TOMASZ LIS:

Od czasu, gdy Hamas zaczął zabijać Palestyńczyków, islamolewica na szczęście ucichła. Gdy nie można rzucać kamieniami w Żydów ani ich opluwać, los Palestyńczyków przestał ich obchodzić. Bo o żadnych Palestyńczyków nawet przez moment nie chodziło. Zawsze chodziło wyłącznie o Żydów. I oczywiście nie był to żaden antysemityzm, skądże znowu, wyłącznie antysyjonizm, wcześniej praktykowany przez Gomułkę i Moczara. Lewicowy antysemityzm niczym nie różni się od prawicowego. Może poza jednym, jest bardziej załgany i zakamuflowany. Ale nie przestaje być przez to mniej paskudny, parszywy i odrażający. Może nawet bardziej.



10 lat temu
to najpiękniejsze wyznanie miłości do Polski, jakie zna historia literatury.
Porządnych ludzi namawiam gorąco do przeczytania. Do wykucia na pamięć.
Dzięki Pani Ewo Ostrowińska. "Na opaskach, jakie nosiliście w Getcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari."...

 JULIAN TUWIM

MY, ŻYDZI POLSCY...

1944, sierpień, Londyn
Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi.

...I od razu słyszę pytanie: "Skąd to MY?" Pytanie w pewnym stopniu uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.

 Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na "rodowitych" i "nierodowitych", pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom, rodzimym i nierodzimym hitlerowcom. Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, interesujących i nudnych, krzywdzonych i krzywdzących, gentlemenów i nie-gentlemenów itd. Dzielę też Polaków na faszystów i kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są, oczywiście jednolite, każdy z nich mieni się odcieniami barw o rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału na pewno istnieje, a wkrótce da się całkiem wyraźnie przeprowadzić. Odcienie zostaną odcieniami, lecz barwa samej linii zjaskrawieje i pogłębi się w zdecydowany sposób.

 Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.

II
Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez "mistycznej" przyprawy. Być Polakiem - to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.

Polak - bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze zapewniono.
Polak - bo dla czułego przesądu, którego żadną racją ani logiką nie potrafię wytłumaczyć, pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała ziemia polska, nie żadna inna.
Polak - bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano; bo mnie tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła polskich wierszy i piosenek; bo gdy przyszedł pierwszy wstrząs poezji, to wyładował się polskimi słowami; bo to, co w życiu stało się najważniejsze - twórczość poetycka - jest nie do pomyślenia w żadnym innym języku, choćbym nim jak najbieglej mówił.
Polak - bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.
Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprys, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.
Polak - bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak - bo moja nienawiść dla faszystów polskich Jest większa, niż faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości.
Ale przede wszystkim - Polak dlatego, że mi się tak podoba.

III
Na to słyszę głosy: "Dobrze. Ale Jeżeli Polak, to w takim razie, dlaczego "My, ŻYDZI"? Służę odpowiedzią: Z POWODU KRWI. - "Więc rasizm?!" -Nie. Wcale nie rasizm. Wprost przeciwnie.
 Dwojaka jest krew: ta w żyłach i ta z żył. Pierwsza jest sokiem cielesnym, więc badanie Jej należy do fizjologów. Kto tej krwi przypisuje jakieś inne, poza organicznymi, specjalne właściwości i tajemnicze moce, ten, jak to widzimy, w konsekwencji obraca miasta w zgliszcza, wyrzyna miliony ludzi i wreszcie, jak to zobaczymy, sprowadza rzeź na własny swój szczep.
Druga krew - to ta właśnie, którą ów herszt międzynarodowego faszyzmu wytacza z ludzkości, aby zadokumentować tryumf własnej juchy nad moją juchą - krew niewinnie pomordowanych milionów ludzi, krew nie ukryta w arteriach, lecz krew ujawniona. Takiej powodzi męczeńskiej krwi nie było jeszcze Jak świat światem, a krew Żydów (nie "krew żydowska") najszerszymi, i najgłębszymi płynie strumieniami.
Zczerniałe jej potoki zlewają się już w burzliwą, pienistą rzekę - I W TYM OTO NOWYM JORDANIE PRZYJMUJĘ CHRZEST NAD CHRZESTY:
 KRWAWE, GORĄCE, MĘCZENNICZE BRATERSTWO Z ŻYDAMI.
Przyjmijcie mnie, Bracia, do tej zaszczytnej wspólnoty Niewinnie Przelanej Krwi. Do tej gminy, do tego kościoła chcę od dziś należeć.
Ta RANGA - ranga Żyda Doloris Causa - niechaj będzie udzielona polskiemu poecie przez naród, który go wydał. Nie za żadne zasługi, bo ich przed wami nie mam. Będę to uważał za awans i najwyższą nagrodę za tych parę wierszy polskich, które może mnie przeżyją i pamięć o których związana będzie z moim imieniem - imieniem Żyda polskiego.

IV

Na opaskach, Jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta - nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty - zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz ból po nim.
Kościołowi narodowych pamiątek przybędzie jeszcze jedna. Będziemy tam prowadzić dzieci i opowiadać o najpotworniejszym w dziejach świata męczeństwie ludzi. W centrum tego pomnika, którego tragizm uwydatnią otaczające go nowoczesne, da Bóg, Szklane Domy odbudowanego miasta, płonąć będzie nigdy niegasnący ogień. Przechodnie będą zdejmować przed nim kapelusz.
A kto chrześcijanin - przeżegna się znakiem krzyża... Więc z dumą, z żałobną dumą będziemy nosić tę rangę, wszystkie inne zaćmiewającą - rangę Żyda Polskiego - my, cudem i przypadkiem pozostali przy życiu. Z dumą? Powiedzmy raczej: ze skruchą i żrącym wstydem. Bo przypadła nam ona za waszą mękę, za waszą chwałę. Odkupiciele!
 ...Więc może nie "My, Żydzi Polscy", ale "My, Widma, my. Cienie pomordowanych braci naszych, Żydów Polskich"...

V

My Żydzi Polscy... My, wiecznie żywi - to znaczy ci, którzy zginęli w ghettach i obozach, i my widma - to znaczy ci, którzy zza mórz i oceanów wrócimy do kraju i będziemy straszyć wśród ruin swymi w całości zachowanymi cielskami i upiornością niby to zachowanych dusz.
 My, prawda grobów, i my złuda istnienia, my, miliony trupów i kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy niby nietrupów; my, nieskończenie wielka bratnia mogiła; my, kirkut, jakiego dzieje nie widziały i nie zobaczą.
My, poduszeni w komorach gazowych i przetopieni na mydło, którym nie zmyje się ani śladów naszej krwi, ani piętna grzechów świata wobec nas.
My, których mózgi tryskały na ściany naszych nędzarskich mieszkanek i na mury, pod którymi nas masowo rozstrzeliwano - tylko za to, że jesteśmy Żydami.
My, Golgota, na której mógłby stanąć nieprzebyty las krzyżów. My, którzyśmy dwa tysiące lat temu dali ludzkości jednego niewinnie przez Imperium Romanum zamordowanego Syna Człowieczego - i wystarczyło tej jednej śmierci, aby się stal Bogiem. Jaka religia urośnie z milionów śmierci, tortur, poniżeń i rozkrzyżowanych w ostatniej rozpaczy ramion?

My, Szlojmy, Srule, Mośki, parchy, bejlisy, gudłaje-my, których imiona i przezwiska prześcigną w dostojności brzemienia wszelkich Achillesów, Chrobrych i Ryszardów o Lwich Sercach.
My, znowu w katakumbach - w "bunkrach" pod brukiem Warszawy, człapiący w smrodzie ścieków, ku zdziwieniu naszych kompanów - szczurów.
My, z karabinami na barykadach, śród ruin naszych bombardowanych z powietrza domostw; my, żołnierze wolności i honoru...
"Jojne, idź na wojnę!" Poszedł, szanowni panowie, i zginął za Polskę…
My, którym "twierdzą był każdy próg" każdego walącego się na nas domu.
 My, Żydzi polscy, dziczejący w lasach, karmiący przerażone nasze dzieci korzonkami i trawą, my pełzający, czołgający się, nastroszeni, z jakąś cudem zdobytą lub za grube pieniądze wybłaganą, staroświecką dwururką...
My, Hiobowie, my, Nioby, my na pokucie po setkach tysięcy naszych żydowskich Urszulek...
My, głębokie doły potrzaskanych, pomiażdżonych kości i poskręcanych, pręgami pokrytych zwłok.
My-krzyk bólu! Krzyk tak przeciągły, że go najdalsze wieki usłyszą. My, Wycie, my Chór, zawodzący mogilne El mole rachmim, którego stulecie będzie stuleciu przekazywać.
My, najwspanialsza w dziejach kupa krwawego nawozu, którym użyźniliśmy Polskę, aby tym, co nas przeżyją, lepiej smakował chleb wolności.
My, makabryczny rezerwat, my, ostatni Mohikanie, niedobitki rzezi, które jakiś nowy Barnum może obwozić po świecie, obwieszczając na pstrych plakatach: "Niesłychane widowisko!
The biggest sensation in the world! Żydzi polscy-żywi i prawdziwi!"
My, Gabinet Okropności, Schreckenskammer, Chambre des Tortures! "Osoby nerwowe upraszane są o opuszczenie sali!"
My nad rzekami zamorskich krain siedzący i płaczący, jak ongi nad rzekami Babilonu. Po całym okręgu świata płacze Rachel dzieci swoje, aleć ich niemasz! Nad rzeką Hudson, nad Tamizą, nad Eufratem, Nilem, Gangesem i Jordanem błąkamy się w rozproszeniu naszym, wołając: "Wisło! Wisło! Wisło! Matko rodzona! Szara Wisło, nie od brzasku różowa, ale od krwi!"
My, którzy nawet grobów dzieci naszych i matek nie odnajdziemy- tak się warstwami poukładają, tak się na całą ojczyznę wszerz rozpostrą w jedno pogrzebanie! I nie będzie upatrzonego miejsca, żebyś mógł na nim kwiaty położyć, ale, jak siewca ziarno, będziesz je szerokim rozmachem rąk rozrzucał. Może przypadkiem trafisz.

My Żydzi polscy... My, legenda krwią i łzami ociekająca. Kto wie, czy Jej nie trzeba będzie pisać biblijnymi wersetami: "Oby rylcem żelaznym i ołowiem na wieczną pamiątkę wydrążona była" (Hiob XIX, 24). My, apokaliptyczne stadium dziejów. My, Jeremiaszowe Treny:
..."Leży na ziemi po ulicach dziecię i starzec, panny moje i młodzieńcy moi polegli od miecza; pobiłeś ich w dzień zapalczywości twojej, pomordowałeś ich a nie sfolgowałeś"...
..."Wrzucili do dołu żywot mój, a przywalili mnie kamieniem. Wezbrały wody nad głową moją i rzekłem: Jużci po mnie!... Wzywam imienia Twego, o Panie, z dołu bardzo głębokiego... Widzisz, o Panie bezprawie, które mi się dzieje, osądźże sprawę moją... Oddajże im nagrodę Panie, według sprawy rąk ich! Dajże im zatwardziałe serce i przekleństwo swe na nich! Goń ich w zapalczywości, a zgładź ich, aby nie byli pod niebem Twoim, o Panie!" (Treny Jeremiaszowe, III).

 Nad Europą stoi olbrzymi i wciąż rosnący widmowy Kościotrup. W jego pustych oczodołach świeci ogień niebezpiecznego gniewu, a palce zacisnęły się w kościstą pięść. I On, nasz Wódz i Dyktator, będzie nam dyktował prawa nasze i żądania.


4 lata temu
D.O. tak tu zostawi. W nadziei, że przeczyta jakiś funkcjonariusz straży granicznej, albo jakiś inny funkcjonariusz, który „tylko wykonuje rozkazy”. W pierwszej Norymberdze ten argument nie zadziałał, nie zadziała i w drugiej:

A. Ustawa o Straży Granicznej
Art. 63. - [Odmowa wykonania rozkazu lub innego polecenia].
https://sip.lex.pl/.../straz-graniczna-16793876/art-63
1. Funkcjonariusz jest obowiązany dochować obowiązków wynikających z roty złożonego ślubowania.
2. Funkcjonariusz obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub innego polecenia, jeśli wykonanie rozkazu lub innego polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa.
3. O odmowie wykonania rozkazu lub innego polecenia, o którym mowa w ust. 2, funkcjonariusz powinien w formie pisemnej zameldować Komendantowi Głównemu Straży Granicznej z pominięciem drogi służbowej.

B. Kodeks Karny
Art. 118a. Udział w masowym zamachu
§ 1. Kto, biorąc udział w masowym zamachu lub choćby w jednym z powtarzających się zamachów skierowanych przeciwko grupie ludności podjętych w celu wykonania lub wsparcia polityki państwa lub organizacji:
1) dopuszcza się zabójstwa,
2) powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu człowieka,
3) stwarza dla osób należących do grupy ludności warunki życia grożące ich biologicznej egzystencji, w szczególności przez pozbawienie dostępu do żywności lub opieki medycznej, które są obliczone na ich wyniszczenie, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego
pozbawienia wolności.

§ 2. Kto, biorąc udział w masowym zamachu lub choćby w jednym z powtarzających się zamachów skierowanych przeciwko grupie ludności podjętych w celu wykonania lub wsparcia polityki państwa lub organizacji:
1) powoduje oddanie osoby w stan niewolnictwa lub utrzymuje ją w tym stanie,
2) pozbawia osobę wolności na czas przekraczający 7 dni lub ze szczególnym udręczeniem,
3) stosuje tortury lub poddaje osobę okrutnemu lub nieludzkiemu traktowaniu,
4) dopuszcza się zgwałcenia albo stosując przemoc, groźbę bezprawną lub podstęp w inny sposób narusza wolność seksualną osoby,
5) stosując przemoc lub groźbę bezprawną powoduje zajście przez kobietę w ciążę w zamiarze wpłynięcia na skład etniczny grupy ludności lub dokonania innych poważnych naruszeń prawa międzynarodowego,
6) pozbawia osobę wolności i odmawia udzielenia informacji dotyczących tej osoby lub miejsca jej pobytu lub przekazuje nieprawdziwe informacje dotyczące tej osoby lub miejsca jej pobytu, w zamiarze pozbawienia takiej osoby ochrony prawnej przez dłuższy okres, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności.

§ 3. Kto, biorąc udział w masowym zamachu lub choćby w jednym z powtarzających się zamachów skierowanych przeciwko grupie ludności podjętych w celu wykonania lub wsparcia polityki państwa lub organizacji:
1) naruszając prawo międzynarodowe zmusza osoby do zmiany ich zgodnego z prawem miejsca zamieszkania,
2) dopuszcza się poważnego prześladowania grupy ludności z powodów uznanych za niedopuszczalne na podstawie prawa międzynarodowego, w szczególności politycznych, rasowych, narodowych, etnicznych, kulturowych, wyznaniowych lub z powodu bezwyznaniowości, światopoglądu lub płci, powodując pozbawienie praw podstawowych, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
========================

Pozazdrościć faszystom mocy ich przekonań… Takich, jak żona Goebbelsa, która zabiła sześcioro swoich dzieci, bo nie chciała, żeby żyły w zgniłej demokracji. Potem Goebbels strzelił jej w tył głowy, a następnie sam popełnił samobójstwo, ale nie wiadomo jak, bo zwęglone szczątki państwa G. przejęła armia czerwona i nigdy przyczyn śmierci nazisty nie wyjawili.

W ostatnim liście Goebbels wyrażał nadzieję, że „Kłamstwa pewnego dnia upadną, a prawda znów nad nimi zatriumfuje. Będzie to godzina, w której będziemy nade wszystkim, czyści i bez skazy, jak zawsze czysta i bez skazy była nasza wiara i nasze dążenia”.


Wilfried von Owen, jeden z asystentów Goebbelsa, w ostatnich latach wojny, nawiązując do „Mein Kampf” Hitlera i „Psychologii ludów i mas” Gustave'a Le Bona, skompilował następujący „propagandowy dekalog” swojego szefa:
1. Propaganda jest zawsze tylko środkiem, a nie celem.
2. Propaganda może i powinna, zwłaszcza w czasie wojny, porzucić humanizm i estetykę, bez względu na to, jak wysoko je cenimy, bo w walce ludzi nie mówimy o niczym innym, jak tylko o ich byciu.
3. Propaganda to „naprawdę potężna” broń w rękach konesera.
4. Propaganda powinna być prowadzona jak najdokładniej, a tym samym z powodzeniem, gdyż – zdaniem Moltkego – na wojnie najbardziej humanitarną metodą jest ta, która najszybciej osiąga swój cel.
5. Propaganda adresowana jest zawsze tylko do mas, a nie do inteligencji, dlatego jej poziomem powinny kierować zdolności percepcyjne najbardziej ograniczonych spośród tych, na których ma wpływać.
6. Propaganda powinna oddziaływać na uczucia bardziej niż na umysł, ponieważ masa jest zasadniczo kobieca, więc uczucia są bardziej zrozumiałe niż refleksje.
7. Propaganda nie powinna być rozrywką, ale środkiem do osiągnięcia celu politycznego. Dlatego rozrywka jest śmiertelnym wrogiem jej sukcesu.
8. Argumentacja powinna być ograniczona do minimum i powtarzana w kółko. Trwałość jest niezbędnym warunkiem jej sukcesu.
9. Propaganda nie może być obiektywna, musi być z gruntu subiektywna i jednostronna.
10. Cechą charakterystyczną propagandy jest to, że nie tylko manipuluje opinią publiczną, ale ją kreuje, stając się narzędziem kontroli społecznej.


7 lat temu
W mojej książce „Express Mediterranee” z 2002 r., a więc na 9 lat przed Houellebecq’iem, wyraziłem moją niechęć do Le Cobusiera, zdolnego architekta, który, przepojony ideami komunizmu, zniszczył całą, wielowiekową tradycję budownictwa mieszkaniowego w Europie i innych częściach świata. Kto czytał, wie, kto nie czytał i ma ochotę…
W 2007 r. lat temu robiliśmy serię „live’ów” z kilkunastu miast europejskich, w tym z Marsylii. Na jedno z łączeń ustawiliśmy kamerę i wóz transmisyjny u wlotu do Petit Port du Vallon des Auffes, jednego z najbardziej charakterystycznych i najbardziej romantycznych miejscuś w tym mieście. I, jakkolwiek przekręcaliśmy kamerę i ustawialiśmy kadr, nie dało się uniknąć widoku dwóch okropnych mrówkowców, zasłaniających horyzont.
Niespełna 5 kilometrów stamtąd stoi słynna, czy też raczej osławiona „l'unité d'habitation” Le Corbusiera, wstrętne bloczysko, które było potem kopiowane w co najmniej czterech miastach francuskich, w wielu sowieckich i w równie wielu brytyjskich. Wspólne pralnie, często wspólne łazienki, świetlice, miały sprzyjać życiu towarzyskiemu mieszkańców.
Ale, dowiaduję się, jest całkiem sporo ludzi, którzy wolą mieszkać w mrówkowcach, niż w małych, wygodnych, kolorowych domkach, takich, jakie stoją wokół Petit Port du Vallon des Auffes. I marzą, żeby podobne, na kółkach, przewodziły ich z miejsca na miejsce.
Poznałem pewną liczbę ludzi, zafascynowanych yogą. Zasadniczo nie można było z nimi rozmawiać na neutralne tematy, bo dyskurs uporczywie wracał do yogi i do yogowego prozelityzmu. Ci znajomi nie spoczywali, nie przestawali nawracać wszystkich napotkanych bliźnich na yogę i beneficja, które nieuchronnie przyniesie, kiedy tylko oddam się medytacjom ze skrzyżowanymi nogami. Próbowałem. Beneficjów nie odczułem, a nawracających mnie nawiedzonych yoginów zacząłem raczej unikać.
Pracowała zemną jedna pani, która nawracała mnie na zielarstwo. Cóż za cuda miały mnie spotkać, jeśli tylko spożyję, zażyję lub wypiję jakieś ziółka. Broszury, tyrady, perswazje. Kiedy powiedziałem jej, że odkąd istnieje współczesna farmakopea, kompetentni ludzie badają właściwości ziół i jeśli płynące z nich beneficja okazują się prawdziwe, to czynne substancje w owych ziołach się znajdujące są syntezowane i oczyszczane ze zbędnych, obojętnych lub zgoła szkodliwych innych substancji, które zioła zazwyczaj zawierają i sprzedawane w postaci pigułek.
Obraziła się.


Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Jak można było postawić takie wstrętne bloczyska w Petit Port?!

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
"Jednostka mieszkaniowa" Le Corbisiera w Marsylii

2 lata temu
Brak dostępnego opisu zdjęcia.Ostatnie promienie słońca nad jeszcze kolorowym, jeszcze normalnym światem.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Banalne pola, krzaki i drzewa dziś jeszcze zachwycają paletą.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Złoto, panie, złoto. Jeszcze.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Wolisz złote czy miedziane? A może po prostu zielone?

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Po wykopkach znów wyjadą blokować ulice i wzywać, by Putin zrobił porządek z Unią Europejską.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Wieczorne mgiełki…

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Mgła piątkowego poranka.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.Magic hour

P.S.: z badań wynika, że mam 2 nerwy ciężko uszkodzone w lewej ręce. Będę od poniedziałku rehabilitować, ale będzie to żmudne, długotrwałe i nie wiadomo, czy skończy się sukcesem. Na razie przeraźliwie boli.






Komentarze

  1. Wytrwałości w rehabilitacji. Dobrego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś koniecznie chce zrobić ze mnie antysemitę, bo krytykuję zbrodnicze masowe zabijanie mieszkańców Gazy i systemowe zrównywanie z ziemią ich miast.
    Jak wiem, mieszkańcy Izraela też da przeciwni temu co robi rząd Izraela i jego armia.To też są antysemici?
    Wczoraj pod bombami zginęło ok. 60 mieszkańców Gazy w odwecie za śmierć izraelskiego żołnierza.
    Nie kojarzy się to Panu z odwetem za śmierć Kutchery, kiedy pod murami Warszawy zastrzelono kilkudziesiu mieszkancow Warszawy. Mnie się kojarzy.
    Co ten żołnierz robił w strefie Gazy?
    Kto złośliwie lub z braku wiedzy stawia w jednym szeregu tych, co uważają Żydów za ludzi gorszych jest antysemitą, a kto jest przeciwny zabijaniu cywilow przez wojsko , jest czlowiekiem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga