DRUGI OBIEG
Niedziela, 14 grudnia 2025
1.
Dawno, dawno temu zafascynowała D.O. książka Álvaro Baeza "E.T.A. nació en
un seminario, el gran secreto: historia de ETA (1952-1995)". Czyli ETA
narodziła się w seminarium, wielki sekret: historia ETA 1952-1995. D.O. korzystał z niej obficie pisząc ogromny
reportaż o Kraju Basków do "+-" w " Rzeczpospolitej" Maćka
Łukasiewicza.
Dla osób mniej zorientowanych w polityce międzynarodowej D.O. dopisze, że ETA
to była lewicowa organizacja terrorystyczna, wywodząca się z Kraju Basków, a
działająca na terenie całej Hiszpanii i nie tylko. Lewicowa to może za mało
powiedziane: D.O., pisząc ten reportaż, był w siedzibie ramienia politycznego
tej organizacji i widział tam książki Marksa, Trockiego i innych wodzów
rewolucji bolszewickiej, a także dzieła współczesnych teoretyków bolszewickiego
terroru, którzy za głównego wroga obrali sobie już nie faszystów, którzy niemal
zniknęli gdzieś w podziemiach społeczeństw, ale organizacje
liberalno-demokratyczne.
D. O. Był zawsze antybolszewicki i antyfaszystowski. I jakimż paradoksem jest
fakt, że zwalczając faszyzm, trzeba jednocześnie zwalczać Kościół?
Albowiem jeśli faszyzm, w przeciwieństwie do ETA, nie narodził się w kościele,
to jednak teraz w kościele mieszka. Tam jest codziennie karmiony, tam
chroniony, tam głoszony. W Kościele faszyzm europejski znajduje zawsze oparcie,
znajduje swoich obrońców, a przede wszystkim swoich wielkich manipulatorów.
Co z tego wynika? A no to, że tak się złożyło, że kto walczy z faszyzmem walczy
z Kościołem.
D.O. pisał już, że długo, jako młody człowiek, zastanawiał się, dlaczego
komuniści, u zarania swoich dziejów i potem, kiedy przejęli władzę w połowie
Europy, zawsze zwalczali Kościół?
Teraz już wie.
I z przykrością, nie raz nie dwa, konstatował, że bolszewizm może pokonać tylko
inna siła ekstremistyczna: skrajna prawica, która ma siedzibę i oparcie w
Kościele. Historia Polski docet.
Równie przykre jest to, że z faszyzmem skutecznie walczy tylko skrajna lewica
bolszewicka.
Dlaczego tak się dzieje, tego D.O. nie rozumie. Wszak największą najlepszą i
najsilniejszą formacją polityczną po II Wojnie Światowej była w Europie
liberalna demokracja, i ta liberalna demokracja często reprezentowana była
przez ugrupowania chrześcijańsko-demokratyczne.
A teraz? Teraz liberalna demokracja zdaje się nie chcieć walczyć z odradzającym
się faszyzmem.
Słowo „faszyzm”, przez 70 powojennych lat wzbudzało grozę i wstręt. Dziś już
nie, dziś aspiruje do rządów w kilku państwach europejskich, dziś zyskuje
nowych prozelitów, dziś stanowi atrakcyjną alternatywę dla liberalnej
demokracji dla wielu młodych ludzi z kontynentu, na którym narodziła się
demokracja.
D.O. stawia więc hipotezę, że gdyby tak odciąć siły polityczne od Kościoła, to
niekarmiony faszyzm mógłby uschnąć i zaniknąć, nie stanowić więcej zagrożenia
na pół miliarda Europejczyków, dla życia na kontynencie, dla rozwoju, dla
dobrobytu.
Ta popularność faszyzmu (choć mało kto ma odwagę użyć tego określenia dla
partii skrajnie prawicowych; pisze się o populistach, suwerenistach itp), jest
o tyle zdumiewająca, że w całej historii świata, ani razu żaden reżim
faszystowski czy bolszewicki nie zapewnił ludom Europy i dobrobytu i pokoju.
Prawdopodobnie trzeba być kretynem, trzeba mieć potężną barierę poznawczą, by
pozwolić się otumanić faszyzmowi, uwierzyć w jego obietnice, choć powinno być
oczywiste, że są one wyssane z palca.
Mówi się, że patriotyzm jest ostatnią ucieczką łajdaków.
Patriotyzmu nie trzeba uczyć, nie trzeba wzmacniać, nie trzeba karmić. Każde
stworzenie jest z samej swojej natury patriotą, przywiązanym do swojego małego
heimatu; od ludzi, przez koty do ptaków które, szczęśliwe, często miewają dwie
ojczyzny: jedną letnią drugą zimową, ale w każdej z nich są przywiązane do
swojego gniazda.
Kto więc podsyca patriotyzm, kto doprowadza ludzi do patriotycznej histerii,
jest potencjalnym złoczyńcą. Bo chyba nie ma nic gorszego niż źle zrozumiany
patriotyzm, który bardzo często przeradza się w nacjonalizm.
A z nacjonalizmem już tak jest, że generuje wojny. Pojęcie narodu wykształciło
się na dobre pod koniec XIX wieku i od razu zaowocowało I Wojną Światową. Z
milionami ofiar, z wyniszczeniem ziemi, rodzącego się przemysłu, a z nim
dobrobytu.
Po I Wojnie Światowej, świadomi zagrożenia ze strony nacjonalizmu, przywódcy
powołali do życia Ligę Narodów, której zadaniem było niedopuszczenie do
narodzin nowego nacjonalizmu w Europie i na świecie, ponieważ już wtedy
wiedzieli, że nacjonalizm generuje śmierć i zniszczenie.
Ale Liga Narodów, bez władzy wykonawczej, bez własnego wojska, które mogłoby
zmusić inne narody do porzucenia drogi nacjonalizmu i oddalenia w ten sposób
groźby nowego konfliktu zbrojnego, była skazana na niepowodzenie.
Dlatego też deliberacje Ligi Narodów nie miały żadnej skuteczności i już po 20
latach, faszyzm, który doprowadził Niemców do patriotycznej histerii, rozpętał
II Wojnę Światową, z milionami zabitych, ze zniszczonymi miastami,
infrastrukturą, całymi narodami.
Świadomi zagrożenia, wypływającego z nacjonalizmu przywódcy powojennego świata,
by nie dopuścić do odrodzenia nacjonalizmu, powołali do życia Organizację
Narodów Zjednoczonych. I tym razem wyposażyli ją w ramię wykonawcze to jest w
siły zbrojne. Pierwsza okazja do wypełnienia takiej misji ONZ, pojawiła się
podczas Wojny Koreańskiej, w latach 50 ubiegłego stulecia. Niestety, po latach
walk, złożone ze 16 krajów siły ONZ poniosły w Korei porażkę. Również dlatego,
że Koreę Północną wspierało 8 państw bloku komunistycznego, w tym Polska.
I od tego czasu w wielu krajach Europy i świata pojawiły się nowe siły, nowi
przywódcy, służy to tu, to tam, rozwiązali patriotyczną historię różnych
narodach i plemionach, wywołując dziesiątki, jeśli nie setki wojen i masakr.
Ale to było poza Europą, więc pogrążona w budowaniu swojego dobrobytu Europa
nie zwracała na to uwagi, nie umiała lub nie chciała, dostrzec istnienia i
wzrostu popularności faszyzmu.
Teraz pozbawieni skrupułów i człowieczeństwa przywódcy polityczni znowu
agitują, znowu rozkręcają propagandę, znowu doprowadzają różne narody do
patriotycznej histerii. Europa, od czasów drugiej Wojny Światowej, nigdy nie
była tak zagrożona. A przywódcy liberalnej Europy zdają się nie dostrzegać
niebezpieczeństwa odradzającego się nacjonalizmu i wyrastającego zeń faszyzmu.
Dlaczego? Tego D.O. nie wie.
Wie, że w Polsce odrodzenie faszyzmu jest bardzo silne, głównie ze względu na
bezwarunkowe poparcie faszystów przez Kościół katolicki. Nie wie, nie rozumie
D.O., dlaczego władze nic z tym śmiertelnym zagrożeniem dla Polaków nie robią.
Wina Tuska?
2.
Ty i ja kontra świat: kto stał za antyeuropejską polityką zagraniczną Trumpa?
Strategia bezpieczeństwa narodowego USA, ogłoszona w zeszłym tygodniu, głosi,
że imigracja do Europy spowoduje „wymazanie cywilizacji”
https://www.theguardian.com/us-news/2025/dec/13/you-and-me-against-the-world-who-was-behind-trumps-anti-europe-foreign-policy
Jak stworzyć manifest polityki zagranicznej dla prezydenta USA, który kieruje
się intuicją?
Pierwotny projekt trafił w ręce Michaela Antona, działacza z Maga, którego
urzędnicy uznali za głównego autora radykalnej, nowej strategii bezpieczeństwa
narodowego USA (NSS). Dokument zszokował sojuszników USA, ostrzegając, że
imigracja do Europy doprowadzi do „wymazania cywilizacji”, przywracając
doktrynę Monroe na półkuli zachodniej i umniejszając odpowiedzialność USA za
rywalizację mocarstw z Chinami i Rosją.
Anton, były dyrektor planowania polityki w Departamencie Stanu, zwrócił już
uwagę opinii publicznej w 2016 r., gdy porównał zbliżające się wybory do
porwanego samolotu pasażerskiego, w którym konserwatyści muszą radykalnie
wstrząsnąć amerykańską polityką i odrzucić proimigracyjne stanowiska, będące
„cechą partii, społeczeństwa, kraju, ludzi i cywilizacji, która chce umrzeć”.
„Rok 2016 to wybory w stylu lotu 93: zasiądź za sterami samolotu albo zginiesz”
– napisał pod pseudonimem. „Aby wzmocnić metaforę: prezydentura Hillary Clinton
to rosyjska ruletka z bronią półautomatyczną. Z Trumpem przynajmniej można
kręcić cylindrem i ryzykować”.
Nic więc dziwnego, że niedawno opublikowana NSS, zazwyczaj ociężały dokument
obciążony starannie wyważonym biurokratycznym żargonem, okazała się prawdziwą
bombą. Choć przetrwała żmudny proces biurokratyczny od Departamentu Stanu do
doradców Trumpa i została opublikowana w zeszłym tygodniu bez większego
rozgłosu, niektóre z rekomendacji były na tyle radykalne, że europejscy
przywódcy stwierdzili, że eurosceptycyzm USA stał się już „oficjalną doktryną”.
„Myślę, że jasne jest, że Maga stara się być ruchem rewolucyjnym” – powiedział
Max Bergmann, dyrektor programu Europa, Rosja i Eurazja w Centrum Studiów
Strategicznych i Międzynarodowych. „Próbuje całkowicie odmienić powojenną
politykę zagraniczną USA i realnie zmienić kierunek rozwoju kraju”.
Takie myślenie sprzeciwiało się dekadom dwupartyjnej ortodoksji w polityce
zagranicznej, która postrzegała europejskie instytucje, w tym NATO i Unię
Europejską, jako sojuszników w rywalizacji mocarstw z krajami autorytarnymi,
takimi jak Rosja i Chiny. Nowy dokument wskazuje na największe zagrożenie
płynące z imigracji – i sugeruje, że Stany Zjednoczone powinny zabiegać o
nieliberalnych sojuszników w Europie.
„To trochę jak rozwód” – powiedział Bergmann o reakcji Europejczyków. „Nie
chcą, żeby małżeństwo się skończyło. Szukają oznak, że Stany Zjednoczone nadal
się nimi interesują… a to było niejako potwierdzenie, że to już koniec”.
Sceptycy twierdzą, że NSS rzadko dyktuje politykę, że nie jest przywiązana do
żadnych budżetów i zastanawiają się, czy Donald Trump w ogóle przeczytał
33-stronicowy esej.
Tradycyjnie NSS jest wynikiem skomplikowanego procesu międzyagencyjnego, który
prowadzi do „kopiowania i wklejania”, jak twierdzi Daniel Hamilton, były
urzędnik Departamentu Stanu i profesor Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
„Przypuszczam, że nigdy tego nie przeczytał i nigdy tego nie zrobi” –
powiedział John Bolton, były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego w
jego pierwszej kadencji, który później stał się zagorzałym krytykiem
prezydenta. „Nie przeczytał strategii bezpieczeństwa narodowego w pierwszej
kadencji i nikt nigdy nie zwrócił na nią uwagi”.
Jednak w późniejszym wywiadzie dla Politico Trump powtórzył krytykę masowej
migracji zawartą w strategii, wskazując, że nawet jeśli nie ma czasu na
napisanie dokumentu politycznego, zawarta w nim groza wobec wielokulturowości
jest ściśle zgodna z jego sposobem myślenia.
„Jeśli tak dalej pójdzie… wiele z tych krajów przestanie być krajami zdolnymi
do życia” – powiedział Trump. „Ich polityka imigracyjna to katastrofa. To, co
robią z imigracją, to katastrofa”.
Strategie bezpieczeństwa narodowego, upubliczniane przez rządy USA od połowy
lat 80., często służyły jako pole rywalizacji między różnymi wizjami
amerykańskiej polityki zagranicznej. Konkurenci stosowali w nich sformułowania
odzwierciedlające ich główne interesy.
Za rządów Trumpa Biały Dom znacząco ograniczył liczbę pracowników kluczowych
organów bezpieczeństwa narodowego w ramach wysiłków zmierzających do
usprawnienia funkcjonowania rządu i wyeliminowania nielojalnego, biurokratycznego
„głębokiego państwa” – w tym w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, głównym forum
tradycyjnie koordynującym amerykańską politykę bezpieczeństwa narodowego.
W rezultacie powstał dokument mniej dopracowany, ale jednocześnie trudniejszy
do wdrożenia – twierdzą obserwatorzy.
Jednakże NSS można odczytać jako manifest dla wielu najbliższych doradców
Trumpa w dziedzinie polityki zagranicznej, w tym J.D. Vance'a, który potępił
europejski liberalizm w przemówieniu na monachijskiej konferencji bezpieczeństwa
w lutym, oraz wpływowego zastępcy szefa sztabu Białego Domu Stephena Millera,
który stwierdził, że imigracja powinna być najwyższym priorytetem
bezpieczeństwa narodowego tej administracji. Rozdziały poświęcone Ameryce
Łacińskiej ściśle odzwierciedlają poglądy Marco Rubio, sekretarza stanu Trumpa,
który po niepewnym początku ugruntował swoją pozycję wśród najbliższych
doradców prezydenta.
Mówi się, że sam Trump nie interesuje się polityką. W rezultacie doradcy Trumpa
stworzyli „pisemną artykulację intuicji, którymi kieruje się prezydent”,
powiedział Hamilton, który jest również starszym pracownikiem naukowym
(niestacjonarnym) w Centrum Stanów Zjednoczonych i Europy Brookings
Institution.
„To chyba najlepsze, co można o tym powiedzieć” – stwierdził. „Prawdopodobnie
sam tego nie napisze ani nawet nie przeczyta, ale jego ludzie starają się dać
mu jasno sprecyzowany światopogląd, który odzwierciedla jego instynkty”.
Choć w dokumencie nie sformułowano konkretnych zaleceń politycznych, są oznaki,
że jego założenia są już wdrażane w niektórych częściach rozległej
amerykańskiej biurokracji.
Ambasady USA w Europie, a także w Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii
otrzymały nakaz gromadzenia danych na temat przestępstw popełnianych przez
imigrantów, a wysocy rangą urzędnicy stwierdzili, że masowa migracja stanowi
„egzystencjalne zagrożenie dla cywilizacji zachodniej oraz bezpieczeństwa
zarówno Zachodu, jak i świata”. Raport Departamentu Stanu na temat praw
człowieka z 2024 roku, który miał zostać zredagowany przed publikacją przez
Antona i innych wysoko postawionych współpracowników Rubia, donosił o
„istotnych kwestiach praw człowieka” w Niemczech, w tym o cenzurze i
antysemityzmie, jednocześnie łagodniejąc w odniesieniu do wojny Izraela w
Strefie Gazy oraz doniesień o torturach i pozasądowych egzekucjach w
Salwadorze.
Wysoko postawieni dyplomaci amerykańscy również ostrzegają Europę, która chce
przedstawić Unię Europejską jako kluczowego rywala.
„Albo wielkie narody Europy są naszymi partnerami w ochronie zachodniej
cywilizacji, którą po nich odziedziczyliśmy, albo nie” – napisał Christopher
Landau, zastępca sekretarza stanu, który przejął inicjatywę w promowaniu celów
administracji w zakresie imigracji, wkrótce po opublikowaniu dokumentu. „Nie
możemy jednak udawać, że jesteśmy partnerami, skoro te narody pozwalają
niewybieralnej, niedemokratycznej i niereprezentatywnej biurokracji UE w
Brukseli na prowadzenie polityki cywilizacyjnego samobójstwa”.
Anton opuścił rząd we wrześniu, na kilka miesięcy przed publikacją dokumentu.
Dyplomaci twierdzili, że narastała w nim frustracja związana z pracą
Departamentu Stanu, gdzie kluczową rolę odgrywali inni wpływowi sojusznicy
sekretarza stanu Marco Rubio.
„[W Departamencie Stanu] musiał stawiać czoło przeciwnościom i trudno mu było
mówić w imieniu administracji” – powiedział były urzędnik Departamentu Stanu.
W kręgach konserwatywnych pojawiły się ostrzeżenia, że chociaż administracja
Trumpa może nie wcielić w życie wizji opisanej w NSS, potencjalni następcy
Trumpa, w tym Vance, mają projekt przyszłej polityki zagranicznej Maga.
„Odczytany jako plan na resztę prezydentury Trumpa, NSS może być przeceniany” –
napisał Wall Street Journal w artykule redakcyjnym. „Ale to nie znaczy, że
można go bezpiecznie ignorować. NSS reprezentuje światopogląd tych, którzy mają
nadzieję kształtować politykę amerykańską długo po zakończeniu drugiej kadencji
Trumpa. Ich idee mają znaczenie”.
3.
https://tvn24.pl/swiat/bialorus-uwolnila-wiezniow-politycznych-w-ramach-porozumienia-z-usa-st8800123
https://wyborcza.pl/7,75399,32468577,bialorus-wypuszcza-123-polityczych-wiezniow-wser.html#s=S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
Jak wynika z przekazywanych
informacji 123 więźniów politycznych odzyskało wolność w zamian za zniesienie
amerykańskich sankcji na białoruski potaż.
Potaż jest kluczowym składnikiem nawozów, a to państwo byłego Związku
Radzieckiego jest wiodącym światowym producentem tego surowca. To przemysłowa
forma pierwiastka potasu.
Jak informuje ambasada USA w Wilnie wśród zwolnionych są: polityczka opozycji
Maryja Kalesnikawa, laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki, niedoszły
kandydat na prezydenta Białorusi Wiktar Babaryka, działacze "Wiasny"
Walancin Stefanowicz i Uładź Łabkowicz, a także Aliaksandr Syrytsa oraz
Masatoshi Nakanishi.
Rzecznik MSZ Maciej Wewiór przekazał, że wśród osób, które wyszły na wolność
jest obywatel Polski. Według portalu Zierkało jest to Roman Gałuza. Jak
relacjonował reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski, mężczyzna był sądzony za
rzekomą zdradę stanu, a jego proces toczył się od lipca 2022 roku. Nie wiadomo
jednak, gdzie przebywał i w jakich warunkach.
Noblista Aleś Bialacki z kolei przez wiele lat walczył o to, żeby Białoruś była
wolnym krajem, za co był wielokrotnie represjonowany. - Te represje zaczynały
się jeszcze w czasach sowieckich, bowiem od tych czasów ten człowiek, który
zdobył Nagrodę Nobla, był antykomunistą - mówił Grzymkowski.
Ułaskawiono łącznie 156 osób, biorąc pod uwagę decyzje podjęte przez przywódcę
Białorusi pod koniec listopada. "Wśród nich są obywatele Wielkiej
Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Litwy, Ukrainy, Łotwy, Australii i
Japonii" – poinformowało biuro prasowe Łukaszenki.
Ambasada USA w stolicy Litwy poinformowała, że 9 uwolnionych więźniów
politycznych zostało wysłanych z Białorusi do Wilna (Litwa). W tej grupie
znajduje się laureat Pokojowej Nagrody Nobla Aleś Bialacki. Według informacji
podanej przez amerykańską dyplomację do litewskiej stolicy nie została
skierowana uwolniona opozycjonistka białoruska Maryja Kalesnikawa.
Pozostali uwolnieni więźniowie mają zostać przetransportowani z Białorusi do
Ukrainy. Potwierdziło to Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" na
kanale Telegram, które oświadczyło, że 114 uwolnionych osób zostało
deportowanych do Ukrainy - wśród nich 104 Białorusinów.
Łukaszenka spotkał się w piątek w Mińsku z wysłannikiem prezydenta USA Johnem
Coalem. W sobotę rozmowy były kontynuowane, a ich celem - według doniesień -
miało być uwolnienie więźniów politycznych.
Tego dnia agencja BiełTA poinformowała, że "USA znoszą sankcje na
białoruski potas (nawozy potasowe)". Białoruś jest jednym z głównych
producentów potażu w Europie.
Sobotnia informacja o uwolnieniu ponad 100 osób oznacza, że to największa grupa
przeciwników Łukaszenki, jaka w tym roku wypuściły jednorazowo władze w Mińsku.
Wśród uwolnionych nie ma jednak Andrzeja Poczobuta. Jeszcze w piątek (12.12) z
nieoficjalnych informacji wynikało, że może być na liście.
Łukaszenka „pomaga i doradza" Stanom Zjednoczonym w kwestii tego, „co
zrobić z wojną między Rosją a Ukrainą. „To jest w tej sytuacji bardzo pomocne.
To wieloletni przyjaciele i mają odpowiedni poziom relacji, by omawiać tego
typu kwestie (…). To jeden ze sposobów, by pomóc temu procesowi” – oświadczył
amerykański dyplomata.
13 grudnia przed uwolnieniem więźniów politycznych Państwowy Komitet Graniczny
Białorusi rano na jakiś czas wyłączył kamery monitoringu na trzech przejściach
granicznych z Litwą i Polską. Do Ukrainy wywieziono 114 uwolnionych więźniów
politycznych. 104 z nich to Białorusini. Według niezależnego portalu Nasza Niwa
na Litwę wywieziono w sobotę jedynie dziewięć osób.
4.
D.O. bardzo współczuje Bartkowi: Andrzej Poczobut to jego Przyjaciel i bardzo
przeżywa jego więzienną niedolę. A on cierpi za Polskę i D.O. ma w nosie, że to
brzmi patetycznie.
https://wyborcza.pl/7,75968,32468981,dziennikarz-andrzej-poczobut-najwyrazniej-jest-wazniejszy-dla.html#s=S.TD-K.C-B.3-L.2.duzy
6.
„Rewolucja kredowa” uderza w czuły punkt Słowacji, która obawia się powrotu do
autorytarnej przeszłości
Nastolatek, który jako pierwszy napisał na chodniku napisy w ramach protestu
przeciwko prawicowemu rządowi, nie spodziewał się, że tak wielu pójdzie w jego
ślady
https://www.theguardian.com/world/2025/dec/13/chalk-revolution-slovakia-fears-return-authoritarian-past
Wiadomości napisane kredą na
chodniku w pobliżu szkoły średniej we wschodniej Słowacji były krótkie i
konkretne: „Dość Fico” – głosił jeden z nich, nawiązujący do popularnego
antyrządowego hasła, podczas gdy drugi żartował na temat słowackiego premiera świadczącego
usługi seksualne Władimirowi Putinowi.
Wiadomości, które pojawiły się na kilka godzin przed planowanym wystąpieniem
premiera Roberta Fico w szkole, trafiły w czuły punkt. Podobne komentarze
szybko zaczęły pojawiać się na słowackich chodnikach, co niektórzy nazywali
„rewolucją kredową”, a inni „listopadową falą kredową”.
Dla 19-latka, który nabazgrał pierwsze wiadomości, dynamika była zaskoczeniem.
„Naprawdę nie spodziewałem się, że to się tak rozwinie” – powiedział Michal,
lepiej znany pod pseudonimem Muro. „Wygląda na to, że nie jestem odosobniony w
tej opinii”.
Gdy dowiedział się, że na początku listopada Fico odwiedzi jego szkołę w
Popradzie na północnym wschodzie kraju, aby wygłosić wykład na temat słowackiej
polityki zagranicznej, Muro wiedział, że musi coś zrobić.
Przez lata obserwował, jak Fico, sprawujący obecnie czwartą kadencję, przyjmuje
prorosyjską postawę, dążąc do normalizacji stosunków z Moskwą, a jednocześnie
kwestionując politykę UE wobec Ukrainy. Dla Muro, który prosił o
niepublikowanie jego nazwiska, przekazy na kredzie wydawały się nieszkodliwym
sposobem na wyrażenie irytacji wobec rządu. W jego oczach nie przyczyniły się
one w wystarczającym stopniu do rozwiązania problemu korupcji i rosnących
kosztów utrzymania, a także do inwestowania w edukację i opiekę zdrowotną, co
po części powodowało exodus młodych ludzi.
Reakcja na jego kredowe wiadomości była błyskawiczna. Fico przełożył wizytę,
„co było zabawne, bo, kurczę, nie chciałbym być kimś, kto boi się kredowych
wiadomości” – powiedział Muro. Policja pojawiła się w jego szkole, aby zabrać
go na przesłuchanie.
Kilka godzin później, gdy wyszedł z komisariatu bez postawienia zarzutów,
narodził się ruch. „Media społecznościowe zrobiły swoje” – powiedział Muro. „A
potem wiadomości zaczęły napływać”.
W całej Słowacji kreda szybko stała się sposobem, w jaki ludzie wyrażają swoją
frustrację wobec rządu oskarżanego o ograniczanie praw człowieka, stopniowy
demontaż praworządności i upolitycznianie krajobrazu kulturowego. Zaczęło się
od uczniów publikujących swoje przesłania, narysowane kredą przed szkołami lub
na chodnikach wokół parlamentu, a wkrótce przerodziło się w szerszy ruch.
„Można było to zobaczyć w niemal każdej wsi, w każdym mieście, na placach i
wszędzie indziej” – powiedział Muro.
Zainteresowanie to osiągnęło szczyt tuż w czasie, gdy Słowacja przygotowywała
się do obchodów rocznicy aksamitnej rewolucji z 1989 r., która przyczyniła się
do zakończenia dziesięcioleci rządów komunistycznych w byłej Czechosłowacji.
W rezultacie nadszedł moment, w którym wielu chciało upamiętnić przeszłość,
kwestionując jednocześnie kierunek, w którym zmierza kraj.
Tysiące ludzi zgromadziły się na wiecach organizowanych przez partie opozycyjne
i grupy obywatelskie, aby potępić to, co uznali za regres demokracji. „Fico
atakuje niezależne instytucje, kulturę, media… dokładnie tak, jak robili to
komuniści” – powiedział zgromadzonym lider opozycyjnych demokratów, Jaroslav
Naď.
Muro, który podzielał te obawy, został zaproszony do wygłoszenia przemówienia
na wiecu w Bratysławie, po tym jak kredowe wiadomości stały się viralem.
„Mówiłem o tym, że musimy sobie uświadomić: za czym, do cholery, tak naprawdę
głosujemy?” – powiedział. „Głosujecie za powrotem wszystkiego, o co
walczyliście przez 40 lat, by to wyrwać i zniszczyć. A teraz to wróciło i
witacie to z otwartymi ramionami”.
Kilka tygodni później rozmawiał z „Guardianem” podczas wideorozmowy, obracając
kamerę, by pokazać śnieg na ziemi, gdy zapytano go, dlaczego fala wiadomości
osłabła. „Bardzo trudno jest pisać kredą” – powiedział.
Miał jednak nadzieję, że ruch ten nie zakończy się jeszcze w 2027 roku, biorąc
pod uwagę, że wybory zaplanowano na 2027 rok. „Oczywiście, trzeba powtórzyć to
przesłanie, ale w bardziej odpowiednim czasie, kiedy ludzie faktycznie decydują,
na kogo głosować”.
W ostatnich tygodniach w całej Słowacji nadal odbywają się akcje protestacyjne.
Protestują zarówno osoby sprzeciwiające się rządowemu powołaniu biura
sygnalistów, jak i dziesiątki studentów ubranych na czarno, którzy wyszli z
sali obrad, gdy premier powrócił do Popradu, aby wygłosić przełożony wykład.
Tymczasem Muro znalazł się w centrum uwagi, spotykając się zarówno z
pochwałami, jak i lawiną ataków personalnych. Członkowie rządu porównują go do
mężczyzny oskarżonego o próbę zamachu na Fico w zeszłym roku, a inni oskarżają
go o to, że jest opłacany przez przeciwników politycznych Fico.
Zbagatelizował oskarżenia: „Jestem bezpartyjny, nie popieram żadnego kandydata
ani konkretnej partii politycznej”.
Dla niego najważniejsze jest to, że wielu ludzi, którzy dołączyli do niego,
używając kredy jako środka do wyrażania swojego niezadowolenia, postanowiło
użyć jej do wyrażenia swojej irytacji. „Pomimo całego nękania, jakiego
doświadczam w internecie, nadal uważam, że postąpiłem słusznie” – powiedział.
„Myślę, że to świetna forma protestu. To wspaniała forma obywatelskiego
nieposłuszeństwa, która jest na tyle posłuszna, że nie grozi jej
odpowiedzialność prawna, ale pozwala wyrazić opinię w dość widoczny sposób”.
7.
Kim Dzong Un przyznaje, że wojska Korei Północnej oczyszczają teren z min
lądowych dla Rosji
Przywódca chwali swoich żołnierzy za przekształcenie „strefy zagrożenia w
bezpieczną” podczas ceremonii powitalnej w Pjongjangu z okazji ich powrotu z
wojny na Ukrainie
https://www.theguardian.com/world/2025/dec/13/north-korea-troops-cleared-landmines-russia-kim-jong-un
Korea Północna wysłała wojska w celu oczyszczenia obwodu kurskiego na początku
tego roku, powiedział przywódca Kim Dzong Un w przemówieniu relacjonowanym w
sobotę przez państwowe media. Jest to rzadkie potwierdzenie przez Pjongjang
śmiercionośnych zadań powierzonych wysłanym tam żołnierzom.
Według południowokoreańskich i zachodnich agencji wywiadowczych, Korea Północna
wysłała tysiące żołnierzy, aby wesprzeć trwającą prawie cztery lata inwazję
Rosji na Ukrainę.
Analitycy twierdzą, że Rosja w zamian przekazuje Korei Północnej pomoc
finansową, technologię wojskową, żywność i dostawy energii, co pozwala temu
dyplomatycznie odizolowanemu państwu ominąć surowe sankcje międzynarodowe
nałożone na jego program nuklearny i rakietowy.
Jak podaje Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA), witając powrót
pułku inżynieryjnego, Kim zauważył, że jego żołnierze „pisali listy do swoich
rodzinnych miast i wsi w przerwach między godzinami rozminowywania”.
Dziewięciu członków pułku zginęło podczas 120-dniowej misji, która rozpoczęła
się w sierpniu, powiedział Kim w swoim przemówieniu na ceremonii powitalnej w
piątek, podała agencja KCNA.
Przyznał zmarłym odznaczenia państwowe, aby „dodać wiecznego blasku” ich
odwadze.
„Wszyscy, zarówno oficerowie, jak i żołnierze, wykazaliście się ogromnym
heroizmem, pokonując niemal każdego dnia niewyobrażalne obciążenia psychiczne i
fizyczne” – powiedział Kim.
Żołnierzom udało się „dokonać cudu, przekształcając ogromny obszar zagrożenia w
strefę bezpieczną i chronioną w ciągu niecałych trzech miesięcy”.
Agencja KCNA opublikowała zdjęcia, na których widać uśmiechniętego Kima
obejmującego powracających żołnierzy, z których niektórzy byli ranni i
poruszali się na wózkach inwalidzkich, podczas ceremonii w Pjongjangu w piątek.
Jeden z nich wyglądał na widocznie wzruszonego, gdy Kim trzymał się za głowę i
rękę, siedząc na wózku inwalidzkim w wojskowym mundurze.
Na innych zdjęciach widać Kima pocieszającego rodziny zmarłych i klęczącego
przed portretem poległego żołnierza, by oddać mu hołd, przy czym obok
wizerunków zmarłych kładzie coś, co wyglądało na medale i kwiaty.
Przywódca Korei Północnej wspomniał również o „bólu oczekiwania przez 120 dni,
podczas których ani na chwilę nie zapomniał o ukochanych synach”.
We wrześniu Kim pojawił się u boku przywódcy Chin Xi Jinpinga i prezydenta
Rosji Władimira Putina na uroczystej paradzie wojskowej w Pekinie.
Kim nie odpowiedział na ofertę Donalda Trumpa, aby spotkać się podczas podróży
prezydenta USA do Azji w październiku.
Korea Północna dopiero w kwietniu potwierdziła, że wysłała wojska, aby wesprzeć
Rosję, i że jej żołnierze zginęli w walce.
Podczas poprzedniej ceremonii w sierpniu KCNA opublikowała zdjęcia, na których
widać wzruszonego Kima obejmującego powracającego żołnierza. Ten zdawał się być
przytłoczony i chował twarz w piersi przywódcy.
Na początku lipca państwowe media pokazały wyraźnie wzruszonego Kima oddającego
hołd trumnom okrytym flagami, prawdopodobnie należącym do poległych żołnierzy
wracających do domu.
8.
Siły USA dokonały nalotu na statek i przejęły ładunek płynący z Chin do Iranu
Operacja ta pokazuje, że administracja Trumpa stosuje agresywne taktyki wobec
przeciwników na morzu, które w przeszłości rzadko były stosowane
https://www.wsj.com/world/middle-east/u-s-forces-raid-ship-seize-cargo-headed-to-iran-from-china-35a1e2ac?mod=Searchresults&pos=1&page=1
Operacja na morzu mająca na celu uniemożliwienie Iranowi odbudowy arsenału po
czerwcowych atakach amerykańskich i izraelskich. W listopadzie siły
amerykańskie weszły na pokład statku na Oceanie Indyjskim, aby przejąć
materiały wysłane z Chin i zmierzające do Republiki Islamskiej.
W momencie operacji statek znajdował się setki mil od wybrzeży Sri Lanki.
Statek mógł następnie wznowić podróż. Stany Zjednoczone uważnie monitorowały
przesyłkę, a zebrane informacje wywiadowcze sugerowały, że ładunek był przeznaczony
dla irańskich firm specjalizujących się w pozyskiwaniu komponentów do programu
rakietowego Republiki Islamskiej.
Ładunek zawierał komponenty potencjalnie przydatne do produkcji broni
konwencjonalnej, poinformował urzędnik. Dodał, że materiał został zniszczony, a
skonfiskowane komponenty były podwójnego zastosowania. Nie podano szczegółów na
temat właściciela ani nazwy statku. Dowództwo Indo-Pacyfiku, które
przeprowadziło nalot, odmówiło komentarza.
9.
Główny dowódca Hamasu, Raad Saad, kluczowy planista z 7 października, zginął w
ataku na miasto Gaza —
https://www.timesofisrael.com/top-hamas-commander-raad-saad-killed-by-idf-strike-in-gaza-city-official/
Siły Obronne Izraela twierdzą, że
trzech innych, zginęło w ataku lotniczym na siedzibę nr 2 grupy
terrorystycznej; Netanjahu i Katz twierdzą, że zabójstwo było odpowiedzią na
ładunek wybuchowy, który lekko ranił 2 rezerwistów w południowej części Strefy Gazy.
10.
Czemu, Wyborczo, cytujesz tego gnojka, sugerując, że ma rację? Obecna pani
minister nadaje się na księżyc, ale Gliński to pisowski świr i rydzykowy fanatyk,
on się nadaje do piekła!
11.
5 lat temu
Z wykształcenia jestem historykiem teatru. A raczej byłem, bo czas i płytki
cholesterolu sprawiły, że oblałbym pewnie egzamin wstępny na mój Wydział.
Ale:
- pamiętam, gdzie szukać potrzebnej mi wiedzy historycznej
- przygotowując się do zajęć ze studentami, regularnie jej szukam.
Nigdy jednak nie prowadziłem systematycznego badania związków między rządami,
które dla wygody, nieprecyzyjnie nazwę „prozachodnimi” a pokojem i dobrobytem w
Polsce;
Podobnie, jak nigdy nie prowadziłem systematycznego badania związków, które dla
wygody, nieprecyzyjnie nazwę „prowschodnimi”, a nieszczęściami mojej ojczyzny.
Nie zajmowałem się też korelacją między poziomem względnej „świeckości” (dla
wygodny, nieprecyzyjnie!) rządów w tym, co teraz nazywamy „Polską”, a
dobrobytem;
Podobnie, jak nie zajmowałem się też korelacją między poziomem fanatyzmu
religijnego a nieszczęściami mojej ojczyzny.
A może jest na odwrót: partie promoskiewskie dostarczają więcej pokoju i
dobrobytu, a partie prozachodnie ściągają na Polskę nieszczęścia?
Czy ktoś ze znajomych ma podobne badania w swoim dorobku i zechciałby je tu
udostępnić?
Tak, wiem, ludzie uczą się na błędach, ale wyłącznie własnych, błędy bliźnich,
a zwłaszcza tych, którzy dawno zmarli, powiewają im kalafiorem.
Ale życie składa się z rzadkich, drobnych satysfakcji, przedzielających częste,
poważne przykrości i nieszczęścia.
Mnie tam taka drobna satysfakcja by się przydała, może jeszcze komuś?
Jan Piotr Norblin (wł. Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine), Wieszanie
targowiczan w Warszawie
12.
7 lat temu
Stefan Bratkowski
Mówi się o nim, że był wszędzie, stąd wniosek, że miejsca, gdzie go nie było
nie istnieją i próżno ich szukać na mapie. Czytajcie jednak, żeby nie stracić
tropu wydarzeń, bo kto, jak kto, ale Pałasiński wie, gdzie go znaleźć.
Sprawdźcie sami!
Jacek Żakowski
Jacek Pałasiński miał fascynujące życie i wspaniałą pracę. Był tam, gdzie
każdy dziennikarz chciał by być i spotykał ludzi, których każdy dziennikarz
chciał by spotkać.
Opisał to z talentem, dowodzącym, że los się nie pomylił właśnie jemu dając te
wszystkie szanse.
Ernest Skalski
Fajnie jest być w tym zawodzie, jak się ma takich kolegów.
Jacek Pałasiński jest w tej najfajniejszej gildii, reporterów obieżyświatów, na
których z nad swego biurka, zawsze patrzyłem z podziwem i nie bez zazdrości.
Rysiek Kapuściński, Wojtek Giełżyński, z jeszcze dawniejszych; Lucjan
Wolanowski, Olgierd Budrewicz, Zygmunt Broniarek. Na szczęście żyją Wojtek
Jagielski i właśnie Jacek, który w tej książce użala się nad schyłkiem
dziennikarstwa w jakim wyrastaliśmy, a przecież tą właśnie książką udowadnia,
że miało, ma i na pewno będzie ono miało rację bytu, jeśli tacy fachowcy jak on
będą jeździli po świecie, by być w ciekawych czasach, w ciekawych miejscach i
rozmawiać z ciekawymi ludźmi.
Szary czytelnik i oglądacz relacji ze świata, rozmów ze znaczącymi postaciami dołącza do wyrazów podziwu że strony wielkich polskiego dziennikarstwa
OdpowiedzUsuńeh, spokojnej niedzieli .
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuń