DRUGI OBIEG
Piątek, 22 sierpnia 2025
1.
Jechało państwo D.O.stwo samochodem. Nagle rozległy się w jego wnętrzu przykre
mechaniczne dźwięki, coś, jakby szorstki metal tarł o szorstki metal, potem,
jakby ktoś jeździł paznokciami po tablicy.
- I to jest właśnie współczesna muzyka – powiedział D.O. do Żony. Jazzowa.
- Uff… - odpowiedziała Żona. – Jak to dobrze, że to nie twój samochód.
Słuchaliśmy internetowej rozgłośni Nu Jazz a Los Angeles.
Chyba rzeczywiście pora umierać…
2.
- Czy myślisz, że Netanyahu zdoła pokonać Hamas? – zapytała po chwili Żona.
- Świat mu może nie pozwolić – odparł ostrożnie D.O.
- No tak, świat kocha Palestyńczyków, a nie kocha Żydów – westchnęła Żona.
- Nie tylko świat: sami Żydzi mają dość tego, co się w Gazie dzieje; większość
z nich będzie musiała rozprawiać się z Hamasem i calą otoczką własnymi rękami,
a to nie jest za darmo.
- Świat ma czasami nadmiar litości – odparł filozoficznie D.O. – A nie jestem
pewien, czy wszyscy ludzie zasługują na litość.
- No tak: kiedy mówią o nadstawianiu drugiego policzka, to przeważnie chcą
nadstawiać cudzy.
- Kiedy społeczeństwa okazują litość ekstremistom i zbrodniarzom, to to się
często kończy fatalnie dla społeczeństw. Ekstremiści i zbrodniarze nie znają
litości i dlatego sa ekstremistami i zbrodniarzami. A starcie zbrodniarza z
człowiekiem litościwym zawsze kończy się źle dla litościwego.
I byliby państwo D.O.stwo dalej tak sobie filozofowali w samochodzie, ale
dojechali do celu i trzeba było wysiadać.
Ujawniono: dane izraelskiego wojska wskazują, że w wojnie w Strefie Gazy
wskaźnik śmiertelności cywilów wyniósł 83%
Dane z tajnej bazy danych Sił Obronnych Izraela wskazują, że w maju zginęło lub
prawdopodobnie zginęło 8900 bojowników, a ogólna liczba ofiar śmiertelnych
osiągnęła 53.000
https://www.theguardian.com/world/ng-interactive/2025/aug/21/revealed-israeli-militarys-own-data-indicates-civilian-death-rate-of-83-in-gaza-war
2 lata temu
1.
No i już po wszystkim. Wrócili.
Wystali pod piekącym słońcem w długich korkach na szosach i autostradach.
Wyrzucili tony papierów, w które wcześniej pracowicie zawijali kanapki,
porzucili na poboczach miliony puszek i butelek po napojach i oto są.
Hałaśliwie ponoszą opuszczone przed paroma tygodniami żaluzje, krzątają się po
pełnych zaduchu mieszkaniach, sprawdzają, które rośliny im uschły od
niepodlewania. Szukają gorączkowo najbliższego, otwartego w niedzielę sklepu,
by kupić coś na kolację.
Bo wieczorem gra Roma! Wróciła Serie A, a tutaj il calcio è una cosa seria!
2.
No i już po wszystkim. Odjechali.
W „Rigatoni Democratici” Corrado, Cesare i Paolo, którzy w ciągu ostatnich
tygodni biegali z talerzami jak w ukropie, teraz znajdują czas by zatrzymać się
przy stole D.O. i pogadać o tym i o owym. Jakaś trójka młodych, z Genui, sądząc
z akcentu, jeden starszy Amerykanin, stały bywalec, ale nie nauczył się jeszcze
zamawiać po włosku.
Przed fontanną Acqua Paola i na Janikulum nie ma hord, jakaś para umęczonych
żarem młodych Amerykanek odhacza kolejny, wymieniony w przewodnikach zabytek.
Nawet przed Trinità dei Monti prawie pusto. Tylko na Piazza del Popolo umęczona
wycieczka nastolatków przechodzi powoli po pasach: widać, że cudzoziemcy.
Podobno ulice i knajpy zgęstnieją wieczorem, kiedy się nieco ochłodzi.
3.
Wśród wszystkich doniesień D.O. z Włoch za mało jest Włoch.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak wyglądają drogi i dróżki wschodniego Lacjum i
zachodniej Abruzji, niech obejrzy filmik. To Via Tiburtina Valeria, początkowo
wzdłuż rzeki Aniene, a potem, od Carsoli aż za Tagliacozzo, potem szosa
Avezzano – Rieti, a powrót Via Salaria, która za Rieti zachowuje swój bardzo
stary wygląd, wśród kilkusetletnich drzew.
Stragan z owocami, gdzie powitała D.O. pani spod Tarnowa i jej włoski mąż,
którzy na sezon warzywno-owocowy opuszczają Małopolskę, by upłynnić przy drodze
skarby ze swojej tutejszej ziemi. I na koniec drożynki w ziemi Sabinów i
Sabinek, na trasie Salaria – Moricone; gdyby jechać dalej dotarłoby się do
zamku w Palombara Sabina i Tivoli.
W ciągu tej parogodzinnej wycieczuszki wielokroć zmieniły się krajobrazy,
roślinność, zabudowa, kolory tynków, gór i nieba.
Oj, psiakość, mają czym kusić te Włochy.
Nie na darmo nazywają je Bel Paese.
https://www.facebook.com/1201907438/videos/pcb.10231596272788862/196382639934444
Tu dwa filmiki
3 lata temu
1.
Nie, D.O. jest trzeźwy, jak pani premier Finlandii Sanna Marin.
No, może troszkę zanarkotyzowany.
W każdym razie w innym wymiarze.
Był, już nie jest, ale ciężko mu powrócić do tego, co większość z was, P.T.
Czytelnicy, uważa za rzeczywistość.
Przeniósł się D.O. w inną rzeczywistość przekraczając progi Galerii Borghese.
2.
Różne myśli mu się po głowie kłębiły. Czas płynął inaczej niż zwykle. Kiedy
kończyły się dwie godziny, przyznane zwiedzającym szczęściarzom przez regulamin,
były schody. D.O. przejrzał na oczy i zaczął zwracać uwagę na inne istoty
ludzkie, które dotąd były tylko przykrym parawanem, stającym między D.O. a
dziełami ludzkiego geniuszu. I zobaczył wytatuowane panie i wytatuowanych
panów. I pomyślał… „No nie, to się nie powtórzy - pomyślał. – Tamta epoka nigdy
już nie wróci”. A do otaczających go istot: „Co wy tu robicie? Po co
przyszliście"?
3.
Potem D.O. pomyślał: „Jakby potoczyło się moje życie, gdybym pozostał w tej
rzeczywistości? Przecież od nastolatka chciałem być w tamtej, nieziemskiej.
Uczyłem się pilnie, pracowałem, żeby tam być, ba, zaznaczyć jakoś swoją
obecność. Potem to ta inna, rzeczywista rzeczywistość za mnie zdecydowała, że z
tego świata wzlotów i urojeń wypadłem. I właściwie bardzo za nim nie tęskniłem.
No, może trochę”.
Siedząc za kierownicą stojącego przed Watykanem samochodu, nagle D.O. rozwarł
oczy, powrócił na ziemię i ten znajomy, opatrzony widok oślepił go, bo przecież
to miejsce, to miasto, ta w nim enklawa, są także z innej planety.
4.
Po powrocie, późno wieczorem, bardzo niechętnie, D.O. zajrzał do mediów i
zobaczył, że 28%, zapewne wytatuowanych Polaków, aprobuje działania szajki w
sprawie KPO, tej lawiny miliardów, która mogła zmienić, uczynić znośniejszym
życie każdego z nas. A 13% nie ma w tej sprawie zdania.
I zapragnął D.O. powrócić do Villa Borghese, zapragnął tam zamieszkać, spędzić
przed każdym obrazem i każdą rzeźbą tyle czasu, ile konieczne, by zgłębić
tajemnice dzieł i ich autorów, by zrozumieć, by nauczyć się porównywać,
rozróżniać techniki pociągnięcia pędzla, uderzenia drewnianym młotkiem w dłuto,
kujące marmur. Spać tam, zasypiać w tym innym, onirycznym wymiarze, w świecie
ludzkiego ducha i raz na zawsze zerwać z tym, co większość P.T. Czytelników
uważa za rzeczywistość.
https://www.facebook.com/photo?fbid=10228954818434154&set=pcb.10228954850714961
I kolejne fotki.
6 lat temu
To nie jest kraj dla mądrych ludzi.
Jak niewiele było trzeba, by hasło działaczy pierwszej Solidarności
„Inteligencja wyp...lać” stało się narodowym mottem. Tak, mamy flagę
biało-czerwoną, orła za godło, a teraz też mamy narodowe motto.
Mamy też narodowy sport: plucie na elity.
Bo elity mają „przywileje”, tworzą „układ” i nie przyjmują w poczet „swoich”
byle kogo. Np. nie przyjęły swojego czasu kilku pokręconych gości, którzy dziś
zajmują poczesne stanowiska partyjno—państwowe. No i pasztet gotowy.
A niezależnie od personalnych uprzedzeń czy zemst, być inteligentem, być kimś z
elity, to prawdziwa gehenna.
Popatrzmy: przede wszystkim trzeba być pracowitym i dużo się uczyć, ćwiczyć
umysł, ćwiczyć pamięć. A kiedy ćwiczy się umysł i pamięć, poznaje się
hierarchie moralne i etyczne i zyskuje świadomość, że sama wiedza bez etyki
jest guzik warta. Trzeba jasnego planu na życie i dużej dyscypliny w jego
realizacji.
Ślęczenie nad książkami, wizyty w bibliotekach, muzeach, teatrach i salach
koncertowych są czasochłonne, a to oznacza, że ma się znacznie mniej albo w
ogóle się nie ma czasu na rozrywki, będące solą życia ludzi bez elitarnych
ambicji. Nie ma się np. czasu na bibki z kolegami, na wielogodzinne leczenie
kaca po przechlaniu, na posuwanie nieprzytomnych od alkoholu dam, czyli na
wszystko to, co oczerniacze elit uważają za przyjemność. Nie ma się czasu na
robienie pieniędzy. Innymi słowy, droga do członkostwa w elitach jest długa,
uciążliwa, często nudna i wyprana z przyjemności.
A gdy się już tę drogę przejdzie, zdobędzie prawdziwe wyższe wykształcenie, to
wtedy… Wtedy dostaje się na ogół marnie płatny etat państwowy i twarde,
pamiętające Gomułkę krzesło w nieremontowanym od dziesięcioleci, pozbawionym
klimatyzacji i godnego tej nazwy ogrzewania gmaszysku, gdzie jedyną radością
jest obcowanie z ludźmi, których się niekoniecznie lubi, ale z którymi można
znaleźć wspólny język. No bo nagle okazuje się, że nowo upieczony inteligent
nie potrafi już komunikować się z pozostałą częścią narodu, która wykształcenia
i mądrości nie traktowała jako życiowego priorytetu. Inteligent używa innego
języka, niby też polskiego, ale trochę greckiego, łacińskiego i francuskiego,
demosowi nieznanego. Och, żargon inteligenta jest demosowi nienawistny, więc
odium spada i na język i na mówiącego. Inteligent używa języka precyzyjnie i
jest w stanie zawrzeć w słowach swoją myśl. Co z tego, skoro za tą myślą inni
nie nadążają i wpadają w zachwyt dopiero, gdy słyszą pozbawiony jakiejkolwiek
myśli, przepełniony nienawiścią bełkot tego, którego elity w młodości nie
uznały za „swojego”!...
Świat cały jest inteligentowi wrogi: nastawiony na schlebianie niewykształconym
i niezapracowanym masom, świadom, że złotówka nie-inteligenta jest tyle samo
warta, co złotówka inteligenta, a nie-inteligentów jest więcej i na dodatek
jest im znacznie łatwiej tę złotówkę z kieszeni wyrwać. W telewizji nie znajdą
dla siebie programu, z radiowych głośników sączyć się będzie – w najlepszym
wypadku – pitu-pitu, a częściej „buc-buc”, powodujące u inteligenta zdumienie:
„jak z własnej woli człowiek może robić sobie taką przykrość, jak może
znajdować przyjemność poddawania się czemuś, zbliżonemu do alarmu
samochodowego? Muzeom i teatrom poruczono misję „pozyskania mas”, (zastąpienia
szkoły), więc inteligent rzadko znajdzie w nich coś dla siebie, bo się uczył.
Inteligent mieszka w ciasnym, starym, zagraconym mieszkaniu, otoczony niechęcią
sąsiadów, zwłaszcza, gdy odwiedzą go inni inteligenci. Ci bardziej
przedsiębiorczy będą mieli gdzieś jakieś pogierkowskie drewniane ni to domki ni
szałasy na działkach, gdzie, choć się łaszą, będą znienawidzeni przez
miejscowych. Będą wyszydzani, marginalizowani i pogardzani. Przez „naród”,
przez partie polityczne („inteligencja to najwyżej 1% głosów, nie można się na
niej koncentrować” – powiedział kiedyś Donald Tusk).
Media będą robiły wokół nich złą atmosferę, będą przypisywały im winy, których
nie popełnili. Wynajęci „dziennikarze”, realizujący „prawdziwą demokrację”,
„wolę ludu”, czy coś w tym rodzaju, napiszą książki o łajdactwach ich rodziców,
a choćby i rodzice łajdactw nie popełniali, to i tak im się oberwie.
Inteligencja będzie miała swoje pięć minut, gdy trzeba będzie odzyskać
niepodległość, utraconą z winy nie-inteligentów, lub gdy trzeba będzie
wyprowadzić kraj z kryzysu, w który nie-inteligenci go wpędzili, ale i przez te
pięć minut będą nieustannie słyszeli, że „muszą odejść”.
A kiedy już inteligenci odzyskają dla kraju niepodległość, kraj ustabilizują i
wyprowadzą na prostą i racjonalna drogę, naród wybierze sobie rząd, który
inteligencję („łże elity”) będzie programowo gnębił, uciszał, prześladował i
piętnował, jako wroga. Sam niezbyt mądry i z pewnością niezbyt wykształcony,
będzie płacił publicznymi pieniędzmi nie za wiedzę, ale za jej brak, nie za
wykonaną dla społeczeństwa pracę, ale za nic nie robienie.
Takie oto są dzisiaj „przywileje” elit.
Nie, to nie jest kraj dla mądrych ludzi…
Ale jest jedno ponure pocieszenie. Liderzy walki z elitami posyłają swoje
dzieci do kosztownych, prywatnych, elitarnych szkół.
W klatkach schodowych większości polskich blokowisk wisi napis: „Za szkody
wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice”. Nic bardziej fałszywego: jest na
odwrót!
10 lat temu
1.
Czech bierze pieniądze za przejazd autostradą (winieta), a w zamian daje
kilometrowe korki, dziesiątki kilometrów po jednej nitce, podłoże urągające
tradycyjnemu, czeskiemu zamiłowaniu do porządnej roboty. Traffic anouncements
uprzedzały, że przed Brnem jest duży korek, bo jest jakieś „poruhane auto”. Ale
ja żadnego poruhanego auta nie widziałem, widziałem maszynę, kruszącą beton,
kładziony zapewne jeszcze za Novotnego. 200 km w 5 h. Granda, oddawać
pieniądze!
2.
Proszę o chwilę skupienia i wymyślenie najwłaściwszego epitetu dla gentlemanów,
którzy zapaćkali mury nieszczęśliwego, ale czyściutkiego austriackiego
miasteczka Poysdorf napisami „Lech Poznań ultra”, krzyżykiem w kółku i temu
podobnymi głębokimi przemyśleniami. Kibice Śląska (zapewne Wrocław,
pogratulować) wzbudzili pewne refleksje u mieszkańców Mikulova, po obu stronach
granicy.
3.
Miasteczko Poysdorf jest nieszczęśliwe, ponieważ rządy austriackie, chadeckie,
socjalistyczne, nacjonalistyczne, od dziesięcioleci nie są w stanie wybudować
obwodnicy, więc tysiące Tirów i samochodów osobowych przewala się codziennie
wąskimi i krętymi uliczkami osady, w której mimo to nauczyli się robić całkiem
przyzwoite wino. Że białe, to nawet zrozumiałe, ale wzięli się też za
prawdziwe, czerwone i – dają radę!
4.
Austriak też żąda pieniędzy za winietę, a majstruje przy obwodnicach Wiednia
(chwała im za to, że w ogóle są, ja jeszcze jeździłem wzdłuż Donaukanal) od
ćwierćwiecza. Noga za nogą, smród, hałas, korki. Godzinka minimum na 30 km. A
potem – hulaj brzuchu! Osławiony odcinek Wiedeń – Wiener Neustadt zrobiony z
płyt betonowych, położonych tak, że nieprzyzwyczajony zjeżdża na pobocze,
przekonany, że złapał gumę. Kałdun wytrzęsiony za darmo, jak za pieniądze w
siłowni. W każdym razie Wiedeń-Graz kładł ktoś obdarzony wielką fantazją i
dzikim wstrętem do tuneli.
5.
Wakacje się skończyły? Wolne żarty. W piątek po południu do Włoch i Chorwacji
jedzie kilka milionów ludzi, wśród nie-Austriaków dominują Polacy, potem Niemcy
i Czesi.
6.
Wspaniałe, przeklęte Morze Śródziemne, Mare Nostrum, kolebka naszej cywilizacji
(polecam moją książkę „Express Mediterranee”). Tłuści i bladzi Europejczycy
jeszcze dziś wieczorem wymieszają się z tłumami nieszczęśników, usiłujących
zaczepić się na tym kontynencie. Nie lubią go, mają mu za złe wszystko,
kolonialną historię, modele rozwoju nie do przyjęcia, zeuropeizowane wersje
bliskowschodnich religii (co można zrobić z cocktailu zoroastryzmu i judaizmu?),
zarozumialstwo, pogardę dla biedniejszych… Nie lubią, ale tu mogą znaleźć
spokój i względny dostatek.
7.
Na początku II Wojny w Zatoce tłumaczyłem arabskim mediom – przedrukowało ten
wywiad ze mną chyba ze 400 gazet z niemal wszystkich krajów islamskich – że
pozytywnym aspektem tej wojny może być wzajemne poznanie: Zachód pozna lepiej
codzienne życie ludzi z Bliskiego i Środkowego Wschodu, a oni staną twarzą w
twarz z tymi, o których słyszą straszne rzeczy w meczetach i zrozumieją, że nie
taki zachodni diabeł straszny.
Cóż – chyba byłem jeszcze trochę hippie’sem. Może dalej jestem. Ale już nie
wierzę, że Niemcy, Polacy czy Czesi, przedostatni turnus tegorocznych wakacji,
spotkawszy na plażach uciekinierów z Syrii czy Erytrei, zrozumieją trochę
lepiej ich potrzeby, a Syryjczycy czy Erytrejczycy, spotkawszy turystów z
Mitteleuropy uwierzą w ich dobrą wolę i dobre chęci.
8.
Żyjemy w strasznych czasach. W każdych czasach powtarzano tę maksymę, ale teraz
tak wielu ludzi otwarcie przyznaje się do sentymentów antyislamskich czy do
homofobii i nie widzi w tym niczego właściwego, Fuj.
9.
Kiedy w Austrii do rządu wciągnięto partię siejącego nastroje antyimigracyjne
Jörga Haidera, Unia Europejska zawiesiła ten kraj w prawach członkowskich. Bo
to było sprzeczne z pryncypiami demokracji, z Traktatami Wspólnotowymi i
Unijnymi, sprzeczne z Kartą Narodów Zjednoczonych.
A obserwując część polskiej sceny politycznej Jörg Haider wydaje się
otwartogłowym Europejczykiem.
Edit: obwodnicę Pousdor wybudowali, a większość odcinka Wiedeń – Wiener
Neustadt pokryto warstwą asfaltu. Korki są nadal potworne podczas przejazdu
przez Dunaj we Wiedniu.
Kiedy byłem jeszcze młody.
11 lat
temu
Opuściwszy
ziemię, gdzie śpiewano:
„Tacea la notte placida
e bella in ciel sereno
La luna il viso argenteo
Mostrava lieto e pieno...
Quando suonar per l'aere,
Infino allor sì muto,
Dolci s'udiro e flebili
Gli accordi d'un liuto,
E versi melanconici
Un Trovator cantò.
Versi di prece ed umile
Qual d'uom che prega Iddio
In quella ripeteasi
Un nome... il nome mio!...
Corsi al veron sollecita...
Egli era! egli era desso!...
Gioia provai
che agli angeli
Solo è provar concesso!...
Al core, al guardo estatico
La terra un ciel sembrò”.
Dotarłem do innej ziemi, gdzie powitały
mnie słowa innej arii:
Lekko wsparłszy się na sośnie,
Patrzył w oczy litośnie.
Odpłynęły w dal donośnie
Tęskne słowa pieśni tej.
Góralko Halko, krasny letni mój kwiecie,
Tobie jednej na świecie powiem, co to jest żal...
Erato, jak żyć?
Rosja prowadzi największą od tygodni falę ataków na Ukrainę
https://www.bbc.com/news/articles/c62wj8yje2eo
D.O. czyta, że „Polska poderwała myśliwce”.
No super. Szkoda, że ich nie podrywa, kiedy wybuchające drony rosyjskie, kiedy
rosyjskie rakiety spadają na jej terytorium.
Noż do cholery jasnej, ileż jest picu w tej mocarstwowej tromtadracji, w tych
wielkopańskich wydatkach na „Obronę”, która niczego nie broni?
Naprawdę, media tego nie dostrzegają? Muszą powielać pieprzenie kotka za pomocą
młotka (pardon, tygryska)? Naprawdę nic cię w tym nie dziwi, Czytelniku?
Moskwa musi mieć skuteczne prawo weta we wszystkich inicjatywach wsparcia
Ukrainy po potencjalnym porozumieniu pokojowym powiedział minister
https://www.theguardian.com/world/live/2025/aug/21/us-minimal-security-guarantees-ukraine-russia-diplomacy-europe-latest-updates-news?filterKeyEvents=false&page=with%3Ablock-68a70f788f082259ede85f74
„W serii nieprzejednanych wystąpień Siergiej Ławrow stwierdził, że
europejskie propozycje rozmieszczenia wojsk na Ukrainie po osiągnięciu
porozumienia byłyby równoznaczne z „interwencją zagraniczną”, którą uznał za
absolutnie niedopuszczalną dla Rosji.
Ostudził też zapał perspektywy szczytu Putin–Zełenski, o którym mówił Donald
Trump , stwierdzając, że dwustronne spotkanie na najwyższym szczeblu będzie
możliwe tylko wtedy, „gdy wszystkie kwestie wymagające dyskusji zostaną
dokładnie przygotowane”.
Doświadczony minister spraw zagranicznych Rosji wyraził wątpliwość, czy
Wołodymyr Zełenski ma legitymację do podpisania jakiegokolwiek porozumienia
pokojowego, powtarzając znaną narrację Kremla, która przedstawia przywództwo
Ukrainy jako nielegalne.
Wypowiedzi Ławrowa rzucają cień na perspektywy rozmów pokojowych, sugerując, że
Rosja wycofuje się z porozumień osiągniętych na Alasce – gdzie, jak twierdził
Trump, Władimir Putin zaakceptował zachodnie gwarancje bezpieczeństwa dla
Ukrainy – lub że administracja USA od samego początku błędnie zinterpretowała
stanowisko Kremla”.
Kenneth Roth
Trump musi zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi w wojnie na Ukrainie
Nie chodzi o NATO ani Związek Radziecki. Chodzi o demokrację.
https://www.theguardian.com/commentisfree/2025/aug/21/trump-war-ukraine-democracy
Może być to trudne do zrozumienia dla potentata rynku nieruchomości, takiego
jak Donald Trump, ale inwazja Władimira Putina na Ukrainę nie dotyczy
ogarniętych wojną terenów we wschodniej Ukrainie. Chodzi o ukraińską
demokrację. Putin obawia się, że Rosjanie uznają tę demokrację za kuszącą
alternatywę dla jego otępiających, autokratycznych rządów. Trump prawdopodobnie
nie osiągnie porozumienia pokojowego, jeśli nie podejmie działań w tej kwestii
i nie zmieni analizy kosztów i korzyści stojącej za ciągłą wojną Putina.
Większość publicznych analiz szczytu na Alasce między Trumpem a Putinem oraz
waszyngtońskiego grona europejskich przywódców chroniących prezydenta Ukrainy
Wołodymyra Zełenskiego przed kapryśnym Trumpem, pełna była wątków mylących. Na
przykład Putin nie dokonał inwazji na Ukrainę z obawy przed rozszerzeniem NATO.
Jednomyślna zgoda wszystkich członków NATO wymagana do przyjęcia Ukrainy jest
nieosiągalna, zwłaszcza że artykuł 5 traktatu NATO nakłada na wszystkich
członków obowiązek obrony Ukrainy przed trwającą inwazją rosyjską.
Paradoksalnie, inwazja Putina na Ukrainę wzmocniła NATO. Zachęciła Szwecję i
Finlandię do przystąpienia do sojuszu. Skłoniła członków NATO do złożenia
obietnicy drastycznego zwiększenia wydatków na obronę do 5% produktu krajowego
brutto. Zwiększyła również prawdopodobieństwo, że niektórzy członkowie NATO
wyślą wojska na Ukrainę w ramach „sił bezpieczeństwa” w celu zapewnienia
ewentualnego porozumienia pokojowego.
Putin nie dokonał inwazji, aby wyzwolić naród ukraiński spod rządów
Zełenskiego, którego uważa za przywódcę nielegalnego, a nawet za „neonazistę”.
\To twierdzenie nie jest trafne, ponieważ Zełenski został wybrany w wolnych i
uczciwych wyborach, podczas gdy Putin ryzykował jedynie wyborczą farsę, więżąc
– ostatecznie śmiertelnie – swojego najbardziej charyzmatycznego przeciwnika,
Aleksieja Nawalnego.
A wojna nie polega na tym, że Putin usiłuje wskrzesić Związek Radziecki,
którego upadek uważa za „największą katastrofę geopolityczną stulecia”. Taka
logika zagroziłaby pozostałym 13 byłym państwom radzieckim, z których trzy –
Estonia, Łotwa i Litwa – są członkami NATO.
Putin najechał Ukrainę, aby stłumić jej demokrację. W przeciwieństwie do
ugruntowanych demokracji w Europie, Ukraina zbyt mocno przypomina Rosję, by
Putin mógł zignorować możliwość, że Rosjanie dostrzegą alternatywną przyszłość
w jej odpowiedzialnym, wybranym rządzie. Podobnie jak Rosja, Ukraina jest
słowiańska i prawosławna. I wcale nie jest małym państewkiem, ale – z drugą co
do wielkości populacją wśród państw postsowieckich po Rosji – nie można jej
ignorować.
Putin od dawna widział Ukrainę jako państwo - wasala Kremla. Protesty
Euromajdanu w latach 2013-14, które doprowadziły do odsunięcia od władzy
prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza po tym, jak zawiesił on
rozmowy o zacieśnieniu relacji z Unią Europejską, doprowadziły do zajęcia przez
Putina Krymu i części Donbasu we wschodniej Ukrainie.
Obecnie najbardziej kontrowersyjne żądania Putina zwiększyłyby
prawdopodobieństwo ponownego podporządkowania Kijowa. Jego naleganie na oddanie
przez Ukrainę znacznych części obwodu donieckiego – „wymiana ziemi”, o której
Trump mimochodem wspomina – oznaczałoby oddanie znacznie większej ilości ziemi
niż udało się Rosji przejąć siłą od listopada 2022 roku, za ogromną cenę życia
rosyjskich żołnierzy – ziemi, która była domem dla setek tysięcy Ukraińców.
Zmusiłoby to również siły ukraińskie do porzucenia kluczowych linii obronnych –
ukraińskiego „pasa twierdz” – które stoją na drodze do zajęcia przez Rosję znacznie
większych połaci terytorium. Porównania z ustępstwami Neville’a Chamberlaina z
1938 roku wobec Adolfa Hitlera, polegającymi na poświęceniu czechosłowackich
Sudetów– preludium do wojny – byłyby nieuniknione. Żądanie Putina, by Ukraina
została rozbrojona, jeszcze bardziej ułatwiłoby Rosji dalszą agresję.
Wykluczenie tej możliwości jest powodem, dla którego gwarancje bezpieczeństwa
są tak ważne dla Ukrainy. Biorąc pod uwagę, że Putin ma w zwyczaju ignorować
porozumienia z Ukrainą, Kijów słusznie domaga się zapewnienia, że rosyjskie
wojsko nie wykorzysta przerwy w walkach do uzupełnienia uszczuplonych sił,
przezbrojenia i ponownej inwazji. Najlepszą gwarancją byłyby europejskie siły
pokojowe na lądzie, ale rządy europejskie, co zrozumiałe, dążą do zapewnienia
sobie wsparcia ze strony USA, aby odstraszyć Rosję od ataku. Deklarowana przez
Trumpa gotowość do rozważenia wsparcia powietrznego dla europejskich sił
zbrojnych to ważny krok naprzód. Naleganie rządu rosyjskiego na prawo weta
wobec wszelkich gwarancji bezpieczeństwa rodzi oczywiste pytania o intencje
Putina.
Na razie Putin zdaje się dostrzegać korzyści w kontynuowaniu wojny. Aby uniknąć
gniewu Trumpa, nie odmówił wprost spotkania z Zełenskim, ale opóźnia sprawę,
upierając się przy wcześniejszym podjęciu czasochłonnych pprzygotowań. Biorąc
pod uwagę, że dążenie Putina do podważenia demokracji na Ukrainie wynika z
kalkulacji, co jest potrzebne do utrzymania władzy, jedynym sposobem na
złagodzenie jego maksymalistycznych żądań jest uczynienie jego opornego
stanowiska jeszcze bardziej kosztownym politycznie.
Tu właśnie Trump ma do odegrania ważną rolę. Wkraczając na szczyt na Alasce,
Trump zagroził „poważnymi konsekwencjami”, jeśli Putin nie zgodzi się na
zawieszenie broni. Zmienny Trump najwyraźniej wycofał się z tej groźby po kilku
godzinach rozmowy z Putinem.
Trump mógłby podjąć różne kroki, które zmusiłyby Putina do rewizji uzasadnienia
jego wojny. Trump mógłby zwiększyć dostawy broni na Ukrainę. Mógłby dodatkowo
zastosować cła, aby zniechęcić do sprzedaży ropy i gazu, które wspierają
rosyjską armię. Mógłby naciskać na rządy europejskie, aby przeznaczyły środki
na obronę Ukrainy i odbudowę 300 miliardów dolarów suwerennych aktywów
rosyjskich, które są obecnie zamrożone na zachodnich kontach.
Głęboko niepokojące jest to, że kwestie wojny i pokoju, demokracji i autokracji
zależą od głaskania i schlebiania kruchemu ego egoistycznego Trumpa. Ale w
takim świecie żyjemy.
Przywódcy europejscy odgrywają kluczową rolę w nakierowaniu go na właściwą
drogę. Muszą skłonić Trumpa do przezwyciężenia swojej zwyczajowej pogardy dla
rządów demokratycznych i podziwu dla autokratów takich jak Putin, by uznał, że
obrona demokracji na Ukrainie jest kluczowa dla sprawiedliwego rozwiązania
konfliktu w Ukrainie.
To kroki sprzeczne z intuicją amerykańskiego prezydenta. Ale jeśli chce położyć
kres straszliwej rzezi na Ukrainie, będzie musiał przywołać wizję, by je
podjąć.
*Kenneth Roth, były dyrektor wykonawczy Human Rights Watch (1993-2022), jest
profesorem wizytującym w Szkole Spraw Publicznych i Międzynarodowych
Uniwersytetu Princeton. Jego nowa książka „Righting Wrongs: Three Decades on
the Front Lines Battling Abusive Governments” została wydana przez Knopf i
Allen Lane.
https://wyborcza.pl/7,75399,32192689,witkoff-przekazal-medal-od-putina-rodzinie-amerykanina-ktory.html#s=S.TD-K.C-B.7-L.1.duzy
„21-letni Michael Gloss był synem wysoko postawionej pracowniczki CIA.
Stracił życie w zeszłym roku na froncie w Ukrainie. Specjalny wysłannik
prezydenta USA Steve Witkoff kilkukrotnie jeździł do Moskwy, gdzie rozmawiał z
Władimirem Putinem. Podczas ostatniego spotkania na początku sierpnia otrzymał
od Rosjanina Order Odwagi, który - jak donosi oficjel cytowany przez stację CNN
- przekazał rodzinie Amerykanina zabitego na froncie w Ukrainie. 21-letni
Michael Gloss walczył po stronie Rosjan. Takie odznaczenie rosyjski prezydent
zwykle przyznaje obywatelom swojego kraju. Wręczenie go Amerykaninowi trudno
odebrać inaczej niż element gry politycznej”.
Ukrainiec zatrzymany we Włoszech w związku z tajemniczą eksplozją gazociągu
Nord Stream
https://www.bbc.com/news/articles/crkz1jl5j06o
„Niemiecka prokuratura poinformowała,
że we Włoszech aresztowano Ukraińca pod zarzutem wysadzenia gazociągu Nord
Stream pod Morzem Bałtyckim, kilka miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej
inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku.
Mężczyzna, znany jedynie jako Serhij K, został aresztowany w prowincji Rimini.
Należał do grupy, która podłożyła ładunki wybuchowe pod rurociągami Nord Stream
1 i Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec – twierdzą prokuratorzy federalni.
Eksplozje odcięły kluczowe źródło gazu ziemnego dla Europy w chwili, gdy
przywódcy stanęli w obliczu kryzysu energetycznego wywołanego wojną z Rosją.
Nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataku, a Ukraina zaprzecza swojemu
udziałowi”. …
D.O. zupełnie nie rozumie uporu władz niemieckich w ściganiu tych, którzy
zrobili im ogromna przysługę: W powszechnej świadomości panuje już przekonanie,
że budowa Nord Streamu 2 była ogromnym błędem kanclerki Angeli Merkel i nawet
ona sama, w swojej opublikowanej rok temu biografii częściowo się do tego
przyznaje.
No i nie jest przypadkiem, że aresztowania dokonały władze włoskie. Co prawda z
podziwu godną stałością faszystowska premierka Giorgia Meloni stoi stanowczo po
stronie Ukrainy, ale jej koalicjanci (Salvini) i większość opozycji (Schlein z
Partia Demokratycznej, Conte z Ruchu 5 Gwiazd) robią co mogą, by wspomagać
Rosję.
Aaresztowany Sierhih K. z pewnością były bezpieczniejszy w Polsce, chociaż jest
przeżarta przez ruskich agentów, płatnych i ochotniczych, jak spróchniałe
drewno przez korniki.
Co za okropny świat!
Niemiecki sąd orzekł, że Buchenwald może odmówić wstępu osobom noszącym
palestyńskie kefije
Sąd w Turyngii odrzucił wniosek kobiety o możliwość wejścia na teren obozu
koncentracyjnego w arafatce
https://www.theguardian.com/world/2025/aug/20/buchenwald-can-refuse-admission-to-people-wearing-palestinian-keffiyeh-german-court-rules
Wyższy sąd administracyjny we wschodnim kraju związkowym Turyngii odrzucił w
środę wniosek kobiety o zezwolenie na wstęp do miejsca pamięci obozu
koncentracyjnego Buchenwald w stroju kefiji.
Według doniesień lokalnych mediów, kobiecie odmówiono wjazdu, gdy w kwietniu
próbowała wziąć udział w uroczystościach upamiętniających 80. rocznicę
wyzwolenia obozu, mając na sobie szalik.
Następnie zwróciła się do sądu z petycją o pozwolenie na powrót pod pomnik w
celu uczczenia kolejnej uroczystości w tym tygodniu, w stroju kefiji.
Sąd uznał, że pomnik miał prawo odmówić kobiecie wstępu, wskazując na
deklarowany przez kobietę cel „wysłania politycznego przesłania
sprzeciwiającego się temu, co postrzegała jako jednostronne poparcie [pomnika]
dla polityki rządu Izraela”.
Nie ulega wątpliwości, że zagroziłoby to poczuciu bezpieczeństwa wielu Żydów,
zwłaszcza w tym miejscu” – stwierdził sąd.
Sąd stwierdził, że w tym przypadku prawo kobiety do wolności wypowiedzi zostało
przeważone przez „interes pomnika w utrzymaniu celu instytucji”.
Niemcy, wciąż próbujące odpokutować za zamordowanie 6 milionów Żydów w
Holokauście, są jednym z najwierniejszych sojuszników Izraela”. …
Korea Północna ma tajną bazę wojskową, która może stanowić zagrożenie dla
Azji Wschodniej i USA, mówi nowy raport
„Niezgłoszona” baza operacyjna rakiet Sinpung-dong znajduje się zaledwie 27 km
od granicy z Chinami, jak podaje raport amerykańskiego think tanku Center for
Strategic and International Studies (CSIS)
https://www.theguardian.com/world/2025/aug/21/north-korea-secret-military-base
… „Jak wynika z badania, w obiekcie w prowincji Pyongan Północny
prawdopodobnie znajduje się od sześciu do dziewięciu międzykontynentalnych
pocisków balistycznych (ICBM) zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych oraz
ich wyrzutnie.
W komunikacie stwierdzono, że broń ta „stanowi potencjalne zagrożenie nuklearne
dla Azji Wschodniej i kontynentalnych Stanów Zjednoczonych”.
Korea Północna zintensyfikowała swój program zbrojeń nuklearnych od czasu
nieudanego szczytu ze Stanami Zjednoczonymi w 2019 r., a przywódca Kim Dzong Un
niedawno wezwał do „szybkiej rozbudowy” potencjału nuklearnego tego
dyplomatycznie odizolowanego kraju.
Raport – który CSIS określiło jako pierwsze szczegółowe, jawne potwierdzenie
istnienia bazy Sinpung-dong – podaje, że jest to jedna z „około 15-20 baz
rakiet balistycznych, obiektów konserwacji, wsparcia, składowania rakiet i
głowic bojowych, których Korea Północna nigdy nie zgłosiła”.
Jak podano w badaniu, nie wiadomo, aby obiekt ten był wcześniej przedmiotem
negocjacji w sprawie denuklearyzacji prowadzonych między Stanami Zjednoczonymi
a Koreą Północną.
Powołując się na aktualne oceny swoich analityków, CSIS stwierdziło, że
wyrzutnie i pociski mogłyby opuszczać bazę w czasach kryzysu lub wojny, łączyć
się z jednostkami specjalnymi i przeprowadzać trudniejsze do wykrycia akcje
wystrzeliwania z innych części kraju.
Baza ta, wraz z innymi, „reprezentuje główne elementy tego, co uważa się za
rozwijającą się strategię Korei Północnej w zakresie rakiet balistycznych, a
także jej rozszerzające się możliwości odstraszania nuklearnego na poziomie
strategicznym i uderzeń” – czytamy w raporcie”. …
Zakończenie doręczania listów w Danii to znak czasów cyfrowych
https://www.bbc.com/news/articles/c3v37plv2edo
„Herman Moyano przygotowuje się do
porannej wyprawy pocztowej, przeglądając paczki z listami, małymi paczkami i
czasopismami.
Rowery towarowe i furgonetki wyjeżdżają z dworca kolejowego na północ od
Kopenhagi, gdy Herman odjeżdża na swoim skuterze.
Od siedmiu lat dostarcza pocztę dla duńskiej poczty państwowej PostNord.
„Kiedyś myślałem, że wszyscy ludzie na coś czekają, na jakiś szczególny list,
szczególną wiadomość, szczególną paczkę” – mówi.
Herman zauważył jednak, że ciężary stają się coraz mniejsze i zamiast listów są
to głównie rachunki i wyciągi bankowe.
„Widziałem, jak poczta stopniowo spada. Ale to nabrało tempa w ciągu ostatnich
kilku lat” – dodaje. „Teraz, jak się wydaje… naprawdę, naprawdę spada”.
Gwałtowny spadek liczby przesyłek listowych spowodowany jest w dużej mierze
digitalizacją. W marcu firma PostNord ogłosiła, że z końcem roku zakończy
świadczenie usług listowych.
Zakończy to cztery wieki doręczania listów przez państwową firmę.
Jedna trzecia pracowników firmy zostanie zwolniona, ponieważ firma likwiduje
2200 stanowisk w nierentownym dziale przesyłek listowych. Zamiast tego firma
skupi się na dochodowym biznesie paczkowym, tworząc 700 nowych stanowisk.
„Duńczycy prawie w ogóle nie otrzymują listów. To spada od lat” – mówi Kim
Pedersen, szef PostNord Denmark. „Otrzymują średnio jeden list miesięcznie, to
niewiele”.
„Wręcz przeciwnie, Duńczycy uwielbiają robić zakupy online” – dodaje. „Globalny
handel elektroniczny dynamicznie się rozwija, a my podążamy za nim”.
Piętnaście lat temu PostNord zarządzał kilkoma ogromnymi placówkami sortującymi
listy, ale obecnie działa tylko jedna, na zachodnich obrzeżach Kopenhagi.
Od 2000 r. liczba obsługiwanych przez tę firmę listów spadła o ponad 90%, z
około 1,4 miliarda do 110 milionów w zeszłym roku i nadal szybko maleje”. …
Papież Leon XIV prawdopodobnie uda się do Libanu w swoją pierwszą podróż
międzynarodową
https://www.bbc.com/news/articles/cvgplp9kd8do
Papież Leon XIV planuje udać się do
Libanu pod koniec roku. Może to być jego pierwsza podróż zagraniczna od czasu
wyboru go na głowę Kościoła katolickiego w maju.
Arcybiskup Paul Sayah, zastępca najwyższego rangą katolickiego przywódcy
Libanu, powiedział BBC, że Watykan „analizuje” tę podróż, ale Kościół wciąż
czeka na oficjalne daty.
Wizyta ta będzie znaczącym wydarzeniem dla pierwszego amerykańskiego papieża,
który wielokrotnie wzywał do pokoju na Bliskim Wschodzie i współistnienia
różnych wyznań.
„Liban jest krajem wielokulturowym i wieloreligijnym, miejscem dialogu” –
powiedział biskup Sayah.
„To jedno z nielicznych miejsc, w którym muzułmanie i chrześcijanie żyją razem
i darzą się wzajemnym szacunkiem... jest to więc sygnał dla całego regionu”.
Pojawiły się spekulacje na temat pierwszej podróży zagranicznej Leona, ponieważ
wczesne podróże papieskie często określają charakter pontyfikatu.
Pierwsza duża podróż papieża Franciszka poza Rzym, na włoską wyspę Lampedusa w
2013 r., zapoczątkowała skupienie się papieża na problematyce migracji i
społeczności marginalizowanych. …
Liban, kraj, w którym mieszka ponad dwa miliony katolików i który słynie z
różnorodności religijnej, od dawna ma symboliczne znaczenie dla Kościoła.
Wizyta papieża w tym kraju oznaczałaby również bliskość wojny w Strefie Gazy i
szerszego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. … Papież Leon X już zwrócił uwagę
na wysiłki mające na celu dotarcie do innych wyznań.
Jedno z jego pierwszych spotkań po wyborze odbyło się z delegacją
międzyreligijną, gdzie chwalił „żydowskie korzenie chrześcijaństwa” i
podkreślał „rosnące zaangażowanie w dialog i braterstwo” między katolikami a
muzułmanami. Wielokrotnie wzywał chrześcijan, Żydów i muzułmanów, aby
„powiedzieli nie wojnie, a tak pokojowi”.
Jeśli podróż ta dojdzie do skutku, będzie ona kontynuacją wizyt Jana Pawła II i
Benedykta XVI, których zapamiętano z przesłań o pokoju i współistnieniu
religijnym”. …
Pizzaiolo z Castelli [Romani; pas miejscowości nad Rzymem, na zboczach
starego wulkanu, jest tam także Castel Gandolfo]: „[Wołowina] Black Angus i
stracciatella – ta pizza podbiła serce papieża”
https://www.repubblica.it/il-gusto/2025/08/20/news/pizza_papa_leone_xiv_albano_laziale_pizzaiolo_ho_conquistato_sua_santita_con_black_angus_e_stracciatella-424799078/?ref=RHLM-BG-P26-S6-T1-mgzn
„Przygotowuje pizzę dla papieża Leona i dostarcza ją do Palazzo Barberini w
Albano, papieskiej rezydencji między Castelli Romani, gdzie nowy papież spędził
urlop. Alessandro Pacetti, mózg i serce restauracji „Pizza Country Piec Opalany
Drewnem” („w Albano Laziale od 2004 roku, od 21 lat” - mówi z dumą), wciąż nie
może uwierzyć, że udało mu się tego dokonać, opowiadając w szczegółach
magazynowi „Il Gusto” (Smak) kulisy tego, co nazywa „niezwykłą rzeczą”.
„Nigdy nie myślałem, że mi się uda, a tymczasem … – wykrzykuje przez telefon. - Wszystko
zaczęło się w zeszłą niedzielę (17 sierpnia), kiedy przygotowywaliśmy catering
na wydarzenie z Caritas w watykańskich ogrodach Borgo Laudato Si’, które z
Castel Gandolfo docierają tutaj, do Albano, rozległym i cudownym zielonym
korytarzem. Są one większe niż te w Rzymie, które rozciągają się na około 44
hektarach: tutaj mówimy o ponad 50. Przywieźliśmy nasze smażone potrawy, supplì
cacio e pepe, arancini all'amatriciana i carbonarę, a także smażoną pizzę
Montanara. Potem, kiedy Papież wrócił na Anioł Pański, również jemu je
zaoferowaliśmy”. Taca z całą tą pysznością to ta, którą widać na viralowym
filmie opublikowanym przez Marco Meddiego na Instagramie, na którym Leon XIV
zostaje poproszony o powiedzenie „Forza Roma”. Film nie został nakręcony w
restauracji w Castel Gandolfo, lecz w ogrodach Borgo Laudato Si', pod altaną
przygotowaną na lunch. „Byliśmy tam z rodziną: moja żona Loredana i mój syn
Alfonso, który jest szefem kuchni w pizzerii, oraz dwóch członków personelu” –
kontynuuje Pacetti. „Poznał nas z Jego Świątobliwością biskup Albano Vincenzo
Viva i wtedy wpadłem na pomysł”.
I tu Pacetti nieco się wzrusza, wspominając tamtą chwilę: „Nawet nie wiem, jak
wypowiedziałem te słowa: »Wasza Świątobliwość lubi pizzę?«. A on, bardzo
swobodnie, odpowiedział: »Oczywiście, oczywiście…«. W tym momencie biskup
wtrącił się, mówiąc: »Alessandro ma pizzerię po drugiej stronie ulicy i jego
marzeniem jest zrobić pizzę dla papieża«. W tym momencie byłem kompletnie
zagubiony i myślałem, że papież Leon XIII śmieje mi się w twarz. Tymczasem
powiedział: »Zróbmy to we wtorek wieczorem (19 sierpnia, red. ). Rób wszystko,
co chcesz, według własnego gustu, ty wybierasz«. A ja odpowiedziałem: »Ale
powiedz mi, jakie są twoje upodobania, co, jeśli zaryzykuję i zrobię pizzę,
której nie polubisz«? Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Capricciosę, a
konkretnie na specjalną, dedykowaną wyłącznie jemu, Pizza Leone XIV: z
mozzarellą i gotowaną cukinią, wzbogaconą prosto z pieca wędzoną wołowiną Black
Angus, stracciatellą i kremem truflowym. Z wysokiej jakości składników, z
najwyższej półki, z najlepszymi z najlepszych dla Papieża – podkreśla
restaurator – ale wszystko zrównoważone, bez blichtru.
Na początku myślałem o czymś w barwach Watykanu, białym i żółtym, ale potem mi
się to nie spodobało, było zbyt tandetne” – dodaje. Potem żart podszyty rzymską
ironią: „Nie, nic amerykańskiego… Nie zamierzałem robić mu pizzy z ananasem, to
Castelli Romani! Do Palazzo Barberini przywieziono w sumie pięć pizz – dla
papieża, dwóch innych monsignorów i dwóch zakonnic. A towarzyszyła im dedykacja
z podziękowaniami”.
Na koniec długo oczekiwana informacja zwrotna: „Rzeczą, która najbardziej mnie
ucieszyła i napełniła moje serce, była wiadomość od kelnera, który dostarczył
pizzę, że papieżowi smakowała. To był dla mnie wielki zaszczyt, najlepszy
prezent”. …
https://tvn24.pl/krakow/lakta-gorna-proboszcz-na-mszy-mowil-o-glosowaniu-za-ped-ami-jest-reakcja-kurii-st8607582
„"Głosujemy za aborcją, za eutanazją, za ped**ami" - grzmiał z
ambony w trakcie mszy świętej proboszcz parafii w Łąkcie Górnej (Małopolska)
ksiądz Janusz Czajka. Duchowny wyraził w ten sposób złość między innymi na
skrócenie wymiaru godzin lekcji religii do jednej w tygodniu. Tym samym żegnał
się ze stanowiskiem, bo decyzją kurii parafia ma mieć nowego proboszcza. Po
jego słowach diecezja zapowiedziała konsekwencje. Wojewoda małopolski
opublikował list otwarty do biskupa”.
No, ale żeby taki atak na swoich współbraci w wierze i modlitwie?
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,32190221,rasisci-z-gory-kalwarii-zaszczuli-tureckich-studentow-burmistrz.html?_gl=1*4xk81i*_gcl_au*MTg0MDUxODk0NC4xNzQ4NDE1MTM5*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTU3ODIwMjQkbzUyNyRnMSR0MTc1NTc4MjExNCRqNjAkbDAkaDA.#do_w=117&do_v=753&do_st=RS&do_sid=1085&do_a=1085&s=S.miasta-K.C-B.1-L.3.maly
A założymy się, Czytelniku, że to katolicy?
https://tvn24.pl/polska/sondaz-partyjny-united-surveys-dla-wp-sierpien-2025-zmiana-lidera-st8609173
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32185823,jaroslaw-kurski-na-nic-sie-zdaly-ustepstwa-podlizywanie-sie.html#s=S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy
… „Oni mają na nas kij baseballowy i kastet, a my tylko skrupuły i złudzenia
Z chwilą gdy Karol Nawrocki wprowadził się do Pałacu Prezydenckiego, a wraz z
nim kult siły, etyka ustawki, estetyka falangi oraz podbita megalomanią wiara w
nasze niepokalane narodowe poczęcie, nasz rodzimy faszyzm zyskał znacznego,
opłacanego z naszych podatków promotora. Bojówkarskie ekscesy znane dotąd ze
stadionów, spod kościołów „bronionych przed lewactwem" i z naziolskich
marszów zyskały urzędową prawomocność.
Niczego broń Boże nie ujmuję wielkiemu poprzednikowi Nawrockiego doktorowi
Andrzejowi Dudzie, który okazał łaskę Robertowi Bąkiewiczowi, założycielowi
Straży Narodowej, z Obozu Narodowo-Radykalnego. …
Wybór Nawrockiego na głowę Najjaśniejszej dowodzi, że dotychczasowa strategia
demokratów wobec narastającej od lat brunatnej fali okazała się – oględnie
mówiąc – chybiona.
Na nic się zdały tchórzliwe ustępstwa, mimikra i podlizywanie się skrajnej
prawicy. Nigdy w tromtadracjach narodowych nie będziemy tak autentyczni jak oni.
Na nic uleganie patriotycznemu szantażowi PiS, ONR czy Konfederacji. Na nic
bagatelizowanie, że to czy tamto to tylko pojedynczy eksces bez znaczenia. Na
nic ciągłe i do znudzenia powtarzanie o wspólnocie Polaków.
Podbijanie patriotycznego bębenka prawicy to praktyka in fine katastrofalna, bo
czyniąca z nas, demokratów, współodpowiedzialnymi za marsz faszyzmu.
Zostanie tylko ich narodowo-katolicki patriotyzm i ich
nacjonalistyczno-ksenofobiczno-megalomańska opowieść o Polsce. Bo oni na nas
mają kij baseballowy i kastet, a my, demokraci, mamy dla nich nasze skrupuły i
złudzenia, że trzeba rozmawiać, bo trudne dzieciństwo, bo wykluczenie, bo
inkluzywność społeczna, bo jeden wspólny dom i tym podobne opowieści
pięknoduchów. Do tanga trzeba jednak dwojga”. …
Cóż to za fenomenalny dziennikarz!
D.O. gorąco poleca cały artykuł! I poczytuje sobie za zaszczyt, że sam
wielokrotnie wypowiadał się w podobnym duchu.
Mania Labubu: „Niekończące się kolejki i natychmiast są wyprzedane. Żeby je
kupić, teraz potrzebna jest loteria”.
https://www.repubblica.it/economia/2025/08/21/news/vendita_labubu_negozio_milano_lotteria-424799164/
Ludzie, czy was wszystkich poyebało?!
Dzień dobry
OdpowiedzUsuń