DRUGI OBIEG
Wtorek, 19 sierpnia 2025
1.
Nie, D.O. musi abdykować. To już nie są czasy, w których potrafi się obracać,
które rozumie. To nie są wydarzenia, które D.O. potrafiłby komentować.
Obejrzał fragment spotkania u Trumpa i postanowił się wypisać. Z pewnością,
Czytelniku, doskonale wiesz, co się wydarzyło w Białym Domu: Trump powiedział,
że trwają przygotowania do dwustronnego spotkania Putina i Zełenskiego i że
Stany Zjednoczone pomogą zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy, jeśli zostanie
osiągnięte porozumienie. Trump wydawał się wyraźnie pod wpływem Putina po
rozmowach na Alasce i powtórzył jego tezy mówiąc w poniedziałek kilkakrotnie,
że zakończenie wojny „zależy” zarówno od Zełenskiego, jak i Putina – a nie
tylko od Putina, który najechał Ukrainę. Wykluczył zawieszenie broni. Guzik
załatwił, a dał Putinowi czas na dalsze mordowanie, niszczenie, palenie,
wszystko bezkarnie.
„Myślę, że on chce zawrzeć umowę dla mnie. Rozumiesz? To szaleństwo” –
wyszeptał prezydent USA do ucha prezydenta Francji.
Emmanuel Macron wezwał do zaostrzenia sankcji wobec Rosji, jeśli Putin nie
podejmie kroków na rzecz pokoju z Ukrainą. Z kolei Merz powiedział, że Ukraina
nie powinna być zmuszana do oddania swojego Donbasu Rosji, porównując to do
oddania Florydy przez USA.
Wołodymyr Zełenski powiedział po spotkaniu w Waszyngtonie, że kwestia „wymiany
terytoriów to coś, o czym może rozmawiać tylko z Putinem. „Gwarancje
bezpieczeństwa dla Ukrainy zostaną najprawdopodobniej wypracowane w ciągu 10
dni i będą obejmować zakup przez Ukrainę pakietu amerykańskiej broni za 90
miliardów dolarów. Mamy też umowy z prezydentem USA, że kiedy nasz eksport się
otworzy, kupią ukraińskie drony. To dla nas ważne”.
Kreml nie skomentował, spotkania Putina z Zełenskim nie potwierdził.
To już nie jest polityka, to już nie są normalne zachowania dyplomatów, mężów
stanu. To są chorzy psychicznie debile, to są przestępcy, a dookoła chłystki.
D.O. nigdy nie aspirował do opisu świata underachievers, nie pisał się do
prowadzenia kroniki kryminalnej, nie pasjonował się siecią wzajemnych
zależności mafijnych bossów, konfliktów między gangami, a chłystki zawsze go
nudziły i unikał ich.
Dziś to niemożliwe, świat przyzwyczaił się do bycia rządzonymi przez debili,
tuzinkowych gangsterów i chłystków bez twarzy i charakteru.
D.O. jest pewien, że młodsi media workerzy doskonale się odnajdą w tym świecie,
tak głęboko niemoralnym z punktu widzenia starego D.O., a D.O. w niemoralnym
świecie funkcjonować publicznie nie chce.
A dziś ciężej mu na duszy niż w inne dni. Pewnie trochę mu zejdzie, nim się
podniesie.
2.
We Włoszech umarł Pippo Baudo, showman, konferansjer, zapowiadacz, mistrz
ceremonii telewizyjnych przez ostatnie poł wieku. Łzy leją wszyscy:
publiczność, politycy, ludzie showbusinessu wszyscy bez wyjątku.
A D.O. myśli, że zmarły był przez pół wieku symbolem, propagatorem,
dystrybutorem największej tandety, płycizny umysłowej, fatalnego gustu,
przewidywalności, gadki-szmatki i czego tam jeszcze. Najprawdopodobniej był (co
D.O. podejrzewa) kretynem, ucieleśniającym włoskiego suwerena z całą jego
nieznośną nijakością. Może więc należy mu się rozgrzeszenie: nie wiedział, co
robi, robiąc Włochom przez poł wieku cuchnący kisiel z mózgu.
Ale D.O. nie jest skłonny dać rozgrzeszenia wszystkim tym telewizyjnym i
showbusinessowym demiurgom, którzy mając rozum z rozmysłem robią narodom
cuchnący kisiel z mózgu.
A to jest zbrodnia przeciwko ludzkości, zbrodnia, do której się, Czytelniku,
przyzwyczaiłeś i którą akceptujesz, jako oczywisty element otaczającej cię
rzeczywistości.
Nie udawaj, że nie znasz nazwisk ludzi, odpowiedzialnych za ramówki fównianych
liderów oglądalności, wszystkich tych pudelków, plejad i ich naśladowców.
Przecież to ma katastrofalne skutki dla całych społeczeństw!
Zaczyna się od takiej „rozrywki”, a kończy głosowaniem na debili, przestępców,
a w najlepszym wypadku – na chłystków.
A tymczasem ten zapijaczony debil nadal „myśli sobie, że ta zima musi wreszcie
minąć”, a trójka pijaków nadal namawia czwartego, by poluzował zbroję i
zaakceptował brednie, bo piwo jest ważniejsze od prawdy.
https://natemat.pl/blogi/tomaszlis/619883,tomasz-lis-brunatne-flagi-w-gore-prawa-marsz-na-wschod
„Andrzej Duda miał być (i był) długopisem Jarosława Kaczyńskiego. Karol
Nawrocki ma być Kaczyńskiego baseballem, kastetem i maczetą. Jego mięśniakiem,
osiłkiem i taranem. Ma być młotem na elity, przez które Kaczyński stracił
władzę i których nienawidzi. Duda był inteligentem, który miał udawać jednego z
nas. Nawrocki ma być królem, który jest każdym z nas i którego podziwia, a
przynajmniej lubi każdy z nas.
Tak, Nawrocki ma być narzędziem do ostatecznego pognębienia elit. Ma
reprezentować prostactwo, chamstwo, grubiaństwo, brutalność, nieokrzesanie,
brak ogłady i manier, czyli reprezentować wszystko, czym elity gardzą. Czym
bardziej je sobą obraża i upokarza, tym lepiej.
Nawrocki ma być swoistym odnowieniem zaślubin PiS-u z ludem. Zwyklaki — tak
zwykłych ludzi postrzega Kaczyński — mają mieć swego króla. Mają się z nim
utożsamiać. Ma być jak oni. A oni mają mieć poczucie, że są jak on.
Jego wady, słabości, defekty i ułomności, nawet najbardziej kompromitujące,
mają go im uczynić bliższym. Ludzie mają się z nim czuć komfortowo. Wszystko,
co go kompromituje w oczach elit, ma go nobilitować w oczach ludu. Stary
podział ma być rewitalizowany i odświeżony. Szlachta i lud, Kordian i cham, pan
i cham, chamy i Żydy, KOR i zdrowy robotniczy aktyw. Stary podział w nowych
szatach. Polska kibolska i patolska w garniturze (pod oczywiście czerwonym
krawatem) i w garsonce. Na salonach i w pałacu.
Lud ma się czuć wywyższony razem z Nawrockimi. Wielka nobilitacja Polski
piwska, kebaba, głośnego bekania, walk MMA, grilla, disco polo. Samozadowolenie
ma być celem, produktem i narzędziem.
Homo kibolus
Kluczami mają być zwykłość i swojskość oraz zbudowany na tych pojęciach
antagonizm. Jak są swoi, to muszą być i obcy oraz wrogowie. Czy będą to
imigranci, Żydzi, Ukraińcy, geje i lesbijki, to już w zasadzie obojętne.
Wspólnota ma uzyskać jedność i spoistość oraz czystość, także etniczną, przez
wyrzucenie wszystkiego, co nie nasze, swojskie i zwykłe, poza nawias, na
margines. Homo kibolus ma być przy pomocy Nawrockiego bardziej konfederacki niż
konfederaci, bardziej nacjonalistyczny niż Braun, bardziej odrażający niż
Bąkiewicz. Zamiast obywatelskiej wspólnoty wartości — parafaszystowska
wspólnota krwi i odczuwania. Rasizm, ksenofobia i antysemityzm mają być teraz w
głównym nurcie. Więcej — to one mają nim być, mają stanowić jego istotę.
Będziemy mieć trumpizm z przeceny kupiony na Allegro. Let’s make Poland great
again. Again? Jak za Jaremy? Dmowskiego? Piłsudskiego? Gomułki i Moczara? Polak
— kibol — katolik, Matka Boża na klacie, Jezus na łydce. Różaniec na szyi,
ksenofobia, rasizm i antysemityzm w sercu. Plus nienawiść do innych i obcych,
liberałów, lewaków, feministek, pedałów, lesbijek, "zboczeńców" i
śniadych.
Polska tylko dla prawdziwych Polaków, tych z demonstracji klubów Gazety
Polskiej, z różnych żylet i kibolskich ustawek. Husaria na miarę naszych czasów
i marzeń, naszych możliwości. Tylko skrzydła też wytatuowane.
Jesteśmy u siebie
Jarosław Kaczyński Nawrockim gardzi. Uważa go za głupca, tępaka i pajaca. Ale
jakie to ma znaczenie? Dudą też gardził. Ale go używał. Długopisy i kastety nie
są do szanowania, ale do używania. Polakami też gardzi. Zbyt często i zbyt
mocno mu ulegają, pokazując i słabość, i uległość, i skretynienie. Po co
szanować to, co kupuje się za drobne.
Będziemy mieć teraz sojusz nacjonalizmu z kibolstwem i najbardziej
czarnosecinną częścią Kościoła. To wszystko jest wstęp do Polexitu i zepchnięcia
Polski na geopolityczny, mentalny Wschód, co zawsze było marzeniem
Kaczyńskiego. Wtedy Oświecenie zostanie podeptane do końca, a nasi Europejczycy
zepchnięci do narożnika. Polska będzie jak Rosja, przecież od początku o to
chodziło. Tylko Putin ma być z Żoliborza.
Nadejdzie czas intelektualnego lenistwa, umysłowej gnuśności i sarmatyzmu we
współczesnej wersji kibolsko-disco-polowej. Żryj kebaba, popijaj piwskiem,
oglądaj mecz i popuszczaj pasa. I zrelaksuj się. Jesteśmy znowu absolutnie u
siebie. Możesz być sobą, najprawdziwszym Polakiem”.
https://natemat.pl/619982,nowy-sondaz-polityczny-polska-2050-i-psl-w-tragicznej-sytuacji
„Koalicja Obywatelska zajmuje pierwsze miejsce w najnowszym sondażu
parlamentarnym przeprowadzonym przez Ogólnopolską Grupę Badawczą dla portalu
StanPolityki.pl. Głos na KO zadeklarowało 33,37 proc. respondentów, co oznacza
wzrost o 1,7 punktu procentowego w porównaniu z lipcem.
Na drugim miejscu uplasowało się Prawo i Sprawiedliwość, które z wynikiem 30,59
proc. również zanotowało wzrost – aż o 3,7 punktu procentowego względem
poprzedniego badania.
Trzecie miejsce przypadło Konfederacji, która uzyskała 15,38 proc. poparcia. To
jednak spadek o 1,3 p.p. Na granicy progu wyborczego znalazła się Konfederacja
Korony Polskiej Grzegorza Brauna, z wynikiem 5,34 proc. (spadek o 1,9 p.p.).
Do Sejmu weszłaby również Lewica, która uzyskała 5,03 proc. poparcia, co
oznacza spadek o 1,6 punktu procentowego.
Poza parlamentem znalazłyby się Polska 2050 Szymona Hołowni (3,55 proc., wzrost
o 0,2 p.p.), Polskie Stronnictwo Ludowe (3,44 proc., wzrost o 0,3 p.p.) oraz
partia Razem (3,30 proc., spadek o 1,1 p.p.)”.
Boliwia przeprowadzi drugą turę głosowania, aby wybrać następnego prezydenta
kraju. Wybory odbędą się 19 października. Niespodziewanym zwycięzcą pierwszej
tury w tę niedzielę został kandydat Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej
Rodrigo Paz, z 32% głosów, a następnie były konserwatywny prezydent Jorge
„Tuto” Quiroga z 27%. To historyczny moment dla kraju andyjskiego: po raz
pierwszy od dwudziestu lat Boliwia nie ma lewicowego kandydata na prezydenta.
Lewicowy kandydat Andrónico Rodríguez, 36-letni działacz związkowy i obecny
przewodniczący boliwijskiego Senatu, zajął czwarte miejsce z 8% głosów.
Tymczasem faworyt według sondaży (które są generalnie mało wiarygodne w
Boliwii), multimilioner i biznesmen Samuel Doria Medina, zajął trzecie miejsce
z zaledwie 20%.
Rodrigo Paz
Zwycięzca pierwszej tury, Rodrigo Paz, to doświadczony polityk, ma 57 lat i
obecnie jest senatorem. Pochodzi z rodziny odgrywającej ważną rolę w
boliwijskiej polityce: jest synem Jaime Paza Zamory, prezydenta kraju w latach
1989–1993. Urodził się podczas wygnania rodziny w Hiszpanii, studiował ekonomię
i stosunki międzynarodowe w Waszyngtonie. Jego program, silnie skoncentrowany
na aspekcie ekonomicznym, proponuje to, co nazywa „kapitalizmem dla
wszystkich”: program dostępnych kredytów, ulg podatkowych promujących
gospodarkę formalną oraz zniesienie barier w imporcie produktów, których
Boliwia nie produkuje, w tym „zniesienie” ceł. Wybory prezydenckie
charakteryzowały się przede wszystkim zaciekłą rywalizacją między obecnym
prezydentem tego andyjskiego kraju, Luisem Arce, a jego byłym sojusznikiem,
byłym prezydentem Evo Moralesem. Żaden z nich nie kandydował w tych wyborach,
ale ich kłótnie naznaczyły kampanię wyborczą. Boliwia doświadcza poważnej
niestabilności politycznej i kryzysu gospodarczego, najgorszego od dwudziestu
lat (podczas dwóch pierwszych rządów Moralesa, ten andyjski kraj odnotował
niesamowity wzrost gospodarczy). Z tego powodu program wyborczy drugiego
kandydata z największą liczbą głosów również koncentrował się na gospodarce.
Quiroga
Jorge Quiroga, znany jako „Tuto”, ma 65 lat i pełnił funkcję prezydenta kraju
od sierpnia 2001 do sierpnia 2002 roku. Kandyduje z ramienia koalicji „Wolność
i Demokracja”, jest konserwatywnym politykiem prawicowym. Jeśli wygra, skupi
się na otwartości gospodarczej, rynkach międzynarodowych, kontroli wydatków
publicznych i modernizacji państwa.
W ostatnich latach Quiroga konsekwentnie sprzeciwiał się lewicowym rządom pod
przewodnictwem MAS (Movimiento al Socialismo), partii założonej przez Evo
Moralesa, która od 20 lat dominuje w boliwijskiej polityce i która po raz
pierwszy nie bierze udziału w wyścigu wyborczym. W dniach poprzedzających
wybory Quiroga wielokrotnie atakował Moralesa, mówiąc, że „jego przyszłość jest
za kratkami” (stoi przed sądem za rzekome napaści seksualne) i chwalił
prezydenta Argentyny Javiera Milei, którego brutalne środki oszczędnościowe ma
nadzieję powtórzyć, aby wyprowadzić Boliwię z obecnego kryzysu gospodarczego.
„Historyczne”: jak meksykańska polityka socjalna pomogła 13,4 mln ludzi
wydostać się z ubóstwa
Eksperci są entuzjastycznie nastawieni do redukcji ubóstwa osiągniętej za
kadencji byłego prezydenta Meksyku Andrésa Manuela Lópeza Obradora
https://www.theguardian.com/world/2025/aug/18/mexico-welfare-policies-amlo
„Bezzębna i krucha, 84-letnia Gloria Palacios pochyliła się, rozstawiając
swój rozklekotany sklepik na chodniku w zaniedbanej dzielnicy Doctores w Mexico
City. W sprzedaży: orzeszki ziemne, papierosy, guma do żucia, czekoladki i
chipsy.
Zapytany, ile zarabia dziennie, niepełnosprawny syn Palacios, Gustavo, który
pomaga w prowadzeniu małego sklepu, po prostu się roześmiał. „Jeśli zarobimy
100 pesos (5 dolarów), to dużo” – powiedział. Na szczęście, dodał Palacios,
rodzina ma inne źródło utrzymania.
Ponieważ ich dom popada w ruinę, a rachunki rosną, jedynym, co pozwala im
przetrwać, jest dwumiesięczny przelew w wysokości 6200 pesos (330 dolarów),
wprowadzony przez rząd poprzedniego prezydenta Andrésa Manuela Lópeza Obradora
dla osób dorosłych powyżej 65. roku życia.
„Niech Bóg błogosławi Lópeza Obradora” – powiedział Palacios. „Co byśmy bez
niego zrobili? Myślę, że nie mielibyśmy nawet co jeść”.
Palacios jest jednym z milionów Meksykanów, którzy skorzystali z polityki
socjalnej Lópeza Obradora, znanego powszechnie jako Amlo. Teraz, dzięki
raportowi opublikowanemu w zeszłym tygodniu przez krajowy urząd statystyczny,
wiemy, jak skuteczna była ta polityka.
Kiedy Amlo objął urząd w 2018 roku, prawie 52 miliony ludzi żyło poniżej
granicy ubóstwa: do czasu, gdy opuścił urząd sześć lat później, liczba ta
spadła o 13,4 miliona, co stanowi spadek o prawie 26%. Skrajne ubóstwo spadło
również z prawie 9 milionów do 7 milionów.
W kraju, który od dawna zmaga się z głębokimi nierównościami i niepewnością
ekonomiczną, gwałtowny spadek liczby osób żyjących w ubóstwie jest niezwykłym
osiągnięciem i wskazuje, że polityka Amlo miała wymierny wpływ na życie
milionów zwykłych Meksykanów.
„To coś niezwykłego, historycznego, redukcja [ubóstwa]” – powiedziała Claudia
Sheinbaum, następczyni i sojuszniczka Amlo, podczas czwartkowej konferencji
prasowej. „»Dla dobra wszystkich – najpierw biedni« to nie tylko slogan, ale
rzeczywistość w Meksyku”.
Niektórzy niezależni meksykańscy analitycy są równie entuzjastycznie nastawieni
do redukcji ubóstwa, jaką osiągnięto pod rządami Amlo.
„Nigdy w ciągu sześciu lat ubóstwo nie zostało tak znacząco zredukowane” –
powiedział Viri Ríos, ekspert ds. polityki publicznej i dyrektor Mexico
Decoded. „To przełomowy moment dla meksykańskiej gospodarki”.
Amlo został wybrany w 2018 roku miażdżącą przewagą, obiecując wykorzenienie
korupcji i walkę z nierównościami. Do osiągnięć jego administracji należało
potrojenie płacy minimalnej z 88,40 pesos (4,75 dolara) dziennie w momencie
objęcia urzędu do obecnej stawki 278,80 pesos (15 dolarów) dziennie.
Zdaniem Valerii Moy, meksykańskiej ekonomistki i dyrektor generalnej IMCO,
ośrodka analitycznego zajmującego się polityką publiczną, miało to efekt domina
w innych sektorach gospodarki.
„Kiedy płaca minimalna wzrasta, inne płace i dochody w gospodarce zaczynają
rosnąć – nawet w szarej strefie – ponieważ zasoby są bardziej dostępne” –
powiedziała. „Nie wiem, czy [redukcja ubóstwa] była wyłącznie zasługą polityki
Lópeza Obradora, ale myślę, że wzrost płacy minimalnej wpłynął na resztę”.
Ríos był bardziej stanowczy.
„Mówimy o rynku pracy, na którym płaca minimalna była znacznie poniżej
standardu życia” – powiedziała. „A teraz osiągnęła poziom, który pozwala 13,4
miliona rodzinom wyrwać się z ubóstwa. To historyczne osiągnięcie”.
Amlo zrewolucjonizował również system opieki społecznej, wprowadzając system
transferów pieniężnych dla osób starszych, takich jak Palacios, dla młodzieży
odbywającej praktyki zawodowe oraz dla rolników sadzących drzewa owocowe i
innych. Następnie podwoił kwotę przeznaczaną na te transfery.
Powszechny system transferów pieniężnych, który zastąpił dobrze przyjęty system
warunkowy dla najuboższej jednej piątej gospodarstw domowych, wymagający od
dzieci uczęszczania do szkoły i od rodzin przeprowadzania badań lekarskich,
spotkał się z pewną krytyką, ponieważ oznaczał, że np. w przypadku systemu
emerytalnego każdy, nawet zamożni Meksykanie powyżej 65. roku życia, miał prawo
do transferu.
„Straciliśmy koncentrację i zdolność do wspierania najbiedniejszych” – powiedział
Gonzalo Hernández Licona, były szef Krajowej Rady ds. Oceny Polityki Rozwoju
Społecznego (CONEVAL), nieistniejącej już agencji, która mierzyła ubóstwo,
zanim zadanie to zostało przeniesione do instytutu statystycznego. „Chociaż
kwota pomocy wzrosła, sposób jej dystrybucji uległ pogorszeniu”.
To może pomóc wyjaśnić, dlaczego 19-procentowa redukcja skrajnego ubóstwa była
znacznie niższa niż prawie 26-procentowa redukcja ogólnego ubóstwa. Wielu
najuboższych Meksykanów mieszka na odległych obszarach wiejskich, gdzie dostęp
do pomocy społecznej jest utrudniony, jeśli nie wręcz niemożliwy.
„Największy problem [z transferami gotówkowymi] nie polega na tym, że są one
powszechne” – powiedział Ríos. „Największy problem polega na tym, że rząd
Meksyku nie podjął wysiłków, aby uczynić je prawdziwie powszechnymi – to
znaczy, aby dotarły do każdego”.
Tymczasem raport urzędu statystycznego ujawnił również inne rażące problemy
związane z rządami Amlo: podczas gdy dostęp do bezpieczeństwa żywnościowego,
zabezpieczenia społecznego i godnych warunków życia się poprawił, liczba osób
pozbawionych dostępu do usług zdrowotnych wzrosła ponad dwukrotnie, z 20,1
miliona osób w 2018 r. do ponad 44 milionów w 2024 r.
„Myślę, że wielkim długiem, jaki państwo meksykańskie wciąż ma wobec swoich
obywateli, jest poprawa dostępu do opieki zdrowotnej” – powiedział Ríos. „W
stosunku do PKB nasze wydatki na opiekę zdrowotną są porównywalne z wydatkami
krajów Afryki Subsaharyjskiej”.
Palacios, która ponosi znaczne koszty leczenia i nie ma dostępu do
ubezpieczenia zdrowotnego, powiedziała, że czuła się „okropnie”.
„Leki są takie drogie” – powiedziała. „A ja nic nie mam”.
Sheinbaum przyznała, że nadal jest wiele do zrobienia.
„Czy wciąż mamy coś do zrobienia? Tak” – powiedziała. „Skoro 30% populacji
Meksyku żyje w ubóstwie, to oczywiste, że musimy iść naprzód”.
Hamas akceptuje proponowaną umowę o zawieszeniu broni z Izraelem i
uwolnieniu zakładników, twierdzi egipskie źródło
https://www.reuters.com/world/middle-east/hamas-accepts-proposed-deal-ceasefire-with-israel-hostage-release-egyptian-2025-08-18/
„Hamas zaakceptował najnowszą propozycję 60-dniowego zawieszenia broni z
Izraelem, która obejmuje zwrot połowy zakładników przetrzymywanych przez
ugrupowanie w Strefie Gazy i uwolnienie przez Izrael części palestyńskich
więźniów, poinformowało w poniedziałek egipskie źródło oficjalne.
Wysoki rangą działacz Hamasu, Basem Naim, napisał na Facebooku: „Ruch wyraził
zgodę na nową propozycję przedstawioną przez mediatorów”.
Nie było natychmiastowej odpowiedzi ze strony Izraela.
Oficjalne źródło egipskie podało, że najnowsza propozycja obejmuje zawieszenie
izraelskich działań wojennych na 60 dni i drogę do kompleksowego porozumienia
mającego zakończyć prawie dwuletnią wojnę.
Według źródła znającego sprawę propozycja była niemal identyczna z tą, którą
wcześniej przedstawił specjalny wysłannik USA Steve Witkoff, a którą Izrael
zaakceptował.
Plany Izraela dotyczące przejęcia kontroli nad miastem Gaza wywołały niepokój
zarówno za granicą, jak i w kraju, gdzie dziesiątki tysięcy Izraelczyków w
niedzielę zorganizowało jedne z największych protestów od początku wojny,
domagając się porozumienia mającego na celu zakończenie walk i uwolnienie
pozostałych 50 zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy od czasu ataku
Hamasu 7 października 2023 r. Izraelscy urzędnicy uważają, że 20 z nich żyje.
Zaplanowana ofensywa skłoniła egipskich i katarskich mediatorów ds. zawieszenia
broni do zintensyfikowania wysiłków na rzecz zawarcia porozumienia.
Tysiące Palestyńczyków, obawiając się nieuchronnej ofensywy lądowej ze strony
Izraela, opuściło swoje domy we wschodniej części miasta Gaza, które jest
obecnie pod ciągłym bombardowaniem ze strony Izraela, i przeniosło się do
punktów położonych na zachodzie i południu zniszczonego terytorium.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał miasto Gaza ostatnim dużym bastionem
Hamasu w Strefie. Jednak biorąc pod uwagę, że Izrael kontroluje już 75% Gazy,
wojsko ostrzegło, że rozszerzenie ofensywy może zagrozić żyjącym zakładnikom i
wciągnąć wojska w przedłużającą się i śmiertelnie niebezpieczną wojnę partyzancką.
Dani Miran, którego syn Omri został wzięty jako zakładnik 7 października,
powiedział, że obawia się konsekwencji izraelskiej ofensywy lądowej w Strefie
Gazy. „Boję się, że mój syn zostanie ranny” – powiedział agencji Reuters w Tel
Awiwie w poniedziałek.
W mieście Gaza wielu Palestyńczyków również wzywa do protestów, aby domagać się
zakończenia wojny, która zniszczyła znaczną część terytorium i doprowadziła do
katastrofy humanitarnej. Ponadto Hamas domaga się zintensyfikowania rozmów w
celu zapobieżenia izraelskiej ofensywie lądowej.
Wkroczenie izraelskich wojsk pancernych do miasta Gaza może spowodować
przesiedlenie setek tysięcy ludzi, z których wielu zostało zmuszonych do
wielokrotnego opuszczania swoich domów podczas wojny.
Ahmed Mheisen, kierownik palestyńskiego schroniska w Beit Lahiya, zdewastowanej
wojną dzielnicy graniczącej ze wschodnią częścią miasta Gaza, powiedział, że w
ostatnich dniach 995 rodzin opuściło ten obszar i wyruszyło na południe.
W obliczu zbliżającej się ofensywy izraelskiej Mheisen oszacował liczbę
namiotów potrzebnych do zapewnienia schronienia na 1,5 miliona, dodając, że
podczas zawieszenia broni obowiązującego od stycznia do marca Izrael zezwolił
na rozstawienie na terytorium jedynie 120 000 namiotów.
Biuro ONZ ds. pomocy humanitarnej poinformowało w zeszłym tygodniu, że 1,35
miliona ludzi w Strefie Gazy potrzebuje już schronienia w nagłych wypadkach.
„Jadę na południe, bo muszę odprężyć się psychicznie” – powiedział agencji
Reuters Mousa Obaid, mieszkaniec Gazy. „Nie chcę bez końca krążyć w lewo i
prawo. Nie ma już życia, a jak widać, warunki życia są ciężkie, ceny wysokie, a
my jesteśmy bez pracy od ponad półtora roku”.
Na czwartek zaplanowano protest związków zawodowych w mieście Gaza. Ludzie za
pośrednictwem mediów społecznościowych zapowiadają udział w proteście, co
zwiększy presję na Hamas.
DYPLOMATYCZNY IMPAS
Ostatnia runda pośrednich rozmów o zawieszeniu broni zakończyła się impasem pod
koniec lipca, a strony przerzucały się winą za jego załamanie.
Izrael twierdzi, że zgodzi się na zaprzestanie działań wojennych, jeśli wszyscy
zakładnicy zostaną uwolnieni, a Hamas złoży broń. To ostatnie żądanie zostało
jednak publicznie odrzucone przez islamistyczną grupę do czasu utworzenia
państwa palestyńskiego.
Przedstawiciel Hamasu powiedział agencji Reuters wcześniej w poniedziałek, że
ugrupowanie odrzuca żądania Izraela dotyczące rozbrojenia lub wydalenia jego
przywódców z Gazy.
Nadal utrzymują się także poważne różnice zdań co do zakresu wycofania się
Izraela z Gazy oraz sposobu dostarczania pomocy humanitarnej w enklawie, gdzie
panuje powszechne niedożywienie , a organizacje pomocowe ostrzegają przed
narastającym głodem.
Prezydent USA Donald Trump napisał w poniedziałek na swoim portalu
społecznościowym: „Powrót pozostałych zakładników będzie możliwy dopiero wtedy,
gdy Hamas zostanie pokonany i zniszczony!!! Im szybciej to nastąpi, tym większe
będą szanse na sukces”.
W sobotę izraelskie wojsko poinformowało, że przygotowuje się do pomocy w
wyposażeniu mieszkańców Gazy w namioty i inny sprzęt przed ich przeniesieniem z
terenów objętych działaniami wojennymi na południe od enklawy. Nie podano
dalszych szczegółów dotyczących ilości ani czasu potrzebnego na dostarczenie
sprzętu do enklawy.
„Istniejące namioty, w których mieszkają ludzie (na południu), zużyły się i nie
chronią ludzi przed deszczem. W Strefie Gazy nie ma nowych namiotów z powodu
izraelskich ograniczeń dotyczących pomocy humanitarnej na przejściach
granicznych” – powiedział agencji Reuters palestyński ekonomista Mohammad Abu
Jayyab.
Dodał, że niektóre rodziny z miasta Gaza zaczęły wynajmować nieruchomości i
schronienia na południu kraju i przenosić tam swój dobytek.
„Niektórzy wyciągnęli wnioski z wcześniejszych doświadczeń i nie chcą być
zaskoczeni. Inni uważają też, że lepiej przeprowadzić się wcześniej, aby
znaleźć wolne miejsce” – dodał Abu Jayyab.
Wojna rozpoczęła się, gdy bojownicy pod wodzą Hamasu przekroczyli granicę i
wkroczyli do południowego Izraela, zabijając 1200 osób i biorąc 251 zakładników
do Gazy, zgodnie z danymi izraelskimi.
Według lokalnych urzędników służby zdrowia, którzy nie rozróżniają bojowników
od cywilów, w wyniku izraelskiej wojny powietrznej i lądowej w Strefie Gazy
zginęło już ponad 61 000 Palestyńczyków.
W ciągu ostatnich 24 godzin zmarło z powodu niedożywienia i głodu kolejnych
pięciu Palestyńczyków – poinformowało w poniedziałek ministerstwo zdrowia Gazy.
W rezultacie od początku wojny liczba osób zmarłych z tych przyczyn wzrosła do
263, w tym 112 dzieci.
Izrael zakwestionował dane podane przez ministerstwo zdrowia na terytorium
kontrolowanym przez Hamas.
https://wyborcza.pl/7,75398,32184857,swirski-winny-razacego-naruszenia-prawa-celowo-nie-karal-za.html#s=S.TD-K.C-B.2-L.1.duzy
„Aż 71 skarg na mowę nienawiści w mediach wysłała do KRRiT Fundacja Basta.
Maciej Świrski nie zajął się żadną z nich. Teraz sądowe wyroki potwierdzają, że
jego bezczynność była rażącym naruszeniem prawa. … Świrski już szefem Rady nie
jest, jego mandat został automatycznie zawieszony, gdy Sejm pod koniec lipca
przegłosował postawienie go przed Trybunałem Stanu. Ma odpowiedzieć m.in. za
blokadę wypłat pieniędzy z abonamentu mediom publicznym i karanie mediów
komercyjnych bez powodu.
Bo Świrski chętnie nakładał wysokie kary pieniężne na media wobec PiS krytyczne
- TOK FM, Radio ZET (jak "Wyborcza" należą do koncernu Agora), TVN24.
W wielu sprawach przegrał potem w sądzie.
W innych przypadkach był mniej aktywny. Jak informuje Basta, "mimo
spełnienia wszystkich wymogów formalnych żaden z 71 wniosków nie został
rozpatrzony przez przewodniczącego KRRiT w prawidłowy sposób – w żadnej ze
spraw organ nie wszczął postępowania administracyjnego ani nie ukarał nadawcy.
W praktyce oznaczało to całkowitą bierność regulatora wobec sygnalizowanych
naruszeń".
- Rada nie uczestniczyła w rozpatrywaniu tych skarg - mówi nam prof. Tadeusz
Kowalski z KRRiT. To jedyny członek Rady, który nie reprezentuje obozu PiS. -
Raz dopytywałem o losy skargi tej fundacji, usłyszałem, że to domena
przewodniczącego. Więc to "rażące i umyślne" naruszenie prawa to
odpowiedzialność pana Świrskiego.
Ponieważ KRRiT nie rozpatrywała skarg Basty, fundacja poszła do Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego - złożyła skargi na bezczynność Rady.
Statystyka w tej sprawie jest dla Świrskiego bardzo niekorzystna. Jak podaje
Basta, do tej pory zapadły 34 wyroki stwierdzające bezczynność szefa KRRiT.
Siedem wyroków WSA w sprawie skarg na programy z 2022 r. podtrzymał Naczelny
Sąd Administracyjny.
- Natomiast w sprawach dotyczących audycji z 2023 r. zapadło w ostatnim czasie
(maj-lipiec br.) 25 wyroków WSA, przy czym we wszystkich z nich sąd stwierdził,
że bezczynność przewodniczącego miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa -
informuje fundacja Staszewskiego”. …
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,32185443,dorota-kania-prawicowa-dziennikarka-stanie-przed-sadem-za.html
Do pudła i wyrzucić klucz! Ileż w tym babsku niszczycielskiej nienawiści!
Nie powinna chodzić po ulicach.
Pokaż mi swoich doradców, a powiem ci, jak wielkim xujem jesteś.
2 lata temu
1.
Wczoraj D.O. opuścił Rzym i udał się do Toskanii, odwiedzić starego kumpla
włosko-duńskiego Alfreda i jego Rodzinę z cudowną żoną Helle na czele.
Psiakość, jednak bardzo ładna jest ta Toskania.
Ma parszywy klimat – latem gorąco i parno, zimą – jak w psiarni, podobno jej
mieszkańcy, potomkowie Etrusków są obok Apulijczyków najbardziej antypatycznymi
mieszkańcami Italii, ale niech tam: rzut okiem niepowtarzalny.
Helle, jak Babette, jest geniuszem w kuchni, przez wiele lat prowadziła różne
szkoły kulinarne, a i teraz jej się to zdarza, a ponieważ „przyjeżdża Jaczek”
(tak D.O. tu nazywają), to przygotowała różne cuda z pomocą synowej Giulii i
syna Vincenta.
Mniam.
2.
Alfredo zaciągnął D.O. do posiadłości hrabiny Donatelli Cinelli Colombini,
hrabina się spieszyła, ale jeszcze zdążyła zaszczycić parweniusza D.O.
uściskiem hrabiowskiej dłoni. Jej asystentka oprowadziła D.O. po włościach.
A jest tego 350 hektarów, pod winnice i oliwki głównie. Hrabina jest gwiazdą
mediów i toskańskiej polityki, była asesorką ds. kultury w Sienie, założycielką
i prezeską pół tuzina regionalnych i krajowych stowarzyszeń, wśród których D.O.
szczególnie ceni „Kobiety i wino”, bo tak się składa, że wśród najlepszych win,
jakie D.O. w życiu pijał wyróżniają się pozytywnie te, robione przez kobiety,
kto nie wierzy, niech sobie obejrzy dwa odcinki filmu JP „Sycylia i wino”, a
się przekona!
Na miejscu można wynająć całą, wczesnorenesansową willę z 7 pokojami i
prywatnym basenem, zatopioną w gaju oliwnym, albo po prostu komnatę w
posiadłości, basen także, a jakże.
3.
No, a jak D.O. wpuścić do kantyny, gdzie się robi i przechowuje wino, to D.O.
jest cały, calusieńki w skowronkach. Kantyny mają niepowtarzalny zapach, który
działa na zmysły jakoś tak pozytywnie, bo z jednej strony jest podniecający, a
z drugiej – łagodzi stresy wszelkie.
A hrabina robi w tej „tenucie” trzy rodzaje wina DOC „Val D’Orcia”, no i przy
okazji jest też właścicielką jednej z niewielu kantyn, które mają prawo
szczycić się nazwą i gwarancją DOCG „Brunello di Montalcino”.
DOC – to „Denominazione di Origine Controllata” (Nazwa pochodzenia
kontrolowana), producenci muszą należeć do konsorcjum, które ma swoją
“disciplinare”, czyli regulamin, co do wina DOC może, a co nie może trafić, jak
się je produkuje, butelkuje itp.
DOCG to „Denominazione di Origine Controllata e Garantita”, DOCG przyznają już
powołane do tego organy państwowe, jest tego stosunkowo niewiele, a
disciplinari są o wiele surowsze, bo uwzględniają obowiązkowy skład podłoża, na
którym rośnie winorośl, procedury winifikacyjne, długość leżakowania w beczkach
lub baryłkach, dojrzewania w cemencie, stali lub bezpośrednio w butelkach itd.
Innymi słowy – już nie sklep z cukierkami, lecz świątynia, w której oprawiana
jest czarna, pardon, czerwona magia.
https://www.facebook.com/photo/?fbid=10231576653938403&set=pcb.10231576678219010
I kolejne zdjęcia.
5 lat temu
TAJEMNICE
(OBJAWIONE I UKRYTE)
Lubicie kryminały?
To poczytajcie.
WSTĘP
Jedną z największych sensacji archeologicznych ostatnich dekad było odkrycie w
sierpniu 1972 roku dwóch antycznych rzeźb, znanych na świecie pod nazwą „I
bronzi di Riace”, czyli „brązy z Riace”. Riace to małe miasteczko kalabryjskie,
leżące na podeszwie włoskiego buta, niecałe 6 kilometrów od Morza Jońskiego.
Właśnie w morzu na wprost Riace, płetwonurek, eksplorujący czyste w tamtej
okolicy, skaliste dno morza, 300 metrów od brzegu i na głębokości 10 metrów
natknął się na te rzeźby.
To, co od razu uderzyło wszystkich, to ich nadzwyczajna uroda i kunszt
wykonania. Znajdują się obecnie w Muzeum archeologicznym w stolicy regionu,
Reggio Calabria i są celem pielgrzymek ludzi, którzy potrafią jeszcze podnieść
wzrok sponad własnego talerza z kaszą.
Przez 48 lat brązy z Riace otaczało wiele tajemnic. Kto je wykonał? Gdzie?
Kiedy? Kogo przedstawiają? Skąd wzięły się w wodach nieopodal Riace?
OBJAWIENIA ZACZYNAMY!
I oto właśnie teraz, dzięki benedyktyńskiej pracy międzynarodowego zespołu,
kierowanego przez profesora Daniele Castrizio, poznaliśmy odpowiedź na niektóre
z tych pytań. Są porywające.
DYGRESJA SOFOKLESOWA
Ale, aby zrozumieć całość, muszę zrobić dygresję. Ponieważ kradzieże dokonywane
przez posła Czarneckiego interesują was bardziej niż starożytne opowieści,
muszę przypomnieć jeden z najwspanialszych, ponurych dramatów wszechczasów:
Antygonę Sofoklesa.
Państwo: Edyp, król Teb i jego żona i matka Jokasta (kompleks!!!) mieli
gromadkę dzieci, wśród nich Eteoklesa („Prawdziwie Wsławiony”), Polinika, czy
raczej Polineikesa, („Wielce Kłótliwy”) i Antygonę („Godna Swoich Rodziców”).
Była także pozbawiona większego charakteru i istotniejszej roli w dramacie Ismena.
Po śmierci Edypa Eteokles i Polinik mieli się wymieniać władzą nad Tebami co
rok. Niestety, Eteokles umowy nie dotrzymał i władzy Polineikesowi nie
przekazał. Ten skrzyknął obce wojska („Siedmiu przeciw Tebom”!) i ruszył pod
mury rodzinnego polis. Tam bracia stoczyli pojedynek i tak się nieszczęśliwie
złożyło, że nie przyniósł on rozstrzygnięcia, ponieważ obaj w nim zginęli.
Zapanowało bezkrólewie, więc na tron Teb wstąpił Kreon („Władca”), brat
Jokasty. Ogłosił bohaterem Eteoklesa i kazał mu urządzić uroczysty pogrzeb, zaś
Polineikesa ogłosił zdrajcą i zabronił grzebać jego ciało. Charakterna Antygona
nie posłuchała wuja i Polineikesa jednak pogrzebała. Kreon skazał ją za to
nieposłuszeństwo na śmierć. Na wieść o tym, samobójstwo popełnił syn Kreona i narzeczony
Antygony Hajmon, a także żona Kreona Eurydyka („Pełna sprawiedliwości”).
Kreon został więc moralnym zwycięzcą, z tym, że nie miał już żony i syna, a
także siostrzeństwa, więc był z tego powodu dość przygnębiony.
Koniec dygresji.
OBJAWIENIA KONTYNUUJEMY
A dygresja była po to, by powiedzieć, że brązy z Riace są dwoma posągami z
oryginalnych pięciu i przedstawiają Polineikesa i Eteoklesa na chwilę przed
pojedynkiem.
Profesor Castrizio jest profesorem numizmatyki starożytnej, w związku z tym
jednym z najlepszych znawców różnych stopów metali, z których w starożytności
różne królestwa i polisy biły monety. A także wykonywały rzeźby.
GLINY!
W ciągu ostatnich 48 lat technologia poszła tak daleko, że umożliwiła dokonanie
przełomowych odkryć. Analizując drobiny, zachowane w wewnętrznych zakamarkach
rzeźb odkryto, że glina do wykonania ich brązowych odlewów pochodziła z dwóch
nieodległych glinianek w mieście Argos, gdzieś między kciukiem a palcem
wskazującym Peloponezu. Oba miejsca zostały zidentyfikowane i analizy
potwierdziły stuprocentową zgodność odnalezionej w rzeźbach gliny z pobraną ze
starych glinianek. Rzeźby wykonano niemal równocześnie w połowie V wieku
p.n.e., a, zważywszy ich mistrzowską fakturę, ich autorem mógł być tylko jeden
człowiek: Pythagoras z Reggio, po polsku zwany Pitagorasem z Region, rzeźbiarz
i brązownik, którego Pliniusz Starszy uznawał za równego Fidiaszowi, Myronowi i
Polikletowi.
Pitagoras pochodził z Samos, po najeździe perskim zbiegł do Italii, gdzie
doskonalił się w sztuce malarskiej, którą porzucił dla rzeźby. Tworzył głównie
posągi zwycięzców zawodów sportowych, które wystawiano w Delfach i Olimpii; z
Delf pochodzi jego słynny „Auriga”. Zdobył sobie sławę dzięki precyzyjnemu
oddawaniu szczegółów anatomicznych, w tym (znów Pliniusz) napięcia mięśni pod
skórą.
IMPORT, EKSPORT
„Stop brązu zawiera miedź kupowaną w dwóch różnych częściach świata: na
Półwyspie Iberyjskim i na Cyprze – mówi prof. Castrizio. Stop potraktowany
został w piecach i w fazie obróbki bituminami tak, by zachować złoty kolor.
Rzeźby oznaczamy od momentu odnalezienia jako „A” i „B”. Dziś wiemy, że „B”
koryguje niedociągnięcia popełnione w „A”. Np. w „A” hełm mocowany był żelaznym
prętem, podczas gdy w B. brązownicy zrozumieli, że lepiej jest zdeformować
czaszkę pod hełmem. Na ramieniu B ponadto nie ma haka, który w A służył za
drugi zaczep tarczy, która prawdopodobnie wyginała się pod wpływem wiatru”.
BLONDASKI
Kolejnym sensacyjnym odkryciem jest oryginalny kolor brązów z Riace. W epoce
greckiej posągi były cieliste, a Polineikes i Eteokles mieli włosy blond! Ale
nie blond w rodzaju Marylin Monroe, lecz płowo-rude. Takie, jakie w języku
greckim nazywano „xanthos”, a po łacinie „fulvus”. Blond włosy na starogreckich
rzeźbach to wcale nie rzadkość; takie loki wykonywano zazwyczaj z
chryzelefantyny, czyli złota i kości słoniowej. W muzeum w Reggio Calabria jest
już jeden jasno-rudy kouros, a w Muzeum w Neapolu wystawiona jest marmurowa
Afrodyta z resztkami koloru blond we włosach.
USTA I SUTKI I SPOJÓWKI
Mało tego: „Ustalono, że usta i sutki były miedziane, aby imitować ich
naturalny kolor, a zęby srebrne. Oczy były wykonane z kalcytu, białej, półprzezroczystej
odmiany wapnia, w który wstawiono szklane źrenice koloru bursztynowego, by
przypominały oczy lwa” – mówi inny członek zespołu, prof. Giovanni Buccolieri.
To koniec? Nie! Brązy z Riace są jedynymi znanymi rzeźbami, w których
zainstalowano spojówki! Zrobione były z różowego kamienia umieszczonego między
oczami a nosem.
NO I OKAZUJE SIĘ…
Inny członek zespołu naukowców, prof. Saverio Autellitano uważa, że fakt, że
byli blondynami, potwierdza hipotezę, że A i B to Polineikes i Eteokles.
Publius Papinius Statius, opisuje te statuy precyzyjnie, ponieważ widział je w
Rzymie, prawdopodobnie wystawione w exedrze na Palatynie. Widział je także
chrześcijański apologeta Tatian, który w II w. n.e. wspomniał o nich w Katalogu
Posągów. Ale ostatecznego dowodu dostarcza Tebaida autorstwa Stezychora z
Metauru, który opowiada o scenie, która zainspirowała tę grupę rzeźb. Zgodnie z
tymi opisami, Brązy z Riace znajdowały się na dwóch krańcach grupy. W centrum
stała zdesperowana Jokasta z rozpostartymi ramionami próbująca odwieść synów od
pojedynku, a po jej bokach Antygona i wróżbita Tejrezjasz. „Słowa Tejrezjasza -
wyjaśnia - prof. Saverio Autellitano - irytują Polineikesa, (rzeźba „A”), który
zgrzyta zębami, dlatego zęby są srebrne, a usta ma otwarte. Jego lewe oko jest
przymrużone. Statius, który widział posągi, ale nie znał historii Sezychora,
bierze Tejrezjasza za Kreona. W tekście czytamy o „wrogiej postawie”
Poloneikesa, który patrzy na Eteoklesa, zaś Eteokles (rzeźba „B”), spuszcza
wzrok, mimo że ma na głowie kynè, rodzaj hełmu korynckiego, symbolizującego
władzę wojskową i polityczną.
LUCEK, ŁUPIEŻCA ACHAJÓW
Skąd rzeźby, prawdopodobnie wystawione w Argos, wzięły się w Rzymie? Stało się
to prawdopodobnie po podboju Grecji i jej splądrowaniu przez Lucjusza Mummiusza
Achajskiego w 146 r. p.n.e. To on mógł sprowadzić rzeźby do stolicy cesarstwa,
gdzie były wystawione przez prawie pół tysiąclecia, do co najmniej do IV wieku
naszej ery.
SCHRZANIONA RENOWACJA
W Rzymie rzeźby zostały poddane renowacji. Straciły swój oryginalny, cielisty
kolor i pomalowane zostały na kolor lśniąco czarny, którego resztki są widoczne
gołym okiem na pośladkach braci. Być może stało się to wtedy, gdy Eteokles
otrzymał nowe prawe ramię i nowe lewe przedramię wykonane z odlewu starych, a
także nowe hełm i tarczę. Niestety, rzymscy brązownicy nie potrafili odtworzyć
oryginalnego stopu, więc nowe elementy znacznie się różniły kolorem i fakturą,
stąd prawdopodobnie decyzja o ich jednolitym pomalowaniu farbą siarkową, której
skład przeanalizował profesor Chrześcijańskiego Uniwersytetu w Tokio Koichi
Hada.
DWIE NA KONIEC TAJEMNICE
Pozostają jeszcze dwie istotne zagadki.
Po pierwsze: jeśli było pięć posągów, co stało się z pozostałymi trzema?
Od prawie 50 lat trwa śledztwo, mające sprawdzić prawdziwość pogłosek o
odnalezieniu w pobliżu oryginalnego znaleziska innych rzeźb, a przynajmniej
włóczni, tarcz i mieczów. Miały paść łupem archeologicznych hien i dzisiaj
znajdować się w skrywanych, prywatnych kolekcjach różnych milionerów.
SZESNAŚCIE ECH
Niedawno, za zgodą władz włoskich, amerykański statek naukowy przeprowadził
badania sonarem w miejscu pierwszego odkrycia. Odebrał 16 silnych ech
sonarowych, ale wiele metrów od miejsca, w którym odnaleziono posągi. Naukowcy
mają cichą nadzieję, że może to być wrak statku wiozącego ładunek z posągami.
PLUSK MAŁY CZY DUŻY?
Po drugie: po jakie licho wieziono tę słynną grupę rzeźbiarską, zdobiącą od 500
lat Rzym statkiem gdzieś na wschód?
Najbardziej prawdopodobna hipoteza to ta, że cesarz Konstantyn zamierzał ozdobić
nią budowaną właśnie nową stolicę, - Konstantynopol, na której punkcie dostał
prawdziwego bzika. I teraz jest tylko kwestia, dość zasadnicza: czy statek
wiozący rzeźby zatonął cały, czy tylko wpadł w burzę i marynarze w tarapatach,
chcąc uczynić statek lżejszym i bardziej podatnym na manewry sternika,
wyrzucili dwie rzeźby za burtę?
https://www.facebook.com/photo/?fbid=10224077837072668&set=pcb.10224077841872788
I kolejne zdjęcia
Libia: Masowe konfiskaty i zakaz sprzedaży Labubu w Sabha: „Naruszą wartości
islamskie i społeczne”.
https://www.repubblica.it/esteri/2025/08/18/news/libia_maxi_sequestro_labubu_sabha_violano_valori_islamici_sociali-424795185/?ref=RHLM-BG-P16-S1-T1-fdg13
Jak widać poyebów katolickich łączy silna więź z poyebami islamskimi. Z
tym, że u muzułmanów jest rok 1446, więc sa nieco bardziej usprawiedliwieni.
Wow! A w domu D.O. mszyce zżerają bazylię!
Chyba walnie artykulas do ‘Wyborczej”.
Dzień dobry... Gdzie jesteście???
OdpowiedzUsuń