DRUGI OBIEG
Poniedziałek, 22 września 2025
No tak. …
D.O. chyba by się tak wyglądającego gościa w nocy wystraszył.
Ale będzie halloweenów!
6 lat temu
To nie jest kraj dla świrów.
Ześwirowałem no nie bo to oznaczałoby proces nagły jednorazowy a ja jestem
świrem od dawna i ten proces narastał świrowałem świrowałem aż stałem się
świrem nie potrafię określić momentu w którym to się stało dziś pojechałem do
Lasu sprawdzić co się dzieje 250 km w jedną 250 w drugą pokwękując bo plecy i
nogi już mi nie odpuszczą szaro mżyło 13 max 13,5 stopnia i te kolory paprocie
pobrązowiały liście pożółkły albo poczerwieniały lecą lecą jeszcze nie zdążyłem
na dobre opłakać tych z poprzedniego lata a już muszę opłakiwać te a pokochałem
je bardzo nie zdążyłem się nimi nacieszyć prawie 2 miesiące w łóżku potem jedno
nieszczęście za drugim i ta wulgarność zewsząd się sączy z ust oczu gazet
telewizji i komputera i z każdym dniem tygodniem i miesiącem staje cię coraz
bardziej nieznośna dziś uśmiechnęła się do mnie tysiąckrotnie z płotów
wszystkich mijanych wsi i miasteczek zaczynam nie tolerować demokracji sam się
przerażam.
Nie, to nie jest kraj dla świrów.
8 lat temu
Nie mogę przeboleć uchwały Sejmu w sprawie NSZ. Ta organizacja to czarna,
niezmywalna plama na honorze Polski. Patriotyzm bez rozumu i przede wszystkim
bez szlachectwa duszy to czyste szkodnictwo. Rzadko kiedy jakikolwiek wróg
zewnętrzny narobił Polsce tyle szkód co "prawdziwi patrioci".
Kierując się takim właśnie, zdegenerowanym patriotyzmem, organizacja ta
splamiła się współpracą z Niemcami (patrz raport gen. Okulickiego dla rządu
londyńskiego) i dopuściła niezliczonych ilości wstrętnych zbrodni, zwłaszcza
przeciwko obywatelom Rzeczypospolitej pochodzenia żydowskiego.
Cała ta hucpa kładzie się cieniem na polskim Sejmie. Narzuca skojarzenia z
okresem przedrozbiorowym, w którym ówczesny ante literam PiS, wspierany przez
konserwatywny kler, wolał oddać nasz kraj obcemu, wrogiemu mocarstwu - Rosji,
byleby nie dopuścić do Polski idei oświeceniowych.
Uchwałę o uczczeniu NSZ podjęto w Warszawie, nie w Grodnie, jak tę o rozbiorach
z 17 czerwca 1793.
Trudno będzie podać rękę posłom na ten Sejm. Więc nie wyciągajcie jej do mnie.
Opóźnienia na lotniskach Heathrow, w Brukseli i Berlinie utrzymują się po
rzekomym cyberataku
Od piątku linie lotnicze powróciły do ręcznej odprawy po tym, jak dostawca
usług został dotknięty „incydentem cybernetycznym”
https://www.theguardian.com/business/2025/sep/21/delays-continue-at-heathrow-brussels-and-berlin-airports-after-alleged-cyber-attack
Aby zrozumieć, co kryje się za napiętą sytuacją, która wczoraj rzuciła
Europę na kolana, odwołując setki lotów i ujawniając światu słabość naszego
systemu, prawdopodobnie nie musisz „podążać za pieniędzmi”. Ktokolwiek
zaatakował, nie chciał okupu, jak to często bywa w tego typu historiach. A
przynajmniej nie tylko. Chcieli wpędzić nas w terror. Czy to byli Rosjanie? Czy
to ręka państwa, czy gangu przestępczego? Trudno powiedzieć. Pewne jest, że
ktokolwiek to zrobił, odniósł sukces. I udowodnił, że nie jest tak trudno
uderzyć bez strzelania. I sparaliżować miliony ludzi.
Podczas gdy trwają prace nad ponownym uruchomieniem systemów (dzisiaj nadal
będą występować zakłócenia), zachodnie agencje wywiadowcze przedstawiły wczoraj
szereg elementów rekonstrukcji „incydentu”, przekonując same siebie, że nie
jest to klasyczna operacja okupu, jak wiele innych w ostatnich latach.
Mechanizm jest jednak ten sam. Ucierpiały sieci Collins Aerospace,
amerykańskiej firmy produkującej oprogramowanie Muse, które zarządza procedurami
wejścia na pokład na niektórych z największych lotnisk w Europie: w Londynie,
Brukseli, a nawet w Sankt Petersburgu. Okoliczność ta, jak zauważają niektórzy
analitycy, mogłaby oddalić podejrzenia rosyjskich hakerów działających na
arenie wojny hybrydowej.
Hakerzy weszli tylnymi drzwiami: włamali się do mniejszej firmy, która jest
podwykonawcą Collinsa, i stamtąd – prawdopodobnie po spędzeniu miesięcy w
sieci, aby wykraść jej sekrety – przeprowadzili atak. Amerykańska firma
twierdziła, że nie otrzymała żadnego żądania okupu. „Ale nawet gdyby otrzymała,
mało prawdopodobne jest, aby o tym poinformowała” – wyjaśniło wiarygodnym
włoskim informatorom w rozmowie z Repubblica. Istnieje jednak kilka elementów
sugerujących, że atak wymuszenia nie jest jedyną drogą do ataku.
Używane oprogramowanie, choć zaawansowane i będące źródłem kilku ataków
przynoszących miliony euro, zostało już „spalone”. Stało się tak, ponieważ w
ostatnich miesiącach zostało udostępnione na czarnym rynku, co uczyniło je
dostępnym nie tylko dla setek doświadczonych hakerów, ale także dla osób
pracujących jako „obrońcy” dużych firm. „Oznacza to, że wysoko postawiona grupa
już go nie używa”. Co więcej, na czarnym rynku znajdują się również ślady
wskazujące na to, że Collins został zhakowany ponad 18 miesięcy temu, a jego
dane wystawiono na sprzedaż. Po co atakować teraz?
Być może to nie przypadek, że niecały tydzień temu Collins ogłosił podpisanie
umowy z NATO na dostarczenie oprogramowania do „planowania i zarządzania wojną
elektroniczną”: programu zaprojektowanego do planowania, kierowania,
koordynowania i synchronizowania działań w konflikcie hybrydowym. Systemu, jak
wyjaśnili, zdolnego do automatyzacji wspólnych operacji.
Gdyby to był zbieg okoliczności, z pewnością byłby dziwny. Prawdą jest jednak
również to, że – jak wskazała Komisja Europejska – pomijając niedogodności, był
to atak o ograniczonym zasięgu. Na przykład we Włoszech, pomijając drobne
niedogodności wynikające z kumulujących się opóźnień między Wielką Brytanią a
Belgią, nie doszło do żadnych zakłóceń: żadne lotnisko nie korzystało z Muse.
„To, co się stało, pokazało, jak bardzo jesteśmy narażeni” – mówią źródła ACN –
„i jak ważna jest profilaktyka: jedno machnięcie skrzydłami z odległości
tysięcy kilometrów może spowodować huragan”. Tak właśnie rozprzestrzenia się
strach.
Dlaczego NATO może przegrać III Wojnę Światową w 5 dni
https://www.repubblica.it/esteri/2025/09/20/news/nato_terza_guerra_mondiale_russia_putin_cina-424858443/
Brytyjski generał Sir Richard Shirreff jest byłym zastępcą Naczelnego
Dowódcy Sił Sojuszniczych NATO w Europie. Krótko mówiąc, jest to osoba o dużym
doświadczeniu wojskowym, szczególnie w odniesieniu do Moskwy i wschodniego
frontu Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wczoraj, w długim i niepokojącym artykule
dla „Daily Mail” [Daily mail jest za paywallem, choć to szmatławiec nie lada,
stąd omówienie tego artykułu z la Repubbliki – D.O.], wyjaśnił i wyobraził
sobie, jak Rosja mogłaby zaatakować NATO w niedalekiej przyszłości, szczegółowo
opisując jej posunięcia i harmonogram, w apokaliptycznym scenariuszu.
Według Sir Richarda Zachód mógłby „przegrać III wojnę światową”, a w ciągu
zaledwie pięciu dni porządek świata uległby całkowitej transformacji.
Według Shirreffa, Rosja mogłaby rozpocząć atak na polecenie Pekinu, gdy Chiny
zdecydują się na zajęcie Tajwanu, „aby dać Zachodowi zajęcie”.
Putinowi z pewnością nie spodoba się ta podrzędna rola, zauważa brytyjski
generał. Biorąc jednak pod uwagę, że car może wkrótce potrzebować znacznych
zasobów finansowych i wojskowych, aby uniknąć obalenia w kraju po
trzyipółletniej wojnie na Ukrainie, „może wtedy zdecydować się na grę w chińską
grę i w ten sposób obnażyć wszystkie słabości Europy”.
Shirreff wyobraża sobie atak Rosji na NATO rozpoczynający się 3 listopada 2025
roku o godzinie 14:00 czasu litewskiego. Oczywiście nic nie wskazuje na to, że
tak dramatyczny scenariusz mógłby się zrealizować właśnie tego dnia. Generał
wybiera jednak tę datę wstępnie, aby zilustrować możliwą dynamikę i harmonogram
po rozpoczęciu ataku cara.
Tak więc, jak nakreśla Shirreff, ten scenariusz, stolica Wilno i reszta kraju
zostają dotknięte masowymi przerwami w dostawie prądu, które wkrótce
rozprzestrzenią się na Estonię i Łotwę z powodu wirusa złośliwego
oprogramowania na litewskich liniach energetycznych.
„Banki, biura i szpitale zostają zamknięte.
W krajach bałtyckich wkrótce wybucha panika, gdy rosyjscy agenci i dywersanci
(przybywający z Białorusi) wzniecają zamieszki, kradzieże i grabieże, zmuszając
władze do wprowadzenia godziny policyjnej” – twierdzi generał.
W tym momencie, według Shirreffa, „przerwy w dostawie prądu rozprzestrzeniają
się również na Wielką Brytanię, Francję i Niemcy.
Zachodni przywódcy wzwają do zachowania spokoju. Jednak o godzinie 7 rano
następnego dnia, 4 listopada, Putin ogłasza, że wojska rosyjskie w enklawie
kaliningradzkiej są „w stanie najwyższej gotowości” i zgromadził żołnierzy oraz
sprzęt wojskowy na granicy z Litwą. Władze europejskie pospieszyły, aby
porozmawiać z carem, który nie odbiera telefonu. Ktoś oddał strzały z
rosyjskiej enklawy w kierunku Litwy, która odpowiedziała i aresztowała
prorosyjskich bojowników. Putin w tym momencie postanawia przejąć kontrolę nad
korytarzem suwalskim, jedynym pasem granicznym – około 100 kilometrów – między
Litwą a Polską, a rosyjskie samoloty przejmują niebo nad tym obszarem.
Zatem w bardzo szczegółowej relacji Shirreffa (którą tutaj uprościliśmy),
sekretarz generalny NATO Mark Rutte powołuje się na Artykuł 5. Putin kontynuuje
atak na Litwę 5 listopada, podczas gdy prezydent USA Donald Trump zwleka.
Tymczasem Litwa jest oblężona, ale ponieważ Rosja kontroluje Przesmyk Suwalski,
sojusznikom coraz trudniej jest go bronić.
6 listopada Chiny ogłaszają otwarte poparcie dla Moskwy, „ponieważ broni ona
swoich obywateli na Ukrainie i Litwie” i przysyłają Moskwie lawinę amunicji i
broni. Kilka godzin później Pekin rozpoczyna ofensywę przeciwko Tajwanowi,
ostrzeliwując rakietami jego infrastrukturę wojskową i portową, a następnie wysyła
100.000 dronów na Tajpej: „Giną politycy, biznesmeni i dziennikarze”.
Trump wystosował wówczas poważną groźbę pod adresem Chin, ale tymczasem okręty
wojenne Pekinu otoczyły Tajwan, gdzie wylądowały chińskie siły specjalne, aby
zneutralizować ostatnie punkty obrony wyspy.
Jednak 7 listopada amerykański prezydent ustąpił i pozostawił Tajwan swojemu
losowi, przynajmniej militarnemu, jednocześnie nakładając zakaz na wszelkie
stosunki handlowe z Pekinem.
Edykt ten został również przekazany zachodnim sojusznikom, ale w praktyce był
ledwie egzekwowany.
Historia Shirreffa kończy się w tym miejscu – porządek świata wywrócił się do
góry nogami w zaledwie pięć dni. Chiny osiągnęły to, czego zawsze chciały
(Tajwan), Putin zajął i rości sobie prawa do krajów bałtyckich, a także do
Ukrainy, a „NATO faktycznie się rozpadło”. Najprawdopodobniej to tylko
dystopijna fantazja lub koszmar. Jednak według brytyjskiego generała nie ma
gwarancji, że ten spisek kiedykolwiek stanie się przerażającą rzeczywistością.
P.S. Stany Zjednoczone pomogą w obronie Polski, jeśli Rosja będzie nadal
zwiększać presję - powiedział Donald Trump podczas rozmowy z dziennikarzami w
Białym Domu przed wyjazdem na pogrzeb Charliego Kirka, donosi Bloomberg.
Polski żołnierz, nietypowy punkt radarowy i samoloty NATO
Po inwazji rosyjskich dronów na terytorium Polski, władze kraju podjęły
działania mające na celu ich zestrzelenie. Zachodni urzędnicy doszli do
wniosku, że celem inwazji było sprawdzenie możliwości obronnych kraju.
https://www.nytimes.com/2025/09/20/world/europe/poland-drones-russia-nato.html
„Polski żołnierz spędził kilka godzin na swoim posterunku pewnej nocy w
zeszłym tygodniu, obserwując na ekranie radaru ostatnie bombardowanie
sąsiedniej Ukrainy, gdy zauważył nietypowy sygnał. Jego trajektoria różniła się
od trajektorii setek innych rosyjskich dronów w powietrzu tej nocy.
Zmierzał w kierunku Polski, w stronę ojczyzny.
Żołnierz wezwał swoich dowódców, rozpoczynając operację wojskową niewidzianą w
większości krajów Europy od 80 lat. Rozległ się alarm przeciwlotniczy, a
myśliwce wzbiły się w powietrze. Ze swojego stanowiska dowodzenia w Warszawie
gen. broni Maciej Klisz zebrał wielojęzyczny oddział żołnierzy polskich,
niemieckich, włoskich i holenderskich, którzy mieli rotację w NATO. Czekał, aż
jego piloci wizualnie potwierdzą, że obiekty to rzeczywiście rosyjskie drony i
że wkraczają w przestrzeń powietrzną Sojuszu. Następnie wydał im rozkaz
otwarcia ognia.
„Nie było żadnych zmian w kursie, więc powiedziałem do mojego zespołu: »Zespół,
jesteście gotowi na rock and rolla?«” – powiedział generał Klisz, który
nadzorował misję, w wywiadzie opisującym operację.
Atak dronów był jednym z ostatnich z serii coraz bardziej prowokacyjnych
działań prezydenta Rosji Władimira Putina wymierzonych w kraje NATO,
obejmujących sabotaż, morderstwa, a teraz działania militarne. W piątek trzy
rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii na 12 minut, co jest
niezwykle długim okresem.
Celem, według urzędników i ekspertów w Polsce i innych krajach sojuszu, było
zbadanie granic determinacji Zachodu, znalezienie słabych punktów i
przygotowanie gruntu pod ewentualną przyszłą konfrontację.
„To jest strategia Rosji Putina” – powiedział Marcin Przydacz, główny doradca
ds. polityki zagranicznej prezydenta Karola Nawrockiego. „Jeśli nie powstrzyma
ich ktoś wystarczająco silny lub silniejszy od nich, zawsze idą naprzód”.
Inwazja dronów była pierwszym przypadkiem od II wojny światowej, kiedy polskie
siły zbrojne zostały zmobilizowane do odparcia zagrożenia dla ojczyzny, i
pierwszym przypadkiem od powstania NATO, kiedy siły sojusznicze starły się z
wrogiem w jego przestrzeni powietrznej.
Putin wykorzystał moment globalnego zamętu, w którym wojny, podziały partyjne i
nieprzewidywalny prezydent USA – wszystko to tworzyło pęknięcia w architekturze
bezpieczeństwa zbudowanej w celu ochrony Zachodu przed światowymi zagrożeniami.
W Polsce rząd, podzielony partyjnie, odpowiedział jednym głosem, podobnie jak
przywódcy głównych państw europejskich. Prezydent Trump, po początkowym
niejednoznacznym oświadczeniu, przychylił się, przynajmniej retorycznie, do
opinii innych zachodnich przywódców, że przelot dronów nad Polską jest
niedopuszczalny.
Siły NATO rozprawiły się z zagrożeniem, choć okazało się ono mniej realne niż
wyglądało na radarach. Ponad 20 dronów wleciało w polską przestrzeń powietrzną,
większość z nich to piankowe atrapy, które opadły na ziemię po wyczerpaniu
paliwa. Trzy drony typu Shahed, podobne do tych, które zagrażają Ukrainie
każdej nocy, zostały zestrzelone, poinformowali polscy urzędnicy.
Nie zgłoszono żadnych ofiar śmiertelnych, choć dom we wschodniej Polsce został
uszkodzony nie przez rosyjskie drony, a przez pocisk wystrzelony przez samolot
NATO, jak powiedział polski urzędnik, który znał zdarzenie i zeznawał pod
warunkiem zachowania anonimowości. Klatka z królikami została trafiona przez
jedną z atrap dronów - powiedział urzędnik. Zwierzęta przeżyły.
Podobnie jak w przeszłości, rosyjscy urzędnicy zaprzeczali i zaciemniali
sprawę. Drony, dotknięte środkami walki elektronicznej, mogły zboczyć z kursu,
twierdzili sojusznicy Kremla w sąsiedniej Białorusi. Rosyjskie Ministerstwo
Obrony zaprzeczyło, jakoby posiadało w swoim arsenale drony zdolne do lotu aż
do Polski. W mediach społecznościowych boty i osoby pośredniczące w Kremlu
rozpowszechniały kontrnarrację sugerującą, że Ukraina użyła dronów jako
podstępu, aby wciągnąć Polskę do wojny.
Polscy urzędnicy stwierdzili, że są pewni, że Rosja celowo wysłała drony.
Zostały one wystrzelone z terytorium Rosji, w pobliżu granicy
ukraińsko-białoruskiej, poinformowali urzędnicy. Leciały trasą nad zalesionym
obszarem na północy Ukrainy i południowej Białorusi, z dala od jakichkolwiek
celów wojskowych na Ukrainie, i utrzymywały stały kurs przez cały lot. Nie
miały żadnej amunicji, ale zostały zmodyfikowane poprzez zamontowanie większych
lub dodatkowych zbiorników, aby pomieścić paliwo niezbędne do odbycia podróży.
„Nie mamy wątpliwości, że to było celowe wtargnięcie, a ja powiedziałbym, że
celowy atak” – powiedział Paweł Zalewski, wysoki rangą urzędnik Ministerstwa
Obrony.
Dla generała Klisza noc rozpoczęła się normalnie. W swoim centrum dowodzenia w
Warszawie otrzymał raport o rosyjskim ataku na Ukrainę z udziałem ponad 400
dronów, a także pocisków balistycznych i innej amunicji. Polska obrona
powietrzna była w stanie gotowości, ale nic nie wskazywało na to, że ten atak
będzie się różnił od wielu poprzednich.
Około godziny 23:00 sytuacja się zmieniła. Polski żołnierz, który znajdował się
przy mobilnej instalacji radarowej rozmieszczonej na granicy z Białorusią,
zauważył coś, co generał Klisz później opisał jako „tę cholerną kropkę”,
zbliżającą się do granicy z Polską.
W tym momencie, jak powiedział generał Klisz, kilka rzeczy musiało wydarzyć się
jednocześnie. Myśliwce, w tym przypadku F-16 i F-35, a także śmigłowce
wojskowe, musiały wzbić się w powietrze, a naziemna obrona powietrzna, w tym
zaawansowane systemy Patriot, musiała zostać przygotowana. Generał Klisz musiał
również oczyścić polską przestrzeń powietrzną, aby upewnić się, że systemy
obrony powietrznej nie zinterpretują błędnie jako celu samolotu pasażerskiego.
Operacja różniła się od tych, które odbywają się niemal co noc na Ukrainie.
Tam, z setkami pocisków i dronów wysłanych z Rosji, w chwili, gdy coś pojawi
się na niebie, ukraińskie wojsko atakuje to ogniem z ziemi i powietrza. Wraki
dronów i zużyta amunicja często spadają na miasta i miasteczka.
W Polsce, kraju formalnie ogarniętym pokojem, operacja była bardziej
chirurgiczna. Przed otwarciem ognia protokół nakazywał pilotom uzyskanie
wizualnego potwierdzenia, że obiekty są wrogie. Generał Klisz wyjaśnił, że nie
chciał używać wielomilionowego sprzętu do zestrzelenia szybowca lub balonu,
których, jak powiedział, przemytnicy z Białorusi czasami używali do
przekraczania granicy. Musiał też unikać strat ubocznych.
Ostatecznie, jak powiedział, nakazał swoim siłom zestrzelić tylko kilka dronów.
Większość, jak powiedział, to atrapy wykonane z pianki, przeznaczone do użycia
na Ukrainie w celu dezaktywacji obrony przeciwlotniczej. Zestrzelone drony, jak
powiedział, bardziej przypominały drony szturmowe Shahed, które są wykonane z
metalu i wyglądają inaczej na radarach niż atrapy.
Zestrzelone drony miały trajektorię wskazującą na możliwość, że zmierzają w
kierunku lotniska w Rzeszowie, niedaleko granicy z Ukrainą, powiedział polski
urzędnik mający wiedzę o działaniach wojskowych. Lotnisko jest silnie chronione
systemami obrony powietrznej, w tym Patriotami, ponieważ obsługuje loty z
zagranicznym uzbrojeniem przeznaczonym na front. Urzędnik spekulował, że Rosja
chciała przetestować obronę lotniska. Ostatecznie wykorzystano jedynie radary
systemów Patriot, a nie pociski rakietowe, które są droższe niż pociski
odpalane z samolotów i wyrządziłyby znacznie większe szkody, gdyby zawiodły.
W następstwie tego wydarzenia sojusznicy zadeklarowali solidarność, a NATO
rozpoczęło operację wojskową o nazwie Eastern Sentry, która ma na celu
zwiększenie patroli powietrznych i naziemnych systemów przechwytujących.
Po zasugerowaniu, że wtargnięcie dronów mogło być przypadkowe, Trump
oświadczył, że potępi Rosję „nawet za to, że znajduje się w pobliżu tej linii”,
a we wcześniejszych rozmowach z Nawrockim wspomniał o możliwości wysłania do
Polski dodatkowych wojsk amerykańskich.
Pan Przydacz, doświadczony dyplomata, nazwał sprzeczne komunikaty Trumpa
„poezją negocjacji” i elementem działań amerykańskiego prezydenta zmierzających
do zakończenia wojny. „Jestem prawie pewien, że celem prezydenta Trumpa jest
powstrzymanie zabijania” – powiedział.
Szersze wsparcie ze strony NATO uspokoiło Polaków, którzy mają „tradycyjną
traumę bycia pozostawionym samemu sobie”, zrodzoną z porzucenia kraju przez
sojuszników, Wielką Brytanię i Francję, gdy naziści zaatakowali w 1939 roku,
powiedział Janusz Reiter, były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych i
Niemczech.
Reakcja NATO pokazała, że przynajmniej na razie rosyjskie zagrożenie nie
podzieliło Zachodu, jak być może zamierzał Putin, powiedział Reiter.
„Ale nie jestem naiwny” – dodał. „Wiem, że to może się zmienić”.
„Kreml potrzebuje wyraźnego znaku STOP”: CDU wzywa do zestrzelenia
rosyjskich myśliwców nad terytorium NATO
W związku z powtarzającymi się naruszeniami przestrzeni powietrznej NATO przez
Rosję, frakcja parlamentarna CDU/CSU apeluje o ostrzejszą reakcję, jeśli
incydent się powtórzy. SPD jest bardziej ostrożna.
https://www.tagesspiegel.de/politik/kreml-braucht-klares-stoppschild-union-fordert-abschuss-russischer-kampfjets-uber-nato-gebiet-14361050.html
„W obliczu obrad NATO na temat powtarzających się naruszeń przestrzeni
powietrznej NATO przez Rosję, CDU/CSU wzywa Bundestag do podjęcia zdecydowanych
działań zaradczych. „Kreml potrzebuje wyraźnego znaku stop” – powiedział Jürgen
Hardt, rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji parlamentarnej CDU/CSU, w
rozmowie z RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).
Tylko „jasny sygnał dla Rosji, że każde naruszenie granicy wojskowej spotka się
z użyciem siły militarnej” przyniesie skutek, powiedział Hardt. Mogłoby to „nawet
doprowadzić do zestrzelenia rosyjskich myśliwców nad terytorium NATO”.
Z kolei profesor Klemens H. Fischer powiedział dziennikowi „Tagesspiegel”, że
nie należy otwierać ognia do Rosji tylko dlatego, że naruszono jej przestrzeń
powietrzną. Zgodnie z prawem międzynarodowym „obowiązuje zasada
proporcjonalności” – powiedział ekspert ds. stosunków międzynarodowych i
geopolityki.
Polityk CDU Hardt podkreślił jednak: „Te prowokacje i testy ze strony Rosji
zakończą się tylko wtedy, gdy jednoznacznie zareagujemy na wszystkie naruszenia
granic wojskowych”. Ostrzegł przed spiralą. „Teraz chodzi o naruszenia
przestrzeni powietrznej, wkrótce o ostrzał poszczególnych celów, a potem
pojawią się rosyjscy żołnierze”.
Wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego SPD i ekspertka ds. obrony Siemtje
Möller wyraziła większą ostrożność. Wezwała NATO do omówienia rozszerzenia
nadzoru powietrznego na wschodniej flance podczas konsultacji. „Nasze
mechanizmy obronne w ramach Sojuszu działają” – powiedziała Möller w wywiadzie
dla RND.
„NATO powinno teraz omówić i podjąć decyzję, czy nastąpi dalsze wzmocnienie
nadzoru przestrzeni powietrznej w państwach bałtyckich, tak jak to już miało
miejsce po wydarzeniach w Polsce”. Oczekuje zdecydowanej, ale ostrożnej
odpowiedzi ze strony NATO, powiedziała była sekretarz stanu obrony Möller.
Według źródeł estońskich, trzy rosyjskie myśliwce znalazły się w piątek w
pobliżu estońskiej wyspy Vaindloo nad Zatoką Fińską i pozostały tam łącznie
dwanaście minut.
Według sojuszu samoloty zostały przechwycone przez myśliwce F-35 włoskich sił
powietrznych biorące udział w nadzorze powietrznym NATO nad Estonią”.
Możliwy „zauważalny wpływ”: Dlaczego wielu Polaków odwraca się od Niemiec
https://www.fr.de/wirtschaft/zu-verliert-an-anziehungskraft-polen-kehren-deutschland-den-ruecken-zr-93945460.html
„Płace w Niemczech są wyższe, a mimo to coraz więcej polskich pracowników
wraca do domu. Tam sytuacja się poprawia.
Berlin – W Niemczech Polacy stanowią drugą co do wielkości grupę pracowników
zagranicznych po Turkach. Po raz pierwszy od 30 lat więcej Polaków wraca do
ojczyzny niż nowych osób podejmujących pracę w Niemczech. W 2015 roku różnica
między imigracją z Polski a emigracją z Niemiec wzrosła o 63 000. W ubiegłym
roku po raz pierwszy odnotowano spadek o ponad 10 000 osób. Niemiecko-Polskie
Forum Gospodarcze w Berlinie z zadowoleniem przyjęło tę pozytywną tendencję.
Przeciętna płaca minimalna w Polsce jest o około 1000 euro niższa miesięcznie
niż w Niemczech. Istnieją jednak inne powody, dla których polscy pracownicy
wracają do ojczyzny.
„Ostatnie ruchy migracyjne między Niemcami a Polską odzwierciedlają zmiany
strukturalne. Dynamika gospodarcza w Polsce wyraźnie wzrosła w ostatnich latach
i coraz bardziej zbliża się do poziomu niemieckiego” – wyjaśnia
Niemiecko-Polska Izba Przemysłowo-Handlowa (AHK) w odpowiedzi na zapytanie
gazety Münchner Merkur , zadane przez IppenMedia. „Oznacza to, że Niemcy tracą
na atrakcyjności dla wielu polskich pracowników”.
Podczas gdy gospodarka niemiecka znajduje się obecnie w stagnacji, a ostatnio
nawet nieznacznie spadła, polski produkt krajowy brutto wzrósł o 2,8% w 2024
roku w porównaniu z rokiem poprzednim. Aktualna prognoza na 2025 rok jest
jeszcze wyższa i wynosi 3,4%. „Wola wzrostu jest namacalna” – powiedziała
minister gospodarki Katherina Reiche (CDU) na Polsko-Niemieckim Forum
Gospodarczym w Berlinie. Niemcy mogłyby się uczyć od Polski – powiedział kanclerz
Merz. Stopa bezrobocia w Polsce wynosi 3,1%, w porównaniu z 3,7% w Niemczech.
Można argumentować, że ustawowa płaca minimalna za pracę w pełnym wymiarze
godzin w Niemczech wynosi obecnie 2161 euro miesięcznie, podczas gdy w
sąsiednim kraju wynosi ona „tylko” 1100 euro. Stanowi to jednak
dziesięcioprocentowy wzrost płacy minimalnej w Polsce w porównaniu z rokiem
poprzednim. To pozytywny sygnał dla wielu, którzy wcześniej pokładali
niewielkie nadzieje w polskim rynku pracy.
Ponadto poziom cen w przypadku wydatków konsumpcyjnych w Niemczech był o 8,6%
wyższy niż średnia dla 27 państw członkowskich Unii Europejskiej w 2024 roku.
Urząd Statystyczny Unii Europejskiej (Eurostat) odnotował jednak jeden z
najniższych poziomów w Polsce. W 2024 roku koszty utrzymania były tam o 27%
niższe od średniej unijnej.
Sygnał ostrzegawczy dla Niemiec? W końcu prawie pół miliona pracowników w
Niemczech to obywatele polscy. Według Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej
nie widać jeszcze żadnych skutków ekonomicznych. „Może to jednak mieć
zauważalne skutki ekonomiczne, szczególnie dla sektorów takich jak
pielęgniarstwo, budownictwo i innych, w których polscy pracownicy tradycyjnie odgrywają
ważną rolę w uzupełnianiu niedoborów kadrowych”.
Według Monitora Imigracji Instytutu Badań nad Zatrudnieniem (IAB), do 2024 roku
w Niemczech będzie pracować 2,72 miliona obywateli z innych krajów UE. „To
pokazuje, że Niemcy pozostają atrakcyjną lokalizacją dla pracowników” –
twierdzi AHK. (Źródło: badania własne, AHK)”
Emmanuel Macron traci poparcie w sondażach (i zbliża się do wyniku François
Hollande’a)
Według sondażu Ifop, opublikowanego w sobotę 20 września 2025 r., prezydent
Francji uzyskał 17% pozytywnych opinii i właśnie pobił swój rekord
niepopularności.
https://actu.fr/politique/emmanuel-macron-s-ecroule-dans-les-sondages-et-se-rapproche-du-record-de-francois-hollande_63192708.html
„Emmanuel Macron nigdy nie cieszył się tak niską popularnością od czasu
swojego wyboru w 2017 r.,według sondażu Ifop dla Journal du Dimanche,
opublikowanego w sobotę 20 września 2025 r., ma on zaledwie 17% pozytywnych
opinii.
Z 83% negatywnych ocen pan Macron, który stracił dwa punkty w porównaniu z
poprzednim badaniem przeprowadzonym dziesięć dni temu, plasuje się poniżej
najniższego punktu osiągniętego podczas kryzysu żółtych kamizelek zimą
2018–2019 r.
54% ankietowanych stwierdziło, że są „bardzo niezadowoleni” z działań głowy
państwa, co jest rekordowym wynikiem w kontekście trwającego od roku wyraźnego
kryzysu politycznego.
Przypomnijmy, że rekord niepopularności nadal należy do François Hollande’a,
którego poparcie spadło do 13%.
42% Francuzów jest zadowolonych z Sébastiena Lecornu
Z kolei nowy premier Sébastien Lecornu , który prowadził konsultacje z siłami
politycznymi i związkowymi w celu opracowania budżetu, zyskał 4 punkty w tym
barometrze, przy czym 42% ankietowanych Francuzów stwierdziło, że jest
zadowolonych z jego działań”.
https://tvn24.pl/polska/zielone-swiatlo-od-premiera-donalda-tuska-dla-marcina-kierwinskiego-na-operacje-przeciwko-rafalowi-trzaskowskiemu-st8660932
„Przed głosowaniem w Warszawie nad nocnym ograniczeniem sprzedaży alkoholu
odbyło się spotkanie radnych KO z udziałem Rafała Trzaskowskiego i Marcina
Kierwińskiego - ujawniła w TVN24 reporterka "Faktów" TVN Arleta
Zalewska. Według jej informacji, premier Donald Tusk miał dać "zielone
światło Kierwińskiemu" na "operację" przeciwko prezydentowi
Warszawy”. …
Lotnisko w Rzymie otwiera luksusowy hotel dla psów z usługami rozpieszczania
https://apnews.com/article/rome-italy-airport-dog-hotel-b8cbb73658cb8a61ce13905c5214b782
Właściciele psów często stają przed dylematem przed podróżą: zostawić
ukochanego pupila pod opieką opiekuna czy w hotelu dla zwierząt? Obie opcje
wymagają sporo planowania i logistyki, co może być stresujące i czasochłonne
dla właścicieli futrzaków.
Międzynarodowy port lotniczy Fiumicino w Rzymie starał się usprawnić ten
proces, otwierając jeden z pierwszych hoteli na terenie dużego europejskiego
lotniska, po podobnej inicjatywie we Frankfurcie. Pracownicy Dog Relais
odbierają nawet szczenięta z terminala, aby podróżni mogli udać się
bezpośrednio na swój lot.
„Ten projekt wpisuje się w strategię zapewnienia pasażerom niezwykle
wciągających wrażeń” – powiedziała Marilena Blasi, dyrektor handlowy w
Aeroporti di Roma, firmie zarządzającej dwoma lotniskami stolicy Włoch. „W tym
przypadku zapewniamy usługi psom i ich właścicielom”.
Podstawowe pokoje w hotelu dla psów kosztują około 40 euro (47 dolarów) i
posiadają podłogi z regulacją temperatury oraz prywatne ogrody. Bardziej
płochliwe lub samotne psy można umieścić w kojcach na skraju ośrodka, gdzie
będą wchodzić w interakcje z personelem, a nie z innymi psami na wspólnych,
trawiastych wybiegach. Wieczorem z głośników w pokojach rozbrzmiewa muzyka
ambient o niskiej, łagodnej częstotliwości – 432 herce – sprzyjająca relaksowi.
Można skorzystać z dodatkowych usług, od standardowych zabiegów
pielęgnacyjnych, kąpieli i czyszczenia zębów, po bardziej ekskluzywne, takie
jak aromaterapia z wykorzystaniem zapachów lawendy lub mięty pieprzowej, która
pomaga się uspokoić, lub krem z arniki wcierany w bolące mięśnie i stawy.
Właściciele, którym nie wystarczają standardowe kamery internetowe do
kontrolowania stanu swoich psów z daleka, mogą za 60 euro wynająć pokój premium
z ekranem do całodobowych wideorozmów. Mogą nawet rozpieszczać swojego pupila,
podając mu smakołyk za pomocą aplikacji połączonej z dozownikiem.
Placówka świadczy swoje usługi nie tylko podróżnym, ale także właścicielom psów
potrzebującym opieki dziennej.
Alessandra Morelli, pracująca w dziale kadr w Aeroporti di Roma, regularnie
zostawia tam swojego 2-letniego, czekoladowego labradora.
„Od kiedy mogę zabrać Ninę do tego hotelu dla psów, moje życie i równowaga
między moim życiem osobistym i zawodowym uległy zmianie, ponieważ mogę teraz
cieszyć się pracą i podróżami w całkowitym spokoju i ciszy” – powiedziała
47-letnia Morelli.
Dario Chiassarini, lat 32, powiedział, że zaczął przyprowadzać swoją suczkę
rottweilera, Athenę, do Dog Relais na szkolenie, co jest kolejną oferowaną
usługą, ponieważ hotel jest czysty, dobrze zorganizowany i łatwo dostępny.
Dodał, że planuje zameldować swojego ukochanego psa w hotelu, kiedykolwiek
będzie musiał podróżować z dziewczyną.
„Będziemy na nich polegać bez wahania i bez cienia wątpliwości – zarówno
dlatego, że poznaliśmy ludzi, którzy tu pracują, co jest dla nas kluczowe, jak
i ze względu na ich miłość do zwierząt i spokój ducha wynikający ze
świadomości, komu powierzamy Athenę” – powiedział Chiassarini, który pracuje w
sprzedaży samochodów. „To z pewnością usługa, z której skorzystamy, jeśli
zajdzie taka potrzeba”.
Hotel dla psów cieszy się jak dotąd dużą popularnością. Wszystkie 40 pokoi było
zajęte w sierpniu, kiedy Włosi spędzają swoje tradycyjne letnie wakacje, a
przez Fiumicino przelatują miliony pasażerów. Od otwarcia w maju, średnie
obłożenie wynosiło prawie 2/3, powiedział Blasi.
W tym samym miesiącu, w którym otwarto hotel dla psów, włoski urząd lotnictwa
komercyjnego zmienił przepisy, zezwalając dużym psom na przewożenie ich w
kabinach samolotów podczas lotów krajowych, pod warunkiem, że będą one
umieszczone w bezpiecznych klatkach. Według ministra transportu Matteo
Salviniego, pierwszy taki lot odbędzie się 23 września.
Salvini przyznaje, że choć wielu jest zadowolonych z obecności swoich szczeniąt
na pokładzie samolotu, inni mogą czuć irytację. Jednak na konferencji
poświęconej zwierzętom domowym 16 września powiedział: „Zawsze musimy kierować
się rozsądkiem, ale… dla mnie to powód do dumy, a także krok naprzód z punktu
widzenia cywilizacji”.
Nie wydaje mi się rozsądne przywiązywanie wagi do deklaracji Trumpa, że kogoś poza sobą i współpracownikami będzie bronił.No, może jeszcze Putina
OdpowiedzUsuń