DRUGI OBIEG
Czwartek, 1 maja 2025
1.
Niech się święci!
Świąteczna porcyjka zdjątek.
Teraz D.O. nie w parku, tylko na polach.
A po drodze, już na polach, jest piąć kasztanowców, zupełnie wyjątkowych. Bo
białych i różowych.
Różowe jeszcze nie całkiem rozkwitły, ale już przyciągają tysiące pszczół i os.
D.O. uwielbia patrzeć na ich krzątaninę, również dlatego, że choć nalezą do
rożnych gatunków i pochodzą z rożnych pasiek, to nigdy się przy robocie nie
kłócą, nie walczą: one wiedzą, że kwiatów starczy dla wszystkich, a rasizm jest
im obcy.
No i, jak co roku, nie mogło zabraknąć kadru z tajemnicza furtą.
A wyjątkowość tych kasztanowców polega na tym, że na jednym drzewie kwitną
zarówno kwiaty białe, jak i różowe.
O właśnie tak. I one też się nie kłócą i nie biją!
Wśród białych też sa rożnice, część jest bielutka, część ma uroczy pąs.
Takie google na polskich polach.
No i o tej porze roku nie może zabraknąć fotek rzepaku: tak pięknie i kolorowo
będzie dopiero za rok, o ile Ziemia przetrwa.
A w rzepaku tajemnicze korytarze.
No ładnie jest.
Drzewko urozmaica krajobraz.
Polska na koniec kwietnia.
… „Dziennikarze z 6 krajów połączyli siły, aby ustalić, jak zginęła Wiktoria
i jaki był jej los w ostatnich miesiącach życia. W śledztwo dziennikarskie w
ramach projektu "Victoria" zaangażowane były: "Ważnyje
Istorii", "Washington Post", "Guardian", Ukrainska
Prawda, "Die Zeit", "Der Spiegel", "Der
Standard", Tamedia, ZDF, Paper Trail Media, "Le Monde" i France
24. … Ciało Wiktorii Roszczyny wróciło do Ukrainy podczas wymiany
przeprowadzonej 14 lutego 2025 r. Wg dziennikarzy przekazano je w worku z
numerem 757 i dopiskiem "niezidentyfikowany mężczyzna СПАС (SPAS)" -
ten dopisek oznacza, że przyczyną śmierci było uszkodzenie tętnic serca.
Jenak w środku patolodzy z kostnicy w Winnicy, do których trafił worek,
znaleźli zamrożone ciało kobiety w stanie głębokiego wycieńczenia z metką
"7390 Roszczyna W.W." … Na ciele ukraińskiej dziennikarki znaleziono
liczne ślady tortur. Rozpoznano m.in. otarcia i siniaki, obrażenia szyi,
złamane żebro i możliwe ślady poparzeń po porażeniu prądem elektrycznym.
Obrażenia te zostały zadane, gdy żyła. Dlatego jest wysoce prawdopodobne, że
była torturowana. Jak informują dziennikarze, przed zwróceniem ciała Roszczyny
Rosjanie usunęli z niego oczy, mózg i część krtani. Według Ukrainskiej Prawdy,
która rozmawiała z patologiem sądowym, brak tych organów może być dowodem na
to, że Rosjanie próbowali ukryć, iż Roszczyna została uduszona. – Usunięcie
krtani podczas sekcji zwłok nie jest standardową praktyką. Krtań może być
mocnym dowodem uduszenia. Można również znaleźć krwawienie w tkance oka i
oznaki niedotlenienia mózgu. Jak czytamy w reportażu, czasem Rosjanie
przekazują ciała Ukraińców bez części organów. Tłumaczą to "protokołem
sekcji zwłok", jednak powodem może być chęć ukrycia śladów znęcania”. …
https://wyborcza.pl/7,75399,31898732,wiktoria-zginela-wykonujac-swoja-prace-rosja-oddala-cialo.html#S.TD-K.C-B.5-L.1.duzy
„Wewnątrz Taganrogu: bicie, rażenie prądem i głodzenie w więzieniu, w którym
torturowano Ukraińców”
„Rosja przetrzymuje około 16 000 cywilów w arbitralnych aresztach w 180
oddzielnych ośrodkach. Taganrog był najbardziej znany”.
.. „Przed pełnoskalową inwazją w lutym 2022 r. w ośrodku przetrzymywano
nieletnich więźniów i matki z małymi dziećmi. Po wybuchu działań wojennych
ośrodek został przekształcony w ośrodek tortur dla ukraińskich jeńców i od tego
czasu stał się najciemniejszym ogniwem w sieci ośrodków zatrzymań w całej Rosji
i okupowanej Ukrainie.
Strażnicy poddali nie tylko bojowników, ale także cywilów ciągłej przemocy i
torturom. Dokładnej liczby zatrzymanych cywilów nie da się ustalić, ale
komisarz ukraińskiego parlamentu ds. praw człowieka Dmytro Lubinets powiedział,
że w kwietniu 2024 r. liczba osób zarejestrowanych jako zaginione wynosiła 16
000.
Większość z nich znajduje się w zawieszeniu prawnym i nie oskarżono ich o żadne
przestępstwo. Ich lokalizacja jest często nieujawniana, chociaż informacje
czasami są filtrowane przez uwolnionych jeńców wojennych. Ukraina uważa, że
są przetrzymywani w aż 180 oddzielnych miejscach.
The Guardian i jego partnerzy sprawozdawcy zidentyfikowali systematyczne
stosowanie tortur w 29 z tych miejsc – 18 w Rosji i 11 na okupowanych przez
Rosję terytoriach. Do najczęściej stosowanych metod należą wstrząsy
elektryczne, waterboarding, pozorowane egzekucje, uderzenia drewnianymi i
metalowymi młotami oraz wielokrotne bicie w tę samą część ciała, a także
dziwaczne upokorzenia, takie jak związywanie osoby taśmą, a następnie siedzenie
na niej jak na „ludzkim meblu”. …
również zakaz mówienia po ukraińsku, surowe racjonowanie żywności i nakłanianie
do samobójstwa. W najgorszych z tych miejsc odnotowano wiele ofiar
śmiertelnych.
Stosowanie tortur w celu wydobycia informacji lub fałszywych zeznań wydaje się
być zorganizowane i sankcjonowane na najwyższym szczeblu przez Moskwę.
Takie są ustalenia projektu Viktoriia, trwającego sześć miesięcy śledztwa, w
które zaangażowano 13 redakcji, w tym „Guardiana”, „Washington Post” i „Le
Monde”, pod przewodnictwem francuskiej grupy Forbidden Stories. …
Przemoc w Taganrogu zaczęła się po przybyciu. Pierwszych ukraińskich więźniów
wysłano tam w kwietniu 2022 r., często związanych i z zawiązanymi oczami na
pokładach wojskowych ciężarówek oznaczonych symbolem Z. Większość z nich
została poddana „procedurze powitalnej” znanej jako „przyjęcie”, podczas której
strażnicy bili ich pięściami, kopali i bili pałkami.
„To dla nich święty rytuał. Z zawiązanymi oczami, związanymi rękami i nisko
pochyloną głową, dostajesz rozkaz chodzenia, a każdy pies, który tam stoi,
uważa za konieczne, żeby cię czymś uderzyć” – powiedział Wołodymyr Labuzow,
naczelny medyk ukraińskiej brygady morskiej, który przybył do Taganrogu w
kwietniu 2022 r.
Z czasem do Taganrogu zaczęto deportować także cywilów, co jest symbolem
systemu, który zaciera granice między walczącymi a rzekomymi „wrogimi
elementami” wśród ludności cywilnej na okupowanych terytoriach.
Przed 2022 rokiem w ośrodku przebywało około 400 rosyjskich więźniów, jednak
doniesienia o przepełnionych celach, a także analiza umów dotyczących dostaw
żywności, wskazują, że w szczytowym okresie działalności mogło w nim przebywać
znacznie więcej ukraińskich więźniów.
Typowy posiłek w Taganrogu składał się z około czterech i pół łyżki jedzenia,
według byłych więźniów. Jeden z nich policzył, że porcja makaronu zawierała 15
małych kawałków. Czasami dawano im ryby, ale były one wymieszane z kośćmi i
wnętrznościami. Niektórzy nie jedli w ciągu dnia, oszczędzając racje na jeden
wieczorny posiłek, aby poczuć się na tyle sytym, aby normalnie spać. Labuzov
powiedział, że mężczyźni zazwyczaj tracili do 25 kg podczas zatrzymania.
Wykorzystując szczegółowe zeznania sześciu byłych więźniów, fotografie i
informacje publiczne, takie jak umowy budowlane, współpraca pozwoliła na
stworzenie trójwymiarowego modelu więzienia oraz zrekonstruowanie pokoi tortur,
pokoju przesłuchań i celów. [W artykule jest interaktywna grafika]
Aby pomóc w zmapowaniu układu pomieszczeń, byli więźniowie, którym często
zawiązywano oczy podczas przesłuchań, stosowali takie techniki, jak
zapamiętywanie liczby kroków potrzebnych do przejścia między pokojami.
Po „przyjęciu” przemoc trwała nadal, z regularnym biciem podczas dwukrotnych
dziennych przeszukań cel i, co najokrutniejsze, podczas przesłuchań. Dwa
budynki zostały zidentyfikowane jako główne miejsca tortur w Taganrogu. Byli
więźniowie wspominali, że słyszeli krzyki dochodzące z tych obszarów.
Serhij Taranyuk, były ukraiński żołnierz piechoty morskiej zatrzymany w
Taganrogu, powiedział, że często przesłuchiwano go w pokoju, w którym było
niewiele mebli, tylko krzesło i stół. „Wchodzisz, od razu rzucają cię na
podłogę, zaczynają cię bić i ciąć… A potem, gdy jesteś gotowy im coś
powiedzieć, każą ci usiąść” – powiedział. Taranyuk powiedział, że zmuszono go
do złożenia fałszywego zeznania.
Wszyscy ukraińscy więźniowie, którzy przeszli przez Taganrog, relacjonowali
przerażające i długotrwałe tortury, w tym cywile i więźniarki. Shylyk, była
żołnierka, która w czasie zatrzymania była cywilem, była bita pałkami po całym
ciele, poddawana wstrząsom elektrycznym, grożono jej gwałtem i atakowano psami.
Ołeksandr Maksymczuk, jeniec wojenny, który spędził 21 miesięcy w Taganrogu w
dwóch oddzielnych okresach, napisał w zeznaniach uzyskanych przez Guardian o
wielokrotnym biciu, wstrząsach elektrycznych, duszeniu i technice, w której
strażnicy owijali więźniów od stóp do głów taśmą klejącą, a następnie „używali
ich jako ludzkich mebli”.
Shylyk wspomniała o pokoju, w którym znajdowało się krzesło elektryczne: „Dwa
razy posadzono mnie na krześle elektrycznym… za pomocą urządzenia, które
mocowało zaciski między moimi palcami u stóp. Następnie włączono prąd”.
Opisała, jak podsłuchiwała, jak strażnicy narzekali, że muszą ograniczyć czas
trwania porażenia prądem do mniej niż dwóch godzin, aby uniknąć zabijania
więźniów, ponieważ śmierć oznaczała więcej papierkowej roboty.
Inna specjalna sala tortur była używana do wieszania więźniów w kajdankach głową
w dół w pozycji embrionalnej, z kolanami przywiązanymi do pręta, przez 10-15
minut, podczas gdy byli oni ciężko bici. W niektórych miejscach wstrząsy były
podawane za pomocą radzieckiego telefonu polowego zasilanego bateriami, zwanego
TA-57. Technika ta, nazywana przez więźniów „telefonem Putina”, polegała na
przymocowywaniu przewodów do płatków uszu, nosa lub genitaliów.
Labuzov był wielokrotnie atakowany przez strażników, którzy żądali, aby
przyznał się do okaleczenia rosyjskich żołnierzy. „Podczas jednego z
przesłuchań śledczy poprosił mnie o podanie mojego stopnia i stanowiska. Ale
nawet nie wysłuchał, kim jestem… Natychmiast zostałem uderzony w głowę
drewnianym młotkiem.
„Ten śledczy powiedział: «Powiedz mi coś ciekawego, żebyśmy mogli przestać cię
bić»”. Labuzov zeznał, że następnie został porażony przewodami elektrycznymi i
uderzony pałką i nogą krzesła.
Przy innej okazji, wspominał Labuzov, jego dłonie zostały poparzone
zapalniczką. Pewnego razu zabrano go do kotłowni i wepchnięto po pas do pieca,
w którym podgrzewano wodę, a następnie położono na kuchennym stole do krojenia
mięsa, gdzie grożono mu nożem.
Inni opowiadali o presji psychologicznej, która obejmowała przymusową
indoktrynację, przymusowe recytowanie patriotycznych rosyjskich wierszy oraz
powtarzające się groźby fizyczne i seksualne.
Cele były przepełnione, ośmiu mężczyzn stłoczono w przestrzeni przeznaczonej
dla połowy tej liczby. Labuzov wspominał również inną obecność, która stale
czuwała nad więźniami. „We wszystkich czterech celach, w których byłem, był
portret Putina” – powiedział”.
https://www.theguardian.com/world/2025/apr/30/inside-taganrog-beatings-electrocution-and-starvation-at-prison-where-ukrainians-were-tortured
[Artykuł jest o wiele dłuższy i pełen drastycznych szczegółów, a także grafik i
map]
„Władimir Putin podpisał dekret o nadaniu międzynarodowemu lotnisku w
mieście Wołgograd historycznej nazwy Stalingrad. Mieli o to prosić weterani i
uczestnicy agresji na Ukrainę”.
https://tvn24.pl/swiat/rosja-wladimir-putin-przywrocil-nazwe-lotniska-stalingrad-st8437912
D.O. opuścił z cytatu z tvn24.pl dwa pierwsze słowa „Prezydent Rosji”. Z
dwu powodów: nawet najbardziej niedorozwinięty debil wie, kim jest Władimir
Putin, więc po cholerę to pisać, a po drugie, jeśli już, media workerze (a
raczej jego przełożony, absolwencie wieczorowych kursów menedżerskich) czujesz
potrzebę opatrzenia go jakimś tytułe, to napisz „dyktator”, a najlepiej „masowy
morderca, zbrodniarz”.
USA i Ukraina podpisują umowę dotyczącą minerałów, która umacnia inwestycje w
obronność Kijowa
https://www.theguardian.com/us-news/2025/apr/30/us-ukraine-minerals-deal-russia
Ruch przypieczętowuje umowę o utworzeniu funduszu, który według administracji
Trumpa rozpocznie spłatę około 175 mld dolarów przekazanych Ukrainie
„Historyczna” umowa dotycząca minerałów oznacza długoterminowe zaangażowanie na
rzecz wolnej Ukrainy, twierdzą Stany Zjednoczone
Ukraińscy przywódcy przedstawili szczegóły długo oczekiwanej umowy dotyczącej
minerałów z USA
Projekt ViktoriiaUwolnienie ukraińskich więźniów w Rosji jest kluczowe dla
każdego porozumienia pokojowego, twierdzą grupy praw człowieka
https://wyborcza.pl/7,75399,31899610,izraelski-general-wybuch-w-iranskim-porcie-byl-zaplanowanym.html#S.swiat-K.P-B.1-L.2.zw
„Liczba ofiar śmiertelnych eksplozji w największym porcie Iranu wzrosła do
70. Prawdopodobnie wybuchło niewłaściwie składowane paliwo rakietowe.
Do tragedii doszło 26 kwietnia w porcie Shahid Rajaei położonym w pobliżu
Bandar Abbas na południowym wybrzeżu kraju. Zdjęcia satelitarne pokazują
zniszczenia na obszarze 50 hektarów. Są setki rannych. Nie wiadomo, ile
ostatecznie będzie ofiar śmiertelnych, bo wielu zaginionych nie udało się
jeszcze odnaleźć.
Port o powierzchni około 2,4 tys. hektarów ma roczną przepustowość 70 mln ton
towarów. Szacuje się, że obsługuje połowę irańskiego importu.
Władze irańskie podały, że eksplodował ładunek, który powinien zostać
zidentyfikowany jako przesyłka zawierająca niebezpieczne substancje; zamiast
tego przesyłka została sklasyfikowana i przechowywana jako zawierająca
nieszkodliwy towar.
Reszta informacji jest nieoficjalna. Osoba związana z Korpusem Strażników
Rewolucji Islamskiej Iranu powiedziała w zeszłym tygodniu " The New York
Timesowi", że podpaloną substancją chemiczną był nadchloran sodu, główny
składnik paliwa stałego do pocisków rakietowych średniego lub krótszego
zasięgu.
Jednak Andrea Sella, profesor chemii na University College London, powiedział,
że eksplozja była zbyt silna i spowodowała zbyt dużo dymu, aby mogła zostać
spowodowana wyłącznie przez nadchloran sodu. Jego zdaniem prawdopodobnie był to
nadchloran amonu – podwójny utleniacz i reduktor stosowany w stałych paliwach
rakietowych.
Według irańskiej agencji informacyjnej ISNA paliwo miało zostać wysłane z Chin
i nigdy nie zostało zgłoszone na odprawie celnej. Domyślnie należy przyjąć, że
importerem była jakaś instytucja powiązana z państwem irańskim, np. Gwardia
Rewolucyjna. Jeśli tak, to wskazanie i ukaranie prawdziwych winowajców może
nigdy nie nastąpić. …
Teheran odrzuca możliwość, że wybuch był spowodowany działaniami z zagranicy. …
Jednak izraelski generał Amir Avivi w wywiadzie dla The Media Line zasugerował
zaangażowanie Izraela.
- Ten atak dotyczył paliwa do rakiet balistycznych - stwierdził. …
W 2020 r. Izrael dokonał cyberataku w tym samym irańskim porcie, utrudniając
jego działanie. Ale trudno powiedzieć czy sugestia Aviviego ma jakieś podstawy,
czy tylko jest elementem kampanii nacisku na USA, aby zamiast dogadywać się z
Iranem, dokonały „masowego ataku lotniczego, tak jak teraz na Hutich" -
jak powiedział generał w dalszej części wywiadu.
We wtorek doszło do kolejnej eksplozji, w Isfahanie, zakładzie produkującym
amunicję, w wyniku której jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne. Dwa dni
wcześniej Iran poinformował o udaremnieniu cyberataku na infrastrukturę
komunikacyjną.
Zdjęcie satelitarne przedstawia unoszący się dym po eksplozji, do której doszło
poprzedniego dnia w porcie Shahid Rajaee w Bandar Abbas w Iranie, 28 kwietnia
2025 r. Fot. REUTERS/2025 Planet Labs Pbc
Irańskie władze sądownicze obiecały, że wyniki trwającego śledztwa w sprawie
śmiertelnej eksplozji i pożaru w porcie zostaną opublikowane po zakończeniu
analiz ekspertów. Tymczasem prokuratorzy wszczęli postępowania przeciwko kilku
osobom oskarżonym o rozpowszechnianie fałszywych informacji w internecie, napominając,
że działalność mediów nie powinna „podważać bezpieczeństwa psychicznego
społeczeństwa" ani „służyć wrogom".
Jeden z dziennikarzy z Teheranu, który anonimowo rozmawiał z "The
Guardianem", powiedział: „Nie tylko zostaliśmy ostrzeżeni przed
relacjonowaniem wydarzeń, ale również skutecznie zabroniono nam udostępniania
relacji w mediach społecznościowych.
W obliczu takiej tragedii, co jest do ukrycia? Albo liczba ofiar śmiertelnych
jest znacznie większa niż 70, albo ukrywają prawdziwą przyczynę eksplozji. Po
wniesieniu oskarżenia nasze redakcje również same się regulują w obawie, że
poniosą konsekwencje prawne".
https://wyborcza.pl/7,75399,31898642,pakistan-indie-lada-moment-nas-zaatakuja.html?do_t=95&do_g=19&do_s=D&do_w=461&do_v=1390&do_st=RS&do_sid=2125&do_a=2125#S.PW-K.C-B.3-L.3.duzy
„Wysoki rangą pakistański urzędnik oświadczył, że według "wiarygodnych
informacji wywiadowczych", którymi dysponuje, Indie przeprowadzą operację
militarną przeciwko Pakistanowi w ciągu najbliższych 24-36 godzin. …
Tydzień temu terroryści dokonali masakry 26 turystów w okolicach miasteczka
Pahalgam w administrowanej przez Indie części Kaszmiru. Egzekucja miała tło
religijne: napastnicy oddzielili mężczyzn, zapytali ich o nazwiska, podającym
się za muzułmanów kazali recytować islamskie wyznanie wiary. Zabili hinduistów.
Władze w Delhi wydały listy gończe za dwoma obywatelami Pakistanu i oskarżyły
Islamabad o udział w ataku. Pakistan zaprzeczył i zaapelował o międzynarodowe
dochodzenie w sprawie zdarzenia w Pahalgam. …
Indyjski premier Narendra Modi czuje presję, by odpowiedzieć siłą. W
wygłoszonym w ubiegłym tygodniu płomiennym przemówieniu przysiągł ścigać
napastników „aż po krańce ziemi".
„Na wszelkie militarne awantury ze strony Indii odpowiemy z całą pewnością i
stanowczością”– odparł z kolei pakistański minister Tarar.”
Oba rządy wydaliły dyplomatów, attaché wojskowych i setki
cywilów. Anulowano wystawione wizy. Pakistan zamknął swoją przestrzeń
powietrzną dla indyjskich linii lotniczych. Indie zawiesiły Traktat o wodach
Indusu – ważny pakt o współużytkowaniu dorzecza rzeki, od której zależy 80
proc. pakistańskiego rolnictwa i około jednej trzeciej energii wodnej.
Od czasu zamachu trwa wymiana strzałów wzdłuż 740-kilometrowej granicy
oddzielającej indyjskie i pakistańskie obszary Kaszmiru. Armia indyjska
poinformowała, że odpowiada na „niesprowokowany" ostrzał z broni ręcznej z
wielu posterunków armii pakistańskiej”. …
Pod rządami Trumpa giełdy mają najgorszy początek kadencji prezydenckiej od
1974 r.
https://www.nytimes.com/2025/04/30/business/trump-stocks-tariffs.html
„Pod rządami Trumpa akcje mają najgorszy początek kadencji prezydenckiej od
1974 r.
W ciągu pierwszych 100 dni administracji Trumpa fale uderzeniowe spowodowane
chaotycznym wprowadzeniem taryf nadal wstrząsają globalnym systemem finansowym.
[Świetna grafika!]
Autor: Joe Rennison*
„Sto dni prezydenta Trumpa. Siedemdziesiąt dni gwałtownych wahań na rynkach
finansowych. Trzydzieści trzy dni strat. Ponad 6,5 biliona dolarów utracone z
wartości spółek publicznych.
W przypadku rynków finansowych 9-procentowy spadek indeksu S&P 500 zmierza
ku najgorszemu początkowi kadencji prezydenckiej od czasu, gdy Gerald R. Ford
przejął władzę od Richarda M. Nixona w sierpniu 1974 r. po skandalu Watergate.
Kryzys jest jeszcze gorszy niż wtedy, gdy pękła bańka technologiczna na
przełomie wieków, a George W. Bush odziedziczył rynek, który już znajdował się
w stanie swobodnego spadku.
Z kolei pan Trump odziedziczył gospodarkę na solidnych podstawach i rynek akcji
rosnący z jednego rekordowego szczytu do drugiego.
Sytuacja szybko się zmieniła, gdy 2 kwietnia pan Trump przedstawił swój
sztandarowy zestaw ceł — nie były to pierwsze nowe podatki importowe ogłoszone
przez jego administrację, ale zdecydowanie najbardziej radykalne. Wybuchła
zmienność. Wall Street zaczęła gorączkowo zmagać się z ekonomicznymi
konsekwencjami polityki nowego rządu.
S&P 500 spadł o ponad 10 procent w ciągu dwóch dni, spadek porównywalny z
najgorszymi dniami wyprzedaży wywołanej pandemią w marcu 2020 r., a wcześniej z
kryzysem finansowym w 2008 r.
Akcje od tego czasu się ustabilizowały, ale fale uderzeniowe spowodowane
chaotycznym wprowadzeniem ceł nadal wstrząsają globalnym systemem finansowym.
Niektórzy inwestorzy kwestionowali rolę Stanów Zjednoczonych w sercu tego
systemu finansowego i bezpieczeństwo aktywów kraju w okresach zawirowań na
rynku, co zagrażało długo utrzymywanemu porządkowi rynkowemu.
Pozostało kilku optymistów, którzy zauważają, że zawirowania na rynku
ostatecznie skłoniły pana Trumpa do wycofania się z jego najsurowszych ceł.
Jednak dla wielu inwestorów nawet nadzieje na umowy handlowe, obniżki podatków
i deregulację — powrót do bardziej probiznesowej polityki w programie
prezydenta — pozostają przyćmione przez czystą niepewność co do tego, co
jeszcze może się wydarzyć.
„To bardzo niestabilna sytuacja” — powiedział Michael Purves, dyrektor ds.
inwestycji w Tallbacken Capital.
Pod wieloma względami pierwsze miesiące drugiej kadencji prezydenta Trumpa
różnią się od miesięcy praktycznie każdego współczesnego prezydenta.
Nie zaczęło się tak.
Miesiąc po rozpoczęciu kadencji pana Trumpa indeks S&P 500 osiągnął
rekordowy poziom. Inwestorzy byli zachęceni pozornie nieograniczonym
potencjałem sztucznej inteligencji i nowym prezydentem, który prowadził
kampanię na rzecz programu prowzrostowego.
Śledzenie pierwszych 100 dni Trumpa ›
Poprzednie działania administracji Trumpa w sprawie taryf w Ameryce Północnej
11 kwietnia
Powiedział, że rosnący dług wodny, jaki Meksyk ma wobec Stanów Zjednoczonych na
mocy traktatu z 1944 r., może doprowadzić do wyższych ceł i sankcji›
10 kwietnia
Zagroził dodatkowymi cłami i sankcjami wobec Meksyku, twierdząc, że istnieje
spór o prawa do wody między tymi dwoma krajami›
31 marca
Powiedział, że nie będzie żadnych zwolnień z taryf, które mają zacząć
obowiązywać 2 kwietnia›
29 marca
Powiedział, że „nie obchodzi go zupełnie”, czy ceny samochodów wzrosną w
odpowiedzi na jego cła ›
Przemawiając do Future Investment Initiative Institute w Miami 19 lutego, pan
Trump zapewnił inwestorów o nadchodzącej prosperity gospodarczej.
„Nie ma lepszego miejsca na ziemi niż obecne i przyszłe Stany Zjednoczone
Ameryki pod rządami pewnego prezydenta o nazwisku Donald J. Trump” —
powiedział. Inwestorzy byli rozradowani. „W powietrzu unosił się tak wielki
optymizm” — powiedział Todd Ahlsten, dyrektor ds. inwestycji w Parnassus
Investments, dodając, że „na horyzoncie było niewiele znaków ostrzegawczych”.
Jednak w ciągu dnia od przemówienia pana Trumpa obawy o inflację zaczęły ciążyć
na rynku, nasilając się na początku marca wraz z ogłoszeniem 25-procentowych
ceł na Meksyk i Kanadę. Ekonomiści spodziewają się, że cła, które są podatkiem
od importu płaconym przez importera, doprowadzą do wyższych cen dla konsumentów
i przedsiębiorstw.
Inwestorzy, którzy kiedyś wierzyli, że agresywne kampanijne gadanie pana Trumpa
o nierównowadze handlowej nie stanie się polityką, nagle stanęli w obliczu
nowej rzeczywistości. Prezydent poważnie myślał o nałożeniu ceł i był gotów
zaryzykować wyprzedaż na giełdzie, aby osiągnąć swoje cele.
Inwestorzy nadal nie byli przygotowani na to, co nastąpiło później.
„Ogromna zmiana w paradygmacie”
Ogłoszenie dwucyfrowych ceł na kraje na całym świecie wywołało najgorszą
dwudniową wyprzedaż indeksu S&P 500 od marca 2020 r. Różnica tym razem
polegała na tym, że spadek nastąpił w bezpośredniej odpowiedzi na politykę
rządu.
„To była szybka wyprzedaż, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że nie było
żadnego zewnętrznego szoku, takiego jak pandemia” — powiedział Mohamed
El-Erian, prezydent Queens’ College na Uniwersytecie Cambridge i były dyrektor
generalny Pimco, jednego z największych zarządzających aktywami na świecie.
Ekonomiści zaczęli bić na alarm, że gospodarka, która doświadczała spokojnie
spowalniający wzrost zatrudnienia w miarę obniżania się inflacji zmierzał teraz
w kierunku znacznie ostrzejszego spadku. Administracja ponownie zignorowała
spadek akcji. Inwestorzy rzucili się, aby chronić swoje portfele przed dalszymi
stratami.
„Gospodarka USA przeszła od chwalenia się wyjątkowością ekonomiczną do obaw, że
popada w stagflację lub recesję” — powiedział dr El-Erian. „To ogromna zmiana w
paradygmacie najważniejszej gospodarki świata”.
Na tydzień przed spodziewanym wejściem w życie ceł, zarówno indeks Nasdaq
Composite, oparty na technologii, jak i indeks Russell 2000 mniejszych spółek —
które są raczej barometrem perspektyw gospodarki niż znacznie większe,
międzynarodowe przedsiębiorstwa — znalazły się w bessach.
Bessy, w których indeks spada o 20 procent od swojego szczytu, zdarzają się
rzadko. Kiedy już się zdarzają, są oznaką skrajnego pesymizmu inwestorów. W tym
przypadku analitycy i ekonomiści twierdzą, że chodzi o kierunek gospodarki w
odpowiedzi na cła. To linia graniczna dla wyprzedaży zmieniającej się w stały
spadek rynku.
Kiedy rynki zamknęły się 8 kwietnia — dzień przed wejściem w życie ceł —
S&P 500 spadł o 18,9 procent poniżej swojego szczytu z lutego. Ponieważ
rynek kontynuował spadek w kierunku rynku niedźwiedziego, gdy cła weszły w
życie następnego ranka, pan Trump ogłosił 90-dniową przerwę w stosowaniu
najbardziej karnych ceł na wszystkie kraje z wyjątkiem Chin. Akcje wzrosły, a
S&P 500 odnotował najlepszy dzień od 2008 roku.
Sygnały alarmowe w całym systemie finansowym
Ale to nie rynek akcji sprawił, że się wycofał, jak powiedział pan Trump.
W tym samym tygodniu wydarzyło się coś dziwnego zarówno na rynku obligacji, jak
i walut. Zazwyczaj w czasach zawirowań inwestorzy na całym świecie szukają
aktywów amerykańskich jako źródła niezawodności i bezpieczeństwa. Kupują dolary
i amerykańskie obligacje rządowe, zazwyczaj podnosząc ich wartość.
To właśnie się stało, gdy giełda początkowo załamała się. Ale w dniach
poprzedzających cła, zarówno dolar, jak i amerykańskie obligacje rządowe
również zaczęły spadać, co wywołało alarm na Wall Street.
Handlowcy opisali poczucie paniki i strachu, gdy ceny gwałtownie spadły,
powodując gwałtowny wzrost rentowności.
30-letnie obligacje skarbowe rozpoczęły tydzień z rentownością nieco ponad 4,3
procent. Podczas nocnego handlu przed wejściem w życie ceł rentowność — która
wskazuje na koszt pożyczki dla rządu USA — wzrosła do ponad 5 procent. Był to
ogromny ruch na rynku, który zazwyczaj zmienia się o setne punktu procentowego
każdego dnia.
„Rynek obligacji jest bardzo trudny” — zauważył pan Trump
Handlowcy wskazali na progi techniczne, które zostały przekroczone na rynku
obligacji, wywołując falę sprzedaży z różnych komputerowych strategii
handlowych, które automatycznie kupują i sprzedają na podstawie wstępnie
zaprogramowanych ustawień.
Następnie wyprzedaż nabrała rozpędu, a niektórzy analitycy stwierdzili, że niezwykłe
ruchy były oznaką, że inwestorzy stracili zainteresowanie amerykańskimi
aktywami w obliczu chaosu wywołanego taryfami.
Wyjątkowość Stanów Zjednoczonych ma swoje korzenie w pojęciu, że Stany
Zjednoczone odgrywają centralną rolę na globalnych rynkach finansowych, gdzie
dolar jest walutą rezerwową, a dług narodowy stanowi podstawę pożyczek
krajowych i międzynarodowych. Analitycy twierdzą, że to właśnie pojęcie stało
się podatne na ataki.
Pośród chaosu pan Trump nasilił również ataki na ludzi i instytucje stanowiące
podstawę amerykańskiej wyjątkowości, takie jak Jerome H. Powell, przewodniczący
Rezerwy Federalnej, którego niezależność pomaga podtrzymywać zaufanie
inwestorów do rynków amerykańskich.
Prezydent był niezadowolony, że pan Powell nie obniżył stóp procentowych, mimo
że ten ostatni ostrzegał, że może to spowodować dalszą inflację. Podczas gdy
wielu inwestorów również pragnie niższych stóp, dla nich ważniejsze jest, aby
Fed zachował swoją niezależność.
Więcej taryf „jojo”?
Od 9 kwietnia nastąpiła zmiana tonu administracji.
Urzędnicy promowali to, co, jak twierdzą, było pozytywnymi negocjacjami
handlowymi prowadzonymi za kulisami.
Nawet gdy twierdzenia administracji o rozmowach są odrzucane jako zmyślone, jak
w przypadku Chin, inwestorzy wywnioskowali, że Biały Dom próbuje dać rynkowi
powód do radości.
Mimo to niewielu jest skłonnych obstawiać, co wydarzy się dalej.
Pewien bankier obligacji w amerykańskim banku powiedział, że jego zespół nie
podejmuje już decyzji handlowych w horyzoncie czasowym do sześciu miesięcy, jak
miało to miejsce w zeszłym roku. Zamiast tego niepewność zmusiła go do
podejmowania decyzji z tygodnia na tydzień, przy czym wiele zależy od
ostatecznego poziomu ceł, który może nie być znany przez tygodnie, a nawet
miesiące.
Dane ekonomiczne będą uważnie obserwowane pod kątem oznak, że cła zaczynają
obowiązywać. Sprawozdania z zysków będą nadal wnikliwie analizowane pod kątem
oznak, że taryfy uderzają w Main Street.
Następnie nadejdzie lipiec i koniec 90-dniowej przerwy, która wstrzymała taryfy
i załamanie rynku.
„Jeśli administracja wkrótce złagodzi politykę celną, a niepewność związana z cłami
zmniejszy się, trwałe szkody mogą być niewielkie lub nieistotne” – powiedział
Jame s Egelhof, ekonomista w BNP Paribas. Powiedział, że spędza coraz więcej
czasu na odpowiadaniu na pytania klientów o to, jak może wyglądać potencjalny
kryzys gospodarczy, jeśli niepewność taryfowa będzie się utrzymywać.
„Jeśli będziemy kontynuować kurs, w którym cła będą zachowywać się jak jo-jo,
rosnąc, spadając, a potem znowu rosnąc, to ta niepewność nie ustąpi i będzie
miała paraliżujący wpływ, w szczególności na przedsiębiorstwa” — powiedział.
Ponownie podkreślając tę niepewność w środę, pan Trump zrzucił winę za obecne
zawirowania rynkowe na swojego poprzednika.
„To giełda Bidena, nie Trumpa” — napisał pan Trump w Truth Social. „Nie objąłem
władzy aż do 20 stycznia. Cła wkrótce zaczną obowiązywać, a firmy zaczną
przenosić się do USA w rekordowych ilościach”.
„BĄDŹCIE CIERPLIWI!!’ dodał.
*Joe Rennison pisze o rynkach finansowych, od kroniki kaprysów giełdy po
wyjaśnianie często niezrozumiałych decyzji handlowych insiderów z Wall Street.
To czego nie powiedziano o blackoucie w Hiszpanii
https://www.repubblica.it/economia/rubriche/outlook/2025/04/30/news/quello_che_non_si_dice_sul_blackout_spagnolo-424158559/?ref=RHLF-BG-P5-S1-T1-SPAZIOFIRME1
Premier Hiszpanii Pedro Sanchez, choć najprawdopodobniej nigdy się do tego
nie przyzna, doskonale wie, że przyczyny awarii, która postawił kraj na kolana,
można odnaleźć w hiszpańskim modelu energetycznym , opartym na dużej ilości
odnawialnych źródeł energii (i to dobrze), ale z dwoma poważnymi
ograniczeniami.
1) Niewystarczający system, który nie posiada mechanizmów umożliwiających
zarządzanie spadochronem oferowanym przez elektrownie gazowe, elektrownie wodne
i wszystkie programowalne źródła niezbędne do interwencji w przypadku kryzysu;
2) sieć wymagająca dużych inwestycji, aby stała się nowocześniejsza i
przystosowana do obsługi źródeł niestabilnych.
Konieczność szybkiego przejścia na energię odnawialną.
W Europie Hiszpania rozwinęła produkcję energii ze źródeł odnawialnych bardziej
niż jakikolwiek inny kraj, czego konsekwencją był spadek wytwarzania energii ze
źródeł cieplnych.
Korzystne, ale nieprzewidywalne. Jest to korzystne pod względem ekonomicznym i
ekologicznym przejście dla wszystkich, ale aby nim zarządzać, potrzebny jest
system, który będzie w stanie łagodzić wahania nieprogramowalnych odnawialnych
źródeł energii.
Ciągliwość gazu. W przeciwieństwie do elektrowni gazowych, które można włączać
i wyłączać jak piec, energia z ogniw fotowoltaicznych i wiatru nie jest
regulowana i zależy od warunków pogodowych.
Wyjątek. Jedynym odnawialnym źródłem energii, z którego można korzystać, jest
energia wodna, ponieważ przepływ wody można zatrzymać lub zwolnić zależnie od
potrzeb.
Jak działa sieć?
Należy dobrze zarządzać zmiennością źródeł odnawialnych. Jeżeli do sieci
dostanie się zbyt dużo energii, sieć eksploduje. Jeżeli wpuści się za mało,
padnie. To trochę jak ciśnienie w ciele człowieka albo wody w rurach.
Aby sieć była w równowadze, musi mieć stabilną częstotliwość między 47,5 a 51
Hz. W przeciwnym wypadku nastąpi przerwa w dostawie prądu.
Sytuacja w sieci hiszpańskiej na dzień 28 kwietnia.
W dniach poprzedzających 28 kwietnia występowały już silne wahania
częstotliwości, a tego dnia sytuacja w sieci hiszpańskiej przedstawiała się
następująco: 18 000 megawatów pochodziło z systemów fotowoltaicznych, 3500 z
energii wiatrowej, 3000 z energii wodnej, 3000 z energii jądrowej, 2000 z
własnej produkcji, 1500 z energii cieplnej i 1000 z gazu, co łącznie daje 32
tysiące megawatów.
Z drugiej strony, 25 000 megawatów energii elektrycznej zostało zużyte w
Hiszpanii, podczas gdy 3000 megawatów zostało wyeksportowanych do Portugalii,
2000 do Francji, 1000 na Baleary i do Maroka, a pozostała część została przeznaczona
na pompowanie hydroelektryczne.
Waga odnawialnych źródeł energii.
Z tych liczb wynika, że 28 kwietnia odnawialne źródła energii odpowiadały za
79,6% produkcji energii. To dużo, ale nie jest to coś, co nie byłoby możliwe do
utrzymania, gdyby system miał do dyspozycji wystarczające hamulce do
zarządzania oscylacjami częstotliwości.
Model hiszpański. Jeśli chodzi o energię odnawialną, hiszpański system stanowi,
że jest ona energią niezbędną, co oznacza, że musi zostać włączona do systemu
za wszelką cenę, ponieważ dla końcowego konsumenta wiąże się ze znacznym
obniżeniem ceny.
W takim systemie może się zdarzyć, że producenci energii, którzy korzystają z
elektrowni gazowych, wolą je wyłączyć, niż ponosić straty, ponieważ nie są w
stanie konkurować cenowo z odnawialnymi źródłami energii: w takich warunkach
nie byłyby nawet pokrywane ich koszty produkcji.
Bez hamulców. W rezultacie bez instalacji regulacyjnych (gazowych,
hydroelektrycznych itp.) zapewniających stałe - także awaryjne - dostawy oraz
bez odpowiedniej sieci do zarządzania oscylacjami, np. za pomocą kompensatorów
zdolnych regulować częstotliwość, może dojść do tego, co wydarzyło się 28
kwietnia.
Kierownik nie wiedział, co się dzieje.
Sieć nie była w stanie sprostać temu zadaniu. Z pewnością potrzebna byłaby
większa digitalizacja: ci, którzy zarządzali nią w czasie kryzysu, nie byli w
stanie prześledzić, ile z 40% produkcji pochodzi ze źródeł odnawialnych. Nie
wiedzieli więc, co dzieje się w sieci.
Blackout.
Gdy nie dało się już kontrolować oscylacji, nastąpiła przerwa w dostawie prądu,
ponieważ systemy odłączyły się od sieci, aby uniknąć uszkodzeń. Odłączono 15
000 MW energii elektrycznej wytworzonej przez systemy fotowoltaiczne, a same
elektrownie jądrowe uruchomiły procedury awaryjne, pozostawiając kraj bez
prądu.
Zaczyna się powoli.
Ponowne uruchomienie przebiegało wolniej, ponieważ ponowne uruchomienie
elektrowni jądrowych lub odnawialnych źródeł energii, które nie są uruchamiane
na żądanie, jest bardziej pracochłonne niż ponowne uruchomienie elektrowni
gazowych, które można szybko uruchomić ponownie, jeśli są „gorące” (tj.
włączone, nawet jeśli nie pracują z pełną mocą). W tym przypadku były wręcz
„zimne”, a co za tym idzie, ich czas reakcji był długi.
Bezpieczeństwo.
Nie ma wątpliwości, że przejście na odnawialne źródła energii musi przebiegać
szybko, ale trzeba to robić w bezpieczny sposób. A być może nie możemy
pozostawić elastycznej produkcji gazu wyłączonej – patrząc wyłącznie na ceny, a
nie na ogólną stabilność systemu – pozostając bez spadochronu na wypadek
sytuacji krytycznej.
Źródła programowalne.
Dzisiaj, oprócz energii słonecznej i wiatrowej, nadal potrzebujemy
„programowalnych” źródeł, którymi można zarządzać na żądanie (elektrownie
cieplne, ale także hydroelektrownie z pompami i akumulatorami) oraz coraz
nowocześniejszej i wydajniejszej sieci.
Rozwój sieci.
Modernizacja sieci odbywa się z inwestycji, które w sektorze
elektroenergetycznym są rozliczane w rachunku. Hiszpański system taryfowy
przewiduje między innymi ograniczenie inwestycji, dlatego też muszą być one
planowane i zarządzane według starannie opracowanego harmonogramu.
Dylemat.
Jeśli za energię płaci się mało (a w Hiszpanii koszt megawatogodziny należy do
najniższych w Europie), firmy energetyczne narzekają na brak kapitału na
inwestycje. Ale jeśli kosztuje dużo, konsumenci zaczynają narzekać. Koszt
blackoutu oszacowano na 40 miliardów dolarów. Na ile przerw w dostawie prądu w
ciągu roku może sobie pozwolić kraj?
Rozwiązanie leży gdzieś pośrodku: nie można karać zbyt mocno konsumentów, ale
nie można też wstrzymywać inwestycji niezbędnych do bezpiecznej transformacji.
Kompromis, który Sanchez musi znaleźć, zaczyna się od tego miejsca.
Już niedługo, coraz bliżej…
Niech wreszcie posadzą tego świra!
https://wyborcza.pl/7,75398,31899254,kiedy-swirski-stanie-przez-trybunalem-stanu.html#S.TD-K.C-B.9-L.1.duzy
7:20 Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńObfitość, obfitość myślałem, że nie dam rady przeczytać przed śniadaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuń"Jeśli za energię płaci się mało (a w Hiszpanii koszt megawatogodziny należy do najniższych w Europie), firmy energetyczne narzekają na brak kapitału na inwestycje. Ale jeśli kosztuje dużo, konsumenci zaczynają narzekać. Koszt blackoutu oszacowano na 40 miliardów dolarów. Na ile przerw w dostawie prądu w ciągu roku może sobie pozwolić kraj?
OdpowiedzUsuńRozwiązanie leży gdzieś pośrodku: nie można karać zbyt mocno konsumentów, ale nie można też wstrzymywać inwestycji niezbędnych do bezpiecznej transformacji. Kompromis, który Sanchez musi znaleźć, zaczyna się od tego miejsca." To nie jest dylemat, który dotyczy tylko Hiszpanii czy Portugalii. I nie tylko Sanchez ma nad czy myśleć. Chłopak z Kaszub też... To pisałem ja, prosument energii elektrycznej z polskiej Toskanii.
Szereg bardzo interesujących informacji, świetnie napisanych. Ogromny szacunek dla Autora.
OdpowiedzUsuń