DRUGI OBIEG

Niedziela, 1 grudnia 2024

 

1.

Przy sobocie D.O. poszedł do centrum handlowego.

Nawet dwóch.

Nie, D.O. nie zgłupiał jeszcze do końca. Tak się złożyło. Nie zawsze człowiek jest panem swojego losu.

Do pierwszego centrum handlowego poszedł z dwóch powodów. Pierwszy to ten, że został wysłany po domestos, psikacz antykamieniowy do łazienki i żel do sedesów, po drugie, złożyło mu się z innym, dziwnym interesem.

Jakby to powiedzieć: domestos to nie jest genre D.O. Nie jego domena. W ogóle jest słaby w towaroznawstwie, a kosmetyki i środki higieny domowej w tej słabości znajdują się poniżej średniej. Dużo poniżej.

Normalnie skoczyłby do pierwszego-lepszego sklepiku, żeby obowiązek odwalić, ale … I tu są dwa podpunkty.

Pierwszy podpunkt jest taki, że kazano mu kupić to w Rossmanie, bo są właśnie z dużej przeceny;

A drugi podpunkt wymaga zagłębienia się w historię.

Nieodległą, bo sięgającą dwóch dni wstecz.

W owe dwa dni wsteczu, D.O. wpadł do pustego supermarketu po jakieś sprawunki żywnościowe, natknął się na parciany pasek do spodni, więc go zapakował do koszyka.

Potem w kasie za wszystko grzecznie zapłacił i sobie poszedł.

Kilka godzin później, w domu, zakupy rozpakował, wyciągnął nabyty parciany pasek i skonstatował, że na jednym jego końcu tkwi sporych rozmiarów kawał plastiku, który sygnalizuje przy wyjściu, żeś złodziej i wychodzisz z towarem, za który nie zapłaciłeś. Takie biało-szaro-beżowe coś, podłużne z jednej strony paska i małe okrągłe z drugiej. No i tego nie da się odczepić bez specmaszyny, którą władają panie i panowie w kasach.

Po wyczerpaniu obu podpunktów, bystry Czytelnik w lot pojął, że D.O. połączył przyjemne z pożytecznym, czyli zaniósł pasek do punktu obsługi klientów wraz z paragonem i poprosił o usunięcie mu owego, uniemożliwiającego tradycyjne używanie paska, dwuczęściowego kawałka plastiku. Co było przyjemne.

A jako że po drugiej stronie rzeczonego supermarketu był Rossman, D.O. spełnił również pożyteczne, czyli kupił zlecone mu towary, ale nie wszystkie, ponieważ dostał przykazanie kupna domestosa żółtego i niebieskiego. Niebieskiego nie było, więc po konsultacji telefonicznej z Wyższą Instancją Domową odstąpił od nabycia stojącego obok żółtego, domestosa zielonego. Może inną razą napatoczy się domestos właściwy, czyli granatowy i wtedy D.O. zadośćuczyni poleconemu mu sprawunkowi.

I to byłoby jedno centrum handlowe. Był oczywiście tłok wielki, ale bozia zesłała miejsce parkingowe niedaleko wejścia nawet, bo ktoś właśnie postanowił opuścić teren grudniowej już, przedświątecznej orgii zakupowej (choć trzynastek jeszcze nie było). A co jeszcze dziwniejsze, to w punkcie obsługi klienta był przed D.O. tylko jeden klient, który po minucie się spreczył (czyli poszedł precz) i miła pani zdjęła D.O. jarzmo z paska, dziwując się, że antyzłodziejskiej pułapki nie zauważył D.O, nie zauważyła kasjerka, nie zauważyły wyjce elektroniczne za kasami i nie zauważył ochroniarz.

 

2.

A drugie Centrum handlowe wynikało już z determinacji D.O.

Wśród licznych słabości D.O. jest też taka, że nosi nerkę, a w nerce swój dobytek i dokumenty. Nerkę przypina do brzucha sporadycznie, tylko latem i tylko podczas spacerów, a zazwyczaj nosi ją na ramieniu, gdzie łatwo po nią sięgnąć w wypadku wypadku.

Otóż nerki są różne. Najwięcej jest szajsowych, najmniej dobrych, praktycznych i przydatnych.

I oto posiadana przez D.O. nerka praktyczna i przydatna, czterosuwakowa, czteroprzedziałowa, była się rozpruła, grożąc utratą dobytku D.O. Więc już od wielu dni D.O. czyni badania towaroznawcze, zmierzające do nabycia kolejnej nerki, byle dobrej, praktycznej i przydatnej. Te badania czyni i na podstawie owych badań wysnuł aksjomat następujący: nerek dobrych, praktycznych i przydatnych nie ma. Sztuk ani jednej. Wyszły i dotychczas nie powróciły. Są tylko szajsowe, zapakować? Ta sama śpiewka w głównych domach towarowych, na „A”, na „C”, na „L”, a nawet i na „D”! Nie ma i już.

Poszedł ci więc D.O. do TKMax. Tam też wymarzonej nerki nie mieli, ale mieli inną, o nieco niepożądanej formie, ale czteroprzedziałową. Więc D.O. kupił za horrendalną cenę tę nieidealną. A skoro już był w miejscu oświetlonym, ogrzewanym o ogrooomnym, postanowił zadośćuczynić jękom krokomierza i przebył pomieszczenie kilkakrotnie wzdłuż i wszerz kurcgalopkiem na ogólną liczbę kroków siedem tysięcy.

Dodać należy, że to drugie centrum, już poza rogatkami miejskimi, ma monstrualny parking, co nie zmienia faktu, że żeby nań wjechać trzeba było spędzić w kilku korkach co najmniej pół godziny, miejsc wolnych nie było (aż się D.O. dziwi, że odjeżdżający nie żądali odstępnego za swoje miejsca), ale D.O. postanowił zastosować niemal stuprocentową regułę Żony: „jedź pod samo wejście, tam będzie miejsce, tam nikt nie szuka, bo nie wierzy, że będzie”.

D.O. podjechał pod samo wejście, znalazł miejsce, nawet obszerne i w nogi!

 

3.

Podczas sobotnich odwiedzin w dwóch centrach handlowych D.O. poczynił obserwacje.

Nie, żeby jakieś oryginalne, nie, żeby wcześniej podobnych nie poczyniał.

Więc widział D.O. mężczyzn (osoby towarzyszące) zgnębionych, śmiertelnie znużonych: na ławeczkach w korytarzach centrum handlowego, na zewnątrz, przy samochodach, albo wręcz w nich. Wszyscy mogliby z powodzeniem zapozować do obrazu zatytułowanego „żołnierze Napoleona pod koniec 1912 roku”.

Widział też D.O. chmary nastolatek, siusiumajtek wręcz, wymalowanych na pindy i ubranych równie atrakcyjnie, widział swokoli wzrok wyszukujących towary dam… Kilka razy zdarzało mu się słyszeć męskie głosy „no chodźże już”! oraz damskie „no poczekaj, przecież widzisz, że oglądam”. Zaskakująco dużo było osobników płci obojga, które w tym tłumie (tak sobie D.O. wyobraża pandemonium), chodziły z nosami w smartphoneach, tak bardzo skupionych, że D.O. musiał odskakiwać w ostatniej chwili z ich trajektorii, żeby nie zostać staranowanym.

To traumatyczne doświadczenie objawiło D.O. prawdę dawno znaną: „w sobotę do centrum handlowego?! Na głowę upadłeś”?!

No tak, ale święta idą, dzieci i wnuki przyjadą… Gdzieś to wszystko trzeba będzie kupić.

Jasne. Byle nie w sobotę!

 

4.

Mimo niedzieli, w którą D.O. chciałby gwajdlić i kierdasić jak powyżej, są rzeczy, które nie powinny czekać do poniedziałku.

Sytuacja Ukrainy jest na tyle dramatyczna, że prezydent Zełenski po raz pierwszy publicznie powiedział o gotowości oddania Donbasu w zamian za przyjęcie do NATO lub chociaż gwarancje od NATO.

D.O. obawia się, że to akt desperacji, ostatnia próba ratowania niepodległości kraju. Że jego wybór to oddać Rosji Donbas, Krym i pas ziemi je łączący, albo oddać Rosji całą Ukrainę.

Że to ostatni krzyk rozpaczy: Zachodzie, pomóż!

Associated Press: „Dezercja pozbawia ukraińską armię rozpaczliwie potrzebnej siły roboczej i paraliżuje jej plany bojowe w kluczowym momencie wojny z Rosją. Może postawić Kijów w bardzo niekorzystnej sytuacji w kontekście ewentualnych przyszłych rozmów o zawieszeniu broni. - Problem stał się krytyczny - przyznaje jeden z cytowanych przez agencję analityków.

 

5.

Na jedną dramatyczną wiadomość jest inna optymistyczna. To, co prezydent Emmanuel Macron nazwał przekształceniem węgla w sztukę. Mowa oczywiście o inauguracji odrodzonej jak Feniks literalnie z popiołów katedry Notre Dame w Paryżu. Z łatwością znajdziesz, Czytelniku, filmiki, pokazujące odbudowane, piękniejsze niż kiedykolwiek wnętrza, znajdziesz zdjęcia z drona latającego między odbudowanymi pinaklami. To, że odżyła, to również efekt międzynarodowej hojności: po pożarze zebrano 846 mln euro, które przekazało 340 tys. podmiotów ze 150 krajów.

Papieża na inauguracji nie uświadczysz; będzie natomiast na Korsyce. Paryż nie wart był mszy.

 

6.

Na jedną optymistyczną wiadomość przypada jedna zła: Gruzja, piękny kraj z mnóstwem pięknych ludzi, przeżywa dramatyczne chwile. Kiepsko to wygląda, mimo bohaterskich gestów pani prezydent Salome Zurabiszwili, mimo poświęcenia patriotów na ulicach Tbilisi. Jedyna nadzieja w gruzińskiej armii, ale ta, pobita i upokorzona przez niewielki rosyjski kontyngent interwencyjny w 2008 roku, rozdarta rozbiorami, może opowiedzieć się za tymi, którzy ją pokonali i upokorzyli: za Rosją.

 

7.

Dzieje się w Syrii. Nie mamy pełnego obrazu kim są rebelianci, ale, uzbrojeni, wkroczyli i zajęli Aleppo, które, zniszczone bombardowaniami niemal jak Warszawa w 1945 roku, stało się symbolem zwycięstwa tego rzeźnika Bashara al-Assada, który, by to zwycięstwo osiągnąć, nie wahał się oddać części kraju w pacht Rosjanim, Turkom i Irańczykom. Reżim z Damaszku wezwał opancerzony batalion elitarnych żołnierzy, który – jak się wydaje – nie zdołał zablokować ataku. Rebelianci zajęli opuszczone koszary, przejmując pojazdy opancerzone i rakiety przeciwlotnicze. Rosyjskie samoloty przeprowadziły wczoraj kilka nalotów na bazy rebeliantów, nie spowalniając jednak ich marszu.

Wydaje się, że na czele ofensywy stoi formacja Hayat Tahrir al-Sham (HTS): fundamentalistyczne ugrupowanie, które do 2020 r. było powiązane z Al-Kaidą i walczyło w Aleppo u boku dżihadystów z Al Nusra. W ostatnich latach ruch ten związał się z Turcją. Mają czołgi, pojazdy gąsienicowe i artylerię: poruszali się w skoordynowany sposób, co jest oznaką wysokiego wyszkolenia. Donoszono też o obecności utworzonych przez Amerykanów oddziałów Wolnej Armii Syryjskiej. W jednym ze starć zginęło kilku żołnierzy rosyjskich sił specjalnych, którzy usiłowali odeprzeć atak. Źródła rosyjskie podają, że syryjscy oficerowie odpowiedzialni za obronę Aleppo na froncie północnym zawarli porozumienie z powstańcami w zamian za pieniądze.

Sponsorowana przez Turcję ofensywa kieruje się teraz na miasto Hama i dalej na południe do Homs, w środkowej Syrii i niedaleko granicy z Libanem. Siły rządowe i rosyjskie wycofały się z lotniska wojskowego Hama. Strona internetowa agencji rządowej SANA nie działa od 24 godzin. Dziś irański minister spraw zagranicznych będzie w Damaszku, następnie pojedzie do Ankary.

Są pogłoski, że w Damaszku trwają starcia między frakcjami rządowymi. Informuje o tym m.in. CNN Turk. Twierdzi, że w dzielnicy Kafr Suse trwają starcia zbrojne pomiędzy Gwardią Republikańską a 4. dywizją, dwiema elitarnymi jednostkami syryjskich sił zbrojnych. 4. Dywizją dowodzi młodszy brat Bashara Maher al Assadznany ze zwoich pozycji filoirańskich. Według innych mediów arabskich trwa próba zamachu stanu, a Bashar al-Assad – według niektórych niepotwierdzonych plotek – może przebywać w Rosji.

 

8.

Już za kilka godzin, na portalu ‘ natemat.pl ‘ ukaże się najnowsza rozmowa z cyklu „Allegro ma non troppo”. Pięknie się rozkręca.

Bohaterem najnowszego odcinka będzie Donald Trump oraz jego ekipa, składająca się z asów i intelektualistów bardzo podobnych do asów i intelektualistów, jakimi otacza się Jarosław Kaczyński. Będą momenty! Rozmówca – prosto z Waszyngtonu!

Obiecana Babcia Kasia była w szpitalu w nadziei poskładania jej nogi, złamanej przez poplecznika Kaczyńskiego. Babcia Kasia będzie za tydzień, opowie zapewne o najświeższym wyroku 10 miesięcy ograniczenia wolności oraz ogromnej dla niej sumy odszkodowania i nawiązki, na jaką skazał ją sąd wolnej, demokratycznej Polski.



Cud, że się D.O. tutaj nie zgubił!



„Dezercja może wykończyć siły Ukrainy w kluczowym momencie wojny z Rosją”

https://apnews.com/article/deserters-awol-ukraine-russia-war-def676562552d42bc5d593363c9e5ea0



Notre Dame. Jasna, jak nigdy.

Obejrzyj chociażby to, Czytelniku: https://www.youtube.com/watch?v=s-ztAbIAdr4



Syryjscy rebelianci zdobywają większość Aleppo, a siły rosyjskie opuszczają bazy

Błyskawiczny postęp w drugim co do wielkości mieście kraju oszałamia reżim Baszira al-Assada

https://www.telegraph.co.uk/world-news/2024/11/30/syrian-rebels-capture-aleppo-airport-seize-majority-city/



W tym gmachu, w gruzińskim Parlamencie, jeszcze nie tak dawno D.O. przeprowadzał wywiad z jego przewodniczącym, który mówił, że dla patriotów gruzińskich najwyższym wzorem do naśladowania jest Polska, jej bezkrwawa droga do niepodległości, do Unii Europejskiej i NATO, wzorem wykorzystywania funduszy unijnych.

https://www.rferl.org/a/georgia-violence-protesters-rferl-journalists-attacked/33220075.html

 

 

 

 

 

Komentarze

  1. Notre-Dame jak Feniks z popiołów powróciła dla Paryża, Francji i świata!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łączę się w bólu z D.O. -zakupy z "połową" są przeżyciem ,które ciężko odreagować .Fantastycznie ,że Notre-Dame "wskrzeszone" ......może PAPA nie wiedział ? .Przykład Gruzji pokazuje jak jurgieltnicy opłacani przez krainę "prawdy" i szczęśliwości rozwalają porządek świata ...są wszędzie .ZGROZA . Spokojnej niedzieli ,która nie-dzieli wszystkim.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga