DRUGI OBIEG
Niedziela, 17 listopada 2024
1.
Ach cóż to za rozkosz nie dotykać komputera przez cały boży
dzień!
No, może nie cały, ale zdecydowaną większość.
Sobotę D.O. spędził jak normalny człowiek: rano bazar,
warzywa, owocki, jaka eko, potem wizyta w kocińcu z poduchami i przytulaskami
dla kocurków, tankowanie na drugim końcu miasta, bo taniej (45 groszy na
litrze, to już coś!), kolejne zakupy połączone z intensywnym maszerowaniem, bo
krokomierz płacze… Potem obiadek trzeba przygotować… Krem z cukinii był jeszcze
z poprzedniego dnia, ale obrać ziemniaczki, przysmażyć halibuta na rozmarynie.
No i sałatka tunezyjska, częsty letni gość na stole państwa D.O.stwa: Weź spory
ząbek czosnku, posiekaj drobniutko, pokrój w niezbyt duże kostki kilka ogórków
małosolnych, pokrój na niezbyt duże kostki kilka soczystych pomidorów, posól
(ale nie za dużo, bo ogórki już są słone), dodaj ze dwie łyżki dobrej olivy
extra vergine (włoskiej oczywiście, zdaniem D.O. inne do niej nie dorastają!),
wymieszaj, wcinaj, mniam, mniam.
2.
Po obiedzie dyskusja z Żoną na temat źródłosłowu słowa
„farfocel, farfocle”, bo Żona jakimś cudem znalazła inspirację do
przygotowywania zimowej odzieży, zwłaszcza szaliczków i czapeczek (stąd te
farfocle).
Nie wiedzieliśmy, więc wieczorem D.O. sprawdził, skąd to się
wzięło w języku polskim
Odpowiedź była prosta, ale, hmmm… wolałem jej nie znać.
Albowiem słowo to pochodzi oczywiście z niemieckiego, w
którym podobno oznacza…
Nie, może lepiej niech D.O. tego nie pisze, bo i ty,
Czytelniku, będziesz zniesmaczony…
3.
Nienasycony krokomierz wygonił D.O. z domu jeszcze raz nocą.
To było krótko po 17. 17-go po 17-ej.
A właśnie: kiedy zaczyna się noc?
Dla D.O. zaczyna się o zmroku, czyli koło w pół do piątej po
południu.
No, a po jakie licho wychodzić z domu po nocy?
Toteż D.O. na ogół nie wychodzi i od 17 liczy minuty, kiedy
będzie można iść spać.
No to jeszcze raz napisze D.O. to samo, co roku od prawie 20
lat: odkąd z powrotem jest w Polsce modli się, żeby ta właśnie zima była jego
ostatnią tutaj.
D.O. wie, co to mieszkać w słonecznym kraju, bo większą
część swojego dorosłego życia spędził we Włoszech.
Ale, szczerze mówiąc, rzadko kiedy tak marznie, jak zimą we
Włoszech. Mieszkania są nieszczelne, wicher hula, ciepło ucieka galopem, a
tamtejsze przepisy pozwalają wspólnotom mieszkaniowym włączać ogrzewanie, w
zależności od regionu, między 15 października a 15 listopada, chyba, że jest
ciepła jesień i w ciągu dnia temperatura przekracza 20 stopni C: wtedy jeszcze
później.
Z tego to powodu na początku tego miesiąca D.O. włączał w
swoim wynajętym mieszkanku w Rzymie raz po raz klimatyzację na odwrót, tj.
grzejącą w środku i chłodzącą na zewnątrz. Ale już w mieszkaniu Syna trzeba
było siedzieć w ubraniu, chociaż Synowa postawiła w salonie elektryczny
grzejnik. To wszystko, co może zrobić, bo choć kamienica jest z lat 70., ma
przestarzałą instalację elektryczną, nie pozwalającą na przykład na
zainstalowanie kuchenki indukcyjnej. No i nie można włączyć jednocześnie
piekarnika i bojlera ciepłej wody (bo w Rzymie wodę musisz sobie sam zagrzać,
nikt ci jej rurociągiem do mieszkania nie dostarczy), bo korki wylecą albo
gorzej.
Więc grzejnik elektryczny, ale nie można włączyć pralki. Ani
postawić drugiego np. w łazience.
Więc D.O. bardzo docenia, że może siedzieć w domu w
Warszawie w gaciach, nieokutany kocami i waciakami wtedy, kiedy jest zimno, a
nie kiedy kalendarz i urząd miejski na to pozwolą.
Ale to nie zmienia faktu, że zimna nie znosi, nie znosi
szarówki i nie znosi biedy.
D.O. nie zadowoli się tygodniową wycieczką do jakiegoś
ciepłego i słonecznego miejsca: chce CAŁĄ zimę spędzić w ciepłym i słonecznym
miejscu. Potem z rozkoszą wróci do Polski, bo – wierzcie mu – nie ma w świecie
równie pięknego lata, jak w Polsce. Nawet, kiedy nie jest specjalnie błękitne i
suche, to jest zieloniutkie, nieprzesadnie upalne i – jak dotąd – prawie
nigdzie nie trzeba racjonować wody.
No, ale portmonetka płacze, a od początku pandemii ceny
hoteli i kwater prywatnych są po prostu horrendalne. I dlatego ta niemożność spędzenia
zimy pod palmami wzmaga tyko jeszcze sezonową depresję D.O.
4.
I dlatego D.O. wyszedł na spacer w nocy, czyli po godzinie
17. Gdzie można spacerować w sobotę przy temperaturze w granicach 5 stopni C. i
siąpiącej, oblepiającej mżawce?
No oczywiście w centrum handlowym.
Ale te najmodniejsze, w soboty znajdują się w stanie
oblężenia i dramatycznego przeludnienia. Więc nawet ich przepastne parkingi są
wypełnione po brzegi i nie wpuszczają kolejnych chętnych. Trzeba więc znaleźć
centrum peryferyjne, duże, niezbyt ciekawe i niezbyt modne.
D.O. takie znalazł i dorobił jeszcze 3500 kroków do
dziennego deputatu. Nie wystarczyło do wyznaczonej przez krokomierz normy 11
tysięcy, ale i tak dobrze, bo dziś, w niedzielę, dzięki pisokościołowi, centra
handlowe są zamknięte i ze spacerowania nici.
A D.O. nie chce stracić magicznego momentu: przez lata
limitem jego spacerów było 200, czasami nawet 100 kroków. Potem ból
uniemożliwiał stawianie kolejnych. Po operacji kręgosłupa było niewiele lepiej
niż przed nią.
A ostatnio, coś takiego się gdzieś w środku D.O.
przestawiło, że mu nie straszne i 10 i 12 tysięcy kroków.
Ale jeśli nie ma ich gdzie postawić, to psu na budę taka
gotowość organizmu.
Między innymi dlatego D.O. chciałby się wyrwać w miejsca, po
których nawet zimą można spacerować bez palt i kalesonów.
Ufff…
Ależ ten D.O. dzisiaj nudny!
5.
Wraz z nadejściem zimy wielu ludzi odczuwa spadek energii,
zwiększone zmęczenie i trudne do wytłumaczenia uczucie melancholii. Stan ten,
znany jest jako „depresja sezonowa” i jest dobrze zbadany u ludzi. A mało kto
wie, że zmiany sezonowe mogą wpływać również na psy i koty. Brak światła i spadek
temperatury wpływają również na ich samopoczucie.
Spadek poziomu melatoniny, hormonu snu i obniżenie poziomu
serotoniny, związanej z dobrym samopoczuciem, dotyczy także naszych czworonogów.
To może tłumaczyć, dlaczego niektóre zwierzęta wydają się bardziej ospałe i
mniej zainteresowane zabawą zimą.
Istnieje kilka oznak, które pozwalają nam zrozumieć, czy
nasz pies lub kot doświadcza jakiejś sezonowej melancholii. Typowym przykładem
jest letarg: wiele zwierząt śpi dłużej niż zwykle lub wydaje się mniej
aktywnych. Niektóre wykazują zmiany w apetycie, a apetyt na jedzenie może
znacznie wzrosnąć lub zmniejszyć się zimą. Inne wydają się tracić
zainteresowanie zajęciami, które zwykle sprawiają im przyjemność, takimi jak
spacery, gry lub inne codzienne interakcje. Czasami można zauważyć wzrost
niepokoju albo próśb o uwagę, z częstszymi wokalizami - miauczeniem lub skowytem
- co może odzwierciedlać pewien dyskomfort.
Aby pomóc naszemu zwierzakowi przezwyciężyć zimową chandrę
warto promować ich ekspozycję na naturalne światło. Koty korzystają z kącika
przy nasłonecznionym oknie, psy w mniejszym stopniu korzystają z bezpośredniego
światła słonecznego, dlatego zaleca się wyprowadzanie ich na spacer w środku
dnia, kiedy światło jest najjaśniejsze. Jeśli w domu jest mało światła
naturalnego, można rozważyć zastosowanie lamp wykorzystujących widmo słoneczne.
Równie ważne jest utrzymywanie aktywności naszych zwierząt.
Niezależnie od pogody, wspólna zabawa w pomieszczeniu może poprawić morale
zarówno psa, jak i kota.
Nie możemy też zapominać o znaczeniu chwil przytulania i
okazywania uczuć. Wspólne spędzanie czasu i tworzenie chwil czułości może pomóc
i nam i im przeżyć zimowe miesiące z większym spokojem.
6.
Mniejszy od orzecha włoskiego i nieco większy od pestki
wiśni, zamknięty w objętości około jednego centymetra sześciennego, zajmuje
jedną tysięczną całego mózgu, ale stanowi kluczowy element tworzenia naszych
wspomnień.
To kora śródwęchowa, kluczowe połączenie między hipokampem a
obszarami przetwarzania sensorycznego. Aby wykazać jego rolę w mechanizmie
pamięci, opublikowane w ‘Cell Reports’ włoskie badanie pod kierunkiem naukowców
z Krajowej Rady ds. Badań Naukowych i Scuola Normale Superiore w Pizie,
wykazało, w jaki sposób przyhamowanie lub uszkodzenie neuronów obecnych w tym
obszarze mózgu pogarsza pamięć, a ich stymulacja znacznie ułatwia przywoływanie
wspomnień i dostęp do wspomnień o przeżytych doświadczeniach.
To, co powszechnie nazywamy pamięcią w liczbie pojedynczej,
w rzeczywistości przybiera różne formy i ma różne cechy. Wyróżnia się pamięć
proceduralną, czyli taką, która sprawia, że pamiętamy, jak zawiązać buty, czy
jak posługiwać się przedmiotem, ale także pamięć semantyczną, czyli związaną z
ogólną wiedzą, jaką posiadamy o świecie, obejmującą znaczenie słów,
przedmiotów, miejsca i ludzie.
Pamięć najbliższa potocznej koncepcji pamięci indywidualnej,
to pamięć epizodyczna. Stanowi kluczowy aspekt pamięci długotrwałej i pozwala
nam tworzyć i odzyskiwać świadome wspomnienia konkretnych wydarzeń z
przeszłości wraz z powiązaną z nimi treścią kontekstową, taką jak: „Poznałem
Marię w zeszłym tygodniu na przyjęciu u Zenona”. Ta pamięć stanowi podstawę
pamięci autobiograficznej, przyczynia się do poczucia ciągłości siebie w czasie
i wspiera codzienne czynności, takie jak zapamiętywanie, gdzie położyłeś klucze
lub czy tego dnia wziąłeś już pigułkę.
„Wykorzystując model eksperymentalny wykazaliśmy, że
powstawanie wspomnień wiąże się ze wzrostem liczby aktywnych neuronów w korze
śródwęchowej, a także ze zwiększoną ich aktywnością. Co więcej, udało nam się
zweryfikować, że podczas odzyskiwania pamięci konkretnego doświadczenia
reaktywują się te same neurony, podczas gdy ich wyciszenie utrudnia zdolność
przywoływania samego wspomnienia” – wyjaśniają Francesca Tozzi i Stefano
Guglielmo z laboratorium biologicznego Scuola Normale Superiore w Pizie.
„Wyniki te wskazują, że boczna kora śródwęchowa odgrywa
kluczową rolę w obwodzie mózgowym odpowiedzialnym za pamięć o naszym życiu, za
tworzenie i odzyskiwanie wspomnień, czyli engramów, powiązanych z osobistymi
doświadczeniami” – wyjaśniła Nicola Origlia, koordynatorka badania grupa
Instytutu Neurologii Narodowej Rady ds. Badań w Pizie. Uzyskane wyniki
dostarczają dowodów na udział kory śródwęchowej w pamięci epizodycznej i jej
rolę w przetwarzaniu wspomnień w ramach szerszej sieci pamięci, w której uczestniczą
różne obszary mózgu, od płata skroniowego po hipokamp, od kory przedczołowej,
do kory nowej, gdzie konsolidowane są wspomnienia.
Kora śródwęchowa jest także pierwszym obszarem mózgu
dotkniętym chorobą Alzheimera. „Pogorszenie pamięci epizodycznej jest jedną z
pierwszych oznak chorób neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Alzheimera i
często towarzyszą mu zmiany w funkcjonowaniu tego obszaru mózgu. Znajomość
procesów neurobiologicznych leżących u podstaw powstawania i odzyskiwania
wspomnień – podsumowuje Origlia – będzie w stanie dostarczyć nowych,
przydatnych elementów przeciwdziałających rozwojowi tych chorób, pozytywnie
wpływających na nasze zdrowie”.
7.
Już za kilka godzin, na portalu natemat.pl ukaże się
najnowsza rozmowa z cyklu „Allegro ma non troppo”.
Będzie gorąco.
Wszystko, co chcieliście wiedzieć o seksie, ale nie
mieliście kogo zapytać, a jak mieliście, to się baliście.
Oglądajcie, proszę, udostępniajcie!
8.
No dobrze, D.O. napisze. Vorfotzel… Fotze oznacza pochwę,
tylko wulgarnie, a Vorfotze oznaczałoby przedpochwie (tylko wulgarnie).
I taki to z niej farfocel.
Depresja sezonowa dotyka również ich
Udział bocznego engramu kory entorhinalnej w przypominaniu pamięci epizodycznej
https://www.cell.com/cell-reports/fulltext/S2211-1247(24)01146-X
Simon Tisdall
Putin, Xi,
Trump… Barbarzyńcy są u bram, ale przywódcy Europy są zbyt zajęci walką
wewnętrzną, żeby to zauważyć
„Bezczynność, gdy Rzym płonie, trafnie opisuje wybryki
liderów partii w Parlamencie Europejskim w zeszłym tygodniu. UE jest oblężona
przez współczesnych potomków Gotów, Mongołów i Wandalów. Ale co robili najwyżsi
rangą posłowie do PE? Targowali się o to, kto dostanie które dobrze wyściełane
miejsce w Komisji Europejskiej – jakby to naprawdę miało znaczenie w
chaotycznym, drapieżnym świecie, w którym Europa jest przywiązaną, beczącą kozą
otoczoną przez wilki.
Rosyjska horda Władimira Putina nadciąga z północy,
pożerając terytorium Ukrainy i przygotowując grunt pod kolejne nielegalne
aneksje. Na wschodzie Chiny Xi Jinpinga, wykorzystujące olbrzymią nadwyżkę
handlową wynoszącą 292 mld euro, stosują europejską zasadę „dziel i rządź”,
prowadząc jednocześnie agresywne tajne operacje wywiadowcze i hackerskie. Na Zachodzie,
po wyborczym zwycięstwie, amerykański Wandal pali się do walki.
Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego,
ostrzega, że „racja bytu UE jest zagrożona”. Jednak pozornie nieświadoma tego,
przewodnicząca Komisji, Ursula von der Leyen, spędziła tydzień na targowaniu
się z liderem Europejskiej Partii Ludowej Manfredem Weberem i innymi
politykami. Jedno kluczowe pytanie, które zaprząta te wielkie umysły: czy
Olivérowi Várhelyiemu z Węgier można powierzyć dobrostan zwierząt?
„Zajmujemy się polityką, czasami zajmuje to trochę czasu” –
powiedział Weber portalowi Politico. Anonimowy urzędnik UE był mniej
zadowolony: „Musimy żyć w prawdziwym świecie i ruszyć do przodu. Ludzie w USA
dali Trumpowi wolną rękę, gdy my się wygłupiamy”. Parlament został wybrany w
czerwcu. Von der Leyen została ponownie mianowana w lipcu. Jednak nowe
kierownictwo UE może nie „zacząć pracy” przed grudniem lub jeszcze później.
Chroniczna bezużyteczność brukselskiej biurokracji to
najmniejszy z problemów Europy. W autorytatywnym raporcie z września, Draghi
wezwał do corocznych inwestycji w wysokości 800 mld euro w takie obszary jak
AI, zielone technologie i obronność, aby pobudzić słabnący wzrost gospodarczy,
konkurencyjność i bezpieczeństwo UE w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi i
Chinami. Podobnie jak Rosja, oba kraje szybko zwiększają wydatki wojskowe.
W odpowiedzi na apel Draghiego przywódcy UE wydali na
szczycie w Budapeszcie efektowną „deklarację konkurencyjności”. W typowym
brukselskim języku zobowiązali się do podjęcia „zdecydowanych kroków” w sprawie
inwestycji, poczynienia „pilnych postępów” w sprawie unii rynków kapitałowych i
zwiększenia zdolności obronnych „bezzwłocznie”.
To, czy cokolwiek z tego kiedykolwiek się zmaterializuje,
zależy ostatecznie od woli politycznej przywódców krajowych.
Ale wola polityczna słabnie. Tak jak Donald Trump
triumfował, rząd Niemiec – który, obok Francji, jest tradycyjnie postrzegany
jako siła napędowa w UE – upadł. Bezbarwna kadencja kanclerza Olafa Scholza
dobiegła końca. Jednak wybory odbędą się dopiero pod koniec lutego. Prawdziwy
„wewnętrzny wróg” Europy – skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe partie
pielęgnujące antydemokratyczne, trumpistowskie tendencje – będą kontynuować
swój marsz w Niemczech, tak jak gdzie indziej. Ktokolwiek wyjdzie na
prowadzenie, a sondaże faworyzują centroprawicową chrześcijańską demokrację
Friedricha Merza, prawie na pewno zostanie zmuszony do kolejnej słabej koalicji
dwu- lub trzypartyjnej, podatnej na te same wyniszczające pęknięcia, które
pogrążyły Scholza.
Tymczasem we Francji prezydentura Emmanuela Macrona, która w
letnich wyborach znalazła się pod linią wody i mierzy się z podobnymi
wyzwaniami skrajnej prawicy, traci na znaczeniu. Jego wskaźnik poparcia wynosi
23%. Macron przynajmniej zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Przemawiając w
Budapeszcie, ostrzegł, że Europa znajdzie się w menu, jeśli nie rozwinie
większej niezależności gospodarczej i bezpieczeństwa. „Świat składa się z
roślinożerców i mięsożerców. Jeśli zdecydujemy się pozostać roślinożercami, to
wygrają mięsożercy i będziemy dla nich rynkiem zbytu” — powiedział Macron.
„Czy chcemy czytać historię napisaną przez innych, wojny
rozpoczęte przez Putina, amerykańskie wybory, wybory dokonane przez Chińczyków
w kwestiach technologii lub handlu, czy chcemy pisać historię”? – pytał na X.
„Myślę, że mamy siłę, aby ją pisać”. Macron dobrze mówi. Ale czy ktoś go słucha
w dzisiejszych czasach?
Powrót Trumpa z pewnością skupia umysły (poza parlamentem
Europy). Jego destrukcyjna, regresywna polityka dotycząca taryf
protekcjonistycznych, Ukrainy, Izraela-Palestyny, Iranu, przyszłości NATO i
kryzysu klimatycznego jest sprzeczna z interesami UE. Jednym z palących obaw
jest to, że globalna wojna handlowa może wepchnąć strefę euro w recesję i
zmusić Europę do opowiedzenia się po stronie USA i Chin, jej największych
partnerów handlowych.
Trump mówi, że nałoży cła w wysokości od 10% do 20% na cały
import, co mogłoby na przykład zdziesiątkować europejski przemysł samochodowy.
Chiny mogłyby zostać obciążone cłami w wysokości 60% lub więcej. Byłyby
zmuszone do odwetu, podobnie jak UE. Rezultat: globalny chaos rynkowy.
Dziękuję. Sałatkę tunezyjską trzeba wypróbować. pozdrawiam z Gdyni, choć coraz mniej wesoło...
OdpowiedzUsuńZ tą pamięcią to jak z magdalenką Prousta. Nagła iluminacja. Kot śpi jak w letargu, ale potem biega szaleńczo, żeby poprawić wyniki krokomierzem.
OdpowiedzUsuńad.2.
OdpowiedzUsuńJak romantycznie.
ad.3.
Całka szczęścia po życiu wynosi 0 (zero). A D.O. chciałby samo lato.
ad.4.
Spacer po centrum handlowym? Hm.. Czy to nie jest konsumpcjonizm? Nie lepiej po parku? Warszawa to bezpieczne miasto. W odróżnieniu od Rzymu.
"Tak pocieszamy wzajem się,
Idąc długimi ulicami…
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami."
- Jacek Kaczmarski
Co do pkt 6, czyli pamięci epizodycznej, to elektoraty w t.zw. "stabilnych" DEMOKRACJACH, doświadczają chyba oznak wczesnego Alzheimera.
OdpowiedzUsuńCzyli pamiętają i pragną porządków z XIX i pierwszej połowy XXw, zamiast przygotowywać się do tego co dzieje się na Ziemi w tej chwili.
Wkrótce procesy w sferze politycznej i społecznej i ekonomicznej staną się i szybsze i jeszcze bardziej wielkoskalowe. Patrząc przede wszystkim na zmiany klimatyczne i emigracyjno-imigracyjne. Nie zapominając o ogólnoświatowym procesie zgłupienia tik-tokowego i stream-onlinowego, zarządzanego przez intelektualnych "orłów" typu Musk czy chłopaczków z FB, z wpływem Artificial Intelligence tu i tam i wkrótce wszędzie.
dziękuję za dzisiejszy przekaz , w tym zawieszeniu politycznym , nieszczęściu Ukrainy to wszystko wpływa bardzo depresyjnie , tworzy się jakiś świat chaosu i niepewności , nawet pogoda chwilowo łaskawa , potrafi być nieprzewidywalna .
OdpowiedzUsuń