11 lat temu
Już dawno nie napotykaliśmy na tak wiele oporów przy naszej pracy. Z drugiej
strony wszyscy mamy świadomość, że jesteśmy w miejscu zupełnie wyjątkowym,
powalającym zaszłościami, wzlotami ducha i wzlotami aniołów, porażającym
złożonością problemów, z którymi wszystkim tutaj przyszło się borykać. Europa,
czyli my, mogłaby odegrać w ich rozwiązywaniu dużą rolę. Jak się do tego
zabiera? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie w sobotę o 17.00!
Tomasz Pluciński jest w miejscowości Old City, Jerusalem, Israel z Agnieszką
Górecką.
Odrobinę refleksji. Jerozolima - Bałagan -idealnie pasuje określenie autora
książki pod takim właśnie tytułem, "BAŁAGAN" Pawła Smoleńskiego o
Izraelu.
Spacerując cudnymi uliczkami Old Town
upstrzonymi straganami i sklepikami nagle zatrzymujemy się przed bramką
kontrolną, na której szczegółowo wypytują nas o wszystko i sprawdzają zawartość
kieszeni uzbrojeni żołnierze. Dlaczego? Skomplikowana sprawa. Alaksa - Wzgórze
Świątynne, część Old Town do którego prawo przypisują sobie Żydzi, Muzułmanie i
Chrześcijanie. Trzecie, po Mekce i Medynie, najważniejsze miejsce dla
muzułmanów. Powód konfliktów.Dziś mogą tam modlić się tylko muzułmanie, turyści
i wyznawcy innych religii mogą wchodzić tylko o określonych porach i tylko
przez dwie z 15-stu bram. Wojsko widać na każdym zakręcie, są to przeważnie
młodzi ludzie w wieku 20-stu paru lat uzbrojeni w M16 a prawie połowa z nich to
kobiety.
Western Wall - Ściana Płaczu - to
chyba najważniejsze miejsce dla Żydów w Starym Mieście. Ortodoksyjni Żydzi -
Chasydzi, modlą się tam. Jak dla mnie, ich widok jest wręcz niewiarygodny,
pejsy, nakrycia głowy, charakterystyczne smukłe sylwetki, bujanie się podczas
modlitwy … W dzielnicach po których się poruszaliśmy jest ich masa, widok nie
do opisania.
Wszystko jest wymieszane, w części
żydowskiej często można zjeść lub kupić jakieś pamiątki u Araba i na odwrót.
Balagan - hotel jak oaza, raj, kwiaty,
fontanny a za murem małe dzieci bawiące się na , hmm… śmietnisku albo raczej gruzowisku, jeżdżą
rowerami pomiędzy samochodami stojącymi w korku. Nie widziałem tutaj placów
zabaw, może i są. Dzieci bawią się tym co znajdą, na kupie kamieni, bo
kamienie-skały są wszędzie.
O ściśle określonych porach słychać w całym mieście nawoływania muezin'a do
modlitwy, po Turcji nawet polubiłem 😉 Rozpisałem się a nawet nie wspomniałem o tym co
opowiada mam Jacek Palasinski, ale to tak jak by cytować encyklopedię z
przypisami z kilku innych źródeł … sami sobie poszukajcie
Tomek Pluciński w Jerozolimie.
Ściana Płaczu.
Meczet Omara
Bar micwa w Jerozolimie
Kolejna
Anielski koncert na harfie
w niszy muru obronnego w pobliżu Jaffa Gate.
Trzeba znaleźć jakąś rozrywkę w oczekiwaniu na autobus
Studiowanie Tory pod Ścianą Płaczu
Grajmy Panu na skrzypcach, grajmy Panu na ytrze…
Można też Panu zatańczyć
Dyskutować o zawiłościach Kabały…
(Wszystkie zdjęcia oprócz portretu z kamerą – Tomasz Pluciński)
Mój przyjaciel i wieloletni współpracownik Tomek Pluciński, nagle w Jerozolimie
zerwał ze swoim tradycyjnym małomówstwem i rozpisał się na temat Jerozolimy do
której przybył wraz ze mną po raz pierwszy w życiu; po raz pierwszy ale nie
ostatni. W tych jego spontanicznych uwagach jest dużo autentyczności, dużo
prawdy i dużo pasji. Pasji, którą to miasto nieubłagalnie zawsze również i we
mnie wzbudza, ilekroć tam się pojawiam.
Do Jerozolimy trafiłem po latach, już jako bardzo doświadczony podróżnik.
Wydawało mi się że widziałem już wszystko Jeśli widziałem Nowy Jork, jeśli
widziałem Saharę, jeżeli widziałem miasta Bliskiego Wschodu i Europy
Południowej, jeżeli widziałem miasteczka Ameryki Środkowej, to wydawało mi się,
że nic mnie już w życiu nie zaskoczy.
Ale myliłem się. Jerozolima to miejsce
bardzo szczególne miejsce, które zawsze zapiera mi dech w piersiach i które
sprawia, że za każdym razem staję przed ogromnymi, ogromnymi dylematami natury
politycznej i moralnej.
Ale i one bledną wobec olśniewającego piękna brzydkich zaułków Jerozolimy.
Jerozolimy chrześcijańskiej, Jerozolimy ormiańskiej, Jerozolimy żydowskiej i
Jerozolimy arabskiej. Cztery miasta w jednym. Wydaje się że to Arabowie nadają
temu miastu jego specyficzny charakter bardziej niż Żydzi, którzy odbudowali „pod
szablon”, w specyficznym stylu, zniszczoną podczas wojny dzielnicę, stylu, który,
wydawałoby się, że będzie typowym stylem żydowskim. Być może tak właśnie jest.
Te domy są solidne, ciężkie niezbyt brzydkie, ale pozbawione gracji,
pozdrowione seksapilu...
Ale na szczęście wśród nich pojawiają się meczety i synagogi które niszczą te
wykoncypowany styl dzielnicy żydowskiej.
Tam też jest fajnie, tam też jest na swój sposób pięknie, ale jednak zapach i
smak prawdziwej Jerozolimy poznajesz dopiero na granicy dzielnicy
chrześcijańskiej ormiańskiej żydowskiej, na ulicy którą zdominowały stragany
arabskie które to stragany każdy inny każdy bardziej kolorowy,, każdy bardziej
pachnący... Są tym co upaja, co odrywa od rzeczywistości, co sprawia że kilka
tysięcy ludzi rocznie wpada zachwyt tak głęboki, że trzeba ich odwieźć do
szpitala i mocno przez wiele dni kurować, żeby wrócili do siebie.
Ja tę Jerozolimę ukochałem do głębi, śni mi się ona, i marzę o tym, by znaleźć
się w stanie zdrowia odpowiednim by pojechać tam z Żoną, która nigdy w
Jerozolimie nie była, i oprowadzić ją po ulicach zaułkach i zabytkach tego
zupełnie, ale to zupełnie niezwykłego miasta. No cóż, dzisiaj bardzo niewiele
zależy ode mnie, może lekarze i fizjoterapeuci poradzą sobie z moimi
problemami...
Miejmy nadzieję, ale mnie sprawiłoby przyjemność zaobserwowanie chociażby
jednej pozytywnej zmiany mojej sparaliżowanej praktycznie lewej ręce.
Wierzę, że pan pojedzie...
OdpowiedzUsuńNależy zawsze wierzyć, że się uda. Dobrego wieczoru, spokojnej nocy.
OdpowiedzUsuńPodzielam zachwyt nad szczególnym klimatem Jerozolimy, które tworzy swoim położeniem, jej historią i mieszkańcami żyjącymi w niej według swoich przekonań, własnych rytmów, bezpiecznie, w pokoju. Albumy zdjęć mi o tym przypominają z nadzieją, że oboje tam wrócimy jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Redaktorowi i życzę Państwu spełnienia tego marzenia.