DRUGI OBIEG
Środa, 31 grudnia 2025
1.
Na to zróbmy krótki bilans odchodzącego roku 2025. Zajęło kilka miesięcy, by
przekonać żonę D.O., żebyśmy gdzieś wyjechali, w jakieś cieplejsze miejsce, bo
– jak wiadomo – D.O. ciągle gdzieś nosi. I w ten sposób, na przełomie lutego i
marca, państwo D.O.stwo pojechało do Andaluzji, gdzie – dzięki niskiemu
sezonowi – udało mu się wpaść w tłum turystów zwiedzających pałace Grenady,
Sewilli i meczet w Kordobie.
Tygodniowy wypad nie skończył się jednak najlepiej, ponieważ D.O. uznał, że po
maratonie zwiedzania starszemu państwu D.O.stwu należy się odpoczynek w
słonecznej Marbelli. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że w owej
słonecznej Marbelli słońca prawie nie było, za to lało od rana do wieczora.
Wypady na posiłki – których w hotelu nie serwowano – kończyły się więc zawsze
przemoknięciem do suchej nitki, choć oczywiście oboje mieliśmy parasole. Ale
deszcz był rzęsisty, a wiatr od morza dokonywał reszty spustoszeń.
Wyjazd był mimo to bardzo fajny i dostarczył D.O. dużo radości oraz wspomnień,
choć te sprzed 30 lat – kiedy zwiedzaliśmy te miejsca po raz pierwszy –
mieszały się trochę z wrażeniami z bieżącego pobytu.
Zaraz po powrocie D.O. zaczął urabiać żonę do kolejnego wyjazdu, tym razem
wakacyjnego, lecz tak zupełnie bezskutecznie, że ostatecznie nigdzie nie
wyjechaliśmy. Dopiero w ostatnich dniach sierpnia żona, odrzuciwszy kolejne
propozycje, łaskawie zgodziła się na Majorkę.
D.O. nie wie dokładnie, dlaczego – czy zobaczyła jakieś zdjęcia, czy może
reportażyk we włoskiej telewizji (bo tylko taką praktycznie ogląda), czy też
może odżyły w niej zachwyty D.O. z pierwszego jego pobytu na wyspie,
najprawdopodobniej w roku 1999.
W każdym razie wyjazd okazał się jednym wielkim pasmem rozkoszy. Hotel był
wprawdzie trochę nadgryziony zębem czasu; na mapie wyglądało, że stoi tuż nad
morzem – i rzeczywiście, w linii prostej dzieliło go od niego 100 metrów – ale
mapy nie uwzględniały różnic wysokości, więc w praktyce trzeba było do niego
dojeżdżać ponad kilometr. Mimo to chyba ani razu nie zajęczeliśmy na żadne
kłopoty. Jeździliśmy po całej wyspie, zwłaszcza po jej górzystej części, której
istnienia D.O. nawet nie podejrzewał – tak strome i pełne zakrętów są tamtejsze
szosy. A wszystkie nadmorskie miejscowości, usiane plażami, skałami,
zatoczkami, fiordzikami, najeżone willami jak z rozpasanego snu dorobkiewicza,
robiły ogromne wrażenie.
Jedno, co D.O. szczególnie uderzyło na Majorce, to gigantyczny boom budowlany.
To małe, ćwierć wieku temu piękne miasto z atrakcyjną promenadą okazało się
dziś półmilionową metropolią, najeżoną dość wstrętnymi i monotonnymi
wieżowcami. A jednak zakochaliśmy się w Majorce i jeśli los sprawi, że kiedyś
tam wrócimy, to raczej nie zamieszkamy w Palma de Mallorca, lecz w którymś z
mniejszych, często niesamowicie pięknych miasteczek, gdzie widoki zapierają
dech w piersiach, a jedzenie jest znacznie lepsze niż średnia krajowa w
kontynentalnej Hiszpanii.
Potem było już gorzej. We wrześniu przypadkowe badanie źle funkcjonujących
nerek wykazało, że D.O. ma ogromnego tętniaka aorty powyżej stentgraftu
wszczepionego mu jeszcze w 2013 roku.
Udało się namówić chirurgów ze szpitala na Bródnie na podjęcie się tej jednej z
najtrudniejszych operacji – tętniak był ogromny, a właśnie w tym miejscu od
aorty odchodzą najważniejsze tętnice organizmu, m.in. nerkowe i krezkowe. Na
doprowadzenie kanalików między głównym stentgraftem a wlotami do tych tętnic
chirurdzy mieli bardzo mało czasu: 10, czasem 15 minut. Jeśli dopływ krwi do
nerek zostanie przerwany na dłużej niż kwadrans, zaczyna się nieodwracalna
martwica i następuje śmierć pacjenta.
Operacja trwała długo i D.O. przeżył – żyje jakoś do dzisiaj – choć przykrym
następstwem było uszkodzenie dwóch nerwów odpowiedzialnych za ruch i czucie
ręki. Dwa miesiące rehabilitacji nie przyniosły żadnego efektu. D.O. jest
zrozpaczony, bo nie może pisać, a każda czynność staje się wyzwaniem.
Nie ma mowy o włożeniu skarpetek – gdyby nie żona, chodziłby boso. Zapięcie
spodni, czynność wydawałoby się banalna, owszem, czasem się udaje, ale trwa nie
kilka sekund, lecz wiele minut. D.O. nie zapnie sobie prawego rękawa, nie
odkręci butelki, nie zrobi wielu rzeczy, które normalny, władający obiema
kończynami człowiek wykonuje bez zastanowienia.
Do końca roku życie D.O. upływało więc między lekarzami, rehabilitantami i etc.
Wszystko, co fajne, skończyło się właściwie owego 8 października, kiedy D.O.
wyszedł żywy z sali operacyjnej – ale uszkodzony i obolały, bo ta bezwładna
dłoń nieustannie go boli. Ostatnio, od tygodnia czy dziesięciu dni, D.O.
odstawił tramadol i inne środki przeciwbólowe, a i tak codziennie bierze około
30 różnych lekarstw, co bardzo źle wpływa na jego psychikę.
Jego krwiobieg składa się głównie z heparyny, więc każda nieostrożna dziurka
może skończyć się poważnym krwotokiem – parę razy już tak było. Dopiero kiedy
D.O. wznowił rozmowy z cyklu Allegro ma non troppo, odważył się użyć maszynki
do golenia z ostrzami, bo wcześniej golił się elektryczną, która nigdy nie
będzie tak dokładna, jakby sobie tego życzył nobliwy staruszek pokazujący się
światu.
Jakie nadzieje wiąże z rokiem 2025?
Na początku, najdalej w połowie lutego, zacznie nowy cykl rehabilitacyjny, nie
wiadomo jak długi. Więc nolens volens – tak, tak, ten uwielbiający podróże D.O.
– będzie nadal przykuty do Warszawy i placówek służby zdrowia. Stracił już
prawie całą nadzieję, że z jego ręką coś się poprawi, ale nie zamierza się
poddawać i będzie próbował wszystkiego, co tylko będzie dostępne.
Ostatnio neurochirurg powiedział mu, że przeprowadzanie nowej operacji łączenia
uszkodzonych nerwów u dorosłych praktycznie nie ma szans powodzenia, a w
większości przypadków kończy się pogorszeniem ruchomości. Ale sztuczna
inteligencja podaje bardzo wysoki procent powodzenia. Nie pisze co prawda, czy
dotyczy to pacjentów ponad 70-letnich, ale jakaś nadzieja jest. Gdyby ta droga
okazała się możliwa, D.O. spróbuje – jeśli szanse będą wyższe niż 50%.
Nie wiadomo też, czy D.O. wróci do formy wystarczającej, by gdzieś znów
wyjechać – już nie w żadne alpejskie przygody czy egzotyczne kraje, ale tam,
gdzie stateczni starsi państwo spędzają wakacje w spokoju i komforcie.
Oczywiście nie wymyślił jeszcze, gdzie to mogłoby być, bo to mogłoby przynieść
pecha. Jeśli coś takiego nastąpi, to nie wcześniej niż za wiele miesięcy.
I taki właśnie był ten słodko-gorzki rok 2025, za którym – mimo wszystkich
przyjemności, jakich doznał – D.O. z pewnością nie zatęskni.
2.
Straty Rosji na Ukrainie rosną szybciej niż kiedykolwiek, podczas gdy USA
naciskają na zawarcie porozumienia pokojowego
https://www.bbc.com/news/articles/c62n922dnw7o
„Jak wynika z analizy BBC, w ciągu ostatnich 10 miesięcy straty Rosji w wojnie
z Ukrainą rosły szybciej niż kiedykolwiek od początku pełnoskalowej inwazji w
2022 roku.
Wraz z intensyfikacją wysiłków na rzecz pokoju w 2025 roku pod presją
administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, w rosyjskich źródłach opublikowano
o 40% więcej nekrologów żołnierzy w porównaniu z rokiem poprzednim.
BBC potwierdziło nazwiska prawie 160 000 osób, które poległy walcząc po stronie
Rosji na Ukrainie.
Od lutego 2022 roku BBC News Russian prowadzi wraz z niezależnym portalem
Mediazona i grupą wolontariuszy liczenie rosyjskich strat wojennych. Prowadzimy
listę osób, których śmierć udało nam się potwierdzić na podstawie oficjalnych
raportów, gazet, mediów społecznościowych oraz nowych pomników i grobów.
Uważa się, że rzeczywista liczba ofiar jest o wiele wyższa, a eksperci
wojskowi, z którymi się konsultowaliśmy, sądzą, że nasza analiza cmentarzy,
pomników wojennych i nekrologów może stanowić 45–65% całkowitej liczby ofiar.
Oznaczałoby to, że liczba ofiar śmiertelnych wśród Rosjan wahałaby się od 243
000 do 352 000.
Liczba nekrologów w danym okresie stanowi wstępny szacunek potwierdzonych
strat, ponieważ niektóre z nich wymagają dodatkowej weryfikacji i ostatecznie
zostaną odrzucone. Może to jednak wskazywać, jak zmienia się intensywność walk
w czasie.
Rok 2025 rozpoczyna się od stosunkowo niskiej liczby opublikowanych nekrologów
w styczniu w porównaniu z poprzednimi miesiącami. Następnie liczba ta wzrasta w
lutym, kiedy Trump i prezydent Rosji Władimir Putin po raz pierwszy rozmawiali
bezpośrednio o zakończeniu wojny na Ukrainie.
Kolejny szczyt zachorowań w sierpniu zbiega się ze spotkaniem obu prezydentów
na Alasce. Był to dyplomatyczny sukces Putina, który powszechnie uznano za
koniec jego międzynarodowej izolacji.
W październiku, gdy ostatecznie odłożono planowany drugi szczyt USA-Rosja, a
następnie w listopadzie, gdy USA przedstawiły 28-punktową propozycję pokojową,
średnio dziennie publikowano 322 nekrologi – dwa razy więcej niż średnia z 2024
r.
Trudno przypisać zwiększone straty Rosji jednemu czynnikowi, ale Kreml uważa,
że zyski terytorialne są sposobem na wywarcie korzystnego wpływu na negocjacje
z USA: doradca Putina, Jurij Uszakow, niedawno podkreślił, że „ostatnie
sukcesy” miały pozytywny wpływ.
Murat Mukaszew był wśród tych, którzy zaryzykowali szybkie zawarcie pokoju, co
kosztowało go życie.
Mukaszew był aktywistą, który nigdy nie popierał polityki Putina.
Przez lata brał udział w demonstracjach przeciwko przemocy i torturom ze strony
policji, a także w wiecach na rzecz praw osób LGBT i uwolnienia Aleksieja
Nawalnego, głównego przeciwnika Kremla, który zmarł w więzieniu w 2024 roku.
Od 2022 roku wielokrotnie potępiał w mediach społecznościowych inwazję Rosji na
Ukrainę. Następnie, na początku 2024 roku, Mukaszew został zatrzymany w pobliżu
swojego domu w Moskwie i oskarżony o handel narkotykami na dużą skalę.
Jak twierdzą jego przyjaciele i rodzina, w trakcie rozprawy zaproponowano mu
kontrakt z ministerstwem obrony.
Postawione mu ciężkie zarzuty uznali za typowy chwyt mający na celu skłonienie
ludzi do zapisania się. Ustawa z 2024 roku daje oskarżonym możliwość uniknięcia
wyroku skazującego, jeśli się zarejestrują – atrakcyjna opcja w kraju, w którym
wskaźnik uniewinnień wynosi mniej niż 1%.
Mukaszew odrzucił ofertę i sąd skazał go na 10 lat pobytu w kolonii karnej o
zaostrzonym rygorze.
W listopadzie 2024 roku, w więzieniu, zmienił zdanie. Przyjaciele mówili, że
obietnice Trumpa o szybkim zakończeniu wojny dodały mu otuchy i postanowił, że
musi jak najszybciej podpisać się pod nimi, aby zapewnić sobie uwolnienie,
zanim zostanie osiągnięte porozumienie pokojowe.
„Postrzegał to jako szansę na wyjście na wolność zamiast 10 lat więzienia i
odbywania surowych wyroków” – czytamy w oświadczeniu grupy wsparcia.
Nie podano wyjaśnienia, w jaki sposób pogodził udział w wojnie z niechęcią do
zabijania.
11 czerwca 2025 roku Mukaszew zginął walcząc w oddziale szturmowym w obwodzie
charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy.
Jak pokazują dane BBC, większość Rosjan, którzy zginęli na froncie w 2025 r.,
podobnie jak on, nie miała nic wspólnego z wojskiem na początku wojny.
Jednak od czasu krwawej bitwy o miasto Awdijiwkę w październiku 2023 r. można
zaobserwować stały wzrost liczby ofiar wśród tzw. „ochotników” – osób, które
dobrowolnie podpisały kontrakt od początku inwazji.
Wygląda na to, że stanowią oni obecnie większość nowych rekrutów w Rosji, w
odróżnieniu od zawodowych żołnierzy, którzy wstąpili do armii przed inwazją,
lub tych zmobilizowanych do służby wojskowej później.
Rok temu 15% poległych rosyjskich żołnierzy stanowili ochotnicy, ale w 2025 r.
odsetek ten wynosi 30%.
Władze lokalne, pod presją utrzymania stałego napływu nowych rekrutów,
ogłaszania wysokich wynagrodzeń, spotykania się z osobami o dużych długach i
prowadzenia kampanii na uniwersytetach i w szkołach wyższych.
Oznacza to, że Kreml był w stanie zrekompensować duże straty na froncie,
unikając jednocześnie politycznie ryzykownego posunięcia, jakim była masowa
obowiązkowa mobilizacja.
Według zastępcy przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Narodowego Dmitrija
Miedwiediewa, do października tego roku do wojska zgłosiło się 336 000 osób,
czyli znacznie ponad 30 000 miesięcznie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte stwierdził później, że co miesiąc ginie 25
000 rosyjskich żołnierzy. Jeśli obaj mają rację, Rosja nadal rekrutuje więcej
żołnierzy niż traci.
Sądząc po nekrologach i relacjach krewnych, większość tych, którzy zaciągnęli
się do walki, zrobiła to dobrowolnie. Pojawiają się jednak doniesienia o
stosowaniu nacisków i przymusu, zwłaszcza wobec stałych poborowych i osób
oskarżonych o przestępstwa.
Niektórzy rekruci błędnie sądzą, że po rocznym okresie służby mogą wrócić do
dawnego życia z pieniędzmi w kieszeni.
Nowy rekrut może zarobić do 10 milionów rubli (95 000 funtów; 128 000 dolarów)
rocznie. W rzeczywistości wszystkie kontrakty podpisane z Ministerstwem Obrony
od września 2022 roku są automatycznie przedłużane do zakończenia wojny.
Według NATO łączna liczba zabitych i rannych Rosjan w tej wojnie wynosi 1,1
miliona, a jeden z urzędników oszacował, że liczba ofiar śmiertelnych wynosi
250 000.
Jest to zgodne z obliczeniami BBC, choć nasza lista nie uwzględnia osób
poległych w oddziałach milicji dwóch okupowanych regionów we wschodniej
Ukrainie. Szacujemy, że zginęło od 21 000 do 23 500 bojowników.
Ukraina również poniosła ciężkie straty.
W lutym prezydent Wołodymyr Zełenski oszacował liczbę ofiar na 46 tys. poległych
na polu bitwy, a liczbę rannych na 380 tys.
Dodał, że dziesiątki tysięcy innych osób zaginęło w akcji lub jest
przetrzymywanych w niewoli.
Opierając się na innych szacunkach i danych porównawczych, uważamy, że liczba
zabitych Ukraińców wynosi już 140 000.
3.
Ukraina zaprzecza atakowi dronów na rezydencję Putina
https://www.bbc.com/news/articles/c4g4g5lgngvo
Wołodymyr Zełenski zaprzeczył oskarżeniom Rosji, jakoby Ukraina przeprowadziła
atak dronów na jedną z rezydencji prezydenta Władimira Putina, oraz oskarżył
Moskwę o próbę zakłócenia rozmów pokojowych.
Zełenski nazwał to „typowymi rosyjskimi kłamstwami”, mającymi na celu danie
Kremlowi pretekstu do kontynuowania ataków na Ukrainę.
Twierdzenia Kremla, że Ukraina zaatakowała rezydencję Władimira Putina, nie
opierają się na „żadnych twardych dowodach” i stanowią „same w sobie akt
sprzeciwu wobec pokojowego programu prezydenta USA Donalda Trumpa” – powtórzyło
źródło bliskie prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi. „Nie ma konkretnych
dowodów na poparcie poważnych oskarżeń władz rosyjskich, nawet po weryfikacji
informacji z naszymi partnerami” – dodało źródło. „Same władze rosyjskie mówią
wszystko, a nawet wszystko przeciwnie, o tym, co się faktycznie wydarzyło” –
podkreśliło źródło.
4.
https://wyborcza.pl/7,75399,32498983,co-w-rosji-piszczy-zamach-na-putinow-czyli-cudowne-rozmnozenie.html#s=S.TD-K.C-B.3-L.2.duzy
5.
https://tvn24.pl/swiat/rosyjski-statek-zatonal-dziennikarskie-sledztwo-ujawnia-jego-prawdziwy-ladunek-st8822621
Nie puste kontenery, nie pokrywy włazów, a części dla północnokoreańskiego
okrętu atomowego wiózł rosyjski kontenerowiec, który zatonął rok temu na Morzu
Śródziemnym - wynika ze śledztwa hiszpańskiego portalu ‘La Verdad’.
6.
2 lata temu
D.O. zrobił sobie krzywdę: poszedł do Muzeów Watykańskich. To drugi po Louvrze
najbardziej odwiedzany kompleks muzealny na świecie. D.O. wydaje się, że
chcieli wskoczyć na najwyższy stopień podium, bo wpuścili dodatkowy milion
zwiedzających.
Syn D.O. zamówił bilety kilka miesięcy wcześniej, żeby nie stać w kilometrowej
kolejce, która ciągnie się od Piazza Risorgimento. I faktycznie nie stał, wraz
z całą Rodziną wszedł, jak po maśle.
Fajnie.
Ale potem wszystko co fajne się skończyło.
Numerus clausus w Muzeach Watykańskich to kpina.
Tłum był tak ogromny, że w kiszkach – czyli długich i wąskich korytarzach
pomiędzy kolejnymi skrzydłami Muzeów, stało się całymi kwadransami bez
możliwości zrobienia kroku w przód, w tył, czy w bok. Gdyby nie pootwierano
wszystkich okien, ludzie zapewne mdleliby tuzinami.
To było absurdalne, niehigieniczne, zagrażało zdrowiu setek obecnych, a zapewne
i życiu, gdyby z jakiegoś powodu w jednej z tych dramatycznych kiszek wybuchła
panika.
D.O. oczywiście był maseczce, ale poza nim i Żoną tylko pojedyncze Japonki
miały zasłonięte nos i usta. A w powietrzu roznosiły się dźwięki przykrego
kaszlu i kichania.
W pinakotece jeszcze jak cię mogę, choć z pewnością przekraczało to normy BHP.
Ale D.O. pamiętał ją lepszą. Być może w przeszłości był bardziej zainteresowany
sakralną sztuką Średniowiecza i wczesnego (jak na Włochy!) renesansu.
Ale dalej, to już była gehenna.
Tak, były tam artystyczne arcydzieła z różnych epok, ale absolutnie nie było
warunków do odczuwania jakiejkolwiek przyjemności. Irytacja, zmęczenie, a nawet
strach – zdominowały wszystkie pozostałe wrażenia.
Potem były jeszcze schody, wąskie schody, wąskie przejścia. Byli ludzie o
kulach i na wózkach inwalidzkich. Znosili je po schodach przypadkowi
zwiedzający, bo inaczej tkwilibyśmy tam do dzisiaj.
A w jedynym miejscu, którym było zainteresowanych – na oko – 90% obecnych,
czyli w Kaplicy Sykstyńskiej, 30 młodych osiłków nie pozwalało się nie tylko
zatrzymać, ale i nawet porządnie rozejrzeć. Od pierwszych chwili było tylko
powrzaskiwanie „avanti, avanti, go ahead, go ahead”! I popychanie, fizyczne
popychanie nawet takich staruszków, jak D.O.
OK, D.O. wie, że Muzea są głównym, poza świętopierzem, źródłem dochodów stolicy
katolicyzmu.
Ale zrobić z tak fenomenalnej kolekcji niepożądaną łaźnię parową, to przesada i
draństwo.
Nie, nie ma się komu poskarżyć, bo to miasto-państwo Watykan i innym nic do
niego.
A dla Watykanu pod kreską pieniądze są nadal, pod panowaniem papieża
Franciszka, najważniejsze.
D.O. uwielbia muzea, są dla niego odskocznią do fruwania. Ale traumę z Muzeów
Watykańskich zapamięta, póki żyje.
2.
Tu może warto jeszcze wyznać, że D.O. był w nich kilka
razy, kiedy były ciche, zamknięte dla „zwykłej” publiczności. Był jako
dziennikarz, czyli uprzywilejowany, akredytowany przy Stolicy Apostolskiej. Z
pierwszą grupą dziennikarzy zwiedzał Kaplicę Sykstyńską tuż po jej całkowitej
renowacji przez najlepszych konserwatorów świata za pieniądze Japończyków.
I tylko dzięki temu coś wie, coś zapamiętał.
No, to popatrz, Czytelniku, co D.O. złowił okiem swojego aparatu w tej drodze
przez mękę.
Dziedziniec zewnętrzny zaraz po wspięciu się z poziomu ulicy i dziedziniec
wewnętrzny, „oktagonalny”. D.O. długo czekał, że by się przerzedziło, zanim
zrobił te zdjęcia, inaczej nic nie byłoby widać.
Pomieszczenia tortur dla tysięcy zwiedzających. Ładne, ale nikt nie ma głowy do
estetycznych wzlotów.
W Kaplicy Sykstyńskiej nie wolno robić zdjęć, osiłkowie pilnują. Ale i tak by
się nie dało, bo się stoi na 20 centymetrach kwadratowych, potrącanemu z każdej
strony przez setki innych nieszczęśników. Oczywiście żadne ostre zdjęcie by w
takich warunkach nie wyszło, D.O. wyjął na sekundę smartphone’a spod niesionego
na rękach palta. Szatni przy wejściu nie było, była przy wyjściu. W środku –
siódme poty, z towarzyszącym im zapachem. D.O. po prostu ociekał.
Właściwie obiektyw można było skierować wyłącznie ku górze.
Dla Polaka najważniejsze: Matejko, syn Czecha, Františka Xavera Matějki.
Co przedstawia ten kolosalny obraz, Czytelniku?
Cykl 14 fragmentów z Apostołami i Aniołami Muzykującymi stanowiło część dawnej
dekoracji absydy kościoła pod wezwaniem świętych Apostołów w Rzymie.
Przedstawiały Wniebowstąpienie Chrystusa. Fresk, zniszczony w 1711 r.,
namalował około 1480 r. Melozzo da Forlì, wkrótce po remoncie kościoła zleconym
przez kardynała Giuliano della Rovere, przyszłego papieża Juliusza II.
Uroczyste, monumentalne, mocno skrócone postacie świadczą o pełnej dojrzałości
artysty, naśladowcy Piera dellaFrancesca.
Na zdjęciu po prawej - Melozzo da Forlì, „Anioł grający na lutni”.
Kolorowo. Jak możesz, przyjrzyj się, Czytelniku, twarzy ostatniej postaci.
7.
3 lata temu
Przekazy rosyjskich mediów i mediów szajkowych w Polsce są typowym przykładem
postprawdy, czyli całkowitego fałszu, przemieszanego z elementami
weryfikowalnej prawdy, odwołującego się do uczuć odbiorców, a przede wszystkim
do ludzkiej skłonności do … wiary.
Bez tej nieuchwytnej, chyba nie do końca opisanej skłonności rodzaju ludzkiego
jego życie byłoby chyba lepsze, nieprawdaż?
Bez odwoływania się do egzotycznych religii, pozostając przy tej
bliskowschodniej, w której kręgu kulturowym wyrośliśmy: Stare i Nowe Przymierze
(zwane z winy tłumacza „Testamentem”, w co też ludzkość uwierzyła, choć pojęcie
testamentu jest w tym kontekście zupełnie nie na miejscu) pełne są tak
kolosalnych absurdów, takich obraz logiki i zdrowego rozsądku, że wydawać by
się mogło niemożliwe, by ktokolwiek przy zdrowych zmysłach w to uwierzył. A
jednak…
Podobnie jest z panamacierewiczową teorią o zamachu smoleńskim. Jeży się ona
fałszem i absurdami, a jednak spory procent Polaków w nią wierzy.
Ba: dla jej obrony, podobnie jak do obrony absurdów ze świętych Ksiąg, wielu
ludzi gotowych jest walczyć i ginąć.
Cóż: wiara czyni cuda.
My, ludzie, instynktownie chcemy w te cuda wierzyć, w siedmiomilowe buty, w
Wyrwidęba i Waligórę, w księcia na białym koniu, w opozycję demokratyczną…
Fides i Ratio – to tytuł ostatniej, zupełnie nieprzekonującej encykliki JPII,
dowodzącej, że ratio powinna się podporządkować fides.
To z wiary wynika dramatyczne w skutkach przekonanie, że ludzkość stać na
odrzucenie ustaleń naukowych. To z wiary wynika, że kolejni prowadzący audycje
w tej filii toruńskiego radia, jaką stała się Dwójka, odmieniają pod koniec
grudnia przez przypadki słowo „Stwórca”, nawracając słuchaczy na kreacjonizm, o
ewolucjonizmie w ogóle nie wspominając.
To z wiary wynika, że szajka wyjętych spod prawa kombinatorów i złodziei
zawładnęła Polską i choć każdego dnia ratio dostarcza niezliczonych dowodów jej
podłej nieuczciwości, to 34% Polaków nadal uważa, że w „sytuacja w Polsce
poprawiła się po roku 2015”.
I tu tkwi tragiczny problem naszego narodu: niemożność dotarcia do co trzeciego
Polaka z racjonalnymi argumentami: oni mają wiarę, fakty nie są im do niczego
potrzebne.
Hulaj więc, hulaj kurwizyjna duszo, czerep rubaszny zatańczy, jak mu zagrasz.
8.
4 lata temu
Święty Józefie,
ty, który doświadczyłeś cierpienia tych, którzy muszą uciekać,
ty, który zostałeś zmuszony do ucieczki by ratować życie bliskich:
chroń wszystkich uciekających przed wojną, nienawiścią i głodem.
Wspieraj ich w ich trudnościach,
umocnij ich w nadziei i spraw, by spotkali się z akceptacją i solidarnością.
Kieruj ich krokami i otwórz serca tych, którzy mogą im pomóc. Amen.
To wczorajsza modlitwa papieża Franciszka.
„Migranci są jak Jezus, nie zamykajmy
oczu”.
Migracja „jest skandalem społecznym ludzkości”, na który nie można przymykać
oczu. Tak papież Franciszek improwizował podczas cośrodowej audiencji
generalnej. Dziś „potrzebujemy modlitwy za wszystkich migrantów i wszystkich
prześladowanych – podkreślił Papież – za wielu ludzi, którzy są ofiarami wojen,
którzy chcą uciec ze swojej ojczyzny, a nie mogą. Pomyślmy o migrantach, którzy
rozpoczynają drogę wolności, a wielu umiera na tej drodze lub w morzu. Pomyślmy
o Jezusie w ramionach uciekających Józefa i Maryi i zobaczmy w Nim każdego z
dzisiejszych migrantów”.
„Rodzina z Nazaretu doznała tego upokorzenia i na własne oczy doświadczyła
niepewności, strachu, bólu związanego z koniecznością opuszczenia swojej ziemi.
Nawet dzisiaj wielu naszych braci i wiele naszych sióstr jest zmuszonych do
życia w tej samej niesprawiedliwości i cierpieniu. Przyczyną prawie zawsze jest
arogancja i przemoc potężnych. Tak też stało się z Jezusem. …
A dla nich, dla tych tyranów, jak Herod, ludzie się nie liczą: władza się
liczy, a jeśli potrzebują przestrzeni dla władzy, zabijają ludzi. I dzieje się
to dzisiaj: nie musimy sięgać do starożytnej historii, dzieje się to dzisiaj.
To człowiek staje się „wilkiem” dla innych ludzi.
„Historia zna wielu, którzy próbują przezwyciężyć swoje lęki despotyzmem,
realizujących nieludzkie akty przemocy”.
Ale ostrzega: „wszyscy możemy upaść, gdy staramy się odegnać nasze lęki
arogancją, nawet jeśli składają się z drobnych nadużyć wprowadzanych w celu
umartwienia ludzi wokół nas. My również mamy w naszych sercach zarzewie bycia
małymi Herodami”.
„Herod i Józef to dwie przeciwstawne postacie, które jak zawsze odzwierciedlają
dwie twarze ludzkości. To, że odwaga jest wyłączną cnotą bohatera, to błędne
przekonanie. W rzeczywistości codzienne życie każdego człowieka wymaga odwagi.
Nasze życie, twoje, moje, nas wszystkich; nie możesz żyć bez odwagi, odwagi, by
stawiać czoło trudnościom każdego dnia. We wszystkich czasach i we wszystkich
kulturach spotykamy odważnych mężczyzn i kobiety, którzy, aby pozostać w
zgodzie ze swoimi przekonaniami, przezwyciężyli wszelkiego rodzaju trudności,
znosząc niesprawiedliwość, potępienie, a nawet śmierć”.
9.
5 lat temu
Wyp…laj 2020, annus horribilis.
D.O. z radością użyje podobnego zwrotu w stosunku do 2025.
10.
8 lat temu
To chyba najmądrzejsza myśl, jaka mogę się podzielić w przeddzień nadejścia
kolejnego roku.
Ja, stary, pełen zdumienia, że rodzaj ludzki jeszcze istnieje, mimo
nieskończonych, niemożliwych do obliczenia pokładów złości i głupoty.
Bertrand Russell: Rady dla przyszłych pokoleń.
Love it.
11.
10 lat temu
Krystyna Pawłowicz:
DRODZY WYBORCY,
Dziś po południu uchwalimy "małą" ustawę o tvp i radio publicznym.Zmienimy ich
władze.Za kilka dni będą już uczciwe
przekazy informacyjne.
Wyborcy dowiedzą się wreszcie ,co robi dla nich rząd, Sejm i Prezydent,których
wybrali.
Pani J.Dobrosz-Oracz,p.Kraśko,p.Lewicka,p.Tadla,oboje Lisowie i reszta
kłamczuchów dostaną skierowanie na kursy medialne resocjalizacyjne do Wyższej
Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej do Torunia.Wykłady poprowadzi Ojciec
Dyrektor.
Taryfy ulgowej nie będzie.Pompki i przebieżki medialne z plecakami.Pod
górkę.Osobne cele rozmyślań.
Szkolenie do skutku.
(Pisownia i interpunkcja oryginalna)
12.
11 lat temu
Good news!
Drodzy Państwo, od jutra, 31 grudnia 2014 przez 5 kolejnych wieczorów będzie
emitowany cykl moich filmów "Sycylia w sześciu olśnieniach". TVN24
Biznes i Świat o godz. 18.30.
Ja jestem z nich bardzo dumny, ale rzecz jasna, to Państwo wydadzą wyrok.
13.
Na profilu BBN w serwisie X dalej widniało zdjęcie ze spotkania prezydenta
Nawrockiego, Cenckiewicza i Andruszkiewicza w nieocenzurowanej formie. Przedstawia
ono wojskowe mapy z informacjami wrażliwymi.
W rozmowie z portalem tvn24.pl gen. Różański zaznaczył, że jeżeli podczas
wizyty prezentowane są oklauzulowane dokumenty, to powinny móc je oglądać tylko
osoby z dostępem do informacji niejawnych. Ponadto wskazał, że na terenie
jednostki dowodzenia wydzielone są poszczególne strefy, do których wstęp
politycy mogą mieć jedynie po udowodnieniu, że mają odpowiedni dostęp do
klauzulowanych informacji.
Generał wyjaśnił, że na zdjęciu widoczna jest mapa, która "odzwierciedla
położenie elementów wojskowych wzdłuż granicy" i stwierdził, że jest to
"absolutnie niedopuszczalne". - Przed każdą publikacją ktoś powinien
weryfikować, czy zdjęcie nie zawiera informacji wrażliwych - podkreślił.
Jak zaznaczył, swój wpis głównie kieruje do wojskowych, "żeby się
obudzili".
obecny na zdjęciu z mapą Sławomir Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji
niejawnych. Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała obecnemu szefowi BBN
certyfikat bezpieczeństwa w 2024 roku.
14.
https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,32498147,rolnicy-protestuja-dzis-w-calym-kraju-to-niemal-200-lokalizacji.html?_gl=1*1bpcsqy*_gcl_au*MTEwNTk2OTg0Ny4xNzY2NTEyMjExLjE4NzA4MzAyMjguMTc2NjUyNTE2NC4xNzY2NTI1MTY0*_ga*MjA3OTcwOTk4My4xNzY2NTEyMjEx*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NjcxMTM3MzYkbzEzJGcxJHQxNzY3MTE0MDY2JGo2MCRsMCRoMA..#s=S.TD-K.C-B.9-L.1.duzy
Rolnicy protestują pod hasłem "Stop Mercosur".
- Walczymy o miejsca pracy, o bezpieczeństwo żywnościowe i o przyszłość Polski.
Jeśli pozwolimy zniszczyć rolnictwo, to w razie realnego zagrożenia, także
militarnego, Polska pozostanie bez zaplecza żywnościowego. Wszystkie problemy,
z którymi się mierzymy, mają jeden wspólny mianownik. Jest nim zielona,
utopijna i szalona polityka klimatyczna Unii Europejskiej - grzmiał Rafał
Mekler, szef firmy transportowej i lider lubelskiej Konfederacji.
Wtórował mu Jarosław Niemiec ze Związku Zawodowego Przeróbka w kopalni
Bogdanka: - To był rok walki, niestety walki z cieniem. Zamiast rozmów i
realnych działań w sprawie zagrożeń wynikających z Zielonego Ładu i umowy
Mercosur, tych rozmów po prostu nie było. …
15.
https://wyborcza.pl/7,75398,32497947,grudniowy-cbos-spadek-poparcia-dla-rzadu-tuska.html#s=S.embed_link-K.C-B.1-L.8.zw
Z ostatniego sondażu CBOS wiemy, że w grudniu, czyli po dwóch latach istnienia
rządu Donalda Tuska, poparcie dla jego gabinetu wynosi 33 proc.
42 proc. ankietowanych to przeciwnicy obecnego rządu.
W porównaniu z notowaniami ze stycznia 2024 roku (czyli miesiąc po powstaniu
rządu) odsetek zwolenników rządu Tuska spadł o 6 punktów procentowych (z 39
proc.). …
Rząd Tuska ma teraz poparcie przede wszystkim wyborców Koalicji Obywatelskiej –
87 proc. i Nowej Lewicy – 72 proc.
Po prawej stronie rząd ma wielu przeciwników. Wśród wyborców Konfederacji
Brauna to 84 proc., PiS – 80 proc., Konfederacji Mentzena - 77 proc. …
Beata Szydło po dwóch latach rządów PiS miała 39 proc. zwolenników i 30 proc.
przeciwników.
Dzień dobry w tym ostatnim dniu trudnego roku... Oby nam się...
OdpowiedzUsuńDzień dobry, dobrego wieczoru i Do Siego Roku
OdpowiedzUsuń