DRUGI OBIEG
Niedziela, 18 maja 2025
1.
Dziś ważny dzień dla Rumunii, dla Watykanu i dla Polski.
2.
O, radości, iskro bogów,
kwiecie Elizejskich Pól,
święta, na twym świętym progu staje
nasz natchniony chór.
Jasność twoja wszystko zaćmi,
złączy, co rozdzielił los.
Wszyscy ludzie będą braćmi tam,
gdzie twój przemówi głos.
…
Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie,
ja nowinę niosę wam.
Na gwiaździstym firmamencie
bliska radość błyszczy nam.
„Między matematykiem a chuliganem kochającym Trumpa”: Trudny wybór
prezydencki Rumunii
Wyniki powtórki wyborów mogą zmienić przyszłość kraju, który cierpi z powodu
podziałów politycznych
https://www.theguardian.com/world/2025/may/17/between-a-mathematician-and-a-trump-loving-hooligan-romania-stark-presidential-choice
„Odbierając swojego 10-letniego syna ze szkoły podstawowej w podupadającej
dzielnicy Ferentari w Bukareszcie, Georgeta Petre nie miała wątpliwości, na
kogo zagłosuje w niedzielę i dlaczego.
„Mam nadzieję, że zmieni pewne rzeczy” – powiedziała. „Mam nadzieję, że zrobi
wszystko lepiej. Wszyscy przed nim po prostu… kłamali. Rozejrzyj się – nie
możemy tak dalej postępować. Nie stać mnie na jedzenie ani ubrania dla dzieci.
Głosuję na George’a Simiona. Będzie inny”.
Dwadzieścia minut jazdy samochodem, rozmawiając z grupką współpracowników przed
lśniącymi szklanymi i betonowymi biurami jej pracodawcy, Cosmina Ispasa,
31-letniego prawnika korporacyjnego, dało równie jasne wyobrażenie.
„Rozumiem, że ludzie są wkurzeni – powiedział. - Rozumiem, że chcą zmian. Ale
nie widzą, że zmiana, którą proponuje Simion, jest iluzją. To tylko słowa:
suwerenność, tradycja… Nicuşor Dan może nie jest idealny, ale jest poważny i
odpowiedzialny. Wybór między nim a faszyzmem nie jest trudny”.
Na kilka dni przed powtórką kluczowych wyborów prezydenckich, które mogą
ukształtować oblicze ich kraju na pokolenie, rumuńscy wyborcy są głęboko,
beznadziejnie spolaryzowani. „Po raz pierwszy w niedawnej historii” —
powiedział politolog Cristian Pîrvulescu — „Rumunia jest w prawdziwym
niebezpieczeństwie”.
Simion, porywczy, wygadany, ultranacjonalista w stylu Maga, który zdaniem wielu
obserwatorów mógłby odciągnąć Rumunię od jej dotychczasowej, niezachwianej
proeuropejskiej ścieżki, zdobył w pierwszej turze prawie dwa razy więcej głosów
niż Dan, niezależny burmistrz Bukaresztu.
W ostatnich dniach przepaść między nimi zniwelowała się, gdy bardziej
powściągliwy Dan, elokwentny, konserwatywny społecznie matematyk, znany ze
swoich zmagań z korupcyjnymi deweloperami w stolicy, wypadł znakomicie w
telewizyjnej debacie twarzą w twarz.
Jednak Simion może przegrać ten wyścig, a ponieważ w Rumunii jest rząd
tymczasowy, a eksperci przewidują, że wygrana Simiona może w niedalekiej
przyszłości doprowadzić do powstania skrajnie prawicowych rządów, kraj zmierza
w najlepszym razie ku szkodliwej niestabilności, a w najgorszym ku ostremu
zwrotowi antysystemowemu.
Kandydat skrajnej prawicy wszedł w buty innego ultranacjonalistycznego
przywódcy, Călina Georgescu, po tym jak pierwsza tura wyborów w listopadzie
ubiegłego roku została anulowana z powodu oskarżeń o rosyjską ingerencję i
naruszenia zasad finansowania kampanii – co spotkało się z ostrą krytyką
globalnej prawicy, w tym wiceprezydenta USA, JD Vance'a.
Georgescu, który niespodziewanie wygrał te wybory, nie mógł wziąć udziału w
powtórnych wyborach.
Na południowo-zachodnim skraju stolicy Ferentari jest często opisywane jako
najbiedniejsza i najbardziej zmarginalizowana dzielnica miasta. Jest domem dla
około 80 000 osób, wielu z nich to Romowie, a bloki mieszkalne z czasów
komunizmu niszczeją i rozpadają się.
Bieda i bezrobocie są chroniczne; opieka zdrowotna i sanitacja są nieudolne;
przestępczość – narkotyki, prostytucja, działalność mafii – powszechne. Ponad
80% mieszkańców nielegalnie podłącza się do sieci elektrycznej; ponad 60% nie
ma kanalizacji, ponieważ są skłoterami.
Petre żyje z zasiłku inwalidzkiego w wysokości 500 lei (około 400 zł)
miesięcznie, plus 250 lei na każde z trójki jej małych dzieci. Podobnie jak
wielu w Ferentari, pokłada wiarę w Simionie, byłym ultrasie i nacjonalistycznym
agitatorze, który stał się bezczelnym populistą.
Ștefan Șerban, 69 lat, siedzący na ławce ze swoim przyjacielem Nicolae Carją,
74 lata, powiedział, że życie było lepsze pod rządami byłego komunistycznego
dyktatora, Nicolae Ceauşescu. „Byliśmy wtedy bogatym krajem” – powiedział.
„Przemysł, ropa naftowa, gaz, kopalnie złota. I żadnego długu”.
Teraz, powiedział Carja: „Mamy górę długów. I sprzedaliśmy wszystko, co
mieliśmy, obcokrajowcom. Simionowi nie będzie łatwo; będzie musiał walczyć
ciężko i może to potrwać kilka lat. Ale myślę, że naprawdę chce coś zmienić –
ułatwić ludziom życie”.
Doina Radu powiedziała, że Simion miał na myśli „więcej miejsc pracy, lepsze
usługi, wyższe emerytury”. Powiedziała, że poradziłby sobie jeszcze lepiej,
gdyby, jak obiecał, uczynił Georgescu swoim premierem. „To byłby naprawdę
najlepszy zespół” – powiedziała.
Simion, którego partia AUR opowiada się za „wiarą chrześcijańską, rodziną i
miłością do naszego narodu”, złagodził swoją retorykę od czasu wygrania
pierwszej tury, twierdząc, że jest „realistą UE” a nie sceptykiem, popiera
członkostwo w NATO i nie jest prorosyjski.
Ale jest zagorzałym fanem Trumpa, porównywał UE do ZSRR, podziwia Viktora
Orbána – którego opisał jako „wzorcowego” – i, podobnie jak nieliberalny
premier Węgier, sprzeciwia się pomocy dla Ukrainy. Twierdzi, że zagraniczne
firmy okradają Rumunię.
Simionowi zakazano wjazdu do sąsiedniej Mołdawii za wzywanie do jej
reintegracji z Rumunią, a także na Ukrainę – której część przed 1940 r. również
była rumuńska – za „systematyczne działania antyukraińskie … naruszające
suwerenność państwa i integralność terytorialną”.
Simion, przeciwnik szczepionek przeciwko Covid, uważa, że krajem rządzą
„globalistyczne elity”. Jego retoryka może być brutalna: wzywał do „obdzierania
rywali ze skóry żywcem”, zastanawiał się nad swoimi krytykami „co z wami zrobię
po 19 maja?” i groził napaścią seksualną na skrajnie prawicową posłankę.
W kraju już mocno zadłużonym, z niemal śmieciowym ratingiem kredytowym i
najwyższym deficytem budżetowym w UE, jego polityka gospodarcza –
nacjonalizacja przedsiębiorstw użyteczności publicznej, redukcja zatrudnienia w
sektorze publicznym – oraz nieprzewidywalność, poważnie wystraszyły rynki.
Jednak niektórzy z najbardziej pokrzywdzonych mieszkańców Rumunii, w tym
historycznie marginalizowana społeczność romska, największa w Europie, widzą w
nim swojego wybawcę. „Zostali wepchnięci w jego ramiona” – powiedział Nicu
Dumitru z organizacji pozarządowej Romowie dla Demokracji.
„Nie ufają systemowi, a on nie jest jego częścią. Odmówiono im edukacji, aby
mogli go przejrzeć” – powiedział o swojej społeczności. „Są rozczarowani i
rozczarowani, chcą rewolucji, a on jest jedyną opcją”. Prawie 50% Romów oddało
swój głos w pierwszej turze na Simiona.
Co jeszcze bardziej alarmujące, powiedział Dumitru, to fakt, że „to już się
zdarzyło. To copy i past lat 30. i 40.” – kiedy wielu Romów popierało potężny
międzywojenny faszystowski ruch Legionistów Rumunii i brutalną Żelazną Gwardię,
dowodzoną przez Corneliu Codreanu.
Społeczne oburzenie na skorumpowanych i nieskutecznych polityków głównego
nurtu, wysokie nierówności i niską jakość usług odgrywa wyraźną rolę w obecnym
wzroście popularności Simiona i Georgescu: dochody gospodarstw domowych
stanowią jedną trzecią średniej UE; prawie 40% z 19 milionów mieszkańców
Rumunii jest zagrożonych ubóstwem.
Ale, jak zauważył Pîrvulescu, dziekan Narodowego Uniwersytetu Studiów
Politycznych i Administracji Publicznej, długa historia skrajnie prawicowych i
faszystowskich ruchów w Rumunii również jest czynnikiem. „To nie jest bogaty
kraj, ale też nie jest biedny” – powiedział.
Członkostwo w UE przyniosło znaczne korzyści ekonomiczne od 2007 r., powiedział
Pîrvulescu; PKB na mieszkańca było większe niż na Węgrzech, w Grecji i
Portugalii. Płaca minimalna wzrosła o 80%. Ale atrakcyjność nacjonalistycznego
autorytaryzmu jest głęboka.
Po wojnie Ceauşescu zapoczątkował „narodowy komunizm” wokół głęboko
nacjonalistycznej gloryfikacji rumuńskiej historii. Jeszcze w 2000 r. wulgarny,
negujący Holokaust ultranacjonalista dostał się do drugiej tury wyborów
prezydenckich.
Z sondażu przeprowadzonego przez Grigore Pop-Eleches, profesora nauk
politycznych na Uniwersytecie Princeton, wynika, że wyborcy wyrażający „silną
sympatię” do Cordeanu i Ceauşescu są nawet czterokrotnie bardziej skłonni
głosować na Simiona niż ci, którzy zdecydowanie nie lubią tych dwóch
autorytarnych przywódców.
Ale jak twierdzi Pîrvulescu, obecny wzrost znaczenia skrajnej prawicy został
również wywołany przez COVID, który AUR Simiona wykorzystał jako narzędzie
wojny kulturowej, a także przez rozprzestrzenianie się teorii spiskowych w
mediach społecznościowych, w tym sponsorowanej przez Kreml wojny hybrydowej.
Gelu Duminică, socjolog i aktywista, zwrócił uwagę na prostotę demokratycznego
niedoświadczenia. „Mieliśmy demokrację przez dekadę w latach 30., a potem
ledwie trzy od końca komunizmu – dla nas demokracja nadal oznacza „możemy
robić, co chcemy” – powiedział.
Wyborcy Dana twierdzą, że są aż nadto świadomi znaczenia niedzielnego
głosowania. W parku biznesowym Raluca, trzydziestokilkuletnia pracownica IT,
która poprosiła o zachowanie anonimowości, powiedziała, że to „proste. Może to
określić naszą przyszłość na następne 20 lat”.
Dan był dobrym kandydatem, powiedziała: „Jest proeuropejski. Nieskorumpowany.
Szanuje praworządność. Zrobił wiele dla Bukaresztu: naprawił rury wodociągowe,
autobusy”. Jej kolega Richard powiedział, że Dan był pierwszym burmistrzem,
który „naprawdę zajął się sprawą, a nie tylko ją załatał”.
Ionut Baban, 33-letni menedżer IT, zgodził się. „Dan może nie jest ulubieńcem
tłumu, ale podejmuje logiczne, oparte na dowodach decyzje” – powiedział.
„Simion to pyskaty prowokator. Między matematykiem a chuliganem kochającym
Trumpa, wiem, co wolę”.
Niewielu wątpi w konsekwencje zwycięstwa Simion. Elena Calistru, działaczka
społeczeństwa obywatelskiego i współzałożycielka Funky Citizens NGO, którą
Simion ostrzegł, że „pociągnie do odpowiedzialności… za wzniecanie
nieistniejących rzeczy”, powiedziała, że skutki nie będą ograniczone do
Rumunii.
„Prezydent prowadzi politykę zagraniczną i uczestniczy w szczytach przywódców
UE” – powiedziała. „To oznacza decyzje dotyczące następnego siedmioletniego
budżetu, obrony, rozszerzenia – w tym Ukrainy. Zakres zakłóceń jest ogromny”. W
kraju obawia się najgorszego.
„Prezydent nie jest szczególnie potężny, ale ma bardzo widoczną katedrę, z
której może korzystać, aby stać się prawdziwym graczem” – powiedziała. „Może
odsyłać ustawy do parlamentu. Dokonuje ważnych nominacji w sądownictwie i
wywiadzie. Mianuje premiera”.
Co najważniejsze, może on również rozwiązać parlament, jeśli posłowie
dwukrotnie odrzucą jego propozycje dotyczące premiera – a centrolewicowi
socjaldemokraci (PSD) i centroprawicowi liberałowie (PNL), których rządząca
koalicja upadła w tym miesiącu, za wszelką cenę chcą uniknąć nowych wyborów.
Calistru i inni uważają, że może to doprowadzić do powstania mniejszościowego
rządu skrajnie prawicowego pod przywództwem AUR Simiona – drugiej co do
wielkości partii w parlamencie – i wsparcia ze strony „oportunistycznej” PSD, a
nawet, jeśli wystarczająca liczba posłów zmieni partię, do powstania skrajnie
prawicowej większości.
„To byłby przepis na katastrofę” – powiedziała.
Między europeizmem a suwerennością, Polska wybiera nowego prezydenta
Pierwsza runda odbędzie się w niedzielę 18 maja. Dwoma faworytami w dogrywce 1
czerwca są Trzaskowski i Nawrocki. Przyszłość premiera Tuska zależeć będzie
także od tego, kto wygra wybory
https://www.repubblica.it/esteri/2025/05/17/news/elezioni_polonia_2025_trzaskowski_nawrocki-424254611/?ref=RHLM-BG-P4-S1-T1-fattidelgiorno5
Kolejny kraj zza dawnej Żelaznej Kurtyny ryzykuje, że zostanie zmiażdżony
między jadowitą kampanią dezinformacji i prawdziwych działań sabotażowych
pilotowanych przez Kreml a antyeuropejską propagandą zwolenników Trumpa. Ale
Polska stoi na rozdrożu także z innych powodów. Głosowanie w pierwszej turze
wyborów prezydenckich odbędzie się w niedzielę. Dwaj faworyci w drugiej turze 1
czerwca odzwierciedlają obecnie dwa odwieczne obozy, które toczyły w Warszawie
spór przez ostatnie dwadzieścia lat. …
Dalszego ciągu D.O. nie tłumaczy ze względu na ciszę wyborczą, a ta cisza
odbywa się wśród tryliona bannerów nawołujących do głosowania a to na tego, a
to na owego.
To, co zwraca uwagę, to to, że stara Europa wciąż postrzega nas jako kraj zza
dawnej Żelaznej Kurtyny.
Tonia Mastrobuoni jest świetna korespondentka „Repubbliki” z Berlina i czasami
– nieszczęsna – musi pisać o takich egzotycznych krajach, jak Polska.
Zasadniczo poprawnie, ale widać kolosalną różnicę między tym, co pisze o
Niemczech, a o co o „krajach zza Żelaznej Kurtyny”.
Cóż: my też postrzegamy Włochów jako tych od spaghetti, mandolin i specjalistów
od głupawych, chwytliwych szlagierów, którymi katują nas w restauracjach na
całym świecie.
Paliusz, pierścień: rytuały i liderzy z całego świata. Wszystko, co trzeba
wiedzieć o inauguracji pontyfikatu Leona XIV.
https://www.famigliacristiana.it/articolo/papa-leone-xiv-cos-e-l-intronizzazione-e-la-messa-di-inizio-pontificato.aspx
Prezydent Włoch Sergio Mattarella i premier Giorgia Meloni, prezydent Peru
Dina Ercilia Boluarte , wiceprezydent Stanów Zjednoczonych JDVance i sekretarz
stanu USA Marco Rubio otwierają listę 156 delegacji, które wezmą udział we mszy
inaugurującej pontyfikat papieża Leona XIV, która odbędzie się dziś na placu
Świętego Piotra.
Przedstawiciele władz cywilnych będą zasiadać po prawej stronie schodów
Bazyliki Watykańskiej, tak jak podczas pogrzebu papieża Franciszka. Ich
kolejność będzie ustalana według podwójnego kryterium: rangi szefa delegacji i
alfabetycznej listy krajów w języku francuskim, będącym językiem dyplomacji.
Po delegacjach z Włoch oraz dwóch krajów nowego papieża, Peru i Stanów
Zjednoczonych, w mszy inauguracyjnej pontyfikatu Leona XIV udział wezmą
panujący władcy: Andory, Belgii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Hiszpanii,
Liechtensteinu, Luksemburga, Monako, Zakonu Maltańskiego i Holandii. Będą głowy
państw, wśród których potwierdzono obecność prezydenta Ukrainy Wołodymyra
Zełeńskiego, Izraelczyka Izaaka Herzoga, Libańczyka Josepha Aouna, Polaka
Andrzeja Dudy, Kolumbijczyka Gustavo Petro, a także przewodniczącej Komisji
Europejskiej Urszuli von Der Leyen w towarzystwie przewodniczącej Parlamentu
Europejskiego Roberty Metsoli.
Następnie przybędą następcy tronu (Wielką Brytanię reprezentuje książę Edward),
a następnie obecni w Rzymie przedstawiciele państw z premierami na czele. Będą
to m.in. Friedrich Merz (Niemcy), Francois Bayrou (Francja), Mark Carney
(Kanada), Anthony Albanese (Australia), Christian Stocekr (Austria). Następnie będą
kraje reprezentowane przez przewodniczących parlamentów, ministrów spraw
zagranicznych, organizacji międzynarodowych, kraje reprezentowane przez
ministrów i inne osobistości. Rosja na przykład wysyła ministrę kultury Olgę
Liubimową, Tajwan byłego wiceprezydenta Chen Chin-Jena. Będą przedstawiciele
władz Kosowa i Wietnamu, krajów, z którymi Stolica Apostolska nie utrzymuje
pełnych stosunków dyplomatycznych.
Długie podróże i krótkie kazania: Jak ojciec Bob został papieżem Leonem
Podsumowanie głębokiej edukacji religijnej, doświadczenie duszpasterskie na
pierwszej linii frontu, zarządzanie parafią i zarządzanie Watykanem — wraz z
zachętą od papieża Franciszka — umieściło Roberta Prevosta na szybkiej ścieżce.
Autorzy: Jason Horowitz, Julie Bosman, Elizabeth Dias, Ruth Graham, Simon
Romero i Mitra Taj
Zespół relacjonował z domów papieża Leona na trzech kontynentach, w tym w
Watykanie, Chicago i Trujillo w Peru.
https://www.nytimes.com/2025/05/17/world/europe/robert-prevost-pope-leo-xiv.html
Była połowa lat 90., a żołnierze, uzbrojeni po zęby, zatrzymali się i
wsiedli do minibusa wiozącego amerykańskiego księdza i grupę młodych
peruwiańskich kleryków. Żołnierze próbowali siłą zwerbować mężczyzn.
Powołując się na prawo zwalniające duchownych ze służby wojskowej, ojciec
Prevost powiedział żołnierzom: „Nie, ci młodzi mężczyźni zostaną księżmi, nie
mogą iść do koszar” — opowiada ksiądz Ramiro Castillo, jeden z kleryków w
furgonetce. „Kiedy musiał przemówić, przemówił”.
Po latach wewnętrznej przemocy, napięć granicznych i politycznych zawirowań
Peru, pod rządami autorytarnego prezydenta, potrzebowało większej siły
militarnej. W tamtych czasach ojciec Prevost i seminarzyści podróżowali po
kraju, odtwarzając sceny, czasami w kostiumach powstańca lub żołnierza, aby
zachęcić do rozmów i pomóc uleczyć kraj naznaczony gorzkimi konfliktami.
Były to inscenizacje dramatycznych czasów, przez które ojciec Prevost przeszedł
jako misjonarz, który odnalazł swój głos w Peru.
Teraz, gdy przejmuje podzielony Kościół rzymskokatolicki i najbardziej
prominentną ambonę na ziemi, gdy autorytaryzm rośnie, skoki technologiczne
zakłócają społeczeństwo, a najbardziej bezbronni są zagrożeni przez konflikty,
nierówności ekonomiczne i zmiany klimatyczne, jego głos będzie słyszany na
całym świecie.
Papież Leon XIV, człowiek z nogami na dwóch kontynentach i wieloma językami,
wnosi CV, które zapewniło mu pracę, pełnię wykształcenia religijnego, pracy
duszpasterskiej na pierwszej linii, zarządzania globalnym porządkiem i
doświadczenia w zarządzaniu Watykanem. Miał też potężnego sojusznika w osobie
papieża Franciszka, który pod koniec życia mocno popchnął karierę Amerykanina
do przodu.
Przez cały czas Bob - jak nadal nazywają go jego amerykańscy przyjaciele - lub
Roberto, jak nazywają go jego przyjaciele hiszpańscy i włoscy, pozostawał
konsekwentnie powściągliwy, szary człowiek w świecie przerośniętych osobowości,
odziany w wystawne szkarłatne sutanny, gorliwy administrator apostołów. Jego
duchowe szkolenie nauczyło go, by się wycofać i zrobić więcej miejsca dla
innych, stawiając wiarę ponad wszystko.
Uświadomił sobie, że będzie musiał zostawić wiele z siebie za sobą, biorąc na barki
ciężar przewodzenia 1,4 miliarda katolików na świecie.
We wtorek Leon wślizgnął się do siedziby swojego zakonu augustianów tuż przy
placu Świętego Piotra. Przy makaronie alla carbonara słuchał, jak jego
przyjaciele, z łzami w oczach, mówili mu, że finanse kościoła stworzyły pustkę
w ich kaplicy i jadalni.
„Widzę, że trzeba zrezygnować z wielu rzeczy” – powiedział podczas lunchu, relacjonuje
ksiądz Alejandro Morala Antón, stary przyjaciel.
Po posiłku Leon, którego największą przyjemnością było wielogodzinne jeżdżenie
po zakurzonych drogach, przez amerykańskie autostrady lub przez europejskie
granice, wsiadł na tylne siedzenie czarnego SUV-a volkswagena tiguana, by
przejechać kilkadziesiąt metrów z powrotem do Watykanu, otoczony przez ochronę,
otoczony tłumami i ścigany przez reporterów.
Edukacja duchowa
Bob Prevost nie był pewien, co robić. Przez lata wydawało się, że jest
przeznaczony do kapłaństwa. Dorastał w głęboko katolickiej rodzinie w południowej
części Chicago, gdzie jego przyjaciele i nauczyciele w szkole podstawowej
czuli, że ma powołanie. Nawet starsza kobieta po drugiej stronie ulicy
powiedziała mu, gdy był jeszcze chłopcem, że uważa, że zostanie pierwszym
amerykańskim papieżem.
Opuścił rodziców i braci w wieku około 14 lat, aby wstąpić do niższego
seminarium duchownego, dwie godziny drogi po lasach Michigan. Tam przygotowywał
się do życia modlitewnego, a potem na Uniwersytecie Villanova, cytadeli
augustiańskiej edukacji pod Filadelfią.
Ale wtedy, gdy wszystko wydawało się pewne, wyjawił swoje wątpliwości ojcu.
„Może lepiej byłoby, gdybym zostawił to życie i się ożenił; chcę mieć dzieci,
normalne życie” — wspominał przyszły papież w wywiadzie dla włoskiej telewizji
w 2024 roku. Jego ojciec odpowiedział, jak powiedział, w bardzo ludzki, ale
głęboki sposób, mówiąc swojemu najmłodszemu synowi, że tak, „bliskość między
nim a moją mamą” jest ważna, ale tak samo ważna jest intymność między księdzem
a miłością Boga.
„Jest coś” - wspominał ówczesny kardynał Prevost - „czego warto posłuchać”.
Rozmowa uspokoiła sumienie Prevosta, wówczas młodego i głęboko duchowego
człowieka z zamiłowaniem do pasiastych spodni, św. Augustyna i równań
matematycznych. Jego chłopięce lata spędzone w Chicago, gdzie uwielbiał drużynę
White Sox, gdzie był bystrym uczniem szkoły z internatem w Michigan i zawodnikiem
Villanova Wildcats z długimi bokobrodami i głębokim przedziałkiem na boku - stanowiły
duchową edukację przyszłego papieża, w której uczył się rozwijać życie
wewnętrzne, opierające się pokusom świata,
szczególnie materialnej i fizycznej przyjemności.
Nauka zaczęła się wcześnie. Jego lokalna szkoła katolicka i kościół parafialny,
gdzie jego rodzina siedziała w tej samej ławce co niedzielę, a jego matka
śpiewała „Ave Maria”, stały się katolickim kokonem.
Po ukończeniu zaledwie ósmej klasy odważył się opuścić swoją ściśle
zintegrowaną społeczność, aby uczęszczać do St. Augustine Seminary High School
w pobliżu Holland w stanie Michigan, szkoły z internatem dla chłopców, którzy odkrywali
życie w kapłaństwie. Rozciągając się na setkach akrów lasu wzdłuż linii
brzegowej jeziora Michigan, uczniowie uprawiali sport i jeździli na sankach
przez zaspy śnieżne.
Prevost śpiewał w chórze i redagował oraz nadzorował budżetowanie szkolnego
rocznika „The Encounter”, który zdobył certyfikat w konkursie roczników
Uniwersytetu Columbia. Został uznany za najlepszego „lidera dyskusji” na
„wiosennym festiwalu dyskusyjnym” i wystąpił w skeczach „Gaudeamus”, w tym w
jednym, w którym grał Juliusza Cezara, który miał zostać dźgnięty nożem przez
Brutusa.
Rodziny tylko sporadyczne odwiedzały uczniów, ale wracali do domów na przerwę
świąteczną, kiedy to, jak mówili koledzy z klasy, Prevost dostawał dorywcze
prace w magazynie części hydraulicznych, pakując wylewki i krany. Klasa
potencjalnych księży z biegiem lat się zmniejszyła — niektórzy mieli
dziewczyny, inni tęsknili za domem, a jeszcze inni tracili powołanie.
Ostatecznie tylko 13 z kilkudziesięciu, w tym Prevost, ukończyło studia.
Oczekiwał, że pójdzie do seminarium dla augustianów w Illinois, ale je
zamknięto, więc w 1973 roku poszedł do Villanova. Studiował matematykę i
uczęszczał na msze, które czasami przerywały okrzyki „Hoagie (kanapka) Man!”,
gdy przechodził obok facet sprzedający kanapki. Prevost i inni na ścieżce
kapłańskiej mieszkali razem na terenie kampusu w skrzydle St. Mary’s Hall,
gdzie przeważnie porozumiewali się z innymi studentami.
„Było kilka nieprzyjemnych incydentów”, powiedział pastor Tony Pizzo, który był
rok za Prevostem w szkole, a teraz jest głową zakonu augustianów na Środkowym
Zachodzie, „gdzie kilku facetów z drugiej części akademika było zabawnych”.
„Po prostu robili paskudne rzeczy”, powiedział, zauważając, że wyrzucali śmieci
na korytarzu, gdzie mieszkał z Prevostem. „Budziliśmy się rano, a wszędzie było
pełno śmieci”.
To były odciągnięcia od tego, co naprawdę się liczyło: rozwijania życia
wewnętrznego. Ojciec Pizzo powiedział, że zżyta grupa dyskutowała o dziełach
Karla Rahnera, jezuickiego teologa krytykującego sztywną doktrynę Kościoła i
monarchistyczny pogląd na papiestwo. Pomysły Rahnera, w tym wzmocnienie pozycji
lokalnych biskupów, były ważne dla Soboru Watykańskiego II, który wprowadził
zmiany, które zmodernizowały Kościół, oraz dla rozwoju teologii wyzwolenia,
która stosowała Ewangelię do rzeczywistych problemów, szczególnie w Ameryce
Łacińskiej.
Prevost zyskał reputację jednego z bardziej inteligentnych studentów, ucząc się
hebrajskiego i łaciny, mimo że nie studiował Pisma Świętego. „Bob, naprawdę?” –
zapytał ojciec Pizzo. Przeczytał mnóstwo św. Augustyna.
Zagłębił się w regułę augustiańską, kładącą nacisk na przyjaźń i wspólnotę, ale
nie odizolował się od świata zewnętrznego. Po rozmowie z ojcem i formalnym
wstąpieniu do Zakonu św. Augustyna, aby przygotować się do kapłaństwa,
kontynuował naukę na magisterskim kierunku teologii w Katolickim Związku
Teologicznym w Chicago. Była to instytucja o duchu ekumenicznym, fizycznie i
ideologicznie bliska innym szkołom teologicznym, umożliwiająca studentom z
różnych tradycji dzielenie się pomysłami.
Protesty i debaty na temat drażliwych kwestii, takich jak wyświęcanie kobiet na
kapłanki, wstrząsały kampusem, ale koledzy z klasy zapamiętali Prevosta jako
powściągliwego i trudnego do rozszyfrowania, z wyjątkiem jego oczywistego
zaangażowania na rzecz uciśnionych.
On i jego bliski przyjaciel, pastor Robert Dodaro — od czasów liceum byli znani
jako „dwóch Bobów” — pracowali z alkoholikami i narkomanami, a Prevost, który
jeździł Fordem z manualną skrzynią biegów, odwiedzał szpitale i bary, aby
pomagać ludziom w potrzebie. Pojawiał się, gdy jego przyjaciele z zakonu
tracili bliskich i stał się niezawodnym partnerem do rozmowy.
Ojciec Pizzo wspominał, że podczas jednej mroźnej zimy w Chicago miał dziury w
butach, gdy szedł przez śnieg i błoto pośniegowe, ale jego przełożony,
powołując się na ślub ubóstwa zakonu, wątpił, czy potrzebuje nowych.
Ojciec Pizzo zwrócił się do Prevosta. „Powiedział: »O czym ty mówisz?«” –
wspominał, dodając, że przyszły papież udzielił mu praktycznych rad i
powiedział, żeby kupił buty i dał przełożonemu rachunek. „Powiedział: »Nasz
ślub ubóstwa nie oznacza, że żyjemy w skrajnym ubóstwie. To nie to, co
oznacza«.
Wyjeżdżając do Rzymu w 1982 r., Prevost uzupełnił formalne wykształcenie i poszerzył
swoją wizję globalnego Kościoła na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z
Akwinu, znanym jako Angelicum. Tam przyjął święcenia kapłańskie, studiował, aby
uzyskać doktorat z prawa kanonicznego, które rządzi Kościołem, i po raz
pierwszy wprowadził się do domu zakonu augustianów, grając w tenisa i ping-ponga
oraz uczestnicząc z augustianami z całego świata w co najmniej jednym marszu
pokoju podczas Zimnej Wojny.
Ksiądz Giuseppe Pagano, który mieszkał w tym klasztorze, wspominał, że przyszły
papież doskonalił swój włoski, czytając klasyczną powieść włoską z XIX wieku
„Narzeczeni”, ale także oglądając konkurs piosenki z festiwalu w San Remo i
śpiewając neapolitańskie pieśni ludowe podczas długich podróży samochodem.
Ksiądz Paul Galetto, inny współlokator, wspominał, jak Prevost użył swojego
nowego włoskiego, aby zapewnić rozgniewanego rzymskiego policjanta drogowego,
że jego jazda pod prąd była błędem, a nie brakiem szacunku.
Polityka duszpasterska
Ksiądz Prevost pracował jeszcze nad swoją rozprawą doktorską w 1985 roku, kiedy
przeprowadził się do Peru jako młody misjonarz i ksiądz w odległych północnych
rejonach kraju.
„W koncepcji autorytetu Augustyna nie ma miejsca dla kogoś, kto jest samolubny
i szuka władzy nad innymi” — napisał w swojej rozprawie. Przez ponad dekadę w
Peru wcielał swoje idee dotyczące wiary w czyn.
Świeżo po ukończeniu papieskiej szkoły wyższej, odpowiedział na wezwanie
biskupa augustianów, który potrzebował eksperta w zakresie prawa kanonicznego
do utworzenia nowej kancelarii, czyli urzędu administracyjnego kościoła.
Później poprowadził projekt kształcenia peruwiańskich księży, jeżdżąc wzdłuż i
wszerz wybrzeża.
Po drodze spotkał biednych ludzi, którzy rozpaczliwie potrzebowali pomocy, i
kraj spustoszony przez przemoc i napięcia. Świetlisty Szlak, partyzancka
rebelia maoistów, obrał sobie za cel Kościół katolicki w ramach swojej kampanii
zamachów bombowych, dekapitacji i zamachów politycznych.
Zabijali i porywali zakonnice i księży oraz wysadzali kościoły. Inna grupa
bojowników próbowała wymusić pieniądze od augustianów, grożąc wysadzeniem ich
domu wspólnotowego, jeśli nie dadzą partyzantom pieniędzy, powiedział pastor
John Lydon, który mieszkał z Prevostem we wspólnocie augustiańskiej przez
dziewięć lat.
Podczas swojego pobytu tam Prevost opanował język hiszpański. Stał się również
postacią wysoce szanowaną w kościele peruwiańskim, powiedział wielebny Miquel
Company, który przeżył postrzał w głowę przez partyzantów. Był również
uwielbiany za swoją bliskość z ludźmi, pracę polegającą na karmieniu i
znajdowaniu pracy dla biednych oraz za to, że przyjmował ludzi przesiedlonych
przez przemoc.
Mężczyźni uczęszczający do kościoła czasami eskortowali Prevosta, aby chronić
go przed potencjalnymi atakami, powiedział Suiberto Vigo, 75-letni lider
społeczności, który ściśle z nim współpracował. Niektórzy księża ubierali się
jak cywile, aby nie można ich było zidentyfikować, powiedział.
Prevost rozszerzył zasięg kościoła, aby wchłonąć falę przesiedlonych
Peruwiańczyków uciekających przed ubóstwem i przemocą. Mył stopy wiernych w
szopie z glinianą podłogą, nosił dżinsy i mówił prosto.
Jego kazania były niezwykle bezpośrednie. „Mówił, że homilia powinna być krótka
i konkretna, jak minispódniczka” — powiedziała Elsa Ocampo, 81-letnia
wolontariuszka w kościele Matki Bożej z Montserrat w Trujillo.
W miarę jak groźby ze strony powstańców słabły, nasiliły się represje ze strony
autorytarnego rządu.
Po tym, jak ówczesny prezydent Peru, Alberto Fujimori, rozwiązał Kongres i nie
wykazywał szacunku dla praw człowieka przed swoim ponownym wyborem w 1995 r.,
Prevost i inni członkowie wspólnoty augustiańskiej zaczęli brać udział w
demonstracjach, niosąc transparenty z napisem: „Jeśli chcesz pokoju, pracuj na
rzecz sprawiedliwości” — powiedział ojciec Lydon, który mieszkał z Prevostem we
wspólnocie augustiańskiej, odnosząc się do papieża Pawła VI.
Zorganizowali koncert na głównym placu Trujillo, aby uczcić ofiary przemocy
dokonanej zarówno przez partyzantów, jak i rządowe szwadrony śmierci. Grupa
seminarzystów zagrała pieśń protestacyjną o masakrze studentów w 1992 r.,
których szczątki przekazano rodzinom w kartonach po mleku.
Prevost stał się głosem przeciwko autorytarnym nadużyciom, w tym skazaniom bez
należytego procesu, za które wstawiał się, prosząc o ułaskawienie. „Miał
głębokie zrozumienie rzeczywistości Ameryki Łacińskiej” — powiedział Diego
García Sayán, były minister sprawiedliwości w Peru.
Pod koniec lat 90. ten bystry student odnalazł się w roli odważnego pasterza w
Peru, polerując swoje referencje w zakonie. Zakonne rodziny, stare i nowe, były
ze sobą powiązane.
Jego ojciec, Louis, wówczas wdowiec, mieszkał z nim i innymi augustianianami
przez ponad miesiąc w ich plebanii, gotując posiłki i uczestnicząc w życiu
braterskim.
„Był tak dumny ze swojego syna” i swojego życia jako księdza — powiedział
biskup Daniel Turley, który tam mieszkał.
Dyplomacja na całym świecie
Po wyborze na światowego przywódcę swojego zakonu w 2001 roku, ojciec Prevost
wrócił do kolegium św. Moniki przy placu św. Piotra w Rzymie, gdzie mieszkał
podczas studiów podyplomowych. Jadł z młodymi księżmi; pracował nad grą w
tenisa na twardym korcie na szczycie krętej ścieżki college'u, z widokiem na
Bazylikę św. Piotra; i wstawał wcześnie, aby odbywać długie spacery.
Większość czasu spędzał w drodze, nadzorując wszystkich księży i wspólnoty
augustianów na świecie.
Przyszły papież, który jako student college'u pakował swoich przyjaciół do
samochodu o 2 w nocy i jechał 13 godzin z Villanova do Chicago, lubił długie,
samotne podróże z Brisbane do Sydney w Australii. Zamiast szybkiego lotu do
Hiszpanii, jechał całą drogę z Rzymu, przejeżdżając przez Francję i śpiąc w
przydrożnych hotelach. Kiedy podróżował do Niemiec, zatrzymywał się w miejscach
Marcina Lutra, augustianina, który opuścił zakon i kościół i zapoczątkował
protestantyzm.
Przez 12 lat i dwie kadencje pełnił funkcję przywódcy globalnego zakonu z
tysiącami członków, wypowiadając się na temat problemów, z którymi borykają się
katolicy na całym świecie. Ostrzegał katolików, aby nie dali się odciągnąć od
swojej wiary przez „spektakl” mediów społecznościowych lub przez „homoseksualny
styl życia”, który jest sprzeczny z naukami Kościoła, później mówiąc, że jego
poglądy na temat gościnnego kościoła ewoluują, podczas gdy doktryna pozostaje
taka sama. W Afryce mówił o łagodzeniu ubóstwa, w Azji o zwiększaniu powołań, w
Stanach Zjednoczonych o stosunkach międzywyznaniowych, a w Anglii o potrzebie
nowoczesnego kościoła, który będzie reagował na „oskarżenia o wykorzystywanie
seksualne”.
Odwiedził każdy zakątek świata, czasami wielokrotnie. Pogłębił swoje
umiejętności dyplomatyczne i powiązania w kościele; jego zrozumienie kultur i
klimatów politycznych, w których działał jego zakon; oraz finansów, fundacji i
dotacji wymaganych do finansowania działalności kościoła.
W Nigerii nosił obszerne szaty i czapkę; w Kenii wzruszył się, gdy dzieci w
nowej szkole wybudowanej przez zakon dały mu prezent; w Indiach zaskoczył
lokalnych księży jako wyluzowany przywódca, który rozmawiał z nimi prostym
językiem, aby można go było zrozumieć, i który był najbardziej zainteresowany
tym, jak sobie radzą.
Podczas swoich podróży stawiał sobie za punkt honoru jedzenie lokalnego
jedzenia, takiego jak balut, zapłodnione jajo kaczki, na Filipinach, które, jak
powiedział, zajmowało mu „trzy dni na strawienie”. Zjadłby wszystko — „nie był
wybredny”, powiedział ksiądz Luciano De Michieli, który podróżował z Prevostem
przez lata. I zawsze, gdy mógł, jeździł samochodem.
„Dobrze się z nim podróżuje”, powiedział ojciec Moral Antón, przeor generalny
Zakonu św. Augustyna. „Ponieważ niewiele mówi”. Podróżując po świecie, nawiązał
jedną szczególnie ważną więź.
W 2004 roku odwiedził Buenos Aires, gdzie kościołem kierował kardynał
arcybiskup Jorge Mario Bergoglio, przyszły papież Franciszek, który odprawił
mszę.
Jako przywódca zakonu augustianów, Prevost wracał kilkakrotnie do Argentyny,
spotykając się z kardynałem Bergoglio. Nie byli w pełni zsynchronizowani.
Kiedy Franciszek został wybrany papieżem w 2013 roku, Prevost powiedział
niektórym ze swoich współbraci augustianów: „Dzięki Bogu, nigdy nie zostanę
biskupem”, opowiedział na wydarzeniu wiele lat później, dodając: „Nie powiem
wam powodu, ale powiedzmy tylko, że nie wszystkie moje spotkania z kardynałem
Bergoglio zakończyły się porozumieniem”.
W tym samym roku Prevost miał opuścić swoje stanowisko po dwóch pełnych
kadencjach jako szef globalnych augustianów w Rzymie. Podróżował po świecie dwa
razy, poznał biskupów i kardynałów i przygotowywał się do powrotu do Chicago.
Postanowił zaprosić Franciszka do odprawienia mszy z zakonem augustianów, czego
papieże zazwyczaj nie robili. „Ten papież jest inny” – powiedział Prevost
księdzu Miguelowi Ángelowi Martínowi Juarezowi, ówczesnemu sekretarzowi
generalnemu zakonu w Rzymie.
Kiedy Franciszek przyjął propozycję, „Bob prawie upadł” – powiedział ksiądz
Anthony Banks, inny augustianin.
Podczas mszy ksiądz Prevost nazwał papieża „wielkim darem” i pochwalił jego
zaangażowanie w działalność na rzecz wiernych. A Franciszek, jak później
ujawnił w przemówieniu, powiedział mu, żeby „odpoczął”.
Niedługo potem, w 2014 roku, Franciszek odesłał go z powrotem do Peru, teraz
jako biskupa. Spędził tam prawie dekadę, zdobywając kluczowe doświadczenie
duszpasterskie, wygrywając wybory na najwyższe stanowisko w Peruwiańskiej
Konferencji Episkopalnej i stawiając czoło trudnościom i krytyce powszechnej
dla przywódców kościelnych, w tym w kwestiach finansowych i radzenia sobie z
oskarżeniami o molestowanie seksualne.
Niektóre rzeczy się nie zmieniły. Jako biskup Chiclayo, przejechał 12 godzin do
stolicy, Limy, aby spotkać się z kardynałem Josephem W. Tobinem, starym
przyjacielem ze Stanów Zjednoczonych.
„Mam taki obraz, jak on jest pokryty kurzem w zniszczonej czapce baseballowej”
— powiedział kardynał Tobin. „Jestem prawie pewien, że napis na niej nie był: ‘Cubs’”.
Szybka ścieżka watykańska
Gdy papież Franciszek zaczął słabnąć, zaczął umieszczać biskupa Prevosta, na
którego zwracał szczególną uwagę, na szybkiej ścieżce.
Ojciec Moral Antón powiedział, że Franciszek zapytał go w bibliotece Pałacu
Apostolskiego w Watykanie: „Jeśli mianuję Prevosta szefem urzędu biskupów, to
myślisz, że sobie poradzi”?
Ojciec Moral Antón powiedział, że dobrze sobie poradzi.
„Ja też myślę, że tak” — odpowiedział Franciszek.
W 2023 roku Franciszek sprowadził Amerykanina z powrotem do Rzymu, aby
poprowadził ten urząd — który weryfikował kandydatów na biskupów — jeden z
najważniejszych sposobów kształtowania przyszłości Kościoła. Zwiększył jego
pozycję, mianując go kardynałem w tym samym roku.
„Prevost był biskupem spod serca Franciszka” — powiedział kardynał Michael
Czerny z Kanady, jeden z najbliższych doradców Franciszka. „Odzwierciedlał jego
najważniejsze obawy i wartości”.
Jako kardynał nadal mieszkał sam w mieszkaniu niedaleko Watykanu, rezygnując z
pomocy zakonnic, zwykle pracujących dla innych dostojników. Robił zakupy i
gotował dla siebie i jadł lunch z młodymi księżmi, sprzątając ich talerze. Od
czasu do czasu grał w tenisa. „Gram, bo to mi pomaga” – powiedział ojcu
Moralowi Antónowi, swojemu następcy na stanowisku głowy augustianów na świecie.
Nowe stanowisko dało mu cenne doświadczenie jako wpływowego gracza w Watykanie,
gdzie przetrwał w rzymskiej jaskini węży i odniósł sukces. Niezmiennie
przygotowany, koleżeński, bystry i wyważony, Prevost imponował jako superbiurokrata.
Członkowie watykańskiego dykasterium ds. biskupów powiedzieli, że zawsze ich witał
przy długim, prostokątnym stole w Sali Bolonii, ozdobionym freskami
renesansowych map miast, i uważnie słuchał dokumentacji wszystkich kandydatów. G
ludzie monotonnie mówili, potrafił posuwać sprawy do przodu, tak aby nawet tego
nie zauważyli.
„Kiedyś, gdy rozważaliśmy pro i contro pewnego kandydata, powiedział: »Biskup
nigdy nie może się złościć« i zdałam sobie sprawę, że on nigdy się nie złości”
– powiedziała Maria Lia Zervino, jedna z trzech kobiet, które są częścią kościelnego
urzędu ds. biskupów, mówiąc, że miał wizję i cierpliwość oraz że był „głęboko
duchowy”.
Franciszek zwiększył wpływy Prevosta i uczynił go formalnym członkiem
Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, zwiększając jego
południowoamerykańską bona fide, a także innych ważnych departamentów
watykańskich. Zabierał też Prevosta w niektóre ze swoich ostatnich podróży
papieskich.
Kiedy Franciszek priorytetowo traktował spotkania synodalne, na których biskupi
i kardynałowie z całego świata zbierali się, aby omówić kierunek Kościoła,
upewniał się, by jego administracyjna gwiazda zabłysła. Przy stołach
zorganizowanych przez grupy językowe Prevost spędził dwa tygodnie z osobami
mówiącymi po angielsku, a następnie dwa tygodnie z osobami mówiącymi po
hiszpańsku. Niektórzy kardynałowie, których spotkał, mówili, że nie zdawali
sobie sprawy, że jest Amerykaninem.
„Bez wątpienia był tym, który najmniej mówił przy stole” — powiedział José
Manuel de Urquidi, świecki katolik, który siedział przy stole z Prevostem i
zauważył jego prostą czarną torbę kurierską oraz jego precyzję, często
powołując się na konkretne kodeksy prawa kanonicznego, aby poprzeć swoje
argumenty.
Inni podziwiali jego wielozadaniowość. „Od czasu do czasu wybiegał na jedno lub
dwa spotkania, a potem wracał” — powiedział arcybiskup Andrew Nkea Fuanya z
Bamendy w Kamerunie.
6 lutego, w dniu, w którym Watykan ogłosił, że Franciszek ma zapalenie oskrzeli
i ograniczy swoją działalność, papież upewnił się, że wykona jedno ważne
zadanie. Franciszek awansował Prevosta do najwyższego stopnia kardynała,
czyniąc go jednym z 13 kardynałów biskupów w Kolegium Kardynałów liczącym ponad
250 członków.
Ojciec Banks powiedział, że wysłał SMS-a do swojego starego szefa po śmierci
Franciszka. „Myślę, że byłbyś świetnym papieżem” – napisał – „ale mam nadzieję,
że dla twojego dobra nie zostaniesz wybrany”.
Kardynał odpowiedział, powiedział ojciec Banks, pisząc: „Jestem Amerykaninem,
nie mogę zostać wybrany”.
Wciąż szybko odpowiada przyjaciołom. Papież czasami podpisuje wiadomości Leona
XIV — czasami Boba.
Julie Bosman
Romans sprzed stu lat, który dał papieżowi jego nazwisko
Internetowi genealodzy odkryli, że dziadkowie papieża Leona ze strony ojca w
Chicago zostali oskarżeni o „nielegalny romans” w latach 10. XX wieku, co
dodało kolejną warstwę do skomplikowanej historii rodzinnej papieża.
Na zdjęciu: Salvatore Giovanni Riggitano, dziadek papieża ze strony ojca, w
notce prasowej zamieszczonej w The Daily Gate City w 1910 roku. Źródło...The
Daily Gate City
https://www.nytimes.com/2025/05/16/us/pope-leo-grandfather.html
Im więcej Amerykanie dowiadują się o papieżu Leonie XIV i całej jego
skomplikowanej, różnorodnej historii rodzinnej, tym bardziej widzą siebie.
Jedna grupa genealogów odkryła, że po stronie matki papież Leon pochodził od
kolorowych Kreoli z Nowego Orleanu, odkrycie to zachwyciło mieszkańców tego
miasta, którzy poczuli więź z pierwszym amerykańskim papieżem.
Teraz pojawiła się kolejna historia o innej stronie rodziny papieża. Genealodzy
odkryli, że jego dziadkowie ze strony ojca w Chicago zostali kiedyś oskarżeni o
coś, co teraz może wydawać się pruderyjne: sto lat przed tym, jak Robert
Prevost został papieżem, jego dziadkowie zostali aresztowani za „niestosowne
zachowanie”, historia, która była z zapartym tchem relacjonowana w
plotkarskich, sensacyjnych gazetach pod koniec lat 10. XX wieku.
Prasa nazwała to „nielegalnym romansem”, który przerodził się w trójkąt
miłosny. Artykuły w gazetach i inne publiczne rejestry pokazują, że dziadek
papieża Salvatore Giovanni Riggitano, był żonaty z inną kobietą, gdy oskarżano
go o związek z Suzanne Fontaine, która później została babcią papieża. Pan
Riggitano i pani Fontaine ostatecznie przyjęli nazwisko Prevost od matki pani
Fontaine, założyli nową rodzinę, której linia prowadzi teraz bezpośrednio do
Watykanu.
Historia dziadków papieża Leona, europejskich imigrantów, którzy znaleźli
miłość i weszli w konflikt z prawem w Chicago, jest niekompletna i nieco
niejasna. Jednak publiczne zapisy dają wgląd w to, co się wydarzyło, a co
zaczęło się w ich ojczystych krajach: Włoszech i Francji i ostatecznie
doprowadziło do Leona XIV, który zostanie formalnie zainaugurowany jako papież
dzisiaj w Rzymie.
Grupa internetowych genealogów - Genealogy Discord - opublikowała w czwartek
raport ujawniający pochodzenie dziadków papieża i to, jak ich imiona i życie
zmieniały się na przestrzeni czasu.
Jak pokazują zapisy signor Riggitano urodził się 24 czerwca 1876 r. na Sycylii
we Włoszech. Przeniósł się do Stanów Zjednoczonych wkrótce po przełomie XX
wieku i został nauczycielem, opisywanym w gazetach jako wysoce wykształcony
człowiek o niezwykle bystrym intelekcie, który uczył muzyki i języków.
Pan Riggitano uczył hiszpańskiego przez pewien czas w szkole średniej w Quincy
w stanie Illinois, wówczas małym miasteczku liczącym 35 000 mieszkańców nad
rzeką Missisipi, około 300 mil na południowy zachód od Chicago. Gazety
donosiły, że pracował również w Chicago.
„Przez dwie zimy w Chicago był zatrudniony jako nauczyciel przez „Lovers of
Italy”, modny klub, w którym studiuje się język włoski, sztukę i historię,
którego członkiniami było wiele najbogatszych i najbardziej prominentnych
kobiet w Chicago” - donosił Quincy Journal w 1908 roku.
W 1914 roku pan Riggitano, wówczas 37-letni, poślubił w Chicago kobietę o nazwisku
Daisy Hughes.
Jednak w marcu 1917 roku Quincy Daily Herald zwrócił się ku relacjonowaniu
innego aspektu życia pana Riggitano - „Riggitano w trójkącie” - głosił
nagłówek.
Według artykułu, pan Riggitano i pani Fontaine zostali aresztowani na prośbę
pani Hughes, która zgłosiła policji, że był niewłaściwie uwikłany w związek z
panią Fontaine.
„Oboje oświadczają, że są niewinni zarzutów postawionych im przez żonę
Riggitano i że wszystko to jest jedynie przypadkiem zazdrości, która nie ma
żadnego powodu do istnienia” – donosił Quincy Daily Herald 26 marca 1917 r.
W tym czasie pan Riggitano i pani Hughes żyli już osobno.
Internetowi genealogowie poinformowali w czwartek, że pani Fontaine, która
czasami jest identyfikowana w dokumentach jako pani Fabre lub pani Fountan,
wyjechała do Kanady, później do Detroit, a ostatecznie do Lackawanna w stanie
Nowy Jork, gdzie 23 lipca 1917 r. urodziła chłopca, którego nazwała John Centi
Prevost — używając nazwiska swojej matki.
Chłopiec ten ostatecznie został wujem papieża.
Pani Fontaine i pan Riggitano również przyjęli nazwisko Prevost, a pan
Riggitano przyjął zamerykanizowaną wersję swojego drugiego imienia: John. Pani
Fontaine wróciła do Chicago i w 1920 roku urodziła kolejnego chłopca, Louisa
Prevosta, ojca papieża Leona.
Z dostępnych dokumentów nie wynika jasno, czy pan Riggitano rozwiódł się z
panią Hughes, czy też on i pani Fontaine wzięli ślub.
Jednak nekrolog z 1960 roku jasno wskazywał, że związek był głęboki i trwały. W
nekrologu Johna Prevosta, dawniej pana Riggitano, nazwano go „oddanym mężem
Suzanne”, kochającym ojcem Johna C. i Louisa M. oraz dziadkiem trójki dzieci.
Nekrolog pani Prevost, dawniej pani Fontaine, z 1979 r. odnotowuje, że zmarła w
szpitalu w Detroit w wieku 83 lat i że była członkinią tercjarką Zakonu
Karmelitek.
Jak podano w nekrologu, była „kochającą babcią Louisa, Johna i Roberta
Prevosta”.
D.O.: Artykuł jest ciekawy, ale nie spełnia wysokich standardów ‘NYT’,
głównie z powodu braku imion bohaterów, przez co nie możemy mieć pewności, kto
jest czyim mężem, kto żoną, kto dzieckiem, a kto wnukiem opisywanych bohaterów.
Z relacji mediów włoskich, że imię „Susanne” odnosi się do pani Fontaine. Czy,
jak i kiedy rozstał się z pierwszą żoną – tego nie wiadomo.
Cała rodzina zginęła w minibusie w obwodzie sumskim – Zełenski
https://www.pravda.com.ua/news/2025/05/17/7512656/
Rosjanie zabili rodzinę w autobusie ewakuacyjnym w obwodzie sumskim rano 17
maja – ojciec, matka i córka zginęli na skutek uderzenia drona lancet.
Trump ogłosił na poniedziałek rozmowy z Putinem i Zełenskim
https://www.pravda.com.ua/news/2025/05/17/7512714/
Donald Trump zapowiedział, że w poniedziałek 19 maja przeprowadzi rozmowę
telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, po której odbędzie rozmowę
telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i sojusznikami z NATO.
Rozmowy toczyły się w języku rosyjskim, co samo w sobie wystarczyło, aby
moskiewskie media ogłosiły zwycięstwo. Nie tylko to. Szef delegacji rosyjskiej
Władimir Miedinski natychmiast przystąpił do ataku. «Nie chcemy wojny, ale
jesteśmy gotowi walczyć przez rok, dwa, trzy. Tak długo jak będzie trzeba.
Walczyliśmy ze Szwecją przez dwadzieścia jeden lat. Jak długo jesteście gotowi
walczyć? - zapytał prowokacyjnie. Nawiązanie do Wielkiej Wojny Północnej, która
trwała od 1700 do 1721 roku i oznaczała upadek Szwecji jako głównej potęgi
północnoeuropejskiej oraz rozwój Rosji jako imperium pod wodzą Piotra
Wielkiego.
Podczas dyskusji o zawieszeniu broni delegacja rosyjska postawiła warunek
wycofania wojsk ukraińskich z czterech regionów, które Moskwa jednostronnie
zaanektowała we wrześniu 2022 r., lecz kontroluje je tylko częściowo. Po
wyraźnej odmowie strony przeciwnej Rosjanie wystąpili i zagrozili, że podczas
kolejnego spotkania twarzą w twarz pojawią się jeszcze dwa regiony: Charków i
Sumy. „Być może niektórzy z tych, którzy siedzą tutaj przy tym stole, stracą
innych bliskich. Rosja jest gotowa walczyć wiecznie” – miał powtórzyć Medinsky.
Rosyjscy propagandziści próbowali zdementować historie rozgrywające się za
kulisami, o których wspominał Oliver Carroll, dziennikarz Economist. «Są to
fake newsy rozpowszechniane przez Ukraińców i ludzi Zachodu w celu
zdyskredytowania rosyjskiego zespołu negocjacyjnego. Stary trik”, skomentował
na przykład Koc. Ale to jeden z megafonów Kremla, współprowadzący talk show 60
Minut w Rossija 1 Jewgienij Popow, który poleciał do Stambułu, potwierdził
rekonstrukcje. «Wiemy, że jeden z naszych negocjatorów powiedział, że jeśli w
niedalekiej przyszłości cztery nowe regiony Rosji nie zostaną uznane, to
następnym razem będzie ich sześć. To zdanie faktycznie padło. Możemy to
potwierdzić dzięki naszym wiarygodnym źródłom blisko procesu negocjacji».
Źródłem był nie kto inny, jak sam Miedinski, który w wywiadzie udzielonym
Popowowi po raz kolejny nalegał na porównanie z konfliktem z XVIII wieku.
«Wielka Wojna Północna ze Szwecją trwała 21 lat. Jednak kilka lat po jego
zawarciu Piotr I zaproponował Szwedom pokój. „Dajcie nam Petersburg i jego
okolice, a zakończymy wojnę”. Co powiedzieli Szwedzi? „Nie, będziemy walczyć do
ostatniego Szweda”. Więc Karol XII kontynuował swoją szaloną wojnę. Ale
najzabawniejsze jest to, że Karol XII był wspierany przez Anglię i Francję”.
Chęć wyciągnięcia ukrytych paraleli jest oczywista, a Popow skomentował to
następująco. „Przesłanie jest jasne. Osiągniemy cele specjalnej operacji wojskowej
albo przy stole negocjacyjnym, albo na polu bitwy, w każdym razie je
osiągniemy”.
Przecież nie przez przypadek już w 2022 r. Władimir Putin ponownie zatwierdził
stanowisko szefa delegacji. Nie tylko dlatego, że to były minister kultury,
obecnie jego osobisty asystent, ukształtował jego wypaczoną wizję historii i
dostarczył argumentów na potrzeby swojego niesławnego eseju z 2021 r., w którym
nazwał Ukrainę „tworem bolszewików”, uzasadniając w ten sposób zbliżającą się
agresję na Kijów. Ale także po to, aby podkreślić, że żądania Moskwy są takie
same: „nie do przyjęcia”, jak w 2022 r., i że Rosja nie szuka kompromisu, ale
kapitulacji Kijowa. Wytykać tym, którzy wzywają do zawieszenia broni przed
negocjacjami, że „w ogóle nie znają historii”, bo „z reguły, jak powiedział
Napoleon, wojna i negocjacje zawsze idą w parze”. I na koniec zagłuszać
rozmowy, zamiast „niet” - dygresjami i monologami.
https://tvn24.pl/swiat/donald-trump-o-sankcjach-na-rosje-zrobie-to-jesli-bede-musial-st8465162
… „Nie wygląda dobrze, a chce wyglądać dobrze. Nie zapominajcie, że to miało
się skończyć w tydzień - powiedział w piątek Trump o Putinie i rosyjskiej
agresji na Ukrainę. - Gdyby Putin nie utknął w błocie ze swoimi czołgami i
wojskiem, byliby w Kijowie w pięć godzin - dodał. Jego zdaniem Putin "jest
zmęczony tą sprawą".
Stwierdził też, że rosyjski przywódca chciał się z nim spotkać w Stambule, ale
on nie zdecydował się polecieć do Turcji, bo "nie chciał rozczarowywać
Zjednoczonych Emiratów Arabskich", gdzie przebywał z wizytą.
„Musimy się spotkać i myślę, że prawdopodobnie to zaplanujemy, bo mam już dość
tego, że inni ludzie przychodzą, spotykają się i tak dalej” - oznajmił.
Dziennikarz Bret Baier dopytywał, czy Trump wywrze presję na Putina i nałoży na
Rosję dodatkowe sankcje. Przypomniał, że Putin nie posłuchał wezwania Trumpa do
zaprzestania bombardowań Ukrainy. Trump kilkakrotnie zmieniał temat, sugerował
między innymi, że pieniądze na pomoc Ukrainie zostały zmarnowane. Ostatecznie
jednak powiedział, że nałoży sankcje, jeśli zostanie do tego zmuszony.
- Zawsze byłem dobry w wywieraniu nacisku, zrobię to, jeśli będę musiał (...)
Zrobię to, jeśli nie zawrzemy umowy. To byłoby miażdżące dla Rosji, ponieważ
mają trudności z gospodarką, a ceny ropy są niskie – mówił”.
Izrael zapowiada rozszerzenie śmiercionośnych ataków na Gazę wraz z ofensywą
‘Rydwany Gideona
Armia twierdzi, że rozpoczęła pierwszy etap nowej ofensywy przeciwko Gazie,
nazwanej „Rydwanami Gideona”
https://www.aa.com.tr/en/middle-east/israel-announces-expansion-of-deadly-attacks-on-gaza-with-gideons-chariots-offensive/3571086#
Zgodnie z zapowiedzią podaną tuż po opuszczeniu regionu przez Donalda
Trumpa, Izrael rozpoczął wczoraj wieczorem operację „Rydwany Gedeona” w celu
podboju Gazy. Jedyną możliwością uniknięcia ofensywy na szeroką skalę byłoby
zawarcie porozumienia o zawieszeniu broni z Hamasem podczas trwających
negocjacji w Dosze. Minister obrony Izraela Israel Katz poinformował, że Izrael
rozpoczął szeroko zakrojoną operację w Strefie Gazy, aby wywrzeć presję na
Hamas, by uwolnił pozostałych zakładników, po kilkudniowych intensywnych
atakach na tym terytorium, w wyniku których zginęły setki osób. Operację,
nazwaną „Rydwany Gideona”, przeprowadziła armia izraelska z „wielką siłą” –
powiedział Katz.
Tymczasem w Dosze w Katarze rozpoczęła się nowa runda „pośrednich” i „bez
żadnych warunków wstępnych” rozmów między Hamasem a Izraelem, mających na celu
zakończenie wojny w Strefie Gazy. Oznajmił to lider palestyńskiej grupy
islamistycznej, Taher al-Nunou, który podkreślił, że „ta runda negocjacji
rozpoczęła się bez żadnych warunków wstępnych po żadnej ze stron, a negocjacje
są otwarte na omawianie wszystkich kwestii”. Według palestyńskiego urzędnika w
Dosze „Hamas przedstawi swój punkt widzenia na wszystkie kwestie, zwłaszcza na
temat zakończenia wojny, wycofania (sił izraelskich, przyp. red.) i wymiany
jeńców”.
Izraelskie wojsko poinformowało, że w ataku w Libanie zginął dowódca
Hezbollahu. Według Sił Obronnych Izraela dowódca brał udział w operacjach
mających na celu przywrócenie możliwości działania Hezbollahu w tym rejonie.
„Dowódca z obszaru Shaqif Hezbollahu, zaangażowany w odbudowę infrastruktury
terrorystycznej Hezbollahu w tym obszarze, zginął dziś rano w ataku IDF w
obszarze Mazraat Jemjim w Libanie. Odbudowa infrastruktury terrorystycznej i
związane z nią działania stanowią wyraźne naruszenie porozumień między Izraelem
a Libanem” – oświadczyło izraelskie wojsko.
Trump krytykuje Bruce’a Springsteena i Taylor Swift w Truth Social
Prezydent nazwał Springsteena „wyschniętym, wysuszonym kawałkiem rockmana”, a
Swift „już nie jest 'GORĄCA'” w ostatnich wpisach w mediach społecznościowych.
https://www.washingtonpost.com/style/2025/05/16/trump-bruce-springsteen-taylor-swift/
Wielu Amerykanów podejrzewało, że prezydent Donald Trump nie był fanem
Bruce’a Springsteena. Teraz wątpliwości zostały rozwiane. W ostrym ataku
opublikowanym na portalu Social Truth, potentat nazwał króla rocka „mocno
przereklamowanym”, „nieutalentowanym facetem” i „suszoną śliwką”. Godzinę
wcześniej Trump zaatakował również gwiazdę popu Taylor Swift, sugerując, że jej
pozycja spada po tym, jak opowiedziała się po stronie Kamali Harris, kandydatki
Demokratów na prezydenta.
Nikczemne komentarze były odpowiedzią na słowa 75-letniego Springsteena,
wygłoszone podczas koncertu otwierającego jego trasę koncertową „Land of Hope
and Dreams” w Manchesterze. „Moja ojczyzna”, powiedział, „Ameryka, którą
kocham, Ameryka, o której pisałem, która była latarnią nadziei i wolności przez
250 lat, znajduje się obecnie w rękach skorumpowanej, niekompetentnej i
zdradzieckiej administracji”.
‘The Boss’ wezwał publiczność do obrony podstawowych wartości Stanów
Zjednoczonych, do „podniesienia głosu przeciwko autorytaryzmowi i pozwolenia
wolności znowu zabrzmieć”. Robert De Niro użył tego samego tonu na Festiwalu
Filmowym w Cannes, gdzie mówił o „zagrożeniu dla demokracji” i nazwał Trumpa
„tyranem”. Odpowiedź magnata na Truth była natychmiastowa: „Widzę” – napisał do
swoich zwolenników – „że wysoko ceniony Bruce Springsteen wybiera się za
granicę, aby źle mówić o prezydencie Stanów Zjednoczonych”. «Nie lubiłem go —
dodał — nigdy nie lubiłem jego muzyki ani jego radykalnych, lewicowych poglądów
politycznych. I co ważne, nie jest to utalentowany facet.
Trump, niczym rwąca rzeka, nie przestawał rzucać obelgami w stronę artysty,
którego magazyn „Rolling Stone” nazwał kiedyś „poetą amerykańskiego snu”.
Oskarżył piosenkarza o to, że jest „tyranem, pełnym nienawiści dupkiem” i
„głupim jak kłoda, zagorzałym zwolennikiem oszusta Joe Bidena, umysłowo
niekompetentnym idiotą i naszym najgorszym prezydentem w historii, który niemal
zniszczył nasz kraj”. „Ten nędzny rocker ma całą pomarszczoną skórę” – dodał –
„powinien trzymać język za zębami, dopóki nie wróci do swojego kraju”.
USA tracą ostatni rating kredytowy Potrójnego-A
Agencja Moody’s obniża rating rządu USA, powołując się na duże deficyty
fiskalne i rosnące koszty odsetek
https://www.wsj.com/economy/central-banking/u-s-loses-last-triple-a-credit-rating-bfcbae5d
Ostatni rating AAA, jakim Stany Zjednoczone mogły pochwalić się na rynkach
finansowych na całym świecie, został wymazany przez agencję Moody’s. Standard
& Poor's zrobił to w 2011 r., Fitch w 2023 r. Obniżenie ratingu
kredytowego, które wczoraj wieczorem zostało wyraźnie napisane, jest szokiem
dla funduszy i inwestorów na każdej szerokości geograficznej. Z jednej strony;
z drugiej strony brzmi to jak policzek dla Białego Domu Donalda Trumpa.
Biały Dom atakuje analityków nowojorskiej agencji i podważa pracę Marka
Zandiego, głównego ekonomisty Moody's: „Nikt nie traktuje jego analizy
poważnie. Wielokrotnie udowodniono, że się mylił”. I jeszcze raz: „Zandi jest
doradcą Obamy i darczyńcą Clinton, od 2016 r. nie popiera Trumpa” – pisze
dyrektor ds. komunikacji Waszyngtonu Steven Cheung na łamach X.
Niestety, jak podaje Financial Times, Zandi nie należy do autorów raportu i
pracuje dla Moody's Analytics, odrębnego działu firmy, który nie zajmuje się
oceną ratingową. I niestety, środowisko analityków finansowych potraktowało
werdykt Moody's bardzo poważnie.
Yesha Yadav, profesor z Vanderbilt Law School w Nashville, który bada rynek
obligacji skarbowych, cytowany przez FT, wyjaśnia, że decyzja agencji jest
„najnowszym konkretnym dowodem na coraz bardziej pesymistyczne prognozy
dotyczące zarządzania długiem publicznym Stanów Zjednoczonych”. Yadav od razu
przechodzi do konkretów: „Choć nie jest to zaskoczeniem, to i tak jest to dość
brutalny wstrząs dla napiętego rynku i, jak twierdzi, upomnienie dla
decydentów, aby pilnie skupili się na reformach potrzebnych do zapewnienia, że
amerykański kredyt zachowa swoją pozycję jako kluczowego, wolnego od ryzyka
globalnego zasobu”.
Według Andy'ego Brennera, szefa teksańskiego butiku inwestycyjnego NatAlliance
Securities, „większym problemem nie są teraz cła, ale brak postępu w rozmowach
na temat deficytu w Waszyngtonie”. Jak zauważa Brenner, obniżenie ratingu „jest
ukoronowaniem wielu, wielu lat niegospodarności”.
Ivan Feinseth, dyrektor ds. inwestycji w Tigress Financial Partners, dodał:
„Obligacje skarbowe USA są uważane za najbezpieczniejsze inwestycje na świecie.
Obniżenie ratingu kredytowego mogłoby potencjalnie mieć bardziej negatywne
reperkusje dla długu suwerennego innych krajów, ponieważ Stany Zjednoczone są
punktem odniesienia. Pozostaje pytanie, jak wpłynie to na rynki akcji w
nadchodzących tygodniach, ale - ostrzega ekspert - ostrożność może być
konieczna po ostatnich silnych wzrostach akcji”. „To sygnał ostrzegawczy” –
mówi Eric Beiley, dyrektor zarządzający Steward Partners.
Bardziej ostrożny był Dave Mazza, CEO Roundhill Investments: „Chociaż Moody's w
końcu oficjalnie ogłosił decyzję, prawdopodobne jest, że rynki od dawna
spodziewały się pogorszenia profilu kredytowego USA. W przeciwieństwie do szoku
S&P w sierpniu 2011 r., obniżenie ratingu nastąpiło na już ostrożnym rynku,
co oznacza, że wpływ na akcje może być bardziej ograniczony, niż sugerują
pierwsze wiadomości”.
Dla Ann Rutledge, byłej starszej analityczki w Moody's, a obecnie CEO
Creditspectrum, werdykt, który zapadł wczoraj wieczorem, „odzwierciedla
negatywny pogląd na zdolność Ameryki do naprawy swojej sytuacji finansowej.
Decyzja ta została podjęta dawno temu i jest ponurym ostrzeżeniem”.
Podczas gdy Max Gokhman, zastępca dyrektora ds. inwestycji w Franklin Templeton
Investment Solutions, przewiduje efekt domina: „Koszty długu będą nadal rosły,
ponieważ duzi inwestorzy, zarówno państwowi, jak i instytucjonalni, stopniowo
zaczną zamieniać obligacje skarbowe na inne bezpieczne aktywa. Niestety, może
to wywołać niebezpieczną spiralę spadkową rentowności amerykańskich obligacji,
dalszą presję spadkową na dolara i spadek atrakcyjności amerykańskich akcji”.
Trzęsienie ziemi, które może wstrząsnąć prężnie rozwijającą się gospodarką,
która i tak już zmaga się z taryfami celnymi. I rozprzestrzenić się po drugiej
stronie Atlantyku.
https://tvn24.pl/tvnwarszawa/okolice/grodzisk-mazowiecki-ksiadz-z-zarzutami-za-posiadanie-mefedronu-st8465842
Ksiądz z Archidiecezji Warszawskiej usłyszał zarzuty prokuratorskie
dotyczące posiadania oraz nieodpłatnego udzielania mefedronu. Przyznał się do
winy. Władze archidiecezji podjęły decyzję o zwieszeniu go w czynnościach
duszpasterskich. Duchowny zostanie również skierowany na terapię.
D.O. poszedł z Przyjaciółmi z Włoch do restauracji Adama Gesslera w
Konstancinie. Ostatnią osobą, która spodziewał się tam spotkać był Adam
Gessler, ale to on otworzył D.O. & Co. Drzwi do długo zapomnianego lokalu,
który Gessler niedawno uratował. Zazwyczaj urzęduje w jednym ze swoich lokali
na Placu Trzech Krzyży, a Konstancin daleko no i poza tym tam nie ma całej
„Warszawki” którą pan Adam zna i która zna pana Adama. No, a ponieważ
chodziliśmy w tym samym czasie do PWST – studiował reżyserię – to D.O. ma u
pana Adama małe fory, polegające na rzadkim przywileju bycia objaśnianym i
obsługiwanym przez najlepszego polskiego restauratora. Opowieść fascynująca,
jedzenie i obsługa – wyśmienite!
Kiedy go spotkacie, przyjrzyjcie się jedynej w swoim rodzaju bransoletce, która
nosi na ręku i jeśli znajdzie dla was chwilę czasu – zapytajcie o jej historię.
Dzień dobry...
OdpowiedzUsuń"Elena Calistru, działaczka społeczeństwa obywatelskiego i współzałożycielka Funky Citizens NGO, którą Simion ostrzegł, że „pociągnie do odpowiedzialności… za wzniecanie nieistniejących rzeczy”, powiedziała, że skutki nie będą ograniczone do Rumunii." To oczywiste... System naczyń połączonych... Globalizacja... Integracja...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuń