2 lata temu

„Czy istnieje życie po Angeli Merkel? Odkąd opuściła ster Niemiec, świat wydaje się pogrążony w chaosie.
Po jej przejściu na emeryturę Rosja najechała Ukrainę Chiny i Stany Zjednoczone są na noże, a teraz Hamas rozpętał konflikt w Izraelu tak poważny, że przywołuje wizje III wojny światowej.
Każdy, kto czytał fundamentalną książkę Christophera Clarka, czuje zapach lunatyków („Lunatycy. Jak Europa doszła do Wielkiej Wojny”, czuje zapach lunatyków. Krótko mówiąc, można pomyśleć: po mnie choćby potop. Ale nie ona: Merkel jest znana ze swojej przysłowiowej trzeźwości umysłu i zawsze wydawała się odporna na pychę.
Jednak ktoś taki jak były socjaldemokratyczny minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel w dalszym ciągu głośno wzdycha i twierdzi, że gdyby dalej rządziła, do wojny na Ukrainie by nie doszło, że zamroziłaby imperialistyczne ambicje cara Putina na zawsze. Teza absurdalna. Ale zanim do tego przejdziemy, zacznijmy od poważniejszych tematów.

Merkel nadal czesze włosy. To w ogóle nie jest szczegół, to wiadomość, która dotyczy bolesnego rozdziału. Na początku kariery politycznej była kojarzona z Ryszardem Lwie Serce z powodu przetłuszczonych włosów. Lecz pewnego pięknego dnia spotkała stylistę, który dał jej „pazia”, którego nosi od dwudziestu lat. Wzruszając ramionami, fryzjer ten przyznał następnie, że „nie mogłem zrobić nic więcej”.
No cóż, gdyby nie fakt, że to jeden z nielicznych „skandali”, jakie pojawiły się od czasu odejścia Merkel na emeryturę (w istocie jeden z nielicznych skandali w ogóle), dotyczył jej włosów. Była kanclerz w dalszym ciągu wydaje na swoje coiffury 60 tys. euro rocznie z publicznych pieniędzy. Jeśli jednak przyjrzeć się uważnie, odkrywa się jeszcze ciekawszy fakt: obecny kanclerz Olaf Scholz wydaje na zakład fryzjerski dziesiątki tysięcy euro. I nie jest Samsonem.

Po szesnastu latach kanclerstwa Merkel na początku ubiegłego roku zafundowała sobie pięć tygodni nad ukochanym Morzem Bałtyckim. Sama. Oraz w hotelu w swoim dawnym okręgu wyborczym w Meklemburgii-Pomorzu Przednim.
Oprócz bardzo kolorowego plastikowego słonia w małym ogródku z widokiem na plażę, jest to hotel na dobre portfele, ale nie dla szejków. Wśród kelnerów i konsjerży obowiązuje absolutna tajemnica dotycząca popularnej byłej kanclerz. Podczas tych miesięcy samotności Merkel spacerowała po plaży, czytała powieści, na które nigdy nie miała czasu, i odkrywała audiobooki: Makbeta Szekspira, Don Carlosa Schillera. Mijając innych, nigdy nie bała się paparazzich ani próśb o selfie. Zakładała kaptur na głowę i odchodziła.
«Mieszkańcy znają mnie. I są bardzo powściągliwi” – wyznała później.
Co więcej, w tym jej okręgu wyborczym Merkel nigdy nie przegrała wyborów w latach 1990–2015 (dobrze czytacie: nigdy przez 25 lat). „To moje ubezpieczenie na życie” – mawiała.
Nie przesadzała: jedna z jej nielicznych cech maniakalnych dotyczy życia prywatnego. Biada każdemu, kto ją zdradzi: przez lata nawet to, z kim się spotykała, wydawało się tajemnicą państwową.

Stopniowo wychodziło na jaw, że byli ministrowie Annette Schavan i Klaus von Dohnanyi, a także były przewodniczący Bundestagu Volker Kauder szczycili się jej przyjaźnią. I w tych miesiącach odpoczynku po szesnastu latach „Krisenkanzlerin”, może w końcu zrealizować swoje marzenie, wyznane kilka lat temu. „Uważam się za dobrą przyjaciółkę” – powiedziała, dodając, że wykorzysta emeryturę, aby częściej widywać się z przyjaciółmi. W ciągu kilku godzin Merkel przeszła od lat, w których jej dzień zaczynał się od odprawy o siódmej rano i często kończył o północy, do pustego kalendarza zajęć. Od bycia otoczoną przez współpracowników i „szerpów” przez dwanaście, piętnaście godzin na dobę - po pięć tygodni absolutnej i upragnionej samotności nad Morzem Bałtyckim. „Czasami nadal trochę dziwnie jest nie mieć planów” – powiedziała. – Ale teraz jestem wolna.
Ma także wolność - jak ogłosiła zaraz po przejściu na emeryturę - napisania autobiografii z pomocą swojej historycznej adiutantki, Beate Baumann. To jedyna osoba na świecie, która mogła sobie pozwolić na publiczne strofowanie jej, gdy była na skraju łez, dawno, dawno temu. I która od tego czasu jest uważana za jej Rasputina, dla tych, którzy są zbyt źli, lub jej Chateaubrianda, dla tych, którzy są nadto życzliwi.
W każdym razie jej cień przez trzydzieści lat. Z pewnością Merkel spędziła z Baumann o wiele więcej godzin niż ze swoim mężem Joachimem Sauerem. Mimo to obie nadal zwracają się do siebie per „pani”.
Na potrzeby autobiografii, która ukaże się jesienią 2024 roku i zostanie ogłoszona literackim wydarzeniem roku, założyły firmę „teaMBook”: gdzie M oznacza Merkel, B - Baumann.

Dla wielu interesujące będzie dowiedzenie się, jak była kanclerz, która dorastała za żelazną kurtyną, opowie o pierwszych trzydziestu latach swojego życia.
W swoim pierwszym wywiadzie telewizyjnym od czasu wycofania się z życia politycznego kilka tygodni temu, Merkel chciała najpierw wyjaśnić nieporozumienie. Wielu Niemców miało wrażenie, że córka protestanckiego pastora i z wykształcenia fizyka w pewnym stopniu ukryła swoją przeszłość w NRD. Ktoś nawet napisał, że byłoby to dla niej „ciężarem”. Nic nie może być dalsze od prawdy: „Kiedy to przeczytałem, poczułam to jak cios w brzuch. Poczułam się okradziona”. Przede wszystkim Merkel dała jasno do zrozumienia, że nie może być dla nikogo pobłażania w związku z „opornym wzrostem popularności” skrajnie prawicowej AfD: „Nie chcę okazywać żadnego zrozumienia dla tych, którzy na nią głosują”.
Żadnych dwuznaczności pod adresem swojej partii CDU.

Merkel czuje się wolna, co również można zrozumieć z tego wywiadu. Ale to wciąż za mało, aby móc wyjść poza zaufaną Meklemburgię-Pomorze Przednie bez paparazzich i nagłówków Bilda. Wiadomo, że była kanclerz kocha Włochy, a w szczególności spacery z Reinholdem Messnerem po tyrolskich górach i kąpiele na Ischii wiosną i latem.
W kwietniu ubiegłego roku wpadła na niefortunny pomysł wyjazdu z mężem i dawną powierniczką i przyjaciółką Annette Schavan do Toskanii. Wspomniała już w innym, nie transmitowanym przez telewizję wywiadzie, że chce lepiej poznać renesans: Bild natychmiast uwiecznił ją przed katedrą we Florencji po zwiedzeniu Akademii i innych muzeów. Rzucił jej bombowy nagłówek: „Zaproszona do Buczy, jedzie do Florencji”.
Tymczasem faktycznie na Ukrainie wybuchła wojna. A dla Merkel, architektki porozumień mińskich, kruchego pokoju wynegocjowanego w 2014 roku między Moskwą a Kijowem rozpoczyna się trudny okres. Nawet dla tych, którzy zawsze jej bronili, rozpoczynają się miesiące czystej męki. Przed wyjazdem do Toskanii była kanclerz została zaproszona na Ukrainę przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. A Merkel zamiast przyjąć zaproszenie Zełenskiego, wybrała Florencję.
To właśnie przy tej okazji zaczyna ujawniać się jej uparte „je ne regrette rien”, jej absolutna niechęć do przyznania się do błędów przeszłości. Politolodzy, analitycy i przeciwnicy oskarżają ją zasadniczo o dwie rzeczy: zalanie potężnego niemieckiego przemysłu rosyjskim gazem po zaniżonych cenach – kruchość, która w pełni eksplodowała podczas kryzysu z Moskwą i zamknięcia syberyjskich kranów. Oraz wspieranie Putina po inwazji na Krym w 2014 roku.
W rozmowie ze Spiegelem Merkel stawia nawet niepokojącą tezę. Twierdzi, że Monachium, bardzo skromny film o Chamberlainie z Jeremym Ironsem w roli głównej, jest ciekawą, przewartościowaną oceną angielskiego premiera, który oddał Czechosłowację Adolfowi Hitlerowi w naiwnej próbie powstrzymania go. Zdaniem Merkel porozumienie z Hitlerem pozwoliło Wielkiej Brytanii zyskać czas na dozbrojenie.
Niesamowita teza: totalitarny charakter hitlerowskich Niemiec i ich wojenne powołanie były już jasne. Rok później führer najechał Polskę i wywołał II Wojnę Światową. A w pamięci zbiorowej Chamberlain pozostał jedynie symbolem brzydkiego słowa: apeasement. Przykro jest myśleć, że Merkel próbuje być taka jak on.
La Repubblica:

Germany warns refugees — No Child marriage, no polygamy!
(Reuters), Arab News


3 lata temu

1.
„W dniu 11 listopada zaangażowanych było 8 tys. policjantów, z czego 4,5 tys. przyjechało spoza Warszawy i spędziło dwie noce w różnych hotelach. Koszt za jedną noc to 250 zł” – powiedział senator Brejza.
Czyli 2 bańki.
 „Senator dziwi się, że choć było ich tak dużo, to spacyfikowali tylko pokojowy protest przeciwników marszu, a nic nie robili, widząc faszystowskie symbole, z którymi maszerowali narodowcy”.

3.
Słyszałeś, Czytelniku, o Artemisii Gentileschi? Jeśli nie, to żałuj, a jeśli tak, to prawdopodobnie podzielasz podziw i zachwyt D.O. Albowiem Artemisia Lomi Gentileschi, była XVII-wieczną malarką, malarką genialną. Urodziła się w Rzymie 8 lipca 1593 r. państwu Orazio i Prudencji di Ottaviano Montoni, jako najstarsze z sześciorga dzieci. Pan Orazio Gentileschi był malarzem, pochodzącym z Pizy. Przeprowadzili się do Rzymu i tam mastro Orazio uległ piorunującemu wrażeniu obrazów Caravaggia. I, odkrywszy u nastoletniej córki niezwykły talent, starannie go szlifował, wprowadzając w tajniki rzemiosła, od przygotowania materiałów używanych do realizacji obrazów: szlifowania kolorów, ekstrakcji i oczyszczanie olejów, produkcji pędzli z włosia i sierści zwierzęcych, do przygotowania płócien i redukcja pigmentów do pudru, nadającego się do wymieszania z olejami.
Był jeden problem: Artemisia była dziewczyną, a malarstwo w tamtych czasach było zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Pracy było dużo, a to z powodu …kontrreformacji posoborowej, podczas której Kościół inwestował ogromne pieniądze w nawracanie na tradycyjną katolicką ortodoksję ludzi, którzy ulegli wcześniej ideałom renesansu i Reformacji. I uważali ikonografię za niezwykle skuteczny środek przywoływania ludzi do „porządku”. Orazio miał więc bardzo dużo pracy, prowadził wziętą botteghę malarsko-rzemieślniczą, bo przecież malowało się na bardzo różnych podkładach, niekiedy w wielkich formatach, stawiających niemałe wyzwania bardziej inżynieryjne niż malarskie.

Artemisia otrzymała również istotne bodźce z tętniącej życiem kapitolińskiej sceny artystycznej: ważna była znajomość malarstwa Caravaggia, artysty, który zadziwił publiczność, tworząc skandaliczne obrazy w kaplicy Contarellich w kościele San Luigi dei Francesi, zainaugurowane w 1600 roku, kiedy Artemisia miała zaledwie siedem lat. Podobno poznała samego Caravaggia, który kupował pracowni Orazio blejtramy. Nie wiadomo, czy to prawda, ale na pewno Gentileschi była zafascynowana malarstwem Caravaggia. Obliczcie, ile miała lat, kiedy w 1610 r. wzbudziła sensację w rzymskim środowisku malarskim prezentując swoje dzieło „Zuzanna i starcy”?
Rok później Agostino Tassi, malarz, któremu Orazio chciał powierzyć dalszą edukację malarską córki, zgwałcił ją w jej własnym mieszkaniu, używając brutalnej przemocy. Artemisia poinformowała ojca, który jednak uwierzył w jego obietnicę poślubienia córki. Pozwolił nawet, by młodzi ze sobą współżyli. Dopiero dwa lata później, odkrywszy, że Tassi jest już żonaty, wzburzony, zaniósł skargę na niego do papieża Pawła V.

Atremisia stawiła z odwagą czoło procesowi, podczas którego nie tylko była upokarzana przez fałszywych świadków i wielokrotne badania „ginekologiczne”, ale i torturowana „w celu przyspieszenia odkrycia prawdy”. O mały włos nie zmiażdżono jej kciuków, co uniemożliwiłoby jej dalsze malowanie. Mimo cierpień nie wycofała zeznań. Tassi został w końcu skazany pod koniec 1612 r. „za deflorację” na pięć lat więzienia lub dożywotnie wygnanie z Rzymu, do wyboru. Wybrał banicję, ale nigdy nie wyjechał, bo miał możnych przyjaciół, którzy obronili go przed dalszymi konsekwencjami.

Dzień po wyroku, ojciec zmusił Artremisię do poślubienia pewnego chłystka, za którym natychmiast podążyła do Florencji. Z winy przyjaciół Tassiego, w Rzymie była skompromitowana; uznawano ją za dziewkę.
Florencja przeżywała wówczas okres ożywionego artystycznego fermentu, przede wszystkim dzięki oświeconej polityce Kosmy II Medyceusza, utalentowanego władcy, który interesował się też muzyką, poezją, nauką i malarstwem, zwłaszcza Caravaggia. Gentileschi została wprowadzona na dwór Kosmy II i poświęciła wszystkie swoje siły, aby zgromadzić wokół siebie najbardziej żywe kulturowo talenty. Wśród jej florenckich przyjaciół był Galileo Galilei, z którym podjęła regularną korespondencję, oraz młodszy Michał Anioł Buonarroti, bratanek słynnego artysty. Był on postacią o pierwszorzędnym znaczeniu dla malarskiego dojrzewania Artemizji: dworski dżentelmen głęboko zanurzony w wydarzeniach artystycznych swoich czasów.
Artemisia określiła Michała Anioła jako „kuzyna” i uważała się za prawowitą „córeczkę”. Sam zamawiał jej dzieła, płacąc sowicie. Triumfalne uznanie malarskich zasług Gentileschi osiągnęło punkt kulminacyjny 19 lipca 1616 r., Kiedy została przyjęta do prestiżowej Akademii Sztuk Rysunkowych we Florencji; była pierwszą kobietą, która cieszyła się tym przywilejem. Występowała wówczas pod panieńskim nazwiskiem matki: Lomi, żeby wyzwolić się spod wpływu tyranizującego ojca, którego uważała za winnego jej osobistych nieszczęść.
Po paru latach pozornie szczęśliwego życia musiała znów uciekać do rodzinnego Rzymu, bo jej mąż żył zdecydowanie ponad stan i wierzyciele stawali się nieodstępni i natrętni. Na dodatek Artemisia, zdradzała niechcianego męża.

W Rzymie została przyjęta jako bohaterka: opromieniona dojrzałej, wspaniałej malarki. Dawne plotki i sprawy obyczajowe, zeszły na dalszy plan. Wielbiciele sztuk zasypywali ją atencjami i zamówieniami. Podobnie, jak w Wenecji, do której przeniosła się na trzy lata (1627-30). Z tym, że, oczywiście, wielkie obrazy na ołtarze czy cykle fresków kościelnych, najlepiej płatne, były dla niej niedostępne, była wszak kobietą, a Kościół był, jest i będzie matecznikiem mizoginizmu.
W 1630 r. przeniosła się do bogatego Neapolu, drugiego wówczas pod względem liczby ludności mieście europejskim po Paryżu. Neapol przeżywał kulminację fermentu artystycznego, pracowali tam najwybitniejsi malarze epoki. Stał się dla niej drugą ojczyzną i nie licząc krótkich wyjazdów. M.in. do Anglii, mieszkała tam do śmierci w r.

Nie bardzo wiadomo, kiedy umarła. Przyjmuje się obecnie, że podczas niszczycielskiej zarazy, która nawiedziła Neapol w 1656 roku, niszcząc całe pokolenie wielkich artystów. Została pochowana w kościele San Giovanni Battista dei Fiorentini w Neapolu, pod tablicą, na której wyryto dwa proste słowa: „Hic Artemisia”. Obecnie tablica ta, podobnie jak nagrobek artystki, zaginęła.

Gentileschi dała dowód swojej dumnej i zdecydowanej natury i wiedziała, jak sprawić, by jej wszechstronny talent zaowocował, osiągając sukces o najwyższym prestiżu. Żadna inna kobieta w owych czasach nie osiągnęła tak wiele, a jako kobieta, musiała pokonywać dwa razy więcej przeszkód, wkładać w swoją pracę dwa razy więcej wysiłku niż malarz – mężczyzna.
Dość powszechnie krytyka uważała, że gwałt z czasów młodości wpłynął na jej malarstwo” często przedstawiała cierpiące kobiece postacie biblijne. Ale to lektura spłycająca, bo jej malarstwo było mistrzowskie pod każdym względem, nie tylko prawdy psychologicznej, której krytycy doszukują się w twarzach postaci kobiecych.
Ale z tą krytyką też jest problem, bo jako kobieta, mimo, że za życia opromieniona sławą wielkiej artystki, była przez stulecia regularnie pomijana we wszystkich podręcznikach historii sztuki. Jej ponowne „odkrycie” do kwestia kilku ostatnich dekad.
Zapewne dlatego, drogi Czytelniku, mogłeś nie słyszeć o Artemisii Gentileschi, ale, jeśliś czuły na piękno, jeśli nie obce są ci kanony sztuki, umiejętność nie tylko patrzenia, ale i widzenia, spoglądając na jej obrazy zrozumiesz, że jej miejsce jest w ścisłym panteonie geniuszy malarstwa.

4.
A skąd to wspomnienie Artemisii się u D.O. wzięło?
Ano z artykułu w „Guardianie”, o tym, że w czasie badań nowoczesnym sprzętem, odkryto, że jej obrazy zostały „ubrane”, tak, by nie było widać nagości.
Jak więc widać, nie tylko Zuckerberg kretyńsko tropi każdą sutkę czy włosek łonowy, banuje uczestników, zamieszczających reprodukcje arcydzieł malarstwa. To dość stara praktyka.
Wszyscy pamiętają Daniela z Volterry, którzy został wynajęty przez papieża Piusa IV, który na fali absolutnego potępienia nagości przez Sobór Trydencki, zamalował wszelkiej nagości na „Sądzie Ostatecznym” Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, co zaowocowało nadania mu przydomku „majtkarza” („il braghettone”).
Ale mało kto wiedział, że ofiarą podobnej operacji padła też Artemisia Gentileschi. „Konserwatorzy dzieł sztuki we włoskiej Florencji rozpoczęli sześciomiesięczny projekt oczyszczenia i wirtualnego odsłonięcia od dawna ocenzurowanego aktu autorstwa Artemisii Gentileschi” – pisze Guardian. – „Wirujące welony i draperie zostały dodane do Alegorii Inklinacji (czyli talentu) około 70 lat po tym, jak w 1616 roku Gentileschi namalowała naturalnej wielkości akt kobiecy, uważany za jej autoportret. Obraz był zmówiony przez przyjaciela, Michała Anioła Buonarrotiego juniora.
Niestety, „Konserwatorzy nie będą w stanie usunąć zasłon, ponieważ tuszowanie zostało wykonane zbyt wcześnie po oryginale, co zwiększa ryzyko uszkodzenia obrazu Gentileschi w trakcie tego procesu”.
 „Zamiast tego zespół planuje stworzyć cyfrowy obraz oryginalnej wersji, który zostanie wyświetlony na wystawie z okazji otwarcia projektu we wrześniu 2023 r”.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Artemisia Gentileschi, Autoportret jako męczennicy

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Artemisia Gentileschi, Autoportret jako alegoria Malarstwa

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Artemisia Gentileschi, „Alegoria Inklinacji” (czyli skłonności, rozumianej jako talent). Ten obraz został „ubrany”, lecz nie da się go oczyścić, widzowie zobaczą tylko cyfrową reprodukcję nagiego oryginału.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Nie da się odsłonić nagości, tylko elektronicznie, czyli co łączy Zuckerberga z Soborem Trydenckim?


4 lata temu

1.
 „Guardian”: (https://www.theguardian.com/.../thailand-king-flies...): Król Tajlandii Maha Vajiralongkorn podobno przyleciał do Niemiec, pierwszy raz po eskalacji protestów prodemokratycznych, wzywających do reformy monarchii, co łamie długo utrzymywane tabu. Od czasu protestów co najmniej 156 osób zostało oskarżonych o obrazę majestatu, w tym 12 nieletnich, za co grozi kara do 15 lat więzienia.
Jego poprzedni długi pobyt w Bawarii, w willi nad jeziorem Starnberg, skończył się kryzysem dyplomatycznym: minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas ostrzegł, że sprawy zagranicznego państwa nie mogą być prowadzone z Niemiec. „Daliśmy jasno do zrozumienia, że polityka dotycząca Tajlandii nie powinna być prowadzona z ziemi niemieckiej” – powiedział Maas w Bundestagu w październiku 2020 r. W środę tajlandzki trybunał konstytucyjny orzekł, że apele protestujących o reformę monarchii były równoznaczne z próbą jej obalenia. Ich żądania były „nadużyciem praw i wolności i szkodziły bezpieczeństwu państwa”, stwierdził sąd i nakazał ich zakończenie. Grupy prawicowe ostrzegały, że może to utorować drogę oskarżeniom o zdradę dla liderów protestów.
2.
Bild (https://www.bild.de/.../thai-koenig-rama-x-bild-reporter... ): „Król Maha Vajiralongkorn (69 lat), znany jako Rama X., który na 11 dni zarezerwował całe czwarte piętro hotelu „Hilton Airport” dla orszaku 250 osób, ‘napiął mięśnie’”. Ochroniarze króla zaatakowali dziennikarza „Bilda”, którego uratowała dopiero policja.

3.
Bild (https://www.bild.de/.../thai-koenig-rama-x-in-welchem... )
 
„Szalona miłość tajskiego króla do pudla”
 „Król Tajlandii Maha Vajiralongkorn (69 l.), znany jako Rama X., wraca do swojej ukochanej Bawarii po rocznej nieobecności. Oprócz swojego haremu, szorstkonogi Rama przywiózł ze sobą również 30 psów.

4.
Bild (https://www.bild.de/.../thai-koenig-droht-die-pfaendung... ):
 „Królowi Tajlandii grozi zajęcie majątku”
 „Tajowie nie lubią się dzielić i płacić: król Maha Vajiralongkorn od lat jest stałym gościem w Bawarii, jego żona Suthida (43) mieszka w Szwajcarii.
Gminie Tutzing w Bawarii brakuje pieniędzy. Powodem biedy na koncie gminy jest m.in. król Tajów Maha Vajiralongkorn (68 l.), zwany Ramą X. Monarcha jest właścicielem efektownej Villi Stolberg, luksusowej posiadłości nad jeziorem Starnberg o powierzchni mieszkalnej 1400 m2 i co najmniej 15 pokojach. Działka ma powierzchnię 5600 metrów kwadratowych. Za to należny jest podatek od drugiego domu. Od 2018 roku Taj go nie zapłacił!
Według lokalnych agencji nieruchomości, miesięczny czynsz za willę nad jeziorem o powierzchni 300 metrów kwadratowych wynosi 10 000 euro (33 euro za metr kwadratowy), a za 500 metrów kwadratowych już 25 000 euro (50 euro za metr kwadratowy).
Ciąg dalszy tekstu pod zdjęciami.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Jest wideo, pokazujące Vajiralongkorna, ówczesnego następcę tronu, urządzającego wystawne przyjęcie urodzinowe dla swojego pudla Fufu. W filmie pojawiła się również jego trzecia żona, ubrana tylko w stringi. Zdjęcia nieostre, ale widać, że imprezowiczom nie było chłodno.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Król Maha Vajiralongkorn i pudel Fufu.

Kiedy zmarł jego ojciec, rządzący Tajlandia przez 70 lat król Rama IX, następca tronu, Maha Vagiralongkorn w takim oto stroju przyleciał do ojczyzny z Bawarii, gdzie spędził w niebywałym luksusie wiele lat. Towarzyszył mu ulubiony pudel i kochanka, jedna z wielu.…

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Rząd Tajlandii wytoczył proces Facebookowi za publikację video, przedstawiającego przyszłego monarchę Tajlandii wraz kolejną kochanką, na zakupach w galerii handlowej w Niemczech…

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Król Maha Vajiralongkorn z Tajlandii pozbawił tytułów, statusu i stopnia wojskowego swoją królewską nałożnicę za „nielojalność”, trzy miesiące po tym, jak otrzymała ten status.
34-letnia Sineenat Wongvajirapakdi została mianowana królewską nałożnicą 28 lipca i była pierwszą od prawie 100 lat kobietą, która otrzymała ten status.
Dwa miesiące wcześniej król poślubił swoją czwartą żonę, królową Suthidę na Ayudhyę, a podczas podniesienia swojej kochanki do rangi oficjalnej konkubiny podczas nabożeństwa transmitowanego przez telewizję, zmusił żonę, by siedziała obok niego.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Król poślubił też swoją długoletnią kochankę, b. stewardessę malezyjskich linii lotniczych Suthidę na Ayudhyę. Patrzcie, Czytelniczki, jak mężczyźni to lubią. Wy też tak?

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Suthida Vajiralongkorn na Ayudhya, nowo poślubiona królowa Suthida, modli się do swojego męża podczas ceremonii. Wy też tak robicie, P.T. Czytelniczki?…


8 lat temu

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Przystanek autobusowy.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Dziwna Polska.


10 lat temu

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Terrorysta, on patrzy.
Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia.
Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście.
Niektórzy zdążą jeszcze wejść.
Niektórzy wyjść.
Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy.
Ta odległość go chroni od wszelkiego złego
no i widok jak w kinie:
Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi.
Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.
Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają.
Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy.
Ten niższy to ma szczęście i wsiada na skuter,
a ten wyższy to wchodzi.
Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund.
Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach.
Tylko że ten autobus nagle ją zasłania.
Trzynasta osiemnaście.
Już nie ma dziewczyny.
Czy była taka głupia i weszła, czy nie,
to sie zobaczy, jak będą wynosić.
Trzynasta dziewiętnaście.
Nikt jakoś nie wchodzi.
Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy.
Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i
o trzynastej dwadzieścia bez dziesięciu sekund
wraca po te swoje marne rękawiczki.
Jest trzynasta dwadzieścia.
Czas, jak on się wlecze.
Już chyba teraz.
Jeszcze nie teraz.
Tak, teraz.
Bomba, ona wybucha.

Wisława Szymborska


11 lat temu

Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Jacek Pałasiński już w Jerozolimie. Jutro nadamy stamtąd magazyn „Tu Europa”.


12 lat temu

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Tour po Sycylii z Kolegami z najważniejszych mediów światowych. Z wieloma łączy mnie przyjaźń.
Porto Turistico di Marina di Ragusa.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga