DRUGI OBIEG
Sobota, 13 grudnia 2025
Rocznica wprowadzenia stanu wojennego, rocznica zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska.



Niezapomniana, nieodżałowana.


1.
Jest sobota i wypadałoby nie zaprzątać głów Czytelników polityką i wszystkimi jej brudami.
Dlatego D.O. postanowił dać czytelnikom wybór: kto chce niech obejrzy tylko zwierzątka z Guardiana, a komu będzie mało widoku niecodziennych stworków, niech pobrnie dalej: tam kilka informacji natury politycznej znajdzie.

A kingfisher pauses briefly on a branch at Warnham nature reserve in Horsham, UK
Wszystkie zwierzątka są tu:
https://www.theguardian.com/environment/gallery/2025/dec/12/week-in-wildlife-a-baby-echidna-a-600lb-gator-and-an-unbearable-bear


2.

https://wyborcza.pl/7,75399,32466991,reform-news-bialorus-uwolni-150-wiezniow-politycznych.html#s=S.TD-K.C-B.1-L.1.duzy
Białoruś szykuje się do uwolnienia ok. 150 więźniów politycznych - informuje nieoficjalnie niezależny białoruski portal Reform.news. Lista wypuszczonych ma uwzględniać życzenia Polski.
Do wypuszczenia więźniów wg wstępnych informacji miało dojść dziś, nawet w ciągu kilku godzin. Mieli oni wyjechać z Białorusi przez przekroczenie granicy z Polską.
Delegacja na czele z Johnem Coale’m, specjalnym wysłannikiem prezydenta USA Donalda Trumpa, przebywa w Mińsku i prowadzi tam rozmowy z władzami Białorusi ws. uwolnienia kolejnych więźniów politycznych – poinformował w piątek Paweł Łatuszka, wiceprzewodniczący białoruskiego opozycyjnego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego.
- Oczekujemy na potwierdzenie (tych doniesień) i informacje na temat uwolnienia zakładników reżimu – napisał Łatuszka na portalu X. Dodał, że jeśli Aleksandr Łukaszenka chce porozumienia z prezydentem USA, musi kontynuować proces uwalniania więźniów politycznych i zakończyć represje.
Obecność amerykańskiej delegacji w Mińsku i przeprowadzenie rozmów potwierdził także białoruski opozycyjny portal Nasza Niwa, który poinformował, że negocjacje amerykańskiej delegacji z Łukaszenką zorganizowano już w czwartek.
Poprzednia wizyta amerykańskiej delegacji, również kierowanej przez Johna Coale’a, odbyła się we wrześniu i doprowadziła do uwolnienia 51 więźniów politycznych, w tym dwóch obywateli Polski.


3.

https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32462513,wielinski-mocno-wierze-w-to-ze-donald-trump-uczyni-europe.html#s=S.TD-K.C-B.2-L.1.duzy
… „Kiepska publicystyka, która stanowi większość tego dokumentu definiującego główne założenia amerykańskiej polityki zagranicznej, pokazuje, jak wielkie klapki mają na oczach ideolodzy pracujący na dworze Donalda Trumpa i J.D. Vance’a. Jak bardzo przeceniają siłę swojego kraju i nie doceniają rywali. I co najsmutniejsze – jak upierają się, by z sojuszników zrobić wrogów. Ten pełen tromtadracji i pogardy język znamy aż za dobrze. Przez osiem lat rządów PiS bił z propagandowych audycji TVP i z partyjnych portali. Polskę taka ślepa, antagonistyczna polityka doprowadziła właściwie do międzynarodowej izolacji, jedynym sojusznikiem rządu PiS był węgierski premier Viktor Orbán. Orbána zaś wepchnęła na stałe w objęcia Władimira Putina, a Węgry pod jego rządami stały się najbiedniejszym państwem UE. …
Strategia bezpieczeństwa powtarza przecież tezy, które J.D. Vance wygłosił 10 miesięcy temu podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
Wówczas forum do rozmowy o stanie relacji transatlantyckich i globalnych wyzwaniach amerykański prezydent wykorzystał do ataku na Europę. Do ataku na wiernego sojusznika, który stanął po stronie USA, gdy po atakach terrorystycznych 11 września 2001 r. Waszyngton po raz pierwszy w historii NATO sięgnął po art. 5 traktatu waszyngtońskiego. … Buta tego człowieka przypominała sowieckich dygnitarzy z czasów, gdy Chruszczow wymachiwał w ONZ pięściami i walił w pulpit butem. … Plan jest mrzonką. Bo Europa nie jest słaba, jak to z typową dla Amerykanów pewnością siebie zapisano w amerykańskiej strategii. …
O tym, że władcy USA i Rosji mają wspólny interes w zniszczeniu UE, nie trzeba przekonywać. Wystarczy zresztą poczytać dialogi oligarchów Elona Muska z Kiryłem Dmitriewem. W kwestii zniszczenia Unii i wzięcia Europy na krótką smycz spijają sobie z dziubków. …
Dobrze się stało, że Trump zagrał z nami w otwarte karty. Europa, by się zmienić, usprawnić, poprawić, potrzebuje kryzysu. Działamy bowiem na zasadzie: „co nas nie zabija, to nas wzmacnia". …
20 lat temu wybuchł kryzys finansowy, potem w posadach zatrzęsła się strefa euro, w Europę uderzyła wielomilionowa fala migrantów z Afryki i Azji oraz - niezależnie od tego - terroryści z Państwa Islamskiego. A potem wybuchła pandemia koronawirusa. Następnie ukraińska wojna…

Każde z tych wydarzeń uzmysławiało decydentom, że w pojedynkę nie potrafią stawić czoła wyzwaniom. Unia dostała nowe instrumenty zapewniające stabilność finansową, wzmocniła kontrolę nad migracją, zamówiła dla swoich członków szczepionki na COVID i po raz pierwszy jako wspólnota zadłużyła się, by sfinansować odbudowę gospodarki po pandemii.
A teraz inwestuje w obronność, kupuje sprzęt wojskowy, integruje przemysł zbrojeniowy. Mamy za sobą nie jeden "moment hamiltonowski", lecz wiele. Kryzys w relacjach z USA i potrzeba obrony przed presją Trumpa i Putina spowodują kolejny europejski przełom. Integracja jeszcze bardziej się zacieśni, świadomość Europejczyków, że nie należy ulegać podszeptom obcych, bo możemy liczyć tylko na siebie, się ugruntuje.

Są kraje, gdzie Europa jest ulubionym chłopcem do bicia nawet dla polityków, którym daleko do prawicowego populizmu spod znaku Fideszu, Zjednoczenia Narodowego czy AfD.
Ile to razy słyszeliśmy opowieści o brukselskich atakach na suwerenność czy o przeroście unijnej biurokracji, choć liczba unijnych urzędników nie przekracza wielkością kadry administracyjnej małego państwa. Są kraje, takie jak Polska, gdzie Europę utożsamia się ze skarbonką, z której można brać garściami, ale nic nie trzeba dawać w zamian.
Dziś z taką retoryką daleko nie zajedziemy. Bo dziś trzeba pokazywać nie ofiary, lecz zwycięzców, mówić o sukcesach, a nie o zagrożeniach. Być dumnym, a nie się wstydzić. Nauczmy się tego od Trumpa i jego naśladowców. Ich komunikacja jest prosta, chcą osiągnąć wielkość. A Europa ma przecież wielkość na wyciągnięcie ręki. Dlatego nasi politycy muszą - zamiast marudzić i utyskiwać, zamiast oskarżać i składać przed walką broń - nauczyć się mówić o europejskiej sile, wręcz potędze.
Bo to fakt: Europa jest potężna, prawie pół miliarda ludzi, gigantyczny cywilizacyjny potencjał - niech trumpiści nie bredzą o cywilizacyjnym unicestwieniu - wielka gospodarka. A do tego ponad milion żołnierzy pod bronią, nowoczesny przemysł zbrojeniowy i europejska broń jądrowa spoczywająca we francuskich arsenałach.
Donald Trump dał właśnie impuls, by wzmocnić naszą Wspólnotę. By Europa znowu była wielka. Teraz czas pokazać mu, że Europa ma silne karty.
Najprościej to zrobić, cywilizując na naszym podwórku amerykańskie big techy, które obsługują główne źródła dezinformacji atakującej nasze społeczeństwa. Należy wyegzekwować, by przestrzegały europejskiego prawa. Symboliczna kara 150 mln euro nałożona przez Komisję Europejską na należącą do Muska platformę X wywołała wściekłą reakcję polityków Partii Republikańskiej, a Musk w odwecie zawiesił konta instytucji europejskich. To pokazuje, że Bruksela trafiła w czuły punkt. Czytam absurdalne posty z USA, że Amerykanie nie głosowali za Komisją Europejską, że ich europejskie prawo nie obowiązuje. OK, zobaczymy.
==========
D.O.:
D.O. z entuzjazmem przechyla się do propozycji Bartosza T. Wielińskiego. Bowiem i on uważa amerykańskie big-techy za jedno z największych zagrożeń dla Europy, dla naszej cywilizacji, dla demokracji, która narodziła się na naszym kontynencie i została wywieziona w sercach ludzi, którzy napisali Deklarację Niepodległości oraz Konstytucję Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Wszystko, co macie, macie od nas, bałwany!
Uczcie się od nas, inaczej zgniecie!
D.O. też uważa, że ilekroć Stany Zjednoczone zaatakują Europę i jej podstawowe, niezbywalne wartości, tylekroć Europa powinna odpowiedzieć pięknym za nadobne. Poczynając od zmuszenia big-techów to przestrzegania praw Unii Europejskiej, albo von z naszego kontynentu!


4.

https://wiadomosci.onet.pl/swiat/to-byla-bezsenna-noc-dla-kremla-moskwa-w-panice-infrastruktura-putina-w-ogniu/bhsml41?utm_source=wiadomosci.onet.pl_viasg_wiadomosci&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=undefined&utm_v=2
*Tekst publikujemy dzięki uprzejmości serwisu Kyiv Post. Prosimy o wsparcie pracy niezależnych rosyjskich dziennikarzy z Kyiv Post

Pięć rosyjskich rafinerii ropy w ogniu, cztery zaatakowane lotniska i płonąca platforma wiertnicza Łukoil na Morzu Kaspijskim — wszystko w ciągu jednej nocy — brutalnie obala twierdzenia Donalda Trumpa, że "Ukraina nie ma żadnych kart". W nocy z 10 na 11 grudnia Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły największą, najdalej sięgającą i najbardziej zuchwałą operację z użyciem dronów kamikaze w całej wojnie, uderzając w głąb terytorium Rosji. Ujawniamy szczegóły spektakularnej akcji ukraińskich sił zbrojnych, którą Putin z pewnością zapamięta na długo.
Według rosyjskich i ukraińskich źródeł przeanalizowanych przez Kyiv Post w ciągu nocy prawie 300 dronów różnych typów, wraz z pociskami manewrującymi, zaatakowało cele w zachodniej i środkowej Rosji, w tym w Moskwie. Zgodnie z coraz skuteczniejszą kampanią bombardowań ukraińskich sił powietrznych wymierzoną w serce machiny wojennej Putina, którą Kijów rozpoczął w lipcu, główne działania Ukrainy tej nocy koncentrowały się przede wszystkim na pięciu rosyjskich zakładach paliwowych. W drugim etapie Ukraina uderzyła w cztery lotniska wojskowe.
Około jedna piąta ukraińskich samolotów kamikaze, prawdopodobnie w ramach taktyki odwracania uwagi, poleciała do Moskwy i krążyła nad rosyjską stolicą, wywołując gorączkową, trwającą całą noc próbę zestrzelenia ich przez lokalne siły obrony powietrznej. Władze wydały rzadkie ogólne ostrzeżenie dla mieszkańców Moskwy, aby udali się do schronów przeciwlotniczych i nakazały zamknięcie czterech lotnisk w mieście, unieruchamiając tysiące pasażerów.
Atak o największym zasięgu uderzył w morską platformę wydobywczą ropy naftowej na Morzu Kaspijskim, około 1500 km od najbliższych prawdopodobnych miejsc startu ukraińskich dronów, trafiając co najmniej cztery razy i podpalając platformę należącą do Łukoilu, która wydobywała ropę naftową z 20 odwiertów na dnie morza.
Atak został przeprowadzony przy użyciu dronów dalekiego zasięgu Lutyj, produkowanych w Ukrainie maszyn z napędem śmigłowym, zazwyczaj uzbrojonych w głowice wybuchowe o masie 120-350 kg. W czwartek w południe strażacy nadal walczyli z pożarem, a produkcja została wstrzymana. Nie odnotowano żadnych obrażeń. Był to pierwszy przypadek w tej wojnie, kiedy siły ukraińskie trafiły cel na Morzu Kaspijskim.

Kijów nie wydał żadnego oficjalnego komentarza na temat tych ataków. Tuż przed północą w środę i czwartek rosyjskie platformy informacyjne monitorujące przestrzeń powietrzną jako pierwsze poinformowały o niezwykle dużej liczbie ukraińskich dronów, w większości napędzanych śmigłami, ale także napędzanych silnikami odrzutowymi, zmierzających w kierunku Rosji.
Ukraińskie cywilne platformy monitorujące obronę powietrzną, śledzące nalot na rosyjską przestrzeń powietrzną, wykazały, że samoloty kamikaze napędzane silnikami odrzutowymi stanowiły około 20 proc. wszystkich wystrzelonych samolotów.
Niezależne rosyjskie media, w tym agencja informacyjna Astra i The Moscow Times, potwierdziły skalę ataku i większość trafionych celów. Doniesienia ukraińskich bloggerów wojskowych powołujących się na źródła wywiadu wojskowego oraz rosyjskie media społecznościowe z regionów, które zostały zaatakowane, również potwierdziły obraz serii masowych nalotów przeprowadzonych na skalę, jakiej Kijów nie próbował wcześniej podczas wojny. Zgodnie z tymi połączonymi doniesieniami drony i rakiety zaatakowały również cztery inne cele infrastruktury paliwowej w Rosji:

*rafinerię ropy naftowej w obwodzie samarskim, 800 km od granicy z Ukrainą
*rafinerię ropy naftowej Afipski w Kraju Krasnodarskim, oddaloną o 400 km
*rafinerię ropy naftowej w obwodzie saratowskim, oddaloną o 600 km
*magazyn paliw w Uriupinsku w obwodzie wołgogradzkim, oddalony o 700 km

Według ukraińskich władz liczba celów infrastruktury paliwowej trafionych w ciągu jednej nocy stanowi nowy rekord ukraińskich sił zbrojnych. W poprzednich nalotach na rosyjską infrastrukturę energetyczną ukraińskie drony zazwyczaj trafiały tylko dwa lub trzy obiekty w ciągu nocy.

Rosyjskie niebo pełne luk
W godzinach porannych po ukraińskich atakach rosyjskie ministerstwo obrony wydało oświadczenie, w którym poinformowało, że siły obrony powietrznej zestrzeliły 287 ukraińskich dronów lub pocisków na terenie całej Rosji, a szkody we wszystkich lokalizacjach były minimalne.
Jednak ukraińskie platformy informacyjne zaprzeczyły narracji Kremla o masowych zestrzeleniach i minimalnych szkodach, powołując się na falę paniki w rosyjskich mediach społecznościowych — popartych zdjęciami i filmami — które pokazywały ukraińskie drony lecące bez przeszkód przez rosyjską przestrzeń powietrzną w kierunku celów oddalonych o setki, a nawet tysiące kilometrów, i wybuchające w ognistej eksplozji na ziemi.

Kyiv Post nie był w stanie niezależnie potwierdzić ani twierdzeń rosyjskiego ministerstwa obrony, ani doniesień o konkretnych ukraińskich atakach na rosyjskie rafinerie i platformy morskie, ani spowodowanych przez nie szkód. Według przeglądu Kyiv Post rosyjskie posty w mediach społecznościowych z miast, które były celem ukraińskich dronów, były w większości sceptyczne wobec pozytywnego przedstawiania nalotów przez przedstawicieli Kremla.
W Syzraniu mieszkańcy zgłaszali, że słyszeli lub widzieli 15-20 dronów z napędem śmigłowym przelatujących nad ich głowami, najwyraźniej omijających nieistniejącą obronę powietrzną, a następnie eksplodujących w obrębie miejskiej rafinerii ropy naftowej. Lokalne media donosiły o pożarach i dymie. Jedno z nagrań wideo, które podobno zostało zarejestrowane podczas ataku, pokazuje drona Lutyj przelatującego nad drzewami.
Według danych Kyiv Post dotyczących trwających bombardowań rosyjskiej infrastruktury energetycznej przez Ukrainę, czwartkowy atak był trzecim od sierpnia przypadkiem, kiedy ukraińskie drony uderzyły w rafinerię ropy naftowej w Syzraniu i spowodowały jej pożar.
Podobnej wielkości atak na rafinerię Afipski spowodował pożar zbiorników paliwa i, według międzynarodowych mediów obserwujących branżę energetyczną, zmniejszył produkcję o 20-30 proc. Według Kyiv Post był to szósty przypadek od końca lipca, kiedy Ukraina rozpoczęła kampanię mającą na celu ograniczenie rosyjskiej produkcji ropy naftowej, w którym ukraińskie drony spaliły ten obiekt.
Ostatnie ataki Ukrainy stanowiły również odejście od długoletniej strategii skupiania nocnych nalotów albo na rosyjskim sektorze energetycznym, albo na infrastrukturze wojskowej, ale rzadko na obu jednocześnie. Dodatkowe fale dronów zaatakowały cztery lotniska wojskowe w centralnych regionach Rosji — w Iwanowie, Riazaniu i Woroneżu — oraz w arktycznym obwodzie murmańskim.
Według niepotwierdzonych doniesień ukraińskich i niezależnych platform monitorujących działania wojskowe, atak na Iwanowo trafił trzy hangary i uszkodził dwa samoloty szturmowe Su-34; atak w Riazaniu wywołał eksplozje i wtórne wybuchy w magazynie paliwa lotniskowego; w Woroneżu zaatakowano pozycje obrony powietrznej, a w bazie Olenia w obwodzie murmańskim zniszczono pas startowy bombowców.
Moskwa, rzadki cel ukraińskich uderzeń, została zaatakowana ponad setką dronów, co może być największym wrogim naruszeniem przestrzeni powietrznej nad stolicą Rosji od czasów II wojny światowej.
Lokalna obrona powietrzna twierdziła, że zestrzeliła dziesiątki dronów i nie odnotowała żadnych znaczących szkód na ziemi, a zdjęcia szczątków opublikowane w mediach społecznościowych wydawały się zgodne z ukraińskimi dronami-wabikami. Cywilne platformy śledzenia ruchu lotniczego potwierdziły doniesienia o zamknięciu lotnisk.
Nocne walki powietrzne spowodowały odwołanie 130-200 lotów i zamknięcie wszystkich czterech moskiewskich lotnisk na osiem do 10 godzin. Lokalne media pokazały setki podróżnych śpiących na ławkach lub matach gimnastycznych na podłodze lotniska Szeremietiewo.
=========
D.O. jest zdumiony, a może nawet oburzony. Przecież to jest bardzo ważna wiadomość, więc zupełnie D.O. nie rozumie, dlaczego media europejskie, a przede wszystkim polskie, wcale się tą ciężką nocą Putina nie zainteresowały. Chwała Onetowi, że konsultuje i współpracuje z niezależnymi mediami ukraińskimi.


5.

https://www.theguardian.com/us-news/gallery/2025/dec/12/jeffrey-epstein-released-photos


Donald Trump, Epstein and an un-named woman.


Donald Trump.


Donald Trump with 6 women with their faces redacted


pile or red packs


6.
13 lat temu
WOJNA DOMOWA
12 Grudzień 2012
W latach 80. Poznałem kilku sympatycznych Serbów i kilku Chorwatów. Żyli sobie wspólnie w Jugosławii i nawet bardzo na nią nie psioczyli, przynajmniej znacznie mniej, niż mieszkańcy innych „krajów socjalistycznych” z Polska włącznie. Ot, takie tam, dobroduszne narzekanie na różne śmiesznostki.
Potem przyszły lata 90. i moi Serbowie i Chorwaci zaczęli do siebie strzelać i – jak dzisiaj wyliczają źródła encyklopedyczne – od 130 do 140 tysięcy ludzi zostało zabitych. Setki tysięcy kolejnych rannych. Setki tysięcy przesiedlonych. Wyniszczone całe połacie kraju. Do dziś, podróżując np. po Bośni i Hercegowinie jedzie się dziesiątki kilometrów wzdłuż zrujnowanych domów, opuszczonych całych wsi. Rozminowywanie zajmie jeszcze kilkadziesiąt lat.
Jeździłem w latach 90. i w pierwszej dekadzie dwutysięcznych po Jugosławii, poznawałem nowych ludzi i, przerażony, wszystkim zadawałem to samo pytanie: „jak to się zaczęło”?
Wielu ludzi nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie. Mówili coś o napięciach narodowościowych…
Przyciskałem: przecież mieszkaliście koło siebie, chodziliście do tej samej szkoły, graliście w tej samej drużynie w piłkę, razem paliliście w tajemnicy przed rodzicami tego samego, pierwszego papierosa, razem chodziliście na dziewczyny… Jak to się stało, że jeden z was wyprowadził potem drugiego za dom i tam go zastrzelił? Jak to się zaczęło?

Wtedy wytężali pamięć i mówili: „No tak, zaczęło się od słów… Najpierw jeden Chorwat zaczął nakręcać retorykę antyserbską, a może zresztą to Serb zaczął mówić coś obrzydliwego o Chorwatach… Potem wszyscy przestali panować nad słowami, słowa przerodziły się w nienawiść… Potem jakiś niezrównoważony gnojek dał w pysk drugiemu… Ten oddał… Potem jakiś inny kretyn pierwszy wystrzelił… I potem już nikt nad tym nie potrafił zapanować” …
Tak było w Jugosławii, Federacji kilku różnych narodów, wyznających kilka różnych religii, choć wszyscy modlili się do tego samego Boga.
My, Polacy, choć wyznajemy tę sama religię, choć mamy śladowe mniejszości narodowe, jesteśmy dokładnie w tym miejscu, co Jugosławia w przededniu wybuchu wojny domowej.
Z tym, że my w Polsce dokładnie wiemy, kto pierwszy zaczął pierwszy używać strasznych słów przeciwko rodakom. Ten człowiek to Jarosław Kaczyński: na nim ciąży straszliwa odpowiedzialność szczucia jednych Polaków przeciwko innym Polakom.
To na Jarosławie Kaczyńskim ciąży odpowiedzialność za zniszczenie narodu polskiego. Bo zaszliśmy tak daleko, że nie można już mówić o narodzie polskim. Jesteśmy zmuszeni mówić o dwóch narodach: polskim i „smoleńskim”. Te dwa narody wzajemnie się nienawidzą. Te dwa narody czekają a pretekst, żeby skoczyć sobie do gardeł. Żeby zacząć się mordować. A żadna wojna nie jest tak okrutna, jak wojna domowa. Żadna nie wyzwala tyle nienawiści. Żadnej nie jest równie trudno zakończyć, jak wojny domowej.
Dzisiaj, 12 grudnia, jesteśmy w przededniu wojny domowej. Co będzie jutro? Jarosław Kaczyński raz po raz usiłuje dostarczyć pretekstu do przekształcenia trwającej już od kilku lat zimnej wojny domowej w wojnę gorącą. Taką z zabitymi, taką rannymi.
13 grudnia lud smoleński ruszy z marszem przeciw ludowi polskiemu. Jeśli nie poprzednio – liczy Kaczyński – to może tym razem jakiś niezrównoważony gnojek da komuś po pysku. Tamten mu odpowie. Potem – liczy Kaczyński – jakiś jeszcze bardziej niezrównoważony osobnik odda pierwszy strzał. Nie on, nie Kaczyński; ktoś inny. Może to będzie Polak, może to będzie Smoleńczak. Nieważne. Rezultat będzie taki sam.
Różnych mieli Polacy wrogów w swojej historii. Tatarów, Hunów, Wikingów, Sasów, Szwedów, Prusaków, Rusinów, Rosjan, Austriaków…
Ale bodaj nikt nie był równie groźny, co sami Polacy. Konfederaci, rokoszanie, prawdziwi patrioci, prawdziwi katolicy; jakkolwiek byśmy ich nazywali, to oni najbardziej zagrażali Polsce i Polakom.
Teraz znów larum grają. Polacy, znów ojczyzna, znów naród w opałach. Znów trzeba bronić ojczyzny, znów trzeba bronić narodu polskiego. Zanim będzie za późno.


7.
Margot Małgorzata Orlik-Pobłocki
Tekst wypowiedzi Macrona w 120 rocznicę rozdziału państwa od kościoła.
Emmanuel Macron, Prezydent Republiki
Przemówienie prezydenta i konferencja prasowa
Problemem nie jest sekularyzm. Sekularyzm to wolność wiary lub niewiary, możliwość praktykowania własnej religii pod warunkiem zachowania porządku publicznego. Sekularyzm to neutralność państwa, a w żadnym wypadku nie wymazywanie religii ze sfery publicznej. Sekularyzm jest spoiwem zjednoczonej Francji.
Dlatego sekularyzm musi być stanowczo egzekwowany, i to zdecydowanie. Bez wpadania w pułapkę utożsamiania zastawianą przez polemistów i ekstremistów, która stygmatyzowałaby wszystkich muzułmanów.
Problemem jest islamistyczny separatyzm. Ten świadomy, teoretyzowany, polityczno-religijny projekt, który przejawia się w powtarzających się odstępstwach od wartości Republiki, często prowadzi do powstania kontrspołeczeństwa. Do jej przejawów należy zabieranie dzieci ze szkół oraz rozwój komunalizacji sportu i działalności kulturalnej, które służą jako pretekst do nauczania zasad niezgodnych z prawem Republiki. To indoktrynacja, a przez nią negacja naszych zasad: równości kobiet i mężczyzn oraz godności ludzkiej. Problem tkwi w tej ideologii, która twierdzi, że jej własne prawa są wyższe od praw Republiki. Nie proszę żadnego z naszych obywateli, aby wierzył lub nie wierzył, aby wierzył trochę lub umiarkowanie – to nie jest sprawa Republiki – ale proszę każdego obywatela, niezależnie od wyznania lub jego braku, o bezwzględne przestrzeganie wszystkich praw Republiki.
Działania mówią same za siebie od pierwszego dnia i przemawiają głośniej niż słowa.
Już pod koniec 2017 roku w 15 dzielnicach wdrożono plany walki z radykalizacją, obejmujące wszystkie służby państwowe. Nasi urzędnicy ciężko pracują w terenie i osiągają rezultaty: zamknięto 212 barów, 15 miejsc kultu, 4 szkoły i 13 ośrodków społecznościowych i kulturalnych; przeprowadzono setki kontroli, a miliony euro zostały skonfiskowane.
Postanowiliśmy pójść dalej, zrobić więcej. Zapewnić konkretne rozwiązanie każdego problemu zidentyfikowanego w terenie. 9 grudnia Radzie Ministrów zostanie przedstawiony projekt ustawy, który ma wzmocnić świeckość i umocnić zasady republikańskie.
Niektóre gminy planują wprowadzić menu religijne w szkolnych stołówkach, podczas gdy inne wykluczają mężczyzn z określonych godzin wstępu na basen.
Wszystko, co jest sprzeczne z zasadami świeckości i równości, będzie zakazane.
W sektorze usług publicznych obsługiwanych przez firmy, takim jak transport publiczny, narastają nadużycia, takie jak odmowa podania ręki kobiecie czy noszenie chusty na głowę podczas interakcji z ludźmi.

Obowiązek neutralności urzędników publicznych zostanie rozszerzony na pracowników firm prywatnych, z którymi zawarto umowy o świadczenie tych usług.
Jednak zakaz to za mało. Musimy zająć się przyczynami. Islamowi politycznemu, postrzeganemu jako powód do dumy, musimy przeciwstawić się silnemu poczuciu patriotyzmu republikańskiego.
Musimy działać w ramach stowarzyszeń, które powinny jednoczyć Naród, a nie go dzielić.
Przyczyny rozwiązania przez Radę Ministrów zostaną rozszerzone o ataki na godność ludzką oraz groźby fizyczne lub psychiczne.
Wszystkie wnioski o dotacje będą uzależnione od podpisania umowy respektującej wartości Republiki. Osoby, które nie zastosują się do niej, będą zobowiązane do zwrotu środków.
Podejmowanie działań w szkołach, które muszą ponownie stać się tyglem republikańskich wartości. 50 000 dzieci uczy się w domu. Każdego dnia kuratorzy okręgów szkolnych odkrywają dzieci całkowicie poza systemem. Każdego tygodnia prefekci zamykają nielegalne szkoły, często prowadzone przez religijnych ekstremistów.
W obliczu tych nadużyć, które pozbawiają tysiące dzieci dostępu do edukacji obywatelskiej, kultury, naszej historii, naszych wartości i doświadczenia różnorodności, która leży u podstaw republikańskiego systemu szkolnictwa, podjąłem decyzję: od września 2021 r. uczęszczanie do szkoły będzie obowiązkowe dla wszystkich dzieci od trzeciego roku życia. Edukacja domowa będzie ograniczona wyłącznie do przypadków konieczności medycznej.
Ponieważ szkoły muszą przede wszystkim wpajać wartości Republiki, a nie wartości religii, zakończymy programy ELCO, czyli nauczania języków i kultur pochodzenia.

Republika będzie stawiać opór, poprzez swoje szkoły, tym, którzy chcą ją zniszczyć!
Wierzę we francuskich muzułmanów i w ich zdolność do mobilizacji i wniesienia wkładu w tę republikańską walkę z islamistycznym separatyzmem, a także w ich gotowość do zorganizowania się w celu zbudowania islamu oświecenia. Z pewnością nie jest rolą państwa kształtowanie islamu, ale musimy na to pozwolić, wspierać go, dlatego też podjąłem szeroko zakrojony dialog z przedstawicielami islamu w naszym kraju. Łączą nas wspólne spostrzeżenia i propozycje:
Konieczność uwolnienia islamu we Francji od wpływów zagranicznych. System imamów delegowanych zostanie zniesiony.
Zobowiązanie do ochrony przywódców meczetów przed wrogimi przejęciami przez ekstremistów. Ustanowione zostaną mechanizmy antyzamachowe.
Ambicją jest wykształcenie i promowanie we Francji pokolenia imamów i intelektualistów, którzy bronią islamu w pełni zgodnego z wartościami Republiki.
Konieczne jest również pielęgnowanie miłości do Republiki poprzez pokazywanie, że może ona umożliwić każdemu budowanie własnego życia. Pracujemy nad tym, aby Republika stała się na nowo rzeczywistością życia ludzi, oferując wysokiej jakości możliwości edukacyjne, kulturalne i sportowe w całym kraju.
Pielęgnowanie miłości do Republiki oznacza podtrzymywanie jej wewnętrznej obietnicy emancypacji. Zacząłem nakreślać propozycje dotyczące równych szans, zwalczania dyskryminacji i zapewnienia, że każdy, bez względu na kolor skóry, pochodzenie czy religię, znajdzie swoje miejsce.
Tej jesieni przedstawię nowe środki. Wdrożone w każdym departamencie przez prefektów, będą one łączyć jeden cel: Republika w działaniu.
Wszyscy razem, Francuzi i Francuzki, doprowadźmy do tego republikańskiego przebudzenia.
Niech żyje Republika, niech żyje Francja!


Komentarze

  1. Zazdroszczę Francuzom lub raczej mieszkańcom Republiki Francuskiej prezydenta

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za dzisiejszy przekaz , ważny i ciekawy .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry w coraz bardziej skomplikowane czasy u nas w Europie, we Francji, Hiszpanii, Polsce. Trzymajmy się razem z Czechami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ironia intelektualisty to dodatkowa wartość. Dziękuję <3.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga