DRUGI OBIEG
Wtorek, 23 września 2025
1.
Państwo D.O.stwo pobiegło zaszczepić się na covid i na grypę. No bo covid
szaleje, a w perspektywie pobytu D.O. w szpitalu, złapanie covidu to nie jest usługa,
jaką D.O. chciałby od szpitala uzyskać.
Z zaszczepieniem wiązało się oczywiście dużo biurokracji, puszcza amazońska
ucierpiała na 8 kartkach A-4, które państwo D.O.stwo musiało zapełnić literami,
a pani Aptekarka, dodatkowo, musiała długo dłubać w komputerze, wpisując takie
dane, jak numer serii każdej szczepionki, datę jej przydatności do użytku itp.
Potem, kiwając się na nogach, poszło osłabione państwo D.O.stwo po sprawunki,
bo jak D.O. będzie w szpitalu, to coś do jedzenia w domu powinno być.
I po drodze państwo D.O.stwo wspominało, jak to zwoją nierozważną decyzją
zaszczepienia się na covid w Istituto Spallanzani w Rzymie, rozsadziło polski
system informatyczny. Przy każdej kolejnej dawce system głupiał i mówił, że
albo w ogóle nie byliśmy zaszczepieni, albo, że mieliśmy tylko jedna dawkę,
choć jako żywo, przed Włochami dwukrotnie odstaliśmy w długich kolejkach do
szczepienia na stadionie narodowym imienia narodu narodowego w Warszawie. A
kiedy nam się już udało przebłagać panie szczepiące i uzyskać kolejną dawkę,
mimo, że na nasze nazwiska nie było rządowych skierowań w systemie mpacjent, to
system nie przyjmował informacji i kolejnym szczepieniu.
I to dało Żonie D.O. asumpt do wygłoszenia jednej ze swoich niezykle trafnych
złotych myśli.
Złote myśli Żony D.O.:
„Trzeba jakoś walczyć z postępem technologicznym! To nie do pomyślenia, że
jedno pokolenie musiało przejść tyle rewolucji i raz po raz dostosowywać się do
jakichś absurdalnych żądań coraz to potężniejszych komputerów, coraz bardziej
skomplikowanych systemów”.
Ale potem, pod wieczór, chcąc przykuć D.O. do ciężaru jego odpowiedzialności za
żywą niechęć do dłubania w luxmedowskim portalu pacjenta, co mogłoby podobno
poskutkować zwrotem 200 zł za badanie, którego luxmed nie był w stanie
zrealizować, zaprzeczyła porannym, bardzo trafnym przemyśleniom, mówiąc:
„Powinieneś się starać walczyć ze swoim analfabetyzmem cyfrowym.
Trzeba się starać: słowo ‘staruszek’ pochodzi od słowa ‘starać’”.
3.
„Burzliwa debata na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wtargnięcia rosyjskich
myśliwców w przestrzeń powietrzną Estonii przedstawiciel Rosji przy ONZ Dmitrij
Poljanski twierdził, że nie ma dowodów na "zarzuty Europy".
Przedstawił je jednak minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna,
który zaprezentował zdjęcia uzbrojonych rosyjskich myśliwców, które wtargnęły
nad terytorium jego kraju, i wydruk z radaru.
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zwrócił się z
ostrzeżeniem do przedstawiciela Rosji.
„Wiemy, że nie dbacie o poszanowanie prawa międzynarodowego i nie potraficie
żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami. Wasz szalony nacjonalizm zawiera pragnienie
dominacji, które nie ustąpi, dopóki nie zrozumiecie, że wasze imperium nie
zostanie odbudowane - powiedział Sikorski. Stwierdził, że rosyjska
"trzydniowa specjalna operacja wojskowa" od 10 lat "nie jest w
stanie podbić Donbasu".
„Mam jedną prośbę do rosyjskiego rządu: jeśli kolejna rakieta czy samolot wejdą
w naszą przestrzeń powietrzną bez zezwolenia i zostaną zestrzelone, a wrak
spadnie na terytorium NATO, to proszę, nie przychodźcie do nas, żeby się
skarżyć. Zostaliście ostrzeżeni” - mówił szef polskiego MSZ”. (tvn24.pl)
https://www.tokfm.pl/polska/kaczynski-uslyszy-zarzuty-w-sprawie-dwoch-wiez-wrzosek-w-tok-fm-sledztwo-powinno-juz-dojrzec
„Nie wykluczam, że Jarosław Kaczyński usłyszy zarzuty w sprawie dwóch wież –
powiedziała w TOK FM prokurator Ewa Wrzosek. Jak dodała, śledztwo "powinno
już dojrzeć" do wydania decyzji dotyczącej prezesa PiS".
W lutym 2025 roku wszczęto śledztwo w sprawie dwóch wieżowców na należącej do
spółki Srebrna działce w Warszawie. Do sprawy wróciła w "Poranku TOK
FM" Dominika Wielowieyska, która przypomniała, że Jarosław Kaczyński miał
mieć w tej sprawie postawione zarzuty, jednak do niczego takiego nie doszło. …
Na pytanie, czy nie ma poczucia, że poddała tę sprawę, gościni TOK FM
zaprzeczyła. - Zgłaszałam taką gotowość i pan prokurator krajowy to wie, żeby
każde ze śledztw, które prowadziłam w Prokuraturze Okręgowej, było przeze mnie
kontynuowane w Prokuraturze Rejonowej - stwierdziła, sugerując, że tak się
jednak nie stało i nie ma wpływu na przebieg postępowania. Nie wykluczyła
jednak, że Jarosław Kaczyński w końcu jednak usłyszy zarzuty w tej sprawie.
Ewa Wrzosek poinformowała również w Poranku TOK FM, że w piątek prokurator
generalny skierował do krajowego pismo o podjęcie pilnych działań dotyczących
ostatnich incydentów w Trybunale Stanu. Doszło do nich, gdy TS rozpatrywał
wniosek o uchylenie immunitetu dla pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty
Manowskiej. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, bo Trybunał umorzył
postępowanie. W posiedzeniu brało
udział tylko trzech sędziów. Dlatego według części sędziów obrady były
nielegalne, a co za tym idzie, podjęta decyzja nie ma mocy prawnej”. …
https://tvn24.pl/polska/co-sie-dzieje-w-trybunale-stanu-sedziowie-zloza-wniosek-o-prawidlowy-regulamin-st8661966
„Sędziowie Trybunału Stanu, którzy zostali wykluczeni z obrad nad uchyleniem
immunitetu Małgorzaty Manowskiej, zebrali się przed budynkiem Sądu Najwyższego.
Uznają ostatnie umorzenie postępowania za nieprawomocne i domagają się
uchwalenia "prawidłowego regulaminu" TS. Ich zdanie podziela
prokuratura. … W poniedziałek 22 września przed siedzibą Sądu Najwyższego, w
którym odbywają się posiedzenia TS, zgromadzili się niektórzy członkowie TS, w
tym Przemysław Rosati oraz wiceprzewodniczący TS Jacek Dubois. Dubois
poinformował, że przybyli do SN "w pełnym przekonaniu, że Trybunał Stanu,
jako organ konstytucyjny, będzie mógł funkcjonować". Jednak, jak dodał,
odmówiono im "jakiejkolwiek sali". Podkreślił jednocześnie, że
decyzja z 18 września o umorzeniu postępowania w sprawie Manowskiej "nie
ma żadnej mocy prawnej". Rosati zapowiedział złożenie wniosku o zwołanie
pełnego posiedzenia trybunału w celu uchwalenia "prawidłowego"
regulaminu TS. „Bo dziś wszystko, co się dzieje w trybunale, biorąc pod uwagę
regulamin i jego obecne brzmienie, powoduje sytuację, w której tak naprawdę
jedna osoba decyduje o wszystkim – ocenił”. …
https://tvn24.pl/polska/waldemar-zurek-budowano-w-polsce-system-autorytarny-powstal-raport-st8662347
… „Cel jest taki, żeby pokazać (...) w jaki sposób społeczeństwo
obywatelskie, ale tak naprawdę nasi obywatele, byli poddawani różnego rodzaju
presji bądź też represji ze strony państwa - mówił. Dodał, że "możemy
powiedzieć bardzo dobitnie, że budowano w Polsce system autorytarny". …
Żurek stwierdził też, że część osób, które oceniają ten okres, "uważa, że
nie tylko budowano, ale także już jedną nogą byliśmy w ustroju, który nie
gwarantuje przestrzegania podstawowych praw i wolności dla obywatela".
„Oczywiście w te represje było zaangażowanych szereg różnych instytucji,
zarówno służby, policja, wymiar sprawiedliwości, ale także media publiczne” -
zaznaczył. Chciałbym, żeby to nie był tylko raport, ale żeby on się stał
podstawą do działań organów, które reprezentują państwo, które stoją na straży
praworządności, żebyśmy mogli także dać tym obywatelom jakiś rodzaj
zadośćuczynienia za to, co spotkało ich ze strony państwa autorytarnego –
wskazał”. …
Media workerze, unikaj głupich wtrętów, takich, jak „zaznaczył” (również
dlatego, że nic nie zaznaczał) i „wskazał” (bo niczego nie wskazywał).
„Pierwsza część raportu zgodnie z zapowiedziami dotyczy relacji pomiędzy
mediami publicznymi a społeczeństwem obywatelskim. Za czasów PiS media stały
się narzędziem władzy do niszczenia jej przeciwników. … Po 2015 roku na listę
tych, których media publiczne mają zwalczać, trafili m.in. zwolennicy
pogłębiania integracji z UE, aktywiści KOD, Obywateli RP i Strajku Kobiet,
sędziowie, wyborcy PO i lewicy. …
Raport ma się składać z trzech części. Druga będzie dotyczyć pozwów typu SLAPP
(Strategic Lawsuits Against Public Participation), jakie wytaczały instytucje
państwowe aktywistom oraz niezależnym dziennikarzom, nacisków na kuratoria,
nauczycieli i świat akademicki, finansowania organizacji pozarządowych,
represji wobec sędziów i prokuratorów oraz tzw. afery hejterskiej. Ma być
gotowa w październiku.
Trzecia część to analiza przestrzegania prawa do zgromadzeń, działań policji
wobec demonstrujących, nadużywania środków przymusu bezpośredniego, inwigilacji
organizacji pozarządowych przez służby. Ta część ma zostać pokazana na początku
przyszłego roku”. …
(wyborcza.pl)
https://www.tvp.info/89061060/rosja-propozycja-putina-dla-usa-rosyjski-przywodca-chce-przedluzenie-umowy-start-o-zbrojeniach-strategicznych
Władimir Putin zadeklarował gotowość przedłużenia o rok najnowszego traktatu
o kontroli zbrojeń między Waszyngtonem a Moskwą, ograniczającego liczbę
posiadanych przez każdą ze stron broni jądrowej, pod warunkiem, że prezydent
USA Donald Trump uczyni to samo. Nowy traktat o redukcji zbrojeń
strategicznych, który ogranicza liczbę strategicznych głowic jądrowych, jakie
Stany Zjednoczone i Rosja mogą rozmieścić, a także liczbę pocisków rakietowych
oraz bombowców bazujących na lądzie i okrętach podwodnych, które mogą je
wystrzeliwać, wygasa 5 lutego 2026 roku. Podczas posiedzenia Rady
Bezpieczeństwa Rosji Putin oświadczył, że jest gotów przedłużyć go o kolejny
rok w interesie globalnego nierozprzestrzeniania broni jądrowej i w celu
wspierania dialogu z Waszyngtonem.
„START to umowa dwustronna zawarta w 2010 roku pomiędzy Rosją a USA, która ma
na celu redukcję i ograniczenia zbrojeń strategicznych – głowic nuklearnych i
środków ich przenoszenia. Składa się z 16 artykułów i zobowiązuje oba państwa
do ograniczenia liczby swoich głowic nuklearnych, rozmieszczonych na środkach
przenoszenia, do 1550 sztuk. Również liczba środków przenoszenia miała zostać
ograniczona - do 800.
„Aby nie prowokować dalszego wyścigu zbrojeń, uważamy za uzasadnione podjęcie
próby utrzymania status quo ustanowionego w traktacie START w obecnym, dość
burzliwym okresie” – powiedział Władimir Putin.
Jak myślisz, Czytelniku, Trump uwierzy Putinowi?
„Rosja jest zdolna do reagowania na każde zagrożenie militarne -zapewnił
Władimir Putin w swoim wystąpieniu w Radzie Bezpieczeństwa Federacji. -
Odpowiedź ta nie będzie werbalna, lecz będzie realizowana za pomocą środków
wojskowo-technicznych”.
„Stabilność strategiczna wciąż się pogarsza, a wiele przyczyn tego stanu rzeczy
wiążemy z działaniami Zachodu”
„Gdyby Stany Zjednoczone zintensyfikowały zapowiadany plan stworzenia tarczy
antyrakietowej w kosmosie, obecna równowaga w zakresie broni strategicznej
uległaby zachwianiu. Prezydent Rosji Władimir Putin wystosował ostrzeżenie do
Waszyngtonu podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji. „Wzywam
odpowiednie agencje do dalszego dokładnego monitorowania odpowiednich działań
amerykańskich, zwłaszcza w odniesieniu do zapasów strategicznej broni
ofensywnej” – powiedział. „Szczególną uwagę należy również zwrócić na plany
zwiększenia strategicznych komponentów amerykańskiego systemu obrony
przeciwrakietowej, w tym przygotowania do rozmieszczenia pocisków przechwytujących
w kosmosie” – kontynuował. Te „działania destabilizujące” miałyby na celu
„zniweczenie wysiłków naszej strony zmierzających do utrzymania status quo w
zakresie strategicznej broni ofensywnej. I zareagujemy odpowiednio” – ostrzegł
Putin.
„Polska jest również gotowa zestrzelić rosyjskie samoloty, które ponownie
naruszą jej przestrzeń powietrzną, pod warunkiem jednomyślnego poparcia NATO –
powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Sierakowicach, gdzie
zainaugurował linię kolejową. Tusk przyznał, że drastyczny środek, taki jak
zestrzelenie rosyjskiego myśliwca, może doprowadzić do „bardzo ostrej fazy
konfliktu”, więc taką decyzję można podjąć dopiero po uzyskaniu absolutnej
pewności, że „nie jesteśmy w tym sami”.
Wypowiedzi Tuska są zgodne z wypowiedziami prezydenta Czech Petra Pawła, który
poruszył kwestię ataku na rosyjskie myśliwce. Wypowiedzi prezydenta Czech są
„istotne”, podkreślił polski premier, ale „oczywiście niewystarczające”, aby
podjąć tak daleko idącą decyzję. Podkreślił, że potrzebny jest pełny konsensus
wśród sojuszników.
Hamas w liście do Trumpa prosi o 60-dniowe zawieszenie broni, aby uwolnić
połowę zakładników – podają źródła
Trump wzywa Hamas do uwolnienia wszystkich zakładników
https://www.foxnews.com/world/hamas-letter-trump-asks-60-day-ceasefire-deal-release-half-hostages-sources-say
Hamas wystosował list bezpośrednio do prezydenta USA Donalda Trumpa, prosząc
go o zagwarantowanie 60-dniowego rozejmu w Strefie Gazy w zamian za uwolnienie
połowy przetrzymywanych tam zakładników. Informację tę podał wyłącznie Fox
News, powołując się na wysokiego rangą urzędnika administracji USA i źródło
zaangażowane w negocjacje.
List znajduje się obecnie w rękach Kataru, który przekaże go prezydentowi
Białego Domu jeszcze w tym tygodniu. Doha zawiesiła działania mediacyjne mające
na celu osiągnięcie porozumienia w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy i
uwolnienia 48 zakładników wciąż przetrzymywanych w Strefie Gazy od czasu
izraelskiego ataku na przywódców Hamasu w stolicy Kataru dwa tygodnie temu.
Rosyjskie straty w wojnie z Ukrainą
https://en.zona.media/article/2025/09/12/casualties_eng-trl
Pod koniec lata Walerij Gierasimow,
szef rosyjskiego sztabu generalnego, przedstawił raport z ofensywy
wiosenno-letniej armii, wyolbrzymiając jej sukcesy. Przedstawiona przez niego
mapa przedstawiała obszar kontrolowany przez Rosję jako znacznie większy niż był
w rzeczywistości. Nawet raport samego Gierasimowa sformułowany był w ostrożny
sposób, z twierdzeniami, że siły ukraińskie są „prawie całkowicie zablokowane”
lub że ich „klęska” lub „zniszczenie” jest finalizowane. Jedyną stosunkowo dużą
miejscowością zdobytą przez Rosję w tym okresie było miasto Czasiw Jar, które
padło po wielu miesiącach walk.
Analitycy wojskowi, w tym Michael Kofman, starszy pracownik naukowy Carnegie
Endowment, który latem odwiedził front w Donbasie, zauważyli zmianę w taktyce
armii rosyjskiej. W obliczu druzgocących strat zadawanych przez ukraińskie
drony, rosyjskie dowództwo niemal całkowicie zaniechało ataków dużymi kolumnami
pancernymi; ataki motocyklowe i na quadach również stały się rzadsze. Zamiast
tego żołnierze są znacznie częściej wysyłani do ataków pieszych w małych
grupach po dwie lub trzy osoby. Ich celem jest poruszanie się w nocy lub o
zmierzchu, często w termoizolacyjnych pelerynach, aby ominąć umocnienia i
przebić się przez pierwszą linię ukraińskich umocnień bez angażowania się w
bezpośrednią walkę.
Ta zmiana taktyki na polu bitwy odzwierciedla głębszą transformację w samym
rosyjskim wojsku: regularna armia w coraz większym stopniu przyjmuje metody
grupy najemników Wagnera. Imitacja jest niekiedy dosłowna; armia podobno tworzy
jednostki specjalne dla żołnierzy z nieuleczalnymi chorobami, takimi jak HIV i
wirusowe zapalenie wątroby typu C, na wzór oddziału „Umbrella” Wagnera,
nazwanego na cześć korporacji z serii gier Resident Evil.
Ukraińska linia frontu, zmagająca się z poważnym niedoborem piechoty, jest
często utrzymywana przez podobnie małe i dobrze zamaskowane grupy. Według
Kofmana, ci obrońcy często otrzymują rozkaz nieotwierania ognia do
infiltrujących rosyjskich oddziałów, aby uniknąć ujawnienia swoich pozycji
rosyjskim rojom dronów FPV i kierowanych bomb lotniczych. …
Chociaż zdecydowana większość tych misji infiltracyjnych kończy się
niepowodzeniem, niektórym jednostkom udaje się przedrzeć przez nie. Gromadzą
się w wyznaczonych punktach i otrzymują zaopatrzenie za pomocą dronów, zanim
podejmą próbę szturmu na pozycję od środka. To podejście pozwoliło armii
rosyjskiej na postępy i doprowadziło do głębokiego przełomu na odcinku ponad 10
kilometrów na froncie Dobropole, w pobliżu miasta Pokrowsk. Według różnych
szacunków, wojskom rosyjskim udało się przesunąć o 12–14 kilometrów od
zajmowanych wcześniej pozycji.
Nie przełożyło się to jednak na zmniejszenie liczby ofiar; pokonanie pieszo
kilku kilometrów otwartego terenu nadal pozostaje zadaniem niemal niemożliwym,
a większość małych oddziałów jest eliminowana za pomocą ataków dronów.
Skuteczność tych postępów jest kwestionowana, nawet przez prowojennych
rosyjskich komentatorów. Bloger Anatolij Radow niedawno opisał, jak te zdobycze
terytorialne często istnieją tylko na papierze. „Dwóch żołnierzy ruszyło
naprzód, Ukraińcy [w oryginale użyto określenia etnicznego] ostrzelali ich, a
analitycy OSINT, opierając się na nagraniu wideo, oznaczyli to terytorium jako
nasze – i wszyscy byli zadowoleni. I nikogo nie obchodzi, że ci dwaj żołnierze
zostali po prostu zabici przez drony i że w rzeczywistości nie ma postępów.
Zamiast tego mamy ogromne szare strefy śmierci, gdzie wciąż rzucają
żołnierzami, bo to „nasze”, „już zostało pokolorowane przez kartografów” –
napisał w poście na Telegramie. Presja, by pokazać postęp poprzez kolorowanie
map dla dowództwa wyższego szczebla, takich jak ta przedstawiona przez generała
Gierasimowa, wiąże się z kosztem ogromnych strat w ludziach, które mogą być
całkowicie iluzoryczne.
Od wczesnego lata aż do połowy jesieni 2022 r. ochotnicy rosyjscy ponosili
największe straty, co znacząco różni się od sytuacji na początku wojny: zimą i
wczesną wiosną największe straty poniosły Wojska Powietrznodesantowe, a
następnie oddziały Strzelców Zmotoryzowanych.
Pod koniec 2022 roku i na początku następnego roku straty wśród więźniów
zwerbowanych do PKW Wagnera znacznie wzrosły. Zostali oni sformowani w „grupy
szturmowe”, mające na celu opanowanie pozycji ukraińskich w pobliżu Bachmutu.
Do marca 2023 roku jeńcy stali się największą kategorią strat wojennych. Po zdobyciu
Bachmutu nie odnotowano już przypadków masowego wykorzystania więźniów.
Do września 2024 roku ochotnicy ponownie stali się najliczniejszą grupą wśród
żołnierzy. Ta zmiana odzwierciedla efekt kumulacyjny: rekrutacja do więzień
znacznie osłabła, nie ogłoszono żadnej nowej mobilizacji, a mimo to napływ
wolontariuszy nie słabł.
Do 12 września potwierdzono śmierć blisko 5700 oficerów armii rosyjskiej i
innych służb bezpieczeństwa.
Odsetek ofiar śmiertelnych wśród oficerów wśród ogólnej liczby ofiar
systematycznie spadał od początku konfliktu. Na wczesnym etapie, gdy zawodowi
żołnierze kontraktowi stanowili główne siły inwazyjne, oficerowie stanowili do
10% ofiar. Do listopada 2024 roku wskaźnik ten spadł do 2–3% – zmiana ta
odzwierciedla zarówno ewolucję taktyki walki, jak i intensywny nabór ochotników
do piechoty, których straty są wielokrotnie wyższe niż ich dowódców. Do tej
pory oficjalnie potwierdzono śmierć 12 rosyjskich generałów: trzech generałów
poruczników, siedmiu generałów majorów i dwóch, którzy przeszli na emeryturę. …
Data zgonu jest znana w prawie 102 000 przypadków. Chociaż dane te nie
odzwierciedlają w pełni codziennej rzeczywistości wojny, sugerują, w których
okresach walki były najbardziej intensywne.
Należy pamiętać, że dane z ostatnich kilku tygodni są najbardziej niekompletne
i mogą ulec znacznym zmianom w przyszłości. …
Wiek zmarłych odnotowano w 111 700 raportach. W ciągu pierwszych sześciu
miesięcy wojny, gdy walki prowadziła regularna armia, najwięcej ofiar
śmiertelnych stanowili żołnierze w wieku 21-23 lat.
Ochotnicy i zmobilizowani mężczyźni są znacznie starsi: ludzie, którzy
dobrowolnie idą na wojnę, mają ponad 30 lat, a zmobilizowani mają na ogół ponad
25 lat”. …
Jak finansowana przez Rosję sieć fałszywych informacji zamierza zakłócić
wybory w Europie – śledztwo BBC
https://www.bbc.com/news/articles/c4g5kl0n5d2o
BBC odkryło, że tajna, finansowana
przez Rosję sieć próbuje zakłócić nadchodzące demokratyczne wybory w jednym z
państw Europy Wschodniej.
Korzystając z pomocy tajnego reportera, odkryliśmy, że sieć obiecała zapłacić
uczestnikom, jeśli opublikują prorosyjską propagandę i fałszywe wiadomości
podważające prounijną partię rządzącą w Mołdawii przed wyborami parlamentarnymi
zaplanowanymi na 28 września.
Uczestnikom płacono za znalezienie zwolenników mołdawskiej opozycji
prorosyjskiej, którzy mieli tajnie nagrywać, a także za przeprowadzenie tzw.
sondażu. Robiono to w imieniu nieistniejącej organizacji, co czyniło to
nielegalnym. Wyniki tego selektywnego doboru próby, jak zasugerował organizator
z sieci, mogą stanowić podstawę do zakwestionowania wyniku wyborów.
Wyniki tzw. sondażu, wskazujące na porażkę partii rządzącej, zostały już
opublikowane w Internecie.
W rzeczywistości oficjalne sondaże wskazują, że rządząca Partia Działania i
Solidarności (PAS), założona przez prezydent Maię Sandu, ma obecnie przewagę
nad prorosyjskim Patriotycznym Blokiem Wyborczym (BEP).
Znaleźliśmy powiązania między tajną siecią a mołdawskim oligarchą Ilanem Shorem
– ukaranym przez USA za „szkodliwe operacje wpływowe Kremla”, a obecnie
ukrywającym się w Moskwie. Wielka Brytania również nałożyła na niego sankcje za
korupcję.
Znaleźliśmy również powiązania między siecią a organizacją non-profit (NGO) o
nazwie Evrazia.
Evrazia ma powiązania z panem Shorem i została ukarana przez Wielką Brytanię,
USA i Unię Europejską za rzekome przekupywanie obywateli Mołdawii, aby
głosowali przeciwko członkostwu w UE w zeszłym roku. Referendum w sprawie
przystąpienia do UE zakończyło się sukcesem, ale niewielką przewagą głosów.
„W 2024 roku celem kampanii [Ilana Shora] były pieniądze. W tym roku chodzi o
dezinformację” – powiedział szef policji Mołdawii, Viorel Cernauteanu, w
wywiadzie dla BBC World Service.
Zwróciliśmy się do Ilana Shora i Evrazii z prośbą o ustosunkowanie się do
ustaleń naszego dochodzenia – nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Mołdawia jest małym państwem, ale wciśnięta między Ukrainę i Rumunię, państwo
członkowskie UE, ma strategiczne znaczenie zarówno dla Europy, jak i Kremla,
twierdzą eksperci.
World Service zinfiltrował sieć – koordynowaną za pośrednictwem komunikatora
Telegram – za pośrednictwem linku przesłanego nam przez sygnalistę.
Dało nam to istotny wgląd w sposób działania antydemokratycznej sieci
propagandowej.
Nasza tajna reporterka Ana i 34 innych rekrutów zostało poproszonych o udział w
tajnych seminariach online, które miały „przygotować agentów”. Z tytułami
takimi jak „Jak przejść drogę od kuchni do przywódcy kraju”, zdawały się one
służyć jako proces weryfikacji. Ana i pozostali musieli zdawać regularne testy
z zakresu nabytej wiedzy.
Następnie z naszym reporterem skontaktowała się koordynatorka sieci, Alina Juc.
Na profilu pani Juc w mediach społecznościowych widnieje informacja, że
pochodzi z Naddniestrza, separatystycznego regionu we wschodniej Mołdawii,
lojalnego wobec Moskwy, a z jej Instagramu wynika, że w ciągu ostatnich kilku
lat wielokrotnie podróżowała do Rosji.
Pani Juc powiedziała Anie, że otrzyma 3000 mołdawskich lei (170 USD, 125 GBP)
miesięcznie za publikowanie postów na TikToku i Facebooku w okresie
poprzedzającym wybory. Pieniądze te zostaną jej przesłane przez Promsvyazbank
(PSB) – objęty sankcjami rosyjski bank państwowy, który pełni funkcję
oficjalnego banku rosyjskiego Ministerstwa Obrony i jest udziałowcem w jednej z
firm Ilana Shora.
Ana i pozostali rekruterzy zostali przeszkoleni w zakresie tworzenia postów w
mediach społecznościowych za pomocą ChatGPT. Powiedziano im, że treść
„przyciąga ludzi, jeśli obraz zawiera satyrę… a nie rzeczywistość”, ale że
należy unikać nadmiernego wykorzystania sztucznej inteligencji, aby posty
wydawały się „organiczne”.
W grupie Telegram Ana i BBC miały dostęp do wcześniejszych instrukcji wydanych
uczestnikom. Początkowo proszono ich o zamieszczanie wpisów patriotycznych na
temat postaci historycznych z historii Mołdawii – ale stopniowo żądania nabrały
charakteru jawnie politycznego.
Ana została poproszona o opublikowanie bezpodstawnych oskarżeń - m.in., że
obecny rząd Mołdawii planuje sfałszować wyniki wyborów, że potencjalne
członkostwo Mołdawii w UE jest uzależnione od zmiany „orientacji seksualnej”
obywateli kraju na LGBT oraz że prezydent Sandu ułatwia handel dziećmi.
Kampanie w mediach społecznościowych są obecnie często centralnym punktem
wyborów krajowych. Monitorowaliśmy posty w mediach społecznościowych
popierające rządzącą partię PAS w Mołdawii, ale nie wykryliśmy żadnej
oczywistej kampanii dezinformacyjnej
Podczas naszych tajnych ćwiczeń z siecią udostępnialiśmy tylko te posty, które
były prawdziwe i ograniczaliśmy ich liczbę.
Chcieliśmy dowiedzieć się, kto jeszcze jest w sieci, ponieważ mieliśmy dowody
na to, że składała się ona z wielu grup podobnych do tej, którą
zinfiltrowaliśmy. Szukaliśmy wzorców podobnej aktywności na innych kontach,
które mogliśmy monitorować dzięki dostępowi do Telegramu.
Jak ustaliliśmy, sieć składa się z co najmniej 90 kont TikTok – niektóre
podszywające się pod serwisy informacyjne – które opublikowały tysiące filmów,
osiągając łącznie ponad 23 miliony wyświetleń i 860 tysięcy polubień od
stycznia. Populacja Mołdawii wynosi zaledwie 2,4 miliona.
Podzieliliśmy się naszymi odkryciami z amerykańskim laboratorium Digital
Forensic Research Lab (DFRLab), które poinformowało nas, że jego analiza
wskazuje, że sieć może być jeszcze większa. DFRLab odkrył, że od stycznia ta
szersza sieć zgromadziła ponad 55 milionów wyświetleń i ponad 2,2 miliona
polubień na TikToku.
Sieć nie ograniczała się do publikowania dezinformacji. Pani Juc zaoferowała
Anie również 200 mołdawskich lei (12 dolarów, 9 funtów) za godzinę w gotówce za
przeprowadzenie nieoficjalnego sondażu, polegającego na przeprowadzaniu
wywiadów z mieszkańcami stolicy Mołdawii na temat ich preferowanych kandydatów
w wyborach.
Przed przystąpieniem do realizacji tego zadania uczestnicy zostali przeszkoleni
na temat tego, jak subtelnie wpływać na osoby biorące udział w ankiecie.
Poproszono ich również o tajne nagrywanie rozmówców, którzy twierdzili, że
popierają prorosyjską opozycję.
Pani Juc ujawniła, że miało to na celu „zapobieżenie sfałszowaniu głosowania”,
sugerując, że w razie zwycięstwa PAS wyniki ankiety i tajne nagrania zostaną wykorzystane
jako domniemany dowód na to, że partia ta wygrała niesprawiedliwie.
Nasze dowody wskazują również, że siatka, do której dołączył nasz reporter,
jest finansowana z Rosji. Ana podsłuchała – i sfilmowała – Alinę Juc przez
telefon, proszącą o pieniądze z Moskwy.
„Słuchaj, możesz przywieźć pieniądze z Moskwy… Muszę tylko wypłacić moim
ludziom pensje” – nagraliśmy ją.
Nie jest jasne, kto miałby wysyłać jej pieniądze, ale znaleźliśmy powiązania
między tą siecią a Ilanem Shorem za pośrednictwem organizacji pozarządowej
Evrazia.
Ilan Shor i Evrazia nie odnieśli się do ustaleń naszego dochodzenia.
BBC znalazło zdjęcia opiekunki Any, Aliny Juc, na stronie internetowej Evrazii,
a jedna z grup w Telegramie, do której dodano Anę, nazywała się „Liderzy
Evrazii”.
Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że Evrazia „działa w
Mołdawii w imieniu skorumpowanego, zbiegłego oligarchy Ilana Shora… w celu
destabilizacji mołdawskiej demokracji”.
Poprosiliśmy Alinę Juc o komentarz do naszych ustaleń – nie odpowiedziała.
TikTok poinformował, że wdrożył dodatkowe środki bezpieczeństwa przed wyborami
i nadal „aktywnie przeciwdziała oszukańczym zachowaniom”. Właściciel Facebooka,
Meta, nie odniósł się do naszych ustaleń.
Ambasada rosyjska w Wielkiej Brytanii zaprzeczyła, jakoby brała udział w
rozpowszechnianiu fałszywych informacji i ingerencji w wybory. Stwierdziła, że
to UE ingerowała w wybory w Mołdawii.
https://tvn24.pl/polska/zielone-swiatlo-od-premiera-donalda-tuska-dla-marcina-kierwinskiego-na-operacje-przeciwko-rafalowi-trzaskowskiemu-st8660932
„Przed głosowaniem w Warszawie nad nocnym ograniczeniem sprzedaży alkoholu
odbyło się spotkanie radnych KO z udziałem Rafała Trzaskowskiego i Marcina
Kierwińskiego - ujawniła w TVN24 reporterka "Faktów" TVN Arleta
Zalewska. Według jej informacji, premier Donald Tusk miał dać "zielone
światło Kierwińskiemu" na "operację" przeciwko prezydentowi
Warszawy”.
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,32268309,tusk-za-nocna-prohibicja-w-warszawie-nie-podobal-mi-sie-ten.html?_gl=1*1qdqva*_gcl_au*MTU4ODAyNjE2OS4xNzU2MjQzNzYx*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTg1NDk5NTIkbzYwMSRnMCR0MTc1ODU0OTk1MiRqNjAkbDAkaDA.#s=S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy
„Do sprawy odniósł w poniedziałek 22 września premier Donald Tusk. – Nie
jestem zadowolony z tego, co się zdarzyło, z oczywistych względów. Wolałbym,
żeby brano przykład raczej z tych samorządów, które konsekwentnie starają się
walczyć z konsekwencjami „liberalnego alkoholizmu". Szczególnie w dużych
miastach obecność nietrzeźwych w godzinach nocnych w pobliżu domów czy w
centrach miast to nie jest nic przyjemnego – powiedział”.
Czy tylko D.O. ma wrażenie, że jakiś media worker tu jątrzy, że ktoś tu
judzi?
https://tvn24.pl/swiat/usa-prasa-straci-dostep-do-pentagonu-pete-hegseth-do-dziennikarzy-przestrzegaj-zasad-albo-wracaj-do-domu-st8661213
„Przedstawiciele mediów otrzymali w
ostatnim tygodniu notę z zasadami, których muszą przestrzegać, by utrzymać
akredytacje i mieć dostęp do budynku Pentagonu. … kontrowersyjny dla reporterów
okazał się zapis, który mówi o "zatwierdzaniu informacji, nawet jeśli są
jawne", przez "odpowiedniego urzędnika" przed ich
upublicznieniem. Z zapisu 17-stronicowego dokumentu wynika, że
nieprzestrzeganie tych zasad i publikowanie "nieautoryzowanych
informacji" czy próba "nieautoryzowanego dostępu do nich" może
skutkować zawieszeniem lub cofnięciem przepustki i utratą dostępu. … Decyzja ta
spotkała się z potępieniem wśród parlamentarzystów i prasy. National Press
Club, amerykańska organizacja zrzeszająca krajowych dziennikarzy, określiła te
wytyczne "bezpośrednim atakiem na niezależne dziennikarstwo w miejscu,
gdzie niezależna kontrola ma największe znaczenie: w armii USA". Senator
Jack Reed nazwał je "nierozważnym afrontem dla wolności słowa i
prasy". …
Pete Hegseth, który niedawno otrzymał nowy tytuł sekretarza wojny, napisał w
mediach społecznościowych, że to nie "prasa" rządzi Pentagonem, ale
ludzie. "Prasa nie może już swobodnie poruszać się po korytarzach
strzeżonego obiektu. Noś plakietkę i przestrzegaj zasad albo wracaj do
domu", wynika z wpisu. Hegseth sam w marcu ujawnił poufne informacje, gdy
na czacie grupowym podzielił się szczegółami dotyczącymi bombardowania Jemenu.
Uczestnikiem tej dyskusji był reporter, nieuważnie dodany do konwersacji przez
byłego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, Michaela Waltza”. …
W Wielkiej Brytanii mogą wkrótce rozpocząć się deportacje migrantów w stylu
Trumpa, nawet „z mocą wsteczną”. Nigel Farage ogłosił to wczoraj w Londynie.
Plan ten obejmuje również natychmiastowe cofnięcie dożywotnich zezwoleń na
pobyt dla legalnych migrantów i zastąpienie ich odnawialnymi pięcioletnimi
wizami, ale tylko pod warunkiem, że pracują, nie mają wyroków skazujących i nie
sprowadzają ze sobą członków rodziny. Co więcej, plan lidera prawicowej partii
Reform UK przewiduje świadczenia socjalne i zasiłki wyłącznie dla obywateli
brytyjskich, a migranci zostaną z nich wykluczeni.
„Cudzoziemcy ubiegający się o zasiłki i dotacje stanowią jedną szóstą ogółu” –
grzmi Farage. „To musi się skończyć. Każdego roku marnuje się około 10
miliardów funtów, płaconych przez podatników. W zeszłym roku zasiłki socjalne w
Wielkiej Brytanii kosztowały 266 miliardów funtów. To nie do utrzymania.
Znacznie je zmniejszę. Z moją pomocą zaoszczędzimy co najmniej 230 miliardów
funtów. I to nie wszystko. W latach 2026–2030, zgodnie z obowiązującymi
przepisami, kolejne 800 000 migrantów otrzyma pozwolenie na pobyt dożywotni. To
nie może się wydarzyć, ponieważ krajowi grozi rozpad. Z moją pomocą to się nie
wydarzy”.
Ponadto Farage planuje wydłużyć liczbę lat nieprzerwanego pobytu wymaganą do
ubiegania się o obywatelstwo brytyjskie z pięciu do siedmiu, a zagraniczni
wnioskodawcy będą musieli wykazać się znajomością języka angielskiego na
poziomie „prawie ojczystym” i nie będą mogli posiadać drugiego paszportu z
innego kraju (jak ma to obecnie miejsce na przykład w przypadku obywateli
Włoch). Wizy będą dostępne dla sektorów borykających się z trudnościami, takich
jak rolnictwo i gastronomia, ale w ograniczonym zakresie, „a w międzyczasie
będziemy szkolić Brytyjczyków” – zapewnia Farage. Krótko mówiąc, z Farage'em na
stanowisku premiera, jedynym sposobem na osiągnięcie stabilizacji przez
cudzoziemców i imigrantów będzie uzyskanie obywatelstwa brytyjskiego.
Obywatele Europy powinni być bezpieczni, a przynajmniej częściowo bezpieczni.
Zapytany o to podczas dzisiejszego spotkania, prezes Reform UK, Zia Yusuf,
stwierdził, że plan ten nie będzie miał zastosowania do ponad 6 milionów
obywateli europejskich posiadających bezterminowe zezwolenia na pobyt o
statusie osoby osiedlonej (również dlatego, że naruszałoby to kompleksowe
porozumienie po Brexicie między UE a Wielką Brytanią). „Jednak kwestia
świadczeń i opieki społecznej, z których korzystają również Europejczycy,
mogłaby zostać renegocjowana z Unią Europejską” – zauważył Yusuf.
W każdym razie, przynajmniej Europejczycy nie zostaliby wydaleni, ale w tym
tkwi paradoks. Farage i jego zwolennicy przyznali dziś, że ich celem są
migranci spoza UE (nie europejscy), którzy masowo przybyli po tym, jak Farage
naciskał na Brexit, jak pokazuje wykres opublikowany przez samą Reform UK,
partię, która pnie się w górę w sondażach dzięki swojej populistycznej,
antyimigracyjnej retoryce.
Farage obwinia byłego premiera Borisa Johnsona i system wizowy jego rządu za
wygenerowanie „fali Borisa”, czyli fali migrantów, z ponad 100 000 przyjazdów
netto obywateli spoza UE miesięcznie w latach 2021-2022. Wszystko to wydarzyło
się jednak tuż po sfinalizowaniu Brexitu, a drzwi dla Europejczyków zamknęły
się 31 grudnia 2020 roku. Fakt, że lider ‘Reform’ zajmuje się teraz przede
wszystkim migrantami spoza UE, a nie migrantami z Europy, którym pozwolono
pozostać, ale z którymi zawsze walczył, a czasem demonizował w przeszłości,
jest, zdaniem jego krytyków, absurdalnym i sensacyjnym zwrotem. (la Repubblica)
Pfizer sfinalizował przejęcie firmy Metsera, producenta leków na
odchudzanie, za kwotę do 7,3 mld dolarów
To największa transakcja, jaką duża firma farmaceutyczna zawarła, kupując
przyczółek na lukratywnym i szybko rozwijającym się rynku
https://www.ft.com/content/aee4a71c-7ad6-4cde-852f-720a97542fac
… „W ramach umowy Pfizer zapłaci
Metserze 47,50 USD w gotówce za akcję, co daje wartość przedsiębiorstwa na
poziomie 4,9 mld USD. Jeśli trzy konkretne etapy badań klinicznych zostaną
osiągnięte, akcjonariusze Metsery otrzymają dodatkowe 22,50 USD za akcję, co
oznacza, że wartość transakcji może wynieść nawet 7,3 mld USD.
Metsera, która weszła na giełdę w tym roku w ramach jednej z największych giełd
biotechnologicznych 2025 roku, jest jedną z wielu firm badających nową
generację terapii odchudzających, aby spróbować przejąć dominację Zepbound
firmy Eli Lilly i Wegovy firmy Novo Nordisk. Oba istniejące terapie wiążą się
ze skutkami ubocznymi, takimi jak zanik mięśni.
Firma Metsera prowadzi cztery wczesne i średniofazowe badania kliniczne
dotyczące otyłości, które różnią się od istniejących metod leczenia
wykorzystaniem innych mechanizmów biologicznych lub schematów dawkowania. Whit
Bernard, dyrektor generalny Metsery, powiedział, że te metody leczenia mogą
„zmienić życie setek milionów ludzi”. …
Od sześciu tygodni D.O. wbija sobie codziennie w brzuch 1.8 ml podobnego
specyfiku. Schudł, ale znacznie mniej niż się spodziewał. Mimo jadłowstrętu i
znacznego zmniejszenia ilości pochłanianego pożywienia.
Becciu żąda wyłączenia prokuratora, decyzję podejmie watykańska kasacja pod
przewodnictwem Farrella
https://www.repubblica.it/cronaca/2025/09/22/news/becciu_processo_cardinale_news_oggi-424862629/?ref=RHLM-BG-P10-S1-T1-fdg10
Adwokaci kardynała Angelo Becciu i trzech innych oskarżonych, skazanych w
procesie pierwszej instancji w sprawie oszukańczej sprzedaży budynku w centrum
Londynu, zwrócili się o wykluczenie rzecznika sprawiedliwości, czyli
prokuratora Alessandro Diddiego, w procesie apelacyjnym, który rozpoczął się
dzisiaj. Decyzja trafiła obecnie do Watykańskiego Sądu Kasacyjnego, któremu
przewodniczy kardynał Kevin Farrell , a w którego skład wchodzą kardynałowie
Zuppi, Lojudice i Gambetti.
Wniosek o wyłączenie
Na początku rozprawy prawnicy reprezentujący Becciu, Enrico Crasso i Raffaele
Mincione oraz Fabrizio Tirabassi, pracownika Sekretariatu Stanu – wszystkich
oskarżonych obecnych na sali sądowej – złożyli wniosek o zakwestionowanie
Diddiego, a sąd pod przewodnictwem monsignora Alejandra Arellano Cedillo
uwzględnił ten wniosek. „Sąd” – oświadczył – „uznaje wniosek za dopuszczalny i
nakazuje kancelarii sądowej przekazanie niniejszego postanowienia oraz
wszelkich odpowiedzi rzecznika sprawiedliwości do Sądu Kasacyjnego Stanu po
upływie trzydniowego terminu określonego w Kodeksie postępowania karnego”.
Oskarżone czaty
Istotą wniosku o wyłączenie oskarżonego są wiadomości WhatsApp wymieniane
między Diddim a Genoveffą Ciferri, lub między tą ostatnią a Francescą
Immacolatą Chaouqui, świadkami w procesie pierwszej instancji. Według prawników
wiadomości te wskazują, że „w trakcie postępowania przygotowawczego, po
pierwszym przesłuchaniu prałata Alberta Perlaski (współpracownika Becciu w
sprzedaży londyńskiego budynku, red.) w dniu 29 kwietnia 2020 r., a także w
trakcie rozprawy przed Trybunałem, prowadzono działania mające na celu
nakłonienie i wywarcie wpływu na księdza Perlascę, najpierw jako podejrzanego,
a następnie jako świadka oskarżenia, do złożenia zeznań przeciwko Jego
Ekscelencji kardynałowi Angelo Becciu i pozostałym podejrzanym, z
obietnicą/prognozą, że tylko w ten sposób uniknie on procesu, a jego sprawa zostanie
umorzona” (co faktycznie nastąpiło). Zdaniem prawników „w interesie Promotora
leży zatem ochrona jego integralności i prawidłowości przy prowadzeniu śledztwa
w tym procesie”.
Sąd Kasacyjny
Watykański Trybunał Kasacyjny składa się z kardynałów Farrela
(przewodniczącego), Matteo Zuppiego, Paolo Augusto Lojudice’a i Mauro
Gambettiego. Z tego, co się okazało, nie ma ograniczenia czasowego dla decyzji,
jaką będzie musiał podjąć najwyższy trybunał.
„W końcu się bronię”
Alessandro Diddi ze swojej strony zapowiedział, że przedstawi swoje
kontrargumenty przed Sądem Najwyższym: „Wreszcie mam możliwość obrony przed szeregiem
stawianych mi zarzutów” – powiedział. „Dziękuję zespołowi obrońców za tę
inicjatywę: chcę wykorzystać terminy określone w kodeksie, aby móc spokojnie
przedstawić wszystkie moje poglądy, rozwiewając w ten sposób wątpliwości, które
pojawiły się w ostatnich miesiącach w związku ze śledztwem”. Prokurator
wyjaśnił, że reprezentuje oskarżenie „z mocy prawa, a nie z wyboru” i zgodnie z
przepisami kodeksu postanowił „opuścić rozprawę”, opuszczając salę sądową,
„ponieważ nie ma pilnych spraw do załatwienia”. Poinformował również, że już
zadbał o to, aby „wszyscy członkowie biura zostali upoważnieni” do
reprezentowania oskarżenia pod jego nieobecność.
Podsumowanie pierwszej instancji
Sędzia Massimo Masella Ducci Teri podsumował decyzje sądu pierwszej instancji,
zarzuty kwestionowane przez prokuraturę oraz te uznane w wyroku z grudnia 2023
roku wydanym przez sąd pod przewodnictwem Giuseppe Pignatone. Kardynał Becciu
został skazany za defraudację, nadużycie władzy i oszustwo kwalifikowane, wraz
z ośmioma innymi oskarżonymi. Prezes Sądu Apelacyjnego ogłosił, że oprócz
apelacji wszystkich oskarżonych (z wyjątkiem prałata Mauro Carlino, jedynego
uniewinnionego), Biura Promotora Sprawiedliwości oraz Instytutu Dzieł
Religijnych (pozostali uczestnicy postępowania cywilnego, Administracji Skarbu
Watykańskiego i Sekretariat Stanu, nie wnieśli apelacji), obrona złożyła
również apelacje do sądu w odniesieniu do czterech reskryptów podpisanych przez
papieża Franciszka w początkowej fazie śledztwa. Przepisy te „przyznawałyby prokuraturze
szerokie uprawnienia w zakresie prowadzenia śledztw, gromadzenia dowodów i ocen
technicznych, co skutkowałoby naruszeniem zasady równości stron w procesie i
innych gwarancji przewidzianych w zasadach tzw. należytego procesu”. Inne
zarządzenia sądu pierwszej instancji były kwestionowane, na przykład dotyczące
„częściowego złożenia” przez prokuraturę „dokumentów, które były w większości
niekompletne i zawierały liczne braki”.
Jak ulga podatkowa w wysokości 17 tys. funtów w Polsce odciąga pracowników
od Wielkiej Brytanii
https://www.telegraph.co.uk/money/tax/income/how-poland-luring-citizens-back-from-britain-tax-break/
Po ożywieniu gospodarki, europejski kraj odwraca drenaż mózgów
Kiedy Alex Landowski po raz pierwszy przeprowadził się do Wielkiej Brytanii w
2010 roku, miał zaledwie 200 funtów i stary rower.
Wielka Brytania, a zwłaszcza Londyn, lśniła jak latarnia morska. Polacy tacy
jak on przybywali tu tłumnie w dekadach poprzedzających Brexit w poszukiwaniu
lepszego życia.
„Byłem zaskoczony, jak wiele możliwości tu było” – mówi Landowski. „W Polsce
biznesmeni nie byli lubiani. Jeśli prowadziłeś biznes, oznaczało to, że kradłeś
komuś pieniądze. Tutaj, jeśli miałeś pieniądze, nie było w tym nic wstydliwego.
Ludzie kibicowali ci i wspierali cię”.
Znalazł pracę jako kurier rowerowy w londyńskiej firmie dostarczającej artykuły
medyczne, a następnie nadzorował dostawy do laboratorium.
W 2016 roku – dzięki kredytowi bankowemu i niewielkim dotacjom od znajomych –
założył własną firmę Medical Logistics, wykorzystując zdobytą wiedzę do
dostarczania towarów do największych szpitali stolicy. Startup prosperował,
zatrudniając dziesiątki pracowników i osiągając roczne obroty na poziomie 7
milionów funtów. W czasie pandemii dostarczał również wymazy z domów.
„Wielka Brytania była dla mnie przyjazna, kiedy jej potrzebowałem” – mówi
Landowski, który nie przewiduje powrotu do Polski.
Jednak obecnie coraz mniej jego rodaków podziela to przekonanie. Swobodny
przepływ osób w UE przekształcił polską społeczność w Wielkiej Brytanii, z
niewielkiej mniejszości liczącej 66 000 osób w 2001 roku w największą grupę
osób urodzonych za granicą w kraju w 2017 roku. Kiedy Wielka Brytania głosowała
za Brexitem, mieszkało tu około miliona Polaków.
Teraz jednak wyjeżdżają niemal tak szybko, jak przybyli. Według danych
spisowych, między 2017 a 2021 rokiem liczba Polaków urodzonych w Polsce spadła
o 21% do 682 000.
Według danych Obserwatorium Migracji, saldo migracji ze wszystkich państw
członkowskich UE jest ujemne od 2021 roku, ale Polska odnotowała jeden z
najbardziej drastycznych spadków.
Dla Landowskiego jest to godne ubolewania, choć nie zaskakujące. „Trzeba być
bardzo bogatym, żeby nie odczuć rosnących kosztów utrzymania” w Wielkiej
Brytanii – mówi. „Teraz wszyscy mówią o tym, jak bardzo Polska odniosła
sukces”. Ojciec trójki dzieci sprzedał firmę i obecnie mieszka w Cotswolds,
publikując filmy na swoim kanale YouTube „Non Native Entrepreneur”.
Po przystąpieniu do UE w 2004 roku Polska doświadczyła poważnego drenażu
mózgów, kiedy miliony ludzi zaczęły emigrować za granicę w poszukiwaniu
lepszego życia.
Jednak losy jej gospodarki szybko się zmieniły. Produkt krajowy brutto (PKB) na
mieszkańca wzrósł mniej więcej dwukrotnie od 2005 roku. Polska jest również
stosunkowo nisko opodatkowana, z najwyższą stawką podatkową wynoszącą 32%.
Polski rząd uatrakcyjnił ofertę, aby zachęcić ekspatów do powrotu. W 2022 roku
zaczął oferować tzw. „ulgę na powrót” – ulgę podatkową w wysokości 85 500 zł
(17 374 funtów) dla osób, które wróciły do kraju.
Ponad 25 000 osób w Polsce korzysta obecnie z ulgi podatkowej, która zapewnia
osobom powracającym po co najmniej trzech latach spędzonych za granicą
czteroletnie zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych od dochodów
poniżej tego progu. Nie wiadomo, ilu brytyjskich rezydentów zdecydowało się na
skorzystanie z tej ulgi.
W połączeniu z kwotą wolną od podatku w wysokości 30 000 zł daje to dochód
wolny od podatku w wysokości 115 528 zł (23 555 funtów). Podatki wynoszą 12% do
120 000 zł i 32% powyżej tej kwoty.
„Polacy będą bogatsi niż Brytyjczycy”
W styczniu polski rząd zaapelował do obywateli mieszkających za granicą o
noworoczne postanowienie i „powrót do Polski”.
„Po dwudziestu latach członkostwa w Unii Europejskiej Polska jest krajem
kwitnącym i nowoczesnym. Z ciągłym wzrostem poziomu życia i zamożności
obywateli” – napisano w komunikacie. To nie był pierwszy raz, kiedy Polska
próbowała przekonać swoich obywateli do powrotu. W szczytowym momencie odpływu
mózgów do Wielkiej Brytanii w 2008 roku, polski rząd wysłał za pośrednictwem
mediów pilne komunikaty do Polaków w Wielkiej Brytanii, wzywając ich do
rozważenia powrotu.
W zeszłym roku premier Polski, Donald Tusk, opublikował na portalu X wpis, w
którym poinformował, że prognozy Banku Światowego wskazują, że dochód na
mieszkańca w Polsce będzie wyższy niż w Wielkiej Brytanii w 2025 roku.
Dodał: „Obiecuję. Polacy będą zamożniejsi niż Brytyjczycy”. Była to odpowiedź
na to samo przesłanie, choć w formie ostrzeżenia, wydane przez sir Keira
Starmera w lutym, że Brytyjczycy mogą być biedniejsi niż Polacy do 2030 roku.
Ale nawet polski rząd zdaje się przyznawać, że Wielka Brytania wciąż ma pewne
korzyści finansowe, z którymi Polska nie może się równać.
Porady na oficjalnej stronie internetowej, oferujące krok po kroku wskazówki
dla Polaków wracających do domu, zachęcają ich do ubiegania się w Wielkiej
Brytanii o świadczenia, które zgodnie z przepisami Brexitu mogą im przywieźć z
powrotem do Polski na ograniczony czas.
Stwierdza się w nich: „Zasiłek dla bezrobotnych w Wielkiej Brytanii jest wyższy
niż równoważny zasiłek wypłacany w Polsce. Ważne jest, aby ubiegać się o niego
przed wyjazdem. Po powrocie do Polski nie będzie można rozpocząć procesu
pobierania świadczeń”.
Zgodnie z Umową o Wystąpieniu z UE, stanowiącą podstawę prawną relacji Wielkiej
Brytanii z jej kontynentalnymi sąsiadami po Brexicie, niektóre świadczenia z
zabezpieczenia społecznego, w tym zasiłek dla bezrobotnych, są „eksportowalne”
do krajów UE przez ograniczony czas.
Wyższe są również płace: polskie gospodarstwa domowe zarabiają średnio 25 000
dolarów (18 342 funty) rocznie, w porównaniu z 38 584 funtami w Wielkiej
Brytanii – co pokazuje, jak daleko polska gospodarka musi jeszcze zajść, zanim
osiągnie parytet.
Mimo to Polska odnotowała w ubiegłym roku wzrost PKB na mieszkańca o 3,3%,
podczas gdy Wielka Brytania nie odnotowała żadnego wzrostu. Jeśli ten trend się
utrzyma, analitycy przewidują, że około 2030 roku Polska może być niemal tak
bogata jak Wielka Brytania.
Po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej – który uwzględnia koszty utrzymania –
różnica między Wielką Brytanią a Polską zmniejsza się do zaledwie 7500 funtów,
według danych Banku Światowego.
Bardziej skomplikowane przepisy wizowe po Brexicie, spowolnienie branży
hotelarskiej w czasie pandemii, a także rosnące płace w kraju sprawiły, że
Wielka Brytania straciła na atrakcyjności.
Paweł Bukowski, adiunkt ekonomii w University College London, twierdzi, że
mniej Polaków emigruje, ponieważ gospodarka Wielkiej Brytanii jest teraz mniej
atrakcyjna.
„Chodzi bardziej o to, żeby ludzie nie wyjeżdżali do Wielkiej Brytanii, niż
żeby ją opuszczali. To coś, co przekonuje ludzi do pozostania w Polsce”. Dla
Bukowskiego premia, która przyciągnęła setki tysięcy Polaków do Wielkiej
Brytanii, po prostu już nie istnieje z powodu rosnących cen. „Stało się to
trudniejsze miejsce do migracji”.
https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wola/warszawa-z-wiezowca-varso-odpadla-szyba-spadla-na-ogrodek-kawiarniany-st8661943
Z biurowca Varso [najwyższego ponoć w UE] odpadła szyba. Spadła na ogródek
kawiarniany należący do kompleksu.
Było to jednak w nocy i szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Ale D.O. na wszelki
wypadek w pobliżu Varso przechadzać się nie będzie. Bo że na „taras widokowy” nie wjedzie ze
swoim lękiem wysokości było dlań od początku oczywiste.
Ojoj… Jak bardzo to miasto potrzebuje dobrego gospodarza!
Wystarczy się przejść głównymi ulicami centrum, wizytówkami miasta: bród,
smród, pawie pod nogami, ściany wymazane, syf odrzucający. A na dodatek milion
chaotycznych, rozgrzebanych remontów i przeróbek, masowe zwężanie jezdni, ani
iść, ani jechać, ani zaparkować, a zwłaszcza – ani się wysikać…
Czy kiedyś będzie w Warszawie spokój, czy będzie kiedyś czysto i miło?
Czy opisany system dezinformacji finansowanej przez Moskwę nie wpłynął na wynik wyborów prezydenckich w Polsce i na zwycięstwo Batyra?
OdpowiedzUsuńJa nie mam wątpliwości, że tak.
UsuńDzień dobry...
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuń