DRUGI OBIEG
Niedziela, 19 października 2025

1.
Słabiutki D. O. Wybierał się na pierwszą po operacji przejażdżkę samochodem z samego rana, kiedy Żona jeszcze spała. Ale ponieważ był słabiutki, to zamiast na przejażdżkę udał się do fotela, w którym przespał kolejne trzy godziny. Potem było już południe.
Na krótką przejażdżkę udał się zatem po obiedzie. W towarzystwie żony i jej gderania. Jej zdaniem powinienem chodzić a nie jeździć.

 Lewa ręka nadal zupełnie nie działa, więc samochód trzeba było prowadzić prawą, co było o tyle łatwe, że pojazd jest mocno zautomatyzowany. Poszliśmy też na ambitną przechadzkę - jakiś 500 m w jedną, 500 w drugą stronę, ale to pikuś w porównaniu z chodzeniem. Korzonki szalały. Co chwila, przed oczami, pojawiało się czarne plamy. Trzeba było przystawać i pakować głowę w okolice kolan, żeby wrócić do jakiej takiej równowagi.

Kiedy tak sobie jechaliśmy zadzwonił M., Przyjaciel z lat jeszcze licealnych. Wielki oryginał i inteligencja aż skrzy. I onże M. życzył mi, żeby doktorzy postawili tę moją rękę wreszcie na nogi.

Bardzo na to liczę, ale dopiero we wtorek cokolwiek się ruszy, ponieważ we wtorek, będą mi zdejmowane szwy na ranie, która jest zlokalizowana w jednym wielkim kłębowisku nerwów. Nie wiem, czy zdjęcie szwów da jakiś impuls do odzyskania czucia z lewej ręce, ale bardzo, bardzo na to liczę, bo już jestem mocno zmęczony tą sytuacją. Fizycznie i psychicznie; fizycznie, bo nie mogę władać ręką i piekielnie mnie ona boli, a psychicznie - no cóż - dla dziennikarza władanie jedną tylko ręką jest wyrokiem zawodowej śmierci.



Pierwsze wyjście (i wyjazd), biednego inwalidy.


Wyszedłem, a tam jesień. Jeszcze orkiestra gra na Titanicu.

Chmurki igrają ze słońcem i dogorywającą trawą z jednej, a z drugiej już piekącą w oczy oziminą.


Piękna, choć nieco dramatyczna scenografia.


To samo ujście, co zawsze. Teraz bardziej kolorowe, no i wody wreszcie przybyło

Komentarze

  1. Trzeba się oszczędzać,a Pan jakoś nie potrafi...prowadzenie auta 1 ręką jest mało rozsądne, można komuś,w razie czego, zrobić krzywdę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze koty i już za płoty. A potem będzie coraz dalej, dalej. Czego Panu życzę. Jako jeden z tysięcy, jak mniemam.
    A to postawienie ręki na nogi - pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Budujące jest widzieć pana w plenerze mimo, że tak obolałego. Pozdrawiam i życzę sukcesów w stawianiu wszystkiego na swoim miejscu. Panu i lekarzom...

    OdpowiedzUsuń
  4. Milo widziec!🙂 Bedzie coraz lepiej.Pan nie z tych ktorych mozna latwo pokonac!Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowia i optymizmu życzy były pacjent onkologii po dwunastu chemiach . Zabija nas stres bardziej jak nawet rak ....

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawa za odwagę i wytrwałość. A żona nie gdera tylko wyraża swoje zdanie!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga