DRUGI OBIEG
Sobota, 29 Listopada 2025


1.

Europa myśli o czymś nie do pomyślenia: odwet na Rosji
Kraje rozważają wspólne ofensywne operacje cybernetyczne i niespodziewane ćwiczenia wojskowe, podczas gdy Moskwa nasila kampanię destabilizacji sojuszników z NATO.
https://www.politico.eu/article/europe-thinks-the-unthinkable-retaliating-against-russia-nato-cyber-hybrid/

Rosyjskie drony i agenci przeprowadzają ataki na państwa NATO, a Europa robi teraz coś, co jeszcze kilka lat temu wydawałoby się absurdalne: planuje, jak odpowiedzieć atakiem.
Jak twierdzą dwaj wysocy rangą urzędnicy rządowi państw europejskich oraz trzej dyplomaci UE, pomysły obejmują zarówno wspólne ofensywne operacje cybernetyczne przeciwko Rosji, jak i szybszą i lepiej skoordynowaną atrybucję ataków hybrydowych poprzez szybkie wskazanie palcem Moskwy, a także niespodziewane ćwiczenia wojskowe pod przewodnictwem NATO.
„Rosjanie nieustannie testują granice – jaka jest reakcja, jak daleko możemy się posunąć?” – zauważyła w wywiadzie łotewska minister spraw zagranicznych Baiba Braže. „Potrzebna jest bardziej proaktywna reakcja” – powiedziała POLITICO. „I to nie mówienie daje sygnał, ale działanie”.
Rosyjskie drony przelatywały nad Polską i Rumunią w ostatnich tygodniach i miesiącach, a tajemnicze drony siały spustoszenie na lotniskach i bazach wojskowych na całym kontynencie. Inne incydenty to zagłuszanie sygnałów GPS, ataki myśliwców i okrętów wojennych oraz eksplozja na kluczowym polskim połączeniu kolejowym, którym dostarczana jest pomoc wojskowa na Ukrainę.
„Ogólnie rzecz biorąc, Europa i Sojusz muszą zadać sobie pytanie, jak długo jesteśmy gotowi tolerować ten rodzaj wojny hybrydowej... [i] czy powinniśmy rozważyć zwiększenie naszej aktywności w tym obszarze” – powiedział Florian Hahn, sekretarz stanu ds. obrony Niemiec, w wywiadzie dla telewizji Welt TV w zeszłym tygodniu.
Ataki hybrydowe nie są niczym nowym. W ostatnich latach Rosja wysyłała zabójców do mordowania wrogów politycznych w Wielkiej Brytanii, była oskarżana o wysadzanie magazynów broni w Europie Środkowej, próbowała destabilizować UE poprzez finansowanie skrajnie prawicowych partii politycznych , angażowała się w wojnę w mediach społecznościowych i próbowała sfałszować wybory w krajach takich jak Rumunia i Mołdawia
Jednak skala i częstotliwość obecnych ataków są bezprecedensowe. GLOBSEC, think tank z siedzibą w Bratysławie, obliczył, że w Europie między styczniem a lipcem doszło do ponad 110 aktów sabotażu i prób ataków, głównie w Polsce i Francji, a ich sprawcami byli ludzie powiązani z Moskwą.
„Dzisiejszy świat oferuje o wiele bardziej otwartą – wręcz rzec można – kreatywną – przestrzeń dla polityki zagranicznej” – powiedział rosyjski przywódca Władimir Putin podczas październikowej konferencji w Wałdaju, dodając: „Uważnie monitorujemy rosnącą militaryzację Europy. Czy to tylko retoryka, czy nadszedł czas, abyśmy zareagowali?”
Rosja może postrzegać UE i NATO jako rywali, a nawet wrogów — były prezydent Rosji i obecny wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Kremla Dmitrij Miedwiediew powiedział w zeszłym miesiącu : „USA są naszym przeciwnikiem”. Jednak Europa nie chce wojny z Rosją posiadającą broń jądrową, dlatego musi znaleźć sposób na odpowiedź, który odstraszy Moskwę, ale nie przekroczy żadnych czerwonych linii Kremla, które mogłyby doprowadzić do otwartej wojny.
To nie oznacza tchórzostwa, jak powiedział szwedzki szef obrony, generał Michael Claesson. „Nie możemy pozwolić sobie na strach i lęk przed eskalacją” – powiedział w wywiadzie. „Musimy być stanowczy”.
Jak dotąd odpowiedzią było wzmocnienie obrony. Po zestrzeleniu rosyjskich dronów bojowych nad Polską, NATO zapowiedziało wzmocnienie obrony powietrznej i dronów sojuszu na swojej wschodniej flance – apel ten powtórzyła UE.
Nawet to rozwścieczyło Moskwę.
Europejczycy „powinni się bać i drżeć jak nieme zwierzęta w stadzie pędzone na rzeź” – powiedział Miedwiediew na początku października. „Powinni brudzić się strachem, przeczuwając swój bliski i bolesny koniec”.

Zmiana biegów
Częste prowokacje rosyjskie zmieniają ton wydarzeń w stolicach europejskich.
Po wysłaniu w zeszłym tygodniu 10 000 żołnierzy w celu ochrony krytycznej infrastruktury Polski po sabotażu linii kolejowej łączącej Warszawę z Kijowem, polski premier Donald Tusk 21 listopada oskarżył Moskwę o uprawianie „terroryzmu państwowego”.
Po tym incydencie szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas stwierdziła, że tego typu groźby stanowią „ekstremalne zagrożenie” dla bloku, argumentując, że UE musi „zdecydowanie odpowiedzieć” na ataki.
W zeszłym tygodniu włoski minister obrony Guido Crosetto skrytykował „inercję” kontynentu w obliczu narastających ataków hybrydowych i przedstawił 125-stronicowy plan odwetu. Zaproponował w nim utworzenie Europejskiego Centrum Zwalczania Wojny Hybrydowej, 1500-osobowej jednostki cybernetycznej, a także personelu wojskowego specjalizującego się w sztucznej inteligencji.
 „Wszyscy muszą zrewidować swoje procedury bezpieczeństwa” – powiedział 20 listopada minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski. „Rosja wyraźnie zaostrza swoją wojnę hybrydową przeciwko obywatelom UE”.

Działać zgodnie ze słowami
Mimo coraz ostrzejszej retoryki, pytanie, co oznacza bardziej zdecydowana reakcja, wciąż pozostaje otwarte.
Częściowo wynika to z różnic między Moskwą a Brukselą — ta druga jest bardziej ograniczona koniecznością działania w ramach reguł, jak twierdzi Kevin Limonier, profesor i zastępca dyrektora paryskiego think tanku GEODE.
„To rodzi pytanie etyczne i filozoficzne: czy państwa prawa mogą sobie pozwolić na użycie tych samych narzędzi... i tych samych strategii, co Rosjanie?” – zapytał.
Jak dotąd kraje takie jak Niemcy i Rumunia zaostrzają przepisy , które umożliwiłyby władzom zestrzeliwanie dronów przelatujących nad lotniskami, a także obiektów o znaczeniu militarnym.
Tymczasem służby bezpieczeństwa narodowego mogą działać w szarej strefie prawnej. Sojusznicy od Danii po Czechy już zezwalają na ofensywne operacje cybernetyczne. Według doniesień Wielka Brytania włamała się do sieci ISIS , aby uzyskać informacje o wczesnym etapie programu dronów prowadzonego przez tę grupę terrorystyczną w 2017 roku.
Sojusznicy muszą „być bardziej proaktywni w cyberatakach” – powiedział Łotysz Braže – i skupić się na „zwiększaniu świadomości sytuacyjnej — połączeniu i koordynacji działań służb bezpieczeństwa i wywiadu”.
W praktyce kraje mogłyby wykorzystywać metody cybernetyczne do atakowania systemów kluczowych dla rosyjskiego wysiłku wojennego, takich jak strefa ekonomiczna Ałabuda w Tatarstanie w środkowo-wschodniej Rosji, gdzie Moskwa produkuje drony Szahed , a także obiekty energetyczne czy pociągi przewożące broń – powiedział Filip Bryjka, politolog i ekspert ds. zagrożeń hybrydowych w Polskiej Akademii Nauk. „Moglibyśmy zaatakować te systemy i zakłócić ich funkcjonowanie” – dodał.
Europa musi również znaleźć sposób, aby odpowiedzieć na zakrojone na szeroką skalę kampanie dezinformacyjne Rosji, podejmując własne działania wewnątrz kraju.
„Rosyjska opinia publiczna… jest w pewnym sensie niedostępna” – powiedział jeden z wysokich rangą wojskowych. „Musimy współpracować z sojusznikami, którzy mają dość dogłębną wiedzę na temat rosyjskiego sposobu myślenia – oznacza to, że współpraca musi zostać nawiązana również w dziedzinie wojny informacyjnej”.
Mimo to, jak stwierdził jeden z dyplomatów UE, wszelkie nowe środki „muszą dawać się wiarygodnie zaprzeczyć”.

Pokaz siły
NATO ze swojej strony jest organizacją obronną i dlatego jest nieufne wobec działań ofensywnych. „Asymetryczne reakcje są ważnym elementem dyskusji” – powiedział jeden z dyplomatów NATO – „ale nie zamierzamy zniżać się do tej samej taktyki co Rosja”.
Zamiast tego, sojusz powinien priorytetowo traktować pokazy siły, które ilustrują siłę i jedność, powiedziała Oana Lungescu, była rzeczniczka NATO i współpracowniczka londyńskiego think tanku Royal United Services Institute. W praktyce oznacza to szybkie ogłoszenie czy Moskwa stoi za atakiem hybrydowym oraz przeprowadzenie ćwiczeń wojskowych „bez uprzedzenia” na granicy Rosji z Litwą lub Estonią.
Tymczasem wspierane przez NATO Europejskie Centrum Doskonałości ds. Zwalczania Zagrożeń Hybrydowych w Helsinkach, w którym spotykają się przedstawiciele państw sojuszniczych, również „zapewnia wiedzę specjalistyczną i szkolenia” oraz opracowuje „politykę przeciwdziałania tym zagrożeniom” – powiedział Maarten ten Wolde, starszy analityk tej organizacji.
 „Niewątpliwie należy zrobić więcej w kwestii rozwiązań hybrydowych” – powiedział jeden z wysokich rangą dyplomatów NATO, wymieniając między innymi zwiększenie zbiorowej atrybucji po atakach i upewnienie się, że „za pomocą różnych środków pokazujemy, że zwracamy uwagę na sytuację i potrafimy elastycznie przemieszczać zasoby”.
W przygotowaniu reportażu uczestniczyli: Jacopo Barigazzi, Nicholas Vinocur, Nette Nöstlinger, Antoaneta Roussi i Seb Starvecic.


2.

PILNE: Szef sztabu Zełenskiego Jermak rezygnuje w związku z największym skandalem korupcyjnym w Ukrainie
PILNE: Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że 28 listopada szef Kancelarii Prezydenta Andrij Jermak złożył rezygnację po przeszukaniach przeprowadzonych w jego siedzibie przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU).
https://kyivindependent.com/zelenskys-chief-of-staff-yermak/

Ukraińskie agencje antykorupcyjne poinformowały o przeprowadzeniu przeszukań w domu wpływowego głównego doradcy Wołodymyra Zełenskiego i głównego negocjatora w ostatniej rundzie rozmów pokojowych, Andrija Jermaka.
Dziennikarze sfilmowali około 10 śledczych wchodzących do dzielnicy rządowej w Kijowie. Dochodzi do rozszerzenia śledztwa w sprawie skandalu korupcyjnego w energetyce jądrowej, za który rzekomo odpowiadał współpracownik prezydenta Ukrainy, który uciekł z kraju.
Narodowe Biuro Antykorupcyjne (Nabu) poinformowało, że zarówno ono, jak i wyspecjalizowana prokuratura antykorupcyjna Sapo „prowadzą działania śledcze w siedzibie prezydenta Ukrainy”.
Jermak jest uważany za drugą po Zełenskim najpotężniejszą osobę na Ukrainie i kieruje gabinetem prezydenta, przez który przekazywane są polityczne sprawy przywódcy. W krótkim oświadczeniu Jermak potwierdził, że w jego domu trwają przeszukania.

3.
Oto krótki profil Andrija Jermaka, opisujący jego bezprecedensową pozycję w centrum ukraińskiego rządu:
Andrij Jermak jest szefem sztabu prezydenta Ukrainy i jest powszechnie uważany za drugą najpotężniejszą osobistość w kraju, zaraz po prezydencie.
Jermak, były prawnik zajmujący się rozrywką i producent filmowy, stał się bliskim powiernikiem Zełenskiego w trakcie jego kariery medialnej i dołączył do jego zespołu politycznego w 2019 roku.
Od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji w 2022 r. Jermak stał się centralną postacią w wojennym dowództwie Ukrainy.
Nadzoruje politykę zagraniczną, koordynację działań wywiadowczych oraz dyplomację wysokiego szczebla, w tym wymianę więźniów i negocjacje pokojowe.
Jego wpływy są tak rozległe, że nazywano go „Zielonym Kardynałem” Ukrainy i „de facto wiceprezydentem”. Popularność Jermaka budziła zarówno pochwały, jak i kontrowersje, a krytycy oskarżali go o centralizację władzy.

4.

DEKRET PREZYDENTA UKRAINY NR 868/2025
O odwołaniu A. Jermaka ze stanowiska Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy
Zwolnić Andrija Borisowicza Jermaka ze stanowiska Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy.
Prezydent Ukrainy W. ZEŁENSKI
28 listopada 2025 r.

5.
„Chcę, żeby nie było żadnych plotek i spekulacji” – mówi Zełenski, po rezygnacji z urzędu Jermaka.
W przemówieniu opublikowanym na swoim kanale Telegram prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił plan „restartu” swojego urzędu w związku z rezygnacją ze stanowiska jego głównego doradcy, Andrija Jermaka.
„Jestem wdzięczny Andrijowi za to, że zawsze przedstawiał ukraińskie stanowisko w negocjacjach dokładnie tak, jak powinno. Zawsze było to stanowisko patriotyczne. Ale chcę, żeby nie było żadnych plotek i spekulacji” – mówi.
Dodał, że jutro przeprowadzi „konsultacje” w sprawie tego, kto mógłby przejąć tę funkcję.
Zełenski wyjaśnił, że decyzja ta została podjęta w związku z potrzebą Ukrainy „wewnętrznej siły” w czasie kluczowych rozmów na temat potencjalnego porozumienia pokojowego.


6.


… „Wicepremier Gawkowski do tej pory nie zabierał głosu w tej sprawie. Zapytaliśmy go, czy jego resort planuje działania w związku z wyrokiem TSUE. -  Zaraz po ogłoszeniu wyroku zleciłem w Ministerstwie Cyfryzacji przygotowanie analizy prawnej, jakie dokumenty powinny być zaktualizowane, aby ten wyrok mógł być w Polsce wdrożony - mówi "Wyborczej".
Dodaje: „Uważam, że wyrok należy szybko zrealizować. Nie dlatego, że ktoś nam coś narzuca, ale dlatego, że mówimy o realnym życiu ludzi: o rodzinach, o bezpieczeństwie dzieci, o prawie do bycia razem bez obaw o to, czy państwo ich uzna, czy nie. Wyrok TSUE w sprawie uznawania małżeństw jednopłciowych zawartych w innych państwach Unii to ważny krok w kierunku zapewnienia ludziom szczęścia” - podkreśla wicepremier.
W środę głos w sprawie zabrał premier Donald Tusk. - Nie jest tak, że Unia Europejska może nam w tej sprawie cokolwiek narzucić - powiedział. Dodał, że "Polska będzie respektować werdykt TSUE, lecz zgodnie z krajowymi przepisami". …
Z informacji uzyskanych przez "Wyborczą" od jednego z ważnych polityków koalicji wynika, że resorty rzeczywiście właśnie o tym rozmawiają. - Trwają analizy i spotkania. Biorą w nich udział przedstawiciele różnych resortów. Zastanawiają się nad odpowiedzią na wyrok. W przyszłym tygodniu coś powinno być już ustalone - słyszymy.
Polityk dodaje: - Szykujemy się na różne scenariusze. W wersji optymistycznej resorty wydadzą rozporządzenia. W tej gorszej nie robimy nic i czekamy. Pozostawiamy sprawę urzędom. … Na antenie TVP Info minister sprawiedliwości Waldemar Żurek: „ Polska będzie musiała w jakiś sposób zaimplementować postanowienia TSUE” - stwierdził.


7.

Niemcy będą wzywać UE do złagodzenia zakazu sprzedaży nowych samochodów benzynowych i wysokoprężnych obowiązującego od 2035 r.
Friedrich Merz wystąpi o szereg wyłączeń w celu ochrony dotkniętego kryzysem przemysłu motoryzacyjnego
https://www.theguardian.com/business/2025/nov/28/2035-ban-new-petrol-and-diesel-cars-germany-eu

Friedrich Merz, ma zaapelować do UE o złagodzenie terminu 2035 r., który będzie obowiązywał dla sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi.
Merz zapowiedział, że w piątek wyśle list do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wzywając Brukselę do pozostawienia producentom samochodów otwartych opcji technologicznych. Sprzedaż nowych samochodów benzynowych i wysokoprężnych w UE ma zostać zakazana za dekadę.
List Merza zaostrza linię frontu między potężnym niemieckim przemysłem motoryzacyjnym a tymi, którzy apelują do Brukseli o trzymanie się sztandarowej polityki ekologicznej, która ma pomóc UE w osiągnięciu celu neutralności węglowej na rok 2050.
 „Tym listem wysyłamy Komisji właściwy sygnał” – powiedział Merz, dodając, że niemiecki rząd chce chronić klimat w „sposób neutralny technologicznie”.
Merz zapowiedział już wcześniej, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby złagodzić termin 2035 roku. Teraz argumentuje, że kluczowe jest, aby samochody hybrydowe mogły być nadal produkowane po 2035 roku.
Merz poinformował, że w swoim liście poprosi o szereg wyłączeń, w tym o prawo do kontynuowania produkcji hybryd typu plug-in, hybryd akumulatorowych – w których akumulator ładuje się podczas jazdy – oraz pojazdów elektrycznych o zwiększonym zasięgu z „wysoce wydajnymi” silnikami spalinowymi jako wsparcie na długie podróże.
„Zwrócę się do Komisji, nawet po 2035 roku, o dalsze dopuszczanie pojazdów elektrycznych zasilanych akumulatorami, które mają również silnik spalinowy” – powiedział. „Znacznie bardziej stosowne i pragmatyczne jest inwestowanie większych wysiłków i pieniędzy w rozwój wydajnych systemów hybrydowych, które połączą w sobie to, co najlepsze w silnikach spalinowych z jednej strony, a z mobilnością elektryczną z drugiej”. …
Niemiecki sektor motoryzacyjny pogrążony jest w kryzysie , gdyż musi zmierzyć się z kosztami rosnących inwestycji w pojazdy elektryczne i silną konkurencją ze strony Chin, która negatywnie wpływa na sprzedaż. …
W środę wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Stéphane Séjourné powiedział, że UE jest gotowa wykazać się „elastycznością” w kwestii sposobu wycofywania silników spalinowych przed ogłoszeniem Komisji spodziewanym na 10 grudnia.
Główna rzeczniczka Komisji Europejskiej, Paula Pinho, została w piątek zapytana, czy stanowisko Niemiec ulegnie zmianie w kwestii terminu 2035 r.
„Mówimy o bardzo, bardzo ważnej propozycji, która ma ogromne implikacje dla całej Europy” – powiedziała, dodając, że konsultacje w tej sprawie zakończyły się 10 października. „Uważnie przeanalizujemy wszystko, co się pojawi, w tym dzisiejsze stanowisko rządu niemieckiego”.


8.

Szijjártó ujawnił, co uzgodnili Putin i Orbán na spotkaniu w Moskwie
https://www.portfolio.hu/global/20251128/szijjarto-elarulta-hogy-mirol-egyezett-meg-putyin-es-orban-a-moszkvai-talalkozon-802934

Spotkanie premiera Węgier Viktora Orbána z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Kremlu zakończyło się w piątek około południa . Obaj przywódcy złożyli również krótkie oświadczenia dla rosyjskich mediów po spotkaniu, które nie ujawniły wielu szczegółów rozmów. Teraz, w filmie opublikowanym na Facebooku, Péter Szijjártó powiedział: „Mamy to, po co przyszliśmy” – ale o co właściwie chodzi?
Dwoma głównymi tematami 3,5-godzinnego spotkania były szczyt pokojowy i rosyjsko-węgierska współpraca energetyczna.
W odniesieniu do tego pierwszego minister spraw zagranicznych Węgier powiedział, że prezydent Rosji zapewnił, że jeśli dojdzie do szczytu pokojowego, to niewątpliwie odbędzie się on w Budapeszcie. …
Mamy to, po co przyjechaliśmy. Dostawy energii na Węgry są bezpieczne. Prezydent Rosji zapewnił premiera Viktora Orbána, że Rosja wypełni swoje zobowiązania umowne dotyczące dostaw ropy naftowej i gazu ziemnego... Uzgodnione ilości dotrą na Węgry zgodnie z ustalonym harmonogramem.
Dodał, że „premier Węgier uzgodnił w Waszyngtonie z prezydentem USA, że Węgry mogą nadal kupować energię z Rosji. Otrzymaliśmy tam zwolnienie z sankcji,
i dziś nadaliśmy sens zwolnieniu z sankcji.
Sprawa pozostaje jednak niejasna: minął już tydzień od zaostrzenia amerykańskich sankcji naftowych na rosyjskie firmy Rosnieft i Łukoil, a na stronie internetowej OFAC nie ma śladu po węgierskim zwolnieniu – mimo że jest ono uznawane za wiarygodne źródło. W odpowiedzi na nasze wcześniejsze zapytanie, dwa dni temu MOL również twierdził, że otrzymał od Stanów Zjednoczonych zwolnienie z sankcji na rosyjską ropę naftową. Nasze zapytania wysłane do ambasady USA, Ministerstwa Finansów oraz węgierskich ministerstw energii i spraw zagranicznych nie doczekały się jeszcze odpowiedzi.
Minister spraw zagranicznych Węgier podkreślił również, że na spotkaniu osiągnięto porozumienie, zgodnie z którym:
Budowa elektrowni jądrowej Paks (być może miał na myśli projekt Pacs II – red.) jest znacząco przyspieszona, wszystkie przygotowania techniczne przebiegają zgodnie ze wstępnym harmonogramem. 5 lutego nastąpi wylanie pierwszego betonu. …

9.

Po ogłoszeniu Szijjártó wydaje się, że wizyta Orbána w Moskwie nie przyniosła żadnych konkretnych rezultatów.
Ale przynajmniej były wspólne zdjęcia z Putinem i Ławrowem.
https://hvg.hu/gazdasag/20251128_Orban-indul-haza-de-rejtely-miert-ment-egyaltalan-Moszkvaba

Według ministra strona rosyjska potwierdziła, że

- Rosjanie nadal dostarczają gaz na Węgry,
- nadal wysyłają ropę naftową na Węgry,
- postępuje rozbudowa Paksu,
- jeśli Rosjanom uda się osiągnąć porozumienie z Waszyngtonem, może odbyć się szczyt pokojowy w Budapeszcie.

Nie ma w tym nic zaskakującego. Państwowy koncern MVM ma dwudziestoletni kontrakt gazowy z Gazpromem i nigdy nie przyszło mu do głowy, że zostanie on zerwany. Rosatom – albo jego spółka zależna, ale to tylko domysł – ma kontrakt na budowę reaktora Paks II. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że zostanie on zerwany. Mol – głównie przez pośredników, ale to tylko domysł – kupuje rosyjską ropę bez żadnych problemów. Nigdy nie przyszło im do głowy, że strona rosyjska nie będzie miała zamiaru obsłużyć Mol.



10.

A to dla wielbicieli tenisa i patriotycznych wzmożeń, gdy wygrywa:
Wywiad
Iga Świątek: „Nie chciałam oddawać punktów za darmo – to finał Wimbledonu i chciałam wygrać”
https://www.theguardian.com/sport/2025/nov/28/iga-swiatek-wimbledon-amanda-anisimova-australian-open-tennis-interview

Mistrzyni SW19 zdziwiona sugestiami po meczu, że powinna pozwolić Amandzie Anisimovej wygrać jednego gema w finale Wielkiego Szlema, skupiając się na Australian Open w 2026 roku
W nadchodzących miesiącach, jeśli i kiedy pozwoli jej na to harmonogram, Iga Świątek wybierze się na pielgrzymkę do Londynu i All England Club, miejsca swojego największego i, jak sama przyznaje, najbardziej zaskakującego triumfu. W lipcu 24-latka zdobyła swój pierwszy tytuł w Wimbledonie i szósty tytuł wielkoszlemowy w ogóle, miażdżąc w finale nieudaną Amandę Anisimową 6:0, 6:0.

Był to niewątpliwie punkt kulminacyjny pełnego wzlotów i upadków roku dla Polki, która miała problemy na swojej najlepszej nawierzchni ziemnej, ale zakończy rok 2025 na 2. miejscu w rankingu, co będzie jej czwartym z rzędu rokiem plasowania się w pierwszej dwójce najlepszych na świecie.

To wyjątkowa cecha Wimbledonu, że mistrzowie singla otrzymują honorowe członkostwo w All England Club, co daje im dostęp do kortów w dowolnym momencie. Podobnie jak wielu przed nią, Świątek chętnie odwiedza najbardziej utytułowane miejsce w tym sporcie, gdy nie ma w pobliżu kibiców ani innych zawodniczek.
„Zastanawiam się, jak się z tym czuję” – mówi. „Na pewno wrócę. Bardzo bym chciała. Nie mam jednak pojęcia, jak to działa. Słyszałam, że kiedyś Roger [Federer] nie został wpuszczony, bo nie miał odpowiedniej odznaki czy czegoś w tym stylu, więc muszę się przygotować”. Szwajcar został początkowo odprawiony z kwitkiem pod koniec 2022 roku, ponieważ nie miał przy sobie karty członkowskiej.

Tak silna na kortach ziemnych, z czterema tytułami French Open w ciągu ostatnich sześciu lat, Świątek podchodziła wcześniej do Wimbledonu z ostrożnością, obawiając się nawierzchni, niepewna czy jej umiejętności się sprawdzą. Jednak po niezwykle trudnym okresie na kortach ziemnych, nabrała dodatkowej wprawy, grając w turnieju rozgrzewkowym w Niemczech i odniosła oszałamiający triumf.

„Każdy sezon z wygraną w Wimbledonie, brałabym bez wahania” – mówi. „Jestem niesamowicie dumna z tego osiągnięcia. Nie spodziewałam się tego w tym roku. Myślałam, że będę potrzebowała jeszcze kilku lat, żeby nauczyć się grać na trawie i wykorzystać swoje umiejętności na tej nawierzchni. Ale czułam się świetnie.

„Ciężko pracowaliśmy przed Wimbledonem, aby zmienić pewne schematy taktyczne, które również miałam w głowie i których tak naprawdę nie stosowałem w poprzednich latach. Czułam, że z dnia na dzień gram swoją grę i naprawdę wykorzystałem tę szansę. To zwycięstwo zmieniło wszystko”.

Do tego momentu jej sezon był w dużej mierze rozczarowujący, przynajmniej w porównaniu z niesamowitymi standardami, jakie ustanowiła w ostatnich latach. O jeden punkt od finału Australian Open w styczniu, dotarła do finału dopiero w czerwcu. Na kortach ziemnych zdarzały się niespodziewane porażki, choć jej awans do półfinału French Open zdawał się przywracać jej wiarę w siebie.

Na Wimbledonie, przy stanie 2-2 w pierwszym secie półfinału z Belindą Bencic, wygrała 22 gemy z rzędu, błyskawicznie pokonując Anisimową w pierwszym podwójnym meczu finałowym kobiet od 1911 roku. Był to moment kulminacyjny dla Świątek, nawet jeśli niektóre pytania, które pojawiły się zaraz potem, wydawały się jej nieco zaskakujące.

„Tak naprawdę nie myślałam o tym, jak to wygląda, po prostu grałam i nie chciałam oddawać żadnych punktów za darmo” – mówi.

„To finał Wimbledonu i bardzo chciałam go wygrać.

„Potem, z pewnością, działo się mnóstwo szalonych rzeczy. Pamiętam wszystkie te wywiady o wyniku, dziennikarzy pytających, czy powinienem pozwolić Amandzie wygrać jeden game, czy coś w tym stylu. To było zupełnie inne.

Mogę tylko powiedzieć, że ten turniej pokazuje, że tenis to sport mentalny. Ten element gry ma ogromny wpływ na wszystko i na wyniki każdego zawodnika. Cieszę się, że dobrze poradziłam sobie z presją, bo po finale wszyscy mówili o stresie Amandy czy czymś takim, ale ja też byłam zestresowana jak diabli; gra w finale Wimbledonu na korcie centralnym to surrealistyczne przeżycie.

Świątek wypowiada się po wizycie w siedzibie swojego sponsora odzieżowego, On, w Zurychu. To ostatnie zobowiązanie przed kolejnym długim sezonem, w którym rozegrała 80 meczów – najwięcej w WTA Tour. Po krótkim urlopie na Mauritiusie, przygotowania do sezonu dla Świątek rozpoczną się na początku grudnia i chociaż wszystkie czołowe zawodniczki mają obowiązek rozegrania minimalnej liczby turniejów, planuje ograniczyć swoje zobowiązania w 2026 roku.
 
 „Chciałabym spróbować opuścić może dwa turnieje – może te, w których i tak czuję, że nie gram dobrze – po prostu poświęcić ten czas na szlifowanie i doskonalenie techniki” – mówi. „Myślę, że pomoże mi to również grać trochę lepiej pod presją, ponieważ moje ciało zapamięta odpowiednie ruchy i to, czego nauczyło się podczas tych treningów.

„Mentalnie, świadomość, że ciężko pracowałam, daje mi dużo pewności siebie. Wtedy mogę podchodzić do turniejów trochę lepiej przygotowana, bo przecież grając teraz we wszystkich obowiązkowych turniejach, większość zawodników powie ci, że nie zawsze jest w 100% gotowa do gry w każdym z nich”.

Świątek potrzebuje Australian Open, aby skompletować wielkoszlemowy laur w karierze, co udało się tylko 10 tenisistkom. Nie będzie to łatwe, nie tylko z Aryną Sabalenką przed nią na pierwszym miejscu, ale także z powodu rosnącej, jej zdaniem, liczby w pierwszej dziesiątce w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Nic dziwnego, że ona i jej trener, Wim Fissette, planują utrzymać się na szczycie.

„W tym roku nauczyłam się wielu rzeczy, ale nie potrafiłam ich dobrze połączyć z tym, jak grałam w poprzednich sezonach” – mówi.

„Mój ogólny cel będzie polegał na połączeniu tego z dobrą równowagą, przy jednoczesnym zachowaniu dobrej gry na wolniejszych nawierzchniach… aby czuć się bardziej komfortowo korzystając z różnorodności, jaką mam, i dokładnie wiedzieć, kiedy i jaką umiejętność wykorzystać”.


11.
Niedziela, 28 listopada 2021
1.
„Kto raz widział granice świata, ten najboleśniej doświadczać będzie swego uwięzienia”.
                         Olga Tokarczuk, Prawiek i inne czasy
D.O. zaznał i boleśnie doświadcza.
D.O. lubi D.O., mimo, że stał się jego niewolnikiem, bo nikt, poza nim samym, go nie cenzuruje. A cenzura to w tych szerokościach druga natura.
Wolność narodów można mierzyć wolnością wypowiedzi w mediach. Poważnych ludzi, w poważnych mediach. Wypowiedzi na poziomie w mediach na poziomie.
D.O. mieszkał długo pod innym niebem i przywykł do wolności, w tym do wolności wypowiedzi poważnych ludzi na poziomie w poważnych mediach na poziomie.
Dlatego boleśnie doświadcza.
P.T. Czytelnicy, którzy swe życie spędzili całe pod tym niebem, zapewne równie boleśnie nie doświadczają. Czy nie?

2.
D.O. przerabia codziennie kilkanaście, czasem kilkadziesiąt mediów z różnych stron świata. Nigdzie, poza Polską, nie spotkał się ze zjawiskiem następującym: klikasz i zamiast pożądanego artykułu wyskakuje ci strona z reklamą. Obrzydlistwo. Podobnie z wyskakującymi, a niechcianymi filmami, czy innymi pop-upami, zasłaniającymi tekst. Powinno to skłonić użytkowników do rezygnacji z odwiedzania takich portali, choćby były „nasze”.
Traktowanie Czytelnika jak bankomatu budzi w D.O. silny odruch wymiotny, zwłaszcza, kiedy robią to korporacje, obracające dziesiątkami miliardów dolarów. A jak to jest u ciebie, Czytelniku? …

6.
D.O. przytoczy recenzję słynnego dziennikarza, eseisty i historyka włoskiego Corrado Augiasa, recenzję z niezwykłego dzieła. Oto bowiem prestiżowe wydawnictwo włoskie Einaudi wydało Biblię „niekonfesyjną”, której kuratorem jest Enzo Bianchi, jedna z najciekawszych, choć kontrowersyjnych postaci katolicyzmu włoskiego. Urodzony w r. 1943, od czasów uniwersyteckich Bianchi był animatorem wspólnot ekumenicznych, łączących zainteresowanych studiami bibliologicznymi katolików, protestantów i prawosławnych. Wspólnota monastyczna z Bose, do której należą kobiety i mężczyźni z różnych kościołów chrześcijańskich, doczekała się czterech sporych ośrodków, w których członkowie wspólnoty prowadzą monastyczne życie, żyją w celibacie, we wspólnocie dóbr i posłuszeństwie Ewangelii. Bianchi był hołubiony przez JPII, B16 i do niedawna również przez Franciszka, ale parę lat temu, watykańska inspekcja uznała, że Bianchi i trzech jego współpracowników „naruszyli zasady braterstwa” i nakazali im oddalenie od wspólnoty Bose.
Niektóre naukowe czasopisma bibliologiczne zarzucają Bianchiemu „powierzchowność”, a nawet „ignorancję”. Dla innych pozostaje jednak wzorem i autorytetem.
Ponieważ jest to środowisko kościelne, więc wyjaśnienie w ludzkim języku o co w aferze wokół Bianchiego chodzi, jest niemożliwe. Dlatego D.O., zdając się wyłącznie na swoją intuicję i skromną znajomość Kościoła włoskiego uważa, że Bianchiemu zarzuca się zapędy dyktatorskie i raczej nie ma to nic wspólnego z molestowaniem seksualnym. Trzeba dodać, że ze względu na swój ekumenizm, Bianchi był zawsze solą w oku tych, których w kościelnej nowomowie określa się jako „koła konserwatywne”, a których D.O. nazywa po prostu „fanatykami”, a czasami nawet gorzej.
Acha: cytaty z Pisma Świętego są tłumaczeniem, możliwie wiernym, z włoskiego i nie pokrywają się całkowicie z wersjami polskimi z głównych wydań Biblii.
***

Corrado Augias: Biblia taka, jakiej nigdy nie czytałeś
Pierwsza niewyznaniowa wersja zbioru tekstów literackich, do których odwołują się Żydzi i chrześcijanie. Wierzący uważają ją za natchnioną przez Boga, dla tych, którzy w nią nie wierzą, pozostaje dokumentem fundamentalnym dla zachodnich kultur, jest przecież zbiorem dzieł literackich o niezwykłej wartości.
Księga-Pismo dla Żydów (Tanak), dla chrześcijan „Biblia”, mała biblioteka tekstów gromadzonych przez około tysiąca lat, napisanych po hebrajsku, aramejsku i grecku.
Einaudi publikuje pierwszą bezwyznaniową wersję włoską, powierzoną uczonym o niekwestionowanym autorytecie. Niezwykłe przedsięwzięcie wydawnicze, trzy bardzo dobrze ilustrowane tomy, 3700 stron (240 euro) pod kierownictwem Enzo Bianchiego, pod redakcją Mario Cukki, Federico Giuntoliego, Ludwiga Montiego.
Biblia to zbiór tekstów normatywnych, mądrych, proroczych, poetyckich, historycznych, epistolarnych, ułożonych w długim i fascynującym procesie, czytanych, interpretowanych, tłumaczonych na bardzo różne sposoby na przestrzeni wieków.
Pierwsze pięć ksiąg części znanej jako Stary Testament (Księga Rodzaju, Wyjścia, Kapłańska, Liczb, Powtórzonego Prawa) zawiera dla Hebrajczyków Prawo (Torę), które Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba objawił Mojżeszowi, pierwszemu nauczycielowi (Raw - Rabi - Rabin) i przywódcy narodu żydowskiego.
Do Starego Testamentu chrześcijanie dodali 27 innych ksiąg zwanych Nowym Testamentem lub Nowym Przymierzem: cztery ewangelie (spośród wielu) uznane za kanoniczne, Dzieje Apostolskie, które w większości są „biografią” Pawła, liczne listy, Apokalipsy.
Enzo Bianchi wspomina we wstępie, że na tych tysiącach stron są różne odczytania w obrębie judaizmu, różne dla chrześcijan, wreszcie różne dla niewierzących, którzy jednak nie mogą nie rozpoznać się w tym niezwykłym zbiorze „Wielkiego Kodeksu”.
Teksty sprzeczne ze sobą, konfliktowe, najbardziej uwodzicielskimi słowami opowiadają o cielesnej miłości, ale też o najczystszej ascezie, okrucieństwie i oddaniu, potrzebie konfliktu i dążeniu do pokoju, w istocie podsumowują i odzwierciedlają bezdenną złożoność ludzkiej duszy.
Przez długi czas Biblia była uważana za tekst nakazowy, inspirowany przez Boga w taki sam sposób, w jaki Allah dyktował swoją wolę Prorokowi Mahometowi (Koran). Współczesne kościoły chrześcijańskie, uznając, że słowo Boże jest zawarte w Biblii, przyznają, że te teksty są przede wszystkim dziełem ludzkim, napisanym przez ludzi i że dawne fundamentalistyczne odczytania są obecnie niemożliwe.
Z drugiej strony samo tłumaczenie tekstów biblijnych na różne „wulgarne” języki stwarza poważne problemy interpretacyjne, które często kończą się modyfikacją samej teologii.
Podaję kilka przykładów. W katolickim wydaniu konferencji episkopatu Włoch (KEW), na początku Księgi Rodzaju czytamy (1,2): „Ziemia była bezkształtna i opustoszała, a ciemność zakryła otchłań, a duch Boży unosił się nad wodami”.
W nowym wydaniu Einaudi zamiast tego jest: „Ziemia była próżna i pusta, ciemność była nad otchłanią, a tchnienie Boga unosiło się ponad wodami”.
Oryginalny hebrajski „Ruach”, zauważa kurator Federico Giuntoli, jest niejednoznaczny i oznacza zarówno „oddech”, jak i „duch”. W rzeczywistości bardziej konfesyjny „duch” nie oddaje dobrze sensu hebrajskiego, który może też oznaczać „wiatr” (nawet oddech jest wiatrem…). Ruach jest tutaj „zasadą życia”, a dla świata starożytnego jest to „oddech”.
Wybór interpretacyjny, jak widać, nie jest prosty, filologia sprzyja intencjom nie tylko kompetencji tłumacza.
Inny możliwy przykład pochodzi z Księgi Powtórzonego Prawa (26.5). W wydaniu KEW czytamy: „Mój ojciec był wędrownym Aramejczykiem; wyszedł do Egiptu, pozostał tam jako przybysz z niewielką liczbą ludzi i tam stałem się narodem wielkim, silnym i licznym”.
Wydanie Einaudi: „Mój ojciec był Aramejczykiem na skraju śmierci. Zjechał do Egiptu, ja tam jako obcokrajowiec z kilkoma ludźmi staję się wielkim narodem, licznym i obszernym”.

Kurator Federico Giuntoli precyzuje: „hebrajski czasownik (avad) ma swoje podstawowe znaczenie jako „umrzeć”, „być zniszczonym”. Rzadko, tylko w odniesieniu do bydła, oznacza to „gubienie się”, „gubienie się”. Wręcz przeciwnie, tekst wyraźnie nawiązuje do ciężkiego głodu, który szalał w ziemi Kanaan, a zatem do rzeczywistego niebezpieczeństwa śmierci Jakuba i jego rodziny. To właśnie dzięki niemu Jakub i reszta rodziny dotarli do Egiptu”.
Ostatni przykład pochodzi z Księgi Izajasza; w wydaniu KEW czytamy (7,14): „Oto dziewica pocznie i porodzi syna, którego nazwie Emmanuelem”. W nowym wydaniu Einaudi zamiast tego: „Oto jest [Eccolo]: dziewczyna zajdzie w ciążę i urodzi dziecko; jego imię będzie Immanu-El”.
W notatce kurator Mario Cucca wyjaśnia odległe pochodzenie tak odmiennego tłumaczenia. W III wieku pne faraon Ptolemeusz zamówił u arcykapłanów jerozolimskich grecką wersję Biblii dla biblioteki w Aleksandrii.
Arcykapłan Eleazar wyznaczył 72 uczonych, czyli 6 dla każdego z 12 plemion Izraela, którzy po przeprowadzce na wyspę Pháros [ niegdyś u wylotu portu w Aleksandrii, dziś półwysep], ukończyli pracę w 72 dni. Kiedy przyszło do tłumaczenia Izajasza, hebrajskie słowo „almah” pojawiało się razem z greckim „partenos”. Almah oznacza jednak młodą kobietę, dziewczynę, podczas gdy Partenos oznacza kobietę, która nie znała mężczyzny, dziewicę. W języku hebrajskim „virgo intacta” to „betulah".
Ewangelia przypisywana Mateuszowi podejmuje tę niewłaściwą interpretację, czytamy bowiem (1,22-23): „Wszystko to miało miejsce, aby wypełnić to, co zostało powiedziane przez Pana poprzez proroka: oto dziewica pocznie i porodzi syna, który będzie się nazywał Emmanuel”. Mario Cucca zauważa: tradycyjna interpretacja chrześcijańska rozpoznaje w dziecku zapowiedź Mesjasza, syna Marii z Nazaretu. Także z tego wypływa dogmat, przypisujący Maryi wieczne dziewictwo „ante et post partum”.

We wstępie Bianchi, rekonstruuje też odwieczny problem przekładów, kiedy Kościół Zachodni otrzymał Pismo po hebrajsku, aramejsku i grecku zajął się ich przekładem na łacinę. Dodaje Bianchi: „Kiedy łacina przekształciła się w języki narodowe, Kościół katolicki czekał kilka stuleci, zanim święty tekst mógł być używany w tych językach”.
Łacina była używana w liturgiach i używało jej wielu księży, ale rzadko kiedy było to zrozumiałe dla wierzących. To milczenie Pisma stało się jeszcze cięższe po reformie luterańskiej z 1517 r. W 1559 r. pod silnie reakcyjnym pontyfikatem papieża Pawła IV Carafy, który m.in. utworzył getto żydowskie w Rzymie, powstał „Indeks ksiąg zakazanych”, który: „poważnie ograniczał możliwość drukowania, posiadania, rozpowszechniania i czytania Biblii”.
Powodem tego był fakt, że niespokojny frater augustianin Marcin Luter u podstaw swojej reformacji umieścił Biblię i wiarę: „Pecca fortiter, sed fortius credo” - grzeszą mocno, ale wierzą jeszcze mocniej. Dwie zasady, które bezpośrednio zagrażały wysoce hierarchicznej i politycznej organizacji Kościoła katolickiego. Podsumowując, wiernym zabroniono czytania Biblii w językach „wulgarnych”.

Nawet na początku XX wieku strach przed ruchem chrześcijańskim znanym jako „modernizm” sprawiał, że tłumaczeniom Biblii na język włoski przyglądano się z podejrzliwością. „Były - wspomina Enzo Bianchi - powtarzające się ataki ze strony jezuickiego pisma „Civilta’ Cattolica” i samego papieża Piusa X.
Konieczny będzie dopiero historyczny Sobór Watykański II w latach 60., aby ostatecznie upadły podejrzenia i oskarżenia wobec Biblii i Żydów. Na marginesie soboru uznano między innymi całkowitą żydowskość Jezusa, od narodzin do śmierci. Żydzi nie byli już określani jako „perfidnymi Żydami”; wręcz przeciwnie, słusznie wskazywani przez papieża Wojtyłę jako „starsi bracia” również w sensie biblijnym.
La Repubblica (https://www.repubblica.it/.../bibbia_nuova_edizione .../...; niestety za paywallem)




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga