DRUGI OBIEG
Niedziela, 24 listopada 2024
1.
D.O. jest dziadersem, czyli w języku pokolenia D.O., a nie
pokolenia Z, zdziadziałym emerytem.
Słowo „zdziadziały” bardziej się D.O. podoba niż słowo
„dziaders”, mające anglosaskie konotacje.
A ponieważ jest zdziadziałym emerytem, to kiedy za oknem
robi się ciemno, nie chce mu się wychodzić z domu.
W domu jest jasno, w domu jest ciepło, w domu są ulubione
seriale (tak: jest 1 godzina dziennie, którą D.O. poświęca na oglądanie
ulubionych dwóch seriali. Jeden nadaje telewizja cudzoziemska, drugi –
pomniejsza polska. Pierwsza jest globalną siecią z nieskończonym autorytetem,
druga – szara polska myszka. Potencjał ekonomiczny pierwszej jest kolosalny,
druga od lat balansuje na skraju bankructwa, częściej znajdując się z drugiej,
czerwonej strony owej krawędzi niż z tej pierwszej, zielonej. A obie stosują tę
samą, oburzającą praktykę: nadają już po raz kilkudziesiąty jeden i ten sam
serial, który, owszem, ma kilkadziesiąt odcinków, ale D.O. zna je wszystkie na
pamięć, podobnie, jak rzesze innych telewidzów.
A mimo to, D.O. je ogląda. Dopóki go szlag nagły nie trafi
ogląda, również dlatego, że nie widzi niczego innego równie fajnego i
ciekawego. Ale nie ma żadnych netflixów, amazonów czy Disneyów i mieć nie
zamierza, bo i tak już ta godzina, którą spędza przed telewizorem to jego
zdaniem całkowite fiu bździu i strata czasu, który można by spożytkować w
lepszy sposób.
2.
No, ale w sobotę D.O. dał się wyciągnąć przez Przyjaciela na
kolację i pogaduchy.
Przyjaciel miał zły dzień. Wszystkie decyzje, które podjął
od chwili z D.O. spotkania, okazały się nie trafione.
Najpierw jedna knajpa, zacna, byliśmy w niej kilkakrotnie.
Nie ma parkingu. Kilkukilometrowe kółko i bozia zesłała dziurę na samochód. 700
metrów (krokomierz!) piechotą, na zewnątrz 2 stopnie i wieje lodowaty wiatr. No
i tu pierwsza złą decyzja Przyjaciela: ubrany za cienko, marznie.
Dochodzimy do knajpy, a tam tłum. W kolejce czeka na wolny
stolik kilkanaście osób. Przyjaciel pokręcił się, popytał – żopa; co najmniej
45 minut czekania.
No to wracamy. W połowie drogi Przyjaciel żąda kluczyka i
biegnie schronić się przed zimnem w samochodzie D.O. D.O. godnie dochodzi
szybkim krokiem, bo mu wcale nie zimno, ponieważ ma w samochodzi różne warianty
ciepłego ubrania w sezonie jesienno-zimowym.
Przyjaciel wpada na pomysł: jedziemy do nowo otwartej
restauracji gruzińskiej, jest niedaleko. No to jedziemy. Dojeżdżamy – no nie,
tutaj o zaparkowaniu nie ma nawet co marzyć: knajp bez liku, miejsc postojowych
trzy.
No to D.O. wziął sprawy w swoje ręce i pojechał do znanego
mu restauracjowiska w Starym Browarze Warszawskim. Znajdujemy dogodny parking,
nawet niezbyt daleko. Domy wysokie, zabudowa gęsta, wiatru praktycznie nie
czuć. D.O. nalega, żebyśmy poszukali stolika w jakieś knajpce na górze,
najchętniej eleganckiej, bo na dole, gdzie w jednej hali restauracjobuferów
mieści się kilkanaście, ale muzyka jest bardzo głośna i nie pogadamy.
Przyjaciel nie wierzy i nalega, żebyśmy poszli na dół.
No to idziemy. Nie jest tragicznie. Obchodzimy wszystkie
bufety, wybieramy japoński. Wybieramy z nieczytelnego (okropna przywara
polskich jadłodajni) menu coś tam, płacimy i w tym momencie, jak nie chromolnie
z gigantofonów na ścianie! Przytupas głupi i uciążliwy. Na dobrą sprawę
autoalarm, tylko znacznie, znacznie głośniejszy. Pieniądze wydane, nie ma
odwrotu.
Idziemy w najdalszy kąt hali, ale wcale nie jest lepiej, a
na dodatek nie ma miejsca. Przysiadamy się do czyjegoś barowego stolika. Ale o
rozmowie nie ma mowy: nie przekrzyczymy przytupasa. Zjadamy w pośpiechu,
obserwując dwie nieatrakcyjne młode cudzoziemskie damy z bardzo atrakcyjnym,
białym psem. Damy wyżłopały butelkę wina. Obok siedzi przystojniak z małym
mopsem w szkockim garniturku. Zaloty psów przełamują lody. Damy mają wyraźnie
ochotę na przystojniaka, przystojniak ratuje się ucieczką na dwór, tłumacząc,
że musi wyprowadzić psa. Rozczarowane damy też wychodzą, przystojniak wraca,
damy pożądliwym wzrokiem wpatrują się w niego jeszcze jakiś czas przez szybę,
po czym, rozczarowane – odchodzą.
Odchodzimy i my. W restauracjowisku słychać niemal wyłącznie
jeżyki ukraiński, białoruski i angielski, z rzadka polski.
Znajomość ukraińskiego przez rosyjski przydaje nam się
chwilę później w na poł pustej, sieciowej kawiarni, bo personel zna polski
bardzo, bardzo pobieżnie. Przyjaciel bierze croisanta z wiśnią, wiśnia okazuje
się maliną. Tyż piknie. No, ale serwetki, talerzyk, take away do domu, trzeba
zamawiać już po rosyjsku, bo obsługa nie rozumie.
W drodze powrotnej Przyjaciel nalega, żebyśmy pojechali w
lewo, a nie w prawo, ale po chwili orientuje się, że i tym razem dokonał złego
wyboru. Więc zamiast pod sam dom został dowieziony jakieś 300 metrów od niego,
więc znowu zmarznie.
No, chyba, że pobiegnie. Przyjaciel jest od D.O. parę lat
starszy.
No, co zrobisz: bywają takie dni, że nic nie idzie tak, jak
trzeba.
3.
D.O. dokonuje też baaaardzo ryzykownego wyboru.
Mianowicie, nauczony doświadczeniem, drogę do domu w sobotni
wieczór zawsze przebywa „kanałami”, ponieważ po głównych ulicach poruszają się
z przerażającą prędkością młodzi, zdemoralizowani ludzie z wielu, wielu krajów
świata w bardzo drogich i bardzo szybkich samochodach. Są albo pijani, albo, co
bardziej prawdopodobne, naćpani narkotykami, tracą instynkt samozachowawczy na
rzecz morderczego.
Ale tym razem D.O. przesadził. Chcąc uniknąć Wisłostrady,
jednej z ulubionych tras wyścigowych młodych ludzi… itd. patrz powyżej, wdał
się w Myśliwiecką a tam… Tłumy policyjnych suk. To nie mogła być miesięcznica,
nie mogła być manifestacja Babci Kasi i innych staruszek, znaczy to musiał być
mecz Legii.
D.O. wpadł w panikę, ale bozia okazała się łaskawa po raz
drugi i przeprowadziła D.O. przez myśliwiecką, wzdłuż suk i furgonów
policyjnych, na minutę przez rozlaniem się tłumu najprawdziwszych patriotów,
którzy, zanim udadzą się z pielgrzymką na Jasną Górę, lubią sobie to i owo
zniszczyć, tego i owego pobić no i przede wszystkim zablokować Myśliwiecką i
okoliczne ulice na kilka godzin.
No, ale się udało, nikt nikomu D.O. samochodu nie
zablokował, nie uszkodził, nie rozbił i dlatego mógł napisać dziś tę mrożącą
krew w żyłach opowieść, która – ma D.O. nadzieję – zjeżyła na twojej,
Czytelniku głowie włosy, oczywiście, jeśli takowe posiadasz.
4.
To nim się D.O. pożegna z Czytelnikami do jutra, tylko
wzmianka o kurierach. Ludziach z gorących, azjatyckich krajów, z wielkimi
pudłami na plecach, którzy przemierzają wzdłuż i wszerz ulice Warszawy na
rowerach – jeśli mają szczęście to elektrycznych, ale tych jest niewielu, albo
na skuterach. Mają na ogół nieprzystosowane do potrzeb ubrania, są zmarznięci,
skostniali, a za swoją pracę dostają nędzne grosze. W każdym razie więcej niż w
krajach, z których pochodzą.
D.O. płakać się chce na ich widok, bo nikt na tych ludzi,
kurierów, dostawców pizzy, nie zwraca uwagi, nikt im nie współczuje, nie ma
żadnego związku zawodowego, który by się za nimi ujął, zażądał lepszych
warunków pracy, odpowiednich ubrań, rowerów elektrycznych dla wszystkich,
skuterów na właściwych, zimowych oponach, z przednią, wysoką szybą (różnica
jest kolosalna, wierzcie człowiekowi, którzy 40 lat przjeździł na skuterach!).
Nikt nie zadaje sobie pytania, skąd pochodzą, gdzie, w jakich warunkach mieszkają,
jak wiele z tego, co zarobią w tych nieludzkich, przypominających tortury
warunkach przeznaczają na swoje utrzymanie, a ile wysyłają do swoich rodzin w
dalekich krajach…
A przecież mieszkańcy wielkich miast spotykają ich na każdym
kroku. Musimy być nieczułym społeczeństwem, musimy mieć nieczuły na ludzką
krzywdę rząd, który tych nieszczęśników toleruje i dopuszcza, by ich życie było
tak przerażająco mizerne.
5.
Już za kilka godzin, na portalu natemat.pl, ukaże się
najnowsza rozmowa z cyklu „Allegro ma non troppo”.
Wespół z Rozmówcą będziemy liczyli współczesnych jeźdźców
Apokalipsy i zastanawiali się, który ma największą ochotę ją rozpętać.
Nb. w rzeczywistości greckie słowo ἀποκάλυψις oznacza
„objawienie, wyjawienie”, a nie globalną katastrofę, czy koniec świata, jak się
zwykło pojęcie to rozumieć.
W sobotę przed południem D.O. udał się na bazar, a z bazaru na pola. Zrobił parę zdjęć na niedzielę.
O, na przykład to.
T też zresztą.
Nie ma dwóch słów: D.O. lubi kolorki, lubi słoneczko.
Śniegu nie lubi, no, chyba że w tropikach.
No, a to ujście woli jednak w wersji wiosenno-letniej.
„Jedno z najfajniejszych miast w Europie: najlepsze wskazówki dotyczące życia nocnego, hoteli i restauracji w Warszawie”
„Stolica Polski, Warszawa, jest modna, nowoczesna i otwarta.
Niedawno otwarto Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zebraliśmy najlepsze wskazówki na
weekendowy wyjazd.
To jest pewne: Warszawa to jedno z najciekawszych miast w
Europie. Stolica Polski wyrosła na nowoczesną metropolię finansową i
turystyczną i szybko się zmienia. Chodzi nie tylko o panoramę miasta, centrum
miasta z nowo wyremontowaną promenadą nad rzeką, ale także o krajobraz
muzealny. W październiku, po latach przygotowań, otwarto nowy budynek Muzeum
Sztuki Nowoczesnej. Ponowne otwarcie to dobry powód, aby nie tylko zajrzeć do
muzeum, ale zwiedzić całą Warszawę. Zebraliśmy najlepsze wskazówki”.
„W osłabionej Unii Europejskiej Polska stara się utwierdzić swoje przywództwo”
„W obawie przed niekorzystnymi warunkami pokojowymi dla
Ukrainy rząd Donalda Tuska zwiększa inicjatywy dyplomatyczne, a Warszawa
obejmie rotacyjną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej 1 stycznia 2025 roku”.
… „Minister Spraw Zagranicznych RP Radosław Sikorski, wierzy,
że „nadszedł czas, aby Europa wzięła na siebie większą odpowiedzialność za
własne bezpieczeństwo”.
Tę obserwację podzielali wszyscy uczestnicy. „Każde euro
przekazane na bezpieczeństwo Ukrainy to 1 euro, które wzmacnia nasze możliwości
” – oświadczyła szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock, podkreślając
potrzebę przeznaczania przez kraje europejskie co najmniej 2% produktu
krajowego brutto na obronę”.
„Szwajcaria blokuje eksport do polskiej firmy po tym, jak amunicja produkowana w Szwajcarii trafiła na Ukrainę”
GENEWA (AP) — Rząd Szwajcarii poinformował w piątek, że
wstrzymuje eksport do polskiego dostawcy sprzętu wojskowego po ustaleniu, że
około 645.000 sztuk amunicji małokalibrowej produkcji szwajcarskiej trafiło na
Ukrainę, co stanowi naruszenie szwajcarskiego prawa.
Sekretariat Stanu ds. Gospodarczych poinformował, że eksport
do polskiej firmy zostanie wstrzymany, ponieważ „ryzyko przekierowania na
Ukrainę oceniane jest jako zbyt wysokie”.
Szwajcaria od dawna szczyci się swoją neutralnością w
sprawach międzynarodowych, a szwajcarskie prawo zabrania eksportu sprzętu
wojskowego należącego do Szwajcarii lub wyprodukowanego w Szwajcarii do krajów
objętych konfliktem.
Rząd Szwajcarii poparł jednak sankcje gospodarcze Unii
Europejskiej wobec Rosji w związku z jej pełnoskalową inwazją na Ukrainę w 2022
r.
Sekretariat wszczął dochodzenie po tym, jak w listopadzie
ubiegłego roku amerykański portal Defense One poinformował, że ukraińska firma
przyjęła 645.000 nabojów karabinowych z amunicją przeciwpancerną
wyprodukowanych przez SwissP Defense i dostarczonych przez polskiego importera,
firmę UMO.
„Śledztwo wykazało, że szwajcarski producent i polska firma
podpisały umowę o odsprzedaży, w której stwierdzono, że polska firma ma prawo
do odsprzedaży amunicji wyłącznie na terenie Polski” – poinformował
sekretariat, znany jako SECO, w e-mailu do agencji Associated Press.
Śledztwo wykazało, że polska firma „nie wywiązała się ze
zobowiązań umownych podjętych wobec szwajcarskiego producenta, a amunicja
trafiła na Ukrainę”.
Firma SwissP Defence w e-mailu stwierdziła, że zawsze
przestrzega przepisów” w Szwajcarii i odmówiła ujawnienia informacji na temat
relacji z klientami.
UMO nie odpowiedziało natychmiast na prośbę o komentarz.
Szwajcaria starała się utrzymać swoją reputację neutralności
po wojnie Rosji na Ukrainie na pełną skalę. W zeszłym roku Szwajcaria nalegała,
aby niemieckie czołgi, które posiadała, ale wycofała ze służby, nie mogły
zostać wysłane na Ukrainę.
Szwajcaria jednak coraz bardziej zbliża się do NATO: w tym
tygodniu szwajcarski organ wykonawczy zatwierdził udział tego kraju w
ćwiczeniach zarządzania kryzysowego sojuszu, które odbędą się wiosną przyszłego
roku.
Atak rakietowy na Dniepr podczas wojny na Ukrainie: czy nowe szczegóły zaprzeczają wypowiedziom Putina?
… „Portal ‘Agenctwo’ donosi, że wśród znalezionych resztek
znajduje się element rakiety Buława. „Seryjna produkcja tej rakiety rozpoczęła
się pod koniec XX wieku” – wyjaśniają analitycy. Odkrycie to sugeruje, że
„rakieta, której rosyjskie wojsko użyło w czwartek, może nie posiadać
zaawansowanych technologii, o których mówił Putin w swoim przemówieniu wideo”.
…
Odkryte fragmenty wraku budzą obecnie wątpliwości co do
wypowiedzi Putina. Dziennikarz Mark Krutow zidentyfikował numery seryjne
komponentów, które doprowadziły do podpisania kontraktu w sprawie zamówienia
rządowego z 2013 roku, podaje pravda.com. Kontrakt obejmuje stworzenie dokumentacji
technicznej na produkcję części międzykontynentalnych rakiet balistycznych
Buława.
Pocisk ten nie jest nowością w arsenale broni Rosji. Wojsko
oficjalnie oddało rakietę do użytku w 2012 roku. Rzekomo odkryte komponenty
Buławy wzbudziły teraz wątpliwości, czy wystrzelona rakieta rzeczywiście
posiadała najnowocześniejsze technologie. Informacji tych nie można niezależnie
zweryfikować.
D.O. przytacza ten fragment w kronikarskiego obowiązku. Nie
jest specjalistą, ale wydaje mu się, że niektóre rakiety mogą mieć wspólne
podzespoły, więc nie ma nic nadzwyczajnego w fakcie, że w „Orieszniku”
znajdowały się podzespoły „Buławy”. A ofiarom wszystko jedno.
„Angela Merkel wyraża „ogromne zaniepokojenie” rolą Elona Muska w rządzie USA”
„Była kanclerka Niemiec twierdzi, że polityka powinna
regulować równowagę społeczną między obywatelami wpływowymi i zwykłymi”.
Zapytana w wywiadzie przez magazyn Der Spiegel czy wyzwanie,
jakie stawia Trump, wzrosło od czasu jego pierwszego wyboru w 2016 r., Merkel
odpowiedziała: „Obecnie widoczny jest sojusz między nim a dużymi firmami z
Doliny Krzemowej, które dysponują ogromną władzą dzięki kapitałowi”.
Musk, który doradza Trumpowi w jego drugiej kadencji, został
obarczony przez prezydenta elekta zadaniem kierowania nowo utworzonym
departamentem efektywności rządu wraz z Vivekiem Ramaswamym. Merkel
powiedziała, że powiązania finansowe szefa SpaceX i Tesli sprawiają, że takie
mianowanie jest wysoce problematyczne.
„Jeśli ktoś taki jak on jest właścicielem 60% wszystkich
satelitów krążących w kosmosie, to musi to być dla nas ogromny problem, obok
kwestii politycznych” – powiedziała. „Polityka musi określać równowagę
społeczną między potężnymi a zwykłymi obywatelami”.
Zauważyła, że podczas kryzysu finansowego w latach
2007–2008, podczas jej pierwszej kadencji jako kanclerza Niemiec, „sfera
polityczna była ostateczną instancją, która mogła uporządkować sytuację” za
pomocą środków takich jak programy ratunkowe w połączeniu z nowymi regulacjami.
„A jeśli ta ostateczna władza będzie zbyt silnie
kształtowana przez firmy, czy to poprzez siłę kapitałową, czy możliwości
technologiczne, to będzie to dla nas wszystkich bezprecedensowe wyzwanie” –
powiedziała Merkel, której ponad 700-stronicowa księga zostanie wydana we
wtorek.
Powiedziała, że jednym z punktów odniesienia wyróżniających
wolne społeczeństwa są jasne kontrole władzy korporacyjnej i wpływy
ultrabogatych. „W demokracji polityka nigdy nie jest bezsilna wobec firm” –
powiedziała.
O platformach mediów społecznościowych, takich jak X Muska,
Merkel powiedziała: „Ważne jest, aby zrównoważyć zamieszanie w mediach
społecznościowych, takie jak to, które wywołała w tym kraju AfD”. …
Merkel przyznała, że popierała Hillary Clinton i Kamalę
Harris w ich ostatecznie nieudanych wyborach prezydenckich przeciwko Trumpowi i
powiedziała, że ich porażki napełniły ją smutkiem.
„Niedzielny trend: Tak będą wybierać Niemcy”
Najnowszy, cotygodniowy sondaż ‘Bilda’ co do intencji
głosowania. To już w lutym.
Tymczasem bardzo niepopularny Scholz zostaje, w wycofuje się
bardzo popularny Pistorius (minister obrony), co przekreśla wiele szans na
powodzenie wyborcze SPD i na ponowne objęcie urzędu kanclerskiego przez
polityka tej partii. „Brandmauer”, czyli mur przeciwogniowy, którym CDU/CSU
odgradza się od ugrupowań ekstremistycznych, praktycznie skazuje Niemcy na „Große
Koalition”, czyli koalicję z SPD i liberałami. Oczywiście w ugrupowaniu Sahry
Wagenknecht (BSW) może zajść przemiana, pozbędą się „czerwonego faszyzmu”,
jeśli im zabłyśnie perspektywa garści posad rządowych, ale to mało
prawdopodobne i niewystarczające.
Zgadzasz się, Czytelniku, z tezami red. Bartosza T. Wielińskiego?
A nie mówił D.O.? Zaraz po wykopkach i kapuście rosyjska agentura zacznie znów swoje działania przeciwko Polsce!
Może nie wszyscy wiedzą, ale włoski minister obrony jest nie tylko faszystą, ale i rezonującym kretynem, w stylu płaszczaka.
Dlaczego papież Franciszek zdecydował się pojechać na Korsykę i zignorować ponowne otwarcie Notre-Dame
Papież rzeczywiście odwiedzi Ajaccio w niedzielę 15 grudnia,
potwierdził Watykan w sobotę, 23 listopada. Posunięcie zgodne z papieskim
zainteresowaniem „peryferiami”, ale denerwujące władze francuskie. Obraza
Emmanuela Macrona?
Po kilku dniach niepewności Watykan oficjalnie ogłosił w
najbliższą sobotę, 23 listopada, podróż papieża Franciszka na Korsykę w
niedzielę, 15 grudnia. Historyczna wizyta. Żaden papież nigdy nie podróżował na
tę wyspę. To potwierdzenie trochę się przeciągnęło, gdyż kardynał François
Bustillo, biskup Ajaccio, dwa dni temu wciąż wspominał o „dostosowaniach
administracyjnych i dyplomatycznych”. Dla ekspertów byłoby oczywiste, że byłoby
to opóźnienie Pałacu Elizejskiego w przesłaniu niezbędnego zaproszenia, aby
numer 1 Kościoła katolickiego (posiadający status głowy państwa) mógł udać się
na wyspę. W każdym razie decyzja Franciszka o wyjeździe do Ajaccio zdenerwowała
władze francuskie.
Czy ta podróż jest obrazą Prezydenta Republiki Emmanuela
Macrona i Francji? Wizyta odbędzie się bowiem tydzień po wystawnych
uroczystościach zorganizowanych z okazji ponownego otwarcia Notre-Dame de
Paris, na które Franciszek został zaproszony. Emmanuel Macron gorąco pragnął
jego obecności. „Nie przyjadę do Paryża, nie przyjadę do Paryża” – odpowiedział
papież, nieco zirytowany naleganiami Francji, w samolocie, który przywiózł go z
powrotem do Rzymu 13 września, po długiej podróży po Azji i Oceanii.
Polska twierdzi, że wystrzelenie rosyjskiej rakiety balistycznej na Dniepr to „oznaka rosyjskiej desperacji”
W opublikowanym w piątek wywiadzie dla ukraińskiej rozgłośni
Voice of America minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski uważa,
że wystrzelenie rosyjskiej rakiety balistycznej średniego zasięgu (IRBM), które
według Władimira Putina było aktem użycia nowej broni o nazwie „Orzesznik” , w
czwartek w Dnieprze, „byłaby to eskalacja [jeśli użycie nowego rakiety
balistycznej zostanie potwierdzone] i sygnał, a z drugiej strony byłby to znak
desperacji, ponieważ Putin nie może wygrać tej wojny”.
„Widzimy sygnały, że rosyjska gospodarka jest pod presją,
mamy doniesienia o dezercjach rosyjskich żołnierzy i oczywiście zapraszanie
najemników z Korei Północnej nie jest pokazem siły” – kontynuował szef polskiej
dyplomacji, zaś amerykański sekretarz ds. Stan Obrony Lloyd Austin potwierdził,
że według jego danych około 10 000 żołnierzy Pjongjangu stacjonująe w rosyjskim
regionie Kursk, graniczącym z Ukrainą, Według szacunków Pentagonu „wkrótce”
będzie walczyć z siłami ukraińskimi.
W sobotę swoją interpretację strajku w Dnieprze przedstawiła
także Estonia. „To zupełnie inny system broni, który nigdy wcześniej nie był
używany. Czas pokaże czy nastąpi coś podobnego, ale bardziej prawdopodobne
jest, że będzie to miało przesłanie polityczne, ponieważ międzykontynentalne
rakiety balistyczne są znacznie droższe niż inne systemy uzbrojenia będące w
codziennym użyciu, powiedział Gert Kaju, szef ds. zdolności obronnych w
estońskim Ministerstwie Obrony.
Idzie odwilż, ale tylko w pogodzie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozweselający wpis, który trochę ułatwił przełkniecie ponurych doniesień prasowych :-)
OdpowiedzUsuńMelduję, że przeczytałem, ale skomentuję na fejsie.
OdpowiedzUsuńAngela Merkel wyraża „ogromne zaniepokojenie” rolą Elona Muska w rządzie USA słusznie , chciałbym przypomnieć tylko jak ogromną rolę odegrał Gerhard Schroeder w promowaniu i wspieraniu Rosji putlera ,do dnia dzisiejszego widać "jego owoce"
OdpowiedzUsuń