową Solidarności. Wśród założycieli są też Krzysztof Czabański i Maciej Zalewski. Kaczyński na ten pomysł wpadł, kiedy wracał autobusem linii 116 z centrum na Żoliborz.
Tak zaczyna się jego imperium.
W planach fundacji są: wydawnictwo, tygodniki i dziennik. Obok sypie się PRL-owski koncern medialny RSW Książka-Prasa-Ruch, największy w Europie Środkowo-Wschodniej. To on będzie dobrodziejem środowiska PC.
W marcu 1990 r. Sejm likwiduje RSW. Rząd Mazowieckiego publikuje listę dziesiątek tytułów prasowych oraz nieruchomości do zdobycia m.in. w przetargu. Jest tam popularna popołudniówka „Express Wieczorny" i zakłady graficzne przy ul. Srebrnej i Nowogrodzkiej. Jednocześnie trwa wyśmienita passa Kaczyńskiego. Po wygranej Lecha Wałęsy odbiera nominację na szefa jego kancelarii. Los sprzyja też innym założycielom fundacji: Zalewski zostaje wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a Siwek – prezydenckim sekretarzem stanu. Czy można chcieć więcej? Można.
Fundacja, czyli Kaczyński z kolegami, chce „Expressu". Ma być kołem zamachowym ich wymarzonego koncernu. Muszą tylko wygrać przetarg. O to są spokojni. Kaczyński w autobiografii „Porozumienie przeciwko monowładzy" pisze o „przydziałach tytułów", które mają dostać nowe stronnictwa polityczne. W styczniu 1991 r. fundacja wygrywa przetarg na „Express", którego wynik ustalono wcześniej w politycznych gabinetach. Ale za gazetę trzeba zapłacić 1,6 mln zł. A w kasie fundacji pusto.
Koledzy Kaczyńskiego wymyślają sposób na zdobycie pieniędzy. „Express" ma redakcyjny budynek, biurowiec z lat 70. w Al. Jerozolimskich
Trzeba go więc wynająć. A najpierw zdobyć umowę dzierżawy. Dlatego prezydencki minister Sławomir Siwek ściąga do siebie pracowników urzędu rejonowego. Przyjeżdżają z umową, antydatują dokument, bo fundacja nie może czekać wymaganych prawem sześciu tygodni. Potem sprawę badał sąd i umorzył ją ze względu na „niską szkodliwość społeczną". Choć przyznał, że urzędnicy złamali prawo, ale na sprawę trzeba patrzeć przez „pryzmat nacisków pochodzących ze strony najwyższych urzędników państwowych".
Fundacja ma już biura, teraz potrzeba klienta, który je wynajmie. Jest i on – krakowski Bank Przemysłowo-Handlowy. Prezesem jest tam Janusz Quandt, który menedżerskie szlify zdobywał już w PZPR. Teraz chce budować kapitalizm, więc barwy nie grają roli. Może być Porozumienie Centrum, może być nomenklatura.
W BPH swój rachunek ma Agencja Gospodarcza. To jedna ze spółek, w której PZPR lokuje największe pieniądze. „Spółkę powołał jeszcze pod koniec 1989 r. I sekretarz Mieczysław Rakowski, a do rady nadzorczej weszli: Quandt, Ireneusz Sekuła, Mieczysław Wilczek, Leszek Miller" – pisała „Wyborcza".
Prezes BPH ma gest. Wynajmuje od kolegów Kaczyńskiego biura w Al. Jerozolimskich od razu na 13 lat. I płaci z góry. Tak dzięki Quandtowi fundacja kupuje „Express" i dawne zakłady graficzne przy Nowogrodzkiej, na zapleczu redakcji.
– Krótko mówiąc, zdobyliśmy pieniądze i nie był to kredyt – kwituje Kaczyński w autobiografii.

Każdy wyszedł na swoje: fundacja ma dzierżawę, najemcę, pieniądze, a dzięki nim gazetę. Naczelnym zostaje Krzysztof Czabański.
Jest rok 1991. Ministrem budownictwa jest przyjaciel Kaczyńskiego z partii Adam Glapiński (dziś szef Narodowego Banku Polskiego). We wrześniu 1991 r. z jego resortu wychodzi ustawa, która ma uregulować sprawę książeczek mieszkaniowych. Jej zapisy pozwalają spółdzielniom mieszkaniowym, ale też innym instytucjom, kupować bez przetargu państwową ziemię.
Wszystko dzieje się miesiąc przed wyborami, które PC przegrywa i przechodzi do opozycji. Kaczyński i ekipa tracą też wpływy u Wałęsy. Zaczynają się kłopoty finansowe „Expressu", bo PC od właściciela gazety, czyli Fundacji Prasowej Solidarności, wzięło na przegraną kampanię 800 tys. zł. Działacze partii w prokuraturze przekonują, że to tylko pożyczka. Ale zarzut działania na szkodę fundacji słyszą Kaczyński, Siwek i Czabański. Stają przed sądem. Sprawa upada w 1993 r., bo PC spłaca fundację. „Express" zostaje sprzedany Szwajcarom. Tak chwilowo kończą się medialne marzenia Kaczyńskiego. Ale wciąż są nieruchomości, które miały służyć jego koncernowi.
I tu zaczynają się spory w rodzinie: Kaczyński walczy z Siwkiem o kontrolę nad fundacją. W końcu ustalają strefy wpływów i rozejm. PC chce wrócić do dużej polityki. Ale na razie działacze knują w pokojach wynajętych w kamienicy przy Bagateli 14 i podziemiach kościoła przy Chłodnej (w paltach, bo chłodno). Partia nie płaci czynszu i rachunków za telefon. Rosną długi. Ludwika Dorna strzyże żona, bo nie stać go na fryzjera. Z pieniędzmi ciężko u Przemysława Gosiewskiego i Adama Lipińskiego. Chwilowo.
W 1994 r. Fundacja Prasowa Solidarności uwłaszcza się dzięki ustawie Glapińskiego. Jak? Zgodnie z tym prawem grunty bez przetargu mógłby kupić koncern RSW, ale już go nie ma. Więc fundacja podaje się za jego spadkobiercę. To przechodzi.
I tak za grosze fundacja zdobywa 20 tys. m kw. gruntów i tyle samo powierzchni w biurowcach na warszawskiej Woli. Fundację reprezentują m.in. adwokat Wojciech Hermeliński (od 2014 r. przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej) i Kazimierz Kujda. Drogi Hermelińskiego i środowiska PC się rozejdą. Kujda zostanie. Przez lata albo pilnuje majątku fundacji, albo – kiedy prawica dochodzi do władzy – szefuje Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska. Tak jak dziś.
Wraca nieformalna umowa Kaczyński – Siwek o podziale wpływów. Obaj patronują powołaniu spółek, do których Fundacja Prasowa Solidarności wprowadzi właśnie zdobyty majątek. Siwek wchodzi do władz dwóch spółek Air Link (dostaje w zarząd nieruchomości przy Nowogrodzkiej wycenione na 5,3 mln zł) i Celsa (dostaje dawne magazyny przy Ordona, razem z działką 8 tys. m kw. wycenione na 3 mln zł - na zdjęciu poniżej).
Przeglądamy sprawozdania spółek. W 2008 r. Air Link wykaże zysk 190 tys. zł, z czego ponad 120 tys. wydaje na dywidendę, a 64 tys. zł - na nagrody. Wynajem nieruchomości daje jej 1 mln zł rocznie. Celsa w 2012 r. z najmu ma ponad 2 mln zł, a na wynagrodzenia wydaje ponad 200 tys. zł.
Kaczyński jest z kolei we władzach spółki Srebrna, która zarządza biurowcem i gruntem przy ul. Srebrnej (wartość 8,5 mln zł) i w Al. Jerozolimskich (wartość 3,4 mln zł). W sprawozdaniach czytamy, że w 2015 r. Srebrna zarobiła 700 tys. zł.
Od Fundacji Prasowej Solidarności spółki Kaczyńskiego i Siwka dostały nie tylko nieruchomości, ale też samochody i sprzęt biurowy.
Karuzela biznesowa dopiero rusza. Teraz czas na nowe fundacje. Najważniejszą dla środowiska PC jest Fundacja Nowe Państwo. Rejestrują ją m.in. Kaczyński i Czabański. Cel: działalność wydawnicza i oczywiście wynajem nieruchomości.
Fundację powołuje też Siwek – Solidarną Wieś. Ma działać na rzecz rozwoju cywilizacyjnego wsi i miasteczek, wspierać czytelnictwo, pomagać wielodzietnym rodzinom i samotnym matkom. Fundusz założycielski to 8,3 mln zł. Solidarna Wieś jest ukłonem w stronę Kościoła. Siwek, dziennikarz prasy katolickiej w PRL, ma doskonałe kontakty z Episkopatem. Były działacz PC Andrzej Anusz mówił „Wyborczej", że „wystarczył jeden telefon Siwka i był kontakt z Miodową [siedzibą prymasa]". Kaczyńskiemu marzyła się chadecja, więc zaprosił Siwka do PC.
Do rady Solidarnej Wsi wchodzi ks. Roman Andrzejewski, duszpasterz krajowy rolników, rekomendowany przez Episkopat oraz sam Siwek. Po śmierci księdza w 2003 r. fundacja ustanawia nagrodę jego imienia. Uroczystości wręczenia są podniosłe, z udziałem hierarchów Kościoła. W 2016 r. znów są na nich parlamentarzyści PiS, wśród nich wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Na mównicy szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska z listem gratulacyjnym od Andrzeja Dudy.
Dziś Solidarna Wieś mieści się w willi na Żoliborzu przy ul. Kossaka (na zdjęciu poniżej), kilka minut spacerem od domu Kaczyńskiego. W tej samej, gdzie jest i spółka Air Link.
W finale operacji polegającej na powołaniu nowych spółek przez Kaczyńskiego i Siwka Fundacja Prasowa Solidarności przekazuje im praktycznie cały majątek.
Dla środowiska Kaczyńskiego są to politycznie chude lata – nie mają władzy. Biznesowo – tłuste. Trwa przecież zarabianie na czynszach oraz obsadzie zarządów i rad nadzorczych powołanych przez siebie spółek. Tylko w Srebrnej dwuosobowy zarząd dostaje rocznie prawie 100 tys. zł, a sześciu członków rady nadzorczej bierze co miesiąc blisko dwie średnie krajowe.
Kaczyński wprowadza się ze świtą na ul. Nowogrodzką.
Na korytarzach mijają się Przemysław Gosiewski z redakcji wydawanego przez Srebrną „Nowego Państwa", prezes spółki Srebrna Adam Lipiński, ludzie z rady nadzorczej – Wojciech Jasiński, Krzysztof Wyszkowski itd. Awansuje Marek Suski – ze specjalisty ds. marketingu Srebrnej na członka władz spółki. W 2001 r. powstaje PiS, a większość tych „biznesmenów" wchodzi do Sejmu. W Srebrnej stery przejmują wtedy sekretarki, kierowcy, pracownicy biura partii.
W 2006 r., za pierwszych rządów PiS, do wielkiej politycznej gry wracają też dawni założyciele Fundacji Prasowej Solidarności. Czabański zostaje prezesem Polskiego Radia, a Siwek – wiceprezesem TVP.
Rok później, kiedy czuć już porażkę PiS w przyspieszonych wyborach, Siwek wykonuje zaskakujący ruch biznesowy. Spółka Air Link, w której ma uprzywilejowane udziały, sprzedaje biurowiec przy Nowogrodzkiej. Ten sam, gdzie siedzibę ma partia Kaczyńskiego. Nowym właścicielem zostaje izraelska firma Metropol NH. W tajemnicy zapłaciła 34 mln zł. Czy Kaczyński wiedział o handlu? Wersje są sprzeczne, a Siwek nie zdradza, co się stało z pieniędzmi. Nie wróci już na PiS-owską listę płac po ostatnich wyborach. Jest biznesmenem, a jego Air Link ma z czego żyć i po sprzedaży Nowogrodzkiej: nieruchomości przy Połczyńskiej, Jana Pawła II, wille na Żoliborzu.
Końcówka pierwszych rządów PiS to też kres kłopotów poprzedniczki partii – Porozumienia Centrum. Formacja nie istnieje od 2002 r., ale zostały długi za wynajem biur. Z pomocą przychodzi Wojciech Jasiński, wówczas minister skarbu, dziś prezes Orlenu. Ten zaufany współpracownik Kaczyńskiego był we władzach Srebrnej. Cztery dni po przegranych wyborach w 2007 r. kasuje zobowiązania PC wobec skarbu państwa sięgające blisko 700 tys. zł.
Kaczyński mówi potem: „Nie widzę nic nadzwyczajnego w umorzeniu długów, których nie da się ściągnąć".
Odrębna historia pisze się w kolejnej spółce – Srebrna Media. To teren Krzysztofa Czabańskiego (dziś szef Rady Mediów Narodowych), spółka rodzinna. U sterów są kolejno Czabański, jego ówczesna żona Barbara, z czasem dołączy syn Jacek. I tę spółkę majątkiem obdarowała Fundacja Prasowa Solidarności.
Czabańscy zarządzają jedną trzecią biurowca przy Srebrnej, to budynek z przełomu XIX i XX w., dawna fabryka kotłów Bormann, Szwede i spółka. Ale interesy mają też poza stolicą. Przez lata wydają „Gazetę Płaską", w stopce adres domowy Czabańskiej we wsi Mikaszówka.
W 2008 r. spółka Srebrna Media znajduje kupca na swoją część biurowca – spółkę Srebrna. Sumy nie ujawnia, ale Srebrnej Media wystarczyła na 4,7 ha w środku Puszczy Augustowskiej. Chce tam budować osiedle domów letniskowych. Od kilku lat w sprawozdaniach Srebrnej Media można śledzić trudy bycia deweloperem: karczowanie, kopanie stawów, koszenie trawy, grodzenie, podłączenie prądu. Srebrna Media ma projekt i pozwolenie na budowę modelowego domu letniskowego. Rozgląda się za reklamą, ma kontakt z lokalną agencją nieruchomości. Za chwilę może zacząć inwestycję. Ale na razie kończy prace na etapie koncepcji architektonicznej.
W deweloperkę idzie też sama Srebrna. Po handlu ze Srebrną Media Czabańskich ma 100 proc. dawnej fabryki kotłów, czyli terenu przy ul. Srebrnej. Zarządza też nieruchomościami w Al. Jerozolimskich i niewielkim gruntem na rogu Nowogrodzkiej z Raszyńską. To skwer tuż obok siedziby PiS. Płaci 22 tys. zł za koncepcję architektoniczną dla tego gruntu. Dziś rośnie tam drzewo, stoi śmietnik i opuszczona buda dla psa, ale może da się tam zbudować coś dochodowego?
Prawdziwy rozmach zapowiada się kilkaset metrów dalej, u zbiegu ulic Srebrnej i Towarowej, czyli w miejscu fabryki kotłów.
Tu już można dostać zawrotu głowy – spółka wykłada 93 tys. zł na przygotowanie inwestycji, czyli budowy 190-metrowego wieżowca. To projekt wart nawet 500 mln zł. Bo wysokość jest zacna i adres doskonały – w okolicach II linii metra. To właśnie w tej części Warszawy rosną kolejne drapacze chmur. A Srebrna jest o krok od pozwolenia na budowę. Projektem się nie chwali, poznać plany biznesowe u źródła nie sposób. Można oczywiście wypełnić formularz kontaktowy na stronie spółki, ale odpowiedź nie przyjdzie.
Lobbysta zajmujący się nieruchomościami w Warszawie: – To megaprzedsięwzięcie. Krążyły informacje, że mają w PiS taki biznesplan: zdobyć kredyt na budowę wieżowca dzięki umowom na jego wynajem od spółek skarbu państwa. Ale to byłoby zbyt bezczelne nawet jak na nich. Poza tym sami tego wieżowca nie zbudują, brakuje im doświadczenia. Dlatego przedstawiciele Srebrnej chodzą po Warszawie i szukają partnera. Rozmawiali już z wielkim graczem, inwestorem, który też stawia wieżowce na Woli.
Spółka Srebrna miała różne zarządy, ale rozkręciła się na dobre za czasów Janiny Goss, która z Kaczyńskim przeszła cały szlak bojowy od PC. Zaprzyjaźniła się też z mamą Kaczyńskich, a kiedy pani Jadwiga zachorowała, to właśnie Goss pożyczyła 200 tys. zł prezesowi PiS. On nigdy o niej nie zapomina. Za pierwszych rządów PiS Goss weszła do rady nadzorczej TVP, dziś jest w radach Polskiej Grupy Energetycznej i Banku Ochrony Środowiska.
Wracamy na Al. Jerozolimskie, gdzie Srebrna ma budynek – dawną siedzibę „Expressu". Można stamtąd przejść szklanym łącznikiem do siedziby PiS przy Nowogrodzkiej. To strategiczna droga, w partii jest nawet osoba odpowiedzialna za klucze do łącznika. Bo tędy można przyjść do prezesa niezauważonym. Z tej drogi korzysta np. koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Pod podwórzem między Alejami i Nowogrodzką jest podziemny garaż. Do kogo należy? O to toczył się spór między Srebrną a izraelskim Metropolem, który – przypomnijmy – kupił budynek centrali PiS. Po tej transakcji partia płaci za miejsca parkingowe Metropolowi. Ale Goss uważała, że PiS powinien płacić Srebrnej.
Goss zaczęła od pomiarów podziemi. I słała pisma. Od skarbnika PiS zażądała, by przestał płacić Metropolowi. Potem do garażu zeszli robotnicy Srebrnej, odkręcili tabliczki izraelskiej spółki i przytwierdzili własne. Spór eskalował. Srebrna zablokowała wjazd samochodem. Metropol zablokował wyjazd własnym autem. Srebrna montowała monitoring, wzięła też stróży. – Poszło na to ze 100 tys. zł – mówi nasz informator.
W końcu Srebrna odpuściła. Po tajemniczej awarii zasilania. – Akurat rozdzielnia prądu do obu budynków była pod kontrolą Metropolu. Prezes wezwał Goss i kazał jej natychmiast zakończyć konflikt – wspomina nasz rozmówca.
Awantura w garażu to historia z 2014 r. Metropol kupił siedzibę PiS, by ją rozebrać i zbudować tam nowoczesny biurowiec. Srebrna to blokuje, a zyski z czynszu od PiS nie zadowalają izraelskiego dewelopera. Szykują się więc zmiany.
– Metropol szuka kupca na Nowogrodzką. Lokalizacja niby dobra, ale zakup siedziby prezesa to ryzyko – mówi osoba zajmująca się nieruchomościami.
mienili się też udziałowcy Srebrnej. Przez lata jej jedynym udziałowcem był Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, ale do spółki we wrześniu 2015 r. dopuścił Barbarę Skrzypek i jej syna. Dyrektorka biura Kaczyńskiego, pani Basia z „Ucha Prezesa" i jej syn mają 3 udziały z 5886.
W grudniu 2010 r. w statucie wspomnianej wcześniej Fundacji Nowe Państwo założonej m.in. przez Kaczyńskiego zachodzą zmiany. Dochodzi cel „rozwijanie i propagowanie myśli społecznej Lecha Kaczyńskiego – Męża Stanu i patrioty, który wiernie służył ideałom wolnej, sprawiedliwej i solidarnej Rzeczypospolitej, dla których poświęcił życie". Zmienia się też nazwa – z Fundacji Nowe Państwo na Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.
Siedziba instytutu to dom na Żoliborzu, w willowej uliczce Solskiego, na tyłach Mickiewicza. Za płotem – dom prezesa PiS. Wszystko to – jak i samego Kaczyńskiego – chronią na co dzień pracownicy Grom Group, spółki byłych komandosów. Miesięcznie PiS płaci im ponad 100 tys. zł.
Furtka instytutu zamknięta, ale drzwi do willi uchylone. Na ganku stoi krzesło. Takie jak w PRL-owskich biurach: brązowy plastik imitujący skórę, metalowe nogi. Nie wejdziemy. Nie zobaczymy zbiorów z izby pamięci prezydenta. Ochroniarz odsyła nas do kustosza. To Wojciech Stańczak, łacinnik, wykładowca, poeta grupy „Okno". W internecie przedstawia się tak: „Marzy mi się, by każdy, kto usłyszy moje poezje, czuł pociechę niczym przy odbiorze Rozgłośni Polskiej Ludzi Pokrzywdzonych".
Instytut na stronie internetowej zaznacza, że nie jest muzeum, ale „ważnym ośrodkiem myśli intelektualnej, forum wymiany opinii, poglądów i idei". Tylko z ulicy nie da się tam wejść. Wystrój wnętrz oglądamy więc w sieci. Na ścianie złote litery „Instytut im. Lecha Kaczyńskiego". Poniżej portret patrona, z narodową flagą, jest też popiersie, jakieś drobiazgi w gablocie. Trwa gromadzenie pamiątek oraz „świadectw o Prezydencie po jego śmierci". Kustosz buduje archiwum twórczości poświęconej Kaczyńskiemu. Profesjonalnej i amatorskiej, w wierszach, rzeźbie, filmach, nagraniach.
Ale Instytut nie tylko sentymentem żyje. Jest przecież głównym udziałowcem spółek Srebrna i Srebrna Media.


https://wyborcza.pl/7,166575,25272983,lista-najwiekszych-afer-pis.html
09.10.2019
„Zdajemy sobie sprawę, że to tylko część afer związanych z PiS i jego nominatami po 2015 r. Wybraliśmy te najlepiej - naszym zdaniem - opisujące obecne rządy

Afera „srebrnych wież” - taśmy Kaczyńskiego
W latach 2017-18 Jarosław Kaczyński potajemnie negocjował z austriackim deweloperem Geraldem Birgfellnerem budowę drapacza chmur dla związanej z PiS warszawskiej spółki Srebrna. Birgfellner, prywatnie członek rodziny Kaczyńskiego, wykonał zlecone prace, które dziś wycenia na 1,3 mln euro. Po 14 miesiącach przygotowań Srebrna oświadczyła jednak, że nie zapłaci Birgfellnerowi ani grosza, a Kaczyński, którego Austriak zaczął nagrywać (nagrania ujawniła „Wyborcza”), poradził mu, by poszedł do sądu.
W styczniu 2019 r. Birgfellner zawiadomił prokuraturę, że został oszukany przez prezesa PiS. Austriaka przesłuchiwano siedem razy, ponad 50 godzin, ale prokuratura do dziś nie podjęła decyzji o wszczęciu śledztwa, a bez tego nie można przesłuchać nikogo poza Birgfellnerem. Drapacz chmur miał przynieść środowisku PiS ogromny dochód na lata. Spotkania biznesowe Kaczyński - Birgfellner odbywały się w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej, uczestniczył w nich m.in. szef zrepolonizowanego banku Pekao SA Michał Krupiński, który miał sfinansować inwestycję.

Afera z łapówką dla ks. Rafała Sawicza
Wiąże się z aferą „srebrnych wież”. Ks. Rafał Sawicz w lutym 2018 r. zasiadał w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna i bez jego podpisu nie można byłoby wybudować drapacza chmur w centrum Warszawy. Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Kaczyński przez pośredników zażądał od niego 50 tys. zł w gotówce dla duchownego, by ten podpis złożył. Austriak przekazał pieniądze w kopercie Kaczyńskiemu w obecności świadków w partyjnej centrali na Nowogrodzkiej. Dzisiaj w sądzie domaga się od Kaczyńskiego zwrotu tych pieniędzy. Sam ks. Sawicz porzucił kapłaństwo i zniknął, a po wybuchu afery - przez pełnomocników - nie zaprzeczył, że pieniądze wziął. Oświadczył też, że jest do dyspozycji organów ścigania, ale prokuratura nie była zainteresowana jego przesłuchaniem.

Afera Kazimierza Kujdy
To kolejny wątek związany z aferą „srebrnych wież”. Kujda był wieloletnim prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, prezesem spółki Srebrna (spotykał się z Birgfellnerem w sprawie budowy drapacza chmur), wreszcie od lat bliskim współpracownikiem Kaczyńskiego. Na początku 2019 r. okazało się, że w latach PRL był współpracownikiem SB. Trudno uwierzyć, że liderzy PiS o tym nie wiedzieli. Kujda zrezygnował z szefowania NFOŚ i zniknął.

Afera KNF
W listopadzie 2018 r. „Wyborcza” ujawniła stenogram rozmowy przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim, właścicielem Getin Banku i Idea Banku. Chrzanowski obiecywał Czarneckiemu spokój w zamian za zatrudnienie znajomego prawnika z Częstochowy i sowite wynagrodzenie - 1 proc. wartości Getin Noble Banku, co bankier wyliczył na 40 mln zł. Po ujawnieniu nagrania Chrzanowski został zmuszony do dymisji, a potem zatrzymany. Przed zatrzymaniem pozwolono mu przez kilka godzin czyścić gabinet. Obecne Chrzanowski jest na wolności, publicznie bronił go prezes Narodowego Banku Centralnego Adam Glapiński, który był promotorem kariery byłego szefa KNF (po złożeniu korupcyjnej propozycji Chrzanowski zabrał Czarneckiego na rozmowę o sytuacji jego banków do gabinetu Glapińskiego). Czarnecki do dziś nie ma statusu pokrzywdzonego w sprawie.

Afera „aniołków Glapińskiego”
Wyszła przy okazji afery KNF. Prezes NBP Adam Glapiński zbudował w banku centralnym własny dwór, w którym główne role odgrywały Martyna Wojciechowska, szefowa departamentu promocji i marketingu, i Kamila Sukiennik, szefowa gabinetu Glapińskiego. W grudniu 2018 r. „Wyborcza” ujawniła, że każda z nich zarabia po 50-60 tys. zł miesięcznie. Mimo braku kwalifikacji zasiadają one w radach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. NBP zaprzeczał, ale gdy w końcu musiał ujawnić pensje dyrektorów departamentów, potwierdził nasze informacje, a także to, że Wojciechowska była najlepiej zarabiającym menedżerem w NBP, a Sukiennik w absolutnej czołówce.
Okazało się też, że posadę dyrektora ma w banku centralnym była żona koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, a ich syn dzięki NBP dostał intratną posadę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.

Afera we wrocławskim PCK
„Wyborcza” ujawniła, że lokalni działacze PiS mieli - według prokuratury - wyprowadzić z dolnośląskiego Polskiego Czerwonego Krzyża ponad 1 mln zł. Te pieniądze poszły m.in. na kampanię wyborczą, w tym byłej szefowej MEN Anny Zalewskiej. Od lat śledztwo się ślimaczy, a ostatnio - choć nic się w nim nie dzieje - po raz kolejny zostało przedłużone na czas po wyborach (13 października).

Afera samolotowa Kuchcińskiego
W latach 2017-19 marszałek Sejmu Marek Kuchciński wielokrotnie latał prywatnie rządowym samolotem wraz z rodziną do domu na Podkarpaciu. Loty odbywały się jako „misje oficjalne” o statusie HEAD, przysługującym tylko najważniejszym politykom w kraju i tylko w szczególnych przypadkach. Po ujawnieniu sprawy Kuchciński bronił się, że nic złego nie robił, ale w końcu podał się do dymisji. Wcześniej Kancelaria Sejmu okłamała „Wyborczą”, odpowiadając na oficjalne pytanie redakcji, że marszałek nigdy nie zabierał na pokład prywatnych pasażerów. Potem okazało się, że oprócz rodziny z Kuchcińskim latali posłowie PiS i działacze samorządowi partii, a raz jedynym pasażerem była żona marszałka (lot nie miał wtedy statusu HEAD).

Afera kilometrówkowa Kuchcińskiego
Choć posiadał służbową limuzynę i ochronę, to wziął 6 tys. zł kilometrówki z Sejmu za rzekome użycie samochodu prywatnego do celów służbowych.

Afera podkarpacka
Też pośrednio wiąże się z Kuchcińskim, przyjacielem i bliskim współpracownikiem Kaczyńskiego od lat 90. Chodzi o przestępcze relacje między policją a właścicielami rzeszowskich domów publicznych należących do braci R. z Ukrainy. Wśród ich klientów byli znani politycy, których nagrywano w sytuacjach intymnych. Miał zostać nagrany właśnie marszałek Sejmu w intymnej relacji z nastoletnią Ukrainką.

Afera Kosteckiego
Wiąże się z aferą podkarpacką. Ważny świadek Dawid Kostecki, były bokser, zmarł w niejasnych okolicznościach w celi aresztu na warszawskiej Białołęce w sierpniu br. W 2012 r. informował śledczych o procederze nagrywania polityków w agencjach towarzyskich i o tym, że ich właściciele współpracowali z policjantami z Rzeszowa. Rodzina podważa wersję prokuratury o samobójstwie. Prokuratura nie zgodziła się na sekcję zwłok, by wyjaśnić pochodzenie dwóch maleńkich śladów na szyi Kosteckiego, które mogły zostawić igła albo paralizator. Kilku innych świadków w aferze podkarpackiej także miało popełnić samobójstwa.

Afera hejterska u Ziobry
Skruszona hejterka internetowa Emilia Szmydt ujawniła, że pod egidą wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, zaufanego człowieka szefa resortu Zbigniewa Ziobry, oraz pracującego w ministerstwie Jakuba Iwańca stworzona została zamknięta grupa „Kasta” na komunikatorze WhatsApp. Należeli do niej sędziowie, którzy za „dobrej zmiany” zrobili wielkie kariery: zostali prezesami sądów, dostali posady w Sądzie Najwyższym, weszli do upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. „Kasta” planowała akcje oczerniające wobec sędziów przeciwnych zamachowi na wymiar sprawiedliwości, które przeprowadzała Emilia (jej mąż był członkiem „Kasty” i też robił karierę w resorcie i w KRS). Hejterka korzystała m.in. z poufnych dokumentów dostarczanych z Ministerstwa Sprawiedliwości, współpracowała też z prorządowymi dziennikarzami z TVP i portalu wPolityce.pl braci Karnowskich.

Afera z utajnieniem list poparcia kandydatów do nowej KRS
Częściowo wiąże się z aferą hejterską u Ziobry, bo wielu członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa było członkami „Kasty” i nawzajem się popierało. Listy były podstawą do wyboru przez Sejm upolitycznionej Rady. Opozycja i środowisko sędziowskie podejrzewają, że część podpisów mogła być sfałszowana lub że pod listami poparcia są te same osoby. Gdyby tak było, skład KRS musiałby podać się do dymisji. PiS ukrywa listy i nawet mimo prawomocnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego Kancelaria Sejmu nie chce ich ujawnić.

Afera Solidarnej Polski Ziobry
W 2013 r. kierowana przez Zbigniewa Ziobrę partia Solidarna Polska zorganizowała w Krakowie konwencję partyjną. Imprezę opłacono z 40 tys. ze środków unijnych przeznaczonych na szczyt klimatyczny. W 2017 r. po ujawnieniu nadużyć prokuratura wszczęła śledztwo. Trwa ono do dzisiaj, bo zostało połączone z postępowaniami dotyczącymi nielegalnego wykorzystania funduszy unijnych przez europosłów innych ugrupowań.

Afera z działką Morawieckiego
„Wyborcza” ujawniła, że pod koniec lat 90. Mateusz Morawiecki dzięki znajomościom we wrocławskiej kurii kupił po okazyjnej cenie 15-hektarową działkę w dzielnicy Oporów. Sam tak zeznał jako świadek podczas późniejszego procesu dotyczącego nieprawidłowości w przekazywaniu gruntów Kościołowi jako zadośćuczynienie za utracone w czasach PRL mienie. Biegła wyliczyła wówczas, że cenę działki Morawieckiego zaniżono pięciokrotnie - kosztowała 800 tys. zł zamiast 4 mln zł. Dziś może być warta nawet kilkadziesiąt milionów, bo Oporów to bardzo atrakcyjne miejsce inwestycyjne. Sam Morawiecki przepisał działkę na żonę, zanim wszedł do rządu. Do dziś nie ujawnił, jaki jest ich wspólny majątek. Jako prezes banku BZ WBK zarobił ok. 30 mln zł.

Afera z taśmowa Morawieckiego
W 2018 r. ujawniono niepublikowane wcześniej zapisy rozmów z restauracji Sowa & Przyjaciele, w których brał udział późniejszy premier Mateusz Morawiecki. Na nagraniach z 2014 r. Morawiecki - wówczas prezes BZ WBK i doradca rządu Donalda Tuska - mówi, że „ludzie są głupi, bo wierzą w reklamy banku”, „mają zap…ć za miskę ryżu” oraz cieszył się z wypadku Roberta Kubicy, bo bank nie będzie musiał sponsorować zawodnika Formuły 1. Na taśmach są też rozmowy o załatwianiu pracy w banku dla syna Ryszarda Czarneckiego (PiS) i nieformalnym sponsorowaniu polityków.

Afera SKOK
Związane z PiS Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe - ich twórcą i wieloletnim szefem był senator PiS Grzegorz Bierecki - upadają od ponad sześciu lat. Na zabezpieczenie depozytów ich klientów Bankowy Fundusz Gwarancyjny wydał już 5 mld zł. Nikt z kierownictwa SKOK nie poniósł żadnych konsekwencji. Przeciwnie, Bierecki został szefem komisji finansów Senatu, a Janusz Szewczak, były główny ekonomista SKOK, wiceszefem komisji finansów Sejmu. W grudniu 2018 r. prokuratura Ziobry zatrzymała za to byłych szefów KNF, którzy tropili nieprawidłowości w SKOK-ach - Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka. Zarzut: niewystarczający nadzór nad SKOK-iem Wołomin. Wywołało to skandal, bo Kwaśniak w 2014 r. został omal śmiertelnie pobity przez gangsterów wynajętych przez ludzi ze SKOK Wołomin. PiS bardzo długo bronił się przed objęciem SKOK nadzorem KNF, nastąpiło to dopiero w 2012 r.

Afera z milionami dla rządu Szydło
22 ministrów rządu Beaty Szydło w latach 2016-17 wzięło sowite nagrody (od kilkudziesięciu do ponad 110 tys. zł), co zdarzyło się po raz pierwszy w historii III RP (dotychczas byli nagradzani co najwyżej wiceministrowie). Po ujawnieniu tego przez posła Krzysztofa Brejzę mieli oddać pieniądze, wpłacając je na Caritas. Nagrody zwróciło tylko 12 z nich. W maju 2018 r. Jacek Sasin, wówczas szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, zapewniał, że rząd „chce ujawnić listę, kto z ministrów zwrócił nagrody”. Nie ma jej do dziś. Sprawa przeszła do historii po sejmowym wystąpieniu Szydło, która odpowiadając opozycji, krzyczała: „Te pieniądze po prostu się należały”.

Afera z wypadkiem Szydło
W lutym 2017 r. kolumna BOR wioząca premier Beatę Szydło do jej domu pod Oświęcimiem staranowała skręcające w lewo seicento. Młodego kierowcę od początku próbowano przedstawić jako winnego wypadku. On sam nie przyznał się do winy, nie chciał poddać się karze i dlatego trwa proces. Kierowca seicento twierdzi, że samochody BOR miały tylko sygnały świetlne, bez dźwiękowych, i jechały w takiej odległości od siebie, że nie zauważył, iż to kolumna - dlatego przepuścił tylko pierwsze auto. Film z monitoringu ulicy, który mógłby potwierdzić wersję kierowcy seicento, obejrzał jeszcze jeden z policjantów, ale prokuratura przekazała sądowi uszkodzony dysk, nienadający się do odzyskania danych. Śledztwo ws. ewentualnego niszczenia dowodów przekazano Prokuraturze Okręgowej w Nowym Sączu, której szefem jest nominat Zbigniewa Ziobry.

Afera z wypadkami SOP (wcześniej BOR)
Od czasu przejęcia władzy przez PiS rządowe samochody z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie i bez nich brały udział w kilkudziesięciu stłuczkach i wypadkach. Powodem była czystka w Biurze Ochrony Rządu, w wyniku której z pracy odeszli doświadczeni kierowcy. W 2018 r. BOR rozwiązano, przemianowując na Służbę Ochrony Państwa, ale wypadki nie ustawały. Ostatecznie przestano do nich wzywać policję i w ten sposób informacje o kraksach znikły z oficjalnych raportów.

Afera Igora Stachowiaka
Przez ponad rok wrocławska policja ukrywała film, na którym widać, jak funkcjonariusze torturują paralizatorem zatrzymanego pod błahym powodem Igora Stachowiaka. Mężczyzna zmarł po zatrzymaniu, sprawa do dziś jest niewyjaśniona. Żaden z funkcjonariuszy nie poniósł konsekwencji karnych. Sprawa wyszła na jaw dzięki materiałowi TVN 24.

Afera Bartłomieja Misiewicza
Nazwisko Misiewicza stało się synonimem kariery w rządzie PiS. Ten 25-letni pracownik apteki w Łomiankach był w czasach rządów PO-PSL asystentem Antoniego Macierewicza. Po wyborach został szefem gabinetu nowego ministra obrony. W grudniu 2016 r. kierował siłowym przejęciem Centrum Kontrwywiadu NATO w Warszawie, rok później dostał od Macierewicza złoty medal „Za zasługi dla obronności”. W 2018 r. został zatrzymany przez CBA za nadużycia w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, gdzie dostał intratną posadę. Wyszedł z aresztu na wolność po sześciu miesiącach.

Afera Wacława Berczyńskiego
Wacław Berczyński był jednym z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza z czasów „smoleńskiego zespołu parlamentarnego”, a po wyborach w 2015 r. został szefem specjalnej podkomisji, która miała udowodnić tezę o zamachu 10 kwietnia 2010 r. Macierewicz wykorzystywał też Berczyńskiego jako konsultanta w sprawie przetargu poprzedniego rządu na zakup francuskich śmigłowców Caracal. Miał on nawet dostęp do tajnych dokumentów. W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” pochwalił się, że to on „uwalił caracale”, czyli przyczynił się do unieważnienia kontraktu. Wybuchła afera, Berczyński wyjechał z Polski, a faksem zrezygnował z kierowana podkomisją smoleńską.

Afera Polskiej Fundacji Narodowej
Powołana przez rząd, by „bronić dobrego imienia Polski za granicą”, stała się symbolem bezmyślnego trwonienia pieniędzy. Polska Fundacja Narodowa dostała ogromne pieniądze od spółek skarbu państwa - w sumie ok. 250 mln zł. Przeznaczyła je np. na szkalującą sędziów kampanię billboardową „Sprawiedliwe sądy” (zlecenie od PFN na jej przeprowadzenie dostała spółka Solvere założona przez PR-owców premier Beaty Szydło). Ogromne pieniądze pochłonął też pełnomorski jacht „Love Poland” kupiony za 900 tys. euro. Miał promować Polskę w świecie, ale od miesięcy stoi w amerykańskim doku ze złamanym masztem. Ponad 5 mln dol. poszło na promocję Polski w USA przez jedną z tamtejszych firm lobbingowych. Praktycznie niewiele ona robiła - założone przez nią konta w internecie śledzi po kilkadziesiąt osób. Na zleceniach dla tej firmy zarabia m.in. rodzina polonijnego historyka Marka Chodakiewicza.

Afera inwigilacyjna
W 2017 r. „Wyborcza” ujawniła, że gdy pod Sejmem tysiące ludzi protestowało w obronie wolnych sądów, policja uruchomiła cały system śledzenia polityków opozycyjnych działaczy, Komitetu Obrony Demokracji i Obywateli RP. Poddani zostali oni ścisłej obserwacji przez grupy wywiadowców wyspecjalizowanych w rozpracowywaniu zorganizowanej przestępczości.

Afera Pegasusa
Korzystając z zapisów wprowadzonej przez PiS ustawy antyterrorystycznej (zwanej inwigilacyjną), CBA kupiło za 35 mln zł izraelski system Pegasus. Pozwala on na całkowicie niekontrolowane śledzenie smartfonów oraz ich użytkowników. System został kupiony za pieniądze z resortu sprawiedliwości przeznaczone na Fundusz Pomocy Ofiarom Przestępstw.

Afera „córki leśniczego”
Przed jednym z posiedzeń rządu w 2017 r. minister środowiska Jan Szyszko usiłował wręczyć Mariuszowi Błaszczakowi, wtedy szefowi MSWiA, tajemniczą kopertę. Powiedział, że są w niej dane „córki leśniczego”. Błaszczak przytomnie zauważył, że wszystko filmuje kamera Polsatu, i nie przyjął koperty. Do dzisiaj nie wiadomo, o kogo chodziło. Szyszko pytany w mediach, kim jest „córka leśniczego”, odpowiedział, że to „Inka”, czyli Danuta Sedzikówna, bohaterka podziemia antykomunistycznego, skazana na śmierć w pokazowym procesie.

Afera Mariana Banasia
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś manipulował oświadczeniami majątkowymi, a w jego kamienicy w Krakowie działał hotel z pokojami na godziny, z których korzystały m.in. prostytutki i ich klienci - ustalił reporter TVN Bertold Kittel. W reportażu „Pancerny Marian i pokoje na godziny” wyemitowanym 21 września przez „Superwizjer” Kittel pokazał, że hotel prowadziła rodzina zajmująca się seksbiznesem, z wyrokami na koncie. Później wyszło też na jaw, że Banaś nie we wszystkich oświadczeniach majątkowych wpisywał kamienicę, nie podawał informacji o kredycie wartym 2,6 mln zł wziętym pod jej zastaw i że drastycznie zaniżył cenę za jej wynajem.
Szef NIK jest na bezpłatnym urlopie. Zanim go rozpoczął, zdążył jeszcze złożyć wniosek o odwołanie swoich trzech zastępców. Chciał, by zastąpiła ich Małgorzata Motylow, wieloletnia kontrolerka z gdańskiego oddziału NIK, prywatnie - jak doniósł dziennik „Fakt” - przyjaciółka Marty Kaczyńskiej.
Na tę nominację głosami posłów PiS zgodziła się sejmowa komisja ds. kontroli państwowej.


https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,31593160,najwazniejsze-afery-i-liderzy-zjednoczonej-prawicy-kto-w-2025.html
Były minister zdrowia skazany w I instancji, były wiceminister sprawiedliwości ukrywa się za granicą. Na naszej liście osób związanych z obozem PiS, które w 2025 r. będą mieć kłopoty z wymiarem sprawiedliwości jest kilkadziesiąt nazwisk. A to nie wszyscy.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar na 8 stycznia zapowiada publikację raportu na temat politycznych śledztw z okresu, gdy rządził PiS, a prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro. Raport ma liczyć ok. 200 stron i dotyczyć postępowań z lat 2016 - 2023, w stosunku do których — jak zapowiada Bodnar „wystąpiło podejrzenie politycznego wpływu na ich przebieg i podejmowane decyzje".
Poza badaniem wpływu polityków na pracę prokuratorów w czasie rządów PiS trwa wiele postępowań dotyczących spraw, którymi prokuratura za rządów PiS się nie zajmowała, albo zajmowała tak, żeby za wiele nie ustalić. Przypominamy najważniejsze afery i pokazujemy ich bohaterów, którzy w 2025 r. będą budzili największe zainteresowanie prokuratury, sądów i mediów. Poza sprawami, w których liczba podejrzanych idzie w dziesiątki, są jeszcze indywidualne przypadki polityków u Zjednoczonej Prawicy i ich protegowanych.

Fundusz Sprawiedliwości
Afera dotyczy nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy z funduszu dla wspierania ofiar przestępstw, powołanego w ministerstwie sprawiedliwości, którym zarządzał Zbigniew Ziobro.
Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości czytamy, że w latach 2019–23 roku środki z Funduszu Sprawiedliwości przyznawano poza naborem lub konkursem. Było to możliwe na podstawie rozporządzenia o Funduszu Sprawiedliwości, w którym wprowadzono zasadę, że „w uzasadnionych przypadkach" dotacje można było przyznawać wedle uznania dysponenta – Ministra Sprawiedliwości. Suma tych wypłat wynosi 224 mln zł.
Środki wydawane były na cele niezwiązane z przeznaczeniem funduszu, często płynęły do organizacji powiązanych z politykami obozu PiS, zwłaszcza Solidarnej Polski (obecnie nosi nazwę Suwerenna Polska), ugrupowania Ziobry. To właśnie w śledztwie dot. funduszu sprawiedliwości prokuratura przedstawiła 11 zarzutów b. wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu, który ukrył się na Węgrzech i kreuje się na ofiarę politycznych prześladowań.
- Jest to sprawa fundamentalna z punktu widzenia rzetelności życia publicznego, wykorzystywania środków publicznych czy też wykorzystywania środków do celów nieuprawnionych - podkreślał niedawno Bodnar.
Przygotowywany od jesieni akt oskarżenia dotyczy m.in. przyznania ponad 98 mln zł dotacji dla Fundacji Profeto, z których 66 mln zostało już wypłaconych.
Przypomnijmy - Profeto, której założycielem jest ks. Michał O., budowało tzw. Archipelag, czyli centrum dla ofiar przestępstw, w warszawskim Wilanowie za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Ale według umowy miało pomagać ofiarom tylko przez rok po zakończeniu milionowej inwestycji.


Afera Pegasusa
To skandal związany z użyciem zakupionego w 2017 r. przez Centralne Biuro Antykorupcyjne izraelskiego oprogramowania szpiegującego do podsłuchiwania polityków opozycji, m.in. szefa sztabu wyborczego Koalicji Wyborczej Krzysztofa Brejzy w 2019 r. Pieniądze na zakup systemu Pegasus przez CBA pochodziły ze środków Funduszu Sprawiedliwości powołanego do ochrony ofiar przestępstw.

Afera wizowa
Dotyczy korupcji, do jakiej miało dochodzić przy przyznawaniu polskich wiz przez urzędników MSZ i służb konsularnych imigrantom z krajów Azji Południowo-Wschodniej i Afryki. Postępowanie w tej sprawie wszczęto jeszcze za rządów PiS, wiosną 2023 r.
Na początku grudnia 2024 r. swój raport w tej sprawie opublikowała sejmowa komisja śledcza powołana do wyjaśnienia afery.
W październiku 2024 r. NIK negatywnie oceniał nadzór MSZ nad działalnością konsularną. W latach 2018-23 Polska wydała łącznie ponad 6 mln wiz, a w MSZ funkcjonował nietransparentny i korupcjogenny mechanizm wpływania na niektórych konsulów RP.
W kontrolowanym okresie wydano prawie 370 tys. wiz obywatelom 76 państw muzułmańskich i Afryki. Wizy dostawali również Rosjanie, już po nałożeniu na ten kraj sankcji.

Afera mailowa
Od 2021 r. hakerzy publikowali w internecie maile, które miały pochodzić z prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego. Wiadomości odsłaniały kulisy politycznych działań władz PiS, ale również sprawy istotne ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Afera respiratorowa
Dotyczyła zakupu przez Ministerstwo Zdrowia respiratorów w trakcie pandemii COVID-19 w 2020 roku. Ministerstwo zdrowia kupiło od handlarza bronią ponad 2 tys. respiratorów za 370 mln zł.
Przepłacone respiratory okazały się bezużyteczne, a handlarz zmarł w tajemniczych okolicznościach. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, który podpisał umowę z handlarzem, tłumaczył, że E&K była jedyną firmą, która gwarantowała szybką dostawę.

Wybory kopertowe
W czasie pandemii COVID-19 rząd PiS postanowił zorganizować wybory prezydenckie wyłącznie korespondencyjnie. Nie było jednak ustawy pozwalającej na ich przygotowanie w takiej formie, premier Mateusz Morawiecki zlecił Poczcie Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowanie wyborów bez odpowiedniej podstawy prawnej. W październiku komisja śledcza ds wyborów kopertowych przegłosowała złożenie 10 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez 19 osób, w tym byłego premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Afera w NCBR
Dotyczy nieprawidłowości w przyznawaniu dotacji na projekty naukowe. W ramach tego procederu środki publiczne były wyprowadzane na masową skalę przez osoby powiązane z NCBR oraz zewnętrzne podmioty.  Na podstawie umowy koalicyjnej z PiS NCBR zostało oddane we władanie Partii Republikańskiej Adama Bielana. Nadzór nad tą instytucją miał polityk Republikanów wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jacek Żalek.
W raporcie NIK, dotyczącym rozdysponowania środków z NCBiR w ramach konkursu Szybka Ścieżka – Innowacje Cyfrowe, czytamy o wielu nieprawidłowościach.
Np przykład: do dofinansowania zakwalifikowano m.in. projekt, który od razu powinien zostać odrzucony, gdyż przekraczał ustalony limit 20 mln euro. Ustalone nieprawidłowości wskazują również na występowanie mechanizmów korupcjogennych w NCBR. Zarzucono także nieformalny wpływ polityków na działalność NCBR.

Afera Collegium Humanum
Sprawa dotyczy nieprawidłowości w przyznawaniu dyplomów, w tym programów MBA (Master of Business Administration). Uczelnia pozwalała szybko zdobyć dyplom bez faktycznego studiowania, ten sposób wykorzystywały m. in. osoby zainteresowane stanowiskami w radach nadzorczych spółek skarbu państwa, w tym politycy różnych ugrupowań. Wśród osób, którym przedstawiono zarzuty, są rektorzy uczelni, członkowie Polskiej Komisji Akredytacyjnej, biznesmeni i politycy.

Igrzyska, sporty wodne i rajdy dookoła świata
Do tego katalogu niegospodarności dodajmy jeszcze jacht Polskiej Fundacji Narodowej "I Love Poland" za 900 tys. euro plus jego obsługa za 60 mln zł (to koszty na lata 2019-23).
Do wyjaśnienia są także kilometrówki byłego europosła PiS Ryszarda Czarneckiego.
„Poseł z popełniania przestępstwa uczynił sobie stałe źródło dochodu, czerpiąc nienależne mu korzyści z działalności przestępczej przez okres czterech lat" – czytamy w prokuratorskim postanowieniu o zarzutach dla jednego z najbardziej emblematycznych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Czarnecki wyłudził za fikcyjne przejazdy 203 tys. euro (prawie 900 tys. zł).
Być może sprawiedliwość upomni się także o Radosława Piesiewicza, szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który swobodnie rozporządzał publicznymi środkami, aby zapewnić sobie (i swojej rodzinie) komfort podczas igrzysk w Paryżu.


https://100aferpis.pl/
Na stronie pod tym adresem klikając na nazwę każdej z poniższych afer, jest jej krótki opis.

1. Afera Wizowa
2. Afera ministra Szumowskiego

3. Wstrzymane miliardy z KPO
4. Afera 2 miliardów dla TVP i gest Lichockiej
5. Zakaz aborcji
6. Afera pseudowyborcza Sasina - zmarnowane 68 mln zł
7. Katastrofa na Odrze
8. Afera zbożowa
9. Afera SKOK
10. Afera Getback
11. Afera finansowania kampanii minister Anny Zalewskiej oraz innych polityków PiS z pieniędzy PCK
12. Afera KNF
13. Nagrody za Polski Ład
14. CPK (Centralny Port Komunikacyjny)
15. Afera Prezesa NIK Banasia
16. Afera CBA, które zgubiło 10 milionów zł
17. Afera Lotosu
18. Afera maseczek z Antonowa za 5,5 mln zł
19. Afera radiowej Trójki
20. Afera elektrowni w Ostrołęce
21. Afera węglowa
22. Dotacje NCBIR
23. Afera w Ministerstwie Zdrowia
24. Afera Kuchcińskiego
25. Afera z zarobkami „aniołków Glapińskiego”
26. Afera toruńska
27. Afera nagród w rządzie PiS
28. Afera Willa+
29. Afera mailowa Dworczyka
30. Afera Piebiaka
31. Afera Nepotyzm Plus
32. Kolumna Szydło
33. Lex TVN
34. Afera Mejzy
35. Reasumpcja LexTVN
36. Rejestr ciąż
37. Afera miliardów dla TVP
38. Śmierć Igora Stachowiaka
39. Afera z kolekcją Czartoryskich
40. Afera bilboardowa
41. Afera z kosztami miesięcznic smoleńskich
42. Afera „radomska”
43. Afera PZU
44. Afera nieruchomości Morawieckiego
45. Afery Bartłomieja Misiewicza
46. Afera finansowa Solidarnej Polski
47. Afera ułaskawieniowa
48. Afera wycinki drzew
49. Afera funduszu sprawiedliwośći
50. Afera referendalna Zalewskiej
51. Afera taśmy prawdy Jarosława Kaczyńskiego
52. Afera importu węgla z Rosji
53. Afera niepublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego
54. Afera Solvere
55. Afera z opłacanymi trolami PiS w internecie
56. Afera wokół Caracali
57. Afera z upolitycznieniem sądów
58. Samoloty VIP
59. Afera „córki leśniczego”
60. Afera Obajtka
61. Wycinka Puszczy Białowieskiej
62. Zamach na Konstytucję
63. Afera wypadków SOP
64. Afera nawałnicowa
65. Afera 27:1, czyli złośliwe głosowanie
66. Afera głosowania w Sali Kolumnowej
67. Afera Eurokorpusu
68. Afera list poparcia do KRS
69. Afera wolnościowa– ograniczenie dostępu do informacji publicznej, ignorowanie trudnych pytań,
70. Afera Majątku Morawieckiego
71. Afera samolotowa – miliony na loty polityków PiS
72. Afera TW Wolfgang
73. Afera męża Szydło
74. Afera emerytalna
75. Afera węgla z Mozambiku
76. Afera gazowa
77. Afera ARiMR
78. Afera siostry Morawieckiego
79. Afera Macierewicza. Macierewicz ściga Tomasza Piątka
80. Senator PiS bestialsko zabił psa
81. Afera z zatrudnieniem synów Krzysztofa Tchórzewskiego
82. Afera ginących dowodów
83. Afera inwigilacyjna
84. Afera w KGHM
85. Afera z represjonowaniem protestujących
86. Afera sosnowiecka
87. Afera Kaczyński i JetAir
88. Afera kartowa– urzędnicy wydali 19 mln milionów złotych służbowymi kartami kredytowymi
89. Afera asfaltowa
90. Afera przekopowa
91. Afera z czystkami w wojsku
92. Afera z projektowaniem polskiego samochodu elektrycznego
93. Afera Polskiej Fundacji Narodowej
94. Afera Pegasusa
95. Afera Bąkiewicza
96. Afera z fatalnym stanem zaopatrzenia armii na ćwiczeniach Dragon 17
97. Afera z rezydencją ministra Jana Szyszko
98. Afera manipulacji stenogramów na komisji Amber Gold
99. Afera z karanym prezesem ARiMR
100. Afera Stanisława Piotrowicza
101. Afera Autosanu
102. Afera reklamowa w MON
103. Afera szczecińskiej stępki
104. Afera z Muzeum Bitwy Warszawskiej
105. Afera inwigilacji opozycji
106. Afera reklamowa– 2000 procent wzrostu wydatków na reklamę w propisowskich mediach
107. Afera dyletantów– kierowcy, aptekarze i pracownicy salonów samochodów obejmują kluczowe stanowiska w Polskiej Grupie Zbrojeniowej
108. Afera Witolda Waszczykowskiego
109. Afera Wacława Berczyńskiego
110. Afera 7 milionów na portal Tomasza Sakiewicza
111. Afera GROM
112. Afera Metropolitalna
113. Afera śmierci Kosteckiego
114. Afera rodziny Ziobro
115. Afera stadninowa
116. Afera taśmowa Morawieckiego
117. Afera Przyłębskiej
118. Afera dyplomatyczna
119. Afera GITD i system Viatoll
120. Afera “znikających plecaków” Kempy
121. Afera rzecznika CBA
122. Afera lekowa
123. Afera kopertowa
124. Afera Kujdy
125. Afera Centrum Praw Kobiet
126. Afera podkomisji smoleńskiej Macierewicza
127. Afera imigracyjna
128. Afera śmigłowcowa Macierewicza
129. Afera ze śmigłowcami ratunkowymi


https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,32027248,nie-ma-takiej-bzdury-ktorej-pis-nie-puscilby-w-obieg-zeby.html?_gl=1*2fni3l*_gcl_au*MTg0MDUxODk0NC4xNzQ4NDE1MTM5*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTAxNzA0MjUkbzMyNiRnMSR0MTc1MDE3MDQ5MiRqNjAkbDAkaDA.#s=S.TD-K.C-B.15-L.2.duzy
… „Prawo i Sprawiedliwość wyspecjalizowało się w tworzeniu fałszywych narracji, którymi straszą swoich wyborców. W tweecie byłego posła PiS - który natychmiast stał się podstawą (i główną treścią) artykułu w serwisie powiązanej z PiS TV Republika - nic się nie zgadza. Zaczynając od fałszywej tezy, że do Polski będą przysyłani migranci w ramach paktu migracyjnego.
4 lutego premier Donald Tusk zapowiedział, że "Polska nie będzie implementowała żadnego paktu migracyjnego ani żadnego zapisu tego typu projektów, które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania przez Polskę migrantów". A unijne rozporządzenia dotyczące migracji są skonstruowane tak, że biorą pod uwagę liczbę migrantów, których przyjął dany kraj. Na koniec 2024 r. w Polsce było ich ponad 900 tys. - to głównie Ukraińcy.
Ale PiS już tak się przyzwyczaił do straszenia migrantami i nie chce oddać tego Konfederacji i Grzegorzowi Braunowi, z którymi rywalizuje o prawą stronę sceny politycznej, że traktuje już jak niepodważalny dogmat tezę o złej Unii Europejskiej, przymusowo wpychającej Polsce przybyszy z innych krajów.
Nawiasem mówiąc, Centra Integracji Cudzoziemców, którymi straszy Lisiecki, wymyśliło i uruchamiało Prawo i Sprawiedliwość. I nie są to, jak dziś sugerują często politycy PiS, obozy dla uchodźców, tylko punkty obsługi cudzoziemców, którzy są w Polsce legalnie”. …



https://www.money.pl/gospodarka/kamien-milowy-w-kpo-pod-znakiem-zapytania-prezydent-moze-zawetowac-7168373680945952a.html
„Jeszcze do poniedziałku w toku prac legislacyjnych były dwie istotne dla resortu zdrowia ustawy, ważne z punktu widzenia KPO. Jedna z nich, o sieci kardiologicznej, już nie jest problemem, ponieważ prezydent Andrzej Duda ją w poniedziałek podpisał. Ustawa wprowadza nową strukturę organizacyjną i nowy model zarządzania opieką kardiologiczną, które usprawnią organizację systemu udzielania świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie chorób układu krążenia.
To oznacza, że wkrótce Polska wypełni kamień milowy, który głosi: "Wejście w życie ustawy o Krajowej Sieci Kardiologicznej, która zapewni, aby wszyscy pacjenci, niezależnie od miejsca zamieszkania, otrzymali opiekę kardiologiczną opartą na takich samych standardach diagnostycznych i terapeutycznych".
Ale problemem jest druga z ustaw - dotycząca modernizacji szpitali. Zgodnie z kamieniem milowym powinna zakładać ona m.in. reformę szpitali przez np. konsolidację czy przeprofilowanie na podstawie mapy potrzeb zdrowotnych. Powinna też obejmować racjonalizację piramidy opieki zdrowotnej poprzez przesunięcie niektórych świadczeń zdrowotnych ze szpitali do opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej oraz reformę systemu finansowania szpitali "zapewniającą skuteczną i trwałą restrukturyzację, w tym rozwiązanie kwestii umarzania długów szpitali".
Tyle że ustawa, choć trafiła w legislacyjne tryby rządu jeszcze w zeszłym roku, nadal czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Do tej pory okazywała się kłopotliwa politycznie, także w poprzedniej kadencji, bo jako kamień milowy została wpisana jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. W tej kadencji choć otarła się o posiedzenie rządu, to ostatecznie wobec zgłoszonych wątpliwości została zawrócona do poprawek. W koalicji wątpliwości wobec projektu zgłaszała Lewica i nadal nie wiadomo, jak się zachowa.
To ugrupowanie miało główne wątpliwości wobec trzech mechanizmów zawartych w ustawie. Po pierwsze - chodziło o możliwość łączenia szpitali o różnych formach właścicielskich, co budziło obawy o komercjalizację placówek. Po drugie - o mechanizmy automatycznego zamykania oddziałów, jeśli nie spełniałyby zakładanych kryteriów. W tym kontekście najgłośniej było o oddziałach porodowych, w których było za mało porodów. Wreszcie chodziło także o niezadowalający zdaniem Lewicy mechanizm oddłużenia szpitali i zapewnienia im stabilnego finansowania.
Pytanie, co z nią zrobi wówczas prezydent Karol Nawrocki, bo to raczej do jego podpisu trafi dokument. - Nie znamy ostatecznej wersji ustawy. Prezydent elekt pewnie będzie otwarty na dobre propozycje, ale jeśli Rada Ministrów ma problemy z akceptacją projektu, to trudno powiedzieć, jaki będzie jej los - tłumaczy nam Katarzyna Sójka, wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia z PiS”. …





https://polskieradio24.pl/artykul/3538821,rozwody-w-polsce-mialy-byc-latwiejsze-psl-torpeduje-pomysl
Czy tylko D.O. reaguje obrzydzeniem na widok tego pawiana w krawacie?
PSL w następnych wyborach startuje samodzielnie. To decyzja Rady Naczelnej partii.
https://wyborcza.pl/7,75398,32032185,tylko-na-wyborcza-pl-psl-w-nastepnych-wyborach-startuje-samodzielnie.html#s=S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
To co pocznie opuszczony Szymon?


„W ciągu ostatnich kilku lat Federacja Rosyjska intensywnie modernizuje infrastrukturę nuklearną w regionach położonych blisko granic państw NATO. Jak podaje Militarnyi, co najmniej pięć strategicznych baz jądrowych – w tym obiekty w obwodzie kaliningradzkim, na Białorusi czy na Półwyspie Kolskim – przeszło znaczącą rozbudowę. Informacje te potwierdzają nowe zdjęcia satelitarne Planet Labs, ujawnione przez szwedzki nadawca publiczny SVT”.
https://defence24.pl/wojna-na-ukrainie-raport-specjalny-defence24/rosja-rozbudowuje-bazy-nuklearne-przy-granicach-nato
„W Kaliningradzie, który stanowi rosyjską enklawę między Polską a Litwą, zmodernizowano istniejącą bazę jądrową poprzez budowę nowych budynków, instalację potrójnego ogrodzenia oraz wdrożenie zaawansowanych systemów łączności. Zgodnie z danymi udostępnionymi przez służby, może tam być przechowywanych nawet sto taktycznych głowic jądrowych. Tymczasem na Białorusi, w miejscowości Osipowicze, Rosja przystosowuje do ponownego użytku radziecki magazyn broni jądrowej. Obiekt, otoczony trzema warstwami ogrodzeń, wyposażono w nową platformę załadunkową dla transportu kolejowego oraz dodatkowe systemy obrony powietrznej”.


Nowe badania pokazują, że Chiny gromadzą głowice nuklearne najszybciej na świecie
W nowym raporcie oszacowano, że Chiny mają obecnie co najmniej 600 głowic nuklearnych, a od 2023 r. co roku do ich zapasów dodawanych jest około 100 głowic
https://www.theguardian.com/world/2025/jun/17/china-nuclear-warheads-weapons-stockpile
Raport opublikowany w poniedziałek przez Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) szacuje, że Chiny posiadają obecnie co najmniej 600 głowic nuklearnych, a od 2023 r. co roku do arsenału dodawane jest około 100 głowic.
Podczas regularnego briefingu prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w poniedziałek rzecznik Guo Jiakun odmówił komentarza na temat doniesień, ale powiedział: … „
„Chiny będą nadal konsekwentnie dążyć do ochrony swoich uzasadnionych interesów bezpieczeństwa i utrzymania pokoju i stabilności na świecie” – powiedział Guo.
Przy obecnym tempie wzrostu, Chiny mogłyby mieć 1500 głowic nuklearnych do 2035 roku. To niemal tyle, ile Rosja i USA mają obecnie gotowych do użycia w krótkim czasie.


https://www.rp.pl/polityka/art42541441-premier-slowacji-robert-fico-ukraina-w-ue-to-dla-nas-korzystne
Premier Słowacji Robert Fico w wywiadzie dla portalu Denník N wyraził opinię, że ewentualne członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej przyniesie jego krajowi więcej korzyści niż potencjalnych problemów. Opinię taką wyraził po spotkaniu z wicepremierem Peterem Kmecem, odpowiedzialnym za sprawy europejskie.
- Analiza naszych ekspertów pokazuje, że integracja Ukrainy z UE może być dla Słowacji korzystna pod wieloma względami - stwierdził Fico, choć jednocześnie zaznaczył, że proces ten musi przebiegać zgodnie z zasadami i wymogami unijnymi.



Trump mówi, że Macron „zawsze się myli”, gdy dochodzi do starcia na Bliskim Wschodzie
https://www.nytimes.com/2025/06/17/world/europe/trump-macron-israel-iran-ukraine.html
„W pełnym oburzenia wpisie w mediach społecznościowych prezydent Trump zasugerował, że prezydent Francji Emmanuel Macron był osobą szukającą rozgłosu i niemającą pojęcia o amerykańskich planach w konflikcie izraelsko-irańskim.
Prezydent Francji Emmanuel Macron nie zgadzał się z prezydentem Trumpem w sprawie Izraela, Strefy Gazy, Ukrainy, a teraz, jak się wydaje, także Iranu.
Prezydent Trump powiedział we wtorek, że prezydent Francji Emmanuel Macron „zawsze się myli”, a narastające napięcia między oboma przywódcami na tle konfliktu izraelsko-irańskiego przerodziły się w obelgi.
Kiedy wcześnie opuścił spotkanie Grupy Siódemki w Kanadzie i poleciał z powrotem do Waszyngtonu, pan Trump nazwał pana Macrona „poszukującym rozgłosu”. W poście na swojej platformie Truth Social pan Trump powiedział, że francuski przywódca „nie ma pojęcia, dlaczego jadę do Waszyngtonu, ale z pewnością nie ma to nic wspólnego z zawieszeniem broni”.
Pan Macron powiedział reporterom relacjonującym spotkanie G7 w Calgary w Albercie, że Stany Zjednoczone zapewniły, że „znajdą sposób zawieszenie broni, a ponieważ mogą wywierać presję na Izrael, sytuacja może się zmienić”.



Szacunek!
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32010827,dotarlam-do-gizeli-jagielskiej-zanim-opublikowalam-swoj-list.html#s=S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy


Który wariant prawdy wybierasz, Czytelniku?
https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/niemcy-wybrali-sie-nad-polski-baltyk-przezyli-szok-szczegolnie-uderzajace

https://www.money.pl/gospodarka/polska-to-jeden-wielki-dyskont-zakupy-sa-tansze-niz-w-sasiednich-krajach-analiza-7167316685634176a.html




Komentarze

  1. "Na oficjalnej stronie internetowej Platformy Obywatelskiej jest zakładka „Afery Prawa i Sprawiedliwości”. Co za rozczarowanie! Krótki tekst publicystyczny pozbawiony jakichkolwiek konkretów!" A gdyby nawet wyłuszczono enumeratywnie tak jak to zrobił Szanowny to pies z kulawą nogą nie zajrzy. Trzeba by zamówić płatną reklamę w ruspublice i w innych publikatorach ściekowych chodzącą od rana do wieczora. Jest możliwe? Jeszcze warunek: trzeba umieć szybko czytać... Z tym widzę problem...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga