4 lata temu
1.
Nawet poważne BBC robi sobie jaja nie do wytrzymania z przebłysku geniuszu
Marka Zuckerberga, który postanowił przemianować fb i okolice na „Meta”.
Staremu D.O. „meta” kojarzy się natychmiast z meliną, w której pokątnie
handlowano alkoholem w starych, dobrych czasach, kiedy wszystko było naprawdę
złe.
Jeszcze więcej śmiechu nowa nazwa wywołała w Izraelu, gdzie słowo „meta” po
hebrajsku oznacza „martwa”.
Jak na omen, to taki sobie nomen jest…
BBC przypomina wpadki z tłumaczeniami z nieodległej przeszłości. Kiedy np. KFC
przybyło do Chin w latach 80-tych, jego motto brzmiało „finger lickin' good”
(dobre, że palce lizać), ale po przetłumaczeniu na mandaryński oznaczało „zjedz
sobie palce”.
No, niby w „finger food” chyba o to chodzi?
Wpadkę zaliczył też Rolls-Royce, który początkowo zamierzał nazwać swój
popularny model „Silver Shadow” – „Silver Mist”. Zmienił jednak zdanie w
ostatniej chwili, kiedy ktoś doniósł dyrekcji, że w języku niemieckim „Mist”
oznacza, delikatnie mówiąc „ekskrement”.
Honda też miała szczęście, bo nim zaczęła przyklejać na bagażnikach nazwę
swojego nowego wówczas modelu” Fitta”, doniesiono jej, że w języku szwedzkim
słowo to jest wulgarnym określeniem waginy. Dzięki temu, po drogach krąży honda
jazz, a nie honda…
W 2011 roku Nokia wypuściła telefon pod nazwą „Lumia”, nieświadoma, że w języku
hiszpańskim znaczy to tyle, co „prostytutka”, tylko nieco wulgarniej.
2.
D.O. mieszka w Polsce, więc jest przyzwyczajony do bezczelnych kłamstw, ale to,
co po wizycie w Watykanie opowiedział abp. Jędraszewski trochę go zatkało.
Katolicka Agencja Informacyjna przytoczyła jego słowa, takie, jak:
a. [Ojciec święty] „czuje doskonale ciężar jaki spoczywa na pasterzach
Kościoła. Odnieśliśmy jednoznacznie wrażenie, że Ojciec Święty doskonale zna
różne trudności i wyzwania jakie stoją przed Kościołem w Polsce. Stara się nie
tylko je rozumieć i wspierać modlitwą, ale także podczas spotkania z nami,
służył również swoją osobistą radą, doskonałym wyczuciem oraz głęboką wiarą, że
Bóg jest z nami”. [po niemiecku: „Gott mit uns”]
b. „Jestem bardzo zaskoczony tym, że w spotkaniach z różnymi dykasteriami była
wielka gotowość do tego, żeby nas słuchać, czasem dać jakąś pozytywną uwagę czy
sugestię. Ale to, co najbardziej mnie zaskoczyło, to przekonanie w spotkanych
przez nas środowiskach, że Kościół w Polsce jest płucem, którym oddycha cały
Kościół europejski”.
c. [W dykasteriach] „zdają sobie sprawę z wielu różnych trudności jakie
przeżywamy, także jeśli chodzi chociażby o spadek powołań, mimo to, jest
wielkie oczekiwanie skierowane w naszą stronę”.
d. „Jest też pewnie trochę takiej bożej zazdrości o to, co u nas nazywa się
pobożnością ludową. Sposób słuchania i szacunku wobec nas, to coś, co nas
umacnia i sprawia, że czujemy się przekonani, że tą drogą wyznaczoną przez
kard. Wyszyńskiego oraz Jana Pawła II, którą od lat idziemy wciąż powinniśmy
dalej podążać. Oczywiście, uwzględniając nowe sytuacje i nowe wyzwania”.
[składnia i interpunkcja oryginalna – d.o.]
3.
Znakomitemu młodszemu Koledze D.O. Patrycjuszowi Wyżdze, ks. prof. Andrzej
Kobyliński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego powiedział: „Mam
wewnętrzne informacje, jak to wyglądało i jakie tematy były poruszane. (…)
Najtrudniejsze tematy dotyczyły duszpasterstwa młodzieży, laicyzacji młodego
pokolenia, kryzysu powołań, migrantów i uchodźców. To wszystko, co jest trudne,
ważne i ciekawe w polskiej debacie publicznej, było też omawiane w Watykanie.
D.O. wie, że większość księży prędzej umrze, niż powie coś po prostu, ale w
swój zawoalowany, by nie powiedzieć pokrętny sposób, ksiądz profesor
powiedział, że:
a. w Watykanie wiedzą, że dzięki działalności takich nieheterojednoznacznych
postaci, jak Marek Jędraszewski, w Polsce odnotowuje się największy na świecie
spadek zainteresowania młodzieży sprawami transcendentalnymi w wersji
katolickiej.
b. dzięki działalności tak jednoznacznych postaci, jak Leszek Sławoj Flaszka
Głódź, do polskich seminariów zapukała rekordowo niska liczba kandydatów na
jego naśladowców.
c. dzięki działalności episkopatu niemal w całości, pamięć o ucieczce Świętej
Rodziny do Egiptu poszła się bujać na obecnej wschodniej granicy obecnej
Polski.
d. dzięki działalności geszefciarza z Torunia i emulującego go niemal w całości
episkopatu, polski Kościół stał się koalicjantem faszystowskich ugrupowań
obecnie rządzących nieszczęsną Polską.
I, na koniec, od „a” do „z”, to wszystko razem bardzo się Watykanowi nie
podoba.
Ale, oczywiście, P.T. Czytelnicy mogą, jeśli chcą, uwierzyć abpowi metropolicie
krakowskiemu.
4.
W Rzymie, drugim rodzinnym mieście D.O., prywatka na 20 fajerek, a D.O. przy
tym nie ma i jest mu z tą nieobecnością ciężko na duszy.
Może to zresztą nie fajerki, ale frajerzy i frajerki; fakt jest faktem, że
przywódcy 20 wiodących gospodarek świata spotykają się dziś na pierwszym od
czasu wybuchu pandemii szczycie face-to-face G20.
Confetti, fajerwerki, lasery. Przestrzeń powietrzna nad Rzymem zamknięta, 8
tys. agentów widnych, tajnych i dwupłciowych dba o bezpieczeństwo, kontrole na
granicach, żeby młodocianych ekstremistów wyłapywać, nim złupią Rzym, jak
przybyli z Polski Wandalowie w 455 r. Najbardziej chronieni, zdaniem włoskich
mediów, cytujących przecieki z MSW, będą Joe Biden i Recep Tayyip Erdogan.
Ale, gdyby ci dwaj zobaczyli ochronę, jaką szajka zapewnia Jarosławowi K.,
zbledliby z zazdrości.
5.
Kontredanse otworzył katolik Joe Biden, który, choć mu amerykańscy biskupi nie
chcieli udzielać komunii za karę, że odczuwa w sercu litość dla kobiet, udał
się do Watykanu na spotkanie z papieżem Franciszkiem.
Relacje z tego spotkania są nieco mniej entuzjastyczne, niż ta abpa
Jędraszewskiego po wizycie ad limina, ale i tak niezłe.
Mr Biden, cały w uśmiechach, tak oto przedstawił się papieżowi: „Dzień dobry.
Jestem mężem Jill”. Uśmiech został odwzajemniony.
Drugi w historii katolicki prezydent supermocarstwa przywiózł papieżowi w
prezencie specjalną monetę, na której znajdowały się insygnia jednostki Gwardii
Narodowej Armii Delaware, w której służył zmarły syn prezydenta, Beau Biden.
„Jeśli nie będziesz (ach, to angielskie „you”!) miał przy sobie tej monety przy
naszym kolejnym spotkaniu, będziesz musiał zapłacić za drinki” – powiedział Joe
do następcy piotrowego.
Następca był wyraźnie rozbawiony i rozluźniony.
Może nie tak, jak podczas spotkania z abpem Jędraszewskim, ale zawsze.
„Jesteś najważniejszym bojownikiem pokoju, jakiego kiedykolwiek spotkałem” –
powiedział Biden papieżowi.
Rozmowa trwała półtorej godziny! Skąd wykrzyknik? Bo standardowa audiencja głów
państw i rządów u papieża trwa 20 minut.
O czym rozmawiali? „To była prywatna rozmowa” – powiedział Biden dziennikarzom,
czyhającym nań w Palazzo Chigi (siedzibie rządu) przed spotkaniem z premierem
Mario Draghim.
Ale zapytany, czy rozmawiali o aborcji, Biden odpowiedział: „nie”.
„Rozmawialiśmy o tym, że jest szczęśliwy, że jestem dobrym katolikiem i nadal
przyjmuję komunię” – powiedział, a słowa te obiegły planetę.
Na następne pytanie, czy poruszyli kwestię konserwatyzmu w konferencji biskupów
Stanów Zjednoczonych, Biden nie odpowiedział. Dodał tylko, że on i Franciszek
modlili się za siebie wzajemnie i o pokój.
6.
Papież przyjął też prezydenta Korei Południowej Moon Jae-ina, który też przybył
do Rzymu na G20. Ta rozmowa trwała 25 minut i zakomunikowano tylko, że
poruszono kwestię promocji dialogu i pokoju. Moon Jae-in podarował papieżowi
krzyż wykonany z drutu kolczastego z granicy z Koreą Północną.
Ciekawe, czy abp Jędraszewski przywiózł papieżowi krzyż, wykonany z żyletkowego
drutu kolczastego, który jego najbliżsi przyjaciele i sojusznicy rozpięli na
obecnej wschodniej granicy obecnej Polski?
7.
Angela Merkel przywiozła natomiast do Rzymu swojego następcę, lidera
socjaldemokratów Olafa Scholza.
Ta kobieta nie przestaje D.O. imponować.
Oczywiście D.O. nie wyklucza, że któregoś, nieodległego dnia, Mateusz M.
przywiezie ze sobą np. na szczyt UE swojego następcę Rafała Trzaskowskiego.
8.
I, żeby P.T. Czytelnicy nie myśleli, że cysorz to ma zawsze klawe życie, to
prezydent Włoch Sergio Mattarella, po spotkaniu z Joe Bidenem, przyjął jeszcze
sułtana Brunei Darussalama Hadżiego Hassanala Bolkiaha, okresowego
przewodniczącego ASEAN’u, sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i
jedynie słusznego prezydenta Brazylii Jaira Messiaha Bolsonaro (nad którym
ciąży możliwe oskarżenie o zbrodnie przeciwko ludzkości).
9.
Joe Biden spotkał się też z Emanuelem Macronem w Villa Bonaparte, siedzibie
ambasady francuskiej w przy Stolicy Apostolskiej. D.O. nie przypomina sobie
żadnego innego prezydenta USA, odwiedzającego Rzym, by spotykał się z innymi
liderami w innej ambasadzie niż amerykańska. To pewnie z powodu nieczystego
sumienia Bidena za wykiwanie Francji przy zawieraniu polityczno-wojskowego
układu AUCUS w rejonie Indo-pacyficznym. To było ich pierwsze spotkanie po
wykiwaniu. Czy udało się załagodzić śmiertelną, poniekąd słuszną obrazę
Francji?
10.
Premier Włoch Mario Draghi po spotkaniu z Bidenem, przyjął premiera Indii,
odwalonego nacjonalistę Narendrę Modiego. Kiedy z Palazzo Chigi wyszedł Modi,
Draghi przyjął Antonio Guterresa.
11.
No i może najciekawsze z tego wszystkiego, to co te 20 fajerek je?
W sobotę, poszli w Wieczne Miasto w szyku rozproszonym. Ogwiazdkowani chefowie
mieli pełne ręce roboty.
Dużym powodzeniem cieszył się trzygwiazdkowy Heinz Beck, Niemiec, ale już zwłoszczony,
chef „La Pergola” w górującym nad Watykanem Hiltonie na Monte Mario.
[O, Boziu, Boziu!!! D.O. właśnie odkrył, że Hilton, to już nie Hilton, ale
…Waldorf Astoria! Wszystkie pewniki mu upadają. D.O. chce do Rzymu!!!]
D.O. był do „la Pergoli” zaproszony, Beck gotował, żarcie było fantastyczne,
ale jeszcze fantastyczniejszy rachunek, który D.O. sprytnie podejrzał: 3600
euro, a było to w r. 2006! Na cztery osoby!
Beck musi się raczej oganiać od premierów i prezydentów, bo każdy by chciał,
ale od wszystkich wczoraj odgonić mu się nie udało.
Ci, którzy się nie załapali na Becka rzucili się na ogwiazdkowywanego od 11 lat
Andreę Antoniniego chefa restauracji Imàgo w stojącym u szczytu Schodów
Hiszpańskich pięciogwiazdkowym hotelu Hassler. Hotel zdradził tylko, że gościł
„kilku top dyplomatów”. D.O. również tam był zaproszony i sobie nie krzywdował,
ale rachunku podejrzeć mu się nie udało.
12.
[P.T. Czytelnikom, w ramach dygresji, D.O. wytłumaczy, że jest dziennikarzem,
człowiekiem zasadniczo uczciwym, który pozwala się korumpować wyłącznie
zaproszeniami na wyżerkę. A ponieważ jest pismakiem niewygodnym i na dodatek
uczciwym i na dodatek był przed długie lata uchodźcą, to zawsze był bidny i na
gwiazdki to mógł sobie popatrzeć tylko w noc świętego Wawrzyńca, zadzierając
łeb do góry. Czasami, niezbyt często, maksimum dwa razy dziennie, D.O. szlag
trafia, że był takim głupim idealistą, zamiast zająć się robieniem pieniędzy,
bo w końcu idiotą nie jest i mógłby sobie coś przykombinować, a
przykombinowawszy, nie musiałby całe życie lizać łapy i martwić się na starość,
czy mu starczy na lekarstwa. Koniec dygresji].
13.
Kolejni możni trafili do plebejskiej (z wyglądu, nie z rachunku!!!) restauracji
„Antica Pesa” na Zatybrzu, gdzie kiedyś mieścił się urząd celny państwa
kościelnego. Simone i Francesco Panella gościli już Leonardo Di Caprio,
Madonnę, Georgea Clooneya, Jennifer Lopez, więc im premierzy i prezydenci
niestraszni. Mają do tego celu séparée, prywatne pomieszczenie na ekskluzywne
kolacje, jak sama nazwa mówi, od plebsu odseparowane.
Emmanuel Macron i jego żona Brigitte w 2018 roku „odkryli” „Ristorante
Pierluigi”, w samym sercu barokowego Rzymu, dwa kroki od Via Giulia, Campo de’
Fiori czy Palazzo Farnese. Gotuje tam chef Fabrizio Leggiero, który nie zdradza
stałych klientów, ale jest silne podejrzenie, graniczące z pewnością, że
państwo M. właśnie tam spożyli kolację.
Ale podobno, największe zachwyty wywołał wśród możnych Fabio Ciervo, chef
kuchni hotelu Eden, graniczącego z ogrodami Villi Medici, dwa kroki od znanej z
„dolce vita” via Vittorio Veneto, Porta Pinciana i Villa Borghese. W tym Raju
D.O. nigdy nie był, ale często oglądał, bo vis-a-vis jest jeden z niewielu
podziemnych parkingów i kiedyś wypożyczali tam za symboliczną cenę elektryczne
skutery, jeśli się na tym drogim parkingu zaparkowało. A parkowało się rzadko,
bo a. nie było miejsc, b. drogo było jak cholera. A Fabio Ciervo, choć pracuje
w pięciogwiazdkowym Edenie, choć bywają tam niemal wyłącznie milionerzy, słynie
z dania par excellence plebejskiego, czyli spaghetti cacio e pepe. Z tym, że
normalnie kosztuje 8-12 euro, a w Edenie z dziesięć razy więcej.
No, ale kto bogatemu zabroni? Na przykład sułtanowi Brunei, który w hotelu Eden
zarezerwował apartament imperialny? D.O. założy się, że raczej schabowego nie
zamówił, a cacio e pepe dla muzułmanina jest jak najbardziej, a jeśli chodzi o
wyznawców judaizmu, no to już niekoniecznie, bo cacio to ser, ser robi się z
mleka, a miesza się to cacio w tej samej kuchni, gdzie przygotowuje się
schabowego, więc odpada.
14.
A pierwsze damy? – zapytają słusznie P.T. Czytelniczki i Czytelnicy? Śniadanie,
to D.O. nie wie, ale „breakfast” jest przewidziany dziś przed południem w
Casino del Bel Respiro w Villa Pamphilj, nieco na peryferii, ale D.O. zapewnia,
że Villa Pamphilj – i willa, i park – warte są podróży choćby z antypodów. W
Vilii restauracji nie ma, więc cateringiem zajmie się renomowana, choć
nieogwiazdkowana „Vivi Bistrot” z nieodległej dzielnicy Monteverde oraz „Le
Voilà Banqueting”. Przed tym „śniadaniem” nieszczęsne pierwsze damy – która z
Dalekiego Wschodu, która z Dalekiego Zachodu, więc niewyspane, o godzinie 10,
zwiedzą Koloseum.
Po „śniadaniu” zasiądą na Terrazza Caffarelli tarasie na Kapitolu, z którego,
jeśli popatrzeć na północ – widać Piazza San Marco i Piazza Venezia z
początkiem Via del Corso, a jeśli popatrzeć na południe, to widać Forum Romanum
i Koloseum, jeśli popatrzeć na Zachód, to widać pozostałości Teatro Marcello,
większego ongiś od Koloseum – z jego rozbiórki zbudowano sporą część pałaców
barokowego Rzymu - a dalej świątynie Herkulesa Zwycięskiego i Portunusa oraz
kościół Santa Maria in Cosmedin ze słynną Bocca della Verità, a jeśli popatrzeć
na wschód, to nic nie widać poza Kapitolem i górną częścią Ołtarza Ojczyzny –
mauzoleum króla Wiktora Emanuela.
15.
Ufff… ogarnięty gwałtownym atakiem nostalgii D.O. pisałby jeszcze, ale nie chce
P.T. Czytelników znużyć mało interesującymi drobiazgami.
To tylko jeszcze z drobiazgów przytoczy dwa. Po pierwsze D.O. nawet nie
wiedział, że jest tak „trendy”, czyli modny! Okazuje się, że akceptacja znaków
czasu jest teraz w modzie w Hollywood i innych miejscach highlifowych, czego
dowodem jest Julia Roberts z siwymi kosmykami (grey blending), sfotografowana
podczas spaceru po Nowym Jorku z mężem Dannym Moderem za rączkę.
Przed nią siwizną imponowało wiele innych ikon mody – czyta D.O. - jak np.
Jodie Foster i Andie MacDowell w Cannes, księżniczki Letizia z Hiszpanii i
Caroline z Monako, a także Sarah Jessica Parker.
Państwo Moder są piękną i zżytą parą nawet po nieszczęsnej pięćdziesiątce.
Niedawno Julia stwierdziła, że wciąż, po prawie 20 latach małżeństwa, cieszy
się, kiedy mąż wraca do domu: „Codziennie widzę, jak wchodzi przez drzwi
wejściowe i to zawsze jest tak, jak we śnie. Mówię sobie: ‘ach, wrócił’”.
16.
Po drugie i ostatnie: We Włoszech mieszkają misie, zwłaszcza w górzystym
regionie na wschód i południowy wschód od Rzymu, zwanym Marsica, stąd misie są
marsykańskie.
Od pary miesięcy misie marsykańskie dają show na średniowiecznych uliczkach San
Donato Val di Comino, liczącego 1200 mieszkańców miasteczka w prowincji
Frosinone.
I obecnie jeden z owych misiów, przygotowując się do zimowego letargu, zażył
kąpieli w fontannie na ryneczku przez budynkiem magistratu.
D.O. liczy, że P.T. Czytelnicy też się kąpią przez pójściem spać.
Trasy wędrówek Wandali. D.O. Jest
pewien, że nie wszyscy opuścili Polskę, kiedy reszta poszła łupić Rzym.
Siwizna w modzie!
Misiowa kąpiółka przed snem.
Smakowite. Miłego wieczoru...
OdpowiedzUsuńNo, cóż... Różne bywają portale...🤭
OdpowiedzUsuń