DRUGI OBIEG
Wtorek, 12 sierpnia 2025
1.
Był rok 2011, w Kairze ważyły się losy regionu, może nawet losy świata, D.O.
był chyba gdzieś na Bliskim Wschodzie i słuchał al-Jazeery, tłumaczonej z
arabskiego. Diametralne różniła się od bardziej umiarkowanej, bardziej
wyważonej al-Jazeery po angielsku.
D.O. zdrętwiał. To była rewolucja ogłoszona i kierowana przez telewizję.
Telewizję z Kataru, bezczelnie, otwarcie, kierowana z Kataru. Zwoływała
manifestacje, zagrzewała do starć z policją, wzywała do przemocy, do obalenia
Mubaraka i ustanowienia władz Bractwa Muzułmańskiego, co też się w końcu stało.
Jest rok 2025 i D.O. nie jest na Bliskim Wschodzie i od al-Jazeery trzyma się z
daleka. Więc nie wie, czy nadal powtarza apele o uwolnienie z egipskiego
więzienia dwóch swoich dziennikarzy, szczególnie „zasłużonych” w walce ze
świeckim rządem.
Tym bardziej nie wie, co al-Jazeera mówiła na temat Strefy Gazy i jakie
korespondencje stamtąd nadawała.
Wie, co nadawał z Iraku Waldek Milewicz, o którego śmierci nic nie było na
pierwszych stronach gazet poza Polską.
Trump mówi, że on i Putin będą dyskutować o wymianie terytoriów na wojennym
szczycie w sprawie Ukrainy.
https://www.theguardian.com/world/2025/aug/11/eu-trump-putin-meeting-ukraine-diplomacy
Wołodymyr Zełenski nie weźmie udziału w piątkowym spotkaniu z Władimirem
Putinem, poinformował Donald Trump. „Skontaktuję się z Europejczykami i
Ukraińcami natychmiast po” spotkaniu z Władimirem Putinem”. „Spotkam się z
Putinem w piątek i w ciągu dwóch minut będę dokładnie wiedział, czy możemy
dojść do porozumienia” – dodał Trump. Amerykański prezydent określił sierpniowy
szczyt jako „spotkanie rozpoznawcze”, twierdząc, że Putin „chce się w nie
zaangażować”. Według Trumpa prezydent Rosji chce „zakończyć” wojnę: „Mówiłem to
już kilka razy i byłem rozczarowany, bo odbyłem z nim świetne rozmowy
telefoniczne, a potem rakiety zostały wystrzelone w Kijów albo gdzieś indziej.
Powiem mu, żeby zakończył wojnę. To nie do mnie należy zawarcie umowy między
Rosją a Ukrainą. Spojrzę na parametry. Mógłbym odejść i życzyć powodzenia, i na
tym sprawa się zakończy. Zobaczymy, co Putin ma na myśli”. Trump widzi
możliwość powrotu do normalnego handlu z Rosją. Zapytany o to, prezydent
odpowiedział: „Rosja ma bardzo cenne terytorium, gdyby Władimir Putin skupił
się na biznesie, a nie na wojnie”.
„Dojdzie do wymiany terytoriów między Moskwą a Kijowem, wiem to z Rosji” –
powiedział. Wyraził również rozczarowanie oświadczeniami Wołodymyra Zełenskiego
dotyczącymi odmowy oddania terytorium Rosji przez Ukrainę. Trump zapewnił, że
dojdzie do wymiany terytoriów między Rosją a Ukrainą, mimo że przywódca Kijowa
ją wykluczył. „Zgadzam się z Zełenskim, ale, wiecie, nie zgadzam się z tym, co
zrobił, bardzo, bardzo poważnie się nie zgadzam” – powiedział Trump na
konferencji prasowej. „To wojna, która nigdy nie powinna się wydarzyć”. „Byłem
trochę zirytowany, gdy Zełenski powiedział, że potrzebuje zgody konstytucyjnej”
– kontynuował Trump. „Mam na myśli, że miał zgodę na wojnę i zabicie wszystkich,
ale potrzebuje zgody na wymianę terytoriów? Bo wymiana terytoriów nastąpi”.
„Rosja przemieszcza wojska w ramach nowej ofensywy” – powiedział prezydent
Wołodymyr Zełenski, dodając, że raport ukraińskiego wywiadu wojskowego
wskazuje, iż Putin „nie ma zamiaru zakończyć wojny”.
„Następne spotkanie odbędzie się między prezydentem Rosji a Wołodymyrem
Zełenskim lub z Putinem, Zełenskim i mną” – zapewnił Donald Trump.
Europejscy przywódcy „przesadzili”, próbując rozwiązać kryzys ukraiński,
powiedział Donald Trump na konferencji prasowej, cytując prywatne wyznanie
jednego z przywódców. „To nie jest miłe określenie, ale trafne. Są zmęczeni i
chcą wrócić do wydawania pieniędzy na swoje kraje” – dodał. „Moje relacje z
nimi są wspaniałe i liczą na mnie”.
„Dopóki Rosja nie zgodzi się na pełne i bezwarunkowe zawieszenie broni, nie
powinniśmy nawet rozmawiać o żadnych ustępstwach. To nigdy nie działało z Rosją
w przeszłości i nie zadziała z Putinem dzisiaj. Ważna jest kolejność działań.
Po pierwsze, bezwarunkowe zawieszenie broni z solidnym systemem monitorowania i
żelaznymi gwarancjami bezpieczeństwa” – powiedziała Wysoka Przedstawiciel UE
ds. Polityki Zagranicznej Kaja Kallas w swoim wystąpieniu na zwołanym dziś
nadzwyczajnym wideokonferencji ministrów spraw zagranicznych UE. „Ze strony UE
Ukraina ma nasze pełne poparcie dla swoich potrzeb na polu walki” – dodała.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von de Leyen weźmie w środę udział w
telekonferencjach organizowanych przez kanclerz Merz z udziałem innych
przywódców UE, prezydenta Zełenskiego i prezydenta Trumpa, poinformowała
rzeczniczka wykonawcza UE.
PS. Trump dwukrotnie powiedział na konferencji prasowej, że w piątek
"jedzie do Rosji". Może nie zauważył, że od jakiegoś czasu Alaska
należy do USA?
Przywódcy europejscy mają dołączyć do rozmowy telefonicznej z Zełenskim i
Trumpem w środę
Kijów musi być włączony w rozmowy pokojowe na temat Ukrainy – mówi Tusk,
ostrzegając przed pozwoleniem Rosji na „bezkarne” kwestionowanie granic
https://www.theguardian.com/world/live/2025/aug/11/ukraine-russia-trump-putin-summit-zelenskyy-europe-live-news-update?filterKeyEvents=false&page=with%3Ablock-6899aee18f08bfc62530dde5#block-6899aee18f08bfc62530dde5
Polski premier Donald Tusk przemawia właśnie teraz, informując polskie media
o konsultacjach europejskich przywódców, które odbyły się w ten weekend.
Stwierdził, że „pozostają zjednoczeni w swoim podejściu”.
Mówi, że „dla Polski i naszych europejskich partnerów musi być jasne, że nie
można zmieniać granic siłą” i nie można pozwolić, aby Rosja czerpała korzyści
ze swojej inwazji na Ukrainę.
„ Zachód, w tym kraje europejskie, nie zaakceptują rosyjskich żądań, które
sprowadzają się do prostego zajęcia terytorium Ukrainy” – powiedział Tusk.
Ostrzegł, że Rosja nie może sobie pozwolić na „bezkarne” kwestionowanie granic
innych państw.
Tusk odwołał się także do historii Polski, powtarzając zasadę „nic o Ukrainie
bez Ukrainy”.
„Z historii wiemy – a Polska niejednokrotnie była tego ofiarą – że gdy wielkie
mocarstwa decydowały o innych krajach bez udziału tych krajów w negocjacjach,
konsekwencje były ciężkie”.
https://wyborcza.pl/7,75398,32169137,poslanka-razem-wystapila-na-wiecu-prezydenta-teraz-tlumaczy.html#s=S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
Paulina Matysiak z Partii Razem wystąpiła na scenie razem z prezydentem Karolem
Nawrockim. Mówiła, że to dla niej wielki zaszczyt i chwaliła go, że wywiązuje
się ze swoich obietnic.
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,32156733,plaga-smierci-po-interwencjach-policji-koniec-z-tym-ze-prokurator.html?_gl=1*vorl6v*_gcl_au*MTg0MDUxODk0NC4xNzQ4NDE1MTM5*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTQ5NDIzNDAkbzUwMiRnMSR0MTc1NDk0MjQ2NiRqNjAkbDAkaDA.#s=S.TD-K.C-B.15-L.2.duzy
D.O. mówił, że policja polska przekształcała się w organizację bandycką.
Tego samego dnia na tym samym portalu.
D.O. uwielbia media workerów, którzy robią Polakom kisiel z mózgu.
SPACERY PO TITANICU
Podróże kształcą.
To ostatni taki rok, w którym można narzekać na głupstwa.
Skorzystam zatem.
Najpierw na Giuseppinę. Prowadziła mnie dzisiaj tak, że lżyłem ją najgorszymi
słowy, wypominałem jej prawdziwy zawód, łączyłem to z jej parszywym charakterem
i w ogóle zachowywałem się jak pisowiec po mszy. Najpierw jej napisałem, że nie
chcę autostrad: posłuchała małpa? A skąd! Upierała się przy tej autostradzie
tak, że straciłem godzinę, zanim na własny rozum wydostałem się z Grenoble.
Potem, już w Alpach, jak idiota jej posłuchałem i znów mnie wpakowała na taką
dróżkę, że każdą z 200 serpentyn musiałem brać na dwa razy, bo na raz samochód
się nie wyrabiał i można było zlecieć w przepaść. Po to tylko, by na końcu
wyprowadzić mnie na tę samą drogę. Policzyłem na mapie: gdybym jechał drogą
dłuższą, zajęłoby mi to 5 minut, a skrót kosztował mnie 1 godzinę i 45 minut.
Marzenko z Automapy, wróć do mnie! Już nie będę złorzeczył!
Druga, to francuscy kucharze. Zatrzymałem się niespełna 3 kilometry od granicy
włoskiej, na deptaku nadmorskim jest pandemonium, o znalezieniu miejsca na
samochód nie ma mowy, więc postanowiłem zjeść coś w restauracji hotelowej.
Elegancja, basen, obok parasole. W menu nic, więc choć unikam węglowodanów
zamówiłem pâtes aux fruits de mer, czyli kluski z owocami morza, prosząc
wyraźnie, żeby mi ich nie rozgotowali. Posłuchali mnie? A skąd!
Ale to pryszcz, że były miękkie: ONI UTOPILI TE KLUSKI W BESZAMELU!!!
Ja jestem pokojowy człowiek, ale jak bym był Gentilonim, to bym wydał rozkaz
inwazji. Już raz Włosi okupowali Niceę i Menton w latach 1940-43 i zamiast
uczyć tutejszych kucharzy czego z kluskami nie należy robić, to prześladowali
patriotów.
Jak można! Jak można zabić cały smak i klusek i wszystkiego, czego tam
nawrzucali! Ziobra bym na nich nasłał!
- Tout se bien passait? – zapytał mnie na koniec kelner.
To ja mu wtedy po polsku odpowiedziałem co se bien passait. Tego słowa nie
znał, ale chyba zrozumiał.
17 euro za talerz klusek tak obrzydliwych, że to nie do opisania.
Więc wszystkich piewców i obrońców kuchni francuskiej bardzo przepraszam, ale
zostanę przy swoim, że to barbarzyństwo z małymi wyjątkami. Za tym pobytem
najlepsze rzeczy jadłem, które sobie sam w hotelu przyrządziłem. A plus jamais!
Ech, ja wiem, góra lodowa już dryfuje na południe, a ja o idiotyzmach.
Znowu przypomniał mi się Theodor W. Adorno, który w 1945 roku napisał: „Nach
Ausschwitz noch En Gedicht zu schreiben ist barbarisch” – „Po Auschwitz
napisanie choćby jednego wiersza byłoby barbarzyństwem”. I sam przestał
komponować. Chyba z niewielką zresztą stratą, bo był fenomenalnym muzykologiem
i kulturoznawcą, ale kompozytorem takim sobie, co jeszcze raz dowodzi, że to
nie wiedza czyni artystę, ale instynkt i iskra boża.
Sporo ludzi tak wtedy myślało; wobec bezmiaru potworności (ludzkiej
potworności) sztuka nagle straciła wszelki sens.
Po jakimś czasie jednak Adorno wycofał się ze swojej radykalnej tezy.
A ja, szczerze mówiąc, nie wiem, czy nie miał racji.
Czy Miłosza wykreślili z powodu tego wiersza?
Który skrzywdziłeś człowieka prostego śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
gromadę błaznów koło siebie mając na pomieszanie dobrego i złego, choćby przed
tobą wszyscy się skłonili cnotę i mądrość tobie przypisując, złote medale na
twoją cześć kując, radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli, nie bądź bezpieczny.
Poeta pamięta. Możesz go zabić - narodzi się nowy. Spisane będą czyny i
rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy i sznur i gałąź pod ciężarem
zgięta.
Każdy wers uderza w tego, który wczoraj urządzał kolejną szopkę na Krakowskim.
Schumann pisał, że tak ciężko mu idzie układanie myśli w słowa, a słów w
zdania, a z taką łatwością te same myśli przekłada na muzykę.
Szczęśliwa Francja. Odkąd przekroczyłem granicę, nastawiłem samochodowy
odbiornik na France Musique i – otworzyły się niebiosa! Cóż to za fenomenalna
rozgłośnia! W pięć dni wysłuchałem więcej arcydzieł niż na polskiej Dwójce w 5
miesięcy. Przy czym w dwójce muzykolodzy mszczą się na nas za swoje
niepowodzenia na egzaminach, gubią się w przyczynkach, nieznośnie i
nieskończenie pieprzą, excuze le mot, a tu minimum gadania, a jeśli już to na
najwyższym poziomie, fantastyczne cykle, owoc długotrwałego researchu… A nade
wszystko muzyka, muzyka, muzyka! I nawet wieczorami, w hotelu dalej tego
słucham w streamingu.
Nie wiem, jak wielu ludzi słucha tej stacji, ale dzięki Francjo, że ona jest,
że dbasz o nas, o ten, margines, o elity.
W historii liberalizmu dość silne bywały nurty antydemokratyczne. To dość
zrozumiałe. „Dlaczego głupia większość ma rządzić mądrą mniejszością”? – to
pytanie przypisuje się Platonowi, wcale dziś nie straciło aktualności.
Arcyciekawy filozof i teolog kolumbijski Nicólás Gómez Dávila powiedział wręcz:
„Decyzje ludu musimy odrzucić nie tylko dlatego, że są zazwyczaj obrzydliwe, i
nie dlatego, że są popularne, lecz dlatego, że roszczą sobie pretensje do bycia
suwerennymi”.
A William Faulkner napisał: „Nie chciałbym podróżować statkiem, którego kurs
byłby określany głosowaniem załogi, przy czym kucharz i chłopiec okrętowy
mieliby takie samo prawo głosu jak kapitan i sternik”.
Bodaj ostatni w kolejności głos w tej trwającej tysiąclecia dyskusji należy do
Normana Davisa, który w wywiadzie dla Newsweeka powiedział: „Oczywiście, można
mieć demokrację bez kultury, nawet na wyspie kanibali. Tamtejsi obywatele
demokratycznie uchwalą, że kanibalizm jest oficjalnie obowiązującym ustrojem, a
po wyborach strona rządząca zje opozycję. Ten przykład pokazuje, że kultura
polityczna to nie dodatek do demokracji, lecz jej istota”.
Na naszej wyspie do rządów dorwali się właśnie ludożercy i po nocach uchwalają
jedno prawo po drugim… Kto zostanie zjedzony pierwszy? Kto ostatni?
„Demokracja to rządy brutali, temperowane przez dziennikarzy” - zażartował
Ralph Waldo Emerson, ale mnie wcale nie do śmiechu. A propos: czytam, że Orlen
(odmówił wspierania WOŚP) kupił sobie właśnie Rzeczpospolitą.
W 1928 r. Rzeczpospolita Polska miała 34.923.000 mieszkańców. Jeśli zsumować
AK, AL, BCh, NSZ i pomniejsze ugrupowania, to czynnie, w ruchu oporu przeciwko
Niemcom brało udział 300 tysięcy obywateli Polski. Dobrze, że wówczas nie było
wyborów. Niemcy mogliby je wygrać.
A orkiestra jeszcze gra.
6 lat temu
Kilka dni temu, kiedy tak mocno wiało, niespodziewanie wrócił mi na myśl ów
dzień, kiedy zostałem wysłany do magla. Nie przepadałem za domowymi robótkami,
ale do magla lubiłem chodzić: była wzbudzająca respekt maszyneria i na dodatek
tak przyjemnie pachniało krochmalem! Zawsze było tam kilka kobiet nie
przypominam sobie żadnego mężczyzny. Zostawiłem pakunek wielki prawie, jak ja,
malutki i ruszyłem z powrotem do domu. Był wiatr, jakiego jeszcze nie zaznałem
w moim krótkim życiu. Ciepły i huczący. Otworzyłem usta, a on wdarł się do
środka i wydymał mi policzki, aż usta furgotały! To było tak śmieszne, że wiatr
poniósł gdzieś daleko mój głośny rechot.
Och, tego magla nie ma już od dziesięcioleci; nie ma drewnianego domku, w
którym mieszkał MB, mój kolega z klasy ze smykałką do szemranych interesów, nie
ma już stojącej naprzeciw piekarni pana Wawra, który robił najlepsze rogaliki
na świecie; nigdy później już nie jadłem równie pysznych… Nie ma błota po
deszczu, leży równiutki asfalt, wysokie krawężniki, chodnik z kostki z kolorowa
ścieżką rowerową… Tuż obok, tam, gdzie kiedyś wywaliłem się na rowerze i
paskudnie rozwaliłem kolano, stoi całe osiedle niezbyt pięknych domów; w ogóle,
dokoła nabudowano dużo domów i willi. Miejsce byłoby nie do poznania, gdyby nie
wielkie gmaszysko, przedszkole, do którego kiedyś, krótko mnie posyłano, a
przedszkolanki były złe, że nie chciałem zasnąć…
Rzewność? Żadnej: to podwarszawskie miasteczko (włączono je do „Wielkiej
Warszawy” dopiero bodaj w 1966 r.) było jednym, wielkim ante literam pisem,
więc było mi głęboko nienawistne. Gromnice w oknach, kiedy szła burza,
księżulo, który, nam, dzieciom, na lekcjach religii opowiadał, że tam, na
obrzeżach miasteczka, wyobraźcie sobie, mieszka rodzina niewierzących, a my aż
zawyliśmy ze zgrozy, oburzenia i chęci natychmiastowego ukarania zbrodniarzy.
Łajdactwo, złodziejstwo i wszechobecne pijaństwo wszędzie dokoła, ale na
niedzielną mszę, odstawieni, wszyscy zjawiali się, by karnie wyśpiewywać
zawodzące hymny. Komuniści? Tak, ale nie było pewności: kierowniczka szkoły
podstawowej, pani G. od polskiego, pani M., też od polskiego, kazała nam
wyśpiewywać przed każdą lekcją „miotnie stal czerwona iskry w dal”. Kiedy jej
mówiliśmy, że powinno być „czerwone iskry w dal”, stawiała nam dwóję… I kto
jeszcze? Nie, więcej chyba nie było.
Byłem już znacznie starszy, gdy dowiedziałem się, że miasteczko to nazywało się
przed wojną „Kaczy dół”, a zupełnie dorosły, kiedy dotarło do mnie, że było w
dużej mierze osiedlem żydowskim. Na skraju naszego placu był jeszcze obszerny
dół, o którym mówiło się „bagienko”, choć był już całkowicie suchy. Krótko
przed śmiercią moja Matka, gadająca już całkiem bez sensu, nagle opowiedziała,
że raz w tygodniu nad ten stawik przychodzili tłumnie okoliczni Żydzi i „się
tam kiwali, mrucząc coś pod nosem”. Ale nikt, nigdy nie pokazał mi, które domy
były pożydowskie, z których Żydów wyprowadzono na zabicie i nikt nigdy nie
opowiedział, czy gorliwie pomagali w tym moi późniejsi sąsiedzi.
Co tam, dziś tych domów już nie ma, więc wszystko to, jakby nigdy się nie
wydarzyło…
Marzyłem, by się z tego pisu wyrwać i robić to, co wydawało mi się jedyną dobrą
drogą życia. Uczyć się, rozwijać zdolności intelektualne, pracować nad sobą,
stłumić pisowskie instynkty i stawać się lepszym człowiekiem, inwestować w
siebie, by któregoś dnia stać się przydatnym i służyć społeczeństwu, jak
najlepiej umiem, by to moje rodzinne miasteczko któregoś dnia przestało być
pisowskie, by stało się mądre, dobre i zamożne.
Proszę, jakie refleksje może przywiać człowiekowi wiatr… Starość to czas
bilansów, a mnie wiatr przyniósł gorzkie i bolesne poczucie zupełnego
bankructwa.
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Ewa...
OdpowiedzUsuńDzień dobry, refleksje Redaktora podzielam, boleśnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się iż pokazał Pan jak robi sie czytelnikom wodę z mózgu drukując prawie obok siebie dwie przeciwstawne informacje o gospodarce i w dodatku podpisuje się to z nazwiska redaktor ....
OdpowiedzUsuńDzień trzeba zaczynać od D.O. i od podanych przezen wieści, jak i pouczających wspominków.
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że od naszych wiejskich sąsiadów nie zalatywalo PiS-em. Ale i tak chciałem się z niej wyrwać