DRUGI OBIEG
Wtorek 22 lipca (d. E.Wedel) 2025
1.
Cieplutki dzień był, ale się zmył. Teraz do końca lipca tylko deszcze i
temperatury na sweterek. Jak to dobrze, że D.O. nie spędza wakacji w Polsce.
Znaczy jest w Polsce, ale nie spędza wakacji. Znaczy spędza wakacje, ale w
domu, a w domu to żadne wakacje.
Na dodatek Przyjaciel zmusił go do wejścia do jego nowego basenu. Mówił, że
woda ciepła i na dowód wrzucił do wody termometr pływający. Termometr wskazywał
25 stopni, dwa mniej niż D.O. lubi. Zimno jak diabli! Popływał D.O., popływał,
a teraz ma katar.
Oczywiście przyczyny kataru mogą być różne, ale jak to przyjemnie jest mieć na
kogo zwalić swoje przypadłości!
2.
M. inny przyjaciel, świadek na ślubie państwa D.O.stwa (chyba, to było tak
dawno!) też zaprosił państwo D.O.stwo do swojej daczy nad Narwią. Po drodze, we
wschodniomazowieckiej wsi, państwo D.O.stwo zatrzymali się przy wiejskim
sklepiku kupić ogórki na mizerię do szaszłyków, które M. piekł później na
grillu, czyli staropolskim ruszcie, ale słowo to, jako staropolskie, wyszło z
użycia i dlatego jest grill.
Przed wiejskim sklepikiem stała grupka wyborców wiodącej partii, zachlana na
równo i z małpkami w rękach. W naiwności swojej wielkomiejskiej i elitarnej,
Żona D.O. zapytała: „Dlaczego oni piją z małpek, przecież z dużych butelek
taniej im wyjdzie”.
A zapytała dlatego, że nie stała przy ladzie, kiedy D.O. płacił za ogórki, a
przed niego wepchał się miejscowy gentleman, sypnął groszem (dosłownie) i
zażądał: „Wódki za tyle”.
Ale racja jest też po jej stronie, bo w miasteczkach leżących na Środkowym Zachodzie
USA, w pobliżu przerażających rezerwatów indiańskich, wódka sprzedawana jest w
dwulitrowych, plastikowych butelkach, opatrzonych dumnym napis\em „carbon
filtred”.
No i wielkomiejski i elitarny D.O. zrozumiał, że źle spędził życie, że pora
umierać, bo kiedyś uwierzył, że można zjadaczy chleba w aniołów przerobić, a w
wiejskim sklepiku, w niedzielę po sumie, dotarło do niego, że takiego wała, jak
Polska cała.
I znowu poczuł się zdradzony, jak wtedy, kiedy patrzył na statystykę wejść na
bloggera, na kolejne wydania D.O., ostatnio ośmiokrotnie niższe niż kilka
miesięcy temu, że tylu dobrych, miłych, empatycznych ludzi wcale nie jest
zainteresowanych tym, co D.O. pisze, a zaglądają do facebooka, by choćby
wirtualnie spotkać innych dobrych, miłych i empatycznych ludzi, co w
dzisiejszych czasach jest jak widać szalenie trudne.
3.
A BBC Brit reklamuje „komisarza Magreta”. Kiedyś bez reklam, dziś każda audycja
przerwana jest trzema blokami reklamowymi, nie licząc oczywiście reklam między
audycjami. Przecież kiedyś, w przedświrskiej epoce, były jakieś ścisłe limity
na to obrzydlistwo.
Jeśli masz, Czytelniku, 61 lat, to trzymaj się z dala od aparatów do
rezonansu magnetycznego – nawołuje media worker w nieocenionym tvn23.pl Kiedyś
było 24, ale ostatnio ubyło mu co najmniej jeden.
O psiakość! Gdzie oni znaleźli tak błyskotliwego eksperta!?
Doświadczenie mówi D.O., że prawie każdy prezes to CEP.
Dzień dobry. Jest tu kto?
OdpowiedzUsuńDzień dobry, jestem. Uradowany, że D.P
OdpowiedzUsuńnadal pisze
Dzień dobry jestem - sezon ogórkowy w pełni
OdpowiedzUsuńU mnie nad morzem też pada, ale nie ma tego złego... czytelnictwo DO wzrośnie😎
OdpowiedzUsuńFajnie, że jest D.O.
OdpowiedzUsuńMiło Was "zobaczyć"
Jak milo roześmiać się serdecznie z rana !
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Redatorze!
Dzień dobry. Jestem, jestem.Szok. Hurra!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że Pan jest Redaktorze!
OdpowiedzUsuńJa się kajam i głową biję pokłony o podłogę. Po pierwsze czytam! Po drugie nie zostawiam śladów czytania, nie komentuję, nie lajkuję. Bo wobec takiej, jak DOwska polszczyzny nie mam słów, żeby skomentować. A po trzecie- czytam o tak różnych porach, że wstyd . Np teraz. Jest już południe. Poprawię się, ale tylko w kwestii lajkowania.
OdpowiedzUsuńu mnie pada od rana. nie, żebym coś miała na przeciwko, ja lubię deszcz i wcale nie przepadam za upałami. ale jak ktoś sobie zawinszował urlop na Mazurach, to ja serdecznie współczuję ;)
OdpowiedzUsuń