DRUGI OBIEG
Wtorek, 23 września 2025


1.
Państwo D.O.stwo pobiegło zaszczepić się na covid i na grypę. No bo covid szaleje, a w perspektywie pobytu D.O. w szpitalu, złapanie covidu to nie jest usługa, jaką D.O. chciałby od szpitala uzyskać.
Z zaszczepieniem wiązało się oczywiście dużo biurokracji, puszcza amazońska ucierpiała na 8 kartkach A-4, które państwo D.O.stwo musiało zapełnić literami, a pani Aptekarka, dodatkowo, musiała długo dłubać w komputerze, wpisując takie dane, jak numer serii każdej szczepionki, datę jej przydatności do użytku itp.
Potem, kiwając się na nogach, poszło osłabione państwo D.O.stwo po sprawunki, bo jak D.O. będzie w szpitalu, to coś do jedzenia w domu powinno być.
I po drodze państwo D.O.stwo wspominało, jak to zwoją nierozważną decyzją zaszczepienia się na covid w Istituto Spallanzani w Rzymie, rozsadziło polski system informatyczny. Przy każdej kolejnej dawce system głupiał i mówił, że albo w ogóle nie byliśmy zaszczepieni, albo, że mieliśmy tylko jedna dawkę, choć jako żywo, przed Włochami dwukrotnie odstaliśmy w długich kolejkach do szczepienia na stadionie narodowym imienia narodu narodowego w Warszawie. A kiedy nam się już udało przebłagać panie szczepiące i uzyskać kolejną dawkę, mimo, że na nasze nazwiska nie było rządowych skierowań w systemie mpacjent, to system nie przyjmował informacji i kolejnym szczepieniu.
I to dało Żonie D.O. asumpt do wygłoszenia jednej ze swoich niezykle trafnych złotych myśli.

Złote myśli Żony D.O.:
„Trzeba jakoś walczyć z postępem technologicznym! To nie do pomyślenia, że jedno pokolenie musiało przejść tyle rewolucji i raz po raz dostosowywać się do jakichś absurdalnych żądań coraz to potężniejszych komputerów, coraz bardziej skomplikowanych systemów”.

Ale potem, pod wieczór, chcąc przykuć D.O. do ciężaru jego odpowiedzialności za żywą niechęć do dłubania w luxmedowskim portalu pacjenta, co mogłoby podobno poskutkować zwrotem 200 zł za badanie, którego luxmed nie był w stanie zrealizować, zaprzeczyła porannym, bardzo trafnym przemyśleniom, mówiąc:
„Powinieneś się starać walczyć ze swoim analfabetyzmem cyfrowym.
Trzeba się starać: słowo ‘staruszek’ pochodzi od słowa ‘starać’”.


3.
„Burzliwa debata na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie wtargnięcia rosyjskich myśliwców w przestrzeń powietrzną Estonii przedstawiciel Rosji przy ONZ Dmitrij Poljanski twierdził, że nie ma dowodów na "zarzuty Europy". Przedstawił je jednak minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna, który zaprezentował zdjęcia uzbrojonych rosyjskich myśliwców, które wtargnęły nad terytorium jego kraju, i wydruk z radaru.
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zwrócił się z ostrzeżeniem do przedstawiciela Rosji.
„Wiemy, że nie dbacie o poszanowanie prawa międzynarodowego i nie potraficie żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami. Wasz szalony nacjonalizm zawiera pragnienie dominacji, które nie ustąpi, dopóki nie zrozumiecie, że wasze imperium nie zostanie odbudowane - powiedział Sikorski. Stwierdził, że rosyjska "trzydniowa specjalna operacja wojskowa" od 10 lat "nie jest w stanie podbić Donbasu".
„Mam jedną prośbę do rosyjskiego rządu: jeśli kolejna rakieta czy samolot wejdą w naszą przestrzeń powietrzną bez zezwolenia i zostaną zestrzelone, a wrak spadnie na terytorium NATO, to proszę, nie przychodźcie do nas, żeby się skarżyć. Zostaliście ostrzeżeni” - mówił szef polskiego MSZ”.
(tvn24.pl)




https://www.tokfm.pl/polska/kaczynski-uslyszy-zarzuty-w-sprawie-dwoch-wiez-wrzosek-w-tok-fm-sledztwo-powinno-juz-dojrzec
„Nie wykluczam, że Jarosław Kaczyński usłyszy zarzuty w sprawie dwóch wież – powiedziała w TOK FM prokurator Ewa Wrzosek. Jak dodała, śledztwo "powinno już dojrzeć" do wydania decyzji dotyczącej prezesa PiS".
W lutym 2025 roku wszczęto śledztwo w sprawie dwóch wieżowców na należącej do spółki Srebrna działce w Warszawie. Do sprawy wróciła w "Poranku TOK FM" Dominika Wielowieyska, która przypomniała, że Jarosław Kaczyński miał mieć w tej sprawie postawione zarzuty, jednak do niczego takiego nie doszło. … Na pytanie, czy nie ma poczucia, że poddała tę sprawę, gościni TOK FM zaprzeczyła. - Zgłaszałam taką gotowość i pan prokurator krajowy to wie, żeby każde ze śledztw, które prowadziłam w Prokuraturze Okręgowej, było przeze mnie kontynuowane w Prokuraturze Rejonowej - stwierdziła, sugerując, że tak się jednak nie stało i nie ma wpływu na przebieg postępowania. Nie wykluczyła jednak, że Jarosław Kaczyński w końcu jednak usłyszy zarzuty w tej sprawie.
Ewa Wrzosek poinformowała również w Poranku TOK FM, że w piątek prokurator generalny skierował do krajowego pismo o podjęcie pilnych działań dotyczących ostatnich incydentów w Trybunale Stanu. Doszło do nich, gdy TS rozpatrywał wniosek o uchylenie immunitetu dla pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, bo Trybunał umorzył postępowanie.   W posiedzeniu brało udział tylko trzech sędziów. Dlatego według części sędziów obrady były nielegalne, a co za tym idzie, podjęta decyzja nie ma mocy prawnej”. …




https://tvn24.pl/polska/co-sie-dzieje-w-trybunale-stanu-sedziowie-zloza-wniosek-o-prawidlowy-regulamin-st8661966
„Sędziowie Trybunału Stanu, którzy zostali wykluczeni z obrad nad uchyleniem immunitetu Małgorzaty Manowskiej, zebrali się przed budynkiem Sądu Najwyższego. Uznają ostatnie umorzenie postępowania za nieprawomocne i domagają się uchwalenia "prawidłowego regulaminu" TS. Ich zdanie podziela prokuratura. … W poniedziałek 22 września przed siedzibą Sądu Najwyższego, w którym odbywają się posiedzenia TS, zgromadzili się niektórzy członkowie TS, w tym Przemysław Rosati oraz wiceprzewodniczący TS Jacek Dubois. Dubois poinformował, że przybyli do SN "w pełnym przekonaniu, że Trybunał Stanu, jako organ konstytucyjny, będzie mógł funkcjonować". Jednak, jak dodał, odmówiono im "jakiejkolwiek sali". Podkreślił jednocześnie, że decyzja z 18 września o umorzeniu postępowania w sprawie Manowskiej "nie ma żadnej mocy prawnej". Rosati zapowiedział złożenie wniosku o zwołanie pełnego posiedzenia trybunału w celu uchwalenia "prawidłowego" regulaminu TS. „Bo dziś wszystko, co się dzieje w trybunale, biorąc pod uwagę regulamin i jego obecne brzmienie, powoduje sytuację, w której tak naprawdę jedna osoba decyduje o wszystkim – ocenił”.


https://tvn24.pl/polska/waldemar-zurek-budowano-w-polsce-system-autorytarny-powstal-raport-st8662347
… „Cel jest taki, żeby pokazać (...) w jaki sposób społeczeństwo obywatelskie, ale tak naprawdę nasi obywatele, byli poddawani różnego rodzaju presji bądź też represji ze strony państwa - mówił. Dodał, że "możemy powiedzieć bardzo dobitnie, że budowano w Polsce system autorytarny". … Żurek stwierdził też, że część osób, które oceniają ten okres, "uważa, że nie tylko budowano, ale także już jedną nogą byliśmy w ustroju, który nie gwarantuje przestrzegania podstawowych praw i wolności dla obywatela".
„Oczywiście w te represje było zaangażowanych szereg różnych instytucji, zarówno służby, policja, wymiar sprawiedliwości, ale także media publiczne” - zaznaczył. Chciałbym, żeby to nie był tylko raport, ale żeby on się stał podstawą do działań organów, które reprezentują państwo, które stoją na straży praworządności, żebyśmy mogli także dać tym obywatelom jakiś rodzaj zadośćuczynienia za to, co spotkało ich ze strony państwa autorytarnego – wskazał”. …


Media workerze, unikaj głupich wtrętów, takich, jak „zaznaczył” (również dlatego, że nic nie zaznaczał) i „wskazał” (bo niczego nie wskazywał).

„Pierwsza część raportu zgodnie z zapowiedziami dotyczy relacji pomiędzy mediami publicznymi a społeczeństwem obywatelskim. Za czasów PiS media stały się narzędziem władzy do niszczenia jej przeciwników. … Po 2015 roku na listę tych, których media publiczne mają zwalczać, trafili m.in. zwolennicy pogłębiania integracji z UE, aktywiści KOD, Obywateli RP i Strajku Kobiet, sędziowie, wyborcy PO i lewicy. …
Raport ma się składać z trzech części. Druga będzie dotyczyć pozwów typu SLAPP (Strategic Lawsuits Against Public Participation), jakie wytaczały instytucje państwowe aktywistom oraz niezależnym dziennikarzom, nacisków na kuratoria, nauczycieli i świat akademicki, finansowania organizacji pozarządowych, represji wobec sędziów i prokuratorów oraz tzw. afery hejterskiej. Ma być gotowa w październiku.
Trzecia część to analiza przestrzegania prawa do zgromadzeń, działań policji wobec demonstrujących, nadużywania środków przymusu bezpośredniego, inwigilacji organizacji pozarządowych przez służby. Ta część ma zostać pokazana na początku przyszłego roku”. …

(wyborcza.pl)



https://www.tvp.info/89061060/rosja-propozycja-putina-dla-usa-rosyjski-przywodca-chce-przedluzenie-umowy-start-o-zbrojeniach-strategicznych
Władimir Putin zadeklarował gotowość przedłużenia o rok najnowszego traktatu o kontroli zbrojeń między Waszyngtonem a Moskwą, ograniczającego liczbę posiadanych przez każdą ze stron broni jądrowej, pod warunkiem, że prezydent USA Donald Trump uczyni to samo. Nowy traktat o redukcji zbrojeń strategicznych, który ogranicza liczbę strategicznych głowic jądrowych, jakie Stany Zjednoczone i Rosja mogą rozmieścić, a także liczbę pocisków rakietowych oraz bombowców bazujących na lądzie i okrętach podwodnych, które mogą je wystrzeliwać, wygasa 5 lutego 2026 roku. Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Rosji Putin oświadczył, że jest gotów przedłużyć go o kolejny rok w interesie globalnego nierozprzestrzeniania broni jądrowej i w celu wspierania dialogu z Waszyngtonem.
„START to umowa dwustronna zawarta w 2010 roku pomiędzy Rosją a USA, która ma na celu redukcję i ograniczenia zbrojeń strategicznych – głowic nuklearnych i środków ich przenoszenia. Składa się z 16 artykułów i zobowiązuje oba państwa do ograniczenia liczby swoich głowic nuklearnych, rozmieszczonych na środkach przenoszenia, do 1550 sztuk. Również liczba środków przenoszenia miała zostać ograniczona - do 800.
„Aby nie prowokować dalszego wyścigu zbrojeń, uważamy za uzasadnione podjęcie próby utrzymania status quo ustanowionego w traktacie START w obecnym, dość burzliwym okresie” – powiedział Władimir Putin.

Jak myślisz, Czytelniku, Trump uwierzy Putinowi?


„Rosja jest zdolna do reagowania na każde zagrożenie militarne -zapewnił Władimir Putin w swoim wystąpieniu w Radzie Bezpieczeństwa Federacji. - Odpowiedź ta nie będzie werbalna, lecz będzie realizowana za pomocą środków wojskowo-technicznych”.
„Stabilność strategiczna wciąż się pogarsza, a wiele przyczyn tego stanu rzeczy wiążemy z działaniami Zachodu”
„Gdyby Stany Zjednoczone zintensyfikowały zapowiadany plan stworzenia tarczy antyrakietowej w kosmosie, obecna równowaga w zakresie broni strategicznej uległaby zachwianiu. Prezydent Rosji Władimir Putin wystosował ostrzeżenie do Waszyngtonu podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji. „Wzywam odpowiednie agencje do dalszego dokładnego monitorowania odpowiednich działań amerykańskich, zwłaszcza w odniesieniu do zapasów strategicznej broni ofensywnej” – powiedział. „Szczególną uwagę należy również zwrócić na plany zwiększenia strategicznych komponentów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, w tym przygotowania do rozmieszczenia pocisków przechwytujących w kosmosie” – kontynuował. Te „działania destabilizujące” miałyby na celu „zniweczenie wysiłków naszej strony zmierzających do utrzymania status quo w zakresie strategicznej broni ofensywnej. I zareagujemy odpowiednio” – ostrzegł Putin.


„Polska jest również gotowa zestrzelić rosyjskie samoloty, które ponownie naruszą jej przestrzeń powietrzną, pod warunkiem jednomyślnego poparcia NATO – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Sierakowicach, gdzie zainaugurował linię kolejową. Tusk przyznał, że drastyczny środek, taki jak zestrzelenie rosyjskiego myśliwca, może doprowadzić do „bardzo ostrej fazy konfliktu”, więc taką decyzję można podjąć dopiero po uzyskaniu absolutnej pewności, że „nie jesteśmy w tym sami”.
Wypowiedzi Tuska są zgodne z wypowiedziami prezydenta Czech Petra Pawła, który poruszył kwestię ataku na rosyjskie myśliwce. Wypowiedzi prezydenta Czech są „istotne”, podkreślił polski premier, ale „oczywiście niewystarczające”, aby podjąć tak daleko idącą decyzję. Podkreślił, że potrzebny jest pełny konsensus wśród sojuszników.



Hamas w liście do Trumpa prosi o 60-dniowe zawieszenie broni, aby uwolnić połowę zakładników – podają źródła
Trump wzywa Hamas do uwolnienia wszystkich zakładników
https://www.foxnews.com/world/hamas-letter-trump-asks-60-day-ceasefire-deal-release-half-hostages-sources-say
Hamas wystosował list bezpośrednio do prezydenta USA Donalda Trumpa, prosząc go o zagwarantowanie 60-dniowego rozejmu w Strefie Gazy w zamian za uwolnienie połowy przetrzymywanych tam zakładników. Informację tę podał wyłącznie Fox News, powołując się na wysokiego rangą urzędnika administracji USA i źródło zaangażowane w negocjacje.
List znajduje się obecnie w rękach Kataru, który przekaże go prezydentowi Białego Domu jeszcze w tym tygodniu. Doha zawiesiła działania mediacyjne mające na celu osiągnięcie porozumienia w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy i uwolnienia 48 zakładników wciąż przetrzymywanych w Strefie Gazy od czasu izraelskiego ataku na przywódców Hamasu w stolicy Kataru dwa tygodnie temu.




Rosyjskie straty w wojnie z Ukrainą
https://en.zona.media/article/2025/09/12/casualties_eng-trl
Pod koniec lata Walerij Gierasimow, szef rosyjskiego sztabu generalnego, przedstawił raport z ofensywy wiosenno-letniej armii, wyolbrzymiając jej sukcesy. Przedstawiona przez niego mapa przedstawiała obszar kontrolowany przez Rosję jako znacznie większy niż był w rzeczywistości. Nawet raport samego Gierasimowa sformułowany był w ostrożny sposób, z twierdzeniami, że siły ukraińskie są „prawie całkowicie zablokowane” lub że ich „klęska” lub „zniszczenie” jest finalizowane. Jedyną stosunkowo dużą miejscowością zdobytą przez Rosję w tym okresie było miasto Czasiw Jar, które padło po wielu miesiącach walk.

Analitycy wojskowi, w tym Michael Kofman, starszy pracownik naukowy Carnegie Endowment, który latem odwiedził front w Donbasie, zauważyli zmianę w taktyce armii rosyjskiej. W obliczu druzgocących strat zadawanych przez ukraińskie drony, rosyjskie dowództwo niemal całkowicie zaniechało ataków dużymi kolumnami pancernymi; ataki motocyklowe i na quadach również stały się rzadsze. Zamiast tego żołnierze są znacznie częściej wysyłani do ataków pieszych w małych grupach po dwie lub trzy osoby. Ich celem jest poruszanie się w nocy lub o zmierzchu, często w termoizolacyjnych pelerynach, aby ominąć umocnienia i przebić się przez pierwszą linię ukraińskich umocnień bez angażowania się w bezpośrednią walkę.

Ta zmiana taktyki na polu bitwy odzwierciedla głębszą transformację w samym rosyjskim wojsku: regularna armia w coraz większym stopniu przyjmuje metody grupy najemników Wagnera. Imitacja jest niekiedy dosłowna; armia podobno tworzy jednostki specjalne dla żołnierzy z nieuleczalnymi chorobami, takimi jak HIV i wirusowe zapalenie wątroby typu C, na wzór oddziału „Umbrella” Wagnera, nazwanego na cześć korporacji z serii gier Resident Evil.

Ukraińska linia frontu, zmagająca się z poważnym niedoborem piechoty, jest często utrzymywana przez podobnie małe i dobrze zamaskowane grupy. Według Kofmana, ci obrońcy często otrzymują rozkaz nieotwierania ognia do infiltrujących rosyjskich oddziałów, aby uniknąć ujawnienia swoich pozycji rosyjskim rojom dronów FPV i kierowanych bomb lotniczych. …

Chociaż zdecydowana większość tych misji infiltracyjnych kończy się niepowodzeniem, niektórym jednostkom udaje się przedrzeć przez nie. Gromadzą się w wyznaczonych punktach i otrzymują zaopatrzenie za pomocą dronów, zanim podejmą próbę szturmu na pozycję od środka. To podejście pozwoliło armii rosyjskiej na postępy i doprowadziło do głębokiego przełomu na odcinku ponad 10 kilometrów na froncie Dobropole, w pobliżu miasta Pokrowsk. Według różnych szacunków, wojskom rosyjskim udało się przesunąć o 12–14 kilometrów od zajmowanych wcześniej pozycji.

Nie przełożyło się to jednak na zmniejszenie liczby ofiar; pokonanie pieszo kilku kilometrów otwartego terenu nadal pozostaje zadaniem niemal niemożliwym, a większość małych oddziałów jest eliminowana za pomocą ataków dronów.

Skuteczność tych postępów jest kwestionowana, nawet przez prowojennych rosyjskich komentatorów. Bloger Anatolij Radow niedawno opisał, jak te zdobycze terytorialne często istnieją tylko na papierze. „Dwóch żołnierzy ruszyło naprzód, Ukraińcy [w oryginale użyto określenia etnicznego] ostrzelali ich, a analitycy OSINT, opierając się na nagraniu wideo, oznaczyli to terytorium jako nasze – i wszyscy byli zadowoleni. I nikogo nie obchodzi, że ci dwaj żołnierze zostali po prostu zabici przez drony i że w rzeczywistości nie ma postępów. Zamiast tego mamy ogromne szare strefy śmierci, gdzie wciąż rzucają żołnierzami, bo to „nasze”, „już zostało pokolorowane przez kartografów” – napisał w poście na Telegramie. Presja, by pokazać postęp poprzez kolorowanie map dla dowództwa wyższego szczebla, takich jak ta przedstawiona przez generała Gierasimowa, wiąże się z kosztem ogromnych strat w ludziach, które mogą być całkowicie iluzoryczne.

Od wczesnego lata aż do połowy jesieni 2022 r. ochotnicy rosyjscy ponosili największe straty, co znacząco różni się od sytuacji na początku wojny: zimą i wczesną wiosną największe straty poniosły Wojska Powietrznodesantowe, a następnie oddziały Strzelców Zmotoryzowanych.

Pod koniec 2022 roku i na początku następnego roku straty wśród więźniów zwerbowanych do PKW Wagnera znacznie wzrosły. Zostali oni sformowani w „grupy szturmowe”, mające na celu opanowanie pozycji ukraińskich w pobliżu Bachmutu.
Do marca 2023 roku jeńcy stali się największą kategorią strat wojennych. Po zdobyciu Bachmutu nie odnotowano już przypadków masowego wykorzystania więźniów.

Do września 2024 roku ochotnicy ponownie stali się najliczniejszą grupą wśród żołnierzy. Ta zmiana odzwierciedla efekt kumulacyjny: rekrutacja do więzień znacznie osłabła, nie ogłoszono żadnej nowej mobilizacji, a mimo to napływ wolontariuszy nie słabł.

Do 12 września potwierdzono śmierć blisko 5700 oficerów armii rosyjskiej i innych służb bezpieczeństwa.
Odsetek ofiar śmiertelnych wśród oficerów wśród ogólnej liczby ofiar systematycznie spadał od początku konfliktu. Na wczesnym etapie, gdy zawodowi żołnierze kontraktowi stanowili główne siły inwazyjne, oficerowie stanowili do 10% ofiar. Do listopada 2024 roku wskaźnik ten spadł do 2–3% – zmiana ta odzwierciedla zarówno ewolucję taktyki walki, jak i intensywny nabór ochotników do piechoty, których straty są wielokrotnie wyższe niż ich dowódców. Do tej pory oficjalnie potwierdzono śmierć 12 rosyjskich generałów: trzech generałów poruczników, siedmiu generałów majorów i dwóch, którzy przeszli na emeryturę. …

Data zgonu jest znana w prawie 102 000 przypadków. Chociaż dane te nie odzwierciedlają w pełni codziennej rzeczywistości wojny, sugerują, w których okresach walki były najbardziej intensywne.
Należy pamiętać, że dane z ostatnich kilku tygodni są najbardziej niekompletne i mogą ulec znacznym zmianom w przyszłości. …
Wiek zmarłych odnotowano w 111 700 raportach. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy wojny, gdy walki prowadziła regularna armia, najwięcej ofiar śmiertelnych stanowili żołnierze w wieku 21-23 lat.
Ochotnicy i zmobilizowani mężczyźni są znacznie starsi: ludzie, którzy dobrowolnie idą na wojnę, mają ponad 30 lat, a zmobilizowani mają na ogół ponad 25 lat”. …




Jak finansowana przez Rosję sieć fałszywych informacji zamierza zakłócić wybory w Europie – śledztwo BBC
https://www.bbc.com/news/articles/c4g5kl0n5d2o
BBC odkryło, że tajna, finansowana przez Rosję sieć próbuje zakłócić nadchodzące demokratyczne wybory w jednym z państw Europy Wschodniej.
Korzystając z pomocy tajnego reportera, odkryliśmy, że sieć obiecała zapłacić uczestnikom, jeśli opublikują prorosyjską propagandę i fałszywe wiadomości podważające prounijną partię rządzącą w Mołdawii przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na 28 września.
Uczestnikom płacono za znalezienie zwolenników mołdawskiej opozycji prorosyjskiej, którzy mieli tajnie nagrywać, a także za przeprowadzenie tzw. sondażu. Robiono to w imieniu nieistniejącej organizacji, co czyniło to nielegalnym. Wyniki tego selektywnego doboru próby, jak zasugerował organizator z sieci, mogą stanowić podstawę do zakwestionowania wyniku wyborów.

Wyniki tzw. sondażu, wskazujące na porażkę partii rządzącej, zostały już opublikowane w Internecie.
W rzeczywistości oficjalne sondaże wskazują, że rządząca Partia Działania i Solidarności (PAS), założona przez prezydent Maię Sandu, ma obecnie przewagę nad prorosyjskim Patriotycznym Blokiem Wyborczym (BEP).
Znaleźliśmy powiązania między tajną siecią a mołdawskim oligarchą Ilanem Shorem – ukaranym przez USA za „szkodliwe operacje wpływowe Kremla”, a obecnie ukrywającym się w Moskwie. Wielka Brytania również nałożyła na niego sankcje za korupcję.
Znaleźliśmy również powiązania między siecią a organizacją non-profit (NGO) o nazwie Evrazia.
Evrazia ma powiązania z panem Shorem i została ukarana przez Wielką Brytanię, USA i Unię Europejską za rzekome przekupywanie obywateli Mołdawii, aby głosowali przeciwko członkostwu w UE w zeszłym roku. Referendum w sprawie przystąpienia do UE zakończyło się sukcesem, ale niewielką przewagą głosów.
„W 2024 roku celem kampanii [Ilana Shora] były pieniądze. W tym roku chodzi o dezinformację” – powiedział szef policji Mołdawii, Viorel Cernauteanu, w wywiadzie dla BBC World Service.

Zwróciliśmy się do Ilana Shora i Evrazii z prośbą o ustosunkowanie się do ustaleń naszego dochodzenia – nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Mołdawia jest małym państwem, ale wciśnięta między Ukrainę i Rumunię, państwo członkowskie UE, ma strategiczne znaczenie zarówno dla Europy, jak i Kremla, twierdzą eksperci.

World Service zinfiltrował sieć – koordynowaną za pośrednictwem komunikatora Telegram – za pośrednictwem linku przesłanego nam przez sygnalistę.
Dało nam to istotny wgląd w sposób działania antydemokratycznej sieci propagandowej.

Nasza tajna reporterka Ana i 34 innych rekrutów zostało poproszonych o udział w tajnych seminariach online, które miały „przygotować agentów”. Z tytułami takimi jak „Jak przejść drogę od kuchni do przywódcy kraju”, zdawały się one służyć jako proces weryfikacji. Ana i pozostali musieli zdawać regularne testy z zakresu nabytej wiedzy.

Następnie z naszym reporterem skontaktowała się koordynatorka sieci, Alina Juc. Na profilu pani Juc w mediach społecznościowych widnieje informacja, że pochodzi z Naddniestrza, separatystycznego regionu we wschodniej Mołdawii, lojalnego wobec Moskwy, a z jej Instagramu wynika, że w ciągu ostatnich kilku lat wielokrotnie podróżowała do Rosji.

Pani Juc powiedziała Anie, że otrzyma 3000 mołdawskich lei (170 USD, 125 GBP) miesięcznie za publikowanie postów na TikToku i Facebooku w okresie poprzedzającym wybory. Pieniądze te zostaną jej przesłane przez Promsvyazbank (PSB) – objęty sankcjami rosyjski bank państwowy, który pełni funkcję oficjalnego banku rosyjskiego Ministerstwa Obrony i jest udziałowcem w jednej z firm Ilana Shora.

Ana i pozostali rekruterzy zostali przeszkoleni w zakresie tworzenia postów w mediach społecznościowych za pomocą ChatGPT. Powiedziano im, że treść „przyciąga ludzi, jeśli obraz zawiera satyrę… a nie rzeczywistość”, ale że należy unikać nadmiernego wykorzystania sztucznej inteligencji, aby posty wydawały się „organiczne”.

W grupie Telegram Ana i BBC miały dostęp do wcześniejszych instrukcji wydanych uczestnikom. Początkowo proszono ich o zamieszczanie wpisów patriotycznych na temat postaci historycznych z historii Mołdawii – ale stopniowo żądania nabrały charakteru jawnie politycznego.

Ana została poproszona o opublikowanie bezpodstawnych oskarżeń - m.in., że obecny rząd Mołdawii planuje sfałszować wyniki wyborów, że potencjalne członkostwo Mołdawii w UE jest uzależnione od zmiany „orientacji seksualnej” obywateli kraju na LGBT oraz że prezydent Sandu ułatwia handel dziećmi.
Kampanie w mediach społecznościowych są obecnie często centralnym punktem wyborów krajowych. Monitorowaliśmy posty w mediach społecznościowych popierające rządzącą partię PAS w Mołdawii, ale nie wykryliśmy żadnej oczywistej kampanii dezinformacyjnej

Podczas naszych tajnych ćwiczeń z siecią udostępnialiśmy tylko te posty, które były prawdziwe i ograniczaliśmy ich liczbę.
Chcieliśmy dowiedzieć się, kto jeszcze jest w sieci, ponieważ mieliśmy dowody na to, że składała się ona z wielu grup podobnych do tej, którą zinfiltrowaliśmy. Szukaliśmy wzorców podobnej aktywności na innych kontach, które mogliśmy monitorować dzięki dostępowi do Telegramu.

Jak ustaliliśmy, sieć składa się z co najmniej 90 kont TikTok – niektóre podszywające się pod serwisy informacyjne – które opublikowały tysiące filmów, osiągając łącznie ponad 23 miliony wyświetleń i 860 tysięcy polubień od stycznia. Populacja Mołdawii wynosi zaledwie 2,4 miliona.

Podzieliliśmy się naszymi odkryciami z amerykańskim laboratorium Digital Forensic Research Lab (DFRLab), które poinformowało nas, że jego analiza wskazuje, że sieć może być jeszcze większa. DFRLab odkrył, że od stycznia ta szersza sieć zgromadziła ponad 55 milionów wyświetleń i ponad 2,2 miliona polubień na TikToku.

Sieć nie ograniczała się do publikowania dezinformacji. Pani Juc zaoferowała Anie również 200 mołdawskich lei (12 dolarów, 9 funtów) za godzinę w gotówce za przeprowadzenie nieoficjalnego sondażu, polegającego na przeprowadzaniu wywiadów z mieszkańcami stolicy Mołdawii na temat ich preferowanych kandydatów w wyborach.

Przed przystąpieniem do realizacji tego zadania uczestnicy zostali przeszkoleni na temat tego, jak subtelnie wpływać na osoby biorące udział w ankiecie.
Poproszono ich również o tajne nagrywanie rozmówców, którzy twierdzili, że popierają prorosyjską opozycję.

Pani Juc ujawniła, że miało to na celu „zapobieżenie sfałszowaniu głosowania”, sugerując, że w razie zwycięstwa PAS wyniki ankiety i tajne nagrania zostaną wykorzystane jako domniemany dowód na to, że partia ta wygrała niesprawiedliwie.
Nasze dowody wskazują również, że siatka, do której dołączył nasz reporter, jest finansowana z Rosji. Ana podsłuchała – i sfilmowała – Alinę Juc przez telefon, proszącą o pieniądze z Moskwy.

„Słuchaj, możesz przywieźć pieniądze z Moskwy… Muszę tylko wypłacić moim ludziom pensje” – nagraliśmy ją.
Nie jest jasne, kto miałby wysyłać jej pieniądze, ale znaleźliśmy powiązania między tą siecią a Ilanem Shorem za pośrednictwem organizacji pozarządowej Evrazia.
Ilan Shor i Evrazia nie odnieśli się do ustaleń naszego dochodzenia.

BBC znalazło zdjęcia opiekunki Any, Aliny Juc, na stronie internetowej Evrazii, a jedna z grup w Telegramie, do której dodano Anę, nazywała się „Liderzy Evrazii”.

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że Evrazia „działa w Mołdawii w imieniu skorumpowanego, zbiegłego oligarchy Ilana Shora… w celu destabilizacji mołdawskiej demokracji”.

Poprosiliśmy Alinę Juc o komentarz do naszych ustaleń – nie odpowiedziała.

TikTok poinformował, że wdrożył dodatkowe środki bezpieczeństwa przed wyborami i nadal „aktywnie przeciwdziała oszukańczym zachowaniom”. Właściciel Facebooka, Meta, nie odniósł się do naszych ustaleń.

Ambasada rosyjska w Wielkiej Brytanii zaprzeczyła, jakoby brała udział w rozpowszechnianiu fałszywych informacji i ingerencji w wybory. Stwierdziła, że to UE ingerowała w wybory w Mołdawii.




https://tvn24.pl/polska/zielone-swiatlo-od-premiera-donalda-tuska-dla-marcina-kierwinskiego-na-operacje-przeciwko-rafalowi-trzaskowskiemu-st8660932
„Przed głosowaniem w Warszawie nad nocnym ograniczeniem sprzedaży alkoholu odbyło się spotkanie radnych KO z udziałem Rafała Trzaskowskiego i Marcina Kierwińskiego - ujawniła w TVN24 reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska. Według jej informacji, premier Donald Tusk miał dać "zielone światło Kierwińskiemu" na "operację" przeciwko prezydentowi Warszawy”.

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,32268309,tusk-za-nocna-prohibicja-w-warszawie-nie-podobal-mi-sie-ten.html?_gl=1*1qdqva*_gcl_au*MTU4ODAyNjE2OS4xNzU2MjQzNzYx*_ga*MTgwOTU0OTU1MS4xNzQwNjM2Njg3*_ga_6R71ZMJ3KN*czE3NTg1NDk5NTIkbzYwMSRnMCR0MTc1ODU0OTk1MiRqNjAkbDAkaDA.#s=S.TD-K.C-B.6-L.1.duzy
„Do sprawy odniósł w poniedziałek 22 września premier Donald Tusk. – Nie jestem zadowolony z tego, co się zdarzyło, z oczywistych względów. Wolałbym, żeby brano przykład raczej z tych samorządów, które konsekwentnie starają się walczyć z konsekwencjami „liberalnego alkoholizmu". Szczególnie w dużych miastach obecność nietrzeźwych w godzinach nocnych w pobliżu domów czy w centrach miast to nie jest nic przyjemnego – powiedział”.

Czy tylko D.O. ma wrażenie, że jakiś media worker tu jątrzy, że ktoś tu judzi?



https://tvn24.pl/swiat/usa-prasa-straci-dostep-do-pentagonu-pete-hegseth-do-dziennikarzy-przestrzegaj-zasad-albo-wracaj-do-domu-st8661213
„Przedstawiciele mediów otrzymali w ostatnim tygodniu notę z zasadami, których muszą przestrzegać, by utrzymać akredytacje i mieć dostęp do budynku Pentagonu. … kontrowersyjny dla reporterów okazał się zapis, który mówi o "zatwierdzaniu informacji, nawet jeśli są jawne", przez "odpowiedniego urzędnika" przed ich upublicznieniem. Z zapisu 17-stronicowego dokumentu wynika, że nieprzestrzeganie tych zasad i publikowanie "nieautoryzowanych informacji" czy próba "nieautoryzowanego dostępu do nich" może skutkować zawieszeniem lub cofnięciem przepustki i utratą dostępu. … Decyzja ta spotkała się z potępieniem wśród parlamentarzystów i prasy. National Press Club, amerykańska organizacja zrzeszająca krajowych dziennikarzy, określiła te wytyczne "bezpośrednim atakiem na niezależne dziennikarstwo w miejscu, gdzie niezależna kontrola ma największe znaczenie: w armii USA". Senator Jack Reed nazwał je "nierozważnym afrontem dla wolności słowa i prasy". …
Pete Hegseth, który niedawno otrzymał nowy tytuł sekretarza wojny, napisał w mediach społecznościowych, że to nie "prasa" rządzi Pentagonem, ale ludzie. "Prasa nie może już swobodnie poruszać się po korytarzach strzeżonego obiektu. Noś plakietkę i przestrzegaj zasad albo wracaj do domu", wynika z wpisu. Hegseth sam w marcu ujawnił poufne informacje, gdy na czacie grupowym podzielił się szczegółami dotyczącymi bombardowania Jemenu. Uczestnikiem tej dyskusji był reporter, nieuważnie dodany do konwersacji przez byłego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, Michaela Waltza”. …



W Wielkiej Brytanii mogą wkrótce rozpocząć się deportacje migrantów w stylu Trumpa, nawet „z mocą wsteczną”. Nigel Farage ogłosił to wczoraj w Londynie. Plan ten obejmuje również natychmiastowe cofnięcie dożywotnich zezwoleń na pobyt dla legalnych migrantów i zastąpienie ich odnawialnymi pięcioletnimi wizami, ale tylko pod warunkiem, że pracują, nie mają wyroków skazujących i nie sprowadzają ze sobą członków rodziny. Co więcej, plan lidera prawicowej partii Reform UK przewiduje świadczenia socjalne i zasiłki wyłącznie dla obywateli brytyjskich, a migranci zostaną z nich wykluczeni.
„Cudzoziemcy ubiegający się o zasiłki i dotacje stanowią jedną szóstą ogółu” – grzmi Farage. „To musi się skończyć. Każdego roku marnuje się około 10 miliardów funtów, płaconych przez podatników. W zeszłym roku zasiłki socjalne w Wielkiej Brytanii kosztowały 266 miliardów funtów. To nie do utrzymania. Znacznie je zmniejszę. Z moją pomocą zaoszczędzimy co najmniej 230 miliardów funtów. I to nie wszystko. W latach 2026–2030, zgodnie z obowiązującymi przepisami, kolejne 800 000 migrantów otrzyma pozwolenie na pobyt dożywotni. To nie może się wydarzyć, ponieważ krajowi grozi rozpad. Z moją pomocą to się nie wydarzy”.
Ponadto Farage planuje wydłużyć liczbę lat nieprzerwanego pobytu wymaganą do ubiegania się o obywatelstwo brytyjskie z pięciu do siedmiu, a zagraniczni wnioskodawcy będą musieli wykazać się znajomością języka angielskiego na poziomie „prawie ojczystym” i nie będą mogli posiadać drugiego paszportu z innego kraju (jak ma to obecnie miejsce na przykład w przypadku obywateli Włoch). Wizy będą dostępne dla sektorów borykających się z trudnościami, takich jak rolnictwo i gastronomia, ale w ograniczonym zakresie, „a w międzyczasie będziemy szkolić Brytyjczyków” – zapewnia Farage. Krótko mówiąc, z Farage'em na stanowisku premiera, jedynym sposobem na osiągnięcie stabilizacji przez cudzoziemców i imigrantów będzie uzyskanie obywatelstwa brytyjskiego.
Obywatele Europy powinni być bezpieczni, a przynajmniej częściowo bezpieczni. Zapytany o to podczas dzisiejszego spotkania, prezes Reform UK, Zia Yusuf, stwierdził, że plan ten nie będzie miał zastosowania do ponad 6 milionów obywateli europejskich posiadających bezterminowe zezwolenia na pobyt o statusie osoby osiedlonej (również dlatego, że naruszałoby to kompleksowe porozumienie po Brexicie między UE a Wielką Brytanią). „Jednak kwestia świadczeń i opieki społecznej, z których korzystają również Europejczycy, mogłaby zostać renegocjowana z Unią Europejską” – zauważył Yusuf.
W każdym razie, przynajmniej Europejczycy nie zostaliby wydaleni, ale w tym tkwi paradoks. Farage i jego zwolennicy przyznali dziś, że ich celem są migranci spoza UE (nie europejscy), którzy masowo przybyli po tym, jak Farage naciskał na Brexit, jak pokazuje wykres opublikowany przez samą Reform UK, partię, która pnie się w górę w sondażach dzięki swojej populistycznej, antyimigracyjnej retoryce.
Farage obwinia byłego premiera Borisa Johnsona i system wizowy jego rządu za wygenerowanie „fali Borisa”, czyli fali migrantów, z ponad 100 000 przyjazdów netto obywateli spoza UE miesięcznie w latach 2021-2022. Wszystko to wydarzyło się jednak tuż po sfinalizowaniu Brexitu, a drzwi dla Europejczyków zamknęły się 31 grudnia 2020 roku. Fakt, że lider ‘Reform’ zajmuje się teraz przede wszystkim migrantami spoza UE, a nie migrantami z Europy, którym pozwolono pozostać, ale z którymi zawsze walczył, a czasem demonizował w przeszłości, jest, zdaniem jego krytyków, absurdalnym i sensacyjnym zwrotem. (la Repubblica)




Pfizer sfinalizował przejęcie firmy Metsera, producenta leków na odchudzanie, za kwotę do 7,3 mld dolarów
To największa transakcja, jaką duża firma farmaceutyczna zawarła, kupując przyczółek na lukratywnym i szybko rozwijającym się rynku
https://www.ft.com/content/aee4a71c-7ad6-4cde-852f-720a97542fac
… „W ramach umowy Pfizer zapłaci Metserze 47,50 USD w gotówce za akcję, co daje wartość przedsiębiorstwa na poziomie 4,9 mld USD. Jeśli trzy konkretne etapy badań klinicznych zostaną osiągnięte, akcjonariusze Metsery otrzymają dodatkowe 22,50 USD za akcję, co oznacza, że wartość transakcji może wynieść nawet 7,3 mld USD.
Metsera, która weszła na giełdę w tym roku w ramach jednej z największych giełd biotechnologicznych 2025 roku, jest jedną z wielu firm badających nową generację terapii odchudzających, aby spróbować przejąć dominację Zepbound firmy Eli Lilly i Wegovy firmy Novo Nordisk. Oba istniejące terapie wiążą się ze skutkami ubocznymi, takimi jak zanik mięśni.
Firma Metsera prowadzi cztery wczesne i średniofazowe badania kliniczne dotyczące otyłości, które różnią się od istniejących metod leczenia wykorzystaniem innych mechanizmów biologicznych lub schematów dawkowania. Whit Bernard, dyrektor generalny Metsery, powiedział, że te metody leczenia mogą „zmienić życie setek milionów ludzi”. …


Od sześciu tygodni D.O. wbija sobie codziennie w brzuch 1.8 ml podobnego specyfiku. Schudł, ale znacznie mniej niż się spodziewał. Mimo jadłowstrętu i znacznego zmniejszenia ilości pochłanianego pożywienia.



Becciu żąda wyłączenia prokuratora, decyzję podejmie watykańska kasacja pod przewodnictwem Farrella
https://www.repubblica.it/cronaca/2025/09/22/news/becciu_processo_cardinale_news_oggi-424862629/?ref=RHLM-BG-P10-S1-T1-fdg10
Adwokaci kardynała Angelo Becciu i trzech innych oskarżonych, skazanych w procesie pierwszej instancji w sprawie oszukańczej sprzedaży budynku w centrum Londynu, zwrócili się o wykluczenie rzecznika sprawiedliwości, czyli prokuratora Alessandro Diddiego, w procesie apelacyjnym, który rozpoczął się dzisiaj. Decyzja trafiła obecnie do Watykańskiego Sądu Kasacyjnego, któremu przewodniczy kardynał Kevin Farrell , a w którego skład wchodzą kardynałowie Zuppi, Lojudice i Gambetti.

Wniosek o wyłączenie
Na początku rozprawy prawnicy reprezentujący Becciu, Enrico Crasso i Raffaele Mincione oraz Fabrizio Tirabassi, pracownika Sekretariatu Stanu – wszystkich oskarżonych obecnych na sali sądowej – złożyli wniosek o zakwestionowanie Diddiego, a sąd pod przewodnictwem monsignora Alejandra Arellano Cedillo uwzględnił ten wniosek. „Sąd” – oświadczył – „uznaje wniosek za dopuszczalny i nakazuje kancelarii sądowej przekazanie niniejszego postanowienia oraz wszelkich odpowiedzi rzecznika sprawiedliwości do Sądu Kasacyjnego Stanu po upływie trzydniowego terminu określonego w Kodeksie postępowania karnego”.

Oskarżone czaty
Istotą wniosku o wyłączenie oskarżonego są wiadomości WhatsApp wymieniane między Diddim a Genoveffą Ciferri, lub między tą ostatnią a Francescą Immacolatą Chaouqui, świadkami w procesie pierwszej instancji. Według prawników wiadomości te wskazują, że „w trakcie postępowania przygotowawczego, po pierwszym przesłuchaniu prałata Alberta Perlaski (współpracownika Becciu w sprzedaży londyńskiego budynku, red.) w dniu 29 kwietnia 2020 r., a także w trakcie rozprawy przed Trybunałem, prowadzono działania mające na celu nakłonienie i wywarcie wpływu na księdza Perlascę, najpierw jako podejrzanego, a następnie jako świadka oskarżenia, do złożenia zeznań przeciwko Jego Ekscelencji kardynałowi Angelo Becciu i pozostałym podejrzanym, z obietnicą/prognozą, że tylko w ten sposób uniknie on procesu, a jego sprawa zostanie umorzona” (co faktycznie nastąpiło). Zdaniem prawników „w interesie Promotora leży zatem ochrona jego integralności i prawidłowości przy prowadzeniu śledztwa w tym procesie”.

Sąd Kasacyjny
Watykański Trybunał Kasacyjny składa się z kardynałów Farrela (przewodniczącego), Matteo Zuppiego, Paolo Augusto Lojudice’a i Mauro Gambettiego. Z tego, co się okazało, nie ma ograniczenia czasowego dla decyzji, jaką będzie musiał podjąć najwyższy trybunał.

„W końcu się bronię”
Alessandro Diddi ze swojej strony zapowiedział, że przedstawi swoje kontrargumenty przed Sądem Najwyższym: „Wreszcie mam możliwość obrony przed szeregiem stawianych mi zarzutów” – powiedział. „Dziękuję zespołowi obrońców za tę inicjatywę: chcę wykorzystać terminy określone w kodeksie, aby móc spokojnie przedstawić wszystkie moje poglądy, rozwiewając w ten sposób wątpliwości, które pojawiły się w ostatnich miesiącach w związku ze śledztwem”. Prokurator wyjaśnił, że reprezentuje oskarżenie „z mocy prawa, a nie z wyboru” i zgodnie z przepisami kodeksu postanowił „opuścić rozprawę”, opuszczając salę sądową, „ponieważ nie ma pilnych spraw do załatwienia”. Poinformował również, że już zadbał o to, aby „wszyscy członkowie biura zostali upoważnieni” do reprezentowania oskarżenia pod jego nieobecność.

Podsumowanie pierwszej instancji
Sędzia Massimo Masella Ducci Teri podsumował decyzje sądu pierwszej instancji, zarzuty kwestionowane przez prokuraturę oraz te uznane w wyroku z grudnia 2023 roku wydanym przez sąd pod przewodnictwem Giuseppe Pignatone. Kardynał Becciu został skazany za defraudację, nadużycie władzy i oszustwo kwalifikowane, wraz z ośmioma innymi oskarżonymi. Prezes Sądu Apelacyjnego ogłosił, że oprócz apelacji wszystkich oskarżonych (z wyjątkiem prałata Mauro Carlino, jedynego uniewinnionego), Biura Promotora Sprawiedliwości oraz Instytutu Dzieł Religijnych (pozostali uczestnicy postępowania cywilnego, Administracji Skarbu Watykańskiego i Sekretariat Stanu, nie wnieśli apelacji), obrona złożyła również apelacje do sądu w odniesieniu do czterech reskryptów podpisanych przez papieża Franciszka w początkowej fazie śledztwa. Przepisy te „przyznawałyby prokuraturze szerokie uprawnienia w zakresie prowadzenia śledztw, gromadzenia dowodów i ocen technicznych, co skutkowałoby naruszeniem zasady równości stron w procesie i innych gwarancji przewidzianych w zasadach tzw. należytego procesu”. Inne zarządzenia sądu pierwszej instancji były kwestionowane, na przykład dotyczące „częściowego złożenia” przez prokuraturę „dokumentów, które były w większości niekompletne i zawierały liczne braki”.




Jak ulga podatkowa w wysokości 17 tys. funtów w Polsce odciąga pracowników od Wielkiej Brytanii
https://www.telegraph.co.uk/money/tax/income/how-poland-luring-citizens-back-from-britain-tax-break/
Po ożywieniu gospodarki, europejski kraj odwraca drenaż mózgów
Kiedy Alex Landowski po raz pierwszy przeprowadził się do Wielkiej Brytanii w 2010 roku, miał zaledwie 200 funtów i stary rower.
Wielka Brytania, a zwłaszcza Londyn, lśniła jak latarnia morska. Polacy tacy jak on przybywali tu tłumnie w dekadach poprzedzających Brexit w poszukiwaniu lepszego życia.
„Byłem zaskoczony, jak wiele możliwości tu było” – mówi Landowski. „W Polsce biznesmeni nie byli lubiani. Jeśli prowadziłeś biznes, oznaczało to, że kradłeś komuś pieniądze. Tutaj, jeśli miałeś pieniądze, nie było w tym nic wstydliwego. Ludzie kibicowali ci i wspierali cię”.
Znalazł pracę jako kurier rowerowy w londyńskiej firmie dostarczającej artykuły medyczne, a następnie nadzorował dostawy do laboratorium.
W 2016 roku – dzięki kredytowi bankowemu i niewielkim dotacjom od znajomych – założył własną firmę Medical Logistics, wykorzystując zdobytą wiedzę do dostarczania towarów do największych szpitali stolicy. Startup prosperował, zatrudniając dziesiątki pracowników i osiągając roczne obroty na poziomie 7 milionów funtów. W czasie pandemii dostarczał również wymazy z domów.
„Wielka Brytania była dla mnie przyjazna, kiedy jej potrzebowałem” – mówi Landowski, który nie przewiduje powrotu do Polski.
Jednak obecnie coraz mniej jego rodaków podziela to przekonanie. Swobodny przepływ osób w UE przekształcił polską społeczność w Wielkiej Brytanii, z niewielkiej mniejszości liczącej 66 000 osób w 2001 roku w największą grupę osób urodzonych za granicą w kraju w 2017 roku. Kiedy Wielka Brytania głosowała za Brexitem, mieszkało tu około miliona Polaków.
Teraz jednak wyjeżdżają niemal tak szybko, jak przybyli. Według danych spisowych, między 2017 a 2021 rokiem liczba Polaków urodzonych w Polsce spadła o 21% do 682 000.
Według danych Obserwatorium Migracji, saldo migracji ze wszystkich państw członkowskich UE jest ujemne od 2021 roku, ale Polska odnotowała jeden z najbardziej drastycznych spadków.
Dla Landowskiego jest to godne ubolewania, choć nie zaskakujące. „Trzeba być bardzo bogatym, żeby nie odczuć rosnących kosztów utrzymania” w Wielkiej Brytanii – mówi. „Teraz wszyscy mówią o tym, jak bardzo Polska odniosła sukces”. Ojciec trójki dzieci sprzedał firmę i obecnie mieszka w Cotswolds, publikując filmy na swoim kanale YouTube „Non Native Entrepreneur”.
Po przystąpieniu do UE w 2004 roku Polska doświadczyła poważnego drenażu mózgów, kiedy miliony ludzi zaczęły emigrować za granicę w poszukiwaniu lepszego życia.
Jednak losy jej gospodarki szybko się zmieniły. Produkt krajowy brutto (PKB) na mieszkańca wzrósł mniej więcej dwukrotnie od 2005 roku. Polska jest również stosunkowo nisko opodatkowana, z najwyższą stawką podatkową wynoszącą 32%.
Polski rząd uatrakcyjnił ofertę, aby zachęcić ekspatów do powrotu. W 2022 roku zaczął oferować tzw. „ulgę na powrót” – ulgę podatkową w wysokości 85 500 zł (17 374 funtów) dla osób, które wróciły do kraju.
Ponad 25 000 osób w Polsce korzysta obecnie z ulgi podatkowej, która zapewnia osobom powracającym po co najmniej trzech latach spędzonych za granicą czteroletnie zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych od dochodów poniżej tego progu. Nie wiadomo, ilu brytyjskich rezydentów zdecydowało się na skorzystanie z tej ulgi.
W połączeniu z kwotą wolną od podatku w wysokości 30 000 zł daje to dochód wolny od podatku w wysokości 115 528 zł (23 555 funtów). Podatki wynoszą 12% do 120 000 zł i 32% powyżej tej kwoty.

„Polacy będą bogatsi niż Brytyjczycy”
W styczniu polski rząd zaapelował do obywateli mieszkających za granicą o noworoczne postanowienie i „powrót do Polski”.
„Po dwudziestu latach członkostwa w Unii Europejskiej Polska jest krajem kwitnącym i nowoczesnym. Z ciągłym wzrostem poziomu życia i zamożności obywateli” – napisano w komunikacie. To nie był pierwszy raz, kiedy Polska próbowała przekonać swoich obywateli do powrotu. W szczytowym momencie odpływu mózgów do Wielkiej Brytanii w 2008 roku, polski rząd wysłał za pośrednictwem mediów pilne komunikaty do Polaków w Wielkiej Brytanii, wzywając ich do rozważenia powrotu.
W zeszłym roku premier Polski, Donald Tusk, opublikował na portalu X wpis, w którym poinformował, że prognozy Banku Światowego wskazują, że dochód na mieszkańca w Polsce będzie wyższy niż w Wielkiej Brytanii w 2025 roku.
Dodał: „Obiecuję. Polacy będą zamożniejsi niż Brytyjczycy”. Była to odpowiedź na to samo przesłanie, choć w formie ostrzeżenia, wydane przez sir Keira Starmera w lutym, że Brytyjczycy mogą być biedniejsi niż Polacy do 2030 roku.
Ale nawet polski rząd zdaje się przyznawać, że Wielka Brytania wciąż ma pewne korzyści finansowe, z którymi Polska nie może się równać.
Porady na oficjalnej stronie internetowej, oferujące krok po kroku wskazówki dla Polaków wracających do domu, zachęcają ich do ubiegania się w Wielkiej Brytanii o świadczenia, które zgodnie z przepisami Brexitu mogą im przywieźć z powrotem do Polski na ograniczony czas.
Stwierdza się w nich: „Zasiłek dla bezrobotnych w Wielkiej Brytanii jest wyższy niż równoważny zasiłek wypłacany w Polsce. Ważne jest, aby ubiegać się o niego przed wyjazdem. Po powrocie do Polski nie będzie można rozpocząć procesu pobierania świadczeń”.
Zgodnie z Umową o Wystąpieniu z UE, stanowiącą podstawę prawną relacji Wielkiej Brytanii z jej kontynentalnymi sąsiadami po Brexicie, niektóre świadczenia z zabezpieczenia społecznego, w tym zasiłek dla bezrobotnych, są „eksportowalne” do krajów UE przez ograniczony czas.
Wyższe są również płace: polskie gospodarstwa domowe zarabiają średnio 25 000 dolarów (18 342 funty) rocznie, w porównaniu z 38 584 funtami w Wielkiej Brytanii – co pokazuje, jak daleko polska gospodarka musi jeszcze zajść, zanim osiągnie parytet.
Mimo to Polska odnotowała w ubiegłym roku wzrost PKB na mieszkańca o 3,3%, podczas gdy Wielka Brytania nie odnotowała żadnego wzrostu. Jeśli ten trend się utrzyma, analitycy przewidują, że około 2030 roku Polska może być niemal tak bogata jak Wielka Brytania.
Po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej – który uwzględnia koszty utrzymania – różnica między Wielką Brytanią a Polską zmniejsza się do zaledwie 7500 funtów, według danych Banku Światowego.
Bardziej skomplikowane przepisy wizowe po Brexicie, spowolnienie branży hotelarskiej w czasie pandemii, a także rosnące płace w kraju sprawiły, że Wielka Brytania straciła na atrakcyjności.
Paweł Bukowski, adiunkt ekonomii w University College London, twierdzi, że mniej Polaków emigruje, ponieważ gospodarka Wielkiej Brytanii jest teraz mniej atrakcyjna.
„Chodzi bardziej o to, żeby ludzie nie wyjeżdżali do Wielkiej Brytanii, niż żeby ją opuszczali. To coś, co przekonuje ludzi do pozostania w Polsce”. Dla Bukowskiego premia, która przyciągnęła setki tysięcy Polaków do Wielkiej Brytanii, po prostu już nie istnieje z powodu rosnących cen. „Stało się to trudniejsze miejsce do migracji”.




https://tvn24.pl/tvnwarszawa/wola/warszawa-z-wiezowca-varso-odpadla-szyba-spadla-na-ogrodek-kawiarniany-st8661943

Z biurowca Varso [najwyższego ponoć w UE] odpadła szyba. Spadła na ogródek kawiarniany należący do kompleksu.

Było to jednak w nocy i szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Ale D.O. na wszelki wypadek w pobliżu Varso przechadzać się nie będzie.  Bo że na „taras widokowy” nie wjedzie ze swoim lękiem wysokości było dlań od początku oczywiste.



Ojoj… Jak bardzo to miasto potrzebuje dobrego gospodarza!
Wystarczy się przejść głównymi ulicami centrum, wizytówkami miasta: bród, smród, pawie pod nogami, ściany wymazane, syf odrzucający. A na dodatek milion chaotycznych, rozgrzebanych remontów i przeróbek, masowe zwężanie jezdni, ani iść, ani jechać, ani zaparkować, a zwłaszcza – ani się wysikać…
Czy kiedyś będzie w Warszawie spokój, czy będzie kiedyś czysto i miło?


Komentarze

  1. Czy opisany system dezinformacji finansowanej przez Moskwę nie wpłynął na wynik wyborów prezydenckich w Polsce i na zwycięstwo Batyra?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga